"Wizja lokalna" przeprowadzona przez ojca Teresy wypadła wielce pomyślnie. Wszystko dzięki temu, że Kazik miał umeblowaną głównie sypialnię i częściowo living room, poza tym dobrze zagospodarowaną kuchnię i ładnie zrobioną łazienkę. Reszta wymagała dopiero umeblowania, ale wszędzie był już położony parkiet. Z trzech pokoi ojciec Teresy miał sobie wybrać dwa dla siebie i jak mu oboje tłumaczyli, to im jest naprawdę obojętne, który pokój im przypadnie z tej puli.
Pewnie byłoby logicznie - powiedział tata, gdybym wybrał dwa przylegające do siebie. Kazik podszedł do niego, objął i powiedział- tatusiu- rzecz nie w logice, ale w tym, by podobał ci się widok z okna z obu pokoi - możesz śmiało mieć dwa pokoje wcale do siebie nie przylegające. Co do mebli - można wziąć te, które są u ciebie, ale może chcesz mieć nowe. Teresa jest zdania, że twoje łóżko trzeba by wymienić - to które masz jest jest przede wszystkim za niskie no i za wąskie. Kupimy szersze, o takiej wysokości by było wygodnie na nim siadać z pozycji stojącej oraz wstawać gdy się siedzi. Pojedziesz tato razem z nami do sklepu, bo się do łóżka i materaca przymierzysz- trzeba dobrać taką twardość materaca, która będzie ci odpowiadała. Sprawdź, proszę szafę w mojej sypialni, czy ci taki model odpowiada i pomyśl co jeszcze chcesz mieć w sypialni. Tesia proponuje by kupić ze dwie komody na bieliznę i inne drobiazgi i jakiś regalik na książki a ja bym jeszcze tam wstawił fotel byś wygodnie mógł sobie czytać przed spaniem. Dokupilibyśmy też podnóżek i lampę stojącą i mały podręczny stolik, żeby było gdzie postawić kubek z herbatą i odłożyć książkę. Do fotela też się będziesz musiał przymierzyć. I zaraz cię zagonimy do przejrzenia katalogu i wybrania mebli do drugiego twojego pokoju - powiedziała Teresa. I oglądaj wszystko pod kątem tego co ci się podoba a nie pod kątem ile co kosztuje. Ważniejsze są gabaryty niż ceny. Za wezgłowiem łóżka postawimy jakiś płytki regalik lub szafkę, by była tam nocna lampka i inne podręczne dobra. Wszędzie są w oknach żaluzje, ale jeśli chcesz to możemy też dać jakieś lekkie zasłony, głównie w celach dekoracyjnych. Bo jednak żaluzje lepiej chronią. No i dokupimy krzesełko łazienkowe do kabiny prysznicowej. Nie lubię stać pod prysznicem - Teresa uzupełniła listę. No i te wieszaki do naszej i taty sypialni na zdejmowane ubranie. Kupimy dwa męskie i jeden damski.
Kochani, wszystko cacy, ale ja chcę partycypować w kosztach. Oczywiście, nie ma sprawy- stwierdził Kazik i stojąc za plecami taty mrugnął do Teresy, żeby się nie sprzeciwiała. Tatusiu - będziesz zawsze nosił klucze od dwóch mieszkań, bo może się zdarzyć, że winda będzie nieczynna, to wtedy zamiast wdrapywać się na to ósme piętro przejdziesz się do mieszkania Tesi. Tu się raz taka awaria zdarzyła, że obie windy nie działały, ale to było raz. A budynek ma już ze 12 lat. Poza tym jeśli się zmęczysz lub będzie ci się chciało pić to wpadniesz na to pierwsze piętro- tam cały czas będzie czynna lodówka i zamrażarka, będziesz mógł sobie zrobić kawę lub herbatę, zaopatrzenie "ratunkowe" w postaci czegoś do pochrupania też będzie cały czas dostępne.
