piątek, 18 listopada 2022

Lek na wszystko?- 2

 W piątek późnym popołudniem Kazik przywiózł odbitki zdjęć i zabrał od Teresy oryginały. Tesiu, te  zdjęcia  są niezbitym dowodem, że to nie była  zabawa w pozowanie. Mamy kilka odbitek w  zapasie. oryginał i 2 kopie  są już w sejfie u mojego brata. Tu masz   napisany na maszynie  pozew rozwodowy, z kopią.  Datę  wstawisz  gdy się będziesz podpisywała. Schowaj to, żeby twój porządny  mąż  nie  znalazł tego  przedwcześnie. Ja muszę w weekend załatwić kilka spraw poza  Warszawą, ale wracam  wieczorem w poniedziałek.  

Sprawa prosta  niczym   maszt na jachcie. Ciekawe  czy te  zdjęcia tylko ty  dostałaś  czy  może i dział kadr jego CHZ. Z twojego punktu  widzenia jest  to chyba  dość obojętne kto to zaaranżował. On, bo  mu pierś  wezbrała, czy ktoś  z centrali kto miał ogromną ochotę na ten  wyjazd. Z tym, że jeżeli już od nowego  roku miał się tam znaleźć, a  ma dobrą pozycję przetargową to mu w  wyjeździe  nie  zaszkodzi. Sprawy tak  czy owak nie poprowadzi mój brat, ale jego bardzo  dobry  przyjaciel, bo  Krystian stwierdził, że tak będzie  zręczniej- a na  dodatek to ten  facet to nawet świętego by rozwiódł.  A jak u was wygląda  sprawa  mieszkaniowa? Ono jest na ciebie czy na  niego wykupione?  

Teresa uśmiechnęła  się-  to mieszkanie  wykupił mój ojciec i jest zrobiony testament i jestem jedyną spadkobierczynią. No a ojciec jeszcze  żyje - słabiutki bo słabiutki, ale jeszcze żyje. Ojciec  twierdził, że tak  jest lepiej,  niż gdyby mieszkanie  było darowizną a ja z "jakimś chłystkiem" miała  wspólnotę  majątkową. No i okazuje  się, że miał tata rację. Mam nadzieję, że nie  wpadnę  w  szał i nie stuknę tego skurwiela młotkiem  w łeb.  Miałam niefart poznania kilku jego pracownic - mało  się nie  zatchnęły od   tych "achów i ochów" chwaląc Roberta jaki miły, kulturalny i mądry.Usiłowały  mi  wmówić,  że nieomal  boga   złapałam  na  męża. 

Na  wszelki wypadek cały  czas  biorę te "kropelki na  nerwy", żeby się nie  awanturować tylko spokojnie z nim rozmawiać. Aż  się  dziś w pracy  dziewczyny dziwiły, że bez  awantur zmieniłam dyrektorowi trasę przelotu i nie wyrzuciłam  z pokoju interesanta, który  wlazł 10  minut przed  czasem. Wiesz- czuję wprost przemożną chęć wysłania dwóch zdjęć do mojej teściowej z podziękowaniami, że tak świetnie wychowała swego  synusia.

A tak ogólnie  to naszła  mnie  dziś myśl, że może te zdjęcia i przysłanie ich do mnie to jego pomysł, bo na tyle  mnie  zna, że jest pewien, że zażądam  rozwodu. Wiesz, on  lubi rozwiązywać  różne sprawy cudzymi  rękami. By  swoich nie ubrudzić.

Kazik słuchał spokojnie, nic  nie mówił, w końcu  powiedział - a o której przylatuje  jutro ten samolot? Nie  wiem dokładnie,  nie  sprawdzałam,  skoro podjęłam  decyzję, że po niego nie pojadę. Na ogół to tak  jakoś około 17,00 lądują, to nim  się wygrużą do wyjścia, nim  do niego dotrze, że  mnie na lotnisku  nie ma i nim złapie  taxi lub dojedzie  dwoma  autobusami to w najlepszym przypadku dotrze tu o 19,30 lub 20,00. Mam ochotę zostawić  mu w miejscu  widocznym te dwa najgorętsze  zdjęcia a  samej  się  gdzieś  wynieść. Z drugiej strony ciekawa jestem jak  się będzie zachowywał gdy nie  będzie nic wiedział, że ktoś te zdjęcia   przysłał na  nasz  adres. Obawiam się,  że gdy mnie obejmie i zacznie  całować to dostanę mdłości lub  zacznę  wrzeszczeć.

