niedziela, 9 maja 2021

Każdy na coś czeka - 4

Empik, do którego tym razem pojechali był w budynku dużej galerii handlowej. Trzy piętra wszelakich sklepów plus hala z artykułami spożywczymi. Nim zaczęli zakupy Jacek zaproponował by zaczęli od kawiarni, bo muszą pilnie jeszcze  kilka spraw razem omówić. A ja myślałam, że skoro ja cię kocham i ty kochasz mnie to już jest wszystko jasne - zakpiła Marta- a tu się okazuje, że nie wszystko. No dobrze, chodźmy na tę kawę, ale ja bym do niej wzięła torcik czekoladowy, tu mają całkiem dobry, mocno czekoladowy i mało słodki. Dobrze kochanie- zgodził się Jacek- ja też wezmę, skoro mówisz, że mocno czekoladowy i nie słodki.  

Gdy już siedzieli przy stoliku Jacek stwierdził, że nie wie jak wyglądają współcześnie oświadczyny, ale jedno jest pewne- on kocha Martę i marzy by ona chciała z nim być na zawsze. I sądzi, że jednak instytucja małżeństwa, jeśli naprawdę ludzie się kochają, nie jest  złym rozwiązaniem. On osobiście sądzi, że im wystarczy ślub cywilny, ale jeśli ona chce to może być i kościelny. No to dobrze - stwierdziła- że tobie wystarczy ślub cywilny, bo kościelny to już raz zaliczyłam, drugiego nie dadzą. No to super - ucieszył się Jacek. Mam gorącą prośbę - mieszkajmy nadal w tym mieszkaniu, w którym mieszkam, razem z moim stryjem- nie mogę go zostawić samego dopóki nie uda mi się go jednak wyprawić na implantowanie stawu biodrowego i doprowadzić do stanu, że nie będzie tak bardzo zależny od innych. Kocham go tak jakby był moim ojcem, zresztą - cholera wie - może i nim jest- nie mam pojęcia. W każdej plotce jest ponoć ziarno prawdy. Jak widziałaś mieszkanie duże, a on nie jest męczącym facetem. Popatrzymy dziś u nas, co można zmienić w chatynie, by było nam w niej wygodnie. Jak znam życie i stryja to zaraz powie, że on się przeniesie do tej mojej sypialni, tylko zmieni to łóżko na swoje.

A jeśli będziesz mieszkać  ze mną tu, to twoje mieszkanie możemy wynająć, żeby nie generowało kosztów. I pomyśl kochanie nad terminem ślubu. Jest jeszcze jedna sprawa - dziecko. Czyje dziecko? zrobiłeś byłej dziecko? Jacek zaczął  się śmiać- nie, nie zrobiłem, idzie o ewentualne nasze dziecko. Sama powiedziałaś, że musimy o wszystkim rozmawiać, no więc rozmawiam. Bo tak naprawdę to nie umiem w tej chwili ocenić czy jestem zainteresowany posiadaniem dziecka. Ja też nie wiem czy chcę być matką - stwierdziła Marta.  Może za jakiś czas dojdziemy razem do wniosku, że to dobry pomysł, ale na dzień dzisiejszy to nie marzę o jakimś wrzeszczącym zawiniątku.  Na razie to jestem szczęśliwa, że jesteś ty, że cię kocham, że ty mnie kochasz, że będziemy razem. To już i tak dużo wrażeń na raz, jak dla mnie. 

