sobota, 22 lipca 2023

Lek na wszystko?-165

 W tydzień po wyjeździe Kurta, do Warszawy przyjechał Krystian i zatelefonował do brata. Wróciłeś już do Polski? - spytał Kazik brata. Nie, skądże. Jestem tu tylko służbowo. Załatwiam klientowi sprawy spadkowe. A w Warszawie jestem tylko  dziś, bo klient jest z okolic Krakowa. I nie mam pojęcia, czy zdążę tu jeszcze  wpaść gdy obskoczę tamte okolice. Nie mogę  wciąż pojąć dlaczego większość ludzi ma tak  zaniedbane  sprawy majątkowe. A już byłem niemal pewien, że większych  zawiłości majątkowych niż były w rodzinie  Aliny to już nie  spotkam. 

A propos Aliny- jak się  czuje ona i Tadzio?  Naprawdę cię to obchodzi?- zdziwił  się Kazik. No a co w tym takiego dziwnego widzisz? - przecież byłem z nią i z dzieckiem kilka lat. No fakt - zgodził się Kazik. Byłeś. I jest to czas przeszły  dokonany. "To se ne wrati" - jak mówią bracia Czesi. Więc może lepiej dla swego  zdrowia psychicznego zmień zainteresowania.  Oni oboje, Alina i Tadzio mają się świetnie, więc interesuj  się nimi tylko i wyłącznie z bardzo  daleka.  A najzdrowiej będzie jeśli postarasz  się zapomnieć o epizodzie  w  swym życiu o nazwie "Alina i Tadzio". I będzie  to najzdrowsze i  dla ciebie i dla  nich. My mamy stały kontakt z obojgiem, bo tata i Jacek codziennie są razem z  dziećmi i swymi synowymi na spacerach. I nie wpadnij przypadkiem na pomysł śledzenia ich. Pamiętaj, że wydałeś  zgodę na usynowienie Kazia przez  Pawła. I wbij sobie do głowy na resztę życia, że cała ta sytuacja jest wynikiem twojego postępowania wobec Aliny. A jeśli  się kiedyś ożenisz to pamiętaj, że w 99% zdrada się ujawni i to nawet wtedy, gdy nie przyniesiesz  żonie lub partnerce w prezencie choroby spod  znaku WR.

No tak, tak- miałem zamiar wpaść dziś wieczorem do was, ale w tej sytuacji chyba jednak  zrezygnuję. Tak, przykro mi to mówić, ale myślę, że tak będzie najzdrowiej- stwierdził Kazik. To jednak wszystkich nas bardzo bolało i jak mówią "rana dopiero przysycha". Nie  zapominaj, że Alina i Tesia są od wielu lat bardzo bliskimi przyjaciółkami, czasem siostry  nie  są tak blisko ze  sobą  związane jak one. Ale jeśli chcesz ze mną porozmawiać to możemy się spotkać na mieście - ciągle jesteś moim młodszym bratem.

A masz tam na Ochocie jakąś kawiarnię? Ja już nie pracuję na Ochocie, możemy się spotkać na obiedzie w restauracji hotelu MDM. Stosunkowo nieźle karmią i nie  zdzierają z klientów. A to ty już nie jesteś w tym instytucie? Nie, pracuję na Politechnice, jestem pracownikiem naukowo-dydaktycznym. To w ramach awansu?- spytał Kris. No nie wiem, po prostu będę się habilitował.Trochę mi się przytnie finansowo, no ale gdy załapię tytuł "profesor, doktor habilitowany" to mam wtedy inny start poza Polską. Wyjedziecie pewnie do Niemiec? Pewnie tak- na razie Tesia i Alek będą zgłębiać niemiecki. 

A Paweł?- wiesz co on wybierze? - spytał Kris.  Nie wiem co zrobi Paweł, zrobi to co będzie uważał za stosowne. On  ze swoją specjalnością w całej Europie znajdzie bez problemu pracę. Obaj z Pawłem chcielibyśmy  pracować w jednym mieście z uwagi na  naszych ojców- oni  się ogromnie przyjaźnią i nie chcemy ich rozłączać.  Ależ nie można swego życia wiecznie układać mając na uwadze interesy całej rodziny!- stwierdził Kris z wielkim przekonaniem. 

To bardzo indywidualna sprawa czym  się kierujemy wybierając swoją  ścieżkę, którą będziemy iść przez  życie - ja ci braciszku nie mówię jak i co masz w  swoim życiu wybierać. Ty już dokonałeś wyboru i to takiego, że w jego wyniku straciłeś żonę i dziecko. Wybrałeś kilka minut rozkoszy, straciłeś żonę i dziecko i masz nieco zaszarganą opinię w  zawodzie. Ale to twoje życie- nie moje. 

Kocham Tesię, kocham swoje dziecko, oboje kochamy tatę, który ma stokroć więcej pozytywnych cech charakteru niż miał ich nasz ojciec i między innymi dlatego jeszcze tu mieszkamy a nie w Berlinie lub Stuttgarcie. Oboje z Tesią wiemy, jak bardzo  się przyjaźnią Jacek i tata. I pamiętamy jak tata źle znosił samotność - teraz mu lekarz nie jest potrzebny - pozostały tylko badania  kontrolne raz  w roku. Nie masz nawet bladego pojęcia ile ciepła i opieki dają obaj dziadkowie Alkowi i Tadziowi. I obaj ich też uczą wielu rzeczy. Tadzio wreszcie zaczął sam opowiadać, nie trzeba go "ciągnąć  za język". Zmienił się o 180 stopni odkąd  Paweł  jest z Aliną i codziennie opiekuje się nimi Jacek. I ani Pawłowi  ani Jackowi nie przeszkadza  fakt, że Alina do końca  swego życia  będzie brała jedną tabletkę leku codziennie rano. Alina  raczej  już nie będzie miała drugiego  dziecka, bo nikt nie jest  w stanie przewidzieć czy wtedy nie nastąpi nawrót jej choroby - bo z tym to bywa różnie. Ale Paweł o tym wie, bo o tym wszystkim rozmawiał z lekarzami nim  się z nią ożenił. Miał nieco więcej  szczęścia w tej materii niż ty, bo Alina już wiedziała o swojej chorobie. Tak to jest gdy dorośli "z dobrego serca" nie informują swych  dzieci o ich chorobach.

No a której kończysz pracę?-spytał Kris. Różnie, na razie nie mam jeszcze  godzin pracy ze studentami, więc wyjdę o 15,00, więc na MDM-ie będę w piętnaście  minut. Pasuje Ci. Pasuje. No to się zobaczymy o 15,30, bo nie wiem czy będzie  miejsce do zaparkowania i po prostu dojdę piechotą.No to o15,30  pod restauracją.  

Zaraz  po zakończeniu rozmowy Kazik zatelefonował do Tesi, że ma randkę z Krisem. A ponieważ "ścignął" Teresę na  spacerze ta szybciutko nagrała króciutki filmik z oboma  chłopcami i przesłała go do męża. Obaj byli na huśtawkach, uśmiechnięci i zadowoleni. W tle widać  było obu dziadków , którzy z bliska pilnowali zabawy chłopców.

Bracia spotkali  się tak jak  to było umówione, Kris zamówił typowo polskie danie  czyli kotlet schabowy panierowany a Kazik placek ziemniaczany z gulaszem, czyli  danie  rodem z Węgier. Kazik przesłał filmik na smartfon Krisa, mówiąc, że chłopcy nie wiedzieli, że Tesia nagrywa filmik.  Kris zauważył, że obaj są ładnie ubrani, że mają jednakowego fasonu kombinezony, różniące  się tylko kolorem i zdaniem  Krisa obaj byli wysocy jak na  swój wiek. No a po kim mieli być niscy?- spytał Kazik. I tobie i mnie centymetrów nie brakuje, obaj są w górnych granicach wzrostu i dolnych w wadze. Żeby  było śmieszniej to Pawłowi też  wzrost dopisał, po tatusiu.  A kombinezony kupowaliśmy "na ciuchach" - import z Niemiec. Te dwa rowerki, które widać to ich. Obydwaj na nich  śmigają. Ale tylko na placu, bo już załapali, że nie  wolno szaleć po chodniku.  

