piątek, 28 października 2022

Trudny wybór- 140

 Fryzjer, który otworzył swój  zakład w pobliżu zakładu fotograficznego Konrada "podpadł" Emilowi,  bowiem namówił Adelę na.......obcięcie włosów.  Wychodząc od  fryzjera  Adela wstąpiła  do Konrada, który był wręcz  zachwycony jej nowym wyglądem. I to tak bardzo zachwycony, że chwycił za  Polaroid i "machnął" jej kilka zdjęć- takich bez pozowania, gdy  się Adela wcale nie  spodziewała, że Konrad ją zaraz  sfotografuje.  Wreszcie  wyglądasz  tak, jak wyglądałaś w  czasach  szkolnych. I lepiej wyglądasz w tych swoich włosach niż tych "wysiwionych". A poza  tym to prędzej  ci  się wzmocnią  krótkie  włosy. Baśka po obu porodach od  razu ścięła  włosy i teraz ma  wręcz furę  włosów, a po pierwszym porodzie to w całym domu można  było znaleźć jej włosy, nawet w talerzu. A najwięcej to rano na poduszce.  I wiesz, ten facet bardzo dobrze dobrał linię twojej fryzury  do twej urody. Wyglądasz młodziej i znacznie ciekawiej - wierz  mi- mam oko fotografa,  chociaż dyplom chemika.

No dobra, wierzę ci- nigdy na  mnie  nie leciałeś. Konrad roześmiał się - a co ty o tym  możesz  wiedzieć, nie dostrzegałaś raczej żadnego z nas, zwłaszcza już pod  sam koniec szkoły. Widziałem Cię kiedyś w Stodole- tańczyłem obok ciebie,  ale mnie  nie  zauważyłaś, tak byłaś  wpatrzona  w swojego faceta. On fajnie tańczył,  z tego co widziałem. Adela uśmiechnęła  się - w Stodole to byłam głównie  zainteresowana tym, żeby  nie wywinąć orła na parkiecie, a facet, z którym  mnie widziałeś od pewnego czasu jest już w zupełnie innym wymiarze.

Po powrocie do  domu,  w którym w czasie jej pobytu u fryzjera byli rodzice pilnując Milenki, powitał ją pełen  entuzjazm - Piotr orzekł, że córeńka  wygląda prześlicznie, Helena stwierdziła, że także się  do tego fryzjera wybierze, bo widać, że  "ma facet oko" i wie, jak podkreślić atuty klientki.  Milenka nie miała ani przez  moment problemu  z akceptacją nowego wyglądu Adeli i zaraz  dała  mamie  buzi usiłując jednocześnie sprawdzić czy rzęsy mamy nadają  się  do zabawy.  Adela zaraz jedno ze zdjęć zeskanowała i wysłała mailem do męża. Po pół godzinie  nadeszła odpowiedź w postaci pytania- to czym ja się teraz będę bawił? Adela odpisała - mogę  nie  depilować w takim razie  nóg i pach. Będziesz miał  się czym bawić.  Idę karmić Milenkę. 

Piotr był nieco zmartwiony, że nie ma tam  działu męskiego,  ale Adela pocieszyła  go, że będzie niedługo drugi punkt tego samego właściciela, ale oddzielny, bo zauważył, że klientki wolą by panowie ich  nie oglądali gdy one "mają na głowie różne  dziwne  rzeczy robione". Adela w pełni popierała taki rozdział płci. A do pani Wiesi to już nie będziemy jeździć? - zapytał Piotr. 

My, to znaczy Emil, Leszek i ja to już na pewno  nie. Rozeszły  się nieco nasze drogi- to raz, a dwa to ona wyjechała do Francji i pewnie dopiero po wakacjach  wróci. A ostatni raz gdy u niej byłam to chyba  mocno oszczędzała  na ten  wyjazd, bo jej farba zeszła mi z włosów w dość krótkim czasie, czyli była to jakaś tania podróba, a kosztowało tyle  co zawsze. 

Ale  wbrew pozorom,  to nowe uczesanie  podobało się Emilowi. Adela  stwierdziła, że przed  wyjazdem  do Wilgi sama ostrzyże  Emila-  wszak już  kiedyś  go strzygła,  a po wakacjach  już pewnie  będzie  czynny  nowy  zakład fryzjerski. 