Jacek, ja na pewno nie powiadomię moich rodziców o tym, że biorę ślub i ich na niego nie zaproszę. Po ślubie mogę im tylko wysłać nasze  zdjęcie  ślubne, ale adresu i tak im nie podam. No i fajnie, rozumiem. Moi pewnie też nie przyjadą z tej okazji z Kanady, więc też raczej tylko wyślę im po fakcie zdjęcie i informację, że się ożeniłem z miłością mego życia. To teraz możemy zjechać na  parter do jubilera - chcę byś ty wybrała dla nas obrączki. Wiesz, taki nieco staromodny jestem i chcę być zaobrączkowany. Nie mów - ty i staromodny? A uprawiasz taki nowoczesny kierunek na polibudzie.  A ty skąd wiesz, czym się zajmuję? Jestem specem od wyszukiwania informacji- śmiała się Marta. I jeśli skoczysz gdzieś w bok, już po 10 minutach będę o tym wiedziała. Co prawda nie wiedziałam, że masz samochód. Małe niedopatrzenie. To gdzie ty pracujesz? - zaniepokoił się Jacek. W biurze podróży ORBIS- przecież ci mówiłam kiedyś. A ty mi kiedyś powiedziałeś , w którym gmachu  Politechniki pracujesz, a ja jeszcze czytać   umiem, a do tego interesowałeś mnie, więc sobie sprawdziłam  jakie tam są wydziały. Po prostu zawsze słucham co do mnie mówisz, zresztą zawsze słuchałam. Ja wiem, że czasem robię wrażenie jakbym do trzech nie potrafiła zliczyć, choć tak naprawdę to nawet do stu policzę. Stali przed wystawą sklepu jubilera i Jacek zapytał- a o czym teraz myślisz? O niczym specjalnym - o tym, że nie lubię kolczyków i nigdy sobie uszu nie przekłuję. A tak od chwili gdy się dziś ubrałam myślę o tym, że ogromnie cię kocham i że boję się, że to tylko sen, że ty mnie kochasz. Nie sen, uwielbiam cię, nie tylko kocham, chodź, wybierzesz obrączki.  Gdy podeszli do lady sprzedawczyni wychodziła niemal ze skóry by namówić ich na obrączki  "modne", czyli z białego złota z brylancikami, ale Marta stwierdziła, że wcale się jej one nie podobają. Okazało się, że zgodnie z obowiązującą modą musi być brylancik, jeśli nie w obu obrączkach to przynajmniej w tej  damskiej. A dlaczego nie chcesz z brylancikiem? dopytywał się Jacek. Bo są mało praktyczne - nie będę nosiła obrączki, którą muszę co i rusz zdejmować bo mi się zniszczy. Jak nie ma to nie ma problemu - zamówimy u jubilera prywatnego. Każdy w ciągu  miesiąca  zdąży zrobić  zwykłą , gładką złotą obrączkę. Jacek był wyraźnie nieszczęśliwy gdy wychodzili ze sklepu bez obrączek. Pokręcili się jeszcze po galerii i pojechali do mieszkania Marty.

