piątek, 1 marca 2024

Córeczka tatusia - 93

 Około północy Marta z Wojtkiem zdecydowali, że już wybiorą  się do domu. No to ja  was zwiozę na  dół, bo od miesiąca o godzinie 22,00    jest zamykana na klucz  klatka  schodowa, bowiem zaczęli  do budynków  napływać nocą  bezdomni, którzy  niestety bardzo brudzą i  niszczą  to piętro, którym jest przejście  z jednej klatki schodowej  do drugiej a na dodatek zaczęły  się włamania do piwnic. My to akurat niczego tam poza pustymi słoikami na przetwory nie mamy, ale niektórzy lokatorzy to zostali okradzeni z różnych przydatnych rzeczy.  Coraz  więcej kluczy trzeba  teraz  nosić przy sobie, bo tak zwana  altana śmietnikowa, czyli pomieszczenie  z pojemnikami na śmieci  też  jest  zamykane  na klucz, bo buszowali w  nim różni ludzie i straszliwie bałaganili  buszując  w śmieciach  oraz traktowali to pomieszczenie  jak toaletę publiczną. To się dzieje nie tylko na naszym osiedlu ale ponoć na każdym.  Jest tu też kilka  miejsc, w których są pojemniki na "elektrośmiecie" i pojemniki na odzież i każdego ranka osiedlowi dozorcy muszą wszystko porządkować, bo wszystko jest powyciągane  ze  zbiorników. Więc teraz  każde z nas  chodzi  z pękiem kluczy bo trzeba mieć  pod ręką  nie  tylko klucze od  mieszkania, ale też od bramy wejściowej,  śmietnika i piwnicy. Ostatnio to już nawet zaczęła wieczorami patrolować  niektóre  części osiedla policja. I podobno tak jest  nie  tylko na naszym osiedlu, które jest baaardzo duże, na Stegnach i Sadybie też tak jest. Nie wiem jak jest w innych  dzielnicach, ale pewnie podobnie.

Gdy Marta z Wojtkiem już wsiedli do  samochodu Marta stwierdziła, że  żal jej i Andrzeja i Leny, bo oni mają  zupełnie  różne wyobrażenia o tym jak powinien wyglądać  związek  i smutne, że  nie bardzo potrafią sobie  wzajemnie swe wyobrażenia przedstawić  bez kłótni. Może  szkoda, że Lena nie  bywa  nigdy w Klinice - może gdyby posłuchała co mówią o jej mężu pacjenci i panie pielęgniarki to darzyłaby go większym  szacunkiem i zaufaniem -  powiedział Wojtek. Marta tylko roześmiała się - raczej miałaby jeszcze jeden powód do robienia  mu wyrzutów i podejrzewania, że  zdradza ją z każdą pielęgniarką lub inną pracownicą kliniki. Jestem bardzo  ciekawa, czy Andrzej wybierze  się  z nią do tej poradni. 

Widziałeś minę Andrzeja, gdy usłyszał, że  mamy zamiar wybrać  się razem z Alą i Michałem do Turcji? Widziałem - pewnie jeszcze  dziś do mnie  zatelefonuje w tej sprawie, a ja go zweksluję na Michała, bo to on wszystko zgrywa i załatwia. Pomyśl tylko, czy chcesz  spędzić dwa tygodnie w towarzystwie  Lenki, która ostatnio nieco cię denerwuje swym  podejściem  do życia. 

No wiesz - najlepiej gdy powiesz  Michałowi, że Andrzej  chce też jechać, ale  dla nikogo nie jest  to sprawa życia i śmierci, a to będzie już  wrzesień, a więc pora bliska terminowi wyjazdu Andrzeja do Londynu, więc podejrzewam, że on jednak pójdzie po rozum  do głowy i raczej nie pojedzie nigdzie we wrześniu. Podejrzewam, że obojgu dobrze  zrobiłby pobyt daleko od dzieci. Lena zrobiła  się ostatnio nieco zbyt kłótliwa jak na  mój gust. Poza tym, jak zauważyłam, to wcale  się te dwie  "matki dzieciom" za bardzo nie  dogadują, choć  mają wszak wspólny temat do narzekania . No ale  z  reguły na  wakacjach to wszyscy się lepiej dogadują bo jest mniej problemów  codziennych do ogarnięcia,  nie trzeba  myśleć co do garnka  wrzucić by  było jadalne a głównym zmartwieniem jest kwestia by opalenizna z tyłu i  z przodu była o tym  samym  stopniu intensywności a nie  różna. I żeby na plaży wyglądać jak milion dolarów  a nie jak kiepsko rozwałkowane  ciasto. 

