czwartek, 10 grudnia 2020

Nie wigilijna opowieść - V

 W połowie tygodnia  późnym popołudniem Iza wraz z Tolkiem mieli wizytę u chirurga. Przed wizytą Iza powiedziała  do Tolka- przepraszam cię, ale musiałam nieco nakłamać by szybko złapać ten termin wizyty i powiedziałam, że ty jesteś moim narzeczonym. Uprzedzam  cię o tym, żebyś nie parsknął śmiechem gdy on coś mi tłumacząc czy też zlecając użyje zwrotu "pani narzeczony". Tolek popatrzył na nią przenikliwie i cicho powiedział: nie ma sprawy , bo ja się tak właśnie  czuję. Jest mi niewypowiedzianie dobrze gdy jestem tak blisko ciebie, choć nie ukrywam, że chciałbym być jeszcze bliżej. Ja wiem dobrze co czuję do ciebie i choć wiedziałem, że jesteś mężatką chciałem się z Tobą spotkać. Bo o tym, że wyszłaś za mąż to mi powiedział Piotrek. Ale nie  znał twego numeru telefonu i nakierował mnie na Lilkę i ona dała mi twój numer i powiedziała, że ostatnio widziałyście się 2 lata temu i że coś jest  nie za bardzo z tobą, że chyba masz  kłopoty z facetem za którego wyszłaś. I wtedy postanowiłem przyjechać przy pierwszej nadarzającej się okazji. Zakończyłem ostatni  kontrakt, mogę teraz  jakiś czas nie pływać. Zresztą jest tak jak mówiłem - nie chcę być mężem przypływającym raz  na 3 miesiące lub rzadziej do domu i planujemy z kolegami utworzyć biuro turystyczne z siedzibą w jakimś  miłym, ciepłym kraju i krążyć np. po Morzu Śródziemnym. Sezon długi a rejsiki "kieszonkowe". Można też "podpiąć się" do kogoś kto już działa. Czekamy głównie na wejście do UE. Pieniądze mam, dom rodziców w Sopocie i ta działka w Dębkach są już notarialnie na mnie przepisane, a w razie potrzeby jest jeszcze mieszkanie w Gdańsku po drugiej babci, które  już dawno jest moją własnością. Ale to nie takie istotne w tym wszystkim ja po prostu wiem co do ciebie czuję. O której mamy tam być? Iza spojrzała na zegarek - za 45 minut. Może weźmy samochód to potem pojedziemy  na jakieś zakupy, może na  bazar na Polnej? Dawno tam nie byłam. Podeszła do Tolka i przytuliła się  do niego mówiąc: a tę rozmowę dokończymy gdy wrócimy albo może  nawet jutro.

Gdy wchodziła do spółdzielni powiedziała - już czuję te pytające  spojrzenia -"a z kim to Izunia się przywlokła? Ciekawe do jakiego lekarza, może do ginekologa?" Podeszli do recepcji i Iza powiedziała do recepcjonistki- pani Basiu, już jesteśmy, mamy iść na górę czy jeszcze jest tam pacjent?  Basia zlustrowawszy bystrym spojrzeniem Tolka powiedziała - pewnie za chwilę pacjent już wyjdzie, więc zaczekajcie państwo tu, bo tam nie ma na czym siedzieć,  fotele schną po czyszczeniu.Miały być zrobione wczoraj wieczorem a zrobili  dopiero dziś rano wyjaśniła wpatrując się w Tolka. Po niemal 10 minutach  schodami zaczęła schodzić jakaś kobieta, a recepcjonistka skinęła na Izę i powiedziała, że już mogą iść do gabinetu. Gdy mijali recepcjonistkę ta pokazała Izie kciuk skierowany w górę. Tolek to  zauważył i spytał czy było to życzenie powodzenia.  Iza szepnęła- potem ci powiem.