Martuniu, a dlaczego powiedziałaś, że w ciągu miesiąca nam zrobią te obrączki - jak się ktoś przyłoży to może je zrobić  góra w tydzień- tłumaczył jej w drodze. Kochanie, ale jeśli nawet ktoś je zrobi w tydzień to i tak  ślubu nam udzielą dopiero w 30 dni od chwili złożenia naszych dokumentów. Jacek był zdziwiony i zdruzgotany tą wiadomością. Był pewien, że wystarczy złożyć dokumenty i wybrać sobie termin ślubu. Ale wytłumacz mi, dlaczego muszę czekać te 30 dni by się ożenić z tobą?  Bo podobno tyle dni władze wyznaczyły by kandydaci na małżonków zdali sobie sprawę z tego, że będą małżonkami. Podobno bardzo wiele osób rezygnuje w tym czasie i wycofuje papiery, bo się rozmyślili. To proste Jacusiu - składasz papiery pod wpływem impulsu bo ci się jakaś lala spodobała, bo akurat gdy ją poznałeś byłeś przytruty lub na gigant kacu. Za kilka dni mija ci stan nieważkości i zwoje mózgowe zaczynają pracować a tu klops- lala ci siedzi na głowie boś się ożenił. A okazuje się  ponadto, że ta lala ani ładna, ani bogata, ani mądra, więc musisz teraz się rozwodzić i sądowi głowę zawracać. A tak to w stanie  nieważkości i bezmyślności składasz dokumenty, za kilka dni  wracasz do stanu normalności, widzisz, że lala nie taka jak ci się zdawało .... wycofujesz  dokumenty- ślubu niet. Podobno regularnie 20% składających papiery wycofuje  je przed wyznaczoną datą ślubu. Nie miałem o tym pojęcia - stwierdził  Jacek. No to teraz  masz- podsumowała Marta. Jacek obejrzał mieszkanie i stwierdził, że ono jest idealne pod wynajem. Marta w tym czasie pakowała swoje rzeczy. W pewnej chwili podeszła do Jacka - popatrz Jacek - mam stare, jeszcze przedwojenne obrączki moich dziadków. Daj rękę - przymierzymy - no właściwie jest dobra, może tylko odrobinę trzeba ją rozciągnąć, ta po babci dla mnie jest idealna rozmiarowo. No i zobacz- mamy obrączki i to z bardzo dobrego złota. Oddamy do jubilera prywatnego żeby usunął to co jest wygrawerowane i wygrawerował nasze imiona i datę naszego ślubu. Dopasowanie, usunięcie starego grawerunku, wpisanie naszych imion zrobimy przed ślubem, a po ślubie dodamy, albo nie- datę naszego ślubu. No ale obrączki to przecież załatwia mężczyzna - protestował Jacek. Najdroższy, dostatecznie dużo wydasz na dopasowanie obrączek, usunięcie napisów i zrobienie nowych. Ręczę ci, że poczujesz się usatysfakcjonowany tymi wydatkami. Usługi jubilerskie  są naprawdę drogie. Podobają ci się? Według mnie nie są za szerokie ani nie za cienkie. Popatrz, są z 1916 roku! Pomyśl kochanie - nosząc je przywrócimy im życie. Jacek szybko chwycił ją w objęcia i całując szeptał - jesteś cudowną, mądrą czarodziejką, kocham cię ogromnie. 

Jacek, musimy wracać, trzeba obiad zrobić no i wreszcie zakupy rozpakować. Kochany, wyjmij wszystko co jest w zamrażarce i co jeszcze jadalne w lodówce i włóż proszę do termo torby. Ja jeszcze muszę wziąć kilka rzeczy z łazienki i apteczki. Z apteczki? a co tam masz? Chodź ze mną, to zobaczysz- między innymi  mam tu maść na ten twój bolący nadgarstek, ooo, mam nawet dwa różne smarowidła. Obydwa naprawdę dobre. Jedno jest oryginalne chińskie smarowidło, extra na ból głowy, a ta arnika na ten twój nadgarstek.Weźmiemy też żel żywokostowy, ponoć świetny na kostne kontuzje.

Czy zauważyłeś jak mało tym razem wzięliśmy książek w Empiku? Zaczynam podejrzewać, że coraz rzadziej będziemy kupować akurat tam, mamy bliżej kilka księgarni. Najbliższą kilka domów od nas dalej. Jacuś, a dasz mi kiedyś poprowadzić samochód? A masz prawo jazdy? Mam, ale dawno nie prowadziłam, w Warszawie zwłaszcza. No oczywiście , że ci dam, zobaczę jak to jest być wożonym przez kobietę. Martuniu, przez ciebie jestem w stanie ciągłego zadziwienia - żadnej kobiety jeszcze tak nie kochałem, z żadną nie miałem takich przeżyć jak z tobą tej nocy, żadnej tak nie pożądałem, żadna nie zadziwiała mnie tak jak ty swą życiową mądrością. Marta chwilę milczała -  to żadna moja zasługa ani nadzwyczajność, to miłość sprawia, że inaczej patrzymy na świat i nagle dostrzegamy lepiej i dokładniej to co nas otacza. Ja tylko nauczyłam się mówić o tym co dostrzegam, co czuję, co myślę. I wiesz? dobrze, że już jedziemy do domu, że miejsce, w którym będziemy razem postrzegam jako dom.