Ala  już mi  zapodała, że będzie urzędować  tylko i  wyłącznie  w  jednoczęściowym kostiumie, który nie eksponuje  ud razem z biodrami, bo po ciąży z pareczką ma rozstępy, więc  nie ma  czego pokazywać. Pocieszyłam ją tylko, że ja choć jeszcze  nie bywałam w  ciąży to i tak mam rozstępy bo mam właśnie taki,  a nie inny gatunek ciała.  I będę nosiła  na głowie  coś w rodzaju meksykańskiego sombrera, co w  sumie będzie  wyglądało jakby nagle  na plaży wyrósł nieco osobliwy grzyb. No i doradziłyśmy  sobie wzajemnie ciemniejsze szkła do okularów przeciwsłonecznych i koniecznie noszenie na plaży klapek basenowych, bo ten piaseczek gdy jest nagrzany to parzy  stopy. Wy też powinniście  mieć klapki basenowe na stopach. Podobno do brzegu morza z hotelu będzie ze 200 metrów do przejścia - tak  stoi w prospekcie, co może,  ale nie  musi być prawdą. Bo twórcy wakacyjnych folderów  mają niezłą  wyobraźnię i sporą praktykę w fabrykowaniu atrakcyjnych  zdjęć. No i mamy zamiar wziąć mnóstwo środków na dolegliwości ze  strony układu pokarmowego oraz multum smarowideł do ciała. 

A my ustaliliśmy, że do Berlina polecimy samolotem ze dwa dni przed wylotem do Turcji - poinformował Martę  Wojtek. Pociągiem to byśmy  się tłukli 6 godzin, samochodem nieco dłużej a do tego trzeba  by płacić za parking,  a tam parkingi to są niestety drogie i dwa  tygodnie   parkowania  mogłoby nam wyjść  bokiem. Więc zamiast się szlajać godzinami i jeszcze tracić forsę na parking lepiej wydać na  nocleg w hotelu.

                                                                      *  *   *

 Pobyt w Turcji był bardzo udany - wzięli udział w niemal wszystkich dodatkowych atrakcjach, wieczory spędzali na dancingu pod  chmurką i dwa  tygodnie pobytu minęły błyskawicznie. Marta w pełni doceniła kunszt  taneczny Michała  -  zdaniem Marty  tańczył świetnie. Z wycieczki samochodami terenowymi w  góry wrócili  nieco poobijani i straszliwie zakurzeni i jak  powiedział Michał, to gdyby  wiedział, że będzie mu  zgrzytał piach w  zębach to by na te  wycieczkę nie pojechał.

 Ominęło ich pożegnanie z Andrzejem, który odleciał do Londynu trzy  dni przed ich powrotem do Warszawy. Obiecywał, że jeżeli mu  się uda to wpadnie do Warszawy w listopadzie. A teraz  wyjechał nieco wcześniej, bo zwalniało się mieszkanie blisko  szpitala,  w którym miał pracować i gdyby nie  skorzystał z niego, to miałby  znacznie  gorszą lokalizację. Z tego  mieszkania  to może nawet per pedes przemieścić   się pomiędzy mieszkaniem  a  szpitalem. Nadesłał kilka zdjęć tegoż mieszkania i stwierdzenie, że jego plan  zajęć, w porównaniu do "orki", którą  miał w Polsce to wręcz wypoczynek. Czekała  go głównie praca na  sali operacyjnej, nie przyjmował pacjentów  w przychodni przyszpitalnej, na razie nie  miał też nocnych dyżurów. I wie, że  spędzi tu sześć miesięcy a nie tylko trzy miesiące. Na  razie ma 10 dni na  aklimatyzację, zgłębienie przepisów i obyczajów, urządzenie po swojemu   mieszkania.

Marta czytając  to powiedziała  do Wojtka - on od  razu wiedział, że będzie tam pół roku a nie 3 miesiące. Od razu tak podejrzewałam, bo to klinika, w której już był dwa razy na praktykach wakacyjnych.Ciekawa jestem czy Lena o tym wie, że on tam będzie pół roku  czy dowie się o  tym dopiero za trzy miesiące. Ja w każdym  razie nie mam zamiaru jej w tej materii uświadamiać. To nie mój cyrk  i nie moje lwy. Mnie  zupełnie nic  do tego. I wcale  się nie  zdziwię gdy za jakiś czas Andrzej napisze, że się rozwodzą. Nie on pierwszy i nie ostatni. W tej grupie  zawodowej rozwody są czymś co jest na porządku  dziennym.  A gdy przyleci do Polski w listopadzie to zapewne wpierw prosto z  lotniska do nas, a dopiero potem do dzieci i Leny. No i  wcale  nie jest takie pewne, że przyleci - to taka zasłona dymna i to  chyba głównie dla niego. Potem napisze, że  chciał, planował ale wszystko  się powywalało do góry  nogami i nie  da rady przyjechać. A potem dojdzie do odkrywczego wniosku, że najwłaściwszym rozwiązaniem to jest  jednak przeprowadzenie rozwodu, bo przecież jest właściwie  stały rozpad  związku, więc trudno to nazywać małżeństwem. 

