piątek, 9 grudnia 2022

Lek na wszystko? - 21

Tak jak było zaplanowane Kazik z Teresą podwieźli Alinę i Krystiana pod  dom,  a potem pojechali na zakupy. Tym razem Teresa gotowała u  nich w domu i tylko zatelefonowała do taty by się  dowiedzieć co u niego słychać i powiedzieć, że Kazik zaraz po niego pójdzie, bo jednak jest  trochę ślisko- nie  wszyscy porządnie  oczyścili chodniki. Ale po co tyle zamieszania, mówił ojciec, przecież nic  się nie stanie jeśli zostanę  dziś  w domu, przecież mam co jeść. No a nie będzie ci tato milej, gdy u nas posiedzisz? - tak sformułowane pytanie  było z gatunku pytań poniżej pasa i Teresa  dobrze  wiedziała, że w odpowiedzi  na takie na takie pytanie to tata bez  szemrania zgodzi  się  do nich przyjść. 

Kazik się śmiał mówiąc - ty to zawsze postawisz na  swoim. Przelecę  się piechotką do taty i będzie  to dla mnie  spacerek, bo potem wieczorem to też go odprowadzę. A to co ugotujesz na  zaś, to wystawimy na balkon i szybko nam  to wystygnie, więc pewnie będę to mógł wynieść wieczorem odprowadzając tatę do domu. Byłem bardzo ciekawy co Kris odpowie na twoje stwierdzenie, że jest tylko kolegą i prawnikiem Aliny. Czułem, że  się chłopak całkiem zapowietrzył i zmilczał tę twoją uwagę. On tylko w  swojej wyobraźni jest podrywaczem, a tak naprawdę to jest nieśmiałym marzycielem i idealistą jeśli idzie o kobiety. Poprzednia to nie  za bardzo była z nim z jego inicjatywy - to ona go poderwała, tylko nie przewidziała, że on jeszcze dość zielony w układach damsko-męskich. Miała nadzieję, że będzie noszona  na rękach od rana do nocy, a tu  się okazało, że facet urobiony po uszy, wiecznie pod kreską czasową i nawet nie jest mężczyzną północy. 

A co to znaczy "mężczyzna północy"? - zapytała mocno zdziwiona Teresa. Aaa, to taki stary dowcip - facet dał ogłoszenie do rubryki towarzyskiej, że pozna panią, określił jakie  warunki ma spełniać i pod ogłoszeniem dał podpis "mężczyzna Północy". Znalazła  się  jakaś chętna i  potem powiedziała o nim, że faktycznie był to mężczyzna północy, bo drugą połowę  nocy to już tylko  spał.  Teresa stwierdziła, że to był bardzo ładny dowcip i że oni gdy  nie  są na urlopie to są parą północy. No właśnie, właśnie  strasznie nam ta nasza praca w życiu przeszkadza- stwierdził  Kazik. Wiesz, bardzo bym  chciał byśmy pojechali na urlop,  na którym nie będziemy zobowiązani miejscem do zwiedzania turystycznych atrakcji. Teresa chwilę pomilczała a potem powiedziała - wychodzi na to, że moglibyśmy pojechać znów w Bieszczady i właściwie nie  wychodzić poza ośrodek na Bystrem. Co najwyżej chodzilibyśmy wieczorami po terenie ośrodka a w ciągu  dnia na posiłki. Moglibyśmy wziąć ze sobą tatę - ręczę  ci, że w minut pięć zostałby przyjacielem pana kierownika. Wtedy moglibyśmy wziąć apartament w głównym budynku, bo to dwa oddzielne pokoje z  łazienkami  i salonikiem.

A tak poważnie - Alinie  się Krystian podoba, nie tylko pod  względem urody, w pełni docenia jego intelekt ale  nie jest  w stanie  zorientować  się jak on ją ocenia. Podejrzewa, że po prostu Kris jest bardzo  empatycznym facetem i  jej walory urodowo- intelektualne niewiele  go interesują. I, tu się przyznam bez bicia, celowo mu dziś tak wypaliłam, bo widziałam, że mu się obecność Franka nie podoba. I chyba go to trochę zabolało, ale Alina zrozumiała o co mi poszło. 

Mam wrażenie, że taka zamiana jak zaproponował Franek może być dla obu stron korzystna. Ja osobiście  to nie chciałabym mieszkać w tamtej okolicy bo zawsze mieszkałam na południe a nie na północ od  centrum. Ona z  kolei od dziecka mieszkała pod Warszawą i to chyba w trzech różnych miejscach. Pamiętam, że mieszkała w Komorowie, potem w Podkowie Leśnej, może i jeszcze  gdzieś- nie wiem. Więc dla niej Żoliborz jest taką samą dobrą do mieszkania dzielnicą jak każda inna. Pracuje  w centrum Warszawy, a centrum  miasta  jest teraz  dobrze skomunikowane z innymi dzielnicami. Nawet jeśli będzie  dojeżdżać z przesiadką to i tak lepsze to niż jazda poza  miasto i drałowanie późnym wieczorem od tej kolejki. Co innego wziąć taksówkę z centrum  miasta na Żoliborz a zupełnie inna bajka brać taksówkę z Warszawy do Otrębus.

A Franek najprawdopodobniej dobrze się czuje w jakimś niezobowiązującym układzie. Nigdy się nie żenił bo jak kiedyś powiedział "to samo można  mieć i bez ślubu a przynajmniej nikt niczego od ciebie nie chce i nie trzeba znosić na co dzień cudzych frustracji." A w biurze i tak go wszystkie babki lubią, bo jest uprzejmy i nawet umie dobrze powiedzieć całkiem zgrabny  komplement. Lubię jak wraca z podróży bo zawsze ma coś ciekawego do opowiedzenia. Poza tym wie, że jeśli mówię, że czegoś nie jestem w stanie załatwić ad hoc to jest to prawda  a nie wynik mojego lenistwa lub niekompetencji. Był zdumiony, że tak zupełnie w tajemnicy  się rozwiodłam i wyszłam po raz  drugi za mąż. Powiedziałam mu tylko, że nie  zawsze jest o czym opowiadać. A nie zorientował się, że wyszłam po raz  drugi za mąż bo w pracy wszyscy mówimy do siebie po imieniu. Gdy mój personel opowiadał  w działach, że mam bardzo, bardzo przystojnego męża, to nie  miał pojęcia, że to mowa o drugim  z kolei moim  mężu. Zrobiłeś na moim personelu niezatarte dotąd wrażenie. 

Jest w biurze kilka babek, które chętnie Franka przytuliły, ale kiedyś na jakimś imieninowym "posiadzie" powiedział, że on jest  wrogiem biurowych  romansów, czyli jasno się  określił. Podobała mu się z urody moja poprzedniczka- blondynka o piwnych oczach, ale jak kiedyś powiedział to ona była tylko ładna, a cała reszta absolutnie  nie do zaakceptowania. Fakt, była mocno zołzowata. Jak mi mówiła jedna z mojego personelu, to skarżyli się na  nią i specjaliści i oczywiście głównie ich  rodziny. Typowa "wrednota". Ciekawa jestem czy wrócą do Polski, bo on ma kontrakt przedłużony  a to może  zaowocować stałym kontraktem  u tamtego zatrudniającego go kontrahenta. I może wrócą do Europy,  ale nie koniecznie do Polski. W oczach Franka jestem uosobieniem równowagi, powagi i odpowiedzialności - ale to wiem nie od niego. Taką mi opinię kiedyś wystawił w mojej  dyrekcji.

Studzenie na balkonie zdało w stu procentach  egzamin i gdy wieczorem  tata  już wracał do  domu, Kazik wziął samochód by opakowane i podpisane jedzenie zawieźć do jego  mieszkania i wszystko umieścić w zamrażarce  albo w lodówce. Przed  domem taty spotkali tatową sąsiadkę z psicą, która z trudem dała  się przekonać, żeby nie wycałować taty. Sąsiadka powiedziała, że psica najwyraźniej bardzo tatę pokochała i bardzo często, gdy  się ją wyprowadza to zamiast schodzić do bramy wybiera  się na górę, do taty. "Bo pies, proszę pana, rozpoznaje dobrego człowieka" - poinformowała Kazika. 

 W czasie gdy nie było Kazika Alina zatelefonowała do Teresy informując ją, że na szczęście są wszystkie potrzebne dokumenty i nawet część dokumentów dotyczy poprzednich domów. I że chyba w tym układzie nie będzie musiał Krystian biegać po hipotece. Zapytała  się też, co Teresa  myśli o tej  zamianie jeżeli to mieszkanie Franka spodoba  się Alinie i czy będzie tak miła i też weźmie udział w oględzinach. 

