środa, 2 maja 2018

Opowieści mojej Babci

Część moich miłych gości wie, że wychowała mnie Babcia, mama mego ojca.
Nim trafiłam do Babci na stałe, byłam żywym pakunkiem, przerzucanym raz po raz
pomiędzy moją matką a matką mego ojca.
I wreszcie, gdy już byłam w słusznym wieku czterech lat, zamieszkałam u Babci na
stałe.
Do dziś pamiętam ten dzień gdy sama pakowałam swoje rzeczy i gdy przez Wisłę
jechałam z dziadkiem na Mokotów- moją Wyspę Szczęścia.
Babcia nie należała do tych  babć, która rozpieszczały dzieci. W domu obowiązywały
pewne żelazne zasady i hodowana byłam tak samo jak mój ojciec i jego siostra.
Jedną z zasad było między innymi i to, że ani babcia ani dziadek nie opowiadali  mi
bajek- zapewne wychodzili z założenia, że skoro ktoś włożył wysiłek w wymyślenie
bajek i to zostało wydrukowane, to trzeba  z tego korzystać i dziecku książki
czytać.
Cały problem polegał głównie na tym, że czasy były tuż po  wojnie, piękne
mieszkanie dziadków , które ocalało, było dokumentnie okradzione, pozostało tylko
niewiele książek w piwnicy. A wśród nich Mity Greckie i one były bajkami mojego
dzieciństwa.
Kolejnymi "bajkami" były libretta oper i operetek, zawierające także teksty arii.
Przy okazji poznawałam muzykę, bo Babcia, której  dziecięcym niespełnionym     
marzeniem było zostanie  śpiewaczką, uczyła mnie śpiewania  operetkowych arii.
A opowieści mojej  Babci dotyczyły głównie  Jej dzieciństwa i dość wczesnej młodości
i bardzo, bardzo  lubiłam słuchać tych opowieści.
To był zupełnie inny świat.
Moja Babcia urodziła się w 1894 roku we Lwowie, jako piąte z kolei dziecko.
Pomiędzy nią a najstarszym z rodzeństwa  bratem było 16 lat różnicy, a pomiędzy Nią  a
najmłodszym dzieckiem Pradziadków było 13 lat różnicy. Jak łatwo policzyć, pomiędzy
najstarszym z dzieci a najmłodszym różnica wynosiła 29 lat. Całe pokolenie!
Ogólnie rzecz biorąc  rodzice Babci spłodzili jedenaścioro dzieci. Zawsze wydawało mi
się to dziwne, nawet gdy okazało się, że do wieku dorosłego wyżyło ich tylko sześcioro-
dla mnie to i tak była jakaś  niewyobrażalna  wprost ilość dzieci.
Pamiętam jak Babcia wymieniała po kolei ich imiona,jednocześnie pokazując mi na
palcach ilość i jak pociągnęła mnie za jeden palec, bo już  Jej własnych nie starczyło.
I wtedy dowiedziałam się, że dzieci umierają - czasem zaraz po urodzeniu, czasem nieco
pózniej, tak jak Stefa, która umarła mając 14 lat.
Umarła po prostu na gruzlicę. Proste, bo wtedy wiele dzieci na nią chorowało.
Ilekroć moja Prababcia Julia rodziła kolejne  dziecko , wszystkie dzieciaki biegły do
kościoła  modlić się o to, by ich mama nie zmarła przy porodzie i by dziecko żyło.
Niestety te dziecięce modlitwy nie zawsze skutkowały.
O tym wszystkim Babcia opowiadała bez emocji co sprawiło, że dla mnie, kilkulatki,
wszystko to było takie naturalne- dziecko się rodzi (nie przynosi go bocian), może
żyć, a może również zaraz umrzeć, albo za jakiś czas, bo choruje.
"Bo tak wygląda ludzkie życie- rodzimy się, jakiś czas żyjemy i potem umieramy, to
 jest  naprawdę normalne"  - zapewniała mnie  Babcia.
W miarę jak rosłam i coraz więcej  spraw rozumiałam, uważałam swoją Prababcię
Julię za bohaterkę.
Pomyślcie- urodziła jedenaścioro dzieci, część rok po roku, do tego wychowywała
dziecko swego męża , który był wdowcem.
Przeżyła szóstka dzieci, trzech synów, trzy córki. Synowie otrzymali wyższe
wykształcenie, córki wykształcenie średnie. Jedna z nich, moja ukochana ciocia,
ukończyła Seminarium Nauczycielskie, dwie- szkołę ekonomiczną- odpowiednik
współczesnego liceum ekonomicznego.
                                                           ciąg dalszy nastąpi



5 komentarzy:

  1. No nieslychane! Post z 2 maja, a w mojej czytelni pokazal sie dopiero dzisiaj, 17-go.
    Wlasnie przez te wysoka smiertelnosc dzieci kobiety rodzily jak na tasmie produkcyjnej. A przy okazji kto wtedy wiedzial o antykoncepcji? Bog dal, bog wzial, bedzie nastepne. Nie wiem, czy wszystkie kobiety znaly w ogole zwiazek przyczynowo-skutkowy spania z mezem i ciazami. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Też wcześniej nie widziałam tego posta. Ale dobrze, że jest.
    Myślę, że Twoja babcia była bardzo mądrą kobietą. To dobrze, że stawiała granice, formułowała zasady, że zaznajamiała Cię z życiem takim jakie jest, a nie kolorowała rzeczywistości.
    Dzięki temu wyrosłaś na mądrą, odpowiedzialną osobę.

    OdpowiedzUsuń
  3. I moja prababcia, mama dziadka Kazimierza, urodziła jedenaścioro dzieci, nie wszystkie przeżyły i dziadek był trzecim chłopcem, który dostał imię Kazik. W dorosłość wkroczyło sześciu chłopców i jedna dziewczynka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Obie moje babcie straciły dziecko. Tylko po jednym.

    Niesamowita opowieść. Świat się bardzo zmienia jednak

    OdpowiedzUsuń
  5. studiując ostatnio drzewo moich przodków, zatrzymałam się przy portrecie którejś z moich prapra. Urodziła 24-ro dzieci....

    OdpowiedzUsuń