piątek, 9 stycznia 2009

prawo i sprawiedliwość w XV- wiecznej Polsce

Około 1475 roku, przyjechał do Płocka kupiec, czcigodny Hans Rintfleich z Wrocławia. Przybył zapewne w interesach.. Kupiec miał nienaganną opinię i przyzwyczajenie do szanowania prawa.
Gdy zorientował się, że został okradziony przez karczmarza, zgłosił tę sprawę do sądu grodzkiego.
Sędziowie i ławnicy orzekli wobec karczmarza karę śmierci przez powieszenie. Nie byłoby w tym wyroku nic osobliwego, gdyby nie fakt, że akurat w tym czasie Płock nie miał własnego kata, a sprowadzenie kogoś o tej profesji było nie tylko przedsięwzięciem drogim ale i wydłuzającym sprawę na czas nieokreślony.
W tej sytuacji uradzono, że poszkodowany ma karczmarza sam powiesić, w przeciwnym bowiem razie to karczmarz powiesi czcigodnego kupca.
Przerażony Rintfleich chciał wycofac pozew i czym prędzej opuścic Płock, ale sąd grodzki się na to nie zgodził.
Cóz miał zrobić -by samemu przeżyć musiał kupca powiesić.
Odtąd jednak towarzyszyła mu infamia przypisana katu. Nalezy pamiętać, ze zawód ten nie cieszył się szacunkiem. Kat był osobą wyłączoną poza nawias wspólnoty, nie mógł przebywać wśród szacownych mieszczan. Mieszkal zawsze w odosobnieniu, poza miastem.
Po powrocie z Płocka biedny kupiec wpadł w poważne społeczne i psychiczne tarapaty. Przez resztę swego zycia usiłował zmazać swą niesławę. Pisał do Króla Kazimierza Jagiellonczyka opisując barbarzyński zwyczaj, który go dotknął na Mazowszu i prosząc o zdjęcie z niego niesławy.
Król zaskoczony dziwacznym wyrokiem sądu zdjął z kupca infamię.
Niestety,zgnębiony dotychczasowymi przeżyciami, kupiec zmarł, ale jego niesława przeszła na synów.
Krzysztof Rintfleich usiłował po śmierci ojca, w 1501 roku uzyskać od rady miejskiej Płocka dokumenty, mówiace o tym, że jest człowiekiem godnym czci.
Płock wystawił nienaganną opinię zmarłemu ojcu oraz jego synom, wyjaśniając, dlaczego Hans Rintfleich musial wykonac wyrok na karczmarzu. Ponadto krol czeski Władysław wystawil również całej rodzinie bardzo dobrą opinię.
Niestety, rada wrocławska nie dopuścila "syna infamisa" do swego grona ławników, orzekając ,że jest człowiekiem skalanym katem.
Gdy czytałam ten rozdział ksiązki Jerzego Besali "Tajemnicze dzieje Polski", to doszłam do wniosku,że nie powinny nas dziwić kontrowersyjne wyroki, wydawane przez współczesne sądy.
Co za szczęście, że nie ma kary śmierci!