wtorek, 24 maja 2022

Trudny wybór- 27

 Droga  powrotna wydawała się  Adeli znacznie  dłuższa. Jechali dużo  wolniej niż  w sobotę, bo jednak  warunki były nieprzyjazne dla  kierowców. Mileczku, właśnie pomyślałam o tym, że jak  dobrze pójdzie to skończą się te dojazdy  nasze  do pracy.  I bardzo mi się ta perspektywa  podoba. Bo  zimą to jest  mało radośnie wlec się tam i  z powrotem. 

Przecież  wiadomo, że pójdzie  dobrze, nie panikuj  niepotrzebnie. Zostałaś  dopuszczona  do egzaminu, jak  sama  widziałaś  nie  wszyscy  zostali dopuszczeni, sporo jednak odpadło , tak na moje oko to połowa. Gdyby  mieli najmniejsze  nawet  wątpliwości  nie  dopuściliby cię. Nie  prowadzisz  jeszcze  samodzielnie  spraw,  ale jesteś  przeze  mnie  do  wszystkiego  włączana i wiesz jak co wygląda. I będziesz w o tyle  dobrej  sytuacji, że będziesz  mogła wybrać co ostatecznie będziesz  robić  w przyszłości - czy pozostaniesz rzecznikiem czy raczej  poświęcisz się prawu jako takiemu. 

Bo wiesz- jako rzecznik patentowy  nie  będziesz się  mogła parać  sprawami  cywilno-prawnymi, tego  rzecznikowi nie wolno. Jeśli  zaczniesz to  automatycznie przestaniesz być rzecznikiem i będziesz wykreślona  z ewidencji  rzeczników. Załapałaś  się na kurs rzutem  na taśmę, następni  chętni będą  się tego  wszystkiego uczyli już 3 lata a już nawet samo  zapisanie  się na kurs będzie  w drodze konkursu,  co oczywiście   nie przysporzy w efekcie  końcowym  liczby rzeczników. Na  dodatek każdy aplikant  będzie   musiał  mieć   swego mentora, co  według  mnie jest dobrym pociągnięciem. Arkadiusz dobrze wie, że ty dopiero  zaczynasz w tej branży pracę i na pewno jeszcze całkiem  sama nie podziałasz. Poza tym co do jednego ma pewność- ja  nie pójdę na urlop macierzyński i wychowawczy. Co do  ciebie - nie wie nikt w tej  chwili jak będzie. A jednocześnie  wiemy obaj, że jeśli będziesz na  urlopie wychowawczym  i zechcesz po nim  wrócić do  zawodu, to wiadomo, że ja  zawsze cię przecież przyjmę. 

Polska  ma  bardzo  mało rzeczników patentowych, w innych  krajach  jest ich na tysiące, a u  nas liczba  rzeczników spada a wielu jest  już w  wieku emerytalnym. A to przecież  w sumie   ciekawy  zawód. I nie  wiem  czy  zauważyłaś,  że na tym kursie  to  byłaś jedną  z młodszych,  a może nawet  najmłodsza. I do egzaminu staną tylko dwie panie, wiesz o  tym?  Nie wiem, nie  sprawdzałam dokładnie kto będzie zdawał a kto  odpadł.  Wiem  tylko, że nie  wszyscy zostali  dopuszczeni. O tym, że jestem dopuszczona powiedział mi opiekun  grupy, więc  zrobiłam  założenie, że wie  co mówi. On  chyba   cię  zna, to jedyny  facet  który  kojarzy mnie i nazwisko. 

Emil śmiał  się - no fakt, zna mnie, a poza  tym kiedyś  widział nas  razem i to wcale  nie  w Urzędzie, tylko gdzieś na kawie. I, nie  wiem  czemu nie pomyślał, że  jesteśmy tylko znajomymi lub na przykład rodzeństwem. Widocznie  się akurat czuliliśmy pod stolikiem  albo miziałem cię po łapce. Jakoś nie mogę  się odzwyczaić  i zawsze moje  nogi  szukają twoich  pod stolikiem. No popatrz, im  bliżej  domu  tym lepsza pogoda.

Tak prawdę mówiąc to  miałem kiepski pomysł z tym Jackiem - mam poczucie, że tylko zmarnowaliśmy weekend. Pogoda  była do niczego, miałaś potrenować  piruety i  wychodzenie  z nich, ale była odwilż więc nie było warunków i tylko uświadomiłem  sobie, że rzadko  kiedy  stare kontakty mają rację  bytu. Jakoś zupełnie  nie  mogłem  z nim  złapać kontaktu,  prawie  zero  wspólnych tematów. A kiedyś byliśmy zgraną  paczką . Nawet  nie  wiem,  czy Jadwiga ukończyła  studia, bo oni jakoś  szybko się po ślubie rozmnożyli i ona przerwała studia. Pewnie zaczęli produkcję  jeszcze przed legalizacją  związku.

