środa, 27 stycznia 2021

Nigdy więcej - 3

Skończyło się zwolnienie lekarskie Wiśki, skończyło się jeżdżenie na rehabilitację, Mietkowi skończył się zaległy urlop i teoretycznie powinny się były skończyć ich spotkania. Pewnego już letniego dnia, w pracy, odebrała telefon od....Mietka. Była tym faktem niepomiernie zdziwiona, bo nie przypominała sobie by mu kiedykolwiek podała  swój numer do pracy lub do domu. Raz,  jeszcze gdy byli oboje w szpitalu powiedziała mu gdzie  pracuje, ale nie podawała numeru telefonu. Mietek prosił by się mogli spotkać, najlepiej w ciągu najbliższych dwóch dni, bo potem jedzie na odbiór obiektu poza Warszawę, co mu zajmie ze 3 dni. Miała  mieszane uczucia. Z jednej strony coś jeszcze czuła do własnego męża, z drugiej czuła, że za długo w tym związku nie wytrzyma. Mąż już kończył pisanie  swej  pracy dyplomowej, za kilka miesięcy będzie obrona pracy i wtedy ona  z nim porozmawia i może to coś zmieni w ich związku. Nie  będzie mu teraz  zawracać głowy tym, że ich życie intymne praktycznie nie istnieje, a właściwie istnieje, ale tylko w wersji dla niego, bo ona ma zero satysfakcji. Umówiła się z Mietkiem na następny dzień po pracy, by po nią przyjechał. Miała co prawda tego dnia aerobik, ale  jeśli się z Mietkiem  zagada to najwyżej zawali jedne zajęcia. Przezornie była umówiona na sąsiedniej ulicy. Mietek już czekał, w przeciwieństwie do jej męża był uosobieniem punktualności. Nie widzieli się prawie miesiąc. Wyglądał świetnie, był opalony, miał jakoś inaczej przycięte włosy i gdy Wisię pocałował w ramach powitania poczuła na  plecach miły dreszczyk, taki sam jak kilka tygodni wcześniej. Zapytał się czy ma jakieś upatrzone miejsce, w które chce by pojechali, choć wg niego najlepiej byłoby gdyby pojechali na kawę do niego do domu. Zgodziła się, że tak będzie  zapewne  najlepiej, bo przynajmniej nie spotka nikogo znajomego, a w tych kawiarniach, w których jest dobra  kawa zawsze się można natknąć na kogoś znajomego.

Już z przedpokoju widziała, że duży pokój bardzo się zmienił. Ale wpierw w kuchni Mietek zrobił kawę dopytawszy się  na początek czy nie jest przypadkiem głodna. Ale od powrotu ze zwolnienia Wiśka  jadała obiady w pracy, bo jej zupełnie nie odpowiadała  kuchnia teściowej.  Gdy pili niespiesznie kawę Mietek wyciągnął z kieszeni etui i podał je Wisi - to jest komplet kluczy dla ciebie - możesz tu przyjść o każdej porze dnia i nocy. Niezależnie od tego czy jestem w Warszawie czy w delegacji.

Poza tym podjąłem dwie decyzje - zmieniam pracę by się nie szwendać po różnych budowach, wracam do projektowania. A druga dotyczy ciebie i mnie - zaczekam na ciebie cierpliwie aż będziesz mogła odejść od męża stosunkowo mało go krzywdząc, czyli jak  dostanie ten swój dyplom. A gdy tylko się pobierzemy natychmiast złożę wniosek do spółdzielni by Cię wpisać  na członka spółdzielni. I chodź, mam dla ciebie dwie niespodzianki - wpierw zobacz duży pokój. Objął Wiśkę, pomógł jej wstać  zupełnie jakby była staruszką i poprowadził do dużego pokoju. Nie było tu już dużego okrągłego stołu, w jednej części pokoju stał nieduży prostokątny stół i cztery krzesła, druga część była wypoczynkowa, stała tu nowa sofa, przy niej te same co poprzednio stoliki i niska ale długa komoda z telewizorem  i radiem, reszta sprzętu była  schowana w szafce, stały tu też  dwa wygodne fotele, tworzące komplet z sofą, podłogę zaścielał dywan, dłuższą ścianę pokoju pokrywały regały z książkami, na ścianie przy której stał stół i krzesła wisiały 3 obrazy, w tym...portret Wisi, dzieło Mietka.  Wiśka zaniemówiła- przyglądała się chwilę i powiedziała - byłam wtedy strasznie rozczochrana, ale ty przecież nie robiłeś wtedy zdjęć. Nie,  nie robiłem, ale taką cię  wciąż mam w swej pamięci i taką namalowałem. Tylko nie byłem pewny, czy to był ten kolor żółci twojej bluzki. I miałam takie nieco nieprzytomne spojrzenie? Tak, właśnie takie, ale tylko ty i ja wiemy dlaczego. I będę się starał by zawsze było takie, a może jeszcze bardziej nieprzytomne. Miły, to bardzo intymny portret, wiesz? Wiem, ale tylko ty i ja wiemy co wtedy było. Ciesz się, że nie namalowałem obrazu "Moja naga", na wzór obrazu  Goya "Maja naga", ale wtedy sam byłem mało przytomny.  Dlaczego mi nie powiedziałeś o tym, że lubisz malować? Bo rzadko maluję, miewam napady, a portret to namalowałem po raz pierwszy. Widać tęsknota różnie działa na ludzi.

Chodź, jeszcze coś ci muszę pokazać - mówiłaś kiedyś, jeszcze w szpitalu, że lubisz fotele na biegunach. Nadal je lubisz?  Tak, fotele na biegunach i huśtawki, dobrze mi się wtedy myśli. Zadziwiasz mnie, że jeszcze pamiętasz  co mówiłam w szpitalu. Mietek wziął ją za rękę i pociągnął w stronę sypialni. W sypialni właściwie nic się nie zmieniło, ale weszli za ściankę przy wezgłowiu łóżka i stamtąd weszli do bardzo małego pokoju - stało tu niewielkie biurko, ściany pokrywały regały a w jednym kącie stał mały zabawny stolik z namalowaną szachownicą i zgrabny niewielki fotel na biegunach wykonany z wikliny i nakryty miękkim puszystym  kocem. Będziesz tu mogła dumać nad losami świata, a ja czasem pracować. Wisia niemal zawisła na szyi Mietka- nie umiem ci nawet powiedzieć co czuję, bo mnie wprost zatyka. Żadne słowa  tego właściwie  nie oddadzą. I ostatnia niespodzianka - ciągnął dalej Mietek- byłem na badaniach i zdaniem chirurga już mogę uprawiać pewne specyficzne  ćwiczenia, wszystko się świetnie wygoiło i trzyma. Wymiętosił mnie tak, jakby chciał ze mnie wydusić obiad który jadłem tydzień temu. Ale nie będę cię jeszcze mógł nosić na rękach choć limit wzrósł do 15 kg.

Wisiu, a jest jakiś cień szansy na wspólne spędzenie któregoś dnia? W tym tygodniu to raczej nie, ale myślę, że we wtorek mogłabym się urwać, bo muszę wpaść do Urzędu Patentowego, co zajmie mi z godzinę lub  półtorej a potem już nie wrócę do biura. A że to dzień, w którym mam aerobik, to do wieczora niemal mogę być z Tobą. A to cudownie, bo ja w delegację pojadę dopiero w środę.

To może byśmy, moja cudna, mogli się dziś choć troszkę poprzytulać?  I znowu będę miała nieprzytomny wyraz twarzy -zaśmiała się Wiśka. Mam taką nadzieję- wyglądasz wtedy tak pięknie! 

Leżała nieco zmęczona, ale w pełni zaspokojona w ramionach Mietka, a  tłum myśli przelatywał jej  przez głowę. Z jednej strony była nieszczęśliwa z powodu tego, że jednak zdradziła męża, z drugiej szczęśliwa, spełniona. Mietek  odgadywał jej uczucia bezbłędnie i tuląc ją do siebie powiedział - gdy tylko obroni  pracę od razu stamtąd odejdziesz, wiem, że ci teraz  ciężko, ale myślę, że lepiej by on te studia skończył spokojnie. Wiedziałaś przed ślubem czego możesz oczekiwać?  Co do spraw życiowych to tak, to bardzo porządny uczciwy facet, ale nie podejrzewałam, że sprawy  seksu to tak mało znaczą w jego życiu. Początkowo myślałam, że to dlatego bo przemęczony, ale na urlopie wcale nie  było lepiej . A chyba najsmutniejsza w tym wszystkim była niechęć do zgłębienia tej tematyki, do poznania fizjologii i to zdziwienie, że jemu dobrze  bo ulżyło a mnie nie. Poleciałam nawet do swojego ginekologa, bo myślałam, że to ze mną coś  jest nie w porządku, a facet jest też niezły w seksuologii, pobadał mnie  i stwierdził, że ze mną to jest wszystko  jak należy, tylko "mężuś" słabiutki w tym temacie i dał mi te broszurki, w gabinecie obejrzałam kilka filmów instruktażowych, a mój mąż nawet przeczytać tego nie chciał i do faceta na rozmowę też nie chciał przyjść.  A przecież go nie  zwiążę i nie przyniosę na plecach do seksuologa.

Nie zamartwiaj się Wisiu, jeszcze trochę a wszystko się poukłada. Myślałem dużo o  nas. Jestem od ciebie dwanaście lat starszy. I obiecywałem sobie, że już nigdy więcej  się nie ożenię, że będę miał tylko przelotne romanse, żadnego zakładania rodziny  a zwłaszcza z dużo młodszą kobietą. I jak widzisz, niewiele z tego wyszło. Pokochałem cię jeszcze  gdy oboje byliśmy w szpitalu. Raz widziałem twego męża  i nie mogłem zrozumieć, dlaczego cię nie obejmuje.  A potem wyszedłem ze szpitala wcześniej niż ty.  Ale wiedziałem, że będziesz przychodziła na rehabilitację i udało mi się podpatrzeć w rejestracji kiedy ty będziesz i przepisać się tak by być w tym samym czasie. Tylko raz się ciebie zapytałem czy wyobrażasz sobie sytuację, że moglibyśmy być małżeństwem i powiedziałaś, że tak. Ale teraz mam do ciebie  nieco inne pytanie czy kochasz mnie na tyle, by zostać moją żoną? Czy nie przeraża cię to, że jestem od ciebie tyle starszy?

Wiśka  przytuliła się do niego i patrząc mu w oczy powiedziała- nie, to mnie nie przeraża, przeraża mnie co innego- przeraża mnie to, że czuję cię każdym milimetrem swego ciała, niemal czuję jak krąży w tobie krew. To jest niesamowite, cudowne i nieco przerażające. I uzależniające. Myślę o tobie stale, zastanawiam się co ty we mnie zobaczyłeś i przerażenie mnie ogarnia na myśl, że  mogę ci się znudzić. Wisiuniu, masz chore pomysły.

Och,  zapomniałam ci jedną rzecz powiedzieć- pamiętasz tę blondynę z mojego pokoju, co leżała po drugiej  stronie pokoju, bliżej drzwi?  Gdy byłam już po operacji i przestałam mówić, mój mąż dał tej babce swój telefon do pracy, żeby ona do niego zadzwoniła, gdy ja będę czegoś potrzebować lub coś się będzie ze mną działo złego. A ty wtedy codziennie wpadałeś do mnie i siedziałeś  u mnie czasem i godzinę i ona zatelefonowała do niego i mu to powiedziała. Powiedziała, że ja mam z tobą romans. Popatrz, antycypowała wydarzenia, niesamowite! Teraz mi się to przypomniało. A jaka była jego reakcja- dopytywał się Mietek. Po prostu mi o tym powiedział, więc obśmiałam to i powiedziałam no jasne, romansowaliśmy na środku pokoju w towarzystwie dwóch pań i na stołówce przy dwóch oddziałach, męskim i żeńskim. A ona mi kiedyś mignęła przelotnie gdy byłam w przychodni, więc poczekałam  aż poszła do windy i dopiero wtedy wyszłam do ciebie na parking.

Zabawne- stwierdził  Mietek- ale ja nie  pamiętam żadnej  blondyny tylko ciebie i tę starszą panią, bo mnie wypytywała o moją operację bo ją też czekała operacja przepukliny, ale pępkowej.

Cudna moja, a nie orientujesz się przypadkiem kiedy może być ta obrona pracy? Bo dokumenty byłoby dobrze złożyć ze dwa miesiące wcześniej, tam się nikt nie spieszy. Dam ci prawnika tego, który moją sprawę prowadził. Sympatyczny i dobrze ustawiony  człowiek. Ale ja nie chciałabym by pozew trafił do niego przed obroną. Ja z nim porozmawiam o tym wszystkim gdy już będzie po obronie. I wtedy się wyprowadzę - teściówka odetchnie, ale i tak będzie na mnie wściekła. Tak na moje oko to może być obrona w marcu. A jeśli on ci powie, że postara się wszystko zmienić to co wtedy - dociekał Mietek. Nic wtedy - tego się nie zmieni tak jak koszuli, fryzury czy modelu samochodu. To musiałoby trwać latami by się zmieniło. Nie chcę ci opowiadać szczegółów, ale wiem, że to sprawa przegrana. Rozmawiałam o tym dość sporo z tym lekarzem- terapia trwa najczęściej minimum rok, jeśli ktoś się  bardzo stara. Ale jeśli to kwestia hormonalna to bywa różnie. Można uzupełniać testosteron  jeśli są ewidentne niedobory, ale to się rzadko  zdarza.  To tak jak z jedzeniem szpinaku - jak ktoś nie lubi to nie ma na  to siły, nie polubi nigdy na tyle, żeby poszedł do knajpy i sobie zamówił szpinak jako danie główne.

Jest jeszcze jedna sprawa - chciałbym byś poznała  moją siostrę. Na razie zobaczy twój portret, bo będzie jutro u mnie. A nie mógłbyś mi poprawić uczesania? Nie  nie mogę, wtedy właśnie tak wyglądałaś. Przecież wyglądasz tu  pięknie. Naprawdę nie powiem  jej, że to ja ci rozburzyłem włosy, wyglądają jakby je rozwiał podmuch wiatru. Przytul się do mnie, tak mało jesteśmy razem- narzekał Mietek.

                                                       c.d.n.