piątek, 13 lutego 2015

Dom Dusz- cz. IX

A jednak Inka miała innego opiekuna niż Rafał. Zapewne wszystko było już wcześniej
zaprogramowane.
To były bardzo dziwne i w odczuciu Inki niemiłe rozmowy. Dziwne było to, że w jakiś
tajemniczy sposób był nakręcony film z wydarzeniami z jej życia i były w nim tylko
te wydarzenia, które w sposób niepochlebny opowiadały o Ince. Nie było tu zupełnie
jej dzieciństwa, a dobrze wiedziała, że nie należała do grzecznych dziewczynek.
Często doprowadzała rodziców do "białej gorączki" swym uporem i nieposłuszeństwem.
Poza tym jej życiorys był podzielony  tematycznie, co według niej było bez sensu.
Bo wiele jej zachowań wynikało również z jej wieku. Przecież zupełnie inaczej reaguje
się na te same wydarzenia w wieku lat dwudziestu a inaczej gdy się ma drugie tyle.
Poza tym Inka dobrze wiedziała jakie ma naprawdę wady i okropnie ją złościło, gdy
opiekun (nie wiadomo jakiej płci) pokazywał jakiś epizod i zadawał pytanie: "co o tym
myślisz, czy właściwie postąpiłaś? Kilka razy powiedziała, że biorąc pod uwagę
okoliczności, to nie ma do siebie pretensji o taką a nie inną swoją  reakcję.
W pewnej chwili nieco już rozzłoszczona stwierdziła, że była żywym człowiekiem, który
nie pretendował do miana ideału i żyła  wśród innych, którzy też się o ten tytuł nie
ubiegali. Bo życie na Ziemi niewiele ma wspólnego z tym życiem w Domu Dusz, gdzie
nikt nie musi podejmować decyzji mających wpływ również na innych ludzi.
Tu jest wegetacja, a nie życie, więc powinna być oceniana według kryteriów życia
na Ziemi a nie tutaj.
Oczywiście, w wielu przypadkach zapewne  mogła być milsza, bardziej empatyczna,
ale nikogo nie doprowadziła do skrajnej rozpaczy, nikogo nie skrzywdziła, nie okradła
i w szpetny sposób nie oszukała.
Jej opiekun duchowy (niewiadomej płci) wyłączył film i powiedział, że ta sesja jest
skończona. O terminie następnej zostanie powiadomiona mailowo.
Inka z wielką ulgą i bardzo rozczarowana  opuściła pomieszczenie. Nie tak sobie
wyobrażała retrospekcję. Zupełnie po ludzku "nabuzowana" dotarła do domku.
Rafała nie było a tak bardzo chciała mu o wszystkim szybko opowiedzieć.
Zaczęła się intensywnie zastanawiać gdzie go można znalezć i po chwili w swych
myślach "odczytała" wiadomość- za chwilę do ciebie przyjdę, wychodzę z czytelni.
Inka dokładnie opowiedziała o całej sesji i wyraziła swoją opinię o prowadzącym
sesję opiekunie. Rafał był zdumiony - jego sesje retrospekcyjne były nawet dość
zabawne, opiekun nie zadawał głupawych pytań dotyczących minionych zdarzeń,
raczej prowadził z Rafałem dyskusję na tematy etyczno- filozoficzne a epizody
z życia Rafała były dość odległym tłem.
Rafał siadł do komputera, odnalazł kontakt ze swoim opiekunem duchowym i
poprosił o chwilę rozmowy na  osobności. Opiekun chyba domyślał się o co
chodzi, bo   zaproponował, że sam do nich za jakiś czas przyjdzie.
I rzeczywiście przyszedł.
Przede wszystkim przeprosił Inkę za tak nieudaną sesję - trafił się jej naprawdę
marny opiekun, przysłany tu z odległego rejonu, w którym ostatnio było mało
dusz. Poza tym powiedział, że Inka powinna  napisać zażalenie i nie będzie to
pierwsze zażalenie na tego osobnika.
Ale ponieważ wciąż brakuje opiekunów to są dwa wyjścia- albo oni oboje będą
jednocześnie  na sesji retrospekcyjnej u niego, albo jeśli nie chcą by jedno o drugim
zbyt dużo wiedziało, Inka zaczeka w kolejce do innego opiekuna.
Inka powiedziała, że ona nie ma nic do ukrycia, co najwyżej Rafał przekona się,
że nie warto szukać jej po powrocie na Ziemię. A Rafał był szczęśliwy, że można
tak rozwiązać problem. Opiekun obiecał, że przejrzy nagranie z sesji Inki i gdy się
z nim zapozna przyśle im maila.
