poniedziałek, 12 czerwca 2023

Lek na wszystko?- 135

 W kilka  dni później, przed południem wpadł do Teresy  Kris. Przyszedł ją, najmądrzejszą,  prosić, by wytłumaczyła Alinie, że rozwód nie jest najlepszym  rozwiązaniem, że przecież  dziecko potrzebuje również ojca, że on kocha  Alinę, że po prostu był na popijawie i potem chciał otrzeźwieć i pojechał do znajomej i "tak jakoś, nawet nie bardzo wie kiedy znalazł się w jej łóżku i...stało się."

Teresa patrzyła na  niego z odrazą i w końcu powiedziała - nie interesuje  mnie dlaczego wskoczyłeś do łóżka innej kobiety- nie opowiadaj  mi o swoim życiu intymnym, bo za moment zwymiotuję,  a bardzo tego nie lubię.  Będąc na miejscu Aliny to bym nawet  jednego  dnia nie była z tobą w jednym mieszkaniu po tym co jej  zrobiłeś. A takiego ojca, który ma takie "przygody" jak  twoja, to żadnemu dziecku nie potrzeba.  Jesteś zwykłym nadętym bubkiem przekonanym, że jesteś najprzystojniejszy, najmilszy, najmądrzejszy a wszyscy inni ci do pięt nie dorastają.

Skup się lepiej na  tym byście  się rozeszli bezproblemowo, byś miał jakiś kontakt z Tadzisiem i zamień się z Aliną na mieszkanie-  ona nie ma już rodziny, ma tylko mnie i  moją rodzinę. Ty nie masz bladego pojęcia jak bardzo zawiodłeś jej  zaufanie, jak ogromnie ją  zraniłeś. Weź pod uwagę fakt, że stąd to ona  nawet spacerkiem  może dojść do Instytutu, a to co jej zrobiłeś musi jakoś odreagować na terapii i nie  dlatego, że ma  dwubiegunówkę- taka sprawa każdego by rozstroiła.  I wiesz, nie za bardzo ci wierzę, że dopiero teraz zdradziłeś Alinę, według mnie zrobiłeś  to kolejny raz. Jesteś po prostu podłym gnojkiem.

A teraz idź już nim przyjdzie mi na myśl jakby ci w  życiu zaszkodzić. Bo Alina to moja przyjaciółka a ja mam zwyczaj  chronić  swoich przyjaciół. Jesteś bardzo niemiła - stwierdził Kris. A jest jakiś powód bym miała być dla ciebie miła?  Sam do tego doprowadziłeś.  A kogo ona  wybrała z adwokatów?  Nie  wiem, ale jest w Warszawie ze dwudziestu świetnych w takich sprawach i zapewne każdego z nich znasz i oni ciebie.

Jesteś wredna, wiesz? Wiem - i bardzo się z tego cieszę. I pomyśl sobie ile mogę namieszać w związku z tym. I właściwie może powinnam, bo te  wredne tak mają. Kris ruszył do drzwi wyjściowych - no to w takim razie do zobaczenia- powiedział. Cześć- wypluła z siebie Teresa zamykając za nim drzwi.

Z pokoju wyszedł tata  mówiąc - takiej to cię jeszcze  nie  znałem, nawet go do pokoju nie  zaprosiłaś. A po co go miałam do pokoju zapraszać? żeby  mi zaczął wciskać kit jaki to był niedopieszczony , niedoceniony, zagłodzony itp. przez Alinę?  Przecież ja na nim  suchej nitki nie  zostawię, bo będę świadkiem Aliny. Tatku, w tym małżeństwie już od  dawna nie było dobrze. Alina wreszcie na oczy przejrzała, bo wiecznie  się jej czepiał. On nikogo nie kocha  oprócz  siebie. Widziałeś chyba  w Bieszczadach jak mało go obchodził Tadziś. Tam nigdy nie było tak jak u nas, że dziecko mogło w  każdej chwili wejść ojcu na kolana, lub  się pobawić z ojcem. Przecież on  nawet do Tadzia prawie  wcale  nie mówił i jeszcze  wyśmiewał Alinę, że ona wciąż  do niego zagaduje.  Jacek powiedział, że on też może świadkować Alinie i też na Krisie suchej  nitki nie  zostawi. Nie da  się ukryć, że w Bieszczadach to Kris sam  sobie  wystawił kiepściunią  wizytówkę. On sobie jeszcze  nie  zdaje  sprawy z tego,  z kim zadarł. Kazik też nie będzie zeznawał na jego korzyść. Więzy krwi to nie  wszystko.  I przypomniało mi  się,  jak Kris ostro potępiał Roberta, że nie dość, że mnie  zdradził to jeszcze  dał  się sfotografować. Ale mi nie podrzucił, na  szczęście, żadnego  choróbska. 

Tato, czy naprawdę większość facetów  zdradza  swe żony? Myślę, że nie, ale nie wiem tego na pewno - odpowiedział tata. Mogę ci tylko powiedzieć, że nigdy nie zdradziłem twojej mamy. Czasem nie mogliśmy się dogadać, bo każde z nas co innego wyniosło z domu, ale kochałem twoją mamę i nie interesowałem  się innymi kobietami. Może dlatego, że dla mnie seks był dopełnieniem związku, wynikał z łączącego nas uczucia a nie był czymś oderwanym od  uczuć. A dla wielu osób płci obojga seks jest  oderwany od uczuć, jest tylko i wyłącznie sprawą  fizjologii a nie umysłu i uczuć.

Jest mi ogromnie przykro, że Kris ma takie podejście  do całej  sprawy. W pewnym  sensie zawiodłem  się na nim. On faktycznie na tym wyjeździe w Bieszczady pokazał wszystkie  swe złe strony. Jacek też to widział i podziwiał Alinę, że to znosi. Mam wrażenie, że Kris  wcale  nie chciał jechać  w Bieszczady, choć wtedy nie  miał żadnych pilnych spraw zawodowych. Rozmawiałem z nim wtedy o tej jego spółce, tłumaczyłem jak komu mądremu, żeby wpierw popracował jakiś czas u kogoś w takiej kancelarii i wtedy by zobaczył z bliska jak to wygląda, ale patrzył na mnie jak na idiotę. On ma o  sobie  bardzo wysokie mniemanie. I przez to jeszcze nie jeden raz przeżyje rozczarowanie.  A Kazik to niemal jego przeciwieństwo pod  tym względem. Popatrz - rodzeni bracia, a tak różni.

Teresa  roześmiała  się - Kazik twierdzi, że Kris wdał się w tatę, a on w mamę. Zresztą nie tak dawno o tym rozmawialiśmy i okazało się, że Kazik uwielbiał mamę, bo jak mówił  można było z nią konie kraść, a ja z kolei uważałam, że  z tobą mogę  konie kraść, a z mamą to się  średnio dogadywałam. I nadal  cię tato ogromnie  kocham a Kazik i Alek tak  samo. Ma moje  dziecko dwa super  wzorce do naśladowania. Nie da  się ukryć, że Kazik jest naprawdę super ojcem- zawsze go podziwiam, choćby tylko  za to, że jest zawsze dla Alka dostępny i był nawet wtedy gdy pisał pracę- powiedział tata. Bardzo  się córeczko dobraliście. I jestem  szczęśliwy, że mieszkam z wami. A Kazik to poza  tobą świata nie  widzi - każda propozycja wspólnego spędzenia czasu jest zawsze opatrzona zastrzeżeniem, że będzie tak, jeśli ty się zgodzisz, jeśli ty będziesz  chciała, ewentualnie opatrzone "pieczątką" Tesia tak lubi. I zawsze mnie to w jakiś sposób wzrusza i zachwyca. Za jakiś kwadrans pewnie przyjdzie Jacek i chyba pewnie wyjdziemy na trochę na spacer z Alkiem. Chodniki suche to może niech dziś pojeździ trochę na rowerze.  Alina też z nami pójdzie? Raczej  nie bo ona ma  dziś chyba kontrolę lekarską, tak zwany "bilans". Zważą, zmierzą, wyczeka się w poczekalni i najlepsza  część dnia na  spacer przeminie na takiej  rozrywce. Jak pójdziecie na spacer to ja w tym czasie wyskoczę na  zakupy- zrobię wszystko na osiedlu. Obliczyłam, że to co zaoszczędzę na cenie to wydam na paliwo i parking, więc mogę tu wszystko kupić. Przyprowadź Jacka po spacerze do nas - zrobię dziś na lunch naleśniki- część z soczewicą, żeby był odżywiony nasz mózg a część na słodko z truskawkami polanymi czekoladą. Alek je uwielbia, Jacek też, ale  wstydzi się do tego głośno przyznać. A na obiad machnę dziś mielone, które przyniosę z  zapasowej lodówki. To są eksperymentalne, bez bułki w środku, z marchewką zmieloną  razem z mięsem. Zik mi mruczy w kieszeni- Teresa wyjęła komórkę i powiedziała - moje szczęście będzie za kwadrans w domu bo się stęsknił i popracuje w domu. Brzmi ciekawie - podsumował z uśmiechem tata. Też tak uważam.  W tej chwili zachrobotał klucz w  zamku- to przyszedł Jacek, więc Teresa  zajęła  się ubieraniem Alka na spacer.

Kazik rzeczywiście  za kwadrans był  w domu - zjawił się  w kilka minut po wyjściu z mieszkania  dziadków z Alkiem. Jesteś sama? to cudownie - będę  się mógł trochę utulić z tobą. Jakoś mi trudno być tak długo bez  ciebie w  zasięgu ręki. W przyszłym tygodniu polecimy ty i ja, do Stuttgartu, hotel już zamówiłem,  bilety też. Alek zostanie z dziadkami. Będzie ci się Stuttgart podobał, miasto jest ładne. Już powiedziałem  Hansowi, że będę z żoną, która nie kuma  po niemiecku.  Kurt też pewnie będzie. Chyba nie  znam tego Hansa - stwierdziła Teresa. No nie,  ale to równy facet a ciebie  zna ze  zdjęcia. Wylecimy w poniedziałek rano, wrócimy w piątek przed południem. Ojej,  jak mi źle  się siedzi poza  domem! Szalenie  lubię  nasz dom, brak mi twojej i Alka obecności.  

