niedziela, 14 kwietnia 2024

Córeczka tatusia - 112

 Po wyjściu  z  kantyny Andrzej poszedł jeszcze  sprawdzić ilu ma na  ten dzień  pacjentów  w przychodni, a Maryla wracając  na oddział pomyślała, że "podrywacz" z Andrzeja  jest kiepściuni, ale pomimo tego to bardzo sympatyczny  facet. Co zabawniejsze, to takie  samo  zdanie o  sobie jako o podrywaczu  miał i Andrzej, więc postanowił przedyskutować  tę  kwestię  z..... Martą. W  związku  z tym szedł na oddział per pedes zamiast pojechać  windą i po drodze pisał do Marty sms z zapytaniem, czy może do nich wpaść wczesnym popołudniem. Odpowiedź była krótka - tak, będę od 15,30  w domu. Ostatnie  piętro pokonał  więc  niemal  sprintem i wchodząc  do swego gabinetu pomyślał - chyba  mi coś na mózg padło ostatnio. Albo  już bardzo, bardzo potrzebuję urlopu a może to tylko  początek  starości.  Podoba  mi  się ta Marylka, taka sympatyczna  skromniusia  dziewczyna.   Popatrzył na  zdjęcia, które  miał na biurku i stwierdził, że trzeba zrobić jakieś  nowe, bo te już  mocno nieaktualne,  w  ciągu ostatniego  roku  chłopcy urośli a i  Marta wygląda teraz inaczej bo ma bardzo krótkie  włosy.  Przejechał odruchowo ręką po własnej  głowie i stwierdził, że chyba  czas znów skrócić  włosy bo wtedy jest  mu po prostu wygodniej, mniej  się poci głowa pod  czepkiem. Że też  nikt  nie wymyślił  jeszcze  jakiegoś czepka z wentylacją - i zaraz sam  sobie udzielił w głowie  wyjaśnienia w tej kwestii. Jego rozmyślania  przerwało wejście jednego  z kolegów  "od  noża i stołu" jak ich nazywał Andrzej. 

Kolega   musiał się wyżalić, bo okazało  się,  że  jego żona, która aktualnie jest w ósmym  miesiącu ciąży  ma nieprawidłowo ułożony płód, a na dodatek dziecko duże, więc konieczna będzie operacja. Oni  chyba coś przeoczyli, bo  na poprzednim USG wszystko było w porządku i prawidłowo - żalił  się Andrzejowi. Andrzej tylko wzruszył ramionami  i powiedział - ja to bym teraz wysłał ją  do innego ginekologa - ryzykujesz  tylko kosztem ceny wizyty i zobaczysz co inny dostrzeże. A najlepiej  by zrobiła  badania tam, gdzie  będzie  rodzić.  Możesz  mieć  ze sobą ten ostatni wynik i jeśli będzie ten drugi zupełnie odmienny to wtedy ....wyślę ją na trzecie  badanie i ona  mnie przeklnie - dokończył zdanie  kolega. Nooo, wszystko jest  możliwe  - stwierdził Andrzej. Lepiej żeby  miała "cesarkę" niż całodobowy  poród i w  efekcie zbyt długiego porodu  uszkodzone dziecko. Znam taki przypadek z warszawskiego, całkiem  dobrego w rankingach  szpitala - dziewczyna  rodziła 35 godzin, dziecko było przez to niedotlenione i chłopczyk nie  chodzi, ma DPM. Może kiedyś, kiedyś  wymyślą  sztuczne macice i ciąża będzie  przebiegała  poza organizmem matki. W "in vitro" nikt nie  wierzył, a jednak  po świecie  już drepczą  zastępy dzieci poczęte  tą metodą, więc i takie  rozwiązanie może kiedyś  zaistnieć. 

A gdzie będzie rodziła? W państwowym  czy prywatnym? W państwowym i to poza Warszawą , tak ze 120 km stąd. Bo tam  jej ciotka ma przyjaciółkę, która jest położną.  I tam jej robili te badania?  Nie, badania jej robili w Warszawie. Odkąd ona jest w  ciąży to ja gadam w przestrzeń - przecież ona , jej mama i ciocia wiedzą lepiej no bo ja nie jestem ani ginekologiem ani położnikiem, a to, że przez 6  lat studiowałem medycynę ogólną a dopiero potem drugie  6 lat robiłem  specjalizację to się nie liczy. Zastanawiam się teraz  gdzie ja  miałem oczy i  rozum żeniąc  się z nią.  Andrzej poklepał go po ramieniu i powiedział - nie jesteś jedynym facetem, który sam sobie po latach zadaje to pytanie. Powiem  ci gdzie - w takim  miejscu, w którym ich nigdy nikt nie miał i mieć nie będzie. Miejsce  czułe i absolutnie  ślepe.

 Pociesz  się,że moja też  zawsze kwestionowała  wszystkie moje  sugestie medycznej natury. No i co?- spytał się  kolega.  No i nic, już jesteśmy po rozwodzie.  A do dzieci cię dopuszcza? - spytał kolega. Nie ma  szans by mnie nie  dopuścić, bo dzieci są  ze mną.  I jak sobie radzisz?  No cóż - wynająłem do dzieci opiekunkę a w weekendy itp. dni dzieci są u dziadków -  u moich rodziców.  Co zrobiłeś, że dzieci tobie przyznano? - dziwił  się kolega.  Ja - ja nic  nie  zrobiłem. Sąd uznał, że ona niestety nie nadaje  się na matkę dzieciom.  Ja  tylko przepuszczam oszczędności na opiekunkę, ale od  września to chyba trzeba będzie  coś  znów pokombinować, bo starszy idzie do zerówki i pewnie  się stanę weekendowym ojcem, bo obaj będą u moich  rodziców.  

O kurczę! To masz  większy  problem niż ja  - masz dwoje w różnym  wieku- kolega był wyraźnie pod wrażeniem tej wiadomości. Ty - tylko nie rozpowiadaj o  tym- uprzedził  go Andrzej. Gdy jeszcze  byłem żonaty to i tak bywałem mało w domu i byłem niemal weekendowym ojcem. Teraz jestem  z nimi w tygodniu  od  21,00 do 7,30 rano no a w  weekendy oni  są u dziadków.  Staram  się tam bywać jak najczęściej, jeśli tylko nie spadnie na  mnie  jakiś  dyżur , bo szefostwo wie, że przestałem być mocno dyspozycyjny.  No i jakoś to wszystko idzie. Sporo mi pomagają moi przyjaciele - gdy byłem w Anglii to mi nawet dzieci przywieźli na święta. No to masz  szczęście  -  moi tak zwani przyjaciele to się  ujawniają  dopiero wtedy gdy oni lub ktoś z ich bliskiej  rodziny potrzebuje pilnego kontaktu z jakimś lekarzem. Andrzej uśmiechnął się - no to masz wokół siebie pijawki a nie przyjaciół.  Moi jakoś sami  się orientują  w czym mogą być pomocni i jesteśmy wszyscy ze  sobą bardziej zżyci niż niejedna  rodzina. 

A droga jest taka opiekunka  do dzieci?- bo moja żona nie ma  zamiaru siedzieć  z  dzieckiem  w domu i chce je oddać  do żłobka gdy się jej  skończy ustawowy urlop  - dopytywał się  kolega. Nie wiem, bo ja mam  panią magister od wychowania/nauczania  przedszkolnego no i zajmuje  się  dwójką dzieci, które zdecydowanie  mają  większe  wymagania niż niemowlę. Nie mam pojęcia co lepsze dla takiego trzymiesięcznego dziecka - własny dom czy żłobek. Wiem natomiast, że wiele kobiet  nie  wyrabia siedzenia z maluszkiem  w domu, bo nikt ich do tego nie przygotowywał, więc  się przeleć czym prędzej do księgarni i kup do domu książkę o hodowli takiego małego człowieczka w domu i sobie  razem z  żoną o tym poczytajcie bo niestety wiedza w tej materii nie rodzi  się w głowie  w tej samej chwili gdy  w domu pojawia  się dziecko. Jeśli nie masz  czasu by się przebiec  do księgarni to wrzuć w sieć hasło "książki o pielęgnacji niemowląt", przejrzyj co o nich piszą i  zamów - dostaniesz je pocztą. Możesz też  zatelefonować do biblioteki medycznej z pytaniem  jaką książkę mogą  ci polecić dla młodej kobiety, która wnet  zostanie matką. A płeć swego  dziecka już  znasz?  Dziewuszka. No to fajnie, te maleńkie królewny są przezabawne. A w ogóle to maleństwa są niesamowite i można  godzinami je  obserwować. Przy swym pierworodnym mogłem godzinami siedzieć i go obserwować. 

Dalszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi i na Andrzejowe "proszę" weszła  wyraźnie  zdenerwowana  Maryla mówiąc - przepraszam  panie doktorze, ale pacjent z  "szóstki", ten po cholecystektomii wyrwał sobie sam dren i nie pozwala go sobie ponownie umieścić, a gdy usiłowałam  go przekonać, że skoro ma  założony dren to widocznie jego stan  zdrowia tego wymaga to obrzucił mnie wyzwiskami, więc przerwałam opatrunek i przyszłam po pomoc.  Andrzej zmełł w ustał nieprzystojne  słowo i powiedział -no to chodźmy - zobaczymy ile narozrabiał.  To jakiś dziwny człowiek, jest  bardzo pobudzony- wczoraj sprawdzałam poziom odessanego płynu, rozmawiał normalnie, trochę narzekał, że do toalety musi chodzić razem ze stojakiem więc mu wczoraj pomogłam podprowadzić  stojak do toalety, a  dziś coś  z nim jest  nie tak.  

Chodź Tadek, pójdziemy  zobaczyć co faceta  ugryzło - Andrzej zagarnął  kolegę i Marylę z  wózkiem opatrunkowym. Gdy wyszli Andrzej zamknął gabinet na klucz i poszli do  pokoju nr 6.  Pierwszy wkroczył Andrzej i jego oczom ukazał się raczej niecodzienny  widok - pacjent siedział na fotelu, golutki od pasa  w dół i dłubał sobie zawzięcie w miejscu, w którym przedtem był umieszczony dren.  Był tak bardzo skupiony na tym co robi, że nawet nie  zauważył ani dwóch lekarzy ani pielęgniarki. Proszę wezwać szybko dwóch pielęgniarzy - powiedział półgłosem  do Marylki Andrzej - on się chyba czegoś naćpał.  A wózek panom zostawić? -spytała. Tak i anestezjolog też by  się tu przydał. Maryla  szybko  wyszła i ze służbowego  telefonu wezwała wskazane osoby, krótko wyjaśniając co się  dzieje. Pierwszy przybiegł anestezjolog, chwilę potem dwóch pielęgniarzy, Maryla zostawiła swój wózek opatrunkowy i poszła  po drugi i razem  z nim poszła do kolejnych pacjentów, którym musiała sprawdzić lub  zmienić opatrunki.  Gdy po swoim obchodzie wróciła  do pokoju pielęgniarek dowiedziała  się, że pacjent został zabrany do Instytutu Psychiatrii bo łyknął "jakiegoś procha i popił alkoholem", który  najwidoczniej  miał ze sobą  w szpitalu. Założyli mu nowy dren i resztę kuracji odbędzie w szpitalu Instytutu.  

Bardzo  dobrze Marylko, że poszłaś po pomoc - on mógł ci zrobić krzywdę - pochwaliła  Marylę  szefowa pielęgniarek. A drugie  bardzo dobrze, że nie  zostawiłaś u  niego wózka idąc po pomoc. I pamiętajcie o tym, że nie wolno nawet na moment  zostawiać wózka sam na sam z pacjentem - przypomniała wszystkim obecnym pielęgniarkom ich  szefowa. Współczuję współpracownikom tego pacjenta- on ma własną firmę-  i zapewne nie był to jego pierwszy wyskok, bo jest znanym Instytutowi pacjentem. Alkoholik i ćpun w jednym ciele. No to rodzina ma na pewno gorzej niż jego  współpracownicy- zauważyła jedna z pielęgniarek. Pod koniec  dnia  Maryla  dostała wiadomość od  Andrzeja - "siedzę w samochodzie na krytym parkingu, nr na tablicy to WA,,,, czekam na  Ciebie, odwiozę do domu i po drodze porozmawiamy.A.". W odpowiedzi napisała tylko "OK", będę za 5 minut.

I rzeczywiście  równo w 5 minut później stanęła obok jego samochodu i usiadła obok Andrzeja.  Jak  się czujesz po tej niecodziennej przygodzie?- spytał Andrzej.  Już doszłam  do siebie - takiego  numeru to jeszcze nie  miałam, a przecież  już wielu pacjentów  dziwnych mi się zdarzyło. W pierwszej chwili, gdy zobaczyłam, że siedzi  bez  spodni to pomyślałam,  że się  zabawia  sam ze sobą, ale przeraziłam  się, gdy zobaczyłam, że trzyma  w garści pojemniczek od drenu. Tym bardziej, że mam zwyczaj zawsze nim wyjdę z sali sprawdzić czy wszystko się dobrze trzyma i pamiętałam, że wczoraj było wszystko dobrze.

 Ja nieco zdębiałem gdy weszliśmy i zobaczyłem, że sobie  grzebie  w ranie i od  razu wiedziałem, że coś  z nim nie jest w porządku, skoro tak sobie  grzebie w żywym ciele i nie  czuje  bólu. Dobrze, że zaraz  wyszłaś i przyszłaś po pomoc.  No przecież musiałam przyjść po pomoc, nie  sądzę bym mu mogła tak w  ciemno umieścić rurkę drenu  we właściwym  miejscu.  Jeszcze  nigdy  nie  musiałam tego robić. Jakoś jeszcze  żaden pacjent nie wyrwał  sobie na mojej  zmianie drenu z rany.  To żaden problem - pokażę ci jak to bezpiecznie, w razie konieczności  zrobić  -  zapewnił ją Andrzej. Ale nam  się trafił pacjent - ćpun a do tego alkoholik.  Jak się trafi taki następny to szefostwo będzie kazało sprawdzać ich pokoje  czy  aby nie mają alkoholu ze  sobą.

Ale  zostawmy to już za sobą, porozmawiajmy o  czymś ciekawszym. Byłaś kiedyś w Turcji nad morzem? Nie, nigdy  nie byłam w Turcji. Ja też nie  byłem, to już jest nas  dwoje. Ale byli moi serdeczni przyjaciele i wrócili zachwyceni.  Masz  jakiś urlop w tym sezonie? Mam, ale w czasie wakacji szkolnych nie biorę, bo nie muszę  akurat w tej porze- dzięki temu może iść któraś z tych, co mają dzieciaka w  szkole. Tak żeśmy się umówiły z  dziewczynami.   Och - to super!!! Ucieszył się Andrzej - w takim  razie zapraszam cię na dwa tygodnie we  wrześniu na wakacje  w Turcji. Polecimy do tej Turcji w szóstkę.  Leci Marta z Wojtkiem, kumpel i jednocześnie  współpracownik jego z  żoną no i my. Ale - zaczekaj - wysłuchaj  do końca. Pokoje są dwuosobowe, a ja jestem  sam, więc i tak  muszę wykupić pokój dwuosobowy, śniadania  są  w cenie pokoju. Wyżywienie w hotelu  jest systemem bufetowym, więc  zawsze coś sobie do jedzenia  dobierzemy, zresztą tam jest niemal  europejskie menu,  w końcu  oni są rzekomo w Europie.  Przysięgam, że cię nie będę napastował, choć nie da  się ukryć, że szalenie mi  się podobasz, o czym głównie to wie .....Marta. Polecimy do Side, z tego co Marta i Wojtek o Side  czytali to będzie nawet co zwiedzać, woda w morzu 26 stopni, na plaży może być nawet do 32, hotel ma własny kawałek plaży, są parasole i leżaki, tam jest mikroklimat, bo bardzo blisko jest do gór.  Znasz ich, oni bardzo cię lubią a Marta stwierdziła, że wg  niej jesteś najbardziej przytomną i kompetentną  pielęgniarką na chirurgii.  A ja to sprawdziłem, wziąłem cię  pod lupę i wiem, że ona ma rację. To będzie drugi i trzeci tydzień  września. Błagam cię, rozważ to pozytywnie , pojedź ze mną. Oni byli w ubiegłe wakacje  w czwórkę w Alanyi i wrócili bardzo zadowoleni. Do września jest jeszcze ciut czasu, więc  może się  do mnie przekonasz.  Ojej, mam skręcić teraz w lewo czy w prawo? 

W lewo, w Dolną. W prawo to jest Chełmska. A zaraz za benzynówką skręć w lewo. I tym sposobem dojedziesz do tej Piwarskiego.  Zaskoczyłeś mnie tą propozycją szalenie. Bo tak naprawdę to mnie  nie  znasz  i nigdy nie podejrzewałam cię o to, że mnie lubisz, a tu nagle zaproszenie  do teatru a teraz do Turcji. 

Po prostu  już  się pozbierałem i uporządkowałem po tej smętnej historii z żoną. Ja wiem, że nie jestem obiektem pożądania płci pięknej - rozwodnik z dwójką  dzieci. Ale ja  nie  szukam dla nich matki zastępczej - nimi opiekuje  się opiekunka i trochę moi rodzice. Mam dość stabilną  sytuację - w soboty  robię  zakupy na  cały tydzień, opiekunka gotuje dla dzieci, pralka pierze, ja sprzątam, zmywarka zmywa.

Straciłem żonę, odzyskałem za to rodziców. I bilans w tym wypadku jest na plus, nie na  zero. Bo  ostatni rok to już zupełnie  nie było między nami porozumienia. Przy okazji przestałem być tak zarobiony w  szpitalu i popatrz-nikomu to nie  zaszkodziło. Znów mam zaproszenie do Londynu, ale nie pojadę, chociaż  mógłbym, bo dzieciaki mają opiekę. A dlaczego nie chcesz pojechać  do Londynu?- spytała  Maryla. Mówiłeś, że było ci w tym  szpitalu dobrze. Taak, ale teraz nie byłoby mi dobrze - nie byłoby tam ciebie.  Chyba żartujesz w tej  chwili. Nie - nie  żartuję, mówię to co czuję i myślę. Ja mam jedną poważną wadę, która  czasem utrudnia mi nieco życie -gdy coś do kogoś  mówię to nie po to by usłyszał coś dla siebie  miłego - kiepski ze mnie  dyplomata po prostu.

                                                                     c.d.n.