W kilka dni później, przed południem wpadł do Teresy Kris. Przyszedł ją, najmądrzejszą, prosić, by wytłumaczyła Alinie, że rozwód nie jest najlepszym rozwiązaniem, że przecież dziecko potrzebuje również ojca, że on kocha Alinę, że po prostu był na popijawie i potem chciał otrzeźwieć i pojechał do znajomej i "tak jakoś, nawet nie bardzo wie kiedy znalazł się w jej łóżku i...stało się."
Teresa patrzyła na niego z odrazą i w końcu powiedziała - nie interesuje mnie dlaczego wskoczyłeś do łóżka innej kobiety- nie opowiadaj mi o swoim życiu intymnym, bo za moment zwymiotuję, a bardzo tego nie lubię. Będąc na miejscu Aliny to bym nawet jednego dnia nie była z tobą w jednym mieszkaniu po tym co jej zrobiłeś. A takiego ojca, który ma takie "przygody" jak twoja, to żadnemu dziecku nie potrzeba. Jesteś zwykłym nadętym bubkiem przekonanym, że jesteś najprzystojniejszy, najmilszy, najmądrzejszy a wszyscy inni ci do pięt nie dorastają.
Skup się lepiej na tym byście się rozeszli bezproblemowo, byś miał jakiś kontakt z Tadzisiem i zamień się z Aliną na mieszkanie- ona nie ma już rodziny, ma tylko mnie i moją rodzinę. Ty nie masz bladego pojęcia jak bardzo zawiodłeś jej zaufanie, jak ogromnie ją zraniłeś. Weź pod uwagę fakt, że stąd to ona nawet spacerkiem może dojść do Instytutu, a to co jej zrobiłeś musi jakoś odreagować na terapii i nie dlatego, że ma dwubiegunówkę- taka sprawa każdego by rozstroiła. I wiesz, nie za bardzo ci wierzę, że dopiero teraz zdradziłeś Alinę, według mnie zrobiłeś to kolejny raz. Jesteś po prostu podłym gnojkiem.
A teraz idź już nim przyjdzie mi na myśl jakby ci w życiu zaszkodzić. Bo Alina to moja przyjaciółka a ja mam zwyczaj chronić swoich przyjaciół. Jesteś bardzo niemiła - stwierdził Kris. A jest jakiś powód bym miała być dla ciebie miła? Sam do tego doprowadziłeś. A kogo ona wybrała z adwokatów? Nie wiem, ale jest w Warszawie ze dwudziestu świetnych w takich sprawach i zapewne każdego z nich znasz i oni ciebie.
Jesteś wredna, wiesz? Wiem - i bardzo się z tego cieszę. I pomyśl sobie ile mogę namieszać w związku z tym. I właściwie może powinnam, bo te wredne tak mają. Kris ruszył do drzwi wyjściowych - no to w takim razie do zobaczenia- powiedział. Cześć- wypluła z siebie Teresa zamykając za nim drzwi.
Z pokoju wyszedł tata mówiąc - takiej to cię jeszcze nie znałem, nawet go do pokoju nie zaprosiłaś. A po co go miałam do pokoju zapraszać? żeby mi zaczął wciskać kit jaki to był niedopieszczony , niedoceniony, zagłodzony itp. przez Alinę? Przecież ja na nim suchej nitki nie zostawię, bo będę świadkiem Aliny. Tatku, w tym małżeństwie już od dawna nie było dobrze. Alina wreszcie na oczy przejrzała, bo wiecznie się jej czepiał. On nikogo nie kocha oprócz siebie. Widziałeś chyba w Bieszczadach jak mało go obchodził Tadziś. Tam nigdy nie było tak jak u nas, że dziecko mogło w każdej chwili wejść ojcu na kolana, lub się pobawić z ojcem. Przecież on nawet do Tadzia prawie wcale nie mówił i jeszcze wyśmiewał Alinę, że ona wciąż do niego zagaduje. Jacek powiedział, że on też może świadkować Alinie i też na Krisie suchej nitki nie zostawi. Nie da się ukryć, że w Bieszczadach to Kris sam sobie wystawił kiepściunią wizytówkę. On sobie jeszcze nie zdaje sprawy z tego, z kim zadarł. Kazik też nie będzie zeznawał na jego korzyść. Więzy krwi to nie wszystko. I przypomniało mi się, jak Kris ostro potępiał Roberta, że nie dość, że mnie zdradził to jeszcze dał się sfotografować. Ale mi nie podrzucił, na szczęście, żadnego choróbska.
Tato, czy naprawdę większość facetów zdradza swe żony? Myślę, że nie, ale nie wiem tego na pewno - odpowiedział tata. Mogę ci tylko powiedzieć, że nigdy nie zdradziłem twojej mamy. Czasem nie mogliśmy się dogadać, bo każde z nas co innego wyniosło z domu, ale kochałem twoją mamę i nie interesowałem się innymi kobietami. Może dlatego, że dla mnie seks był dopełnieniem związku, wynikał z łączącego nas uczucia a nie był czymś oderwanym od uczuć. A dla wielu osób płci obojga seks jest oderwany od uczuć, jest tylko i wyłącznie sprawą fizjologii a nie umysłu i uczuć.