No to teraz pojedziemy do Ciszycy po sok i maliny- zarządził Kazik. Teresa zapakowała osiem litrowych słoików i kilka butelek z zakrętkami. Na pytające spojrzenie Kazika powiedziała - im na pewno przydadzą się i słoiki i butelki, a jeśli nie będą chcieli takiego prezentu to też nie problem- zabierzemy do domu z powrotem. Droga był krótka, w Konstancinie skręcili na rozjeździe w lewo w stronę Wisły i w kwadrans później byli już w Ciszycy. Bez trudu odnaleźli duży, piętrowy, jeszcze nie otynkowany dom. Koło domu był jeszcze nie ogrodzony sad. Gdy wysiedli z domu wyszły dwie osoby- starszy mężczyzna i dość młody. Kazik opuścił szybę w samochodzie i się głośno roześmiał wołając- góra z górą się nie zejdzie a człowiek z człowiekiem czasami tak. Cześć Leszku, to wasza posiadłość? O rany, Kazik- sto lat cię nie widziałem! Ty po sok przyjechałeś, czy przypadkiem? No po sok, ale nie miałem pojęcia, że to ty tu gospodarujesz. No właściwie to nie ja, a moi rodzice. Kupili ten dom i ziemię w ubiegłym roku. Ledwie cię poznałem, stwierdził Leszek. A teraz lepiej? - spytał Kazik zdejmując przeciwsłoneczne okulary. No lepiej, ale się bardzo zmieniłeś. No cóż, starość nie radość, spoważniałem zwłaszcza w poprzek, przestałem mieć niedowagę. Nooo, byłeś jak niteczka a teraz wyglądasz normalnie. Z samochodu wysiadła Teresa i jej ojciec. Kazik przedstawił ich sobie mówiąc- to mój kolega jeszcze ze studiów, Leszek Z., a to moja jeszcze narzeczona, ale już wkrótce żona Teresa i mój teść.
No żebym wiedział, że przyjedziesz to bym jakąś wartę honorową wystawił. Nie błądziliście? Nie, bo Szymon mi powiedział jak tu dojechać i że to pierwszy dom i że nie jest jeszcze otynkowany. No właśnie, w poniedziałek mają go tynkować. A ty tu teraz mieszkasz? Tylko w weekendy i wszystkie urlopy. Musiałbym dzieciaki wozić codziennie przynajmniej do Konstancina, poza tym mała chodzi do szkoły muzycznej. Tu to ja i brat spędzamy urlopy i większość weekendów. Moi rodzice spędzają tu większość roku. Mama moja ma świra na punkcie wsi, bo się wychowała na wsi i uwielbia dłubać w ziemi. Panie Leszku- wtrąciła Teresa- przywieźliśmy słoiki i butelki - wypakować czy wywieźć je z powrotem. Ależ oczywiście, wypakować, słoików i butelek nigdy nie jest za dużo. Teresa kiwnęła ręką na Kazika, by wyjął pudło z bagażnika.Oooo, jakie super słoiki - zachwycił się Leszek. Dostaniecie w nie domową kapustę kiszoną i kiszone jabłka. Nie dostaniemy, ale u was kupimy- poprawiła go Teresa. To wszystko panie Leszku kosztuje- nic oprócz chwastów samo nie rośnie, wszystko wymaga nakładu pracy i pieniędzy.
A ja skądś panią znam, tylko nie mogę skojarzyć skąd. A pracuje pan nadal tam, gdzie pan pracował 3 lata wcześniej? Nie, odszedłem, to nie było miejsce dla mnie. No to panu podpowiem- był pan ze swoim szefem w CHZ i pana szef usiłował mnie zwerbować do pracy. A ja powiedziałam, że nie mam ochoty, bo nie lubię być szkolona. I mieszkaniem pani też wtedy wzgardziła i szef się bardzo dziwił. No bo miałam gdzie mieszkać. Musiałabym chyba mieszkać pod mostem żeby w tym resorcie pracować i mieszkać w bloku z innymi pracownikami tego resortu. I tak mam z nimi wciąż do czynienia, ale na odległość. Jest jeden pozytyw - bardzo szybko dostałam paszport, czyli byłam prześwietlona. Zresztą gdyby mnie nie prześwietlili to bym w tym miejscu nie pracowała. Ale się pomału rozglądam za jakimś innym miejscem do pracy. Pomału już mam dość tej rozrywki. Czuję się chwilami jak w jakimś wariatkowie lub ośrodku dla niedorozwiniętych umysłowo. Na drzwiach wisi kartka, że wchodzić mają po jednej osobie, podane są godziny w których obsługuje się interesantów, podana jest godzina przerwy, wszystko wypisane dużymi, czerwonymi literami i się ciągle zastanawiam czy wszyscy są wtórnymi analfabetami czy może debilami od urodzenia.
No a kiedy bierzecie ślub - dopytywał się Leszek. No ja to bym chciał jak najszybciej, ale nie mam pojęcia na kiedy uda się to załatwić. Chcemy wziąć cichy ślub, bez osób postronnych, tylko świadkowie będą z nami. Oboje już mieliśmy uroczyste śluby , więc nas ta uroczystość nie bawi. My, świadkowie i piętnaście minut "uroczystości". A Anka wyszła drugi raz za mąż- dopytywał się Leszek. Nie, nie wyszła bo Anka nie żyje. Niestety nie chciała się leczyć.