Ona  chyba  była bardzo ładną  dziewczyną - stwierdziła Adela. No ale  trzy ciąże  zrobiły  swoje. I to tak niemal jedna  po  drugiej,  co dwa lata  rodziła. Jakoś tak  bardzo  mało współcześnie. Emil skrzywił się -owszem była niebrzydka,  twarz miała  całkiem ,  całkiem,  tylko reszta była "niekonieczna", była niewiele szczuplejsza  niż jest teraz, dużo jej  po prostu  było. Raz tylko ją  widziałem  w sukience i  nie był to miły dla oka widok. Ma fatalne  dolne kończyny, w spodniach  prezentowała  się o wiele lepiej. Ale  z nią to  chociaż  można  było pogadać, bo się nie  wdzięczyła i była niegłupia.  

Wiesz co? Jesteś  paskudny! Kobiety mają nogi a  nie  kończyny  dolne! Wam, facetom, to  wydaje  się, że każda  kobieta to ma obowiązek bycia ładną,  zgrabną, a wy to  możecie  wyglądać tak jak was natura  stworzyła,  bez  poprawek,   a my mamy się  wami  zachwycać.

Maleństwo,  nie  złość  się. Określiłem  tę część  ciała językiem  medyków. W ich  nomenklaturze to mamy  kończyny dolne i  górne. A biolodzy zapewne  mówią "odnóża". A jeśli idzie o ciebie, to  wszystkie  części twego  ciała, niezależnie od nazwy i ich  rozmieszczenia w pionie lub  poziomie   budzą mój zachwyt. A u innych osobników płci żeńskiej wcale ich  nie  dostrzegam albo oceniam je negatywnie. Adela zaczęła  się śmiać - byłbyś niezłym obrońcą!  Przecież rzecznik musi być i obrońcą konkretnego patentu - zapomniałaś o  tym? - śmiejąc  się odpowiedział jej  Emil. Nawet  nie  wiesz, jak  się  cieszę, że już  za chwilę  będziemy  w domu! To pewnie jeden  z pierwszych  objawów  starzenia  się.  Głupstwa  pleciesz- to tylko  jeden  z dowodów na to, że dobrze  się  czujemy  we własnym  domu. Mnie też jest  najlepiej w  naszym  domu. I  nie  sądzę by to  był objaw  starzenia  się.

Zajechali  wpierw  pod  blok w którym  mieszkali, Emil  wniósł do  mieszkania ich  torbę a potem odstawił samochód na parking. Wracając rozmyślał nad  tym jak mało zostało i w nim i w Jacku tego wszystkiego co ich łączyło w latach  studenckich. No cóż- wszystko  się zmienia, a poza tym od lat nie obracamy  się  w tym  samym środowisku, a to też ma  przecież  znaczenie-sam  sobie  tłumaczył.

W domu Adela już  była  zajęta szykowaniem obiadu - w garnku  parkotał gulasz, na patelni  skwierczał cichutko ryż z marchewką, a Adela właśnie ściągała  skórę z pomidorów. 

A ty jeszcze  byłeś na  spacerze?-spytała z lekką naganą  w głosie. Nie, ale pościągałem trochę  błota  z  samochodu, bo może  znów być  w nocy jakiś przymrozek. A teraz  to wszystko łatwo  zeszło. W czym ci  pomóc? W niczym. Pomidory pokroję tylko na kawałki, nie będę ich kroiła w plasterki. Emil wyciągnął z kredensu  talerze, sztućce, podał Adeli mały półmisek  na pomidory, dokroił jeszcze  paprykę i  wszystko przeniósł na  stół. Uzupełnił w  serwetniku ilość  serwetek, sprawdził czy jest sól  w  solniczce i posypał koperkiem  pomidory.W chwilę później siedzieli przy stole i jedli  wpatrzeni  w siebie. Pod stołem Emil jak zawsze obejmował jej nogi  swoimi. 

Boję się  tego egzaminu, przecież  może się trafić temat, którego nie będę potrafiła ugryźć - Adela  była  wyraźnie  zgnębiona.  Emil przyjrzał się jej uważnie - przecież dziury   w niebie  nie będzie jeśli go nie  zdasz. Przejdziemy  do Arkadiusza  niezależnie od  wyniku twojego egzaminu. Nie  zostawię  cię tu samej, to chyba jasne. Do początku kwietnia jest jeszcze  nieco  czasu.  Przejrzyj po prostu  całość materiału i jeśli trafisz na  coś co budzi  w tobie wątpliwość  czy dobrze to  rozumiesz, to po prostu przerobimy  to razem. Mamy ten luksus, że możemy to zrobić  nawet  w godzinach służbowych. Jak na  razie to  o nic się  mnie nie pytałaś a ja  ci  się nie  narzucam z tłumaczeniem, bo wiem, że z ciebie  straszna  Zosia - Samosia. Możesz też przejrzeć w archiwum moje  wnioski patentowe które  składałem i całą korespondencję z Urzędem  Patentowym. Utrwalisz  sobie  ten  specyficzny język, którego serdecznie  nie lubię,  a który  tobie jako prawnikowi jest jednak  bliski. Jestem pewien, że  zdasz ten  egzamin, bo umiesz  bardzo  logicznie myśleć i świetnie  to przelewasz na  papier. Też zawsze  wolałem egzaminy  pisemne - nie  lubiłem być "odpytywany" - osoba egzaminatora  jakoś  zawsze  mnie  rozpraszała. A na pisemnym to człowiek  jest  sam z problemem, nie koncentruje  się w żaden  sposób na osobie   egzaminującej, na jej reakcji na  nasze odpowiedzi. Poza tym  masz przed sobą to  wszystko co  już na ten  temat napisałaś, łatwiej  jest  się  zorientować co jeszcze  można dodać. Przeczytaj też jeszcze  raz  swoją pracę  dyplomową bo jej temat też się nadaje na taki egzamin. I  nie  zadręczaj  się przed  czasem,  bo się wypalisz i  zabraknie ci energii na  sam  egzamin. 

Zrozum - już masz w ręce jeden dyplom, z którym zawsze znajdziesz pracę.  A druga  sprawa - odejdziemy  stąd oboje, nie  zostaniesz tu sama,  a Arkadiusz  nawet bez tytułu rzecznika patentowego przyjmie cię z otwartymi  ramionami. I to nie dlatego, że wpadłaś mu w oko jako kobieta,  ale  dlatego że docenia  twój  potencjał  zawodowy. On już zrobił rozeznanie - masz niesamowicie dobre opinie w poprzednim  miejscu  pracy. Twój ostatni szef ucieszył  się,  że masz dyplom  magistra, wychwalał pod  niebiosa twoją  obowiązkowość, samodzielność  myślenia, kulturę osobistą. I podziwiał, że robisz ten kurs na rzecznika. Trochę  się zmartwił, że wyszłaś za mąż, bo nie  sądzi, byś  w tym układzie  rodzinnym zechciała np. wrócić na  stanowisko  asystenta dyrektora, oczywiście  z dużo wyższą pensją niż poprzednio, bo masz już ukończone  studia. Bo jednak jest  sporo  wyjazdów poza Warszawę i poza  Polskę na co żaden mąż  nie patrzyłby przychylnym wzrokiem.  Na razie oboje tu siedzimy, potem ty przejdziesz  pierwsza a dopiero  potem ja. Arkadiusz to twierdzi, że gdybyś  chciała, to  mogłabyś   robić  aplikację na radcę prawnego, więc mu powiedziałem, że raczej  tylko po moim  trupie, bo nikomu  nie  zrobiłaś  nic  złego żeby robić kolejną  aplikację, gdzie jest trzy razy tyle nauki co na rzecznika a do tego trzeba potem godzinami siedzieć na rozprawach w sądach i jeszcze  się  z ludźmi kłócić i użerać. 

Naczelny natomiast stwierdził, że skoro firmy będą jednak  mogły mieć własnego  rzecznika, to on nie  widzi  powodu dla którego mielibyśmy odchodzić  stąd. I proponuje byśmy jeszcze  zaczekali z odejściem. Dostaniesz podwyżkę   w związku z otrzymaniem stopnia  rzecznika, poza tym powinienem cię zapoznać z firmami z którymi współpracuje nasz Ośrodek Badawczo-Rozwojowy. To  akurat jest  niezły pomysł, chociaż  wyjazdy na te  peryferie gdzie  są te  różne  zakłady są dość uciążliwe. A wiesz jak pracownice naszego OBR nazywają naczelnego? 

Adela uśmiechnęła się - wiem, mówią  na niego "cudny" i tak  sobie  myślę, że jeśli on jest  cudny to ja jestem Zośka  Loren. Emil uśmiechnął się - a tobie on  się nie podoba? Jako dyrektor  to mi się podoba,  ale ja  nigdy  nie  rozpatrywałam  dyrektorów i nadal nie rozpatruję dyrektorów pod  względem urody. Co innego gdy idzie o  kolegów  z pracy, zwłaszcza takich, którzy  nie są w moim typie urody, na przykład są średnimi blondynami o oczach w kolorze  ciemnego piwa. A do tego kuszą jabłkami, których  już nie ma w sprzedaży.

I wiesz- gdybym  przed laty pracowała z Kamilem i on byłby moim  dyrektorem, to pewnie nawet bym nie  zauważyła,  że to przystojny facet i nie była  z nim. A gdzie  go poznałaś? U koleżanki na parapetówce.Świetnie tańczył.

                                                                   c.d.n.