czwartek, 18 lutego 2021

Czy to....-3

 Do Eli dopiero teraz dotarło, że tak naprawdę  Bogdan chciał się  z nią zobaczyć tylko po to żeby odnaleźć grób rodzinny, a ona ani to co się z nią działo gdy zrejterował przed ślubem już wcale go dawno nie obchodziło. Zatelefonowała do Jaśka, prosząc by po nią przyjechał, ale dowiedziała się, że ma wziąć sobie  taksówkę, bo Bogdan   opowiada teraz  ciekawe rzeczy, a ona  przecież ma pieniądze, do ubogich nie należą, więc niech weźmie taksówkę, problemu nie ma. Weronikę nieco skręcało ze śmiechu- szalenie ją rozbawił taki rozwój wypadków. Elżbieta obawiała się, że Bogdan może opowiedzieć  Jaśkowi  o tym,  co łączyło go  kiedyś z Elą a znając dość dziwne poczucie humoru swego męża obawiała się, że potem będzie jej dokuczał. Weronika z kolei odniosła wrażenie, że Bogdan dawno wyparł z pamięci całą tę sprawę, bo naprawdę nie był to żaden chwalebny czyn. Nieco zdesperowana Elżbieta posiedziała  niemal do godziny  dwudziestej drugiej, w końcu mąż Weroniki odprowadził ją na postój taksówek. Podobno siedem  minut drogi na postój taksówek upłynęło  Eli na wieszaniu okolicznych psów na osobie jej własnego męża oraz  na Bogdanie oraz na narzekaniu jak to ona zawsze miała i ma pecha w życiu. Zwłaszcza do facetów.Weronika przeprosiła swego męża za ten dyskomfort, chwilę jeszcze porozmawiali i poszli spać. 

Następnego dnia około dziewiątej rano zatelefonowała Elżbieta pytając się czy może teraz zaraz przyjechać do Weroniki. Zaraz weźmie taksówkę i przyjedzie i coś ciekawego pokaże Weronice. Tylko szybko-zażądała Weronika, bo ja mam w samo południe  zabiegi i muszę tam być z 15 minut wcześniej bym się zdążyła rozebrać. Potem wychodzę stamtąd prawie po trzech godzinach. W dwadzieścia minut  później Ela już była na miejscu. Zaraz po przywitaniu się wyrzuciła w przestrzeń "no ja się chyba jednak z Jaśkiem rozejdę". Weronika spojrzała się uważnie na Ele, która była blado-szara na twarzy a jej włosy wyglądały jakby jeszcze nigdy dotąd nie doznały kontaktu z grzebieniem. Weronika zaciągnęła ją do łazienki i wręczyła zapasową szczotkę do włosów oraz  grzebień. Uczesz się, nim cię mój zobaczy- można się ciebie wystraszyć. No i mów co się dzieje. Ela wyszczotkowała włosy, przeczesała, następnie z torebki wyciągnęła cud techniki czyli mały aparat cyfrowy - chwilę przy nim majstrowała i pokazała zdjęcia, a tak dokładnie trzy ostatnie zdjęcia. Najwyraźniej było na nim dwóch mężczyzn - jeden z nich był niedoszłym mężem Eli, drugi obecnym. Obaj byli najzwyczajniej w świecie nadzy. Obecny - chudy, niedoszły - nieco zatłuszczony. Chudego obejmowało ramię tłustego. Jego ręce od stawów barkowych do łokci pokrywał tatuaż, który wyglądał jak koronka. Na tułowiu tatuażem był zaznaczony kontur piersi a z pomiędzy nich i spod nich schodziły w dół, do przyrodzenia, małe okrągłe kółka- wszystkie razem tworzyły trójkąt schodząc się w jednym punkcie kości łonowej. Na udach owe tatuażowe kółka ułożone były spiralnie dookoła uda. A chudy  miał na pośladku narysowane, chyba flamastrem, serce przebite strzałą. 

Obaj wyglądali na  wielce strudzonych, byli pogrążeni w głębokim pijackim śnie. Na tyle głębokim, że nie słyszeli gdy Ela dotarła do domu i ich sfotografowała. Nie przeszkadzał im również świecący jasno żyrandol. Dobiło ich prawdopodobnie degustowanie trunków, które stały w domowym barku.  Elunia  była tak wzburzona, że nockę przesiedziała w fotelu drzemiąc i budząc się co chwilę. O siódmej rano poszła przemyśleć wszystko do samochodu, potem pospacerowała trochę w porannej mgle, co nieco dziwnie odbiło się na jej włosach, znalazła czynną budkę telefoniczną i zatelefonowała do Weroniki. Teraz poprosiła Weronikę, by ta przechowała u siebie kartę z aparatu. W zamian za nieco zapełnioną kartę Weronika dała jej pustą, nową. Tę schowała do osobnej koperty z napisem "karta Eli". Wmusiła w Elę śniadanie i powiedziała by się Ela spokojnie rozgościła, bo ona z mężem wychodzi, a jeśli Ela postanowi wrócić do domu przed ich powrotem, to niech tylko zatrzaśnie drzwi. No i niech nie odbiera telefonów ani nikomu nie otwiera przypadkiem drzwi. Jak wrócą to ją odstawią samochodem do domu.Gdy ich nie będzie to może niech pośpi lub  poczyta. Czego jak czego, ale książek mają sporo.

