Podjedź wpierw pod dom- poprosiła Teresa- mam otartą piętę i nie chcę cierpieć idąc z parkingu. A masz w domu plaster?- zapytał Robert. Chyba mam ale i bez plastra sobie poradzę. To ja jeszcze podjadę do apteki - poinformował ją Robert. Teresa wzruszyła ramionami - jak chcesz, przeżyję i bez plastra. A w myśli dodała: bez ciebie też.
Gdy weszła do mieszkania z lekka ją zatrzęsło - w łazience na podłodze leżały koło pralki koszule i bielizna Roberta, rzeczy które miał ze sobą w delegacji. No jasne, jak zwykle nie wie biedaczek co z czym razem można prać - tępy drań! Z odrazą popatrzyła na ten bałagan, nogą odsunęła rzeczy które leżały na podłodze zbyt blisko umywalki i umyła ręce. W pół godziny później zazgrzytał klucz w zamku drzwi wejściowych i usłyszała - kochanie, mam plastry i kupiłem po drodze śliwki i pączki.
Teresa zbyła tę wiadomość głębokim milczeniem. Dobrze wiedziała, że jej milczenie jest dla niego deprymujące, więc nadal milczała. Przepraszam, że zostawiłem w łazience wszystko na podłodze! Teresa nadal nie reagowała. Stała w kuchni zastanawiając się co ma w zamrażarce takiego, za czym Robert nie przepada. Jej wzrok padł na gotową już jakąś "rybę po grecku". Fajnie-pomyślała- na dodatek będą frytki - bajecznie durne zestawienie, ciekawe jak to zniesie. Nastawiła piekarnik, po chwili wstawiła do niego frytki, po czym zajęła się przeglądaniem jednego z czasopism kulinarnych. Robert wszedł do kuchni informując ją, że rzeczy do prania wrzucił do kosza, a później pod jej kierunkiem nastawi pranie. Teresa nadal milczała jakby była głucha a do tego niemową. Kochanie, mam nadzieję, że tylko zażartowałaś, że złożyłaś pozew rozwodowy, to nie był dobry żart - wygłosił.
Teresa westchnęła głęboko - no cóż, jak wiesz "nadzieja to matka naiwnych" i ja naprawdę złożyłam już sprawę w sądzie. Nie sądzisz chyba, że mając taki dowód twojej miłości do mnie nadal będę twoją żoną. I nie kompromituj się w moich oczach bardziej usiłując mi dowieść, że ktoś manipulował tobą lub tymi zdjęciami i że to nie ty leżysz między nogami blondyny, z którą się na innym zdjęciu całowałeś. No chyba, że były tam bliźniaczki a ty całowałeś się z jedną a spółkowałeś z drugą. I bardzo cię proszę - opuść jak najprędzej moje mieszkanie, nie wiem czy wiesz, ale ty, w przeciwieństwie do mnie, nie jesteś tu zameldowany. Nie zmuszaj mnie bym poszła na policję i poprosiła by oni cię stąd wynieśli. A jestem pewna, że gdy im pokażę te piękne zdjęcia i opowiem wszystko to na pewno mi pomogą. I doceń fakt, że nie wysłałam tych zdjęć do twojej mamusi - nie wysłałam, bo bałam się, że dostanie biedna ataku serca z radości na widok kolejnej swojej ewentualnej synowej.
Gdy zjesz to spakuj swoje rzeczy i jedź do swojej mamy. Wytłumaczysz jej, że po prostu przestałeś mnie kochać, a ja zamiast ci ten fakt wybaczyć czepiam się i założyłam sprawę rozwodową. Dopilnuj sobie frytek by się nie spaliły i wstaw rybę do mikrofalówki. Ja już jadłam dziś obiad, byłam w knajpce na Zgody. Na deser to sobie kupiłeś pączki, więc sobie je zjedz. Wiesz, dobrze, że ja nie lubię pączków.
I myślę, że to tyle w tym temacie i nie mamy już o czym dyskutować. Samochód jest twój, ja się obędę całkiem dobrze bez samochodu, z domu mam 150 m do autobusu, z niego niewiele więcej do biura. I nie myśl, że mam kogoś "na podmianę" w twoje miejsce - mam nieodparte wrażenie, że dużo wody upłynie w Wiśle nim spojrzę przychylnym okiem na jakiegoś faceta. I jeszcze coś - uświadom swoją mamę, że to nie ja ciebie zdradziłam tylko ty mnie. Jeżeli tego nie zrobisz to dostanie ode mnie te dwa twoje piękne zdjęcia z nową twoją miłością. Mam ich skany w służbowym komputerze. Mogę, gdy się bardziej wścieknę, co tydzień wysyłać jej takie zdjęcie. Zajrzyj do piekarnika, bo spalone frytki nie są smaczne. I z miną księżnej udzielnej wyszła z kuchni. W czasie gdy Robert jadł obiad, spokojnie przełożyła jego pościel do skrzyni sofy w dziennym pokoju.
