Około północy Marta z Wojtkiem zdecydowali, że już wybiorą się do domu. No to ja was zwiozę na dół, bo od miesiąca o godzinie 22,00 jest zamykana na klucz klatka schodowa, bowiem zaczęli do budynków napływać nocą bezdomni, którzy niestety bardzo brudzą i niszczą to piętro, którym jest przejście z jednej klatki schodowej do drugiej a na dodatek zaczęły się włamania do piwnic. My to akurat niczego tam poza pustymi słoikami na przetwory nie mamy, ale niektórzy lokatorzy to zostali okradzeni z różnych przydatnych rzeczy. Coraz więcej kluczy trzeba teraz nosić przy sobie, bo tak zwana altana śmietnikowa, czyli pomieszczenie z pojemnikami na śmieci też jest zamykane na klucz, bo buszowali w nim różni ludzie i straszliwie bałaganili buszując w śmieciach oraz traktowali to pomieszczenie jak toaletę publiczną. To się dzieje nie tylko na naszym osiedlu ale ponoć na każdym. Jest tu też kilka miejsc, w których są pojemniki na "elektrośmiecie" i pojemniki na odzież i każdego ranka osiedlowi dozorcy muszą wszystko porządkować, bo wszystko jest powyciągane ze zbiorników. Więc teraz każde z nas chodzi z pękiem kluczy bo trzeba mieć pod ręką nie tylko klucze od mieszkania, ale też od bramy wejściowej, śmietnika i piwnicy. Ostatnio to już nawet zaczęła wieczorami patrolować niektóre części osiedla policja. I podobno tak jest nie tylko na naszym osiedlu, które jest baaardzo duże, na Stegnach i Sadybie też tak jest. Nie wiem jak jest w innych dzielnicach, ale pewnie podobnie.
Gdy Marta z Wojtkiem już wsiedli do samochodu Marta stwierdziła, że żal jej i Andrzeja i Leny, bo oni mają zupełnie różne wyobrażenia o tym jak powinien wyglądać związek i smutne, że nie bardzo potrafią sobie wzajemnie swe wyobrażenia przedstawić bez kłótni. Może szkoda, że Lena nie bywa nigdy w Klinice - może gdyby posłuchała co mówią o jej mężu pacjenci i panie pielęgniarki to darzyłaby go większym szacunkiem i zaufaniem - powiedział Wojtek. Marta tylko roześmiała się - raczej miałaby jeszcze jeden powód do robienia mu wyrzutów i podejrzewania, że zdradza ją z każdą pielęgniarką lub inną pracownicą kliniki. Jestem bardzo ciekawa, czy Andrzej wybierze się z nią do tej poradni.
Widziałeś minę Andrzeja, gdy usłyszał, że mamy zamiar wybrać się razem z Alą i Michałem do Turcji? Widziałem - pewnie jeszcze dziś do mnie zatelefonuje w tej sprawie, a ja go zweksluję na Michała, bo to on wszystko zgrywa i załatwia. Pomyśl tylko, czy chcesz spędzić dwa tygodnie w towarzystwie Lenki, która ostatnio nieco cię denerwuje swym podejściem do życia.
No wiesz - najlepiej gdy powiesz Michałowi, że Andrzej chce też jechać, ale dla nikogo nie jest to sprawa życia i śmierci, a to będzie już wrzesień, a więc pora bliska terminowi wyjazdu Andrzeja do Londynu, więc podejrzewam, że on jednak pójdzie po rozum do głowy i raczej nie pojedzie nigdzie we wrześniu. Podejrzewam, że obojgu dobrze zrobiłby pobyt daleko od dzieci. Lena zrobiła się ostatnio nieco zbyt kłótliwa jak na mój gust. Poza tym, jak zauważyłam, to wcale się te dwie "matki dzieciom" za bardzo nie dogadują, choć mają wszak wspólny temat do narzekania . No ale z reguły na wakacjach to wszyscy się lepiej dogadują bo jest mniej problemów codziennych do ogarnięcia, nie trzeba myśleć co do garnka wrzucić by było jadalne a głównym zmartwieniem jest kwestia by opalenizna z tyłu i z przodu była o tym samym stopniu intensywności a nie różna. I żeby na plaży wyglądać jak milion dolarów a nie jak kiepsko rozwałkowane ciasto.