W drodze Weronika opowiedziała swemu mężowi o całej sprawie i postanowili dać tę kartę do znajomego fotografa by "od ręki" porobił odbitki. Gdy wrócili do domu Weronika poprosiła by ją odwieźli w okolice jej domu, do dyskontu, to zrobi sobie  zakupy. Nie  powie na razie Jaśkowi i Bogdanowi co zastała po powrocie do domu, uda, że nie wchodziła do sypialni i że spała w drugim pokoju, no a teraz to właśnie wraca z zakupów. A zdjęcia na pewno się jeszcze kiedyś przydadzą. Zrobili tak jak prosiła i podwieźli ją do dużego SAM-u w pobliżu osiedla, zaczekali aż  zrobi zakupy i podwieźli w pobliże jej mieszkania, żeby nie targała ciężkiej siaty.

W domu mąż Weroniki nieopatrznie powiedział : ale ty sobie dobierałaś te koleżanki! co jedna to dziwniejsza od drugiej. Weronika spojrzała się na męża iście bazyliszkowym wzrokiem i powiedziała: uważaj, bo Elę znam  dłużej niż  ciebie. Ty masz jeszcze bardziej dziwacznych kolegów niż ja koleżanki, ale skoro akceptowałam ciebie to  w pewnym zakresie i ich. Jak na razie to żadna z nich nie zrobiła mi nic złego, tobie też nie, a na dodatek wszystkie się tobą zachwycają, tylko zupełnie nie rozumiem dlaczego. Może właśnie dlatego, że nie przeraziłeś się moją indolencją w zakresie życia w małżeństwie, choć lojalnie cię uprzedzałam, że nie umiem nic w domu robić i z trudem potrafię zagotować wodę na herbatę nie poparzywszy się przy tym lub nie wzniecając pożaru w kuchni robiąc jajecznicę. Większość moich koleżanek  była hodowana w domach jak królewny z filmów rysunkowych Disneya. To były wszak czasy powojenne i wszyscy rodzice, jeśli tylko mieli takie możliwości chcieli nam maksymalnie ułatwić życie. Na  dodatek nasi rodzice  wierzyli, że skoro facet mówi, że kocha to tak jest naprawdę i nie  zostawi ich dziecka na lodzie. Ela po prostu jest nieco bardziej naiwna niż ja. Poza tym, ty nie byłeś tym pierwszym moim facetem w życiu, o czym wszak wiedziałeś. Mnie czasami ostrzegano, że życie jest trudne, miłość nie trwa wiecznie, a poza tym nie każdy człowiek potrafi się zorientować we własnych uczuciach, a na domiar złego innych mierzy własną miarką, poprzez własne doświadczenia i własny światopogląd.  A to zdjęcie niedoszłego męża Eli z obecnym,  szalenie mnie rozbawiło. Teraz to nawet żałuję, że nie zrobiłam ci jakiegoś ciekawego zdjęcia, gdy na jednych dość ekskluzywnych wczasach będąc w stanie  upojenia obejmowałeś czule  muszlę klozetową. Damy Eli dwie odbitki- jedną ona da w dniu wyjazdu Bogdanowi, a drugą -  Jaśkowi gdy czymś jej podpadnie.  To dobra karta przetargowa, zwłaszcza, że karta nadal będzie u mnie i zniszczenie zdjęcia papierowego niczego nie zmieni. Jak myślisz - dlaczego barek u nich jest niemal tak zaopatrzony jak bar w dużej,  dobrej knajpie? Dlatego, że do ludzi nie dociera, że Jasiek nie może pić, czego nie może pojąć sam Jasiek ani ich znajomi, którzy uważają, że najlepszym prezentem na każdą okazję jest alkohol. A już na pewno najprostszym do kupienia. Szczerze mówiąc, gdybym w osiemnastej wiośnie życia przeżyła takie jak ona rozczarowanie to nie wiem czy zaufałabym potem któremukolwiek facetowi. Ona chyba bardzo tego Bogdana kochała, skoro po tylu latach tak mocno przeżyła jego przyjazd. Dobre to wspólne zdjęcie tych facetów, takie trzeźwiące Elę z dawnej, niespełnionej miłości i ustawiające ją wobec Jaśka, który czasami odzywa się do niej niezbyt pięknie, co pewnie nie jeden raz zauważyłeś.