No to, moja miła, zrobimy  jutro tak: zostaw mu te  zdjęcia w dobrze  widocznym  miejscu a sama przyjdź do mnie najpóźniej około czwartej po południu, bo ja muszę  wyjechać  z  domu o 16,30.  Możesz  u  mnie  jeść i  spać jak  długo  zechcesz. Zostawię  ci drugi  komplet kluczy. Lodówka  pełna. Nie odbieraj telefonów, nie  reaguj na  domofon ani na  dzwonki do drzwi. Zasuń żaluzje i zasłony. Wizjer  w drzwiach mam  zaklejony, więc  nawet gdyby  ktoś  się  dostał  pod  drzwi , bo czasem jakaś łajza nie  raczy zamknąć drzwi na klatkę schodową, to nie  zobaczy, że się świeci światło. To jednak 8 piętro i stojąc na dole nikt  nie  zobaczy  przez  żaluzje, że jest  włączony telewizor lub  nieduże  światło. Już to sprawdzałem, gdy udawałem, że mnie  w domu  nie ma. A kto  cię nachodził?- spytała  zaciekawiona. No wiesz, czasem  się można pomylić i  zadać  się z niewłaściwą  osobą to raz,   a na dodatek podać jej swój adres, czyli drugi  błąd.  Słuchaj,  ja będę niedaleko  Warszawy, muszę  stryjkowi zainstalować   bojler i będę się starał zrobić  to jak najszybciej i wrócić w niedzielę wieczorem. A ty, miła,  idziesz  w poniedziałek   do pracy? Idę, nie mogę  wziąć  urlopu, bo go już nie mam, poza tym w dalszym  ciągu jest nawał roboty i mam jeden  nowy durny personel. Ale zawsze  mogę kazać  dziewczynom by tylko one  odbierały  telefony i zapisywały kto telefonuje. Robert gdy  do  mnie  telefonuje  zawsze  się przedstawia, zresztą nawet ta  najgłupsza już go poznaje  po głosie. Powiem personelowi, że mam z mężem "ciche  dni" i  nie mam  zamiaru rozmawiać z nim przez telefon, więc  będą  mówiły, że jestem na  jakiejś nasiadówce. On w poniedziałek będzie  w pracy,  a że go nie  było cały tydzień  to na  pewno też będzie  obłożony  robotą. Może powinnam jeszcze oprócz tych  zdjęć zostawić mu kartkę  by  zrobił sobie komplet badań WR i to zaraz  w poniedziałek. On jest  tak  zielony w "te klocki", że  aż boli ten  jego brak wiedzy. Dzieciaka z trądzikiem gotów podejrzewać o brzydką chorobę,  ale mu do łba  nie przyjdzie, że nawet najpiękniejsza dziewczyna może mu  sprezentować jakieś paskudztwo.

Chodź Zik do kuchni, zrobimy sobie  coś do jedzenia. Mam zamrożone domowe gołąbki z dużą ilością mięsa a małą ilością ryżu. Jadasz  gołąbki? No pewnie, wieki całe  nie  jadłem gołąbków. Sztuka kulinarna mojej ostatniej  dziewczyny  nie  wychodziła  poza gotowego pieczonego  kurczaka i sałatę polaną śmietaną i posypaną  koperkiem. Lubisz  gołąbki z  sosem pomidorowym czy  może  zrobić sos  serowy? A do popicia   jest jeszcze  barszcz czerwony. Może  być  serowy, nie przepadam   za pomidorowym. No to fajnie, bo ja też  wolę serowy.

Gdy zjedli Kazik powiedział - biedny będzie teraz Robercik - nie poje dobrych rzeczy gdy się rozejdziecie. A czy ja mu kazałam pokładać się z innymi babami? - spytała Teresa. On  dobrze  wiedział jakie zasady gry obowiązują w związku ze mną. Nie musiał się ze mną żenić, sam chciał. On to z tych, co od  kobiety wymagają by była wyłącznie dla niego, ale jemu to wolno z każdą. No to  się  dowie jakie są takiego zachowywania  się  skutki.  Mam tylko nadzieję, że te  zdjęcia są na  tyle istotne, że nikt nie  wpadnie na pomysł,  by robić jakąś  "rozprawę  godzącą". To nie jest tak, że ja go o coś podejrzewam, ja po prostu nie  zgadzam  się należeć  do haremu Roberta. I  podejrzewam, że to nie  był jego pierwszy wyskok. Pomału mi się otwierają oczy. To nie miał być otwarty związek. 

W sobotę, tak jak było umówione Teresa przyszła do  mieszkania Kazika. Miała  ze  sobą piżamę i ubranie do pracy na poniedziałek.  Całkiem  miło spędziła  czas w sobotę oglądając  filmy ze zbioru Kazika.W niedzielę przed  południem  ugotowała  dla Kazika  "na zaś" obiad, poczytała, pooglądała jeszcze dwa krótkie  filmy, nie  reagowała  na dzwoniący  co jakiś  czas  telefon, a wieczorem,jeszcze  przed godziną 22,00 wrócił Kazik. Zachwycił się  faktem, że w ramach  podzięki  za pomoc w trudnych  chwilach Teresa ugotowała  mu obiad. Kazik odsłuchał sekretarkę. Jeden  z telefonów  był od Roberta z pytaniem  czy  może Kazik wie, gdzie  się  podziała Teresa, bo "wyciekła"  z domu  nie podając  kierunku.

Kazik zatelefonował do Roberta pytając,  czy  już  mu  się zguba odnalazła, a zguba  w tym  czasie skręcała  się ze śmiechu. Robert pytał się czy może wpaść do Kazika, ale ten powiedział, że  raczej  nie bo nie jest sam i oboje raczej nie  są dziś nastawieni na innych a tylko na  siebie wzajemnie. A to coś poważnego?- spytał Robert. Chyba tak, dostatecznie długo byłem bez kobiety. A dom bez  kobiety nie jest fajnym  domem. Pozdrów ode  mnie Tesię gdy dotrze  do  domu- zakończył rozmowę i odłożył słuchawkę.

Potem  dość  długo się zaśmiewali, a przed północą zasnęli w  dwóch  różnych pokojach. Rano Teresa została odwieziona do pracy przez Kazika. Walizka z jej rzeczami na razie została w domu Kazika, który wziął od  niej klucze od jej mieszkania i w ciągu dnia pracy miał do jej  mieszkania wstawić jej walizeczkę,  a potem dostarczyć do niej  do pracy klucze od  mieszkania. Swoich na  razie nie odebrał. Robert kilka  razy w ciągu dnia  telefonował do Teresy do pracy,  za każdym razem był informowany, że pani Teresa nie  może odebrać  telefonu bo:  nie ma jej  w pokoju, jest na  naradzie u szefa, pojechała do MSW, rozmawia  właśnie z interesantem, wyszła  do bufetu. Za każdym razem zapewniano  go, że przekazano informację, że on  telefonował, ale to jest  poniedziałek, tu jest urwanie  głowy. Teresa  śmiała się "wewnętrznie", ale zaczęła  podejrzewać, że Robert może wpaść na pomysł by po nią przyjechać. Na razie na pięć  minut wpadł Kazik i oddał jej klucze od  mieszkania. Swoich nadal nie odebrał,  mówiąc, że będzie lepiej gdy ona je będzie  miała przy  sobie. Przy okazji podpisała pismo  do sądu, które następnego dnia  miał złożyć brat Kazika.

Gdy wyszła z pracy od  razu zobaczyła, że faktycznie Robert  po nią przyjechał. Stał w  niedozwolonym miejscu, udając, że coś naprawia w  samochodzie. A stał w takim miejscu, że nie  bardzo miała jak  go ominąć. Zapłacisz zaraz mandat, już ktoś  cię spisał- powiedziała. No to  co?-warknął. Gdzie  byłaś ? Na pewno nie w Moskwie- odpowiedziała. Nieomal wepchnął ją  do  samochodu, szybko zamknął klapę silnika i szybko uruchomił samochód. Przez  chwilę milczał, potem spytał tonem inkwizytora - skąd masz te  zdjęcia? Z poczty polskiej, przyszły w kopercie. Nadane zostały w Warszawie. A w ogóle to gdzie ty byłaś dwie  noce? Powiedziałam ci - na pewno nie  w Moskwie. Jest jeszcze  w tym  mieście kilka osób u których mogę bez problemu przenocować. Nawet  nie mówiąc dlaczego. 

Z tymi zdjęciami to nie jest tak jak myślisz - stwierdził Robert. Zostałem spity i  wrobiony. Kochany - ja o tych  zdjęciach  nie  myślę, ja je po prostu bardzo dokładnie obejrzałam. Zostałeś biedaczku spity, wrobiony i ktoś  ci złośliwie wsadził w jej pochwę członka. Czy ty masz mnie  za debilkę? Po pierwsze to ty po jednym kieliszku nie nadajesz  się do stosunku, po  drugie- obejrzyj  sobie to zdjęcie  przy pomocy lupy. Po trzecie - to jest koniec  naszego małżeństwa. Nie umawiałam  się z tobą na  związek otwarty, nie umawialiśmy  się na to, że każde z nas spółkuje z kim  sobie  tylko zamarzy. Po czwarte - jeśli chcesz do czasu orzeczenia rozwodu mieszkać ze mną pod jednym  dachem to przynieś mi wynik badania WR. Zrobią ci za darmo, zgłoś  się po prostu do poradni W.  Przykro mi, ale tak wygląda rzeczywistość. I szczerze mówiąc byłabym ci wdzięczna gdybyś się wyprowadził do  swojej mamusi. I możesz jej pokazać te  zdjęcia, niech  wie  jak będzie wyglądała twoja następna  żona. Nie  wykluczam, że będzie  się jej podobała  bardziej  niż ja. 

Nie chcę się z tobą rozwodzić, ja cię kocham! Teresa zaczęła  się głośno śmiać. Ty to  masz poczucie humoru - łajdaczysz się z obcą babą w delegacji i mnie  kochasz?  Ty chyba jeszcze nie otrzeźwiałeś  od tego pobytu w Moskwie.Wbij sobie do głowy -związek ty i ja już nie istnieje, ty go po prostu unicestwiłeś. I bardzo cię proszę - uwolnij mnie od  swojej obecności.  Ale ja  nie mam mieszkania. No to sobie jakieś wynajmij lub  kup. Sprzedaj samochód, twierdziłeś, że stać cię i na  samochód i na  mieszkanie i co - nagle nie masz pieniędzy? To mieszkanie, w którym teraz  mieszkamy nie jest nasze, to mieszkanie mojego taty, on nam tylko pozwolił w nim mieszkać. Ale musisz  zrozumieć, że po tym co utrwalono tak pieczołowicie na zdjęciach ja nie chcę z tobą mieszkać, ja się po prostu ciebie brzydzę. Możesz  się przecież  wprowadzić z powrotem do swojej mamusi. Ty nawet nie jesteś od  niej wymeldowany, nie ma problemu. I wiedz, że mówię całkiem poważnie o tym, że musisz mi pokazać wynik badania WR. Jeśli pan Wasserman wypowie się o tobie negatywnie pozwolę ci mieszkać do chwili orzeczenia rozwodu. A pozew rozwodowy już złożyłam. 

                                                                     c.d.n.