sobota, 27 lutego 2021

Wszystko jest......2

 W poniedziałek rano, jeszcze w trakcie jej zwolnienia  lekarskiego, Andrzej pojechał z Julitą do Instytutu Kardiologii. Rozległość obiektu i labirynt korytarzy, nieco powaliły Julitę- w pewnej chwili stwierdziła, że chyba pacjenci czują się tu dość  zagubieni. No ci, którzy przyjeżdżają tu na kontrolę to może i tak, ale ci, którzy tu są leczeni to raczej nie- przychodzą raptem 2 dni wcześniej, są leczeni, jeśli  w innym budynku mają jakieś badania to  z reguły są "konwojowani" przez personel, chodzący kręcą się z reguły w pobliżu swych sal, nie wychodząc poza oddział. Mnie osobiście ta placówka przypomina fabrykę czynną 24 godziny na dobę. Zapomniałem ci powiedzieć, że mój kolega jest nieco złośliwy, ale dobry z niego kumpel. No to fajnie, ja też jestem złośliwa, może się polubimy z tym twoim kolegą. Oooo, kochana,  co to- to nie. Nie pozwalam! Choć właściwie nie mam do ciebie  żadnych praw. Ale on i tak jest przekonany, że jesteś moją aktualną partnerką. Niech tak myśli, to może tak się stanie, powiedział przytulając Julitę gwałtownie do siebie. Poczekaj - zatelefonuję do niego, że już jesteśmy i z wewnętrznego telefonu przy szatni zatelefonował do kolegi. Chodź, podjedziemy do niego windą. Podróż windą była krótka, bo gabinet do którego mieli się zgłosić był na pierwszym piętrze, tuż obok windy.  Pod gabinetem czekało sporo osób, ale Andrzej obrzucił wszystkich spojrzeniem i bez pukania otworzył drzwi, zagarniając do środka Julitę. Zostali sobie przedstawieni, a kolega Andrzeja powiedział - od tej  chwili jesteś Julito moją siostrą  cioteczną. Mam na imię Jacek. Nie ma sprawy, miło mi - i Julita przywołała na twarz naprawdę uroczy uśmiech. Muszę cię zbadać, więc pozbądź się garderoby do pasa, a potem załóż tylko bluzkę bez bielizny, bo zrobimy rtg. Osłuchiwanie trwało i trwało , na stojąco, na siedząco, w pozycji horyzontalnej, by w końcu dr Jacek podsumował- "no jest, jasna cholera, arytmia."

I masz rację, Andrzeju, to może mieć związek z częstymi ropnymi infekcjami gardła. To jak ty ją leczyłeś, kochany?! Ona  dotąd leczyła się  u swojej zakładowej lekarki, mnie się pierwszy raz trafiło jej leczenie- tłumaczył się Andrzej. Wiesz przecież, że jak firma ma lekarza zakładowego, to pracownicy mają obowiązek leczyć się u niego, lekarz rejonowy jest od wielkiego dzwonu. Poza tym od niedawna jestem na jej rejonie, a rejonizacja to rzecz święta. Jacek tylko ręką machnął - w tym kraju wszystko stoi na głowie, nie na nogach. A kiedy ty przeniesiesz się do nas? Ta propozycja jest nadal aktualna, tylko musisz się zdecydować, bo że  szefowi się spodobasz to więcej niż pewne. A jak twój doktorat? Pisze się, pisze, choć dość opornie.  No to  zejdźcie teraz z powrotem na parter, zaczekajcie pod pracownią rtg,  ja tam zaraz dojdę, tylko  wstawię tu kogoś na moje miejsce. Julita zgarnęła swą bieliznę do torebki i wyszła wraz z Andrzejem z  gabinetu.  W 10 minut później już miała w ręce wynik rtg .  To teraz chodźcie na  Echo serca i po tym badaniu zorientujemy  co dalej trzeba zrobić. 