Ala już mi zapodała, że będzie urzędować tylko i wyłącznie w jednoczęściowym kostiumie, który nie eksponuje ud razem z biodrami, bo po ciąży z pareczką ma rozstępy, więc nie ma czego pokazywać. Pocieszyłam ją tylko, że ja choć jeszcze nie bywałam w ciąży to i tak mam rozstępy bo mam właśnie taki, a nie inny gatunek ciała. I będę nosiła na głowie coś w rodzaju meksykańskiego sombrera, co w sumie będzie wyglądało jakby nagle na plaży wyrósł nieco osobliwy grzyb. No i doradziłyśmy sobie wzajemnie ciemniejsze szkła do okularów przeciwsłonecznych i koniecznie noszenie na plaży klapek basenowych, bo ten piaseczek gdy jest nagrzany to parzy stopy. Wy też powinniście mieć klapki basenowe na stopach. Podobno do brzegu morza z hotelu będzie ze 200 metrów do przejścia - tak stoi w prospekcie, co może, ale nie musi być prawdą. Bo twórcy wakacyjnych folderów mają niezłą wyobraźnię i sporą praktykę w fabrykowaniu atrakcyjnych zdjęć. No i mamy zamiar wziąć mnóstwo środków na dolegliwości ze strony układu pokarmowego oraz multum smarowideł do ciała.
A my ustaliliśmy, że do Berlina polecimy samolotem ze dwa dni przed wylotem do Turcji - poinformował Martę Wojtek. Pociągiem to byśmy się tłukli 6 godzin, samochodem nieco dłużej a do tego trzeba by płacić za parking, a tam parkingi to są niestety drogie i dwa tygodnie parkowania mogłoby nam wyjść bokiem. Więc zamiast się szlajać godzinami i jeszcze tracić forsę na parking lepiej wydać na nocleg w hotelu.
* * *
Pobyt w Turcji był bardzo udany - wzięli udział w niemal wszystkich dodatkowych atrakcjach, wieczory spędzali na dancingu pod chmurką i dwa tygodnie pobytu minęły błyskawicznie. Marta w pełni doceniła kunszt taneczny Michała - zdaniem Marty tańczył świetnie. Z wycieczki samochodami terenowymi w góry wrócili nieco poobijani i straszliwie zakurzeni i jak powiedział Michał, to gdyby wiedział, że będzie mu zgrzytał piach w zębach to by na te wycieczkę nie pojechał.
Ominęło ich pożegnanie z Andrzejem, który odleciał do Londynu trzy dni przed ich powrotem do Warszawy. Obiecywał, że jeżeli mu się uda to wpadnie do Warszawy w listopadzie. A teraz wyjechał nieco wcześniej, bo zwalniało się mieszkanie blisko szpitala, w którym miał pracować i gdyby nie skorzystał z niego, to miałby znacznie gorszą lokalizację. Z tego mieszkania to może nawet per pedes przemieścić się pomiędzy mieszkaniem a szpitalem. Nadesłał kilka zdjęć tegoż mieszkania i stwierdzenie, że jego plan zajęć, w porównaniu do "orki", którą miał w Polsce to wręcz wypoczynek. Czekała go głównie praca na sali operacyjnej, nie przyjmował pacjentów w przychodni przyszpitalnej, na razie nie miał też nocnych dyżurów. I wie, że spędzi tu sześć miesięcy a nie tylko trzy miesiące. Na razie ma 10 dni na aklimatyzację, zgłębienie przepisów i obyczajów, urządzenie po swojemu mieszkania.
Marta czytając to powiedziała do Wojtka - on od razu wiedział, że będzie tam pół roku a nie 3 miesiące. Od razu tak podejrzewałam, bo to klinika, w której już był dwa razy na praktykach wakacyjnych.Ciekawa jestem czy Lena o tym wie, że on tam będzie pół roku czy dowie się o tym dopiero za trzy miesiące. Ja w każdym razie nie mam zamiaru jej w tej materii uświadamiać. To nie mój cyrk i nie moje lwy. Mnie zupełnie nic do tego. I wcale się nie zdziwię gdy za jakiś czas Andrzej napisze, że się rozwodzą. Nie on pierwszy i nie ostatni. W tej grupie zawodowej rozwody są czymś co jest na porządku dziennym. A gdy przyleci do Polski w listopadzie to zapewne wpierw prosto z lotniska do nas, a dopiero potem do dzieci i Leny. No i wcale nie jest takie pewne, że przyleci - to taka zasłona dymna i to chyba głównie dla niego. Potem napisze, że chciał, planował ale wszystko się powywalało do góry nogami i nie da rady przyjechać. A potem dojdzie do odkrywczego wniosku, że najwłaściwszym rozwiązaniem to jest jednak przeprowadzenie rozwodu, bo przecież jest właściwie stały rozpad związku, więc trudno to nazywać małżeństwem.
