piątek, 25 listopada 2022

Lek na wszystko? - 9

 "Wizja  lokalna" przeprowadzona przez ojca Teresy wypadła wielce pomyślnie. Wszystko dzięki temu, że Kazik miał umeblowaną głównie sypialnię i częściowo living room, poza  tym dobrze  zagospodarowaną kuchnię i ładnie zrobioną łazienkę. Reszta wymagała  dopiero umeblowania, ale wszędzie był już położony parkiet. Z trzech pokoi ojciec Teresy  miał sobie  wybrać dwa dla  siebie i jak  mu oboje tłumaczyli, to im jest naprawdę obojętne, który pokój im przypadnie  z tej puli. 

Pewnie byłoby logicznie - powiedział tata, gdybym wybrał dwa przylegające do siebie. Kazik podszedł do niego, objął i powiedział- tatusiu- rzecz nie  w logice,  ale w tym, by podobał ci  się widok z okna z obu pokoi - możesz śmiało mieć dwa pokoje  wcale do siebie  nie przylegające. Co do mebli - można  wziąć te, które są u ciebie, ale może chcesz mieć nowe. Teresa jest zdania, że twoje łóżko trzeba  by wymienić - to które masz jest jest przede  wszystkim za niskie no i  za wąskie. Kupimy szersze, o takiej  wysokości by było wygodnie na nim siadać z pozycji stojącej oraz  wstawać gdy  się  siedzi. Pojedziesz tato razem z nami do sklepu, bo się do łóżka i materaca przymierzysz- trzeba dobrać taką twardość materaca, która będzie ci odpowiadała. Sprawdź, proszę szafę w mojej sypialni, czy ci taki model odpowiada i pomyśl co jeszcze chcesz mieć  w  sypialni. Tesia proponuje by kupić ze dwie komody na bieliznę i inne drobiazgi i jakiś regalik na książki a ja bym jeszcze tam  wstawił  fotel byś wygodnie mógł sobie czytać przed  spaniem. Dokupilibyśmy też podnóżek i lampę stojącą i mały podręczny stolik, żeby  było gdzie postawić kubek z herbatą i odłożyć książkę. Do fotela też się będziesz  musiał przymierzyć. I zaraz  cię zagonimy do przejrzenia katalogu i wybrania mebli do drugiego twojego pokoju - powiedziała Teresa. I oglądaj wszystko pod kątem tego co ci  się podoba a nie pod kątem ile co kosztuje. Ważniejsze są gabaryty niż ceny. Za wezgłowiem łóżka postawimy jakiś płytki regalik lub szafkę, by była tam nocna  lampka i inne podręczne  dobra. Wszędzie są w oknach żaluzje, ale jeśli chcesz to możemy też dać jakieś lekkie zasłony, głównie w celach dekoracyjnych. Bo jednak żaluzje lepiej  chronią. No i dokupimy krzesełko łazienkowe do kabiny prysznicowej. Nie lubię stać pod prysznicem - Teresa uzupełniła listę. No i te wieszaki do naszej i taty sypialni na zdejmowane ubranie. Kupimy dwa męskie i jeden damski.

Kochani, wszystko cacy,  ale ja chcę partycypować w kosztach. Oczywiście, nie ma  sprawy- stwierdził Kazik i stojąc za plecami taty mrugnął do Teresy, żeby się nie  sprzeciwiała. Tatusiu - będziesz  zawsze nosił klucze od dwóch mieszkań, bo może się zdarzyć, że winda będzie nieczynna, to wtedy zamiast wdrapywać się na to ósme piętro przejdziesz  się do mieszkania Tesi. Tu  się raz taka awaria zdarzyła, że obie  windy nie  działały, ale to było raz. A budynek ma już ze 12 lat. Poza tym jeśli się zmęczysz lub będzie ci  się  chciało pić to wpadniesz na to pierwsze piętro- tam cały  czas będzie czynna  lodówka i  zamrażarka, będziesz mógł sobie  zrobić kawę lub herbatę,  zaopatrzenie   "ratunkowe" w postaci czegoś do pochrupania  też będzie cały  czas  dostępne.

