poniedziałek, 13 lutego 2023

Lek na wszystko -55.

Pan Jacek był zachwycony konsultacją z Krystianem, z kolei Krystian był zachwycony tym,  że pan Jacek miał wszystkie dokumenty starannie posegregowane, pochowane w oddzielne "żelatynki", podzielone tematycznie. W segregatorze był wykaz dokumentów które się w nim znajdują. Poza tym pan Jacek bardzo rzeczowo zwerbalizował na  czym mu zależy.

Gdy skończyli rozmowę pan Jacek powiedział, że chce od razu uregulować należność za poradę, czym bardzo rozśmieszył Krystiana.  Przecież ja w niczym panu nie doradziłem, ma pan nadzwyczajny porządek we wszystkich dokumentach - to rzadko  spotykane, proszę mi  wierzyć. Poza tym ja tu nic nie będę miał do roboty. Myślę, że będzie lepiej gdy pan akty notarialne załatwi u któregoś notariusza w Warszawie, niż u siebie. Jeśli pana żona wystąpi o rozwód to jej adwokat tu przyjedzie. Osobiście wątpię, by chciała prowadzić sprawę na odległość, poza tym będzie taniej gdy sama tu w tym celu zjedzie. Mimo wszystko w złotówkach wypada  taka atrakcja taniej. Panu, jak pan twierdzi  nie  zależy na rozwodzie, zresztą macie państwo rozdzielność majątkową. A gdy się pana żonie zamarzy rozwód tak bardzo, że tu przyjedzie to wtedy panem zajmie  się mój kolega - ja się nie bawię w rozwody. Może kiedyś będę. Teresę rozwodził mój kolega, stawał zamiast niej w sądzie.

No ale przecież czas panu zabrałem - tłumaczył pan Jacek - a czas to pieniądz. Nie każdy czas to pieniądz- tłumaczył Krystian. A poza tym jest pan przyjacielem mego brata, a to jest pierwszy przypadek, że udzielam komuś z jego przyjaciół jakiejś porady. Tak dokładnie to drugi - moja pomoc przyjaciółce Tesi skończyła  się moim małżeństwem  z nią. No ale tam to były nerwy, bo nie było wiadomo gdzie  są dokumenty - a były cały czas  pod naszym nosem, w ukrytym sprytnie sejfie. A gdyby się nie znalazły to bym się setnie nabiegał i "nagłówkował".

Muszę panu powiedzieć, powiedział pan Jacek, że tworzycie razem zupełnie nie dzisiejszą rodzinę i bardzo się cieszę, że pana brat ma tak mądrą, ładną i dobrą kobietę za żonę.  To jego pierwsze małżeństwo to była  katastrofa na  miarę Titanica. A junior jest super dzieciaczkiem. A kiedy pani Alina ma termin? Za pełne trzy miesiące. Chcemy by rodziła  w tej samej klinice co Tesia. To był poród z komplikacjami, ale  podjęto decyzję o operacji i jak  widać była to  właściwa decyzja. Bo mój bratanek wymyślił sobie, że wyjdzie nóżkami do przodu i potem okazało się, że miał pętlę z pępowiny wokół szyjki. Ale na  szczęście tylko jedną, luźną i nie był przyduszony nią. 

Pan Jacek pokiwał  głową - no tak, dobrze, że lekarz miał duże  doświadczenie i w porę podjął właściwą  decyzję. A pan  też chce  być przy narodzinach  dziecka?  Ja  chcę, ale  moja żona nie  chce żebym był, bo jej zdaniem nie jest to "estetyczny  widok", zwłaszcza  gdyby poród  był całkiem prawidłowy bez komplikacji, a do tego ze znieczuleniem zewnątrzoponowym. Na próżno jej tłumaczę, że szpital sam dba o ową "estetykę" i partner przebywa w strefie od talii od głowy, reszta się dzieje za zasłoną- taki jest standard, nie tylko na sali zabiegowej ale i w pokoju rodzącej. Nie wiem jak jest w innych klinikach, w tej jest  właśnie tak.  Ja na razie mówię jej, że to wszak ona  rodzi, nie ja, więc będzie tak, jak ona to sobie  wymyśli. Ale jestem przekonany, że będzie tak, jak jej Tesia nakaże - ona jest bardzo przywiązana do Tesi, zupełnie jakby Tesia  była jej matką lub starszą  siostrą. A są z tego samego rocznika i nie  są spokrewnione, ale przyjaźnią  się od szkoły licealnej.

Pan Jacek chwilę milczał a potem powiedział - mam wrażenie, że obie wasze rodziny są zgodne głównie dlatego, że wy wszyscy nie jesteście pod wpływem swoich rodziców. Bo ojciec pana bratowej zupełnie nie ingeruje w  wasze życie, jak to niestety robi wielu rodziców.

Tak, to prawda - potwierdził Krystian. To bardzo kochany i wyrozumiały człowiek. Bratu i  mnie zastępuje rodziców, jak się śmieje Tesia to jej ojciec zaadoptował nas  wszystkich. A poproszony o radę wpierw zawsze wysłucha naszego zdania, potem nas nieco mobilizuje byśmy się bardziej  wczuli w sytuację i obejrzeli  wszystko z różnych stron, nie tylko z własnego punktu widzenia. Ja się z nim lepiej dogaduję niż kiedyś z własnym ojcem. A nasi rodzice przyjaźnili  się z rodzicami Tesi.

Prawdę mówiąc to ja- powiedział pan Jacek - już zdążyłem polubić ojca pana bratowej. A pana bratową to jestem  wręcz  zachwycony! I szalenie  cieszę  się, że Kazik ma teraz tak udany  związek. No i mają zupełnie nadzwyczajnego synka! 

Od kilku lat wiem, że mam syna. Bo przedtem nie  miałem pojęcia, że on istnieje. To już dorosły człowiek. Historia nieomal filmowa - miałem romans, dość długi, trzyletni. Mówiłem dziewczynie, że nie mam zamiaru się żenić. W pewnej chwili "czar prysł", nie przyszła na kolejne spotkanie, stała się nieuchwytna, dostałem list, że to koniec naszej znajomości, że wyjeżdża, bo jest kimś innym zainteresowana. 

Po wielu latach od tamtego czasu pojawił się u mnie chłopak mówiąc, że jest prawdopodobnie  moim synem. Moje dane  znalazł w listach, które były w domu i w pamiętniku pisanym przez jego matkę, która zmarła na złośliwą postać nowotworu. Dał mi ten pamiętnik do przeczytania. Przeżyłem  szok, bo pisała  w pamiętniku, że ogromnie  mnie  kocha,  że w pewnym  sensie  rozumie, że ja nie chcę się wiązać na stałe, ale ona chce mieć  dziecko, moje, więc je urodzi, ale zniknie z mojego życia  razem z dzieckiem. Omal nie umarłem z rozpaczy gdy to czytałem. Zrobiliśmy badania genetyczne, które rozwiały wszelkie wątpliwości. Byłem już wtedy żonaty, nic nie powiedziałem mojej żonie, która  z kolei za nic  w świecie  nie chciała  mieć  dziecka. 

W tajemnicy przed  żoną finansowałem jego studia, choć on wcale o to nie prosił, kupiłem mu w Gdańsku mieszkanie.  I dlatego jakoś wcale mi nie tęskno do powrotu żony z Kanady. Mam zamiar ją poinformować o tym, że mam syna. Ciekawe co zrobi gdy jej o tym napiszę. Syn ma nazwisko matki, ale może je zmienić gdy przedstawimy w urzędzie wyniki badań genetycznych i moje oświadczenie, że w tamtym okresie współżyłem z jego matką. Nie potrzebny jest do tego żaden sąd, dostanie nową metrykę. I dlatego chciałem by pan przejrzał wszystkie  dokumenty, bym mógł swobodnie manewrować własnym majątkiem.

Krystian słuchał opowieści pana Jacka i jakoś trudno mu było ukryć zdumienie- ojej, to rzeczywiście nadaje się na filmowy scenariusz - powiedział. A pana żona zapewne wyzwie pana od oszustów i zażąda rozwodu. Ale z drugiej strony każde z was ma własny majątek chroniony intercyzą.  No właśnie - roześmiał się pan Jacek - wspólne to mamy służbowe mieszkanie, którego dotąd nie wykupiliśmy. Ona ma jakiś kawałek gruntu w Warszawie, po swoich rodzicach. Co prawda wspólny z siostrą, ale całkiem spory, dwa domy jednorodzinne z ogródkami można tam wybudować. Na razie stoi tam garaż na dwa  samochody, w który obie  zainwestowały i teraz  go wynajmują. Co zabawniejsze to ani moja  żona  ani jej siostra nie potrafią prowadzić samochodu.  Ale wpadły na pomysł wybudowania  garażu.

To chyba już wszystko co powinien pan wiedzieć. Patrząc się na  maluśkiego Aleksandra szalenie żałuję, że nie widziałem swego  syna  wtedy, gdy był w jego wieku. I mam żal do jego matki, że zafundowała  sobie dziecko nic  mi o tym nie mówiąc. Ale mój żal nie  wskrzesi jej, nie przywróci tamtych lat. Pytałem się syna, czy zostały jakieś zdjęcia, bo jego mama bardzo lubiła  się fotografować.Twierdzi, że nic nie znalazł, ma tylko jej zdjęcia w dokumentach - w dowodzie osobistym i paszporcie oraz w jakiejś legitymacji. Nie da  się ukryć, że skrzywdziliśmy się wzajemnie. Ja bo jeszcze  nie byłem gotowy do małżeństwa i uczciwie o tym jej powiedziałem, ona w rewanżu ukryła przede mną fakt, że jest w ciąży. Przecież mogła mi powiedzieć, że ona bardzo pragnie  dziecka. Mogliśmy mieć to dziecko nawet bez  ślubu i pobrać się nieco później. Całe szczęście, że pisała ten pamiętnik i nie zdążyła go zniszczyć przed śmiercią. Paweł mówił, że ona umarła  w szpitalu, więc pewnie  tylko dlatego ten pamiętnik przetrwał. On dość długo się zastanawiał nad tym, czy ma się ze mną kontaktować. Jak mi powiedział to sprawdzał wpierw jakim jestem człowiekiem, skoro jego matka postanowiła być "samotną matką". On też nie  może zrozumieć dlaczego matka nie pisnęła mu ani słowa o mnie.

Do pokoju "wtargnął", wpierw zapukawszy, Kazik. Ja tylko chcę się dowiedzieć czy mam was obu uwzględnić robiąc kawę - powiedział. Chodź Kaziku, chodź - właśnie  się skończyłem spowiadać u twego brata-  powiedział  szef. Zaraz się będę żegnał, chociaż  dziś jeszcze nie  wracam do jednostki. Przenocuję w Warszawie. Mam tu przecież  mieszkanie. 

 A   ma pan tam coś do jedzenia, picia itp? Może będzie lepiej gdy pan przenocuje w naszym drugim mieszkaniu, 10 minut spacerkiem stąd?  Albo wręcz u nas, w tym właśnie pokoju. Ta sofa jest rozkładana i całkiem nieźle  się na  niej śpi. Na pewno przed dziewiątą rano nikt pana w tym domu nie obudzi. Aleks otwiera jedno oko przed siódmą, dostaje mleko i śpi dalej z reguły do dziewiątej. Ja jutro jeszcze nie jadę do Instytutu, tata nawet jeśli wstanie to wychodzi  "na pokoje" dopiero między  dziewiątą  a dziesiątą. Tu jednak jest pięć pokoi - jak na trzy i pół osoby to jest jeszcze luz. Co prawda jeden pokój  jest bardzo mały, no ale jest  i mamy tam sporo szaf- praktycznie dwie  ściany obudowane tak jak tu. Aleks śpi w  naszej sypialni i nie płacze w nocy. W drugim mieszkaniu są trzy pokoje, pełna lodówka i zamrażarka i jest ono na pierwszym piętrze. Tylko może nie być miejsca  do zaparkowania, więc byłoby lepiej przemieścić się tam bez  samochodu. Poza tym nie  wie pan, czy w pana mieszkaniu wszystko działa aktualnie jak należy.  Jest zima, okres świąteczny, proszę zostać u nas, ewentualnie  w naszym  drugim mieszkaniu. To naprawdę żaden kłopot dla nas. 

No ale co powie pani Teresa? - sumitował  się szef. Tesia i ja myślimy jednakowo - zapewnił szefa Kazik. Tata też na 100% jest  zdania, że powinien  pan u nas  zanocować. Poflirtuje pan jeszcze  trochę z Aleksem, to bardzo towarzyskie dziecko. On już o całkiem kulturalnych porach chodzi spać, najczęściej o godzinie 20,00 któreś z nas go  utula  do snu - nie da  się ukryć, że najszybciej usypia przytulony do serca. Sprawdziliśmy to doświadczalnie. U każdego z nas-  taty, Tesi lub  u  mnie zasypia szybko ułożony na  lewej ręce- słyszy wtedy bicie  serca gdy jest przytulony. Gdy leży na prawej ręce to trwa to znacznie  dłużej.  Może powinno  się  mieć pozytywkę z nagraniem bicia serca człowieka  w stanie  spoczynku i ją zamknąć w jakiejś miękkiej zabawce którą by  się kładło dziecku tak, by to słyszało.

No dobrze, dobrze -zostanę u was. No to ja będę się już z Aliną gubił- stwierdził Krystian. Muszę jeszcze ją wziąć na spacer. I proszę mi  wierzyć - ma pan niesamowity porządek w dokumentach i wszystko jest  jak należy. Może pan śmiało omawiać teraz sprawy z notariuszem a pan Paweł zmieniać nazwisko. No i dobrze będzie spokojnie poczekać z poinformowaniem o wszystkim żony - wasz rozwód nie ma już na  nic  wpływu. Niech się kobieta spokojnie zastanowi gdzie chce być,  z kim  chce  być. Przy rozdzielności majątkowej ma pan wolną rękę w kwestii zarządzania  swoim majątkiem, a syn nie  zapłaci ani grosza od  darowizny. Zwłaszcza gdy będzie się to działo po zmianie jego nazwiska. I dobrze będzie przeprowadzić zmianę nim obroni dyplom - wtedy będzie miał ten  dokument już z pana nazwiskiem.  Z tego co wiem to przy sprawach nie budzących  żadnych kontrowersji można to załatwić w jeden dzień.  Zajmie wam to zapewne kilka godzin. I weźcie kilka odpisów.  A co do notariusza - tego osobnika znam, on mnie też- jeśli powie  mu pan, że sprawa,  z którą pan przychodzi jest pilna a pan jest moim klientem to da dobry termin. Pokaże mu pan tę jego wizytówkę z moim podpisem. Czasy takie  dziwne, że często ludzie powołują się na kogoś, kogo nawet na oczy  nie widzieli i wizytówka z podpisem jest świadectwem, że  my się znamy.

                                                                      c.d.n.