Droga powrotna wydawała się Adeli znacznie dłuższa. Jechali dużo wolniej niż w sobotę, bo jednak warunki były nieprzyjazne dla kierowców. Mileczku, właśnie pomyślałam o tym, że jak dobrze pójdzie to skończą się te dojazdy nasze do pracy. I bardzo mi się ta perspektywa podoba. Bo zimą to jest mało radośnie wlec się tam i z powrotem.
Przecież wiadomo, że pójdzie dobrze, nie panikuj niepotrzebnie. Zostałaś dopuszczona do egzaminu, jak sama widziałaś nie wszyscy zostali dopuszczeni, sporo jednak odpadło , tak na moje oko to połowa. Gdyby mieli najmniejsze nawet wątpliwości nie dopuściliby cię. Nie prowadzisz jeszcze samodzielnie spraw, ale jesteś przeze mnie do wszystkiego włączana i wiesz jak co wygląda. I będziesz w o tyle dobrej sytuacji, że będziesz mogła wybrać co ostatecznie będziesz robić w przyszłości - czy pozostaniesz rzecznikiem czy raczej poświęcisz się prawu jako takiemu.
Bo wiesz- jako rzecznik patentowy nie będziesz się mogła parać sprawami cywilno-prawnymi, tego rzecznikowi nie wolno. Jeśli zaczniesz to automatycznie przestaniesz być rzecznikiem i będziesz wykreślona z ewidencji rzeczników. Załapałaś się na kurs rzutem na taśmę, następni chętni będą się tego wszystkiego uczyli już 3 lata a już nawet samo zapisanie się na kurs będzie w drodze konkursu, co oczywiście nie przysporzy w efekcie końcowym liczby rzeczników. Na dodatek każdy aplikant będzie musiał mieć swego mentora, co według mnie jest dobrym pociągnięciem. Arkadiusz dobrze wie, że ty dopiero zaczynasz w tej branży pracę i na pewno jeszcze całkiem sama nie podziałasz. Poza tym co do jednego ma pewność- ja nie pójdę na urlop macierzyński i wychowawczy. Co do ciebie - nie wie nikt w tej chwili jak będzie. A jednocześnie wiemy obaj, że jeśli będziesz na urlopie wychowawczym i zechcesz po nim wrócić do zawodu, to wiadomo, że ja zawsze cię przecież przyjmę.
Polska ma bardzo mało rzeczników patentowych, w innych krajach jest ich na tysiące, a u nas liczba rzeczników spada a wielu jest już w wieku emerytalnym. A to przecież w sumie ciekawy zawód. I nie wiem czy zauważyłaś, że na tym kursie to byłaś jedną z młodszych, a może nawet najmłodsza. I do egzaminu staną tylko dwie panie, wiesz o tym? Nie wiem, nie sprawdzałam dokładnie kto będzie zdawał a kto odpadł. Wiem tylko, że nie wszyscy zostali dopuszczeni. O tym, że jestem dopuszczona powiedział mi opiekun grupy, więc zrobiłam założenie, że wie co mówi. On chyba cię zna, to jedyny facet który kojarzy mnie i nazwisko.
Emil śmiał się - no fakt, zna mnie, a poza tym kiedyś widział nas razem i to wcale nie w Urzędzie, tylko gdzieś na kawie. I, nie wiem czemu nie pomyślał, że jesteśmy tylko znajomymi lub na przykład rodzeństwem. Widocznie się akurat czuliliśmy pod stolikiem albo miziałem cię po łapce. Jakoś nie mogę się odzwyczaić i zawsze moje nogi szukają twoich pod stolikiem. No popatrz, im bliżej domu tym lepsza pogoda.
Tak prawdę mówiąc to miałem kiepski pomysł z tym Jackiem - mam poczucie, że tylko zmarnowaliśmy weekend. Pogoda była do niczego, miałaś potrenować piruety i wychodzenie z nich, ale była odwilż więc nie było warunków i tylko uświadomiłem sobie, że rzadko kiedy stare kontakty mają rację bytu. Jakoś zupełnie nie mogłem z nim złapać kontaktu, prawie zero wspólnych tematów. A kiedyś byliśmy zgraną paczką . Nawet nie wiem, czy Jadwiga ukończyła studia, bo oni jakoś szybko się po ślubie rozmnożyli i ona przerwała studia. Pewnie zaczęli produkcję jeszcze przed legalizacją związku.