Oj, rozbisurmaniłeś  się Kotku! -stwierdziła  ze śmiechem Teresa. Ale muszę teraz szybciutko zrobić lunch dla chłopaków  gdy wrócą ze spaceru. Miałam też w tym czasie zrobić zakupy.  To ja ci pomogę  zrobić lunch, a co zaplanowałaś? Naleśniki z  soczewicą czerwoną i naleśniki z truskawkami polane czekoladą. A   na obiado-kolację muszę przynieść z drugiego  mieszkania zamrożone kotlety mielone. 

To zróbmy szybko te naleśniki, zostawimy je im na  stole, potrafią  wszak je odgrzać, a potem pójdziemy razem na  zakupy, potem wpadniemy do drugiego mieszkania, wsadzimy do lodówki i  zamrażarki nowy towar , pobroimy trochę i zabierzemy część zaopatrzenia do domu. Bo przecież trzeba już tamte mrożonki tu przerzucić. No dobrze, zgodziła  się Teresa szykując ciasto na  naleśniki.

Smażyli na  dwie patelnie, na trzecim palniku gotowała się obłuskana soczewica.  Cała akcja "naleśniki" trwała  zaledwie pół godziny, Teresa  zostawiła tacie kartkę, że jadą jeszcze na zakupy i że "gdy wrócą to będą" i wtedy ona  naszykuje obiado-kolację. Zakupy zrobili  na Ursynowie, zabrało im  to niewiele  czasu, bo z reguły o tej porze  nie było wielu klientów.  Teresa się śmiała, że robili zakupy na  zasadzie "co w oko  wpadnie", przy  okazji trafili na jakiś "festiwal" suszonych owoców i zakupili ich  spore ilości. Niestety  nie były tanie, ale Kazik zdecydował, że należy je kupić, bo to w końcu bardzo  zdrowa przekąska, można je  jeść  w tej postaci  a i do  ciasta i deserów  się nadadzą. W drodze powrotnej znów  wpadli do drugiego mieszkania, popakowali wszystko w pojemniki już oznakowane naklejkami, w termo torbę  wzięli to co mieli zabrać na najbliższe 3 dni i już "nie  brojąc"  pojechali do domu. Alek powitał ich oboje jak bohaterów, którzy  wrócili z  wyprawy na biegun północny, pochwalił się, że miał na rowerku wywrotkę, ale  się nie potłukł, tylko ubrudził spodnie od  kombinezonu.  A jakim cudem ty się wywróciłeś? - dopytywała  się Teresa. Krajędzi nie zauważyłem - powiedział Alek. Czego? Krawężnika przy trawniku nie  zauważył - wyjaśnił Jacek- bo się oglądał za jakimś psem.  Kazik zrobił marsową minę- to mam nadzieję, że gdy następny raz będziesz na  rowerku to już zapamiętasz, że w czasie jazdy nie wolno  się oglądać do tyłu. A na pewno nic cię po tej wywrotce nie boli? Nie trzeba nic rozmasować albo ucałować?- zapytała Teresa. Pokaż to kolano - muszę je  zobaczyć. Oględziny wypadły dobrze, a Teresa jeszcze  dodatkowo pouciskała całą nóżkę obserwując jego buźkę czy się  mały nie skrzywi z bólu.

Wieczorem do Teresy zadzwoniła Alina mówiąc, że Kris był z nią u notariusza  i podpisali umowę zamiany mieszkań - on został właścicielem mieszkania żoliborskiego, ona natomiast tego. I powiedział, że podpisał tę zamianę  głównie dlatego, że ją kocha. I zaproponował, że się tam jak najszybciej przeprowadzi i prosi Alinę by jeszcze nie  składała pozwu rozwodowego i spróbowała  mu jednak wybaczyć, bo czas leczy wszystkie rany. On gdy  się przeprowadzi oczywiście będzie  codziennie ją i  dziecko odwiedzał. No i co mu odpowiedziałaś? Że może odwiedzać jeśli przyniesie certyfikat z aktualnym ujemnym wynikiem WR. Powiedział, że jest w trakcie leczenia. Ale rzecz  w tym, że ja  wcale nie mam  zamiaru mu tego wybaczyć- stwierdziła Alina.  Rozumiem  cię, ale ja ci nic w tym temacie   nie doradzę, nie umiem być w tej sytuacji bezstronna. Może faktycznie pozostaw to czasowi, ale  chyba nie  dłużej niż na trzy  miesiące.  Przez ten  czas przeanalizujesz swe uczucia. Teraz jest jeszcze  chyba  zbyt wcześnie na analizę. Za wiele żalu. Alisiu, w przyszłym tygodniu mnie i Kazika  nie będzie w Polsce, bierze mnie  ze sobą do Niemiec. Alka zostawię z dwoma  dziadkami, bo na pewno wtedy Jacek będzie  tu mieszkał, żeby się Alek czuł bezpieczniej. On już ich  obu traktuje tak  samo, jakby  obaj byli autentyczną jego rodziną.

                                                                 c.d.n.