Gdy weszli do gabinetu lekarz bardzo serdecznie przywitał się z Izą, uścisnął prawicę Tolka i zapytał, czy ten pozwoli, że minutę poświęci Izie , bo musi sprawdzić czy  wszystko u jego  pacjentki jest ok.  Iza usiadła na fotelu, lekarz  skierował reflektor na jej prawy policzek, wpierw obejrzał, potem kazał otworzyć usta i obmacał policzek od środka i  na zewnątrz. Nooo, pięknie jest, nic się nie tworzy, wszystko udało się usunąć. A i śladu właściwie nie ma.

No to teraz zajmę się panem, proszę usiąść. Może się napijecie państwo ze mną kawuni? Wziął do ręki telefon i zarządził - pani Basieńko, trzy małe czarne poproszę.

No a teraz  pana kolej, proszę mi pokazać ten problem. Długo oglądał, macał, skubał, szarpał i zupełnie pomijając Tolka powiedział- pani Izo, damy radę, ale to trochę potrwa. Część pójdzie  bez problemu pod skalpel, ale to na jesieni, teraz jest za  ciepło. część zejdzie po systematycznym stosowaniu maści i codziennej pielęgnacji. Był pan bardzo młody gdy się to wydarzyło i zrobił się bliznowiec.Młody organizm ma sporo kolagenu i blizny wtedy przerastają- nie wszystkim, niektórym. Widzę, że pani Iza już nieco zadbała. Przepiszę jeszcze maść, niestety ze strefy dolarowej, w Pewexie   za bony lub dolary. Ale droga za bardzo nie jest.  Pani Izo, a gdzie będziemy operować? Bo  coraz trudniej o miejsce w państwowej, a byłoby dobrze  zrobić to we wrześniu. Oczywiście  w prywatnej klinice panie  doktorze,  chcę mieć pewność, że to pan będzie robił a w państwowym potrafią w ostatniej chwili zmienić grafik i jakiś paprak się do niego dorwie. No świetnie , to ja tu sobie już wpisuję, pan Anatol Garlicki, narzeczony pani Izuni, na pierwszy tydzień września. Zostanie pan jedną  dobę w klinice a potem będzie pan przychodził na opatrunki. A na ślub mnie  zaprosicie, w  6 tygodni po zabiegu już będzie mógł się żenić. W tej chwili do gabinetu wtargnęła pani Basia z  kawą i mikroskopijnymi ciasteczkami. Zostawiła kawy i zniknęła. Iza dałaby głowę, że pani Basia już dłuższą chwilę stała pod gabinetem podsłuchując.

Wypili kawę, pan doktor wypytywał  czym się Tolek zajmuje, doktor pochwalił pomysł  biura turystycznego i stwierdził, że z chęcią by taki krótki rejs zaliczył , np. pomiędzy wyspami greckimi, o ile będzie można spać na  jachcie. Byli tego dnia ostatnimi pacjentami, więc  pan doktor się nie spieszył. 

Gdy opuścili gabinet i wyszli na ulicę Tolek był uśmiechnięty i powiedział - zaczynam patrzeć w przyszłość z optymizmem.

Izuniu, a co miałaś z tym policzkiem?  Koszmar miałam, koszmar, zrobił mi się ropień od wewnątrz i to taki, że miałam dziurę na  wylot. Podejrzewali że to rak, ja już  byłam pewna, że zemrę na raka i wtedy trafiłam do tego chirurga, by się dowiedzieć, czy gdy mi to wytną to będzie można to jakoś tak  naprawić , żebym ludzi nie  straszyła swym wyglądem. I wtedy wziął mnie pod opiekę,  w klinice prywatnej usunięto mi to wszystko co wywołało ten stan zapalny, potem jak powiedział doktor dziurę "zacerowano" a on zrobił mi przeszczep biorąc moje tkanki z przedramienia. To wspaniały specjalista i jeśli powiedział, że damy radę to wiem, że damy. I nawet nie wiesz, jak się z tego cieszę, choć dla mnie ty z bliznami czy bez blizn to ten sam facet, liczy się  to co " w środku" ciebie jest. Ale doskonale rozumiem co czujesz i jak się czujesz z tymi  bliznami. I wiesz co ? jeśli przypadkiem tęsknisz za pływaniem to najbliższa sobota jest wolna, ja skończę pracę o 14,00, przyjedziesz po mnie do pracy i pojedziemy nad morze. Weźmiesz z domu jakiś prowiant na drogę, żebyśmy z głodu nie padli w drodze i nie jedli parówek na stacji.W następnym tygodniu będę pracować od 14,00 to będziemy mogli wyjechać z Sopotu bladym świtem w poniedziałek, o ile mnie obudzisz. Pasuje ci taki plan? Mina Tolka i przygarnięcie Izy do siebie takie, że groziło jej uduszenie w tym uścisku było odpowiedzią a na koniec dopiero padła ustna odpowiedź- jesteś genialna!