Wspólne robienie obiadu przebiegało błyskawicznie, bo jak powiedziała Marta - co cztery ręce to nie tylko dwie. Przy obiedzie Jacek powiedział stryjkowi, że oświadczył się Marcie, ale nie tak typowo z bukietem i z przyklękiem. I że byli w sklepie  jubilerskim i nic się tam Marcie nie podobało i będą mieli obrączki złote po jej dziadkach, bo Marta uznała, że nosząc je oni dadzą im drugie życie. I to tłumaczenie jakoś tak bardzo spodobało się Jackowi. Masz Jacuniu naprawdę dużo szczęścia bo trafiłeś na bardzo mądrą a do tego dobrą kobietę, więc pamiętaj, że musisz to doceniać. I ze trzy razy dziennie dziękuj losowi, że skrzyżował wasze drogi. To kiedy złożycie swoje papiery w urzędzie stanu cywilnego? 

No to już wiem, czego jeszcze nie zabrałam ze swego mieszkania - zaśmiała się Marta- metryki urodzenia i aktu rozwodu. I jest jeszcze jedna sprawa do omówienia- chciałabym wyłączyć swoje mieszkanie ze wspólnoty majątkowej, ale po ślubie zrobić Jacka notarialnie moim spadkobiercą. Co o tym sądzisz Jacusiu?  Oczywiście to jest  jasne, mądre, zrozumiałe. Ja to samo zrobię ze swoim mieszkaniem. A gdy będę zmieniał samochód to zrobię dowód zakupu na  dwie osoby, na Martę i na  siebie. A po twoje dokumenty wpadniemy jutro. A jeśli będzie pogoda to może pojedziemy gdzieś w trójkę? Weźmiemy dla stryjka jego składany fotelik a dla nas turystyczne poduchy i koc. A co wam będę życie uprzykrzał - certował się stryjek. A czy ja zwracając się do pana mogę dodawać pana imię? Stryjek łypnął okiem na Jacka i powiedział - wchodzisz dziewczyno do rodziny, to pominiemy te rzeczowniki pan, pani i zostaniemy tylko przy imionach- ja jestem od dziś tylko Kamil -zgadzacie się oboje? Marta przywołała na twarz swój najpiękniejszy zdaniem Jacka uśmiech i powiedziała- czuję się zaszczycona. A ja też mogę ci mówić po imieniu?- dopytywał się Jacek. No jasne, jestem sprawiedliwym człowiekiem.

Następnego dnia, czyli w niedzielę pojechali w trójkę nad rozlewisko Wisły. Rozłożyli się tak by móc spoglądać na wodę i na zalesioną łachę na Wiśle. Po dwóch godzinach  słuchania  bzykania owadów mieli dosyć i Marta wymyśliła, że mogą pojechać do Wilanowa, bo jest tam kilka kawiarni na świeżym powietrzu - wypiją kawę , zjedzą lody oganiając się od os, potem pojadą do mieszkania Marty i zabiorą wszystkie dokumenty, a do niej do mieszkania to może też wejść Kamil, bo staną przy samej bramie, Marta wysiądzie z Kamilem, wolniutko podejdą pod bramę, zaczekają na Jacka, który w tym czasie zaparkuje i pojadą windą do mieszkania  Marty. Ale jak to w życiu - skończyło się na tym, że Jacek i Kamil zostali w samochodzie a na górę Marta pojechała sama. Wygarnęła ze swego biurka wszystkie dokumenty jakie tam były, władowała je do solidnej siatki na zakupy, sprawdziła czy wszystko w domu jest pozamykane i pozakręcane i zjechała na dół.

Kamil był zadowolony, że dał się namówić na tę wyprawę a Marta zaczęła od tego dnia coraz częściej nalegać na Kamila i na Jacka, by zająć się tym stawem biodrowym, czyli wyszukać dobrego ortopedę i pokazać mu biodro Kamila.

                                                                       c.d.n.

Każdy na coś czeka- 3

 Według Marty lazania była pyszna, chwaliła, że pomidory w sałatce były pozbawione skóry i bardzo lekko doprawione  ziołami. Jacek wewnętrznie promieniał a najmilszą nagrodą była uśmiechnięta buzia Marty. Po kolacji stryjek oświadczył, że zaraz idzie oglądać jakiś film i jeśli ktoś ma ochotę to  wystarczy przejść do drugiego pokoju. Marta  pomogła Jackowi posprzątać po kolacji, ale cała pomoc sprowadziła się głównie do tego, że była w kuchni gdy on zmywał.

