Wigilia była "ustawiona" pod kątem żywienia karmiącej matki. Żadnej kapusty, żadnych grzybów, nic ciężkostrawnego. Adela chciała, by w trakcie tego wspólnego posiłku Milenka nadal przebywała w sypialni, a włączony podsłuch przecież informowałby ich czy aby nie popłakuje, ale Piotr zaprotestował mówiąc, że przecież oni nawet na co dzień gdy jedzą to nie mówią, no a gdy mówią to przecież także nie jest to krzyk, tylko zwykła rozmowa. Emil poparł ojca i łóżeczko z Milenką przywędrowało do pokoju dziennego. No i wspaniale - stwierdził Piotr - rodzina jest w komplecie. A za rok to już Milenka będzie zapewne nam towarzyszyła bardziej aktywnie, będzie miała już rok i cztery miesiące! to już będzie całkiem spore dziecko - perorował Piotr.
Adela siedziała nad wciąż pustym talerzem i miała nieco nieobecny wyraz twarzy. Maleństwo, a czemu ty nic nie jesz?- zaniepokoił się Emil. Adela popatrzyła się na niego niezbyt przytomnym wzrokiem- bo się zastanawiam, czy ten węgorz wędzony nie zaszkodzi małej. No ale przecież to ty będziesz jadła tego węgorza a poza tym jestem dziwnie pewien, że nie zjesz wszystkiego co jest na półmisku. No a poza tym nie sądzę by ten wędzony węgorz przedostał się do pokarmu Milenki w postaci nieprzetworzonej i nie rozłożonej na czynniki pierwsze. Oprócz niego zjesz przecież cała masę innych potraw. To nie alkohol, który bardzo szybko przenika do całego organizmu. No a poza tym węgorzem to jest tu przecież dużo innych dobrych rzeczy do jedzenia. Zobacz, jest nawet twoja ulubiona sałatka jarzynowa - nałożyć ci? Groszek możesz wydłubać i zostawić na talerzu, ale podejrzewam, że ilość, którą zjesz w sałatce na pewno nie sprawi żadnych dolegliwości układowi pokarmowemu Milenki. Im bardziej będziesz urozmaicać swoje posiłki tym większy będzie w przyszłości repertuar smaków Milenki - dodała Helena.
Przepraszam was, chyba pomału wpadam w paranoję - powiedziała Adela. Nie wiem czemu, ale jakoś boję się płaczu dziecka. Którego dziecka ?- spytał Emil. Przecież Milenka prawie wcale nie płacze, bo trudno nazwać płaczem te kilka pisków niezadowolenia gdy poczuje głód. Płakała to tylko przy porodzie gdy ją wyrzuciłaś z zacisznego i przytulnego miejsca w swoim wnętrzu. A i to krótko bo zaraz ci ją Michał przystawił do piersi i znów miała ciepło twego ciała i była nakryta cieplutko. W czasie ubierania i zakraplania oczu i szczepienia też płakała, bo to szarpanie jej przy ubieraniu, szczepienie i to ostre światło na pewno sprawiało jej ból. Miała dziewięć miesięcy luksusu w twoim brzuszku a tu nagle tyle niemiłych rzeczy na raz ją spotkało.
Adela ponownie przeprosiła rodzinę i powiedziała - jestem jakaś mocno "wybita z uderzenia" - te lata pracy i studiów pokrzywiły mnie zupełnie. Muszę sobie wynaleźć jakieś zajęcie poza opieką nad Mileną.
Spokojnie, ona teraz to jeszcze wymaga niewielkiego poświęcania jej uwagi, ale za trzy miesiące będziesz musiała jej poświęcać znacznie więcej uwagi i swego czasu. Teraz jeszcze dużo śpi, ona jeszcze wciąż zbiera siły na życie. Jeszcze trochę a na twoje zniknięcie z jej pola widzenia będzie reagować krzykiem, zacznie się bawić swymi zabawkami i będziesz jej pierwszą nauczycielką objaśniającą jej świat. Dobrze zadbane dziecko w wieku dziewięciu miesięcy umie pokazać w swojej książeczce kotka, pieska, dziecko, butelkę z mlekiem.. Jest już wtedy ruchliwe, samo przewraca się wokół własnej osi i bez trudu ci odpełznie w trakcie przewijania. A potem to już tylko moment i zacznie raczkować i usiłować wstawać, a ty będziesz wzdychać do tych chwil gdy nie musiałaś mieć oczu dookoła głowy i gdy większość doby dziecko przesypiało - spokojnie tłumaczyła Adeli Helena.
