Fryzjer, który otworzył swój zakład w pobliżu zakładu fotograficznego Konrada "podpadł" Emilowi, bowiem namówił Adelę na.......obcięcie włosów. Wychodząc od fryzjera Adela wstąpiła do Konrada, który był wręcz zachwycony jej nowym wyglądem. I to tak bardzo zachwycony, że chwycił za Polaroid i "machnął" jej kilka zdjęć- takich bez pozowania, gdy się Adela wcale nie spodziewała, że Konrad ją zaraz sfotografuje. Wreszcie wyglądasz tak, jak wyglądałaś w czasach szkolnych. I lepiej wyglądasz w tych swoich włosach niż tych "wysiwionych". A poza tym to prędzej ci się wzmocnią krótkie włosy. Baśka po obu porodach od razu ścięła włosy i teraz ma wręcz furę włosów, a po pierwszym porodzie to w całym domu można było znaleźć jej włosy, nawet w talerzu. A najwięcej to rano na poduszce. I wiesz, ten facet bardzo dobrze dobrał linię twojej fryzury do twej urody. Wyglądasz młodziej i znacznie ciekawiej - wierz mi- mam oko fotografa, chociaż dyplom chemika.
No dobra, wierzę ci- nigdy na mnie nie leciałeś. Konrad roześmiał się - a co ty o tym możesz wiedzieć, nie dostrzegałaś raczej żadnego z nas, zwłaszcza już pod sam koniec szkoły. Widziałem Cię kiedyś w Stodole- tańczyłem obok ciebie, ale mnie nie zauważyłaś, tak byłaś wpatrzona w swojego faceta. On fajnie tańczył, z tego co widziałem. Adela uśmiechnęła się - w Stodole to byłam głównie zainteresowana tym, żeby nie wywinąć orła na parkiecie, a facet, z którym mnie widziałeś od pewnego czasu jest już w zupełnie innym wymiarze.
Po powrocie do domu, w którym w czasie jej pobytu u fryzjera byli rodzice pilnując Milenki, powitał ją pełen entuzjazm - Piotr orzekł, że córeńka wygląda prześlicznie, Helena stwierdziła, że także się do tego fryzjera wybierze, bo widać, że "ma facet oko" i wie, jak podkreślić atuty klientki. Milenka nie miała ani przez moment problemu z akceptacją nowego wyglądu Adeli i zaraz dała mamie buzi usiłując jednocześnie sprawdzić czy rzęsy mamy nadają się do zabawy. Adela zaraz jedno ze zdjęć zeskanowała i wysłała mailem do męża. Po pół godzinie nadeszła odpowiedź w postaci pytania- to czym ja się teraz będę bawił? Adela odpisała - mogę nie depilować w takim razie nóg i pach. Będziesz miał się czym bawić. Idę karmić Milenkę.
Piotr był nieco zmartwiony, że nie ma tam działu męskiego, ale Adela pocieszyła go, że będzie niedługo drugi punkt tego samego właściciela, ale oddzielny, bo zauważył, że klientki wolą by panowie ich nie oglądali gdy one "mają na głowie różne dziwne rzeczy robione". Adela w pełni popierała taki rozdział płci. A do pani Wiesi to już nie będziemy jeździć? - zapytał Piotr.
My, to znaczy Emil, Leszek i ja to już na pewno nie. Rozeszły się nieco nasze drogi- to raz, a dwa to ona wyjechała do Francji i pewnie dopiero po wakacjach wróci. A ostatni raz gdy u niej byłam to chyba mocno oszczędzała na ten wyjazd, bo jej farba zeszła mi z włosów w dość krótkim czasie, czyli była to jakaś tania podróba, a kosztowało tyle co zawsze.
Ale wbrew pozorom, to nowe uczesanie podobało się Emilowi. Adela stwierdziła, że przed wyjazdem do Wilgi sama ostrzyże Emila- wszak już kiedyś go strzygła, a po wakacjach już pewnie będzie czynny nowy zakład fryzjerski.