Gdy już opuścili kuchenne progi i przeszli do pokoju Jacka, ten poprosił by Marta wybrała coś do posłuchania, to na co ma ochotę. Ojej-zdziwiła się - ależ ty masz tych  CD! Muszę chwilę popatrzeć, bo tyle tu tego, że tracę rozeznanie. 

Po chwili wybrała komplet koncertów skrzypcowych Paganiniego i komplet koncertów Vivaldiego na wiolonczelę. Wpierw włączyła compact  z nagraniami Vivaldiego. Gdy już sączyła się cicha muzyka powiedziała - chciałabym jeszcze coś więcej o tobie  wiedzieć i częściej się z tobą spotykać. Mówisz poważnie? - spytał nieco zaskoczony a jednocześnie  zadowolony Jacek, biorąc ją za rękę. Bo prawdę mówiąc od dawna marzy mi się, właśnie taka sytuacja - ty i ja, nie tylko raz na jakiś czas na konkretnej imprezie, ale właśnie choćby tak jak teraz - siedzimy razem i słuchamy muzyki, ale nie w filharmonii ale w domu. Ty i ja przy jednym stole, ty i ja na spacerze, ty i ja na zakupach, ty i ja mówiący sobie jak minął dzień w tym czasie  gdy nie byliśmy razem.  Znamy się dwa lata, ale miałem wrażenie, że wcale ci się nie podobam i nie interesuję cię jako facet na co dzień, co najwyżej na zasadzie "na bezrybiu i rak ryba". Teraz wiem, że przeszłaś wielką traumę, ale chcę zawalczyć z tobą o twoje uczucia do mnie. Bo się w tobie zakochałem i wiem, że to prawdziwe uczucie a nie iluzja. Nie jestem z natury podrywaczem, nie umiem prawić komplementów, to raczej ja bywałem podrywany. Twoja "poprzedniczka"  rzuciła mnie w chwili, gdy dowiedziała się, że nie mam najmniejszego zamiaru wyemigrować do Kanady. Oświeciło mnie wtedy, że to nie ja ją interesowałem ale emigracja. To było ze dwa miesiące wcześniej nim się spotkaliśmy po raz pierwszy  Empiku.

Wtedy w Empiku uwiódł mnie twój uśmiech -uśmiechnęłaś się tak cudnie gdy razem sięgnęliśmy po tę samą książkę. Co tydzień , niczym nastoletni smarkacz latałem do Empiku w nadziei, że cię spotkam. I jednak opłaciło się - po roku znów się spotkaliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. A pomiędzy naszymi spotkaniami mordowałem się pisaniem doktoratu.

A nie zauważyłeś, że ja się też ucieszyłam wtedy z naszego spotkania? Jacek uśmiechnął się - wtedy też się tak pięknie uśmiechnęłaś, ale wziąłem to za przejaw twej wrodzonej uprzejmości.

Marta ukucnęła na wprost Jacka siedzącego na sofie, wyciągnęła w górę rękę i ustawiła sobie twarz Jacka na wprost swojej twarzy- nie uśmiechała się uroczo, była szalenie poważna. Posłuchaj mnie chwilę uważnie - ja naprawdę chcę byśmy się dobrze poznali wzajemnie, więc przyjmijmy od dziś nową zasadę - mówienie sobie wzajemnie tego wszystkiego co chcemy sobie wzajemnie dać, co do siebie czujemy, czego się boimy,  czego nie lubimy, o czym marzymy. Bo to jest jedyny dobry sposób uniknięcia jakichś pomyłek bo coś się  źle zinterpretowało.

To, że się nie uśmiecham w danym momencie wcale nie znaczy, że o swoim rozmówcy nie myślę ciepło, a mój rzekomo piękny uśmiech może mi się przydarzyć nawet wtedy gdy mam ochotę rozmówcę zamordować. I dlatego trzeba ze sobą rozmawiać, mówić o tym co się czuje, czego się oczekuje a na co nie chcemy się zgodzić.