A jeśli brakuje ci pracy, to mogę porozmawiać o tym z Bronkiem i ci cichcem podrzuci jakąś pracę, bo choć cały czas podobno (twoim zdaniem) nic tam nie robiłaś poza piciem kawy i ganianiem po biurze, to mu ciebie w pracy brakuje. No i pewnie jednak będzie kancelaria i nawet jeśli w tym czasie Milenka jeszcze nie będzie w przedszkolu to ty będziesz miała tam co robić- będziesz coś opracowywać w domu- dopowiedział Emil. A mama powiedziała, że wtedy zajmie się Milenką, oczywiście razem z tatą.
A teraz jest ukłon kulinarny w twoją stronę - na gorąco jest dziś nie tylko pieczony indyk ale i jeszcze coś - zgadnij co? No nie wiem, nie zaglądałam u rodziców w garnki- stwierdziła Adela. No to posiedź grzecznie z mamą przy stole a my z tatą zajmiemy się kuchnią. W kwadrans potem na stole był pieczony indyk i.......pieczone pstrągi. Do nich były pieczone kartofle. A do "popitki" czerwony barszcz. Ojej, nic nie mówiłeś, że kupiliście świeże pstrągi gdy pytałam co kupiliście na święta - wypomniała Emilowi Adela. No bo chcieliśmy żebyś miała niespodziankę! Zobacz tylko jakie dorodne, zupełnie jak te na Słowacji. Odkryliśmy prywatną centralę rybną - zaopatrzenie jak przed wojną - powiedział Piotr. Zamówiliśmy coś, co podobno bardzo lubisz, ale nie wiem kiedy to będzie do kupienia. Na razie można było to tylko zamówić. Będziemy tam co jakiś czas zaglądać. A gdzie to jest? - spytała Adela. Teoretycznie to tak jakby na Alei Wilanowskiej, ale to kawałek od Alei, więc trochę zmyłkowy adres.
Adelko a co jutro serwujesz swoim gościom?- spytała Helena. Wpierw dostaną przekąskę na ciepło, a potem będą zrazy zawijane z ogórkiem kwaszonym w środku i do tego ryż, czyli pilaw z marchewką,cebulką i przecierem pomidorowym. A co będzie w ramach tej przekąski? Nic skomplikowanego- zawijańce serowo-szynkowe z ciasta francuskiego. Jak zwykle wszystko nietypowe, bo zrazy są nie z wołu ale z wieprzka, a tak dokładnie ze schabu karkowego. Zrazy już mam gotowe, ryż też, więc go tylko odsmażę na patelni i będzie niemal jak paella. Do tego będzie do popicia czysty, chudy rosołek z prawdziwków. Zawijańce to będą z ciasta francuskiego, serka ricotta i szynki, do popicia czysty, chudy bulionik domowy. No a potem mam tort makowo-owsiany polany czekoladą i andruty z masą migdałową, czyli cukier utarty z masłem i sproszkowanymi migdałami, wzbogacony mlekiem. Masę to zrobię dzisiaj i przełożę nią andruty. Do czasu jutrzejszego obiadu świetnie się skleją. A jeśli w drugi dzień świąt będzie znośna pogoda to sobie z wami pospacerujemy po Ursynowie. Milence to jak na razie dość obojętne gdzie będzie wózek, w którym będzie spała.
Ciekawa jestem jaka jest ta żona Michała. Bo to chyba druga żona, jak wywnioskowałam z odzywki Leszka. Oni mieli zamieszkać jeszcze przed świętami w domu blisko Tesco ursynowskiego, no ale przecież w polskim budownictwie poślizg w oddawaniu budynków jest chyba obowiązkowym elementem krajobrazu. To w ogóle będzie dość zabawne spotkanie - ale obu tych facetów bardzo lubię i cenię od strony zawodowej. A tak naprawdę podziwiam Emila, że był przy porodzie, że wytrzymał moje pomysły. Bo to było znacznie bardziej męczące niż spacerki ze mną w górach. Bo to wprawdzie było bezbolesne, ale jednak mięśnie pracowały i czułam jak pracują. To takie dziwne uczucie- powiedziała Adela- miałam wrażenie, że moje biodra za moment uwolnią się ze skóry i mięśni i znajdą się obok mnie. Niesamowicie dziwne odczucia. Ale jak na razie to mam dość wrażeń w tym zakresie.