To trochę potrwa, bo musi wziąć z archiwum resztę jej dokumentacji, między innymi
jej wnioski z poprzedniego  pobytu w Domu Dusz, czyli, jak zażartował, treść zadań
które miała "odrobić w domu". Bo tu  każdy po omówieniu swej ostatniej ziemskiej
egzystencji dostaje "zadanie domowe do odrobienia". Każde zadanie jest trudne, nikt
nie jest bez wad, a ponieważ z założenia każda dusza dąży do doskonałości, zawsze
jest coś do naprawienia lub poprawienia w  następnym życiu.
Tu nie stosuje się żadnych kar, ale wpływa się na duszę, by po przyjrzeniu się swemu
życiu na Ziemi starała się w czasie następnego ziemskiego wcielenia żyć lepiej.
Kary za różnego przewinienia i złe czyny wymyślili i stosują ludzie na Ziemi. I jak mu
wiadomo są to często bardzo dotkliwe kary, łącznie z pozbawieniem życia.
Ale tu, w Domu Dusz nie ma żadnych kar.
A tymczasem niech się gdzieś "rozerwą", bo dusza zestresowana  gorzej na wszystko
reaguje.
Po wyjściu opiekuna Inka zapytała Rafała na czym ma polegać owo "rozrywanie się",
bo jej już brakuje pomysłów.
A może w takim razie zwiedzimy Machu Picchu, zaproponował Rafał.
Jest mała szansa, że akurat tam się znajdziemy w kolejnym wcieleniu. Wydaje mi się,
że widziałem tę nazwę w katalogu w moim komputerze.Inka była  strasznie zmęczona
i po niedługim  czasie oglądania hologramu, jeszcze nim "dotarła" do ruin zasnęła
zwinięta w kłębek, z głową na kolanach Rafała. Resztę wycieczki Rafał odbył sam-
widok zwiniętej w kłębek Inki bardzo go rozczulił. Bał się poruszyć by jej nie obudzić.

Wspólna sesja retrospekcyjna bardzo się Ince podobała.  Ostatnie życiorysy ich obojga
były tylko kanwą do omówienia różnych  postaw życiowych, sposobów rozwiązywania
problemów małych i poważnych. Zgodzili się oboje z twierdzeniem, że bardzo często
drobiazgi rujnują człowiekowi życie. I że często tak bardzo człowiek jest zapatrzony
w swe marzenie, którego spełnienie ma dać mu szczęście, że pędzi na oślep, robi
głupstwo za głupstwem  a szczęście mija go wtedy o milimetry.
Przypomnijcie sobie - w czasie studiów byliście na kursie językowym w Sewilli.
Tak, byliście tam oboje. I spotkaliście się nawet na bulwarze. Ty byłeś z kolegą, Inka
z dwiema koleżankami. Nocami śniłeś o ciemnowłosej, zielonookiej dziewczynie,
bo tak właśnie wyobrażałeś sobie Inkę po spotkaniu jej tutaj. Jedna ze spotkanych
dziewcząt była właśnie zielonooka, ale włosy miała obcięte bardzo krótko i były
wręcz pomarańczowe. Nie wyglądała z tymi włosami jak  twoja wyśniona panna, nie
podobała ci się.
Inko, a ty pamiętasz to zdarzenie? Tak, pamiętam - powiedział, że szkoda, że mam
włosy w takim dziwnym kolorze, bo reszta jest całkiem fajna.
Poczułam się paskudnie, bardzo mnie  to zabolało i gdy miałyśmy się spotkać z nimi
wieczorem w kawiarni, ja tam nie poszłam. A włosy miałam pomarańczowe od złego
jakościowo szamponu koloryzującego - chciałam sobie przyciemnić mój jasny blond.
Nie wiedziałam wtedy, dlaczego to mnie tak bardzo zabolało, bo właściwie wszyscy
mi wtedy dokuczali i teoretycznie mogłam już być uodporniona.  Potem chyba już
nigdy go nie spotkałam.
A ja widząc cię w Sewilli jeszcze dwa razy, nie podszedłem i nie przeprosiłem za to
swoje chamskie zachowanie- było mi wstyd po prostu, cicho powiedział Rafał.
I dalej tropiłeś wszędzie  swój sen- podsumował opiekun duchowy. Więc wiesz już,
co będzie jednym z twoich "zadań domowych".