A macie jakieś plany wakacyjne? - spytał Kris. No przez tę moją  zmianę pracy trochę  się nam pokręciło. Kurt planował dla nas Rugię, no ale to raczej mało realne, bo Tesia nie  chce jechać nad  Bałtyk, bo woda jak dla niej zbyt zimna. Ja mam urlop zaplanowany na  wrzesień i pojechalibyśmy znów w Bory Tucholskie. Ale bardzo możliwe, że uda mi  się namówić Tesię, by mimo tej  zimnej wody razem z Alkiem i tatą pojechała nad Bałtyk do Dębków, bo tam Jacek ma jakąś znajomą "miejscówkę". Zawszeć bliżej niż na Rugię - boję się by jechała sama z tatą i małym na Rugię. Co prawda Kurt, który jest obłędnie porządnym facetem stwierdził, że on to może nawet tu przyjechać po nich wszystkich samochodem i potem ich odwieźć, no ale to się w moim odczuciu "kupy  nie trzyma". Po prostu  posiedzimy trzy tygodnie w Borach Tucholskich. W ubiegłym roku było nam bardzo dobrze, bo mamy tam cały dom dla siebie, robimy sami tylko śniadania, żeby nie  lecieć na określoną godzinę, obiady i kolacje będziemy jeść w restauracji. Dzieciaki były zachwycone, wszystko im  się tam podobało. Pierwszy raz w życiu usłyszałem, że pająki, kury , owce, krowy - są śliczne.

Bardzo możliwe, że posiedzą  w czerwcu beze mnie, tylko z tatą i Jackiem z rodziną w jego bardzo zaprzyjaźnionej leśniczówce w okolicy Modlina. Na tyle blisko, że  tam mógłbym na weekendy bywać. Zawsze byłem  zdanie, że praca ludziom  w życiu przeszkadza - śmiał się Kazik. Ja się rozbestwiłem strasznie w trakcie pisania tego doktoratu bo pisałem wszak w domu. Miło ten czas  wspominam. 

No ale wtedy nie pracowałeś i musiałeś żyć z oszczędności, więc nie wiem, czy to takie zabawne- stwierdził Kris. Nie musiałem,  miałem przez te trzy lata stypendium naukowe od pana ministra przemysłu ciężkiego. Zresztą nie  siedziałem cały  czas w domu - bywałem w Instytucie i po prostu wiele spraw służbowych opracowywałem w domu. Tak naprawdę  wiele firm mogłoby mieć system pracy  zdalnej- tak jest w Meksyku. Stolica Meksyku jest tak przeludniona, że żadem system komunikacji miejskiej by nie  wyrobił wożąc ludzi do i z pracy. A stypendium  miałem za swe osiągnięcia w Instytucie, nie  powodu swej urody lub  elokwencji.

O kurczę, nie wiedziałem, że jesteś takim zdolnym facetem - stwierdził Kris. Nie martw  się, ja też o  tym nie wiedziałem - powiedział Kazik. Po prostu czasem wpadam na jakieś bardzo dobre  rozwiązania techniczne i to wszystko. Nie podejrzewałem, że ten pomysł zostanie opatentowany. Mam też kilka patentów poza Polską, ale jeszcze  nie zaczęli produkcji, więc jak na razie  nie mam z tego żadnych profitów. No ale patent jest i to się liczy w  sensie osiągnięć zawodowych. Forsa z patentu jest dopiero wtedy wypłacana gdy patent jest zastosowany w produkcji, a produkt sprzedawany. Ale i tak  wtedy dostałem ładną premię w firmie. Szczerze mówiąc wolałbym znów pracować w Niemczech. Tam człowieka doceniają. I to naprawdę niezależnie od tego jaką pracę wykonujesz,  a nie od tego komu  się podlizujesz. To taka drobna różnica.

Powiedz mi Kris a jak tam  ci się układa zawodowo? Kris  chwilę milczał i w końcu powiedział - stosunkowo nieźle.Tyle tylko, że nie mam wielkiego wyboru i muszę brać taką sprawę jak mi szef narzuci. Wrócę do Polski gdy nieco już o mnie zapomną, bo dyskrecja nie jest w Polsce czymś tak normalnym jak oddychanie lub inne funkcje życiowe. Z zasady każdy prawnik powinien milczeć o sprawach swoich klientów niczym ktoś, kto jest  niemową od urodzenia. Najgorsze jest  to, że każdy kto coś słyszał w danym temacie dorabia do prawdziwych faktów fakty urojone. Nie zdziw się, gdy usłyszysz o mnie, że nałogowo korzystałem z tak zwanych agencji towarzyskich. Bo i to podobno można o  mnie usłyszeć. Nie  mniej ja nie wyleciałem z pracy, ale wyleciała ta, która  mnie  zainfekowała, mężatka. Gdybym nie  był tak pijany jak byłem, to nie wystartowałbym do obcej baby bez ochrony, więc mnie zaraziła. Jedyny pozytyw całej tej sytuacji to ten, że się  kobitka dowiedziała, że to jej mąż zrobił jej taki prezent. Bo ja zgłaszając się na badanie musiałem podać swój ostatni kontakt seksualny. Oczywiście już są po rozwodzie. Tym głupim dziewuchom  się wydaje, że tabletki antykoncepcyjne chronią je  również przed chorobami z półki WR. I okazuje  się, że wiele z nich unika jak ognia owej ochrony, bo ponoć wtedy jest więcej dla obu stron radochy z seksu. 

Ale to, że byłem pijany wcale nie było i nie jest dla mnie usprawiedliwieniem. Byłem zmęczony sytuacją z Aliną, dlatego się po prostu uchlałem. No i moja wina, że jej nie dopilnowałem, że miałem dość jej choroby i w każdym jej odezwaniu się do mnie tropiłem symptomy jej choroby. Byłem przekonany, że to kolejny cykl jej hurra optymizmu. Robiłem dyskretny wywiad na temat Pawła- ma facet świetną opinię i w tej poprzedniej pracy i w tej obecnej. Może to kogoś dziwić, że bez oporu zrzekłem  się dziecka - ale wiem, że lepiej by dziecko miało za ojca  faceta, którego w pełni akceptuje jego matka, niż  żeby trwało w jakimś "psychicznym rozkroku"- z jednej  strony mąż matki, którego nie  wiadomo jak  nazywać a  z drugiej tatuś, o którym nie jeden  raz dziecko usłyszy niepochlebne  opinie. Wiem, że Paweł i Jacek ogromnie o niego i Alinę dbają. A do tego wy oboje macie też na  wszystko oko. I za to jestem wam obojgu  bardzo  wdzięczny.

Kris, a jak wygląda teraz  twoje życie osobiste poza  zawodowym? Myślę, że już jest nieźle. Jestem dłużnikiem Tesi - wynalazła mi tego gościa od psychoterapii i to był jednak  strzał w dziesiątkę. Masz cholerne  szczęście, że ta dziewczyna cię kocha, że jest z tobą. 

Anisa przechodzi leczenie onkologiczne, już jest po operacji, dochodzi do siebie, była operowana na początku stycznia. Na razie jeszcze ma  chemię, ale wg lekarzy bardzo dobrze ją toleruje. Tyle  tylko, że nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. I pewnie  dlatego nie wróci do Algierii, zostanie we Francji. A ja pewnie  za rok wrócę  do Polski. Pewnie  do tego czasu znudzi  się ludziom gadanie na mój temat.

Pewnie  się znudzi, a ty trochę zatęsknisz  za krajem, albo zapuścisz korzenie we Francji. Nie mogę ci  zagwarantować, że za rok my nadal będziemy tutaj, bo może już będziemy wtedy w Niemczech. Mnie  się tam bardzo dobrze pracowało i gdyby nie fakt, że byłem tak szaleńczo  zakochany w Tesi nie wróciłbym do Polski.

                                                                  c.d.n.