wtorek, 30 sierpnia 2022

Trudny wybor - 95

 "Męskie  żarciuszko" to były kopytka z wędzonym schabem pokrojonym w grubą kostkę i zapieczone  pod sosem śmietanowo-musztardowo-serowym, z tym, że porcja dla Adeli miała schab wpierw obsmażony na  rumiano, bo w  czasie  ciąży nie wolno  jeść surowego mięsa. W tym układzie do piekarnika  powędrowały dwie formy na tarty - mała  dla  Adeli i duża  dla panów. Adela tymczasem rozsiadła  się wygodnie w  fotelu i zaczęła przeglądać strony internetowe z niemowlęcymi ubrankami.

Arek opowiadał Emilowi nieco  dokładniej a i przy  okazji  dosadniej o przyczynach swego  ślubu z Ireną i obaj  doszli do  wniosku, że w gruncie  rzeczy Irena wykiwała  ojca, który był przeciwny związkowi Ireny z "naczelnym ogrodnikiem" jak go nazwał Arek i dlatego obiecał jej, że przepisze cały majątek na nią,  ale tylko wtedy, gdy wyjdzie  za mąż za kogoś innego.  Jak opowiadał Arek- najwidoczniej  praca na świeżym powietrzu i wysiłek fizyczny wzmagały "naczelnemu ogrodnikowi"  jurność, bo Irena była  nim zachwycona i dawała go Arkowi za wzór, bo był facetem, który  nie  miewał problemów z potencją, a Arek, który nie pracował fizycznie  na świeżym powietrzu i głównie pracował mózgiem w zamkniętych pomieszczeniach, gdy  był bardzo przepracowany to miał "falstart za  falstartem", czego Irena  jakoś nie  mogła pojąć. A na  dodatek nie  był słodkim brutalem i prawione Irenie przez  niego komplementy zupełnie nie  wzbudzały w niej entuzjazmu i zachwytu, raczej sprawiały, że musiała  się zastanowić niczym na egzaminie z języka polskiego, by pojąć   "co poeta  miał na myśli". 

No fajnie, stwierdził Emil - dla  mnie  to normalne, że gdy głowa  zawalona pracą to człowiekowi nie seks w głowie a rozwiązanie dręczącego  go problemu. Pierwsze dwa lata w Meksyku miałem taki "zapieprz", że nawet cały harem pięknych hurys by mnie  nie doprowadził do stanu używalności. Poza tym daleko na  samym  seksie się  nie  zajedzie- przynajmniej jeśli idzie o mnie. 

Ty to jesteś szczęściarz, masz dziewczynę która odpowiada  ci pod każdym względem i naprawdę kocham twoją Adelę na tym intelektualnym poziomie - jest świetna, nawet jak się na  mnie wścieka. A teraz zaczynam ją  wielbić i za to, że dzięki niej spotkałem Stasię. Stasia to chodząca  delikatność i dobroć. Jej rodzice też będą zeznawać w sądzie rodzinnym na rozprawie o pozbawienie praw  rodzicielskich jej męża. Tak mi doradził kolega, który stale  się tym zajmuje.

A  Adela, jak  zauważyłem,  w pewien sposób "matkuje" Stasi chociaż jest od  niej młodsza. To prawda- zgodził  się  z nim Emil- Adela miała, nim ją poznałem, bardzo nieudany i trudny związek i może być z siebie  dumna, bo sama wyszła  z niego. I wiem, że chce byście oboje nie pokaleczyli  się wzajemnie - cicho powiedział Emil. No, wyjmujemy żarciuszko, idź po nią,  ja tymczasem  nakryję stół, zjemy w kuchni. 

W dwie minuty potem Arek wszedł do kuchni mówiąc - ona chyba  śpi, zobacz  sam. Emil poszedł do  pokoju dziennego - Adela leżała zwinięta w kłębek z głową na  miękkiej poręczy fotela, obok leżał włączony laptop.  Emil delikatnie go  zabrał i chociaż  było mu żal - jednak  ją obudził. Musi zjeść lunch, ma  się wszak regularnie odżywiać, żeby zbyt dużo na raz nie jeść.

Ojej, jęknęła Adela - strasznie was przepraszam, ale jakoś ta  ciąża mnie usypia- od wielu lat nie  zasnęłam tak bez powodu  w biały  dzień. No fakt, szczerze mówiąc to  ten  stan przyprawia cię o senność - powiedział z uśmiechem  Emil. Wieczorem bardzo szybciutko zasypiasz. Nie  wydaje mi  się to dziwne - stwierdził Arek - jakby  nie było ona żyje teraz za dwoje a to na pewno dość męczące jest - przecież wszystkie jej narządy są obciążone podwójnie.  Potrzymacie jutro kciuki za mnie? Rozprawa  jest o 9 rano. No jasne,  potrzymamy, ale nie  zapomnij dać nam znać o wyniku czy wychodzisz z tarczą czy  cię wynoszą na tarczy - wiesz jak jest - życie jest pełne  niespodzianek, tych  niemiłych zwłaszcza, stwierdziła Adela.