No to teraz pojedziemy do Ciszycy po sok i maliny- zarządził Kazik. Teresa zapakowała osiem litrowych słoików i kilka butelek z zakrętkami. Na pytające  spojrzenie Kazika  powiedziała - im  na pewno  przydadzą  się i  słoiki i butelki, a jeśli nie  będą chcieli takiego prezentu to też  nie problem- zabierzemy  do  domu z powrotem. Droga  był krótka, w Konstancinie   skręcili na rozjeździe  w lewo w stronę Wisły i w kwadrans później  byli już w Ciszycy. Bez trudu odnaleźli duży, piętrowy, jeszcze  nie otynkowany dom. Koło domu był jeszcze  nie ogrodzony  sad. Gdy wysiedli z domu wyszły  dwie  osoby- starszy mężczyzna i dość młody. Kazik opuścił szybę w samochodzie i się głośno roześmiał wołając- góra z górą  się nie  zejdzie a człowiek  z człowiekiem czasami tak.  Cześć Leszku, to wasza posiadłość? O rany, Kazik- sto lat  cię nie  widziałem! Ty po sok przyjechałeś,  czy przypadkiem?  No po sok, ale  nie miałem pojęcia, że to ty tu gospodarujesz.  No właściwie to nie ja, a moi  rodzice. Kupili ten dom i ziemię w ubiegłym roku. Ledwie cię poznałem, stwierdził Leszek.  A teraz  lepiej? - spytał Kazik  zdejmując przeciwsłoneczne  okulary. No lepiej, ale  się bardzo zmieniłeś. No cóż, starość  nie  radość, spoważniałem zwłaszcza  w poprzek, przestałem mieć  niedowagę. Nooo, byłeś jak niteczka a teraz  wyglądasz normalnie. Z samochodu wysiadła Teresa i jej ojciec. Kazik przedstawił ich  sobie  mówiąc- to  mój kolega jeszcze  ze studiów, Leszek Z., a to moja jeszcze narzeczona, ale już wkrótce żona Teresa i mój teść. 

No żebym wiedział, że przyjedziesz to  bym jakąś  wartę honorową wystawił. Nie błądziliście? Nie, bo Szymon mi powiedział jak tu  dojechać i że to pierwszy dom  i że nie jest jeszcze otynkowany. No właśnie, w poniedziałek mają go tynkować. A ty tu teraz  mieszkasz? Tylko w  weekendy i  wszystkie urlopy. Musiałbym dzieciaki wozić codziennie przynajmniej  do Konstancina, poza tym mała  chodzi  do szkoły muzycznej. Tu to ja i brat spędzamy urlopy i  większość  weekendów. Moi rodzice  spędzają  tu większość  roku. Mama moja ma świra na punkcie wsi, bo się wychowała  na  wsi i uwielbia dłubać  w ziemi. Panie  Leszku- wtrąciła Teresa- przywieźliśmy słoiki i butelki - wypakować czy  wywieźć je  z powrotem. Ależ oczywiście, wypakować, słoików i butelek nigdy nie jest  za dużo. Teresa kiwnęła ręką   na Kazika, by wyjął pudło z bagażnika.Oooo, jakie  super  słoiki - zachwycił się Leszek. Dostaniecie  w nie  domową kapustę kiszoną i kiszone jabłka. Nie dostaniemy,  ale u was kupimy- poprawiła go Teresa. To wszystko panie Leszku kosztuje- nic oprócz chwastów  samo nie rośnie, wszystko wymaga  nakładu pracy i pieniędzy.  

A ja skądś panią znam, tylko nie  mogę skojarzyć skąd. A pracuje pan nadal tam,  gdzie pan pracował 3 lata wcześniej?  Nie, odszedłem, to nie było miejsce dla  mnie. No to panu podpowiem- był pan ze swoim szefem w CHZ i pana  szef usiłował mnie  zwerbować do pracy. A ja powiedziałam, że nie mam ochoty,  bo nie lubię być szkolona. I mieszkaniem pani też  wtedy wzgardziła i szef  się bardzo dziwił. No bo  miałam  gdzie mieszkać. Musiałabym  chyba  mieszkać pod  mostem żeby w tym resorcie pracować i  mieszkać  w bloku z innymi pracownikami tego resortu. I tak mam z nimi wciąż  do czynienia, ale na odległość. Jest jeden pozytyw - bardzo szybko dostałam paszport, czyli byłam prześwietlona. Zresztą gdyby mnie  nie prześwietlili to bym w tym miejscu nie pracowała. Ale się pomału  rozglądam  za jakimś innym miejscem  do pracy. Pomału już mam dość tej rozrywki. Czuję  się chwilami jak  w jakimś  wariatkowie lub ośrodku dla niedorozwiniętych umysłowo. Na drzwiach  wisi kartka, że wchodzić mają po jednej osobie, podane są godziny w których obsługuje  się interesantów, podana jest godzina przerwy, wszystko wypisane  dużymi, czerwonymi literami i  się ciągle  zastanawiam czy wszyscy są wtórnymi analfabetami czy  może debilami od urodzenia.

No a kiedy bierzecie  ślub - dopytywał  się Leszek. No ja  to  bym  chciał jak najszybciej, ale nie mam pojęcia  na kiedy uda  się to załatwić. Chcemy wziąć  cichy ślub, bez osób postronnych, tylko świadkowie będą  z nami. Oboje już  mieliśmy uroczyste śluby , więc nas ta  uroczystość  nie bawi. My, świadkowie i piętnaście  minut "uroczystości". A Anka wyszła  drugi raz za mąż- dopytywał się Leszek. Nie, nie wyszła bo Anka nie  żyje. Niestety nie chciała  się leczyć. 