Po badaniu panowie spojrzeli na siebie wymownie , ale z ich "bełkotu medycznego" niewiele Julita pojęła. Jacek wypisał Andrzejowi jakie  badania  laboratoryjne powinna jeszcze Julita przejść, jakie leki w zależności od wyników powinna brać to Andrzej sam wiedział, a rtg wykazało, że płuca na szczęście w porządku. Mogła już włożyć po Echu serca  swą bieliznę, panowie umówili się na stały kontakt i na kolejną wizytę Julity za dwa miesiące, bo została zapisana do tutejszej poradni kardiologicznej. Przez te dwa miesiące Julita będzie brała  różne leki, potem powtórzy się  część badań i " się zobaczy co dalej". I najbliższy urlop powinna spędzić w sanatorium dla sercowców w Nałęczowie- może sobie mieszkać tam prywatnie a w sanatorium tylko brać zabiegi. Bo przecież nie puścisz chyba jej tam samej - stwierdził Jacek, a Andrzej tylko przytaknął. Ale to wszystko to dopiero po następnych badaniach, za dwa miesiące. Panowie pożegnali się serdecznie, Jacek objął ją i wycisnął na jej policzku całusa, mówiąc - nie martw się, wyciągniemy cię z tego. Na wściekłe spojrzenie Andrzeja powiedział - przecież to moja siostra cioteczna  kolekcjonerze - i wyszczerzył do Andrzeja zęby w uśmiechu. A co on kolekcjonuje?-przytomnie zapytała Julita. Dziewczyny , których imiona zaczynają się na literę"J"- wyjaśnił Jacek. No to ci jeszcze coś powiem kolego - przyjmij do wiadomości, że była pierwszą w tej kolekcji i ją zamknie- Andrzej wyraźnie miał ochotę powiedzieć koledze coś niemiłego. Ożeń się źle, kawalerze, to pogadamy.

W drodze do domu zrobili jeszcze spore zakupy żywnościowe, czyli, jak to określiła Julita, kupili tonę owoców i warzyw. W domu Julita poprosiła, by Andrzej jej wszystko wyjaśnił, bo niewiele mogła wydedukować z tego, co do niej dotarło. Zapewne gdyby wiedziała ile wiadomości będzie musiała nagle wchłonąć nie poprosiła by go o to. Na samym końcu dowiedziała się, że być może będzie musiała poddać się operacji, jeśli inne metody zawiodą i nie będzie poprawy. Ale na pewno nie w najbliższym czasie. I zapewne do tego czasu Andrzej: 1. rozejdzie się z  "obecną",  2. zmieni pracę, 3. pewnie już będzie  miał doktorat w kieszeni, 4. spełni się jego marzenie, które właściwie dopiero teraz sobie uświadomił. 

A o czym marzysz,? możesz mi powiedzieć?spytała cicho wlepiając w niego oczy. Andrzej spojrzał się na nią, poważnie, bez uśmiechu, w  jego oczach wyraźnie czaił się smutek - jak na razie  to o tym, by szybko się rozejść z "obecną", już rozmawiałem z adwokatem o tym,  potem bezboleśnie przejść przez ten doktorat, 3/4  pracy mam napisane, tylko trochę mi entuzjazmu  brakuje. I to wszystko?-dopytywała się Julita- to nie za wiele jak na faceta o twoich możliwościach. Być może, że niewiele, ale jak sprawić by ciebie odzyskać na nowo? Możesz mnie wyśmiać, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że byliśmy sobie przeznaczeni, tylko nie zauważyliśmy tego. Miałem do wyboru dwie przychodnie - nie wiem dlaczego wybrałem właśnie tę, ale wierz mi - nie miałem  pojęcia, że to twój rejon, nie miałem pojęcia, że jesteś z powrotem w Polsce, że jesteś po rozwodzie. Byłem pewien, że tkwisz w Mediolanie w objęciach swego włoskiego męża. Gdy przejrzałem karty pacjentów to aż mi tchu zabrakło. Imię, nazwisko, adres, rok urodzenia- wszystko się zgadzało. Dobrze, że serce mam zdrowe - w przeciwnym razie padłbym  z wrażenia. Odnalazłaś się, a mnie przypadła rola rozpoznania, że ci zdrowie szwankuje. Oczywiście, kolejny przypadek, tak racjonalny facet jak ja powinien nawet nie zwrócić na to uwagi, no ale trafiłaś na mnie, z którym się migdaliłaś jeszcze w podstawówce, z którym wybrałaś zupełnie nietypowy sposób na świętowanie zdanej matury, a przecież byliśmy w zupełnie  różnych szkołach, co nam jakoś nie przeszkadzało ciągle na siebie wpadać, nawet gdy się nie umawialiśmy. Dlaczego zawsze myśl o wagarach przychodziła nam tego samego dnia? Nie umawialiśmy się, mieszkaliśmy w odległości półtora kilometra od siebie i nie mieliśmy się jak natknąć na siebie  idąc do swoich szkół. Jestem jeszcze w stanie zrozumieć, że trafialiśmy na siebie w Łazienkach, bo to była  meta większości wagarujących, ale dlaczego nagle spotykaliśmy się w Muzeum Techniki, lub przed kinem w centrum miasta? To wszystko stanęło mi przed oczami, gdy znalazłem twoją kartę zdrowia. I poczułem się tak jak wtedy, gdy zgodziłaś się na nasze indywidualne obchody zdania matury. Taką samą radość i lęk jak mnie, już dorosłego, odbierzesz. Nie  wiesz, ile mnie kosztowało by zachować się profesjonalnie i nie rzucić się do całowania  ciebie. A teraz w pewien sposób machnęłaś ręką na moje dwa nieudane związki a we mnie odżyły dawne marzenia o tym, że będziemy razem.  