Emil  był "cały   w skowronkach", bo okazało  się, że nie ma   problemu z urlopem, umówił się, że gdyby się  coś nagle pilnego zdarzyło to wtedy po prostu przyjedzie - to tylko 60 km od Warszawy a nie  antypody.  Z urlopem  Leszka też nie było problemu, bo w razie pilnej  potrzeby zawsze można  było kogoś ściągnąć  na  nagłe zastępstwo, a chętnych na ogół  nie  brakowało, bo klinika  dobrze płaciła. Adeli  było przykro, że rodzice zostają  w  Warszawie,  ale umówili  się, że będą przyjeżdżać do Wilgi na weekendy. W końcu domek  miał dwie  sypialnie, więc  było gdzie   nocować, bo Milenka  nadal spała   w jednym  pokoju z rodzicami.

Propozycja Leszka, że część  rzeczy mogą "Emile" wstawić  do ich  samochodu bardzo  się przydała, bo brali co prawda  spacerowy  wózek dla małej a  nie  głęboki, ale oprócz niego jednak  większe łóżeczko i kojec z podłogą oraz  specjalną plandekę by można  było rozstawić kojec w plenerze.

Tydzień przed wyjazdem "kochanych  dzieci  z maleństwem", które  za trzy  tygodnie  kończyło rok, rodzice  wyrazili żal, że jednak nie jadą  z nimi na  cały  miesiąc.  Emil  stwierdził, że nie ma  problemu, mogą przecież mieszkać w domku razem z rodzicami. Grozi im tylko to, że w ich sypialni będą "lądowały" jakieś  akcesoria   małej. A w tej  kwestii to od razu włączył się  Leszek, mówiąc, że nie widzi  problemu, by to co będzie  Emilom  przeszkadzało  w domku stało w  sypialni  Leszka. A jak  Milenka wam będzie za bardzo rozrabiać to ją też  do  mnie wstawicie.  Adela  śmiała  się - nie ma obawy- ona uwielbia  spać z nami w jednym łóżku, bo raz się tuli do Emila  a raz  do mnie i jest wtedy bardzo a bardzo zadowolona.

Adela  dostawała  chwilami  głupawki, bo gdy okazało  się, że i rodzice  będą na tym pobycie - Wandeczka  zaczęła się zamartwiać,  co sobie  oni o niej pomyślą, a zwłaszcza  ich mama.  W końcu Adela  zrugała Wandę i powiedziała: primo - wszyscy jesteśmy  dorośli i nikt  nikomu  w tej  rodzinie nigdy nie zaglądał do wyra. Secundo - to nie jest moja matka, tylko moja  ciocia, która ma po kolei  w głowie i dowiedz  się, że przed ślubem mieszkaliśmy z Emilem  razem  z nią, w jednym  mieszkaniu. Po prostu wyraziła na to zgodę, bo się pytaliśmy,  czy pozwoli na taki układ. A przedtem, nim poznałam Emila to miałam kochanka i ciocia o tym  wiedziała,  ale nawet mi słowa nie pisnęła na ten temat, bo już byłam pełnoletnia i  sama na siebie  zarabiałam. Więc nie odstawiaj cyrków, bo nie masz do tego powodu. Macie dwie sypialnie a czy będziecie spać w jednej czy każde z was oddzielnie to naprawdę nikogo w naszej  rodzinie nie interesuje- to tylko wasza sprawa. O jednym  tylko pamiętaj - Leszek cię nie skrzywdzi i to ty zadecydujesz jak  się między wami sprawy ułożą.  A Leszek to bardzo wrażliwy facet i jego łatwo urazić, więc  miej to na uwadze. Chodzi mi głównie o to, żebyś dawała  jasne i  czytelne sygnały. Po prostu zawsze mów czego oczekujesz, co akceptujesz a czego  nie. To  nie jest matura z polskiego, na której każdy ma  odgadnąć  co poeta miał  na myśli. Wydaje   mi się, że nieźle  się składa bo będąc obok siebie przez  miesiąc można  się całkiem nieźle  wzajemnie poznać. 

I przestań wynajdywać u siebie  wady  z powodu których jesteś osobą nieciekawą,   nudną i tak  dalej. Niewątpliwie dla kogoś kto dzień w  dzień musi zaliczyć jakiś ubaw to możesz  być za spokojna i tym  samym  nieciekawa  jako partner do ubawu, ale dla kogoś innego osobą  wręcz pożądaną   bo ten ktoś lubi ciszę i spokój. Bądź po prostu sobą, taką jaka jesteś na co dzień. Nie udawaj kogoś innego - bądź sobą. Być może, że i Leszek boi  się, że będzie  dla ciebie uosobieniem nudy, lub że jest  dla ciebie już  za stary bo wolisz  młodszego, pełnego werwy, ze strzechą  włosów a nie faceta po czterdziestce, któremu życie już dało kilka kopów a włosy pomału  mówią "żegnaj  kolego".