Trochę mi przykro, że nie zobaczymy się w te święta ze Stasią i Arkiem. Ona i Arek pojechali dziś na obiad wigilijny do zakładu, w którym jest jego mama. Uważam, że to bardzo miły gest ze strony Stasi a i tego Zakładu, że organizuje taką wigilię dla swych pensjonariuszy i ich rodzin. Kolację to pewnie jedzą aktualnie razem z dziećmi u Stasi rodziców. Dobrze, że się jej rodzice zdecydowali zamieszkać w nieco mniejszym mieszkaniu i dzięki temu Pawełek nie musi przed zajęciami w szkole siedzieć na świetlicy. Po zajęciach też nie siedzi na świetlicy. Arek chce na ferie wysłać dzieci z rodzicami Stasi gdzieś w góry. Może nie akurat do Zakopanego, ale może w Beskidy na jakieś zorganizowane wczasy, żeby było zapewnione wyżywienie. Obiecałam, że zatelefonuję do Tomka, bo może oni znają jakiś ośrodek na Bukowinie, wszak baseny otwarte cały rok, a dla dzieci to wielka atrakcja i chyba w czasie ferii są jakieś zniżki dla dzieciaków. A może jednak pobędą w Zakopanem, bo tam dla dzieciaków będzie w sumie więcej atrakcji. Po Zakopcu to można przynajmniej pochodzić, więc pewnie namówię Arka by wysłał ich do Zakopanego.
Emil uśmiechnął się - jak znam życie i Arka słabość do Ciebie to zrobi tak jak mu powiesz. Odnoszę wrażenie, że jesteś u niego na etacie mamy, siostry i doradcy życiowego. Ostatnio mi powiedział, że on po prostu kocha cię tak, jakbyś była jego siostrą. No i na dodatek dzięki tobie poznał Stasię. Usiłowałem mu wytłumaczyć, że to głównie zasługa byłego męża Stasi, ale jego zdaniem to twoja zasługa. Bo przecież mogłaś skierować Stasię do kogoś innego. Stale mi powtarza, że cię kocha jak własną, rodzoną siostrę. I pewnie zatelefonują do nas około dwudziestej drugiej, bo wiedzą, że nasza Pimpusia je około 21,00.
Synku, ona ma imię, dlaczego nazywasz ją Pimpusią? No bo ona jakoś kojarzy mi się z wierszykiem o Pimpusiu, który raz lądował na rękach mamy a raz taty. To jedyny wierszyk kojarzący mi się z dzieciństwem, jakoś łatwo w głowę wchodził, a mama mi go często czytała. To co prawda był wiersz o kotku a nie o dziecku.
To był Pimpuś Sadełko. Chyba dzieło Marii Konopnickiej - stwierdziła Adela. A Milenka pomału nabiera ciałka, przedtem rączki i nóżki były jak parówki, a teraz pomału zaczynają wyglądać jak serdelki - roześmiała się Adela. To znaczy, że jej ten pokarm służy. Ona przecież teraz zupełnie nie ma ruchu. Ale jest silna, bardzo dzielnie trzyma główkę w górze, gdy leży na brzuszku. I jak ładnie unosi w górę brzuszek- wygina się niczym hinduska tancerka. Jeszcze trochę a trzeba będzie kupić nowe ubranka dla niej. I umie się przytulić - uwielbia drzemać na Emilu.
A co z tą sprawą o pozbawienie byłego męża Stasi praw rodzicielskich?- spytała Helena. Nooo, tam takich spraw jest na tony- wyjaśniła Adela. Sądy rodzinne są zawalone takimi sprawami. Zabawne, ale tym razem czas oczekiwania gra na korzyść Stasi - na sprawie wyjdzie na jaw, że ona już wyszła za mąż, że dzieci i ona mieszkają razem z jej drugim mężem, a że dzieci, a zwłaszcza Pawełek może już być przepytywany przez sąd, to wiadomo, że dzieciaki wystawią Arkowi taką laurkę, że sąd od razu wyda stałe pozbawienie tego faceta praw rodzicielskich. Bo najczęściej sąd wydaje orzeczenie o czasowym zawieszeniu praw rodzicielskich, w nadziei, że tatuś nagle z drania zmieni się w anioła. A to przecież jest zupełnie niemożliwe. Zresztą wydaje mi się, że Arek już złożył wniosek o trwałe przysposobienie dzieci i tym samym zmianę ich nazwiska na swoje. Prawdopodobnie obie sprawy będą rozpatrywane łącznie. Powiedziałam Arkowi, że w razie czego mogę mu świadkować. To powiedz Arkowi, że my z Helenką też możemy świadkować - dodał Piotr. Fajni ci chłopcy i naprawdę grzeczni i cały czas mówią o Arku "tata". A starszy to się zawsze opiekuje tym młodszym. Bardzo mi się to podoba. Och, Arka też tym ujęli, gdy pierwszy raz Stasia przedstawiła mu chłopców na placu zabaw -powiedziała Adela.
c.d.n.