Przy obiedzie Paweł i Jacek śmieli się, że wreszcie będzie się opłacało włączanie zmywarki codziennie i wreszcie skończy zmywanie co 2 lub trzy dni.
Po obiedzie Paweł wziął Tadzia za rączkę i powiedział - a teraz pójdziemy do innego pokoju - tam czeka coś na Tadzia. To "coś" to był zestaw dużych klocków Lego, rowerek bez pedałów, bardzo dużo książeczek dla dzieci z obrazkami, na których pies wyglądał jak prawdziwy, a nie jak koszmar senny pana weterynarza, sporo książeczek tak zwanych interaktywnych, z muzyką, dzwonkami lub czytanymi na głos wierszykami, blok z kartkami do rysowania, kredki świecowe dla dzieci, ukochany miś z czasów dzieciństwa Pawła, dwie plastikowe książeczki do oglądania w trakcie kąpieli, kolorowe rybki by umilały dziecku kąpiel w wannie i......ciężarówka napędzana pedałami, na tyle duża, by mógł w niej siedzieć nawet czterolatek. Alina stała pośrodku pokoju z nieco opadniętą szczęką, wreszcie przerwała milczenie mówiąc - niech mnie ktoś uszczypnie, bo mam wrażenie, że śnię.
Paweł podszedł do niej, objął ją i pocałował - nie śnisz - to wspólne "dzieło" - ojca, moje, Tesi. My wszyscy wiedzieliśmy wcześniej, że twoje małżeństwo chyli się gwałtownie ku upadkowi, a Tesia i mój tata wiedzieli, że cię kocham, no a tata już był zżyty z Tadziem. Część zabawek to spadek po Alku, np. ten rowerek bez pedałów. Kazik go zaniósł do was, a pan mecenas go piżgnął do piwnicy, więc Kazik go stamtąd zabrał i przyniósł tutaj mówiąc, że kiedyś się przyda, bo rowerek nie jest przypisany do jednej płci. A ja się zastanawiałam gdzie on się podział, bo pamiętałam, że Kazik go do nas przyniósł i pomyślałam, że może potem go zabrał z powrotem. A ten ostatni rok dał mi w kość, nie nadążałam za niczym. Aż się do dziś dziwię, że nie zwariowałam kompletnie tylko tak trochę- cicho powiedziała Alina.
Tadzik , gdy zobaczył, że Paweł obejmuje Alinę natychmiast przylgnął do obojga, więc Paweł wziął go na ręce i teraz oni oboje obejmowali Tadzia. Jacek migiem wyciągnął z kieszeni komórkę i uwiecznił całą sytuację na zdjęciu, które zaraz wysłał do swego przyjaciela a drugim adresatem była Tesia. A Tesia odpisała cytatem "i słowo ciałem się stało" i niech tak trwa, nie zapomnijcie z tej radości, że dziś mamy basen!!! A Alina obejmując Tadzia i czując bliskość Pawła pomyślała - nigdy czegoś takiego nie było w moim małżeństwie, nie istnieliśmy jako jedność z dzieckiem. I pewnie chciał dziecka tylko dlatego, że Kazik już miał. I znów mi się płakać chce!
Tadziś, jak każdego dotąd "basenowego dnia" nie został tym razem pod opieką obu dziadków, ale tylko dziadka Jacka i to w domu Pawła. Co prawda Alina była zdania, że to może być za dużo zmian na raz, ale mały był tak bardzo zajęty nowymi zabawkami i czytaniem razem z Jackiem książeczek, że nie chciała go stamtąd wyciągać. Paweł podwiózł Alinę do jej mieszkania, by zabrała ze sobą "zestaw basenowy" i tym razem w dwa samochody pojechali na basen. Tym razem obie panie mało pływały - no ale przecież Alina musiała wszystko swej przyjaciółce opowiedzieć.
No - powiedział Kazik - jestem pewien, że nie zostawiły na nas suchej nitki- nie wiem tylko po co wchodziły na basen, mogły sobie pogadać w kawiarence. Zobacz jak one fenomenalnie wolno pływają - cud, że się nie potopią. Mam nadzieję - powiedział Paweł- że Tesia na tyle mnie lubi, że nie przekona Ali, że związek ze mną to głupi pomysł. Śpij spokojnie - Kris tak nabruździł, że gdyby nagle się pokazał przed oczami Tesi to pewnie by mu dała kopa w krocze - zawiódł ją na całej linii i ona mu tego nigdy nie wybaczy. Powiedziała, że jest gorszym śmieciem niż jej były mąż. A o byłym mężu nie miała nigdy dobrej opinii. Jeśli nie wiesz nic o poprzednim związku Tesi to nic nie tracisz - zapewniam cię. Oboje jesteśmy po wielce nieudanych związkach i oboje potępiamy Krisa.
Marzę o tym, by Ala mnie pokochała - cicho powiedział Paweł. Pokocha cię, każdy z nas chce kogoś kochać i być kochanym. To naturalne pragnienie. Mam wrażenie, że mój brat już dawno odkochał się w Alinie, bo ona wymagała przez jakiś czas opieki i pomocy, a on zawsze był egoistą, bo tak go ustawili nasi rodzice. Nie docierało do niego, że bezpieczeństwo materialne w związku to stanowczo za mało. A może posiedźmy sobie dziś w jacuzzi? Zaproponuję to gdy do nich podpłyniemy. Posiedzisz bliziutko Ali, poflirtujesz z nią trochę nogami pod wodą - zgoda? Ale czy one zechcą?- Paweł był pełen wątpliwości. Spokojna głowa - zechcą, będą sobie szeptać. One zawsze mają mnóstwo spraw do omówienia. Posadzimy je obok siebie, a my posiedzimy po ich zewnętrznej, żeby się nikt do nich nie zalecał pod wodą.
Podpłynęli do dziewczyn i Kazik powiedział - prawie nikogo nie ma w jacuzzi i my tam idziemy. Idziecie z nami? No jasne- odpowiedziała Tesia- lećcie zająć dobre miejsca. Nie zaszkodzi się wygrzać w ciepłych bąbelkach. Panowie szybko podpłynęli do schodków i wyszli z basenu. Obie się im przyjrzały gdy szli w stronę jacuzzi i Teresa powiedziała - fajni są obaj, trzeba iść ich popilnować, żeby jakieś niedopieszczone się nimi nie zajęły. Bo jak mówi przysłowie - strzeżonego to i Bóg strzeże. Zastanowimy się razem nad weekendem, ma być ładnie, więc może się wybierzemy w dwa samochody na łono przyrody. Zamontowali w wozie Pawła dziś fotelik? Tak i to nawet jakoś szalenie szybko, nawet Paweł był mocno zdziwiony, że tak szybko to poszło. No wiesz, oni mają wprawę. I te foteliki są dobre, atestowane. Jaki wybraliście kolor? Taki ciemno wiśniowy, z tymi bocznymi oparciami na główkę. Niespiesznie wyszły z basenu i poszły do jacuzzi.
A co tak pusto? -zdziwiła się Teresa. Bo mecz dzisiaj, jakaś piłka kopana. Nasi dziadkowie to pewnie będą oglądać, ale ja nie mam zamiaru - stwierdził Kazik. Ja to chyba tylko raz oglądałam jakiś mecz - 22 facetów bezproduktywnie gania za jedną piłką. No ale dobra- zakładam, że faceci niektórzy cierpią na nadmiar energii, ale dla mnie piłka nożna kobiet to już graniczy ze zboczeniem. Zawsze mam wrażenie, że to jakieś zaburzenie. Tak samo z podnoszeniem ciężarów. Nie potrafię w tym dostrzec jakiejkolwiek przyjemności. Jak już mam się męczyć to mogę zrobić w domu generalne porządki w jeden dzień a nie w dwa lub trzy. Poza tym nie bawi mnie udowadnianie innym, że w czymś jestem równie dobra a może nawet lepsza. Brak mi ducha rywalizacji.
A ja oglądałem kiedyś w TV jakieś zawody w jedzeniu pączków- powiedział Kazik. I od tej pory nie zjadłem już ani jednego pączka. Już samo oglądanie mi wystarczyło. A ja nie lubię pączków bo są z lukrem. A mama robiła takie malutkie pączki, bez lukru, na jednego gryza - wspomniał Paweł. Ciasto takie jak na zwykłe pączki, ale szybciutkie smażenie i nie musi być do tego fura oleju, z którym nie bardzo wiadomo co potem zrobić. Szkoda, że woda w basenie nie jest taka cieplutka jak ta- jęknęła Tesia. Gdyby była taka cieplutka to byś po przepłynięciu dwóch długości basenu padła umordowana- zapewnił ją Paweł. W basenie, w którym się naprawdę pływa temperatura powinna mieć 26 stopni, w takim rekreacyjnym to 28- 30 stopni. Tu w jacuzzi jest, wg tutejszego termometru 35 stopni.
26 stopni to jest temperatura w lecie w Morzu Śródziemnym, tam, gdzie woda sięga mi do talii - powiedziała Teresa. A na płyciźnie dla dzieci to jest jeszcze cieplej. Gdy byliśmy w Bułgarii z tatą to tam też była taka fajna ciepłą woda, że się nie chciało z niej wychodzić i potem musiałam sobie na tempo opalać same nogi, bo ciągle łaziłam w wodzie takiej do pół uda i to wyglądało śmiesznie, bo od połowy ud do pięt to byłam biała a reszta opalona na brązowo.
Panowie, myślcie gdzie spędzimy weekend razem z dziadkami - zarządziła Teresa. Przecież nie zostawimy ich samych. Ja niewiele podpowiem, a nad Bałtyk na sobotę i niedzielę to chyba się nie opłaca jechać- stwierdził Paweł. No raczej nie - zgodziła się Tesia.
Dość blisko to mamy Nieporęt, 30 km od centrum Warszawy lub Białobrzegi- 32 km od centrum, obydwa miejsca są nad Zalewem Zegrzyńskim. Wiem że w Białobrzegach można wypożyczyć rowery wodne i kajaki. Droga jak po sznurku, praskim brzegiem do drogi wzdłuż Kanału Zegrzyńskiego i potem tą drogą aż do Nieporętu, tam się skręca na Białobrzegi. Na teren można wjechać samochodem za całe 10 złotych. Picie i jedzenie weźmiemy własne, wszak mamy termo-torby. I oczywiście słój kremu do opalania, coś od słońca na głowy dla dorosłych i dla dzieci, jeśli będą parasole to tam weźmiemy, minimum dwa. A że będziemy przejeżdżać przez Nieporęt to zajrzymy wpierw co tam jest. A na następny weekend można pojechać do Koszelówki nad Jezioro Zdworskie. Byłam tam kiedyś, ale nie wiem jak tam teraz jest ze sprzętem pływającym, wtedy mieliśmy własny ponton, Robercik go sobie przywłaszczył jeszcze przed rozwodem. A jezioro ładne i czyste.
A co robiłaś na Zegrzu?- spytał Kazik. Pływałam z kumplami Robercika żaglówką, taką diablo szybką żaglówką regatową Latający Holender. Oni tam mieli regaty i po regatach ja z nimi pływałam. Robercik też? - nie, biedaczek cierpiał na łodzi na tak zwaną "chorobę morską" i rzygał dalej niż mu wzrok sięgał. On nawet na kajaku miał mdłości. Dlatego odholowanie sobie przez niego tego pontonu odebrałam jako zwykłą złośliwość. Przed każdym lotem samolotem to się pasł jakimiś tabletkami. Dziwnym trafem nie mdliło go gdy prowadził samochód.
Ty to chyba nie za bardzo kochałaś tego Robercika - skonstatował Paweł. Teresa zaśmiała się - brawa dla ciebie- odgadłeś. Ale mój obiekt pożądania ożenił się z inną, bo mnie uważał za dziecko a na dodatek byłam dzieckiem dobrych znajomych jego rodziców. Więc w ramach zemsty gdy Robercik, jego rówieśnik, dostrzegł we mnie kobietę, a nie dziecko - wyszłam za niego. Nie wpadłam na to, że ukarałam tym siebie a nie Kazika. Ale widać, że byliśmy sobie z Kazikiem przeznaczeni - bo jednak jesteśmy razem.
A ten jak mówisz Robercik? Robercik? - postarał się o to, by rozwód był tylko i wyłącznie z jego winy więc się rozeszliśmy i on zapłacił za mojego adwokata, który zamiast mnie stawał w sądzie. A poza tym to Robercik gdzieś zniknął, w pewnej chwili jego matka szukała go na naszym osiedlu a ja wtedy już byłam dawno po rozwodzie, po ślubie z Kazikiem i był Alek na świecie.
Ja też wierzę w przeznaczenie- stwierdził Paweł. Mama zawsze mówiła, że co ma być to będzie. Ja też tak mówię - ucieszyła się Teresa. Bo bardzo często człowiek nieomal ze skóry wychodzi, żeby coś zmienić i nic z tego się nie udaje.
c.d.n.