Och, Jasiek przecież tylko tak żartuje- mężowi Weroniki wyraźnie włączył się program "faceci całego świata  łączcie się", czym wielce podpadł własnej żonie. Szybko i dość dobitnie wytłumaczyła mężowi, że nazywanie własnej żony przy ludziach serdelkiem trudno uznać za żart i ciekawe czy każdy z nich uznałby za żart, gdyby któraś z nich powiedziała przy znajomych, że patrząc na przyrodzenie któregoś z nich ma wrażenie, że patrzy na mini parówkę koktajlową, które jak wiadomo mają zaledwie cztery centymetry długości.

Ależ masz obrazowe porównania! Mąż Weroniki skręcał się ze śmiechu- przez ciebie będę miał teraz niezdrowe skojarzenia, gdy u kogoś natrafimy na parówki koktajlowe. Weronika jednak była poważna- no powiedz czy to byłoby twoim zdaniem zabawne gdybym tak powiedziała o tobie? Jakbyś się poczuł? komfortowo czy nie za bardzo? No przecież nie mam takiego problemu- obruszył się. I co? biegałbyś z każdym z gości  do łazienki  i demonstrował przy pomocy metrówki, że jest inaczej? 

Owszem, Ela  nieco przybrała na wadze, ale ona brała przez wiele miesięcy sterydy i ten baran  wiedział o tym, że po sterydach się tyje. Trudno by Ela za każdym razem tłumaczyła wszystkim dlaczego musiała brać sterydy niemal rok.

Wieczorem zatelefonowała Ela- była w domu sama, ponieważ "niedoszły" z "obecnym" poszli gdzieś w miasto. Jasiek stwierdził, że  zrobi z Bogdanem rundkę po Warszawie, bo jakby nie było to przez te lata gdy go nie było w Polsce miasto  bardzo się jednak zmieniło. Ale to jeszcze nic, Jaśkowi całkiem odbiło i zaproponował Bogdanowi , bez  zgody Eli, gościnę w ich mieszkaniu na cały jego pobyt i lada moment pewnie się tu zjawią. A Ela właśnie spakowała swoje rzeczy  i wynosi się  z domu- na tę noc do Halinki, która mieszka 2 bloki dalej od niej, a następnego dnia pojedzie do Ciechocinka, bo bez problemu znalazła kwaterę prywatną i zapewne  również bez problemu załatwi sobie odpłatnie zabiegi w sanatorium. W domu zostawi tylko kartkę, że wyjeżdża na wczasy, nie podając oczywiście kierunku. No i ma do Weroniki prośbę, by zapytana przez  Jaśka powiedziała, że nie wie gdzie Ela jest.Weronika tylko ciężko westchnęła - no dobrze, ale podaj mi  adres w Ciechocinku, może my do ciebie wpadniemy w weekend. To w końcu nie tak strasznie daleko od Warszawy. I zadzwoń  gdy dojdziesz do Haliny. A adres Haliny on zna? Adresu nie  zna, może tylko gdzieś znajdzie zapisany do niej numer, ale Halina nie powie, że jestem u niej. 

Około godziny 22,30 zatelefonował Jasiek, pytając się, Weroniki, czy jej się jeszcze aby nie znudziło towarzystwo Elżbiety, ale  Weronika zapewniła go, że trudno by się jej znudziło towarzystwo kogoś, kogo u niej nie ma. No to gdzie ona jest, zdumiał się Jasiek. Myślałem, że do ciebie pojechała. Jasiu, ja nie wiem, gdzie ona jest, może poszła do Grażyny?  No bo my sobie zrobiliśmy kolację - Weronika mu wpadła w słowo- a ona wyszła w czasie kolacji? wpieniłeś  ją czymś?- dopytywała   się namolnie. My to znaczy ja z Bogdanem - zrobiliśmy sobie  kolację a jej nie ma. Aha- to znaczy, że Bogdan jest a jej nie ma? No to wam smacznego życzę, idę dalej film oglądać,  jak wróci przed 1 w nocy, to niech do mnie zatelefonuje. Na razie Jasiu. Za pół godziny znów zatelefonował Jasiek - ona gdzieś wyjechała, znalazłem na podłodze kartkę. A dokąd wyjechała-udając zaciekawienie spytała Weronika. Nie wiem, nie napisała. Może w Bory Tucholskie, bo sezon grzybowy się zaczął - "podpowiedziała" Weronika. Sama? - zdziwił się Jasiek No nie wiem, tak tylko sobie pomyślałam, ona lubi zbierać grzyby. Mąż Weroniki wpatrywał się w nią, w końcu pogroził jej palcem, bo z jej miny wnioskował, że Weronika najpewniej w  świecie coś wie, ale nie chce nic  Jaśkowi powiedzieć.

                                                               c.d.n.