Wieczorem gdy zadzwonił telefon Robert natychmiast podniósł słuchawkę. Teresa siedziała akurat w łazience z maseczką odżywczą na twarzy. A Robert celowo mówił bardzo głośno, by ona będąc w łazience słyszała co on mówi Kazikowi. Robert poinformował Kazika, że Teresa dostała chyba fioła, bo podobno złożyła pozew rozwodowy. W trakcie rozmowy Robert zaprosił Kazika by wpadł i obejrzał te zdjęcia. Z tego co mówił Robert wynikało, że Kazik widział te zdjęcia i nie ma zamiaru ich oglądać po raz drugi. No szkoda, że nie masz czasu by tu wpaść. Zapytał się jeszcze czy to brat Kazika wie o tej sprawie, ale Kazik stwierdził, że jego brat raczej unika zajmowania się sprawami rozwodowymi i nawet gdyby go o wzięcie tej sprawy poprosiła Teresa to by odmówił. Potem Robert upewniał się, czy na pewno nie przysługuje mu w razie rozwodu połówka mieszkania i czy naprawdę ona może go wyeksmitować z pomocą policji.
Jeszcze tego samego wieczoru, około godziny 23,00 Robert spakował najpotrzebniejsze mu rzeczy i nie mówiąc nawet "do widzenia" poinformował Teresę, że po resztę rzeczy przyjedzie w sobotę. Był tak zestresowany, że nawet nie zaprotestował, gdy Teresa kazała mu zostawić jego komplet kluczy do mieszkania, mówiąc, że niestety to on doprowadził do takiej sytuacji, że ona całkiem straciła do niego zaufanie. W planie miała zainwestowanie w nowe drzwi razem z patentowymi zamkami, o czym oczywiście go nie poinformowała. Ekipa je instalująca miała przyjechać w piątek około godziny 15,00 a całej pracy miał doglądać Kazik, bo łatwiej było się jemu urwać z pracy niż Teresie. Poza tym on już miał takie drzwi od dwóch lat i bardzo je sobie chwalił.
W sobotę Robert przyjechał już o godzinie 9,00 rano. Teresa cały czas patrzyła mu na ręce co zabiera, dołożyła nawet kilka rzeczy, o których Robert już nie pamiętał, że sam je kupił lub przywiózł z którejś delegacji, zapewniła go, że na pewno nie pójdzie z nim na żadną ugodę i że ich następne spotkanie będzie już na sali sądowej. Powiedziała , zgodnie z prawdą, że nie ma pojęcia kto będzie prowadził sprawę, bo jeszcze nie wybrała adwokata. Powiedziała też, że na pewno nie będzie to brat Kazika, bo on się nie zajmuje rozwodami, o czym ona wie od dawna. Ale na pewno w najbliższym tygodniu ona zajmie się tą sprawą. Robert usiłował jeszcze raz ją przeprosić i przekonać, że tylko ją kocha, ale Teresa poprosiła go by się przestał kompromitować, bo to co zobaczyła "czarno na białym" przewróciło jej życie do góry nogami i jemu to pewno już w nic nie uwierzy. Gdy wychodził z ostatnim pudłem zauważył, że są nowe drzwi.
No, nowe drzwi sobie sprawiłam. Pomału będę wprowadzać różne zmiany w swoim życiu i realizować dotąd niespełnione plany - powiedziała. To może i do Zanzibaru się wybierzesz - zaśmiał się Robert. Noo, nie wykluczam takiej możliwości. Wszystkiego dobrego Robercie i pozdrowienia dla twojej mamy.
Gdy już zamknęła za nim nowe drzwi odetchnęła z ulgą. Była bardzo zmęczona całą tą aferą a przed nią jeszcze była sprawa rozwodowa. Całe szczęście, że nie zdecydowałam się na dziecko - pomyślała. Zanzibar? Podobno tam jest super, muszę nad tym pomyśleć. Ale daleko i gorąco i nie w te najbliższe wakacje. Gdy wróciła do pokoju zatelefonowała do Kazika - Ziku, już się wyprowadził, pilnowałam by zabrał wszystko, by nie miał pretekstu by mnie nawiedzać. A drzwi zauważył gdy już wychodził - to był dobry pomysł, by były w tym samym obrzydliwym kolorku co inne drzwi na klatce.
A jak się czujesz po tym wszystkim? Pogoda jest niezła, to może chcesz byśmy sobie dziś pojeździli bez celu po Warszawie a potem zjedli jakiś wykwintny obiadek w Europejskim? Trzeba przecież jakoś uczcić początek twojego nowego życia - zaproponował Kazik. Myślę, że dobrze ci zrobi jeśli teraz nie będziesz siedzieć w domu sama i rozmyślać nad tym co cię spotkało i dlaczego. Na pytanie "dlaczego" i tak nie znajdziesz nigdy właściwej odpowiedzi - tego nie wie nikt. A może chcesz pojechać w jakieś konkretne miejsce i to niekoniecznie w Warszawie? Możemy nawet w Bieszczady pojechać, jest młoda godzina. Bieszczady jesienią są piękne, możesz mi wierzyć.