Emil był "cały w skowronkach", bo okazało się, że nie ma problemu z urlopem, umówił się, że gdyby się coś nagle pilnego zdarzyło to wtedy po prostu przyjedzie - to tylko 60 km od Warszawy a nie antypody. Z urlopem Leszka też nie było problemu, bo w razie pilnej potrzeby zawsze można było kogoś ściągnąć na nagłe zastępstwo, a chętnych na ogół nie brakowało, bo klinika dobrze płaciła. Adeli było przykro, że rodzice zostają w Warszawie, ale umówili się, że będą przyjeżdżać do Wilgi na weekendy. W końcu domek miał dwie sypialnie, więc było gdzie nocować, bo Milenka nadal spała w jednym pokoju z rodzicami.
Propozycja Leszka, że część rzeczy mogą "Emile" wstawić do ich samochodu bardzo się przydała, bo brali co prawda spacerowy wózek dla małej a nie głęboki, ale oprócz niego jednak większe łóżeczko i kojec z podłogą oraz specjalną plandekę by można było rozstawić kojec w plenerze.
Tydzień przed wyjazdem "kochanych dzieci z maleństwem", które za trzy tygodnie kończyło rok, rodzice wyrazili żal, że jednak nie jadą z nimi na cały miesiąc. Emil stwierdził, że nie ma problemu, mogą przecież mieszkać w domku razem z rodzicami. Grozi im tylko to, że w ich sypialni będą "lądowały" jakieś akcesoria małej. A w tej kwestii to od razu włączył się Leszek, mówiąc, że nie widzi problemu, by to co będzie Emilom przeszkadzało w domku stało w sypialni Leszka. A jak Milenka wam będzie za bardzo rozrabiać to ją też do mnie wstawicie. Adela śmiała się - nie ma obawy- ona uwielbia spać z nami w jednym łóżku, bo raz się tuli do Emila a raz do mnie i jest wtedy bardzo a bardzo zadowolona.
Adela dostawała chwilami głupawki, bo gdy okazało się, że i rodzice będą na tym pobycie - Wandeczka zaczęła się zamartwiać, co sobie oni o niej pomyślą, a zwłaszcza ich mama. W końcu Adela zrugała Wandę i powiedziała: primo - wszyscy jesteśmy dorośli i nikt nikomu w tej rodzinie nigdy nie zaglądał do wyra. Secundo - to nie jest moja matka, tylko moja ciocia, która ma po kolei w głowie i dowiedz się, że przed ślubem mieszkaliśmy z Emilem razem z nią, w jednym mieszkaniu. Po prostu wyraziła na to zgodę, bo się pytaliśmy, czy pozwoli na taki układ. A przedtem, nim poznałam Emila to miałam kochanka i ciocia o tym wiedziała, ale nawet mi słowa nie pisnęła na ten temat, bo już byłam pełnoletnia i sama na siebie zarabiałam. Więc nie odstawiaj cyrków, bo nie masz do tego powodu. Macie dwie sypialnie a czy będziecie spać w jednej czy każde z was oddzielnie to naprawdę nikogo w naszej rodzinie nie interesuje- to tylko wasza sprawa. O jednym tylko pamiętaj - Leszek cię nie skrzywdzi i to ty zadecydujesz jak się między wami sprawy ułożą. A Leszek to bardzo wrażliwy facet i jego łatwo urazić, więc miej to na uwadze. Chodzi mi głównie o to, żebyś dawała jasne i czytelne sygnały. Po prostu zawsze mów czego oczekujesz, co akceptujesz a czego nie. To nie jest matura z polskiego, na której każdy ma odgadnąć co poeta miał na myśli. Wydaje mi się, że nieźle się składa bo będąc obok siebie przez miesiąc można się całkiem nieźle wzajemnie poznać.
I przestań wynajdywać u siebie wady z powodu których jesteś osobą nieciekawą, nudną i tak dalej. Niewątpliwie dla kogoś kto dzień w dzień musi zaliczyć jakiś ubaw to możesz być za spokojna i tym samym nieciekawa jako partner do ubawu, ale dla kogoś innego osobą wręcz pożądaną bo ten ktoś lubi ciszę i spokój. Bądź po prostu sobą, taką jaka jesteś na co dzień. Nie udawaj kogoś innego - bądź sobą. Być może, że i Leszek boi się, że będzie dla ciebie uosobieniem nudy, lub że jest dla ciebie już za stary bo wolisz młodszego, pełnego werwy, ze strzechą włosów a nie faceta po czterdziestce, któremu życie już dało kilka kopów a włosy pomału mówią "żegnaj kolego".