Jest mi ogromnie przykro, że Kris ma takie podejście do całej sprawy. W pewnym sensie zawiodłem się na nim. On faktycznie na tym wyjeździe w Bieszczady pokazał wszystkie swe złe strony. Jacek też to widział i podziwiał Alinę, że to znosi. Mam wrażenie, że Kris wcale nie chciał jechać w Bieszczady, choć wtedy nie miał żadnych pilnych spraw zawodowych. Rozmawiałem z nim wtedy o tej jego spółce, tłumaczyłem jak komu mądremu, żeby wpierw popracował jakiś czas u kogoś w takiej kancelarii i wtedy by zobaczył z bliska jak to wygląda, ale patrzył na mnie jak na idiotę. On ma o sobie bardzo wysokie mniemanie. I przez to jeszcze nie jeden raz przeżyje rozczarowanie. A Kazik to niemal jego przeciwieństwo pod tym względem. Popatrz - rodzeni bracia, a tak różni.
Teresa roześmiała się - Kazik twierdzi, że Kris wdał się w tatę, a on w mamę. Zresztą nie tak dawno o tym rozmawialiśmy i okazało się, że Kazik uwielbiał mamę, bo jak mówił można było z nią konie kraść, a ja z kolei uważałam, że z tobą mogę konie kraść, a z mamą to się średnio dogadywałam. I nadal cię tato ogromnie kocham a Kazik i Alek tak samo. Ma moje dziecko dwa super wzorce do naśladowania. Nie da się ukryć, że Kazik jest naprawdę super ojcem- zawsze go podziwiam, choćby tylko za to, że jest zawsze dla Alka dostępny i był nawet wtedy gdy pisał pracę- powiedział tata. Bardzo się córeczko dobraliście. I jestem szczęśliwy, że mieszkam z wami. A Kazik to poza tobą świata nie widzi - każda propozycja wspólnego spędzenia czasu jest zawsze opatrzona zastrzeżeniem, że będzie tak, jeśli ty się zgodzisz, jeśli ty będziesz chciała, ewentualnie opatrzone "pieczątką" Tesia tak lubi. I zawsze mnie to w jakiś sposób wzrusza i zachwyca. Za jakiś kwadrans pewnie przyjdzie Jacek i chyba pewnie wyjdziemy na trochę na spacer z Alkiem. Chodniki suche to może niech dziś pojeździ trochę na rowerze. Alina też z nami pójdzie? Raczej nie bo ona ma dziś chyba kontrolę lekarską, tak zwany "bilans". Zważą, zmierzą, wyczeka się w poczekalni i najlepsza część dnia na spacer przeminie na takiej rozrywce. Jak pójdziecie na spacer to ja w tym czasie wyskoczę na zakupy- zrobię wszystko na osiedlu. Obliczyłam, że to co zaoszczędzę na cenie to wydam na paliwo i parking, więc mogę tu wszystko kupić. Przyprowadź Jacka po spacerze do nas - zrobię dziś na lunch naleśniki- część z soczewicą, żeby był odżywiony nasz mózg a część na słodko z truskawkami polanymi czekoladą. Alek je uwielbia, Jacek też, ale wstydzi się do tego głośno przyznać. A na obiad machnę dziś mielone, które przyniosę z zapasowej lodówki. To są eksperymentalne, bez bułki w środku, z marchewką zmieloną razem z mięsem. Zik mi mruczy w kieszeni- Teresa wyjęła komórkę i powiedziała - moje szczęście będzie za kwadrans w domu bo się stęsknił i popracuje w domu. Brzmi ciekawie - podsumował z uśmiechem tata. Też tak uważam. W tej chwili zachrobotał klucz w zamku- to przyszedł Jacek, więc Teresa zajęła się ubieraniem Alka na spacer.
Kazik rzeczywiście za kwadrans był w domu - zjawił się w kilka minut po wyjściu z mieszkania dziadków z Alkiem. Jesteś sama? to cudownie - będę się mógł trochę utulić z tobą. Jakoś mi trudno być tak długo bez ciebie w zasięgu ręki. W przyszłym tygodniu polecimy ty i ja, do Stuttgartu, hotel już zamówiłem, bilety też. Alek zostanie z dziadkami. Będzie ci się Stuttgart podobał, miasto jest ładne. Już powiedziałem Hansowi, że będę z żoną, która nie kuma po niemiecku. Kurt też pewnie będzie. Chyba nie znam tego Hansa - stwierdziła Teresa. No nie, ale to równy facet a ciebie zna ze zdjęcia. Wylecimy w poniedziałek rano, wrócimy w piątek przed południem. Ojej, jak mi źle się siedzi poza domem! Szalenie lubię nasz dom, brak mi twojej i Alka obecności.
Oj, rozbisurmaniłeś się Kotku! -stwierdziła ze śmiechem Teresa. Ale muszę teraz szybciutko zrobić lunch dla chłopaków gdy wrócą ze spaceru. Miałam też w tym czasie zrobić zakupy. To ja ci pomogę zrobić lunch, a co zaplanowałaś? Naleśniki z soczewicą czerwoną i naleśniki z truskawkami polane czekoladą. A na obiado-kolację muszę przynieść z drugiego mieszkania zamrożone kotlety mielone.
To zróbmy szybko te naleśniki, zostawimy je im na stole, potrafią wszak je odgrzać, a potem pójdziemy razem na zakupy, potem wpadniemy do drugiego mieszkania, wsadzimy do lodówki i zamrażarki nowy towar , pobroimy trochę i zabierzemy część zaopatrzenia do domu. Bo przecież trzeba już tamte mrożonki tu przerzucić. No dobrze, zgodziła się Teresa szykując ciasto na naleśniki.
Smażyli na dwie patelnie, na trzecim palniku gotowała się obłuskana soczewica. Cała akcja "naleśniki" trwała zaledwie pół godziny, Teresa zostawiła tacie kartkę, że jadą jeszcze na zakupy i że "gdy wrócą to będą" i wtedy ona naszykuje obiado-kolację. Zakupy zrobili na Ursynowie, zabrało im to niewiele czasu, bo z reguły o tej porze nie było wielu klientów. Teresa się śmiała, że robili zakupy na zasadzie "co w oko wpadnie", przy okazji trafili na jakiś "festiwal" suszonych owoców i zakupili ich spore ilości. Niestety nie były tanie, ale Kazik zdecydował, że należy je kupić, bo to w końcu bardzo zdrowa przekąska, można je jeść w tej postaci a i do ciasta i deserów się nadadzą. W drodze powrotnej znów wpadli do drugiego mieszkania, popakowali wszystko w pojemniki już oznakowane naklejkami, w termo torbę wzięli to co mieli zabrać na najbliższe 3 dni i już "nie brojąc" pojechali do domu. Alek powitał ich oboje jak bohaterów, którzy wrócili z wyprawy na biegun północny, pochwalił się, że miał na rowerku wywrotkę, ale się nie potłukł, tylko ubrudził spodnie od kombinezonu. A jakim cudem ty się wywróciłeś? - dopytywała się Teresa. Krajędzi nie zauważyłem - powiedział Alek. Czego? Krawężnika przy trawniku nie zauważył - wyjaśnił Jacek- bo się oglądał za jakimś psem. Kazik zrobił marsową minę- to mam nadzieję, że gdy następny raz będziesz na rowerku to już zapamiętasz, że w czasie jazdy nie wolno się oglądać do tyłu. A na pewno nic cię po tej wywrotce nie boli? Nie trzeba nic rozmasować albo ucałować?- zapytała Teresa. Pokaż to kolano - muszę je zobaczyć. Oględziny wypadły dobrze, a Teresa jeszcze dodatkowo pouciskała całą nóżkę obserwując jego buźkę czy się mały nie skrzywi z bólu.
Wieczorem do Teresy zadzwoniła Alina mówiąc, że Kris był z nią u notariusza i podpisali umowę zamiany mieszkań - on został właścicielem mieszkania żoliborskiego, ona natomiast tego. I powiedział, że podpisał tę zamianę głównie dlatego, że ją kocha. I zaproponował, że się tam jak najszybciej przeprowadzi i prosi Alinę by jeszcze nie składała pozwu rozwodowego i spróbowała mu jednak wybaczyć, bo czas leczy wszystkie rany. On gdy się przeprowadzi oczywiście będzie codziennie ją i dziecko odwiedzał. No i co mu odpowiedziałaś? Że może odwiedzać jeśli przyniesie certyfikat z aktualnym ujemnym wynikiem WR. Powiedział, że jest w trakcie leczenia. Ale rzecz w tym, że ja wcale nie mam zamiaru mu tego wybaczyć- stwierdziła Alina. Rozumiem cię, ale ja ci nic w tym temacie nie doradzę, nie umiem być w tej sytuacji bezstronna. Może faktycznie pozostaw to czasowi, ale chyba nie dłużej niż na trzy miesiące. Przez ten czas przeanalizujesz swe uczucia. Teraz jest jeszcze chyba zbyt wcześnie na analizę. Za wiele żalu. Alisiu, w przyszłym tygodniu mnie i Kazika nie będzie w Polsce, bierze mnie ze sobą do Niemiec. Alka zostawię z dwoma dziadkami, bo na pewno wtedy Jacek będzie tu mieszkał, żeby się Alek czuł bezpieczniej. On już ich obu traktuje tak samo, jakby obaj byli autentyczną jego rodziną.
c.d.n.