poniedziałek, 10 maja 2021

Każdy na coś czeka - 5

W dniu, w którym Marta pracowała po południu pojechali rano do USC złożyć swe dokumenty. Oczywiście Jacek nie wytrzymał i podyskutował z urzędniczką na temat tego "dziwnego przepisu" zmuszającego chętnych by czekali aż 30 dni by prawomocnie  zostać mężem i żoną. Marta i urzędniczka wymieniły ze sobą spojrzenia, z których jasno wynikało, że obie uważają płeć brzydką za nieco upośledzoną umysłowo, a pani za biurkiem zapewniła Jacka, że być może kiedyś ktoś wymyśli szybką i bezbłędną metodę rozpoznawania kto ze składających dokumenty może zaraz wziąć ślub. Została tylko kwestia  świadków, a jedyny wymóg był taki, że muszą to być osoby pełnoletnie i rozumiejące język polski. 

Marta stwierdziła, że na pewno jednym ze świadków może być Kamil- bez trudu wystoi te 10 minut  przy biurku urzędniczki. Poza tym ten fakt zmobilizuje Kamila do zajęcia się swym biodrem, a ona już rozmawiała z koleżanką, której mąż jest rehabilitantem i on gotów jest przyjechać do domu i w domu nieco podciągnąć ruchowo Kamila. Bo może  wcale nie jest konieczne implantowanie tego stawu a  tylko i wyłącznie rehabilitacja, więc może uda się Kamila skierować na turnus rehabilitacyjny. Bo z tego co ona widzi, to Kamil nie ma zielonego pojęcia jak się z tym swoim biodrem obchodzić. A poza tym niech Jacek załatwi  od lekarza skierowanie na Rtg tego biodra, zdjęcie zrobi się prywatnie, a ona już dalej pociągnie tę sprawę. No i ta koleżanka,  której mąż jest rehabilitantem będzie drugim świadkiem.

A myślisz,  że Kamil się na to wszystko zgodzi? - martwił się Jacek. Zgodzi się, bo to ty będziesz go namawiał na te wszystkie innowacje, a nawet jeśli nie jesteś jego wytworem to kocha cię tak, jakbyś nim był. Wiesz - jedna panienka i dwóch braci jednocześnie do niej uderzających - wszystko jest możliwe.To przecież  całkiem normalne, że często nim się ktoś ożeni ma kilka wcześniejszych krótkich romansów. Przed tobą był ktoś (byłam wszak mężatką), przede mną też ktoś był, ta co chciała do Kanady jechać, a jednak to my się pobierzemy. Mało jest takich małżeństw, w których oboje są dla siebie tymi pierwszymi partnerami. 

Jacek długo milczał - Kamil był z nami odkąd tylko coś pamiętam. I to zawsze on miał do mnie więcej cierpliwości, to on mi tłumaczył świat. Nawet gdy nie mieszkaliśmy wszyscy razem to on bywał u nas niemal codziennie. Z jednej strony chciałbym wiedzieć jak było naprawdę a z drugiej - nie wiem czy warto tak wszystko wiedzieć. Marta objęła go, mocno przytuliła i powiedziała - wiele  spraw trzeba pozostawić swemu biegowi - jeśli ma ta prawda wyjść na wierzch bo wyniknie z tego wtedy coś dobrego - to kiedyś wyjdzie. 

Wiesz, na prowincji, a przecież głównie tam mieszkałam, przeważnie żyją w  jednym mieszkaniu dwa pokolenia i jak dla mnie, to mieszkanie z Kamilem jest fajne. Moi rodzice  mieszkali z rodzicami mamy aż do ich śmierci. 

Martuniu, a dlaczego nie chcesz widzieć swych rodziców na naszym ślubie? Bo oni dobrze wiedzieli, że mój były mąż leczył się psychiatrycznie a mimo tego wydali mnie za niego. Dobrze wiedzieli, że gdybym o tym wcześniej wiedziała to nawet słowa bym z tym człowiekiem nie zamieniła. Przecież gdybym ich tu zaprosiła to zaraz by tu w gościnę pół miasteczka  się zwalało, łącznie  z moimi byłymi teściami, bo się przecież znali  i przyjaźnili. Może po ślubie  pojedziemy na jeden dzień do moich rodziców, oczywiście bez noclegu, ale jak na razie nie mam na to ochoty. 

Nie mieszkałeś nigdy na prowincji, więc nie wiesz jak tam jest. Ja wiem, więc się do wizyty tam nie palę. Uciekłam stamtąd i dzięki temu, że raz mieli moi rodzice przebłysk zdrowego rozsądku i nie wniosłam spadku po  babci do wspólnoty małżeńskiej mogłam sobie kupić mieszkanie i je jako tako umeblować. Oj, wcale nie jako tako, masz bardzo ładnie zrobioną kuchnię i taką bardzo dziewczyńską sypialnię- ta twoja  toaletka jest superancka. 

No popatrz, a ja wszystkie meble mam z komisu meblowego. Tak się zaprzyjaźniłam ze sprzedawcami w komisie, że mi nawet powymieniali drzwiczki w meblach kuchennych na jednakowe, bo tak na początku to każda szafka była z innej parafii. No popatrz, ja nawet nie wiedziałem, że istnieje coś takiego w tym mieście  jak komis meblowy- zdziwił się Jacek. 

Ja znam dwa- jeden całkiem fajny, drugi taki sobie. Ale odkryłam też sklep meblowy, poprzez który można sobie  zamówić u producenta modele produkowanych u nich mebli na wymiar pasujący do posiadanego wnętrza. Oczywiście  kolor okładziny również można sobie wybrać a z reguły mają zawsze niezły wybór. Nie zdążyłam tylko umeblować jeszcze porządnie tego większego pokoju. Mam na to pieniądze, tylko ciągle jeszcze nie sprecyzowałam jakbym chciała mieć  urządzony ten pokój. Kusiły mnie tzw. "żyjące  ściany", ale one wyglądają dobrze w większym metrażu, bo powinny to być ciemne meble na  tak zwany "wysoki połysk", no a ja, jak na złość, za takimi nie przepadam. No a teraz, skoro ma iść pod wynajem,  to może zostać taki nijaki- niemal pusty. Możemy, a właściwie powinniśmy zabrać  stamtąd książki. 

No a skoro będziemy tu mieszkać to pomyślimy w trójkę jak sobie tu wykombinować przestrzeń przyjazną dla nas wszystkich. Może faktycznie powinniście się zamienić z Kamilem sypialniami, bo w "dużej"   łazience nie ma kabiny, tylko jest wanna i ty musisz pomagać Kamilowi gdy ma do niej wejść. I albo trzeba zlikwidować tę wannę, albo na niej zamontować dla niego ułatwienie. Jedno jest teraz priorytetem - Rtg tego jego biodra, opinia lekarza i podciągnięcie jego sprawności fizycznej. Ja to bym w tej większej łazience zlikwidowała wannę i zamontowała większą kabinę, koniecznie z jakimś stołeczkiem. Do tej małej kabiny to bym wstawiła też jakiś plastikowy taboret. Coś mi się widzi, że czekają nas wyprawy do OBI, Praktikera i innych tego typu sklepów. No a wpierw wszystko rozrysujemy, zwymiarujemy i dopiero będziemy bawić się w wyszukiwanie właściwego wyposażenia. I  chyba sam rozumiesz, że w tym wszystkim będę miała udział finansowy.

Jacek prezentował lekki wytrzeszcz oczu, w końcu powiedział- nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ty pracujesz w niewłaściwym miejscu - powinnaś pracować  w jakiejś firmie projektującej wnętrza- jesteś w te klocki wprost rewelacyjna! O Boże -westchnęła Marta - a ja myślałam po ostatniej nocy że to "w te łóżkowe klocki" jestem rewelacyjna. Czyżby się coś zmieniło?- śmiała się Marta. Martuniu, nie łap mnie za słówka, ty jesteś rewelacyjna we wszystkim i jeszcze trochę a wpadnę w kompleksy. A co do twego udziału finansowego - dopiero po ślubie.

Jacusiu, a wiesz jak to jest z grą na którymkolwiek instrumencie? Nawet najlepszy instrument sam nie zagra pięknie, potrzebny jest do tego wirtuoz, wiesz? Kochany, a wpadniesz dziś po mnie do pracy? Wychodzę dziś dopiero o siódmej wieczorem. I nie zapomnij, że obiad macie gotowy w lodówce, nie musisz dziś nic gotować, wystarczy podgrzać. No pewnie, że po ciebie wpadnę, samochodem będę.