Ona chyba była bardzo ładną dziewczyną - stwierdziła Adela. No ale trzy ciąże zrobiły swoje. I to tak niemal jedna po drugiej, co dwa lata rodziła. Jakoś tak bardzo mało współcześnie. Emil skrzywił się -owszem była niebrzydka, twarz miała całkiem , całkiem, tylko reszta była "niekonieczna", była niewiele szczuplejsza niż jest teraz, dużo jej po prostu było. Raz tylko ją widziałem w sukience i nie był to miły dla oka widok. Ma fatalne dolne kończyny, w spodniach prezentowała się o wiele lepiej. Ale z nią to chociaż można było pogadać, bo się nie wdzięczyła i była niegłupia.
Wiesz co? Jesteś paskudny! Kobiety mają nogi a nie kończyny dolne! Wam, facetom, to wydaje się, że każda kobieta to ma obowiązek bycia ładną, zgrabną, a wy to możecie wyglądać tak jak was natura stworzyła, bez poprawek, a my mamy się wami zachwycać.
Maleństwo, nie złość się. Określiłem tę część ciała językiem medyków. W ich nomenklaturze to mamy kończyny dolne i górne. A biolodzy zapewne mówią "odnóża". A jeśli idzie o ciebie, to wszystkie części twego ciała, niezależnie od nazwy i ich rozmieszczenia w pionie lub poziomie budzą mój zachwyt. A u innych osobników płci żeńskiej wcale ich nie dostrzegam albo oceniam je negatywnie. Adela zaczęła się śmiać - byłbyś niezłym obrońcą! Przecież rzecznik musi być i obrońcą konkretnego patentu - zapomniałaś o tym? - śmiejąc się odpowiedział jej Emil. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że już za chwilę będziemy w domu! To pewnie jeden z pierwszych objawów starzenia się. Głupstwa pleciesz- to tylko jeden z dowodów na to, że dobrze się czujemy we własnym domu. Mnie też jest najlepiej w naszym domu. I nie sądzę by to był objaw starzenia się.
Zajechali wpierw pod blok w którym mieszkali, Emil wniósł do mieszkania ich torbę a potem odstawił samochód na parking. Wracając rozmyślał nad tym jak mało zostało i w nim i w Jacku tego wszystkiego co ich łączyło w latach studenckich. No cóż- wszystko się zmienia, a poza tym od lat nie obracamy się w tym samym środowisku, a to też ma przecież znaczenie-sam sobie tłumaczył.
W domu Adela już była zajęta szykowaniem obiadu - w garnku parkotał gulasz, na patelni skwierczał cichutko ryż z marchewką, a Adela właśnie ściągała skórę z pomidorów.
A ty jeszcze byłeś na spacerze?-spytała z lekką naganą w głosie. Nie, ale pościągałem trochę błota z samochodu, bo może znów być w nocy jakiś przymrozek. A teraz to wszystko łatwo zeszło. W czym ci pomóc? W niczym. Pomidory pokroję tylko na kawałki, nie będę ich kroiła w plasterki. Emil wyciągnął z kredensu talerze, sztućce, podał Adeli mały półmisek na pomidory, dokroił jeszcze paprykę i wszystko przeniósł na stół. Uzupełnił w serwetniku ilość serwetek, sprawdził czy jest sól w solniczce i posypał koperkiem pomidory.W chwilę później siedzieli przy stole i jedli wpatrzeni w siebie. Pod stołem Emil jak zawsze obejmował jej nogi swoimi.
