Wieczorem w ciągu zaledwie pół godziny uzgodniono, że następnego dnia ojciec Krystyny sprzedaje działkę, w tym czasie Pierre wpierw upewnia "starszego pana" o wdzięcznym imieniu Paweł, że jego
rodzice kupią to mieszkanie i umawia w obecności pana Pawła termin z notariuszem. Zgodnie z tym
terminem przyjeżdża do Warszawy ojciec Krystyny na podpisanie umowy u notariusza. Potem ustalają
z panem Pawłem kiedy on opuści swoje mieszkanie i wtedy Pierre ustala dzień przeprowadzki rodziców Krystyny z Poznania do Warszawy.
Pierre wszystko miał rozpisane i wydrukowane w kilku egzemplarzach. I każdy z uczestników "imprezy zwanej przeprowadzka" miał własny egzemplarz "rozpiski".
W oczach swojej teściowej Pierre urósł do rangi bohatera- śmiał się, że czuje się niemal jakby grał rolę Spider Mana.
A przeprowadzka, przy której nie musiała nawet palcem kiwnąć przeszła jej wszystkie oczekiwania. Bała się, że coś się zagubi, może stłucze albo zniszczy- Pierre podejrzewał, że chyba była wręcz
zawiedziona, że nic takiego się nie stało.
Wszystkie formalności oraz sama przeprowadzka pochłonęły ponad miesiąc.
Dziewczynki pomału zaczynały się oswajać ze swoimi malutkimi siostrzyczkami, które , jak orzekł Pierre stanęły na wysokości zadania i świetnie odgrywały rolę zadowolonych z życia niemowląt. Starsze panienki zaczęły chodzić do przedszkola, młodsze miały zagwarantowany codzienny spacer z mamą i babcią do Łazienek. Gdy padał deszcz starsze były do przedszkola podrzucane rano samochodem przez Pierre'a, a potem odbierała je babcia.
Pan Paweł prosił, by koniecznie Pierre wraz z Mietkiem odwiedzili go w Nadarzynie u córki. Twierdził, że dawno nie miał kontaktu z tak miłymi, młodymi ludźmi.
Przymiotnik "młodzi" był w przypadku Mietka wielkim komplementem bo 57- latek zupełnie nie czuł się już młodym człowiekiem.
Chodź zdaniem Heleny i nie tylko jej, wyglądał naprawdę świetnie. Jego niemal czarne włosy były nadal gęste, błąkało się wśród nich zaledwie kilka srebrnych nitek. Nadal miał świetną figurę.
Prawdę mówiąc młodszy od niego o 6 lat Pierre też raczej nie zaliczał siebie do grupy młodych ale nadal wyglądał interesująco.
Obaj sami siebie nie zaliczali do młodych, ale po namyśle obaj stwierdzili, że być może, gdy się jest bliżej "osiemdziesiątki" tak jak pan Paweł, to oni są jeszcze młodzi.
Helena "zdobyła" dla siebie i firmy, z którą współpracowała, tak zwaną "żyłę złota" w postaci żony szefa Mietka. Sophie co miesiąc zamawiała u niej jakąś nową kreację i dzięki temu pracownia cały czas miała zamówienia i niemal nie było "martwych okresów". Sophie naraiła im jeszcze dwie klientki, które z kolei korzystały z wcześniejszych projektów Heleny. Helena udowodniła z kolei Sophie, że nawet ten sam projekt wygląda inaczej na każdej "modelce", bo jak powiedziała Helena każda pupa i każdy biust jest inny, żyje własnym życiem, każda osoba inaczej się porusza i fakt, że coś wygląda super na pani "X" nie gwarantuje, że będzie wyglądało super na pani "Y".
Sophie i jej mąż stali się dość częstymi gośćmi domku pod lasem. I byli to naprawdę mało kłopotliwi
goście, którzy nie mieli problemu by przelecieć odkurzaczem podłogę w domku, wytrzeć kurze, podlać ogród lub wytrzepać w pobliskim lesie dywaniki (Mietek zaimprowizował w lesie coś w rodzaju trzepaka) .