Ciebie i Leszka łączy jedna cecha - kompletna bezinteresowność. Cecha piękna , tylko mało przydatna w dzisiejszym brutalnym świecie. Obydwoje pomagacie innym całkiem bezinteresownie. Przyjrzyjcie się sobie co was jeszcze łączy, bo dobrze mieć przyjaciela na którego ramieniu można się wypłakać gdy życie nam spłata brzydkiego figla. Lesio to bardzo uporządkowany facet. Nie wiem czy wiesz, ale on niezbyt dawno zrobił doktorat nie przerywając swej pracy zawodowej. Ale jak widzisz wcale się tym nie chwali i nie chodzi z nosem zadartym do góry. O tym jakie znaczenie ma jego praca możesz sobie poczytać w internecie wrzucając jego imię i nazwisko oraz specjalizację zawodową.
Adelko, ale ja naprawdę bardzo lubię Leszka. I bardzo bym chciała by się ze mną nie nudził. Poza tym on mi już tyle pomógł, załatwił mi lekarza w przyszpitalnej przychodni i się troszczył czy ma mi kto zrobić zakupy, był gotów sam je zrobić. Ale na szczęście jakoś moja siostra je zrobiła. My to takie siostry- nie siostry, mamy różnych ojców. A odkąd wyszła za mąż to bardzo rzadko się spotykamy - ja nie trawię jej męża. Nie wiem co ona w nim zobaczyła, bo ani ładny, ani mądry, ani wykształcony i do tego chamowaty. Unikam go jak mogę. Ale mam wrażenie, że ostatnio coś im się nie układa, coraz częściej mają "ciche dni" i wtedy ona przychodzi popołudniami do mnie. Ale ostatnio się na mnie obraziła, bo powiedziałam, że jeśli się coś nie układa to powinna iść razem z nim do poradni rodzinnej, bo ciche dni to raczej na to nie pomagają. Nawrzeszczała na mnie, że stara panna nie będzie jej dawać żadnych rad. No i od ponad miesiąca mam spokój. I tylko jej powiedziałam, że to raczej ona jest stara bo jest ode mnie starsza.
Wandziu, a jaki ty kierunek skończyłaś? Architekturę krajobrazu na SGGW, 3,5 roku studiowałam, jestem inżynierem i właściwie powinnam dorobić sobie jeszcze magistra, ale nieco ugrzęzłam w tej spółdzielni, głównie dlatego, że miałam z nimi transakcję wiązaną - zaczęłam u nich pracować i szybko mogłam dostać mieszkanie i wyprowadzić się z domu. Zajmuję się zagospodarowywaniem przestrzeni publicznej, na osiedlu to parki i zieleńce. Moją siostrę aż skręca ze złości, że mam własne mieszkanie. A poza tym to zajmuję się wieloma innymi sprawami, które niewiele mają wspólnego z moim kierunkiem, ale muszę jakoś "spłacić" to, że szybko się załapałam na mieszkanie. Transakcja wiązana ma swoje wady i zalety. Gdy znajdę coś ciekawszego to po prostu odejdę.
A jak się twoim rodzicom układa? Lepiej twojej mamie w tym drugim związku? Nie mam pojęcia. Nie mieszkają razem, ale mama ostatnio powiedziała, że mi zazdrości, że "nie mam żadnego chłopa na głowie". Udałam, że nie rozumiem, ale to może nie tyle "z tymi chłopami" jest nie tak a z nią. Pierwszy był nie taki, to go zostawiła dla mojego ojca, ale i mój ojciec chyba jej nie pasuje. Pytałam się ojca o co się wciąż kłócą, ale on tylko machnął ręką i powiedział - skończy się jej klimakterium to oprzytomnieje, nie zawracaj sobie tym głowy córeczko. Tata się nie chce z nią kłócić, jak matka zaczyna "marudzić", to idzie do swojego klubu szachowego. Jest zapalonym szachistą. I ma chyba żal do mnie, że nigdy mnie te szachy nie interesowały. Adela uśmiechnęła się - raz grałam i oczywiście przegrałam, więc mogę uznać, że grałam dwa razy- pierwszy i ostatni. Zupełnie mi ta gra nie pasowała.
c.d.n.