Teresa w ramach oderwania się od pudeł, których widok zaczynał ją denerwować, zatelefonowała do Franka, który akurat dzień wcześniej wrócił z delegacji zagranicznej. Świetnie, że dzwonisz- ucieszył się. Właśnie miałem dyskretnie wyciec na kawę, więc może się spotkamy? No to wsiadaj w swą limuzynę i przyjedź do nas. Tata jest z Alkiem u swego przyjaciela, Kazik pewnie za kwadrans dotrze do domu bo poszedł tylko do fryzjera. A to on jest w domu a nie w pracy? Przyjedź, szkoda czasu na gadanie o tym. Mam nadzieję, że nie padniesz z wrażenia z powodu tego co tu zobaczysz. No dobrze, zaraz przyjadę. A przywieźć ci coś? Tak, siebie przywieź. W 20 minut później Franek już był na dole.
Gdy wszedł do mieszkania powiedział - jak dobrze, że jeszcze w Warszawie nie łapią automatyczne radary bo chyba bym stracił z pół pensji. Teresa chwyciła go za rękę i pociągnęła do "gabinetu" Kazika. w którym już piętrzyły się zaklejone taśmami pudła. Zmieniacie mieszkanie? - zapytał. No, zmieniamy. Najpóźniej od października Kazik będzie pracował już w Berlinie.
Co się wydarzyło? Nic się nie wydarzyło, tylko nikomu jego praca nie jest tu potrzebna. Odszedł z tej politechniki, bo nie ma zamiaru wysilać mózgu tylko po to, żeby potem projekt leżał czy też stał na półce w archiwum. Poza tym poczuł się mocno oszukany, więc szybko zrezygnował. Już ma w Berlinie podpisaną umowę wstępną, mamy już na razie wybrane mieszkanie w budynku, w którym mieszka jego przyjaciel z żoną i dziećmi. Więc się pakujemy. Jestem już zmęczona tym pakowaniem a to dopiero przecież początek. Mam tylko coś w rodzaju kaca, bo Alina zostanie z Pawłem i dzieckiem w Polsce. A twój tata? Oczywiście jedzie z nami, chociaż wiem, że mu będzie brakowało Jacka. Gdyby Paweł znał niemiecki to oni też by z nami pojechali, tam wciąż brakuje ludzi do pracy w wielu branżach, nie tylko do prac fizycznych jak to postrzegane jest w Polsce.
Czeka mnie nauka niemieckiego. Co prawda sporym ułatwieniem powinien być fakt, że będziemy mieszkać w jednym domu ze znajomymi Niemcami, którzy są naprawdę porządnymi ludźmi. Poznałam też głównego szefa firmy i w ramach oswajania się pojedziemy z nimi na urlop w pierwszej połowie września - tak jak w ubiegłym roku, w Bory Tucholskie.
Teresa, a jak stoicie finansowo? Jeśli są jakieś problemy mam wolną gotówkę i to w dewizach. Franiu - jesteś super facetem, że proponujesz, ale ja sprzedałam swoje trzypokojowe mieszkanie na Mokotowie i mamy wolne dewizy. To mieszkanie to chcemy dać w wynajem, a to zapasowe na naszym osiedlu będzie stało puste. Żeby było gdzie spać gdyby trzeba było po coś zjechać do Warszawy. Z tego mieszkania zabieramy tylko regały na książki i umeblowanie pokoju juniora. W kuchni też wszystko zostaje. Wezmę też pewnie część naczyń.
A masz już kogoś na ten wynajem? Nie, jeszcze nie. Chcemy oczywiście zjechać do Berlina wcześniej. Może uda się nam to za miesiąc a na moje oko to pewnie w drugiej połowie lipca lub na początku sierpnia. A co byś powiedziała gdybym ja to mieszkanie wynajął? Na razie na rok? Bo ja już na tym zadupiu podwarszawskim nie wyrabiam. Ile tu jest pokoi? Pięć. A Kazik by się zgodził? A dlaczego miałby się nie zgodzić?- spytała się Teresa. Ale Twój tata będzie nieszczęśliwy, przecież marzył o swoim kawałku ziemi!
No marzył. Ale już jest stary i nie jary i nic w ogrodzie nie zrobi oprócz popatrzenia się na krzaczki i trawkę. A ja już mam dość dojeżdżania do Warszawy i sterczenia dwa razy dziennie w korkach. Jak się szanownej Joannie nie będzie podobało to niech siedzi tam a ja dam tu małą do żłobka, albo kogoś wynajmę. Tam będziemy tylko na weekendy i jakieś święta. No to chodź, popatrz sobie z balkonu co tu widać. Balkon, a właściwie loggia jest przystosowana dla dzieci, żeby z niej nie wypadły, żeby nic za balkon nie wywalały i służy również zimą gdy nie bardzo można iść na spacer bo jest wrednie.
Oooo, super, podoba mi się. No to chodź jeszcze do innych pokoi- i Teresa oprowadziła Franka po całym mieszkaniu. Bardzo się Frankowi podobały mebelki Alka i jak stwierdził, to chętnie by je odkupił. Być może że je odkupisz- my pojedziemy niedługo przepatrzeć właśnie meble - bo nie opłaca się ich wieźć - cena przewozu by podskoczyła bo byłby potrzebny drugi wóz meblowy i bardziej się opłaca tam kupić meble dla nas. To znaczy, że zostawilibyście te wszystkie meble? Teresa, to namów Kazika, żeby mi to mieszkanie wynajął. Bez problemu - stwierdziła Teresa. Gdy będziesz wychodził to ci Kazik albo ja pokażemy cywilizację na osiedlu. Wszystko w zasięgu ręki - 5 aptek, 3 przychodnie dentystyczne, jest też lekarska dla dzieci i dorosłych, bazarek, sporo sklepów, przedszkole, żłobek, 2 szkoły podstawowe, w tym jedna integracyjna, to ta prawie pod naszym blokiem, kościół, piekarnia. A kwadrans spacerkiem stąd mieszka Paweł z Alicją i jego tata, który jak wiesz jest super człowiekiem. I jeśli rzeczywiście będziesz tu mieszkać to zostawimy ci pod opieką zapasowe mieszkanie z czynną lodówką-olbrzymką, z której będziesz mógł korzystać. My już ostatnio to wszystkie zakupy robimy na osiedlu. Fryzjer też tu jest i szewc. I jest też poczta i fotograf i punkt Xero. Masz bliziutko Wilanów i ciut dalej Powsin. A jeszcze trochę dalej to masz Konstancin. Aż żal wyjeżdżać - gdy ja tu zamieszkałam to była tu pustynia handlowa i komunikacyjna. Teraz jest kilka linii autobusowych i masz połączenie z praskim brzegiem z jednej strony a z drugiej dolecisz nawet na Okęcie. Do Wisłostrady też jest bliziutko. To pole, które widzisz z okna miało być parkiem z terenem do jazdy konnej, ale jakoś nie wyszło spoza desek kreślarskich. Ta ziemia to jest właściwie torfowisko i wysokiej zabudowy tu nie będzie, bo torfowisko nie utrzyma wysokich budynków, góra 4 piętra. A tam w prawo jest tor lodowy, możesz sobie pojeździć na łyżwach. Na tym drugim osiedlu, gdzie mieszka Paweł też jest szkoła i w niej basen dostępny nie tylko dla uczniów. Oczywiście jest płatny. Przedszkole też jest, ale nie ma żłobka. I blisko tamtej części osiedla jest Instytut Psychiatrii i Neurologii i też jakiś kościół. A jak pojedziesz prosto dalej i przetniesz Aleję Wilanowską to masz Miasteczko Wilanów ze świetną przychodnią prywatną i takimże szpitalem, z tym, że część badań i zabiegów jest robiona na koszt NFZ. A lekarzy mają bardzo dobrych. A jadąc tą widoczną z balkonu ulicą na południe możesz odbić w prawo na Ursynów. I jeden z autobusów jeździ na Ursynów i ma przystanek w okolicy SGGW.
A nie sprzedalibyście z czasem tego mieszkania?- spytał Franek. Nie wiem - trudno mi dziś powiedzieć, bo przecież nie mam pojęcia jak nam tam będzie się żyło. Jeśli tylko Kazikowi będzie tam dobrze to pewnie to sprzedamy a zostawimy tylko to zapasowe.
Franek przyglądał się jej z uśmiechem a potem cicho powiedział - ma twój Kazik szczęście - kochasz go i jesteś niesamowicie lojalną osobą. Franiu- ja go znam od dziecka, a dopiero po nieudanym jego i moim małżeństwie jakoś się zeszliśmy jako para. On jest niemal dziesięć lat ode mnie starszy, długo nie widział we mnie kobiety. Przyjaźniliśmy się długo nim zostaliśmy parą. Wpierw ja mu "asystowałam" przy jego rozwodzie, bo byłam świadkiem, potem on mi pomógł przy moim rozwodzie. Ja Franiu podejrzewam, że my w Berlinie pozostaniemy do końca życia. Kazik twierdzi, że ja bardzo pasuję do tego miasta, które zresztą podoba mi się. A tata siłą rzeczy pozostanie z nami.
Franiu, a co powie Joanna na to, że chcesz jednak mieszkać w Warszawie? W gruncie rzeczy pewnie odetchnie z ulgą bo wyje tam z nudów. Ile razy dziennie można wycierać kurz z mebli? Tylko Dunia straci na tej imprezie, ale tu to będzie całymi dniami pewnie leżała na loggii. Na spacery będę z nią chodził na tę łąkę. Najgorsze, że tak naprawdę to Joanna nie lubi Duni a i Dunia nie darzy Joanny miłością. Anetki też Dunia nie kocha, co zapewne jest zasługą Joanny. Nie pozwala dziecku głaskać Duni, a ciebie i mnie nazwała durniami bo pozwalaliśmy Alkowi przytulać się do Duni, bo przecież pies to same brudy. A co twój tata na to wszystko? Jest bardzo rozczarowany swoją synową.
Mam ochotę sprzedać ten dom - miałaś w 100 procentach rację, że to jest strup na głowie. A tata też już oprzytomniał, pojął, że jednak wiek robi swoje i już chciał pół ogrodu dać pani sąsiadce. Więc gdy ja dojrzeję do decyzji, że sprzedam ten dom to już nie będzie protestował za mocno. Albo i wcale nie zaprotestuje.
No ale włożyłeś sporo forsy w ten dom i własnej pracy, nie będzie ci żal? Tesa- przecież w każdy dom czy mieszkanie co jakiś czas trzeba włożyć nieco forsy i własnej pracy, to normalne.
Zazgrzytał klucz w zamku i Teresa powiedziała - pewnie Kazik wrócił. Faktycznie- to wrócił Kazik. Panowie odstawili rytuał "niedźwiedź-buźka", a Teresa zaraz zrobiła kawę dla męża. Kazik przejrzał się jeszcze w przedpokojowym lustrze i stwierdził, że go fryzjer zbyt krótko ostrzygł, ale Teresa zaraz go pocieszyła, że jemu bardzo szybko rosną włosy a poza tym to ma ładnie je przystrzyżone, bo go przecież strzygł nożyczkami. A skąd wiesz? - zdziwił się Kazik. Bo widzę. Włosy strzyżone maszynką inaczej wyglądają.
Znasz już nowiny ?- zapytał Kazik Franka. Znam i mam tak zwane mieszane uczucia. Ale ty jeszcze nie znasz moich nowin, powiedział Franek. No to mów- ostatnio mnie coraz mniej nowin dziwi-zapewnił go Kazik.
Biorąc pod uwagę to co u was się dzieje, to mam ochotę by kupić to wasze mieszkanie lub przynajmniej je wynająć. Bo ja mam dość tego mieszkania pod Warszawą i stania dwa razy dziennie w korkach. Obejrzałem to wasze mieszkanie i ogromnie mi się podoba. I nawet nie musiałbym za wiele mebli dodać. A nad tym waszym "zapasowym" to mógłbym czuwać, tylko musiałbyś zgłosić to w ADM. Buda dla Duni już tu jest, tylko zimą siedziałaby w mieszkaniu. Noooo, uśmiechnął się Kazik - utkwiły ci jednak te dojazdy w gardle. Niestety, mamy za wąskie drogi, głównie po jednym pasie w każdą stronę a nie po 4 pasy jak w innych bardziej cywilizowanych krajach. Tesa już mi "zareklamowała" zalety tego osiedla i myślę, że dobrze by mi się tu mieszkało. A że Tesia powiedziała, że meble zostawiacie to ja oczywiście też je kupię i meble z pokoju Alka także. No ale to będziesz miał meble używane a nie nowe - zauważył Kazik. Ale to tylko ja wiem i te wasze meble wcale nie są zniszczone. I nawet nadal macie zabezpieczone kontakty. Oooo, zupełnie zapomnieliśmy o kontaktach - Teresa był zdziwiona, że Franek to zauważył.
Franek, a ty mówisz poważnie? A co z tą chałupą pod Warszawą? Sprzedam i to za dobre pieniądze bo ma nowy piec, powymieniane rury, jest dobrze odnowiona no i ogród nie straszy ugorem. Jak zauważyłem to wiele osób chce lokować pieniądze w nieruchomościach i jest sporo ogłoszeń typu kupię dom pod Warszawą. A on jest w tej chwili w bardzo dobrym stanie.
No a co na to twój ojciec i Joanna? Ojciec już nic nie robi i nie zrobi w ogrodzie, a tak z ręką na sercu to mi wisi co powie Joanna. Ona niczego do niego nie wniosła, poza tym mamy rozdzielność majątkową, bo liczyła a może i nadal liczy, że załapie jakiś kawałek ziemi od rodziny. Zapewne nie załapie, tak jak nie załapała tego chrztu dla Anetki. A pokazała ci Tesia piwnicę? Nie, nawet nie pisnęła słowem, że jest piwnica. Jest. Pokażę ci ją gdy już będziesz wychodził. Tata się śmieje, że można tam urządzić coctail bar.
Ojej, a ja jeszcze ani razu tam nie byłam! Nawet nie wiem która to piwnica. Znam tylko piwnicę w tym bloku gdzie mieszkałam kiedyś. No to wiele straciłaś - śmiał się Kazik. Przy okazji zabiorę stamtąd narty, może jeszcze kiedyś na nich pojeżdżę.
A co do kwestii byś kupił to mieszkanie - znasz ceny, nie mam zamiaru żyłować, a meble to będą po prostu na jego wyposażeniu. Co do mebli dziecięcych - to takie mało ozdobne mebelki, chyba nie spodobają się Joannie. No to co, że się jej nie spodobają- nie przeżyłbym mebli mazianych w kwiatki lub serduszka a do tego w różowym kolorku - stwierdził Franek. A te mebelki są funkcjonalne, a to jest dla mnie najistotniejsze. Poza tym to wyglądają tak, jakby dopiero co były kupione.To krajowe czy import?
Polskie, ale fajnie zaprojektowane bo wystarczą spokojnie na kilka lat i można je bez problemu przetrzeć na mokro. Poza tym to Alek nie dewastuje swoich rzeczy - bardzo dba o swoje zabawki. My w przyszłym tygodniu wyskoczymy na dwa, góra trzy dni do Berlina, bo muszę podpisać umowę na wynajem dla nas mieszkania. Pomieszkamy na razie w wynajętym, a gdy już zacznę pracować i będzie nam się dobrze mieszkać to kupię to mieszkanie.
A co z tamtym mieszkaniem, w którym kiedyś mieszkałeś w Berlinie? No jest nadal, ale ono ma tylko trzy pokoje, a to jest czteropokojowe i jest w willi z ogrodem i współwłaściciel to mój przyjaciel, a nasze żony się też przyjaźnią. Oni mają trzech synków, najmłodszy jest cztery lata starszy od naszego, najstarszy to już kawał człowieka, w tym roku skończy 14 lat. Alek ich wszystkich uwielbia, a ich mama to jedyna ciocia, z której objęć Alek się nie wyrywa. Po prostu dopóki Alek nie dorośnie to będzie mieszkał z nami, a gdy już będzie pełnoletni to będzie już miał dla siebie mieszkanie. Bo zakładam, że nam się będzie dobrze mieszkało razem z rodziną Kurta i kupię to mieszkanie. Oczywiście wezmę wtedy kredyt z Banku. A poza tym to wystąpię o przyznanie niemieckiego obywatelstwa, bo wolno mi posiadać dwa obywatelstwa.
Franek chwilę milczał i w końcu powiedział- muszę pokombinować co zrobić by wylądować w Berlinie. Chyba muszą zacząć od nauczenia się na stare lata niemieckiego- angielski i francuski nie wystarczą. A myślisz, że Joanna by chciała zamieszkać w Berlinie?- spytała Teresa. Pozostałości mentalne po doświadczeniach drugiej wojny światowej nadal żywe w pewnej sporej grupie ludzi - dla nich dobry Niemiec to martwy Niemiec. Dla niektórych to dobry jest tylko taki, który sypie dewizami w dużej ilości i wtedy łaskawie nie mają żadnych uprzedzeń. Joanna jest nowoczesna i światła tylko w kwestiach mody, ale reszta jej poglądów najbardziej przypomina poglądy tych z bardzo małego zapyziałego miasteczka i to rodem z USA. No właśnie- i niestety muszę się z tobą w tym przypadku zgodzić- stwierdził Franek. Ale już się podciągnęła w gotowaniu.
c.d.n.