Julita wstała od biurka, przy którym Andrzej tłumaczył jej  krwioobieg , rysował zastawki itd. i podeszła do niego pytając- a nie mógłbyś mnie po prostu objąć i pocałować tak jak kiedyś? Andrzej ujął jej twarz w dłonie, przejechał językiem po jej ustach i powiedział- mogę, ale za 20 minut muszę być w gabinecie. Jeśli teraz  cię pocałuję, żadna siła mnie nie oderwie od ciebie, a innego internisty tu nie ma. Tak to jest gdy się ma chłopaka - lekarza. Ale przyjdź po mnie równo o ósmej. Wrócimy razem, to będzie dla ciebie spacer, to minimum, które musisz dziennie przedreptać. Wyjdę punktualnie, przyrzekam.

Gdy Andrzej równo o godzinie ósmej wieczorem  zjawił się przy rejestracji  z kartami pacjentów, panią rejestratorkę nieomal zmiotło z powierzchni ze zdumienia. I dobrze, że nie wyjrzała za nim na zewnątrz, bo pewnie zdumiała by się jak świetnie ten nowy lekarz  ma opanowaną sztukę całowania się w trakcie chodzenia. A oni szli niespiesznie, objęci niczym para nastolatków. Julita wypytywała czy miał komplet pacjentów- miał, średnia wieku 50+, grupa , dla której wizyta  u lekarza była swego rodzaju rozrywką. Ale i tak trudniejsza była grupa 70+ cierpiąca głównie na samotność - ludzie owdowiali, w pewnym sensie wykluczeni z życia bieżącego, grupa, która powinna być pod specjalistyczną opieką geriatrów.    A tych specjalistów można policzyć na  palcach jednej ręki, choć to Warszawa. Szli do domu nieco dłuższą drogą bo Julita  chciała mu pokazać willę,  która w dzieciństwie była jej marzeniem co dziś budziło w niej tylko  śmiech. 

Julita wciąż w objęciach Andrzeja  w pewnej chwili powiedziała- jest coś, czego o mnie nie wiesz a trochę boję się ci o tym powiedzieć. Boję się, że  gdy się dowiesz to nie będziesz chciał być ze mną. Andrzej spojrzał na nią z ukosa i powiedział - mów, jestem odporny. Albo zaczekaj, aż dojdziemy do domu - bo czasem masz takie teksty, że aż muszę usiąść- to ci się nie zmieniło od lat. A tu jak widzisz nie ma ławek. Objął ją mocniej i powiedział - ciekawy jestem ilu moich pacjentów widziało nas dzisiaj. Zapisałem cię na jutro na analizy, trzeba zrobić te badania, o których mówił Jacek  i masz ostatni numerek u mnie na pojutrze. Rejestratorka miała dziś ciężki dzień, w sumie trzy razy musiała udawać, że to normalne, że lekarz zapisuje swoją pacjentkę do siebie i na analizy. No a na koniec wyszedłem równo o 20,00 z przychodni. Ewenement.

Gdy weszli do mieszkania i przeszli do pokoju Andrzej mocno objął  Julitę i poprosił- mów teraz o co chodzi. Julita wpatrzyła się w jego oczy i powiedziała - nie będę nigdy miała dzieci bo mam zrobioną, na moje własne życzenie, laparotomię.  Ufff- odetchnął Andrzej, już myślałem, że albo doszłaś do wniosku, że mnie nigdy nie pokochasz, albo że masz kogoś, tylko zapomniałaś mi o tym powiedzieć. Gdzie to robiłaś? Bo chyba  nie w Polsce? No pewnie, że nie, we Włoszech. Dawno? trzy lata temu. I jak? Wszystko dobrze? Żadnych powikłań? Żadnych- cykle  normalne, 100% pewności. To czemu bałaś się mi to powiedzieć? Przecież to tylko i wyłącznie dla mnie  pełna frajda. No tak, ale Włoch  tej wiadomości nie wyrobił i się rozeszliśmy.  Zrobiłam to  po pierwszej, niechcianej przez nas oboje ciąży, bez uzgodnienia tego z nim. Nie wiem czemu, ale jemu się wydawało, że aborcja to jest to co kobiety lubią.  Skurwiel - podsumował niezbyt elegancko Andrzej. Julitko, ja nie pragnę dzieci, ojcostwo nie przypadło mi do gustu. A jeśli w ciągu najbliższych 2 lat zamarzy nam się obojgu jakieś dziecko, to po prostu zrobimy in vitro. Odetchnąłem, już myślałem, że mnie wyrzucasz ze swego życia a jeszcze nie zdążyłem się nawet odrobinę w nim zagnieździć. 

                                                                          c.d.n.