Inko, na tej nieudanej sesji wymieniłaś  kilka swych wad, ale zapomniałaś o  jednej,
która nawet bardzo przeszkadzała ci w życiu - to brak wytrwałości. Wiele rzeczy
w życiu nie dokończyłaś z braku wytrwałości - jedyne w czym wytrwałaś do końca to
było małżeństwo z człowiekiem, który był twoim przyjacielem, ale nie miłością twego
życia. Urodziłaś dwoje dzieci, wychowałaś je i chociaż wiele razy myślałaś o odejściu
od człowieka którego nie kochałaś- nie odeszłaś, bo wiedziałaś, że to by go zabiło.
No i były dzieci. Twoje zadanie domowe -zawsze dokończenie tego, co zaczęłaś.
Powiedziałaś, że jesteś apodyktyczna,  ale jesteś  też niesamowicie konsekwentna co
często wychodziło ci na złe. To drugie twoje domowe zadanko.Musisz nad sobą
trochę popracować, daj i innym trochę porządzić.
Na dziś koniec - wracajcie do siebie. Na następnej sesji  mamy jeszcze trochę do
omówienia. Mam nadzieję, że po tej sesji nie rozdzielicie swej chatki z powrotem na
dwie.
c.d.n.





Dom Dusz - cz.VIII

Czas mijał jakoś niepostrzeżenie. Inka spędzała sporo czasu na rozmowach z Rafałem
bo mimo wszystko ciągle pewnych spraw nie rozumiała.
W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że już zupełnie nie wspomina swego
ziemskiego wcielenia. I tym spostrzeżeniem podzieliła się z Rafałem- zastanawiała się
czy to działa w obie strony - ona coraz mniej wspomina pozostawioną w świecie
żywych rodzinę, więc może i tamci już o niej nie pamiętają?
Ale na to pytanie Rafał nie znał odpowiedzi.
Dopytywała się też jak długo już  jest w domu dusz - miesiąc czy może dużo dłużej?
Czas nie podzielony na dzień, noc i na godziny, brak konkretnych zajęć - to wszystko
zupełnie zaburzyło jej dawne poczucie rytmu. Tak naprawdę zle się z tym czuła.
Ale  Rafał też nie za bardzo wiedział jak długo on sam tu był.
W każdym razie na tyle długo, że już rozpoczął sesje retrospekcyjne ze swym
duchowym opiekunem. Uprosił go, by Inka też mogła z nim mieć swoje sesje. Bo ten
opiekun miał poczucie humoru, co było chyba ewenementem.
A Inka zaczęła pomału dostrzegać w Rafale niemal same dobre cechy. I zaczęła
wreszcie wierzyć, że rzeczywiście coś ich kiedyś  łączyło.
Chodziła codziennie do biblioteki- ale jakoś trudno jej było to pomieszczenie nazywać
biblioteką. Przecież nie było tu ani jednej prawdziwej, papierowej książki. Stało
kilkanaście monitorów  w charakterze katalogów, przy każdym coś jakby drukarka.
Wyszukiwało się w katalogu potrzebną pozycję, wprowadzało jej  sygnaturę w
odpowiednią rubrykę, a drukarka wypluwała skrawek plastiku z różnymi znaczkami.
Skrawek plastiku  należało potem włożyć do jakiegoś czytnika a w chwilę potem
w podłużnym otworze obok czytnika ukazywała się "książka". Nie można było
książek wynosić poza bibliotekę i czytelnię - po prostu poza tymi miejscami nie
można było odczytać treści. Niezły patent - myślała Inka.
W bibliotece  zupełnie nie było beletrystyki i literatury dziecięcej. Fakt ten bardzo
zdziwił Inkę - przecież dzieci też niestety umierały. Czy one też są uwiezione w tych
dziwnych kombinezonach? Rafał wyjaśnił jej, że dzieci są w zupełnie innej strefie,
bo raczej krótko przebywają w Domu Dusz, zwłaszcza te najmłodsze. Niektóre
dziecięce duszyczki tak krótko były w Domu Dusz, że przez kilka pierwszych lat
życia doskonale pamiętały swoje poprzednie ludzkie wcielenie. Ale na Ziemi nikt
z dorosłych nie brał poważnie ich opowieści poza kilkoma badaczami zjawisk
paranormalnych. W osiemdziesięciu procentach szczegółowe badania wykazywały,
że dzieci nie zmyślały, ale i tak ci naukowcy mieli złą prasę i po cichu uważano ich
za niepoważnych  kłamców chcących zdobyć rozgłos.