 Ciebie i Leszka  łączy jedna  cecha - kompletna bezinteresowność. Cecha piękna , tylko mało przydatna  w dzisiejszym  brutalnym świecie. Obydwoje pomagacie innym całkiem bezinteresownie. Przyjrzyjcie  się sobie co was jeszcze  łączy, bo dobrze mieć  przyjaciela na którego ramieniu  można  się wypłakać gdy życie nam spłata  brzydkiego figla. Lesio to bardzo uporządkowany  facet. Nie wiem czy  wiesz, ale on niezbyt  dawno zrobił doktorat nie przerywając swej  pracy  zawodowej. Ale jak widzisz  wcale się tym nie chwali i nie chodzi  z nosem  zadartym do góry. O tym jakie znaczenie ma jego praca możesz  sobie poczytać  w internecie wrzucając jego imię i nazwisko oraz  specjalizację zawodową.

Adelko, ale ja naprawdę bardzo lubię Leszka. I  bardzo bym chciała  by się ze mną  nie  nudził. Poza  tym on  mi już tyle pomógł, załatwił  mi lekarza  w przyszpitalnej  przychodni i się troszczył czy ma mi kto zrobić zakupy, był gotów sam je  zrobić. Ale na szczęście jakoś moja  siostra  je  zrobiła. My to takie siostry- nie  siostry, mamy różnych ojców. A odkąd wyszła  za mąż to bardzo rzadko  się spotykamy - ja  nie trawię jej męża. Nie wiem co ona w nim zobaczyła, bo ani ładny, ani mądry,  ani wykształcony i do tego chamowaty. Unikam  go jak  mogę. Ale mam wrażenie, że ostatnio  coś im  się nie układa, coraz częściej  mają  "ciche  dni" i wtedy ona przychodzi popołudniami do mnie.  Ale ostatnio się na  mnie obraziła,  bo powiedziałam, że jeśli się  coś  nie układa to powinna iść  razem z nim do poradni rodzinnej,  bo  ciche   dni to raczej na to  nie  pomagają. Nawrzeszczała na  mnie, że stara panna  nie będzie  jej dawać żadnych  rad. No i od ponad  miesiąca  mam spokój. I tylko  jej  powiedziałam, że to raczej ona jest stara bo jest ode mnie starsza. 

Wandziu,  a jaki ty kierunek skończyłaś? Architekturę krajobrazu na SGGW, 3,5 roku studiowałam, jestem  inżynierem i właściwie  powinnam dorobić  sobie jeszcze magistra, ale nieco ugrzęzłam  w tej  spółdzielni, głównie  dlatego, że  miałam z nimi transakcję wiązaną - zaczęłam u  nich pracować i  szybko mogłam dostać  mieszkanie i wyprowadzić się  z domu. Zajmuję  się zagospodarowywaniem przestrzeni publicznej, na  osiedlu to parki i  zieleńce. Moją siostrę aż skręca  ze złości, że mam  własne mieszkanie. A poza tym  to zajmuję  się wieloma innymi  sprawami, które niewiele mają wspólnego  z moim kierunkiem, ale  muszę jakoś  "spłacić" to, że szybko się załapałam na mieszkanie.  Transakcja  wiązana ma  swoje  wady i  zalety. Gdy znajdę coś ciekawszego to po prostu odejdę. 

A jak się twoim rodzicom układa?  Lepiej twojej mamie w tym drugim związku?  Nie mam pojęcia. Nie mieszkają razem, ale mama ostatnio powiedziała, że mi zazdrości, że "nie mam żadnego chłopa na głowie".  Udałam, że nie  rozumiem, ale to może nie  tyle "z tymi chłopami" jest  nie tak a z nią. Pierwszy był nie taki, to go zostawiła  dla mojego ojca, ale i mój ojciec chyba jej nie pasuje. Pytałam  się ojca o  co się wciąż kłócą, ale on  tylko machnął ręką i powiedział - skończy  się jej klimakterium to oprzytomnieje, nie  zawracaj sobie  tym  głowy córeczko.  Tata  się  nie chce z nią kłócić, jak matka zaczyna "marudzić", to idzie  do  swojego klubu szachowego. Jest zapalonym szachistą. I ma  chyba   żal do mnie, że nigdy  mnie te  szachy nie interesowały. Adela uśmiechnęła  się - raz grałam i oczywiście przegrałam, więc  mogę uznać, że grałam  dwa  razy- pierwszy i ostatni. Zupełnie mi ta gra nie pasowała.

                                                                      c.d.n.