Ojej, ogromnie cię przepraszam, nie miałem pojęcia, że ona nie żyje. Nie masz za co przepraszać, nie twoja wina. Nie była jakąś znaną postacią, prasa o tym nie pisała no to skąd miałbyś wiedzieć. A jeszcze obaj nie jesteśmy w takim wieku by zaczynać czytanie gazety od nekrologów. Nawet nie wiem czy był w gazecie nekrolog, mnie wtedy nie było w Polsce. A ona taka wesoła dziewczyna była- brnął dalej Leszek. Tak, wesoła była, zwłaszcza gdy mało wypiła, bo szybko potem stawała się niemiła. Módl się chłopie by nikt z twoich bliskich nie stał się w przyszłości alkoholikiem.
Napilibyście się może kawy? - spytał Leszek. Wiesz, raczej innym razem, bo jesteśmy umówieni jeszcze w jednym miejscu no i chcemy jeszcze wpaść na zakupy. Teresa z trudem powstrzymywała się od śmiechu obserwując Kazika, więc prędko zapytała jakie owoce mają w sadzie, bo na drzewach owocowych to ona się nie zna. Ach, ten sad trzeba jak najprędzej ogrodzić, bo taki nieogrodzony jest niestety stale okradany z owoców. Plantacja jest mniej narażona na kradzież, bo po ciemku zbyt trudno zbierać maliny. No to macie problem- stwierdził Kazik- na waszym miejscu zainwestowałbym w foto-pułapki i sprawdził kto was okrada. W końcu dokonali zakupu 3 litrów soku malinowego, zostawili słoiki na kapustę kiszoną i umówili się, że Leszek zatelefonuje do Kazika, gdy już kapusta (nowa partia) będzie się nadawała do umieszczenia w słoikach.
Gdy tylko odjechali Kazik stwierdził, że gdyby wiedział, że spotka tu Leszka to wcale by soku nie brał, bo kontakt z Leszkiem zawsze przyprawiał go o niesmak. A jego serdeczność to Kazika denerwuje. Teresa się śmiała i powiedziała, że jest zdziwiona bardzo, że on ją poznał bo widzieli się może godzinę. A mnie to wcale nie dziwi - każdy facet z reguły zapamiętuje ładną kobietę. Ty też? - zapytała Teresa. Ja od pięciu lat mam przed oczami tylko ciebie, wszystkie inne to jakieś baby. Ciekawy jestem czy Robertino już się spotkał ze swoim mecenasem. Oczywiście mecenasa naraił mu Krystian i jest to dobry kumpel twojego adwokata. To Robercik prosił Krystiana o jakiegoś adwokata? No jasne, nie sądzisz chyba, że Robercik by sam ruszył tyłek do jakiejś kancelarii adwokackiej skoro wie, że mój braciszek jest prawnikiem. A pamiętasz, moja cudna, że w poniedziałek masz mi przynieść upoważnienie dla Krystiana? Oczywiście, że pamiętam. Na ciebie też mogę wystawić. Ale będzie atrakcja jak puszczę farbę kadrowej, że się rozwodzę. A jeszcze większa, gdy powiem za jakiś czas, że biorę ślub i wezmę 2 dni- bo tyle przysługuje. Więc może weźmiemy w tym układzie ślub w czwartek , to będziemy mieli aż 4 dni wolne od pracy. U mnie to istotne, będę musiała dużo wcześniej znać termin, by maksymalnie dział "obrobić" na te dwa dni. Dobrze, że to nie będzie kwiecień lub maj, bo wtedy jesteśmy nieomal biurem podróży. Naprawdę muszę się rozejrzeć za jakąś inną pracą. Marzę o jakiejś nudnej pracy, bez interesantów. Zawieźli sok do domu, zjedli razem z ojcem coś na kształt drugiego śniadania i pojechali do IKEI, by kupić łóżko dla ojca i w ogóle rozejrzeć się "co w meblach słychać".
Teresa uważnie obserwowała ojca, czy ta "wycieczka" nie za bardzo nadwyrężyła jego siły, ale ojciec był w całkiem dobrej kondycji. Z apetytem zjadł to co i oni, Teresa kilka razy pytała się, czy aby nie jest już zmęczony, ale ojciec zapewniał ją, że naprawdę bardzo dobrze się czuje. Po jedzeniu i niezbyt długim odpoczynku wyruszyli do IKEI w Jankach. Gdy ojciec był w łazience Teresa powiedziała do Kazika- zobacz, w tatę wstąpił jakiś nowy duch.
No cóż- człowiek to jednak dość stadna istota. Tata jest po prostu zadowolony z perspektywy, że będzie razem z nami mieszkał. Ciszę i spokój to będzie miał zawsze gdy będziemy w pracy, umiarkowany ruch gdy wrócimy z pracy a w weekendy będzie z nami spędzał sporo czasu. Wiesz co wykańcza psychikę starszych ludzi? Świadomość, że są na marginesie, że są nikomu niepotrzebni. Będziemy twojego tatę angażowali do różnych przedsięwzięć, żeby się czuł potrzebny.
c.d.n.