Odwaliłam naprawdę sporą pracę by się pozbierać po tamtym małżeństwie. Psychoterapia nauczyła mnie trzeźwego myślenia, analizowania tego co się we mnie dzieje i, co czasem jest trudne - werbalizowania własnych myśli. Nie zostawiajmy partnerowi domyślania się tego co nam się w głowie kołacze, marzy lub sprawia nam ból lub rodzi w nas lęk.

Jesteś pierwszym i jedynym mężczyzną z którym zaczęłam się spotykać od chwili ucieczki od męża. I, podobnie  jak ty myślałam, że wcale ci się nie podobam, że może w pewien sposób narzuciłam ci swoje towarzystwo. A ty jako szarmancki facet nie bardzo umiesz się mnie pozbyć i dlatego nadal się ze mną spotykasz.

Jacek delikatnie, ale dość stanowczo przyciągnął ją do siebie  i posadził na swoich kolanach - posłuchaj-ześwirowałem na twoim punkcie i to na całej linii- chcę być z tobą, nocą o tobie śnię, w dzień za tobą tęsknię. Nie podejrzewałem, że w moim wieku będę zakochany jak małolat. Wczoraj i dziś nawet jednego zdania nie napisałem w pracy- dobrze,  że mam własny pokój i mogę się zamknąć od środka. Gapiłem się w okno wyrzucając sobie, że nie zrobiłem ci nigdy zdjęcia na które mógłbym zerknąć gdy cię nie ma w pobliżu i dumając nad tym co mam zrobić byś mnie pokochała. I byśmy jednak zostali małżeństwem, chociaż ty nikomu nie polecasz tej rozrywki. 

Marta przytuliła się do niego - niewiele będziesz miał w tej materii do zrobienia. Bądź po prostu sobą, miłość przychodzi sama. Jacusiu, zobacz, już północ dochodzi, muszę już iść do domu. Nie musisz, tu są cztery pokoje, w każdym mebel nadający się do spania. Dam ci moją bluzę, będzie ci sięgała do kolan a może nawet za kolana. A rękawy złożymy prawie na pół. A skoro tu przenocujesz to jeszcze możemy trochę razem posiedzieć. Cudownie jest móc cię przytulać, głaskać, całować. Masz takie ładne, zgrabne rączki, muszę wycałować wszystkie twoje paluszki. Ty to chyba w dziecięcych rękawiczkach możesz chodzić. Jacek, nie mieszkasz tu sam, co na niespodziewaną lokatorkę powie twój stryj?  

Wiem co pomyśli- bo nic nie powie, ale pomyśli - nareszcie ten nieśmiały dureń jest szczęśliwy. On wie, że cię kocham. Był bardzo ciekawy jaka jesteś. I wiem, że mu się spodobałaś, nie tylko pod względem urody, ale spodobało mu się twoje wnętrze. Gdyby było inaczej nie uciekłby zaraz po kolacji przed telewizor, byśmy się czuli swobodnie. Ta, która liczyła na wyjazd do Kanady była tu dwa razy- pierwszy i ostatni zarazem. Ale wierz mi, już po 15 minutach jej obecności wiedziałem, że ona się jemu nie podoba, że jego zdaniem nie pasuje do mnie i że nic z tej znajomości nie wyniknie dla mnie dobrego. Ale nie powiedział mi o tym ani słowa wtedy- uważał, że każdy ma prawo do popełniania błędów bo na nich też się można czegoś nauczyć. A ja chyba za bardzo potrzebowałem kobiety i jakoś mniej mnie interesowało jej wnętrze a bardziej wielce widoczne atrybuty kobiecości.

On jest z  zawodu stomatologiem, a do tego robił drugi kierunek - psychologię. Śmiali się z niego w rodzinie, że jest wiecznym studentem. Ale dziadek był zdania, że skoro go stać na utrzymanie syna na drugim fakultecie, to niech studiuje- wiedza nie boli. Dziadek był znanym i cenionym dentystą - miał swój prywatny gabinet, poza tym wykładał na uczelni.