W bibliotece nie było również żadnych poradników, a zdaniem Inki powinny były być
przynajmniej poradniki z cyklu "Jak przetrwać pobyt w Domu Dusz" ewentualnie
"Czym się zająć pomiędzy kolejnymi wcieleniami".
Było za to wiele książek z zakresu filozofii , psychologii, astronomii, astronautyki,
parapsychologii. Całkiem niezły był wybór różnych reportaży z całego ziemskiego
świata.
Oboje spędzali tu sporo czasu  czasem pokazując sobie wzajemnie różne fragmenty
czytanych książek.
Poznali kilka dusz płci obojga. I wtedy Inka zauważyła, że ona doskonale wyczuwa
z daleka obecność Rafała w stojącej w pewnej odległości od niej grupie. Ale przez
jakiś czas  zachowała tę nową umiejętność w tajemnicy.
Chciała się nią  nacieszyć, jak dziecko jakąś nową zabawką.
Czasami razem z nowymi znajomymi duszami  oglądali różne hologramy. Za każdym
razem ktoś inny proponował temat pokazu.
Najczęściej eksploatowane były hologramy "turystyczne", a wśród nich największym
powodzeniem cieszyła się Afryka, w drugiej kolejności Indie.
Któregoś razu, gdy w chatce  oglądali lot na międzynarodową stację kosmiczną,Inka
nagle zdała sobie sprawę, że wie o czym myśli Rafał- wcale nie myślał o tym co
przesuwało się przed jego oczami. Zastanawiał się  nad tym, jak w swym ziemskim
wcieleniu wyglądała Inka.
Nie byłam niestety pięknością ale mój widok raczej nikogo nie przerażał, powiedziała
na głos, bo nie była pewna, czy w inny sposób jej odpowiedz trafi do niego.
Rafał westchnął z wyrazną ulgą - nareszcie mnie zaakceptowałaś w pełni.
Teraz będziemy się mogli porozumiewać nawet na odległość i będąc wśród innych
dusz. Jesteśmy dostrojeni na tej samej częstotliwości. I nie obawiaj się, nikt inny na tę
częstotliwość nie wejdzie.
No ale przecież, gdy byłam w drodze, moja przewodniczka też porozumiewała się
ze mną w ten sposób.
Ona miała wtedy dostęp czasowy do ciebie, przecież musiała jakoś  się z Tobą
porozumiewać, a w chwili gdy już dostałaś nasz genialny strój - jej dostęp się
skończył. Wiesz, tak naprawdę jesteśmy calutki czas pod kontrolą, bo elektronika
zastępuje nam mózg. Dusze są od wieków sprzęgnięte z mózgiem i bez niego są
niewiele warte, w tym sensie, że nie mogą wiele  zdziałać. Więc na ten czas, gdy
jesteśmy pozbawieni żywego mózgu, jest on zastąpiony skomplikowanym systemem
elektronicznym. Wiesz przecież, że mózg to głównie system połączeń, które
przewodzą miliardy impulsów elektrycznych. Tych impulsów jest tyle  ile gwiazd
w naszej galaktyce. Dusza i mózg tworzą człowieka - gdy jesteśmy rozłączeni
każde z nas jest tylko rodzajem elektronicznego robota. Tyle tylko, że komórki
ciała zużywają się a energia jest wieczna.
Inko, nie wiem kto, lub co wpadło na pomysł połączenia nas w całość. Musiało to
być szalenie dawno, może w innym Wszechświecie?
I może był to przypadek a może świadome działanie? Nie znam odpowiedzi na
to pytanie.
Wiesz Inko, ciało ludzkie też jest w jakimś sensie niemal wieczne - w chwili śmierci
rozpada się na miliardy miliardów atomów, z których było zbudowane i te atomy
trafiają w różne miejsca- są w wodzie, roślinach, żywności, którą ludzie jedzą.
Gdy się nad tym zastanowić to w każdym z ludzi są atomy tych wszystkich, którzy
już umarli.
Inko, opowiedz mi o tym jak wyglądałaś, proszę. No wiesz, kolor włosów i oczu.
Tak naprawdę to jest właściwie bez znaczenia, bo żadne z nas nie wie jak będziesz
wyglądać w nowym wcieleniu. I tak będę potem szukać głównie twej duszy, a ciało
będzie tylko dopełnieniem.
W tej chwili komputer dał sygnał, że nadeszła  nowa wiadomość - Inka miała się
zgłosić na pierwszą rozmowę ze swym opiekunem duchowym.
c.d.n.







.