Boję się tego egzaminu, przecież może się trafić temat, którego nie będę potrafiła ugryźć - Adela była wyraźnie zgnębiona. Emil przyjrzał się jej uważnie - przecież dziury w niebie nie będzie jeśli go nie zdasz. Przejdziemy do Arkadiusza niezależnie od wyniku twojego egzaminu. Nie zostawię cię tu samej, to chyba jasne. Do początku kwietnia jest jeszcze nieco czasu. Przejrzyj po prostu całość materiału i jeśli trafisz na coś co budzi w tobie wątpliwość czy dobrze to rozumiesz, to po prostu przerobimy to razem. Mamy ten luksus, że możemy to zrobić nawet w godzinach służbowych. Jak na razie to o nic się mnie nie pytałaś a ja ci się nie narzucam z tłumaczeniem, bo wiem, że z ciebie straszna Zosia - Samosia. Możesz też przejrzeć w archiwum moje wnioski patentowe które składałem i całą korespondencję z Urzędem Patentowym. Utrwalisz sobie ten specyficzny język, którego serdecznie nie lubię, a który tobie jako prawnikowi jest jednak bliski. Jestem pewien, że zdasz ten egzamin, bo umiesz bardzo logicznie myśleć i świetnie to przelewasz na papier. Też zawsze wolałem egzaminy pisemne - nie lubiłem być "odpytywany" - osoba egzaminatora jakoś zawsze mnie rozpraszała. A na pisemnym to człowiek jest sam z problemem, nie koncentruje się w żaden sposób na osobie egzaminującej, na jej reakcji na nasze odpowiedzi. Poza tym masz przed sobą to wszystko co już na ten temat napisałaś, łatwiej jest się zorientować co jeszcze można dodać. Przeczytaj też jeszcze raz swoją pracę dyplomową bo jej temat też się nadaje na taki egzamin. I nie zadręczaj się przed czasem, bo się wypalisz i zabraknie ci energii na sam egzamin.
Zrozum - już masz w ręce jeden dyplom, z którym zawsze znajdziesz pracę. A druga sprawa - odejdziemy stąd oboje, nie zostaniesz tu sama, a Arkadiusz nawet bez tytułu rzecznika patentowego przyjmie cię z otwartymi ramionami. I to nie dlatego, że wpadłaś mu w oko jako kobieta, ale dlatego że docenia twój potencjał zawodowy. On już zrobił rozeznanie - masz niesamowicie dobre opinie w poprzednim miejscu pracy. Twój ostatni szef ucieszył się, że masz dyplom magistra, wychwalał pod niebiosa twoją obowiązkowość, samodzielność myślenia, kulturę osobistą. I podziwiał, że robisz ten kurs na rzecznika. Trochę się zmartwił, że wyszłaś za mąż, bo nie sądzi, byś w tym układzie rodzinnym zechciała np. wrócić na stanowisko asystenta dyrektora, oczywiście z dużo wyższą pensją niż poprzednio, bo masz już ukończone studia. Bo jednak jest sporo wyjazdów poza Warszawę i poza Polskę na co żaden mąż nie patrzyłby przychylnym wzrokiem. Na razie oboje tu siedzimy, potem ty przejdziesz pierwsza a dopiero potem ja. Arkadiusz to twierdzi, że gdybyś chciała, to mogłabyś robić aplikację na radcę prawnego, więc mu powiedziałem, że raczej tylko po moim trupie, bo nikomu nie zrobiłaś nic złego żeby robić kolejną aplikację, gdzie jest trzy razy tyle nauki co na rzecznika a do tego trzeba potem godzinami siedzieć na rozprawach w sądach i jeszcze się z ludźmi kłócić i użerać.
Naczelny natomiast stwierdził, że skoro firmy będą jednak mogły mieć własnego rzecznika, to on nie widzi powodu dla którego mielibyśmy odchodzić stąd. I proponuje byśmy jeszcze zaczekali z odejściem. Dostaniesz podwyżkę w związku z otrzymaniem stopnia rzecznika, poza tym powinienem cię zapoznać z firmami z którymi współpracuje nasz Ośrodek Badawczo-Rozwojowy. To akurat jest niezły pomysł, chociaż wyjazdy na te peryferie gdzie są te różne zakłady są dość uciążliwe. A wiesz jak pracownice naszego OBR nazywają naczelnego?
Adela uśmiechnęła się - wiem, mówią na niego "cudny" i tak sobie myślę, że jeśli on jest cudny to ja jestem Zośka Loren. Emil uśmiechnął się - a tobie on się nie podoba? Jako dyrektor to mi się podoba, ale ja nigdy nie rozpatrywałam dyrektorów i nadal nie rozpatruję dyrektorów pod względem urody. Co innego gdy idzie o kolegów z pracy, zwłaszcza takich, którzy nie są w moim typie urody, na przykład są średnimi blondynami o oczach w kolorze ciemnego piwa. A do tego kuszą jabłkami, których już nie ma w sprzedaży.
I wiesz- gdybym przed laty pracowała z Kamilem i on byłby moim dyrektorem, to pewnie nawet bym nie zauważyła, że to przystojny facet i nie była z nim. A gdzie go poznałaś? U koleżanki na parapetówce.Świetnie tańczył.
c.d.n.