Ojej, ogromnie  cię przepraszam, nie  miałem  pojęcia, że ona nie żyje. Nie masz za co przepraszać, nie twoja  wina. Nie  była jakąś  znaną postacią, prasa o  tym nie pisała no to  skąd  miałbyś wiedzieć. A jeszcze obaj  nie jesteśmy  w takim  wieku by zaczynać czytanie   gazety od  nekrologów. Nawet  nie  wiem czy  był w gazecie  nekrolog, mnie wtedy nie  było w Polsce. A ona taka wesoła  dziewczyna była- brnął dalej  Leszek. Tak, wesoła  była, zwłaszcza gdy mało wypiła, bo szybko potem stawała  się niemiła. Módl się chłopie  by nikt z twoich bliskich nie  stał się w przyszłości alkoholikiem.

Napilibyście  się może kawy? - spytał Leszek. Wiesz, raczej innym  razem, bo jesteśmy umówieni jeszcze w jednym  miejscu no i  chcemy jeszcze wpaść na  zakupy. Teresa z trudem powstrzymywała  się od śmiechu obserwując Kazika, więc prędko  zapytała jakie owoce  mają w  sadzie, bo na drzewach owocowych to ona  się  nie zna.  Ach, ten sad trzeba jak najprędzej ogrodzić, bo taki nieogrodzony jest  niestety stale okradany z owoców. Plantacja jest mniej narażona na kradzież, bo po  ciemku zbyt trudno zbierać maliny. No to macie problem- stwierdził Kazik- na waszym  miejscu  zainwestowałbym w foto-pułapki i sprawdził kto  was  okrada. W końcu dokonali zakupu 3 litrów  soku malinowego, zostawili słoiki na kapustę kiszoną i umówili  się, że Leszek zatelefonuje do Kazika, gdy już kapusta (nowa partia) będzie  się nadawała  do umieszczenia w słoikach.

Gdy tylko odjechali Kazik stwierdził, że gdyby wiedział, że spotka tu Leszka to wcale  by soku  nie brał, bo kontakt z Leszkiem zawsze przyprawiał go o  niesmak. A jego serdeczność to  Kazika denerwuje. Teresa  się śmiała i powiedziała, że jest zdziwiona bardzo, że on ją poznał bo widzieli się może godzinę. A mnie to wcale nie dziwi - każdy facet z reguły zapamiętuje ładną kobietę. Ty też? - zapytała Teresa. Ja od pięciu lat mam przed  oczami tylko ciebie, wszystkie inne to jakieś baby. Ciekawy  jestem  czy Robertino  już się spotkał ze swoim mecenasem. Oczywiście mecenasa naraił mu Krystian i jest to dobry kumpel twojego adwokata. To Robercik prosił  Krystiana o jakiegoś adwokata? No jasne, nie  sądzisz  chyba, że Robercik  by sam ruszył tyłek do jakiejś kancelarii adwokackiej skoro wie, że mój braciszek jest prawnikiem. A pamiętasz, moja cudna, że w poniedziałek masz mi przynieść upoważnienie dla Krystiana?  Oczywiście, że pamiętam. Na ciebie też mogę wystawić. Ale będzie  atrakcja jak puszczę farbę kadrowej, że się rozwodzę.  A jeszcze większa, gdy powiem za jakiś czas, że biorę ślub i wezmę 2  dni- bo tyle przysługuje. Więc może weźmiemy w tym układzie ślub w czwartek , to będziemy mieli aż 4 dni wolne od pracy. U mnie to istotne, będę musiała dużo wcześniej znać termin, by maksymalnie dział "obrobić" na te  dwa dni. Dobrze, że to nie będzie kwiecień lub maj, bo wtedy jesteśmy nieomal biurem podróży. Naprawdę muszę się rozejrzeć za jakąś inną pracą. Marzę o jakiejś nudnej pracy, bez interesantów. Zawieźli sok do domu, zjedli razem z ojcem coś na kształt drugiego śniadania i pojechali do IKEI, by kupić łóżko dla ojca i w ogóle  rozejrzeć  się "co w meblach słychać". 

Teresa uważnie obserwowała ojca, czy ta  "wycieczka" nie za bardzo nadwyrężyła jego  siły, ale ojciec był w całkiem  dobrej kondycji. Z apetytem zjadł  to co i oni, Teresa kilka  razy pytała  się,  czy  aby nie jest już zmęczony, ale ojciec  zapewniał ją, że naprawdę bardzo dobrze się czuje. Po jedzeniu i niezbyt  długim odpoczynku wyruszyli do IKEI w  Jankach. Gdy ojciec  był w łazience Teresa powiedziała  do Kazika- zobacz, w tatę wstąpił jakiś nowy  duch. 

No cóż- człowiek to jednak dość stadna istota. Tata jest po prostu zadowolony  z perspektywy, że będzie razem z nami mieszkał. Ciszę i  spokój to będzie  miał zawsze gdy będziemy w pracy, umiarkowany ruch gdy wrócimy z pracy a w weekendy  będzie z nami spędzał sporo czasu. Wiesz  co wykańcza psychikę starszych  ludzi?  Świadomość, że są na marginesie, że są nikomu niepotrzebni. Będziemy twojego tatę angażowali do różnych przedsięwzięć, żeby się czuł potrzebny.

                                                                        c.d.n.