I jest mało prawdopodobne że się drugi raz ożeni - może gdyby spotkał kobietę, która dorównywałaby mu inteligencją i czymś mu imponowała - Lena była i jest dla  niego zbyt głupia i niczym mu nie imponuje. I Lena o tym doskonale wie. Była  dobra  gdy był młody i jurny, ale teraz jest źle zaprojektowaną a do tego marnie wykonaną wizytówką. On przyjedzie  w listopadzie, znajdzie tu dobrego prawnika, pouzgadnia wszystko by zabezpieczyć finansowo dzieci i zablokować Lenie dostęp do tego i dopiero gdy to mu wszystko wypali wystąpi o rozwód. Teraz Lena będzie pod kuratelą matki, a  nie wykluczam opcji, że Andrzej ma w zanadrzu coś, co pozwoli mu zabrać Lenie dzieci. Może  się mylę, ale takie odniosłam  wrażenie. I będzie na pewno bardzo dobrym ojcem a im dzieci starsze  tym łatwiej mu przyjdzie przejęcie nad nimi opieki.

Zaskakujesz mnie -  stwierdził Wojtek- no ale nie od  dziś wiadomo, że życie składa  się z rzeczy dziwnych i często zaskakujących. Ja  tylko doszedłem  do  wniosku, że Andrzej nie kocha Leny i te jego zapewnienia, że on ją kocha, choć niewiele zostało z Leny z okresu ślubu są raczej nieszczere. Potem to, że będzie  miała limitowaną kartę bankową  też mi się wydawało bardzo dziwne. A ten jego wyjazd też mnie  mocno zadziwił - my nie  mamy dzieci a ja jakoś  nie mam chęci na wyjazd gdziekolwiek bez ciebie nawet na kilka  dni. Tak samo wiadomość o  tym, że on w sekrecie przed nią ma  zrobioną wazektomię też mnie bardzo zdziwiła.  I już postanowiłem, że  gdy już się rozmnożymy w takiej ilości jaka  nam pasuje  to też sobie  zafunduję, żebyś  nie musiała łykać  tabletek - to zawsze  zdrowsze  niż tabletki hormonalne. To wszystko wygląda  tak, jakby ona miała  nie za bardzo po kolei w  głowie i trzeba za nią w różnych aspektach życia podejmować  decyzje nie  mówiąc jej o tym bo biedula i tak  nie pojmie. 

No właśnie - ja też odniosłam  takie wrażenie, że coś  z nią "nie halo". Ala  też się marnie  z nią dogadywała, ale myślałam, że to tylko ja mam jakieś problemy  bo nie mamy jeszcze  dzieci, a "matki dzieciom" to  z reguły mają jakieś inne spojrzenie niż osoby bezdzietne i łatwiej się ze sobą dogadują. Ale ich dzieciaki są bardzo udane, obaj to takie  małe bystrzaki. Podejrzewam, że Andrzej też był takim bystrzakiem gdy był dzieckiem. 

No nic - jak mówią- "prawda jak oliwa zawsze na  wierzch wypływa". Zapewne za jakiś czas dowiemy się  co było i co jest grane. Akurat dla nas nie ma to większego znaczenia.  Dziwi mnie  tylko, że Andrzej zapewniając nas, że jesteśmy jego najbliższymi przyjaciółmi coś jednak ukrywa. Ale nie  da  się ukryć, że jest dobrym chirurgiem.  I to jego zmartwienie  a nie nasze jak on  sobie dalsze  życie ułoży. On na pewno nie jest łatwy w codziennym  życiu, ale nam to też nie przeszkadza bo nie mieszkamy i  nie  będziemy z nim mieszkać pod jednym  dachem. Nie  wykluczam, że może  mnie wyobraźnia ponosi dopisując  mu rozwód.  Pewnie przeczytałam  za wiele książek o lekarzach  i innych bardzo, bardzo  zdolnych ludziach. A większość tych, którzy wyrastają pod jakimś względem ponad przeciętność  to osoby bardzo   trudne w codziennym życiu - bo albo "żyją z głową w  chmurach" i nie  dostrzegają tego, co niesie  ze  sobą  dzień powszedni albo są skrajnymi egoistami i  ich działanie ma pod  każdym  względem pierwszeństwo a  reszta  spraw ich kompletnie  nie interesuje. Opinię to on w klinice ma świetną, nie "gwiazdorzy", nie opieprza początkujących lekarzy, nie wydziera  się w trakcie operacji na personel, nie wychodzi z  sali operacyjnej rozrzucając po drodze ściągane z siebie ubranie - to wszystko słyszałam od pielęgniarek z chirurgii.  Ta lekarka  dermatolog też ma o  nim bardzo dobre  zdanie.  I ciebie i  mnie "pokroił" koncertowo, nie  było żadnych powikłań.  A że być może coś przed nami ukrywa to w gruncie  rzeczy mało ważne. Twój ojciec będzie miał częsty kontakt z chłopcami, więc  jakby działo  się coś dziwnego to pewnie zauważy. Ale ja nie mam zamiaru opowiedzieć ojcu o swoich przemyśleniach na temat związku Andrzeja i Leny, nie  chcę  by się  czymś  sugerował. Bo może to tylko moja chora  wyobraźnia  a rzeczywistość wygląda inaczej. Trzeba brać poprawkę na to, że my jesteśmy nietypowi w kwestii związku więc nie  ma  co snuć porównań.

                                                                c.d.n.