No wezmę udział, wszak to ja  ci tego faceta naraiłam. Szczerze mówiąc to ja go nie rozumiem, bo facet raczej się chyba nie ożeni, skoro do tej pory tego nie zrobił a do tego dość często wyjeżdża. On wprawdzie nieurodny jest, ale tak w sensie towarzyskim to jest miły.Tylko nie mam pojęcia  na licho mu taki wielki dom pod Warszawą. Poza tym to naprawdę inteligentny facet. No mogę tylko założyć, że wie  co robi. A jak Krystian, bardzo na mnie obrażony?  Nie, jest uradowany, że są wszystkie papiery. Z tej radości właśnie poleciał na myjnię i woskowanie bryczki. I powiedział, że musimy poważnie porozmawiać i że dobrze, że jutro nie idziemy do pracy. A w tym pudełku to są dziadka narzędzia jubilerskie, sporo złota i trochę biżuterii, rozmiary w sam raz dla ciebie i dla mnie. To wszystko po dziadku już  schowałam do swoich rzeczy, biżuterię i to złoto chciałabym przechować u ciebie i już wybrałam dla ciebie kilka drobiażdżków. Oprócz narzędzi dziadka są tu jakieś medale i odznaczenia mojego taty, ich stare dowody osobiste, listy, jakieś  bliżej nieokreślone zapiski. Zastanawiam  się  ciągle,  dlaczego mama mi nic nie powiedziała, gdy szła  do szpitala, że mamy w domu sejf i że są w nim ważne dokumenty. Nie wykluczam i tej możliwości, że może tata jej wcale nie powiedział o tym sejfie, bo uważał, że mama plotkuje wciąż ze  sąsiadkami nie wiadomo po co i na co. A może wiedziała, tylko nie pamiętała o tym, żeby mi o tym powiedzieć. Ostatnie  trzy miesiące była na środkach przeciwbólowych w domu, a potem już na znacznie silniejszych, podawanych kroplówkami  w szpitalu  aż do samego końca. I nie za bardzo kontaktowała.

Alinko, przestań szaleć z jakimiś prezentami dla  mnie. Powiedz  mi a jak ty oceniasz Krystiana?  Podoba  mi się pod  wieloma  względami, w tym i urody. Ale ja to mu się chyba nie podobam. Tak sądzisz? To skąd  był ten ewidentny atak zazdrości i jego niechęć do Franka? - umiesz mi to  wytłumaczyć? - spytała Teresa.  A nie podrywa cię, bo uważa  zapewne  za nieetyczne podrywanie dziewczyny, której udzielił schronienia. Jeśli chcesz  mieć jasną sytuację to po prostu porozmawiaj z nim szczerze. On został porzucony przez dziewczynę, bo liczyła na  ciąg rozrywek i prezentów a on  był cały czas  zalatany i zapracowany. W niczym go  nie  wsparła, tylko miała  wciąż pretensje, że on nie ma  czasu. Możesz mu śmiało powiedzieć jak go widzisz, jak oceniasz, co do  niego czujesz, czy chciałabyś byście  się dalej poznawali i byli w jakiś sposób ze sobą. On ma 35 lat, musi zadbać o swą pozycję w gronie prawniczym, powiedz mu, że to wszystko rozumiesz, o ile  rzeczywiście to  rozumiesz. Zakładam, że tak, bo w sumie to jesteśmy do siebie bardzo podobne jeśli idzie o sprawy łączące ludzi  ze sobą. I zrób to jak najprędzej, bo biedaczek jeszcze  nie wie, że ty wszystko rozumiesz. Mam wrażenie, że on  wciąż jeszcze nie przetrawił tamtej Alicji i boi się powtórki z rozrywki. A na dodatek  ci muszę powiedzieć, że obaj bracia byli uświadamiani przez własnego tatę i jego znajomego lekarza i są pod wiadomym względem  bardzo odpowiedzialni. Ja jeszcze nie spotkałam faceta, którego uświadamiał własny ojciec, raczej wszyscy zdobywali wiedzę od starszych kolegów, jak który był bystrzejszy to starał się o lekturę. 

A masz z czego ugotować obiad na jutro? Bo ja mam zamiar zrobić jutro tadżin, czyli  obiad będzie po marokańsku. Warzywa i podziabany indyk będą się dusić przez kilka godzin w marokańskim  garnku, który dostałam w prezencie od działu, w którym pracuje Franek. Jeżeli nie masz na jutro żadnych planów obiadowych to przytruchtajcie  się do nas na lunch, zamiast iść do knajpy, będzie też tata, bo obiady w weekendy jemy zawsze u nas. Wy możecie się dołożyć deserem, czyli machnąć się przed przyjazdem do nas po rurki z kremem by były do poobiedniej kawusi. Lunch będzie o 15,30. Napisz  potem sms czy przyjdziecie. I nie zamartwiaj się na  zapas. Wszystko się pomału ułoży, czyli "jeszcze  tak nie było ,żeby jakoś  nie było". Uwielbiam  to idiotyczne powiedzenie. To na razie, łepetynka  do góry, uśmiech na usta nałóż, pa!

Gdy przyszedł Kazik opowiedział Tesie jak bardzo charcica kocha ich tatę i jeszcze trochę, a tata wzruszony gotów  wpaść na pomysł, by  chodzić na spacery razem z tą panią sąsiadką i psem.

                                                                            c.d.n.