Sophie wyspecjalizowała się w daniach rybnych i owocach morza i pełna zapału sterczała w kuchni szykując je. Helena była pełna podziwu, bo jak mówiła "rybi trup" był dla niej niemiłym widokiem.
Czasami do domku pod lasem wpadali też Pierre i Krystyna, oczywiście bez latorośli, bo nikt w tym gronie nie tęsknił za dziećmi, co dziwiło tylko Krystynę.
Krystyna co jakiś czas bywała z wizytą u psychoterapeuty, ale ogólnie obecność rodziców w Warszawie wpłynęła na nią bardzo korzystnie.
Czasem Mietek i Helena jeździli z wizytą do pana Pawła, który mieszkał w Nadarzynie u córki, która oddała mu parter domu, w którym mieszkała z mężem i synem. Córka pana Pawła wyszła za mąż za ogrodnika, który z zamiłowania uprawiał kwiaty a ze względów praktycznych - pomidory. Miał też kilka zagonów truskawek - dla rodziny i znajomych.
"Gerrberry i Pomidorry" - jak mawiał Mietek- roślinki z literką "R" w środku, co przynosi szczęście jak branie ślubu w miesiącu zawierającym ową magiczną literę "R".
Po każdej takiej wizycie trzy rodziny miały w domu piękne kwiaty i pyszne pomidory oraz inne sezonowe owoce lub warzywa, a pan Paweł był zachwycony, że ktoś go odwiedza.
Gdy młodsze córeczki Krystyny i Pierre'a osiągnęły poważny wiek dwóch lat polecieli wszyscy z wizytą do ojca Pierre'a, który był już tzw. w wieku słusznym i Pierre dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że to może być ostatnia okazja do zobaczenia ojca.
Miał rację, rok później ojciec zakończył życie, ale zdążył jeszcze poznać swoje wnuczki i uściskać syna.
Tak jak Pierre podejrzewał Lea była kochanką jego ojca, który w porozumieniu z synem część swego majątku (sporego, więc Pierre nie czuł się poszkodowany) przekazał jej. I w dwa miesiące przed śmiercią wziął z nią ślub.
Pierre usiłował się dowiedzieć czegoś o swej matce, ale było to poszukiwanie igły w stogu siana. Jego ojciec stwierdził, że wybaczył swej żonie, że od niego odeszła, bo ......zostawiła mu syna. Nigdy jej nie poszukiwał. Krystyna nie za bardzo mogła to pojąć, ale Pierre rozumiał ojca.
Dziadek przed śmiercią każdą z wnuczek obdarował kontem bankowym, które do ich pełnoletności miały być zasilane z wpływów osiąganych z jednej z inwestycji.
Pełen dumy wydał u siebie wielkie przyjęcie na cześć swych gości. Lea chyba miała jakieś wyjątkowe podejście do dzieci bo młodsze dziewczynki najchętniej spędzały czas w jej towarzystwie.
W podzięce za piękne wnuczki ojciec Pierre'a obdarował synową piękną i drogą biżuterią, dziwiąc się, że jego syn dotąd tego nie zrobił.
Zapytany o to, czemu dotąd tego nie zrobił - Pierre powiedział- tato, ja mieszkam w cywilizowanym europejskim kraju, tam nie ma takich haremowych obyczajów.
No patrz synku, a ja już tyle lat mieszkam w tym dzikim kraju, sporo po nim jeździłem ale nigdzie haremu tu nie widziałem.
W kilka lat po śmierci Pierre'a seniora zmarła niespodziewanie Lea. Najprawdopodobniej z powodu sepsy, jak się dowiedział później Pierre.
To idiotyczne powiedział Pierre - skaleczyła się w rękę i w ciągu 3 dni zmarła! W dwudziestym wieku!
Pierre po śmierci ojca był już tylko raz w Kanadzie, a Mietek już nigdy więcej tam nie był i nie spędził z Heleną nocy na łodzi pod kanadyjskim niebem pełnym gwiazd.
KONIEC