I jest mało prawdopodobne że się drugi raz ożeni - może gdyby spotkał kobietę, która dorównywałaby mu inteligencją i czymś mu imponowała - Lena była i jest dla niego zbyt głupia i niczym mu nie imponuje. I Lena o tym doskonale wie. Była dobra gdy był młody i jurny, ale teraz jest źle zaprojektowaną a do tego marnie wykonaną wizytówką. On przyjedzie w listopadzie, znajdzie tu dobrego prawnika, pouzgadnia wszystko by zabezpieczyć finansowo dzieci i zablokować Lenie dostęp do tego i dopiero gdy to mu wszystko wypali wystąpi o rozwód. Teraz Lena będzie pod kuratelą matki, a nie wykluczam opcji, że Andrzej ma w zanadrzu coś, co pozwoli mu zabrać Lenie dzieci. Może się mylę, ale takie odniosłam wrażenie. I będzie na pewno bardzo dobrym ojcem a im dzieci starsze tym łatwiej mu przyjdzie przejęcie nad nimi opieki.
Zaskakujesz mnie - stwierdził Wojtek- no ale nie od dziś wiadomo, że życie składa się z rzeczy dziwnych i często zaskakujących. Ja tylko doszedłem do wniosku, że Andrzej nie kocha Leny i te jego zapewnienia, że on ją kocha, choć niewiele zostało z Leny z okresu ślubu są raczej nieszczere. Potem to, że będzie miała limitowaną kartę bankową też mi się wydawało bardzo dziwne. A ten jego wyjazd też mnie mocno zadziwił - my nie mamy dzieci a ja jakoś nie mam chęci na wyjazd gdziekolwiek bez ciebie nawet na kilka dni. Tak samo wiadomość o tym, że on w sekrecie przed nią ma zrobioną wazektomię też mnie bardzo zdziwiła. I już postanowiłem, że gdy już się rozmnożymy w takiej ilości jaka nam pasuje to też sobie zafunduję, żebyś nie musiała łykać tabletek - to zawsze zdrowsze niż tabletki hormonalne. To wszystko wygląda tak, jakby ona miała nie za bardzo po kolei w głowie i trzeba za nią w różnych aspektach życia podejmować decyzje nie mówiąc jej o tym bo biedula i tak nie pojmie.
No właśnie - ja też odniosłam takie wrażenie, że coś z nią "nie halo". Ala też się marnie z nią dogadywała, ale myślałam, że to tylko ja mam jakieś problemy bo nie mamy jeszcze dzieci, a "matki dzieciom" to z reguły mają jakieś inne spojrzenie niż osoby bezdzietne i łatwiej się ze sobą dogadują. Ale ich dzieciaki są bardzo udane, obaj to takie małe bystrzaki. Podejrzewam, że Andrzej też był takim bystrzakiem gdy był dzieckiem.
No nic - jak mówią- "prawda jak oliwa zawsze na wierzch wypływa". Zapewne za jakiś czas dowiemy się co było i co jest grane. Akurat dla nas nie ma to większego znaczenia. Dziwi mnie tylko, że Andrzej zapewniając nas, że jesteśmy jego najbliższymi przyjaciółmi coś jednak ukrywa. Ale nie da się ukryć, że jest dobrym chirurgiem. I to jego zmartwienie a nie nasze jak on sobie dalsze życie ułoży. On na pewno nie jest łatwy w codziennym życiu, ale nam to też nie przeszkadza bo nie mieszkamy i nie będziemy z nim mieszkać pod jednym dachem. Nie wykluczam, że może mnie wyobraźnia ponosi dopisując mu rozwód. Pewnie przeczytałam za wiele książek o lekarzach i innych bardzo, bardzo zdolnych ludziach. A większość tych, którzy wyrastają pod jakimś względem ponad przeciętność to osoby bardzo trudne w codziennym życiu - bo albo "żyją z głową w chmurach" i nie dostrzegają tego, co niesie ze sobą dzień powszedni albo są skrajnymi egoistami i ich działanie ma pod każdym względem pierwszeństwo a reszta spraw ich kompletnie nie interesuje. Opinię to on w klinice ma świetną, nie "gwiazdorzy", nie opieprza początkujących lekarzy, nie wydziera się w trakcie operacji na personel, nie wychodzi z sali operacyjnej rozrzucając po drodze ściągane z siebie ubranie - to wszystko słyszałam od pielęgniarek z chirurgii. Ta lekarka dermatolog też ma o nim bardzo dobre zdanie. I ciebie i mnie "pokroił" koncertowo, nie było żadnych powikłań. A że być może coś przed nami ukrywa to w gruncie rzeczy mało ważne. Twój ojciec będzie miał częsty kontakt z chłopcami, więc jakby działo się coś dziwnego to pewnie zauważy. Ale ja nie mam zamiaru opowiedzieć ojcu o swoich przemyśleniach na temat związku Andrzeja i Leny, nie chcę by się czymś sugerował. Bo może to tylko moja chora wyobraźnia a rzeczywistość wygląda inaczej. Trzeba brać poprawkę na to, że my jesteśmy nietypowi w kwestii związku więc nie ma co snuć porównań.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz