Wieczorem, tego dnia w którym Teresa i Kazik podpisali u notariusza umowę wynajęcia na rok ich mieszkania Frankowi, zatelefonował Kris, z pytaniem czy może do nich wpaść, bo aktualnie dość nagle musiał wpaść do Polski. A ponieważ, nie wiadomo dlaczego zatelefonował na numer Teresy, a nie Kazika, Teresa dała swój telefon mężowi mówiąc - to Kris, jest w Polsce, chce przyjść - wyszeptała, jednocześnie zakrywając dłonią mikrofon.
Kazik zrobił "wielkie oczy" i zamiast Teresy odpowiedział bratu - no jasne, że możesz, tylko nie rozumiem dlaczego nie zatelefonowałeś gdy jechałeś w tę stronę. Po niecałej minucie Kazik oddał telefon Teresie mówiąc - mogę się założyć, że dotrze tu za 10 minut, bo jest gdzieś w pobliżu a nie u siebie w domu. Czasem mam wrażenie, że jest ode mnie 25 lat młodszy a nie tylko pięć. Teresa przytuliła się do męża i powiedziała - nie bądź wciąż na niego wściekły - siedzi chłopak sam w obcym kraju i pewnie mu trochę smętnie - powiedziała. Guzik mnie jego smutki obchodzą. Siedziałem sporo lat na obczyźnie i jakoś to przeżyłem. A za kilka sekund dodał - no dobra - ja miałem ciebie do pogadania od czasu do czasu.
Rzeczywiście Kris był gdzieś w pobliżu bo bardzo szybko odezwał się domofon. Z pokoju taty wychynął Alek mówiąc - a kto do nas przyszedł? Wujek Krystian - poinformowała go Teresa. A ty już obejrzałeś z dziadkiem film? Jeszcze oglądamy. No to idź obejrzeć do końca i wtedy przyjdziesz się z wujkiem przywitać - stanowczym głosem powiedział Kazik. Głowa Alka szybko zniknęła z pola widzenia Kazika i mały delikatnie zamknął drzwi. Teresa trąciła łokciem Kazika - wystraszyłeś małego, tropnął się, że jesteś zły.
Kazik uchylił drzwi wejściowe i czekał na brata. Gdy zobaczył wysiadającego z windy brata to aż się wzdrygnął - z windy wysiadł ktoś podobny do Krisa, czyli Kris z idealnie ogoloną na łyso czaszką. Kazikowi niemal szczęka opadła i gdy Kris doszedł do drzwi mieszkania zapytał - co ci się stało? miałeś jakiś wypadek? Kris przecząco pokręcił głową - nie, nie miałem wypadku. Kazałem ogolić się na łyso, żeby wspomóc Anisę. Po tych wszystkich lekach, chemiach i naświetlaniach straciła włosy, więc się ogoliłem w ramach solidarności z nią. A ona w ubiegłym tygodniu naćpała się leków przeciwbólowych i nasennych i popiła je alkoholem i zwyczajnie umarła. Nie wiem skąd w szpitalu miała alkohol.
To straszne- powiedziała Teresa. Gdy ostatni raz ją widziałem, powiedziała że przeczytała swoją pełną diagnozę i wie, że nie wyjdzie ze szpitala do domu tylko do hospicjum, z którego już nie wróci. I tej nocy odeszła - w ręce miała małą karteczkę z nabazgranym jednym zdaniem - wychodzę stąd na własnych warunkach. Byłem oczywiście przesłuchiwany bo byłem jedyną odwiedzającą ją osobą. Wczoraj był pogrzeb. Byłem ja i jedna koleżanka z miejsca jej pracy. Wziąłem tydzień urlopu i przyjechałem. Przed wyjazdem zmieniłem mieszkanie - nie będę w stanie mieszkać tam bez niej. Szpital twierdzi, że miała jednak szansę na powrót do zdrowia i że po prostu nie wytrzymała tej choroby psychicznie. Czy mógłbym dziś przenocować w waszym zapasowym mieszkaniu?
Myślę, że może będzie lepiej gdy przenocujesz tu, u nas. Jest tu zapasowa sofa w moim gabinecie - chodź, pokażę ci jak to wygląda - powiedział Kazik. Poczekaj- niech wpierw spokojnie zje z nami kolację. Alek zaraz z dziadkiem do nas dołączą. Kazik jednak zabrał brata do swego gabinetu a Teresa szybko poszła do taty i na ucho wyszeptała mu co zaszło. Alkowi zaś powiedziała, żeby przypadkiem nie zapytał się wujka Krisa czemu ma zgolone włosy.
Chyba zjemy w pokoju, bo przy kuchennym stole będzie nam po prostu ciasno - zarządziła. W trakcie gorącej kolacji Teresa powiedziała - przeprowadzamy się do Berlina i to mieszkanie na razie na rok wynajmie od nas Franek bo chce koniecznie sprzedać ten dom z ogrodem. Ma po prostu dość dojazdów do pracy i z pracy do domu, bo wciąż są korki. Jeśli będzie im się tu dobrze mieszkało to kupi to mieszkanie. A chałupę sprzeda zapewne dobrze, bo dom jest odnowiony, doszły trzy nowe pokoje i ogród jest zadbany no i jest nawet garaż.
To wy się definitywnie stąd wyprowadzacie? Co się stało? Przecież miałeś przejść na Politechnikę - zdziwił się Kris. Przeszedłem i bardzo szybko zrezygnowałem- nikomu nie jest tu potrzebna moja wiedza i moje pomysły. Poza tym tu nie jestem "po linii i na bazie", spędziłem kilka lat w nieodpowiednim dla Polaka miejscu, pracując dla naszych wrogów no i nie popieram aktualnej władzy, więc zwinąłem żagle i przenosimy się do Berlina. Tak się fajnie złożyło, że tam moje pomysły konstrukcyjne są dobre i od pierwszego października zaczynam pracę. Będziemy mieszkać w jednym budynku z Kurtem, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem, bo Tesi i Alkowi będzie łatwiej opanować niemiecki. A jeśli będzie się nam dobrze mieszkało to po prostu kupię te pół willi i ogrodu, bo wezmę kredyt w banku. Będę go spłacał wynajmując to mieszkanie które tam kiedyś kupiłem - czynsz z jego wynajmu będzie mi spłacał kredyt.
Oczywiście tata będzie z nami, nie zostanie tu sam. Niestety Alina z Pawłem i Tadziem nie przeniosą się- bo to dla Aliny zbyt duża zmiana w jej życiu - za dużo nowych spraw mogłoby się odbić źle na jej psychice - nie pojedzie też z nami w pierwszej połowie września w Bory Tucholskie tak jak w ubiegłym roku, bo powinna się trochę odzwyczaić od Tesi. Jacek już załatwił dla nich miejsce, w okolicy Modlina, tam też jest sporo lasów. Paweł rozmawiał z tym psychoterapeutą który prowadził Alinę i to on powiedział, że taki nawał nowych rzeczy jak zmiana kraju, brak znajomości języka może, pomimo regularnego brania leku zaszkodzić Alinie.
Mam wrażenie, że Franek kupi od nas to mieszkanie dużo wcześniej niż dopiero po roku. I coś ostatnio przebąkiwał, że musi się rozejrzeć za zakotwiczeniem się w Berlinie, tylko będzie musiał nieco język podciągnąć. On jest francusko - angielsko - arabski w kwestii języków.
No to sporo się u was dzieje - stwierdził Kris. A jakie jest to mieszkanie, w którym będziecie mieszkać?
Cztery pokoje z kuchnią, łazienką, WC i sporą suchotką piwnicą. Jest duża kuchnia, regularnie tam będziemy jeść. Rewelacyjną sprawą jest hol bo jest naprawdę duży i Tesia wymyśliła, że tam umieści się regały z książkami, wyciszy się drzwi w pokojach i wstawi się tam duży telewizor.
No a Tesia zawsze mówiła, że nie chce domu z ogródkiem- przypomniał Kris. To jest ogród, w którym jest trawnik bez żadnych kwiatków-bratków, są tylko drzewa i krzewy, nie ma żadnych grządek z warzywkami. Trawnik kosi zawsze Kurt , a krzewy i drzewa raz do roku przychodzi ogrodnik i przycina co trzeba- zresztą Kurt dobrze wie co Tesia myśli o przydomowych ogródkach - wyjaśnił Kazik.
To kiedy osiądziecie w Berlinie? Chcemy najpóźniej zjechać tam na początku sierpnia. Właściciel tego domu musi całe piętro odmalować i wymienić kuchenkę na indukcyjną oraz wstawić nową, większą lodówkę i zamrażarkę, a z łazienki wykopać wannę i dać nam kabinę prysznicową. Już z nim to wszystko omówiłem. Pralkę i zmywarkę kupimy sobie sami. Mebli stąd nie weźmiemy, Franek chce je mieć. My wszystko kupimy tam. Bo tak się składa, że gdybyśmy stąd ciągnęli to wszystko co tu jest to trzeba by wziąć dwa wozy meblowe, co nieźle by kosztowało. A tak to pojedziemy znów tam na 3 dni i być może, że ja zostanę dłużej by odebrać zamówione meble (te z IKEI zamówię razem z montażem) a Tesia wróci do Warszawy pociągiem. Jest o tyle fajnie, że gdy wyjeżdżamy Jacek ma tu na wszystko oko. W te Bory Tucholskie to pojedziemy od 1 do 15 września i chcemy jechać już stamtąd, po przeprowadzce. Obliczyliśmy z moim naczelnym (bo z nim jedziemy w te Bory), że dojedziemy tam swobodnie dwoma samochodami w niecałe sześć godzin. Wpierw A2 do Poznania i z Poznania S5 do Tlenia. Oczywiście tata jedzie z nami.
A ponieważ w tamtym mieszkaniu są drewniane podłogi to nie będziemy mieli wykładzin dywanowych. Kurt się śmiał, że powinno się tam wydezynfekować ściany, żebyśmy nie zakazili się pomysłem wyjazdu stamtąd do Brazylii, bo ci co się właśnie stamtąd wyprowadzają jadą do Brazylii, bo tam podobno świetnie płacą i sporo Niemców już tam wyjechało.
Tę noc Kris spędził na sofie w gabinecie Kazika, do siebie pojechał dopiero po śniadaniu, a Kazik i Teresa zabrali się za pakowanie dobytku w pudła. Teresa umówiła się z tatą że ona zajmie się pakowaniem jego rzeczy, żeby jak najdłużej przyjaciele byli ze sobą.
W tydzień później Kurt poinformował Kazika, że "facet z żoną i dzieckiem już polecieli, meble po nich rozeszły się po ludziach jak ciepłe bułeczki bo oddawali za darmo", a ekipa właściciela już zabrała się do roboty, zabrali to co ma być wymienione na nowe oraz wannę z łazienki i zdaniem Kurta to jakaś dobra ekipa i Kurt postara się wziąć na nich namiary. Tata się trochę dziwił, że ci wyjeżdżający nie sprzedawali tych mebli tylko oddali je darmo, więc Kazik wyjaśnił tacie, że oni tym sposobem zaoszczędzili czas i pieniądze. Bo gdyby je sprzedawali to trwałoby to nieskończenie długo, ludzie by się im szlajali przez kilka dni i wybrzydzali a gdyby coś nie znalazło chętnego i trzeba by wywieźć na składowisko to przecież transport kosztuje a na dodatek można to robić tylko w określonych godzinach a nie w dowolnym czasie. I, jak słyszał, to często trzeba odstać w kolejce do wjazdu na ten teren. Kazik poszedł do stolarza po platformę do przewożenia ciężkich rzeczy, żeby nie przenosić opakowanych pudeł, tylko je przewozić - była to gruba płyta na czterech kółeczkach. Alek był nią zachwycony! Bardzo chciał rodzicom pomagać i nieco się zmartwił, gdy się dowiedział, że najbardziej im pomoże gdy uda się na spacer z dziadkami, ciocią Alinką i Tadzisiem. Już wcześniej obaj dziadkowie umówili się, że drugie śniadania będą w trakcie pakowania się Tesi i Kazika spożywane głównie u Jacka. A Jacek w wielkiej tajemnicy powiedział swemu przyjacielowi, że Paweł "potajemnie" uczy się niemieckiego. A ojciec Tesi przyznał się, że on też się doucza, żeby potem go ręce nie bolały od mówienia. No to ja mam pomysł - powiedział "dziadek Jacek" - włącz w to Alinę - poproś ją by cię odpytywała ze słówek. Ona ma bardzo dobrą pamięć i podejrzewam, że szybko by się nauczyła tego niemieckiego, gdyby tylko zaczęła. Powiesz, że nie możesz teraz Tesi tym obciążyć bo przecież oni się namiętnie pakują. Ja nic nie mówię, ale widzę, że Paweł bardzo chciałby jednak wyjechać. A poza tym, tylko się nie śmiej - on traktuje Tesię tak jakby była jego mamą i bardzo przeżywa, że wy wyjedziecie. A wszystko przez to przyjęcie z okazji jego magisterki i przez te portrety które nam sprezentowała. Masz Tadeuszu naprawdę świetną córkę!
Wiesz, ja tak w głębi serca czuję, że z tego odzwyczajania Aliny od Tesi to nic nie wyjdzie a my wszyscy będziemy za sobą tak tęsknić, że pomimo obaw pana terapeuty to wy też się przeniesiecie do Berlina- może nie w tym roku, ale może już w następnym - powiedział dziadek Tadeusz. I zapewne one obie wydadzą mnóstwo pieniędzy na telefony i listy.
A wiesz, że Franek na razie na rok wynajął nasze mieszkanie a potem chce je kupić? - ma po dziurki w nosie tego mieszkania pod Warszawą. Bo niewątpliwie dojazdy do i z pracy są uciążliwe a na dodatek to on musi i zakupy robić. Poza tym jego ojciec nie kocha swej synowej, czemu się akurat nie dziwię bo to pyskate dziewczę i nieco na bakier z dobrym wychowaniem. Ona nie mówi do niego per "tata" tylko ma taki zwrot "niech ojciec weźmie i pójdzie stąd bo mi przeszkadza". Jak mi powiedział to słowo "niech" jest jej ulubionym zwrotem. A słowa "proszę i dziękuję" są jej chyba zupełnie nie znane.
c.d.n.