Chodź, pokażę ci swoją sypialnię - możemy tam spać razem i jeszcze duuużo dłużej porozmawiać. I nie przekroczę granicy jeśli tego nie zechcesz. Poprzestanę na całowaniu i tuleniu - byleby być bliziutko ciebie. Obok sypialni jest druga, mała łazienka. Mała, bo to tylko kabina, umywalka i WC za ścianką. Zaraz wyszukam moją bawełnianą cienką bluzę, pewnie w niej będziesz cudnie wyglądać. Albo będę w niej wyglądać nie tyle cudnie co cudacznie - stwierdziła Marta. Poddawała się pieszczotom, które wyraźnie sprawiały jej wielką przyjemność, co było dla niej samej nie lada zaskoczeniem. Przestawała być biernym odbiorcą, zaczęła całować Jacka co oczywiście zintensyfikowało bardzo jego aktywność.

Gdy obejmując i całując się dobrnęli do sypialni rytuał wzajemnego rozbierania się trwał bardzo długo- tak naprawdę Marta robiła to po raz pierwszy w życiu, co nie uszło uwadze Jacka i ogromnie go wzruszyło. A on nie szczędził słownych zachwytów nad każdym kawałeczkiem jej wyłonionego z ubrania ciała i każdy odsłonięty fragment był skrupulatnie i długo całowany. I wieku 33 lat i dwóch miesięcy Marta po raz  pierwszy w życiu odczuła pożądanie i to nieznane jej dotąd odczucie było dla niej zaskakujące ale i niepokojące zarazem - chyba zwariowałam- pomyślała.  Przylgnęła mocno do Jacka i wyszeptała mu do ucha- jeszcze nigdy z nikim nie czułam tego, że chcę się kochać, jesteś pierwszy. Nie wiem jak to się stało. Jacek czym prędzej sięgnął do szufladki nocnego stolika, ale Marta szepnęła- nie trzeba, jestem zabezpieczona, byłam tydzień temu u lekarki i lecząc co innego jestem zabezpieczona. 

To była prawdziwie odkrywcza wyprawa - dla Marty wszystkie czułe pieszczoty były nowością, a Jacek był zachwycony jej reakcjami, jej staraniem się by poznać jego reakcje, nie miała oporów by o to pytać a on zapamiętywał dokładnie mapę jej ciała i jej reakcje. Czuł się jak odkrywca nowych lądów, zafascynowany tym co odkrywał. To była noc, którą każde z nich zapamiętało na zawsze. Zasnęli bladym świtem, zmęczeni ale niezmiernie szczęśliwi i zachwyceni sobą wzajemnie.

Poranny prysznic, oczywiście wspólny, choć kabina z trudem mieściła ich oboje, wypadł tak mniej więcej około południa, a Jacek przekonał Martę, że śniadanie powinni zjeść oboje w łóżku  i oboje po śniadaniu nieco jeszcze pospać. Do Empiku i na zakupy zdążą pojechać.

Śniadanie w łóżku, a do tego przygotowane przez ukochanego - totalna nowość w życiu....obojga.

Do Empiku i na zakupy wybrali się tym razem samochodem Jacka. Pomyślałem, że weźmiemy tym razem samochód, bo może wpadniemy do twojego mieszkania i weźmiesz trochę rzeczy dla siebie. Z tego co zauważyłem to kobiety z reguły nie chodzą cały tydzień w tej samej sukience  czy bluzce. Co prawda po tej nocy to nawet gdy będziesz ubrana wielowarstwowo to i tak będę cię widział nagą - a wierz mi- wyglądasz w stroju Ewy cudownie. Ty w Adamowym ubranku też ogromnie mi się podobasz- zapewniła go Marta- ale chcę być jedyną osobą oglądającą cię w tych okolicznościach. Masz na to patent, moja kochana. Jestem tylko twój.

                                                                   c.d.n.