Wieczorem gdy już wszyscy zjedli,  Jacek zaczął od tego, że poprosił Kamila by ten był świadkiem na ich ślubie. Kamil stwierdził, że to dla niego niewątpliwie zaszczyt, ale on, kaleka nie nadaje się do tego. Nawet nie wiedział jak się cudownie Marcie "podłożył". Dowiedział się, że kaleką to sam siebie robi, bo z tego co ona wie, to nigdy nie był na porządnej rehabilitacji i być może, że wcale żaden implant nie jest potrzebny ale dobra rehabilitacja. I że w takim razie zaczną od Rtg tego stawu, wizyty u dobrego ortopedy, ale wyniki może dać tylko jego ciężka praca, czyli rehabilitacja- oczywiście na początek z fizjoterapeutą, może uda się z czasem załatwić mu turnus rehabilitacyjny, ale i tak do końca życia będzie musiał ćwiczyć, bo każdy staw jest chroniony odpowiednią grupą mięśni i te mięśnie trzeba zmusić do pracy, by wykonywały swoje zadanie. Wyciągnęła z torebki kilka  skserowanych kartek z  poglądowymi rysunkami stawu biodrowego, zaznaczonymi i nazwanymi mięśniami, które się tu znajdują. Kamil i   Jacek wpatrywali się w Martę tak jakby właśnie przyleciała z Kosmosu i skórę miała w kolorze błękitnym, zmieniającym się chwilami w zieleń.  Jacek się wreszcie ocknął i przypomniał sobie, że przecież miał nalegać na Kamila, by ten poddał się badaniom i rehabilitacji.   Tłumaczył Kamilowi, że Marta ma "odpowiednie dojścia" i na początek fizjoterapeuta będzie przyjeżdżał do Kamila do domu, a potem gdy się stan poprawi zapewne będzie sam dreptał na rehabilitację, bo w przychodni na ich osiedlu też jest rehabilitacja.   Poza tym jeśli trzeba będzie jeździć gdzieś dalej, to podwiezie go albo Jacek albo Marta. A Marta dodała- tylko nie myśl, że jak ci się poprawi, to będziesz mieszkał sam- na to nie licz, musimy mieć ciebie cały czas na oku.  Bo my oboje nauczymy się jakie masz ćwiczenia wykonywać i w jaki sposób i będziemy ciebie pilnować byś to wszystko wykonywał.   Bo gdy wszystko opanujesz to pół godziny dziennie ćwiczeń wystarczy.Ważne by je wykonywać codziennie, a nie od przypadku do przypadku. A jutro wieczorem omówimy sobie we trójkę jak trochę przemeblować to nasze wspólne mieszkanie, więc pomyśl dziś nad tym.   A teraz na odprężenie możemy zjeść lody, o ile jeszcze żaden z was nie odkrył, że są w zamrażarce.   Oj, to dobry pomysł, ucieszył się znany lodożerca Jacek. Ale ja tam nie widziałem lodów - stwierdził. Marta stanęła przy zamrażarce tak by zasłonić zawartość szuflady i wyciągnęła pudełko z lodami. Nie powiedziała, że było owinięte papierem z naklejką "schab".   Ojej, zdziwił się Jacek, ja ich nie widziałem.  Bo były spodem pudełka do góry- skłamała Marta.  

W godzinę później Kamil stwierdził, że jego zdaniem powinien się zamienić z młodymi na sypialnię, na co Marta i Jacek stwierdzili, że to dobry pomysł, ale wpierw zakupią w sklepie ze sprzętem rehabilitacyjnym stołek do kabiny. A w tej drugiej łazience zlikwidują wannę i też  zainstalują kabinę i oddzielą WC jakąś ścianką, może kupią ekran z matowego plexiglasu, mocowany  w ramach. No i zrobią kabinę większą, żeby w razie czego mógł się w niej kąpać ktoś wymagający pomocy drugiej osoby.   Ale przeróbkę większej łazienki to zrobią, gdy Marta będzie mogła być ze 3 dni  pod rząd w domu.  No ale przecież ja będę cały czas w domu- zauważył Kamil. No to dobrze, ale ja nie zostawiam nigdy facetów samych z tym co mają przerobić -facetów to trzeba pilnować, inaczej zawsze coś spartaczą- stwierdziła Marta. Jeśli u mnie  coś robią to ja cały czas patrzę im na ręce. A mina Jacka wyraźnie mówiła - to ekonom a nie ekonomistka!

                                                                  c.d.n.

3 komentarze: