niedziela, 17 stycznia 2021

Fatamorgana - XI

 Wprawdzie Ela była już bardzo zmęczona to jednak nie mogła zasnąć dopóki nie  przytuliła się do męża. 

Rano obudził ją głos Jacka - kochanie, śniadanie na ciebie czeka. Zjesz przy stole czy  przynieść ci do łóżka? Jeśli posiedzisz przy mnie to zjem w łóżku, nie mam siły oczu otworzyć. A jak Wojtek, śpi jeszcze? A skąd, urzęduje na loggi i ćwiczy. Mają sąsiedzi pokazówkę, ale niestety większość jeszcze  śpi. Ojej, muszę to zobaczyć, tylko szlafrok założę - a on tak po śniadaniu szaleje? Nie , kawa mu stygnie, kanapki czerstwieją a on ćwiczy. Ponieważ śniadanie Eli składało się głównie z kawy i jednego tosta szybko owinęła się  szlafrokiem i z kubkiem kawy w ręce poszła wraz z Jackiem do  dużego pokoju. Stanęli cichutko w drzwiach i patrzyli na ćwiczącego na  loggii Wojtka.  Przy którymś większym skręcie tułowia Wojtek zobaczył "podglądaczy".  Podeszli bliżej i Ela  spytała - ty tak zawsze czy tylko dziś  masz pokazówkę dla personelu? Rano zawsze a czasem i wieczorem, jeśli akurat nie mam innej gimnastyki. Ale już koniec widowiska. Ale to było  bardzo dobre widowisko, całkiem sympatycznie  wyglądasz w tym negliżu. Panowie, zbierajmy się, Wojtek, twoja kawa już pewnie niedługo będzie nie tylko zimna ale lodowata- może ci zrobić  drugą, bo ona na zimno to jest kiepska. Jeżeli jeszcze ktoś będzie oprócz mnie pił to wolę ciepłą, jesteś niesamowicie wyrozumiałą istotą Elu. Wojtusiu, masz fory u mnie, bo jesteś przyjacielem Jacka, a jak znam życie to Jacek z przyjemnością wypije  drugą kawę a i ja załapię się na kilka łyków, bo uwielbiam pić z nim z jednego kubka. On ma wtedy taki zatroskany wzrok, czy jeszcze starczy dla niego- roześmiała się Ela. Jacek poszedł robić kolejną kawę,  Ela zniknęła w łazience a Wojtek schował pościel  w czeluściach sofy i dołączył do Jacka w kuchni. 

W drodze na działkę wstąpili jeszcze do supermarketu i Ela zakupiła  sporo mięsa i różnych warzyw oraz owoców oraz dokupiła pieczywo. Jacek z kolei zapełnił termo torbę  mrożonym pieczywem, w tym rogalikami. A Wojtek zakupił sporo dobrych słodyczy, w tym ulubione przez Konrada żelkowe dropsy. Godzinę później byli już na działce a w 15 minut później dojechała kuzynka Eli, Jola.

Konrad był szczęśliwy, że przyjechali rodzice a na dodatek i Wojtek. Obawy  mamy Eli czy będzie miała czym wyżywić całą gromadkę zostały z miejsca usunięte, gdy Ela wraz z Jackiem przynieśli do kuchni  zawartość bagażnika. 

Wojtek z pewnym zainteresowaniem przyjrzał się Joli, która wyglądała wyjątkowo ponętnie w bardzo obcisłych dżinsach i bluzce ze sporym dekoltem, a potem zapytał Jacka czy to ta sama, z którą "świadkował" im na ślubie. No jasne, ta sama, tylko tu swobodniej ubrana. Hm- stwierdził Wojtek - ma świetną figurę i całkiem ponętny tyłeczek. A Jacek dodał - uważaj, bo to nie jest głupia pipa a całkiem mądra kobieta i jest- tylko nie zemdlej- stomatologiem dziecięcym. I jest nieco starsza od Eli.  I chyba mocno zrażona do facetów - rozwódka, wykopała z domu chłopa bo ją zdradzał. Ona nie wybacza. Zapytaj się Eli o nią, ona wie o niej więcej niż ja.

Ponieważ ani Wojtek  ani Jola nigdy jeszcze tu nie byli, Ela z Jackiem zaproponowali wspólny spacer po okolicy. Wojtek nie mógł się nadziwić jak w takim w sumie dość rzadkim lesie  mógł Jacek niezauważony krążyć za Elą. To proste- ona się wcale nie rozglądała na boki, chodziła ze wzrokiem utkwionym uparcie w  ścieżkę. Na spacer poszli tylko  w czwórkę, bo Konrad dołączył do dzieciaków, które tego dnia urzędowały nad rzeką. Jacek osobiście go przekazał w ręce dyżurujących dwóch ojców i powiedział, że gdy będą wracać ze spaceru to  zajrzą ponownie nad rzekę.

 Jacek  z Elą objęci szli przodem , on co jakiś czas  ją  całował, a z tyłu Wojtek opowiadał Joli  jak bardzo im zazdrości, że się im udało, że są oboje nadzwyczajni, że Jacek jest naprawdę super przyjacielem, że on ogromnie polubił Elę, choć ona mu czasami  mówi niemiłe rzeczy i że będą razem pracowali. Oboje byli zdania, że  nie jest łatwo znaleźć odpowiedniego partnera na całe życie. Zachwycali się też Konradem. Wojtek przyznał się, że ledwo rozpoznał dziś Jolę, bo w tym stroju wygląda extra, zupełnie inaczej niż na ślubie.

Wrócili nad rzekę z innej strony, a Konrad wyraził chęć powrotu razem z nimi bo chciało mu się pić, poza tym chyba był stęskniony obecności Jacka i Eli. Gdy wrócili wpierw zajrzeli do domu rodziców, ale zostali przegonieni, bo mama Eli była zajęta gotowaniem, tata służył za pomagiera, więc poszli do domu Jacka i rozsiedli się na tarasie. Konrad  rozłożył markizę,  Jacek rozłożył parasole, i na tarasie zrobiło się zaraz przyjemniej. Ela  zrobiła kawę i upiekła rogaliki, ciesząc się, że je Jacek kupił. Konrad siedział pośrodku pomiędzy obiema parami i widać było, że jest szczęśliwy bo są rodzice oraz Wojtek. Ela po jakimś czasie poszła  do mamy i wkrótce wróciła z wiadomością, że obiad będzie o godz.15,00, więc niech przestaną się objadać rogalikami. No a żeby nikogo nie kusiły zabrała je ze stołu i wyniosła do kuchni.

Przy obiedzie nasłuchała się mama Eli całej fury komplementów pod swoim adresem i nie tylko z powodu tego co było na stole ale i z powodu tego, że przekazała Eli  sporo swego talentu kulinarnego, a Wojtek wyraził gotowość uczenia się u niej sztuki gotowania. Eee, ja to nie mam talentu do uczenia kogoś- zbyt niecierpliwa jestem. Niech Jola  pana nauczy, zna te wszystkie przepisy, bo to moja  siostrzenica, a my ze świętej pamięci moją siostrą cioteczną  to samo umiałyśmy- powiedziała Eli mama.  No i ona ma anielską cierpliwość, bo pracuje z dziećmi.Podziwiam ją za to.

Jacek pod stołem kopnął lekko a znacząco  Wojtka, a ten szybko zwrócił się do Joli- to ja zacznę się uśmiechać do pani bym mógł zostać  pani pomocnikiem i jednocześnie uczniem.  Naprawdę chce pan się nauczyć gotować?- zdziwiła się Jola - to jakiś wyjątek z pana na skalę chyba światową. A zmywać pan potrafi? Nim zaskoczony pytaniem Wojtek odpowiedział, włączyła się do dyskusji Ela - potrafi zmywać, wczoraj u mnie zmywał- on mył, Jacek wycierał. A ja w tym czasie się spokojnie kąpałam. Ale wiesz co, to że zmywał to małe piwo - dziś podglądaliśmy jego poranną gimnastykę - a z nami to chyba część osiedla, bo ćwiczył na loggii. I, słowo daję, byłam zapatrzona w te kaloryfery. A co mają z tym wspólnego kaloryfery - zdumiała się mama. Ciociu, tak się nazywają w żargonie pewne partie mięśni - wyjaśniła Jola. A to oznacza, że pan bywa i na siłowni. Wujek, a weźmiesz mnie kiedyś na siłownię?-wyskoczył  z pytaniem Konrad.  Wojtek pokręcił głową przecząco - nie na tą na której ja bywam, bo to zamknięta siłownia, tylko dla personelu. A poza tym jeszcze jesteś na siłownię  za młody. Jak skończysz 16 lat to pomyślimy o tym.  

Kawę, ciasto i owoce Ela wraz z mamą podały na oszklonej werandzie, żeby nie zwabiać os, które już zaczęły się coraz liczniej pokazywać. O tej porze dnia już była w cieniu a jedno z jej okien miało wprawioną siatkę ochronną, więc było tu bardzo przyjemnie. Konrad namówił dziadka by pograli w domino,  Wojtek opowiadał o swym ubiegłorocznym urlopie spędzonym w Turcji więc  Jola od razu dodała swoje wrażenia z tego kraju, a Ela z Jackiem już planowali przyszłoroczne wakacje, na które oczywiście pojadą w trójkę.

Potem Ela wygoniła towarzystwo na spacer, a  sama z ojcem wzięła się za wypełnianie niektórych pozycji w swojej ankiecie personalnej. Konrad był szczęśliwy, bo miał tym  razem Jacka tylko dla siebie. A dopełnieniem szczęścia był fakt, że Wojtek będzie z nim spał w jednym domu. A na dodatek obiecał Konradowi, że obudzi go rano i razem zrobią gimnastykę. Jedyne co mu już psuło radość to fakt, że w niedzielę wieczorem   goście wyjadą, mama i tata też. 

Kolację i "posiad  pokolacyjny" był tym razem w domu Jacka. Rodzice  wychodząc około godz.23,00 zabrali ze sobą Konrada, który już zasypiał na siedząco.  Oni posiedzieli jeszcze do pierwszej w nocy, potem zrobili małą roszadę sypialnianą, Wojtka umieścili w salonie  na dole na sofie, Jola miała spać w pokoju Konrada, oni w swojej sypialni.

Rano jedynym obserwatorem popisów gimnastycznych był Jola, która miała zwyczaj  wstawać zawsze o...szóstej rano. Wpierw obserwowała go z ukrycia, potem, jeszcze w piżamie wyszła na dolny taras. W pewnej chwili Wojtek ją zauważył i zaprosił, by ćwiczyła razem z nim. Jola powiedziała, że chętnie, ale musi się nieco inaczej ubrać i za kilka minut przyszła w szortach i bluzeczce i dobrze trzymającym biust biustonoszu. Poćwiczyli razem jeszcze pół godziny, w końcu Jola stwierdziła, że ma dosyć. Idąc  do domu powiedziała- fajny z ciebie  chłopak, na co usłyszała- udowodnij, że mówisz prawdę i umów się ze mną w Warszawie na spotkanie. Pomyślę o tym, zapewniła go Jola. Piętnaście minut później Wojtek  skończył swą gimnastykę. Jola już urzędowała w kuchni, a gdy go zobaczyła zapytała,  czy zje śniadanie razem z nią, to więcej bułek wstawi do piekarnika. Oczywiście ,  bardzo chętnie, zaraz przyjdę i ci pomogę. A w czym mi możesz pomóc, na razie wszystko samo się robi. W międzyczasie masło nieco zmięknie, wędlina, ser, już pokrojone, rzodkiewki zaraz umyję, pomidory pokroję- zero roboty. Ale i tak przyjdź, miło mi będzie. W 10 minut później  pojawił się Wojtek z powrotem, włosy  miał jeszcze mokre i chyba  bardzo szybkościowo się wycierał, bo miejscami koszulkę miał przyklejoną do ciała. Gdy usiadł Jola podeszła do niego z ręcznikiem kuchennym i delikatnie wytarła mu włosy - lepiej wyglądasz z suchymi- powiedziała z uśmiechem. A kawę chcesz wg przepisu Eli czy mojego? Nie znam  twojego przepisu,więc zrób taką jaką ty pijesz. A czym się różnią? Ja zamiast goździków dodaję gałkę muszkatołową i daję deserową a nie gorzką czekoladę. Też ciekawie brzmi, stwierdził Jacek. Gdy na dół zeszli Jacek i Ela oni już dawno byli po śniadaniu. Wojtek pochwalił się, że ćwiczył pół godziny z Jolą. Ela tylko jęknęła i stwierdziła, że rano to ona  nawet nie bardzo wie  jak ma na imię a gdyby rano ćwiczyła to na pewno skończyłoby się to kontuzją. I bardzo się cieszy, że będzie pracę zaczynała dopiero o 9,00. I opowiedziała, jak kiedyś zrezygnowała z dobrej pracy tylko dlatego, że musiała pracować od 7 rano. Jacek przygotował dla Eli i siebie śniadanie  mistrzów, co było niechybnym (dla wtajemniczonych) znakiem, że mieli dość wyczerpującą  noc za sobą. Jola zrobiła nieco zdziwioną minę na to Ela wyszeptała  jej do ucha - to jest  najlepsza kuracja odchudzająca- tracisz kalorie a masz mnóstwo frajdy. 

Wojtek tego dnia wykazywał syndrom słonecznikowy - słońcem była wyraźnie Jola, a on...słonecznikiem, obracającym się zawsze w stronę słońca.  Oczywiście Ela  zaraz podzieliła się tym spostrzeżeniem z Jackiem, który  poprzyglądał się chwilę swemu przyjacielowi a potem zameldował Eli - trafiła go. Jeszcze nie zatopiła, ale jeśli go porwie  od strony intymnej, to będziemy mieli wesele. Elu, a może  ona ma kogoś? No pewnie, że ma, przywiozła sobie z zagranicy ekskluzywny wibrator. Powiedziała mi, że jak pojedzie następnym razem to przywiezie i dla mnie, bo to jedyny rodzaj  faceta, który nigdy kobiety nie zdradza. I w sumie mało absorbujący, wystarczy raz na jakiś  czas zmienić baterię. I nie wymaga antykoncepcji. No ale jak widzisz uwierzyłam tobie i mi nie przywiozła, a była niedawno na jakimś  zjeździe za  granicą. Nawet  stamtąd telefonowała czy aby jednak mi nie kupić.Wiesz co, życzę im jak najlepiej, więc szepnij Wojtkowi, żeby pouwodził ją trochę w starym stylu, ale niech się wpierw zastanowi, czy naprawdę jest nią zainteresowany, bo nie chciałabym by przez niego cierpiała. On jest naszym przyjacielem, ona moją kuzynką, więc jeśli ma ją tylko przelecieć to niech  sobie inną znajdzie do tego celu. Masz prawo mu tak powiedzieć, w pewnym sensie to  ona jest teraz i twoją rodziną. Ja ją wezmę na chwilę a ty pogadaj z Wojtkiem w tym czasie.

Ela z Jolą wzięły koszyk i powędrowały na wieś, by kupić  czereśnie lub inne owoce a może i biały ser by się trafił. Mieszkańcy tej wioski byli przyzwyczajeni, że w niedzielę to zawsze "letnicy", jak nazywali działkowiczów przychodzili do nich  na zakupy. Tym  razem były jeszcze czereśnie, wiśnie i pierwsze jabłka- papierówki. I lada dzień można było już zbierać maliny. z drugiego rzutu. Wzięły wszystkie owoce jakie były do kupienia. Dobrze, że koszyk był spory i można go było nieść we dwójkę. Gdy się doczłapały mniej więcej do połowy drogi powrotnej spotkały Jacka i Wojtka, bardzo oburzonych, że poszły same i się tak meczą w tym upale. Po drodze  wpadli jeszcze nad rzeczkę i zabrali do domu Konrada. Stwierdzili, że do Warszawy będą wracać późnym wieczorem. Wyjadą około 21,30, droga zajmie im najwyżej godzinę. Jola stwierdziła, że ona też raczej o takiej porze pojedzie i że może w takim razie podwieźć Wojtka, na co ten przystał bez protestu.

Obiad był tym razem z dwóch piekarników- bajecznie prosty- pieczone kurczaki, pieczone młode kartofle i wiejskie zsiadłe mleko z dużą ilością koperku. Po obiedzie  kawa i domowy sernik. W międzyczasie Jacek szepnął Eli- trafiony, ciężko ranny i nieco przestraszony, bo zdaje sobie sprawę, że my oboje stoimy po stronie Joli. I bardzo sobie wziął do serca to wszystko co mu powiedziałaś.

Wieczorem zgodnie z planem wyruszyli w dwa samochody do Warszawy.

                                                c.d.n.





Fatamorgana - X

 Wojtek przyjechał około osiemnastej. Miał ze sobą  całkiem grubą kopertę wypełnioną drukami do wypełnienia. I, jak przewidywał Jacek, koniecznie chciał się dowiedzieć czy i dlaczego ma do Eli mówić per pani, skoro są po imieniu. 

Ela spokojnie, bez żadnych emocji wytłumaczyła mu swój punkt widzenia, opowiedziała również o  tym jak sama była kiedyś sekretarką, opowiedziała również jak widziana jest często przez innych praca asystentki i na koniec  powiedziała, że jeśli on będzie się do niej zwracał z szacunkiem to i inni  ją będą tak traktowali. 

Wojtek wpadł w stan głębokiego namysłu, który Ela wykorzystała by w kuchni przygotować to co za chwilę wyląduje na stole. Gdy już wszystko było na talerzach zawołała Jacka by pomógł w przeniesieniu jedzenia na stół. Zjawili się obaj. Wojtek zaczął mówić, że właśnie przemyślał to co powiedziała Ela, ale ona powiedziała - to fajnie, ale o tym  porozmawiamy przy deserze i kawie. Teraz spokojnie zjedzmy. 

Nie da się ukryć, że i to danie wzbudziło wpierw zainteresowanie Wojtka, a potem  aplauz. Ale jak ty to  zrobiłaś? - dociekał krojąc kotlet. Ona ma na wsi specjalną hodowlę kur, które znoszą jaja owinięte mielonym mięsem - wyjaśnił Jacek dusząc się ze śmiechu, bo sam dopiero dziś pojął skąd się bierze jajko w mielonym kotlecie. Jako dodatek do  tego dziwnego kotleta była kasza gryczana gotowana razem z pieczarkami oraz barszcz czerwony  "do popitki". Gdy Ela w kuchni szykowała kawę pełną przypraw Wojtek stanął w progu i powiedział - muszę przyjść do ciebie na kurs gotowania, zupełnie nie znam takich przepisów. To może od razu zapisz się do mojej mamy, bo ja stosunkowo mało umiem. Moja mama jest w tym dobra, poza tym uwielbia karmić ludzi. Przyjedź do nas na działkę, to wtedy zobaczysz co znaczy u mojej mamy obiad.  Ona to jest istne zagłębie kulinarne, nie wiem czy jest jakieś danie obiadowe, którego nie potrafiłaby zrobić. Ela ma rację - jej mama uwielbia karmić ludzi, ale takiej kawy jak Ela nie potrafi zrobić - powiedział Jacek. A Ela nie chce jej  powiedzieć co tam jest  w środku - śmiał się Jacek. No bo jak raz chciałam jej dać przepis to nie chciała, więc już nigdy potem nie zaproponowałam. Mnie na ogół  nie trzeba  niczego dwa razy powtarzać. Bo u mnie "nie" to znaczy "nie"  a nie  "a może jednak".  A wiesz co? Jacek też  tak ma - dobraliście się niesamowicie pod tym względem- stwierdził Wojtek. Nie tylko pod tym- zapewnił go Jacek. 

Przy kawie i pysznym keksie kupionym w znajomej cukierni Ela wyłożyła Wojtkowi wszystkie swoje zasady jakimi kieruje się w pracy. I stwierdził- to będę do ciebie w pracy mówił "pani Elżbieto" - zgoda? No jasne, że zgoda. Brzmi dostatecznie oficjalnie.

No to siadaj dziewczyno, bo do rana będziemy wypełniać te druki- z roku na rok jest ich więcej i jedne  bardziej  bzdurne od drugich. Miał rację - uwzględniały historię rodzinną niemal do 3 pokoleń wstecz. Ela po przejrzeniu stwierdziła ze śmiertelną powagą-  mało precyzyjne, nie ma nic o rozmiarze mego buta, obwodzie  bioder i talii ani o moich preferencjach seksualnych. Zakładają, że skoro mam męża płci męskiej to jestem hetero - naiwni. Muszę z tym jechać na działkę, nie pamiętam wszystkiego.  I co ma do rzeczy czy mój pradziadek brał udział w wojnie stuletniej czy w jakiejś innej. Przecież to ja idę do pracy, a nie on lub jego duch. 

No dobrze, w takim razie przyjadę do was w sobotę na działkę, ale będziecie mnie musieli przenocować, bo zostanę aż do poniedziałku rano. Nie ma sprawy, dziś też możesz u nas przenocować, na szczęście już się sofa w tym domu rozkłada - i Jacek opowiedział historyjkę o sofie. A przed kim się tym razem ukrywasz? Rozczarowała cię i nie wiesz jak jej o tym powiedzieć? - z niemal słodkim uśmiechem zapytał Jacek. Wojtek skrzywił się - zaraz do niej zadzwonię i powiem, że jestem na wyjeździe. Niepotrzebnie tylko ją zaprosiłem raz do siebie zamiast zabrać do hotelu. Teraz ciągle kręci mi się koło domu. Na szczęście w poniedziałek wraca jej mąż, do posiadania którego się nawet przyznała, bo wpierw mówiła, że jest wolna, no ale...sprawdziłem. No to masz argument by ją odprawić- bo cię niecnie oszukała, tłumaczył Wojtkowi Jacek. 

Wojtek był wyraźnie w kiepskiej formie i musiał się wygadać.  Wy macie siebie a ja jestem sam. Wojtku,  jeśli chcesz porozmawiać z Jackiem sam na sam to nie ma sprawy, możecie się zamknąć w pokoju Konrada i sobie  spokojnie pogadać- ja to akceptuję, naprawdę - powiedziała Ela. No co ty, przecież jesteś dla mnie  tak samo jak Jacek, no tyle, że w wydaniu kobiecym. Brak mi kobiety, ale nie do łóżka. Brak mi kobiecej troski, tkliwości, tego ciepła, którym ty otaczasz Jacka. Ty tego nie wiesz, ale zawsze spoglądasz na niego z takim wielkim ciepłem i ja to widzę. 

Czyli brak ci Wojtku kobiety, która by cię kochała nie tylko za wyczyny łóżkowe ale i za inne przymioty. A może po prostu  nie umiesz się zaprezentować  kobietom inaczej niż jako super samiec. I chyba dlatego tak bardzo zdziwiło cię to wszystko co dziś ode mnie usłyszałeś i zapewne gdybym nie była żoną twego najlepszego przyjaciela to byś mnie odprawił z kwitkiem, prawda?  

Bo to, że ty cenisz mądre, inteligentne kobiety to nie do końca tak jest. Ty się ich po prostu troszeczkę boisz, choć  głupota kobiet cię drażni.  Ale jednocześnie wiesz, że nie musisz wysilać intelektu przy niezbyt mądrych a chętnych. Brakuje ci troski i ciepła, a czy ty okazujesz  tym kobietom ciepło i troskę? To wszak działa w dwie strony. 

Bo wiesz, Jacek  cały czas troszczy się o mnie i ja to czuję na każdym kroku nawet gdy się o nic nie pyta. I troszczył się  nim byliśmy razem, sam o tym mówiłeś.Troszczyłeś się o te  swoje panie? Przeleżały zapłakane i zasmarkane w twoich ramionach  całą noc a ty tylko ocierałeś im łzy, latałeś do apteki po kropelki i uspokajałeś? Właśnie w takich chwilach rodzi się miłość i wielkie przywiązanie. Większość z nas ceni sobie znajomość z tymi, którzy nas szanują, z tymi z którymi możemy porozmawiać na wszystkie tematy, którzy widzą nas nie tylko jako potencjalne źródło rozkoszy dla siebie  ale i starają się poznać co lubimy w tej materii, jak lubimy być pieszczone, dotykane, całowane.  I wiesz, nie mówię tego po to żeby ci dokuczyć, ale dlatego, że  jesteś mądrym facetem i możesz jeszcze zmienić swoje życie, swój stosunek do kobiet. Możesz naprawdę jeszcze znaleźć odpowiednią kobietę, która pokocha ciebie a nie tylko te kilkanaście centymetrów z ciebie. 

Naprawdę cię lubię, bo gdybym nie lubiła to nie rozmawialibyśmy tu teraz o tym.Wojtek chwilę milczał, potem ujął rękę Eli i złożył na niej długi pocałunek mówiąc- rozumiem i doceniam to co powiedziałaś i dziękuję.  Ela wstała i zapytała- kto chce lody z  posypką orzechową? Nie było tu takiego, który by nie chciał lodów z posypka orzechową, zwłaszcza, że Ela przypomniała sobie, że jest jeszcze trochę śmietany, którą  można ubić, więc lody były z posypką i bitą śmietaną.

Wojtek się nieco rozpogodził i w pewnej chwili zapytał - Ela, a dlaczego ty się rozwiodłaś? możesz powiedzieć? Oczywiście, mogę, z tym że to nie  ja wystąpiłam o rozwód  a mój były.  On po prostu  stwierdził, że przestał mnie kochać, choć nie przestał mnie pożądać a innej zmajstrował dziecko, więc on musi jechać na kontrakt zagraniczny by zarobić na swoje mieszkanie. W sądzie  powiedział jawnym tekstem, że  to jego wina, ale przestał mnie kochać, zdradził i innej zrobił dziecko. Jego rodzice przejęli na siebie obowiązek alimentacyjny, bo tatuś miał  prywatną firmę  dobrze prosperującą, ja podpisałam na to zgodę i się ode mnie wyprowadził. Dopiero potem do mnie dotarło, że  o ten kontrakt  to on musiał nieco wcześniej zawalczyć, ale oczywiście nic o tym nie wiedziałam. Po ośmiu latach małżeństwa dowiedziałam się, że byłam  jego życiową pomyłką. Do dziś dostaję regularnie zasądzone  alimenty, ale  ani on ani jego rodzice nie  pisali i nie piszą ani do mnie  ani do Konrada.

Niesamowite, stwierdził Wojtek.  No to ci powiem coś jeszcze bardziej niesamowitego - na naszym ślubie nie było jego rodziców, podobno byli w tym czasie za granicą. A ślub nie był nagły, ja nie byłam w ciąży, nigdy ich nie poznałam. Pewnie niewiele straciłam.  Dziwne, naprawdę dziwne - Wojtek kręcił głową. Na ogół wszyscy dziadkowie nawet w rozwiedzionych  małżeństwach interesują się wnukami. A znam dość sporo takich dziadków, którzy regularnie odwiedzają dzieciaki. 

Chyba  trzeba będzie się temu bliżej przyjrzeć. Wiecie co? Tak na wszelki wypadek byłoby dobrze, gdyby Konrad sam nigdzie nie chodził. To jakaś bardzo dziwna sprawa.  Trzeba szybko zacząć działać. Jak na razie to Konrad  nigdzie sam nie chodził- powiedziała Ela- rano to ja szłam z nim  aż do szkoły, po szkole  zabierał go do domu mój tata a ja wracając z pracy go zabierałam do domu. No ale on rośnie i niedługo będzie protestował. Jeśli będzie to mu wytłumaczymy, że to konieczne i tyle- powiedział Wojtek. Mogę się nawet w mundurek ubrać, żeby mu to wytłumaczyć. Ela przeleciała go wzrokiem i powiedziała- ty to chyba nieźle wyglądasz w mundurze. A Jacek jeszcze lepiej, stwierdził Wojtek. Nie pokazał ci się  jeszcze nigdy w mundurze? Jeśli nie -  to sporo moja droga straciłaś,  żałuj. Nie żałuję, nie podnieca mnie mundur. A to dobrze, bo u nas wielu jednak chodzi w mundurkach. Ja  mogę,  ale nie muszę i z tego korzystam.

Wiecie co? Zostawię wam zmywanie, wy będziecie  zmywać a ja się pójdę wykąpać i pójdę spać. Jacuniu, w środku w sofie jest nawleczona czysta pościel, ręczniki dla Wojtka weź z szafy w pokoju Konrada, a w sypialni powinna być jakaś twoja  zapasowa letnia piżama. I nie siedźcie za długo, bo musimy jutro jechać na działkę.

W łazience Ela zatelefonowała do swojej kuzynki, która była razem z Wojtkiem świadkiem na ich ślubie i zaprosiła ją na działkę na weekend. Tylko się ubierz "dekoltowo" i przyjedź samochodem, bo będziesz miała z powrotem pasażera- my przywieziemy ze sobą Wojtka, wiesz, tego co świadkował razem z tobą. Może się zaprzyjaźnicie, to bardzo fajny i mądry facet. Samotny, nie pijący, nie palący, tylko to trzecie na p. uprawia. A ty co, swatasz go?  Nie , ale mi go żal, a jak dobrze pójdzie będę z nim razem pracować. Wracając z łazienki zajrzała do kuchni - Jacek zmywał, Wojtek wycierał, sofa już była rozłożona. Pokiwała im na dobranoc i poszła do sypialni.

                                                                  c.d.n.