Dobrze, mogą być Bieszczady, nie będę musiała być w szpilkach i w makijażu wyjściowym. Jesteś naprawdę dobrym przyjacielem, doceniam to w pełni. No wiesz - jakoś tak się składa, że nie jeden raz ty mnie ratowałaś, a teraz ja mam okazję rewanżu- stwierdził Kazik. Kiedyś mnie odwiodłaś od skoku z ósmego piętra i tak zamotałaś mi w głowie, że do dziś się cieszę, że tego nie zrobiłem.Wyszykujesz się w pół godziny czy chcesz więcej czasu?
Zdążę, wezmę coś dla nas na drogę do przegryzki. I zaparzę kawę w termosie. Fajnie a ja szybciutko zamówię domek w Baligrodzie . Taki z kominkiem. Posiedzimy jak para starych tetryków przy kominku. Tam nawet jest kawiarnia. Wiem, przecież też tam kiedyś byłam. Byłaś, ale nie ze mną. Fakt, zgodziła się Teresa.
W pół godziny później Teresa wsiadała do samochodu Kazika. Nooo, wyglądasz jak rasowa turystka, daj łapkę. Ooooo, jak widzę to już obrączkę zdjęłaś i założyłaś fajny pierścionek. Wiedziałem, że tak zrobisz. To pierścionek po mamie, bardzo go lubiła i mówiła, że przynosi szczęście. Nie wiem tylko, czy sama wierzyła w to co mówi. Dobrze, że mama odeszła w złudzeniu, że moje małżeństwo będzie szczęśliwe.
Zawsze mi mówisz, że wszystko co nas w życiu spotyka chyba ma jakiś ukryty cel, tylko czasem naprawdę trudno jest odgadnąć jaki - powiedział Kazik. Może gdzieś czeka, dojrzewając do tego wydarzenia jakiś facet, który jest tą drugą twoją połówką. Wiemy oboje, że wiele nas łączy, że bardzo dobrze się rozumiemy, ale ani ty ani ja nie widzimy siebie razem w związku na całe życie a naprawdę jesteśmy parą przyjaciół, wiemy o sobie wzajemnie aż za dużo jak tylko na przyjaciół, już kilka pań stwierdziło, że ja cię kocham, że ty mnie też a jednak znając się tak długo nie jesteśmy małżeństwem. Nie wiem co ty o tym myślisz - po dziesięciu latach z Robertem u boku. Teresa spojrzała na niego zdziwiona - to ty każdej z nich o mnie opowiadasz? No nie każdej z nich, tylko tym, które jakimś szóstym lub siódmym zmysłem na to wpadają. To dla mnie wciąż jest jakąś zagadką, ale zawsze gdy mi się pod czaszką aż gotuje z nadmiaru myśli tych niedobrych, to ty w godzinę, czasem dwie później do mnie dzwonisz- ot tak w celach towarzyskich i po rozmowie z tobą, chociaż nic nie mówiłem co mnie gryzie wszystko zaczyna mi się w głowie wygładzać, wskakiwać na miejsce. Tak jakbyś przeszła się po moim mózgu i uporządkowała wszystko. Oczywiście, że czasem dzwonię do ciebie i bezgłośnie wołam "ratunku" skarżąc się na to lub owo. Umiesz to wszystko rozgryźć, wytłumaczyć? Żadna ze znanych mi kobiet, dziewczyn, nie działa tak na mnie. Nie wiem Ziku, może kiedyś byliśmy rodzeństwem? To wszystko takie nieco trudne i dziwne. A po czym poznam, że ten ktoś po Robercie jest moją drugą połówką?
Jedź trochę wolniej, to odcinek gdzie lubią łapać chłopcy-radarowcy. Stoją patafiany w krzakach i zawsze podejrzewam, że od tego wyskakiwania z krzaków nabijają im się cyferki na ekran. Poza tym przecież się nam nie spieszy. Który domek nam dali? Blisko głównego pawilonu a tym samym i parkingu. No to fajnie, lubię mieć blisko do jadalni zwłaszcza gdy zimno lub pada. Wiesz co, my chyba oboje mamy nie po kolei w głowach- szpulujemy ponad 400 kilometrów w jedną stronę po to by się wybrać na Połoninę Caryńską - stwierdziła Teresa. Ale fakt, że Bieszczady jesienią to lubię. To taki fajny nietrudny szlak tylko cholernie długi. A może zamiast na Caryńską zrobimy sobie jutro pętlę bieszczadzką samochodem z licznymi przystankami po drodze? I może jak dzieci przejedziemy się wąskotorówką i obskoczymy po pstrągu? Jak już mamy świra to miejmy go na całego! To bardzo dobry pomysł - stwierdził Kazik. Strasznie dawno nie jechałem pętlą, a pamiętam, że było tam kilka bardzo fajnych miejsc widokowych.
c.d.n.