A czy pojechalibyście razem z nami do ZOO w sobotę?  Tak, ale  w dwa  samochody, żeby wrócić wcześniej jeśli się Adelka  zmęczy- zgodził się  Emil. To dobry pomysł, bo mam  do Stasi mnóstwo pytań odnośnie wyprawki- bo przeglądałam na internecie i mam tak  zwane mieszane uczucia. I poczytałam też trochę blogów matek - mają to samo odczucie  co ja, że kwestia rozrodu w  grupie osobników Homo Sapiens jest absolutnie niedopracowana. I małym dla mnie pocieszeniem jest fakt, że wszystkie samice żyworodnych mają "przechlapane". Wy się zajmiecie chłopcami a my sobie pogadamy. Nie wiem jak jest teraz w ZOO, ale kiedyś to tam  było sporo ławek, wieki  całe tam nie  byłam. 

Arek, jak  zjemy pokażę ci na internecie jaką limuzynę zamówiliśmy dla  naszej księżniczki. Wielce doskonały  model, bo składany. Stelaż jest aluminiowy i tak opracowany, że służy do głębokiego wózka, spacerowego i można też na nim zamontować fotelik samochodowy dla  maluszeczki.To takie maleństwo siedzi w  foteliku?- zdumiał się Arek. Nie , nie  siedzi ale  leży, bo tam jest specjalna wkładka dla maluszków. I wiesz,  że w fotelikach  wozi się dzieci w pozycji tyłem do kierunku jazdy?  I żeby było jeszcze  ciekawiej, to ten fotelik dla maluszków jest mocowany na tylnym  siedzeniu i jest do tego potrzebna  specjalna baza.  

Arek ożywił się  nagle - powinienem za każdym razem chyba mieć  foteliki dla  obu chłopców. Noooo, powinieneś- tu niedaleko jest punkt, w którym można wypożyczyć foteliki  lub kupić używane, ale w bardzo dobrym stanie.  Ale chyba jeden  fotelik wystarczy, bo starszy to  chyba  może  mieć taką podwyższającą poduszkę, żeby go można zapiąć pasami. Jak chcesz  to  się możemy dziś tam z tobą przejść.Tylko dowiedz  się u Stasi ile starszy ma  wzrostu i ile waży młodszy. No to zaraz się o to ją  zapytam. Adela uśmiechnęła  się - jeśli chcesz porozmawiać na osobności to idź do którego chcesz  pokoju. I pozdrów ją ode mnie.

No  coś ty- roześmiał się Arek - jesteście dla  mnie jak rodzina. Przepytał Stasię odnośnie  wagi i  wzrostu obu  chłopców, zapisał sobie i przekazał pozdrowienia od Adeli, mówiąc, że w sobotę pojadą  wszyscy do ZOO i będzie wesoło.

W sklepie Arek nabył fotelik dla młodszego, kupił używany, bo sprzedawczyni mu wytłumaczyła, że dzieci mają to do siebie, że jednak rosną, więc ten  fotelik nie będzie  długo używany. Dla  starszego kupił specjalną poduszkę, która mu będzie służyła aż do chwili, gdy już bez niej będzie  się mógł zapiąć pasami. Gdy wyszli Arek powiedział - dzięki wam obojgu jestem ciągle w pionie i nie  gubię się co pięć minut. Jesteście dla mnie jak prawdziwa, najbliższa  rodzina. Przecież ty dla nas też - zapewnili  go oboje.

Następnego dnia około południa Adela otrzymała  sms - jest rozwód, bez orzekania  winy, bez rozprawy "godzącej". Zadzwonię do was z domu, około 18,00. Co do wycieczki- wstępna  propozycja  godz.11,00 przy wejściu od Ratuszowej, resztę dogadamy gdy "drynknę".A.  Przesłała tę wiadomość do Emila, a potem tę nowinę o rozwodzie przesłała  do Stasi,  łącznie z  zapytaniem, czy nie napiłaby  się kawy , ale nie w barku. 

Oczywiście zapytała  się również szefa,  czy napije  się kawy a do kawy przyniosła  z  domu chipsy serowe własnej roboty. Stasia  przyszła wyraźnie "podładowana"  pozytywnie wiadomością o rozwodzie  Arka. Adela napełniła 4 plastikowe pojemniczki (po jakichś kupnych  deserach) chipsami - ten czwarty był przeznaczony  dla Emila, któremu wysłała  sms, że robi kawę. I chociaż  miał do pokonania  całkiem  sporo korytarzy i jedno piętro jakoś bardzo szybko dotarł. Ojej, a skąd te  chipsy tutaj? Przyniosłam dziś z  domu. To my mieliśmy chipsy  w  domu i ja  nic o nich  nie wiedziałem? Nie wiedziałeś, bo część schowałam przezornie do puszki po nesce, żeby były w zapasie. Wiem doskonale ile potrafisz ich zjeść na jeden raz, więc schowałam. Szef trzymał w ręce chipsa cieniutkiego jak opłatek i dziwił  się,   jak można zrobić tak  cieniutkie  ciasto i ogromnie  się zdziwił, że to nie  ciasto a tylko i  wyłącznie sam ser, a tak dokładnie to dwa gatunki sera, jedne chipsy  posypane  curry inne wędzoną papryką i upieczone w piekarniku.  I Stasia i szef poprosili o przepis.  To się robi bez przepisu - stwierdził Emil. Trzeba po prostu zetrzeć na dużych oczkach tarki  dwa do czterech gatunków sera, wymieszać je, rozłożyć na macie  do pieczenia płaskie kopczyki sera i wstawić  do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piec do ich wyschnięcia, uważać  żeby  nie przypalić. Po wyjęciu posypać czym  się lubi - my na ogół posypujemy papryką wędzoną i łagodnym   curry. A sery minimum  dwa  gatunki, jeden ostrzejszy, drugi łagodniejszy. Jak się nie ma maty do pieczenia to dobrze jest wyłożyć blachę papierem do pieczenia. Pana żona, panie Emilu  mnie wciąż  czymś  zadziwia - powiedział szef. Mnie ostatnio też - stwierdził Emil - pierwszy raz coś schowała  przede mną, jestem tym trochę przerażony - śmiał  się Emil. Może to ten  stan odmienny na  nią wpływa,  bo wczoraj biedactwo zasnęło w  dzień na  fotelu. 

Szef natychmiast spoważniał - a może powinna wziąć pani trochę zwolnienia lekarskiego. Który to był teraz  tydzień?   Trzydziesty drugi - odpowiedział Emil. I mała już leży główką  w dół i pleckami do widza. Muszę  się panu przyznać, że jestem pełen  podziwu dla lekarza, który potrafi odczytać USG, zresztą rentgenologów też podziwiam, zwłaszcza  tych co rozpoznają różne narządy wewnętrzne. No bo kości na rtg to jeszcze  jakoś widać, ale tkanki miękkie - plątanina ciemniejszych i jaśniejszych, mniejszych i większych plam i kształtów.

Ale ja  się naprawdę dobrze czuję, może  tylko bardziej reaguję na  spadki ciśnienia atmosferycznego. Panie Bronku, zamówiliśmy dla małej wózek typu 3 w 1. Jeden stelaż, zresztą składany, obsługuje wózek głęboki,  spacerówkę i fotelik samochodowy. I ma mnóstwo bajerów bo i ochronę przeciw deszczową i moskitierę i część budki może  być siatkowa, żeby dziecko miało więcej powietrza. A kolor wybrałam ciemno szmaragdowy. No i nawet ma uchwyt na kubek kawowy i ocieplacz  na ręce dla prowadzącego wózek. Ten uchwyt na kubek kawowy to zachęta dla Emila do spacerowania z  dzieckiem, a ocieplacz na ręce to dla mnie, bo mnie od jesieni do późnej wiosny  wciąż marzną  ręce.

Szef zaczął się  śmiać - tak pani o  tym opowiada, że gdy już będzie pani w  domu z dziecinką to przyjadę to  wszystko obejrzeć i koniecznie poznać dziecinkę.  No ja  myślę, że pan przyjedzie, nawet  nie  wyobrażam  sobie by pan  do nas  nie przyjechał. I pozna pan naszego tatę - jak znam życie  to na pewno będziecie  mieli panowie szalenie  dużo wspólnych tematów.

Czy zauważyliście, że jakoś ostatnio nie  toniemy w papierach? Mam wrażenie, że  wszyscy się czają. Jeszcze trochę, a okaże  się, że zrobiłem spory błąd namawiając Adelę na robienie aplikacji rzecznikowskiej. Lepiej by wyszła na aplikacji adwokackiej stwierdził Emil. 

Adela uśmiechnęła  się - może jeszcze utworzy nasz przyjaciel Kancelarię Adwokacką a  sytuacja rzeczników jakoś się bardziej wyklaruje? Ja bym bardzo  chętnie przeszła na półetat tu gdy wrócę z ustawowego macierzyńskiego i gdzieś czytałam, że podobno zakłady pracy mają dawać mamuśkom połówki etatów  w czasie urlopu wychowawczego. Muszę kiedyś zatelefonować do zaprzyjaźnionej kadrowej w poprzednim  miejscu pracy. 

A jeśli sytuacja zawodowa nas  zmusi to prawdę mówiąc bez większego żalu wyjedziemy stąd i  zabierzemy ze sobą rodziców. Już bardzo dużo moich  znajomych mieszka poza Polską i jakoś nie płaczą z tęsknoty.

                                                                           c.d.n.