I chyba z tego poczucia radości, które oboje zaczęli odczuwać, porobili zakupy takie jakby mieli do wyżywienia co najmniej pluton wojska. W domu okazało się, że stanowią całkiem zgraną ekipę, a lodówka jest wyraźnie za mała.

Tym razem Iza nie miała oporów by dowiedzieć się czegoś więcej o życiu Tolka, ale ku jej zdziwieniu, ale i  zadowoleniu, nie za bardzo miał o czym opowiadać. Prawie nie korzystał z urlopów, brał kontrakty jeden po drugim, opłynął niemal cały świat i czuł się coraz  bardziej nieszczęśliwy. Wygląd jego klatki piersiowej w lustrze przesłonił mu cały świat. Był przekonany, że na widok tych blizn każda jedna ucieknie z krzykiem. Zapuścił nawet brodę by oszczędzić  sobie  widoku swego nagiego torsu w  lustrze, ale okazało  się to kiepskim pomysłem, znacznie  bardziej pracochłonnym  niż codzienne  golenie. Zresztą miał tak jasny zarost, że mógł golić się niekoniecznie codziennie, zwłaszcza podczas rejsu. Nie było nikogo, kto by narzekał, że go swym nieogolonym obliczem  drapie.

Reakcja Izy na widok jego nagiego torsu była dla niego pełnym zaskoczeniem, ale aż do dnia obecnego podejrzewał, że ona kieruje  się litością i dopiero dziś zrozumiał  że tak nie jest. I że teraz chce zawalczyć o jej uczucie, skoro los znów skrzyżował ich drogi. I że odtąd nie będzie już ukrywał swych uczuć bo to co do niej czuje nie jest w głównej  mierze  wdzięcznością i echem ich "pierwszego razu", jest czymś zupełnie nowym. I że pragnie by byli ze sobą absolutnie szczerzy, nie kierowali się "dobrym wychowaniem" cokolwiek przemilczając bo np. nie wypada o czymś mówić, nie może być między nimi tematów tabu. Jakby nie było są naprawdę bardzo dorośli, przekroczyli już  trzydziestkę.  Iza słuchała tego wszystkiego z wielką uwagą, przytakując półgłosem, wreszcie powiedziała- a czy mógłbyś mnie teraz  pocałować, bo tak bardzo lubię gdy mnie całujesz. Tolek pochylił się nad nią mówiąc: mógłbym, ale nie zamykaj oczu gdy cię całuję, chcę w nie patrzeć, a nie podejrzewać, że myślisz  w tym czasie o czymś lub o kimś innym. Lubię tonąć w twoich oczach, ale wiesz do czego możesz doprowadzić. Nie jestem z kamienia, wiesz przecież o tym, wiesz jak się to może skończyć? Naprawdę tego chcesz? Chciała, tak samo jak w swe osiemnaste urodziny, ale teraz wszystko było inaczej, choć to był ten sam facet. Oboje byli sobą wzajemnie  zaskoczeni, ale pełni wzajemnego oddania. Gdy nieco ochłonęli ciasno nadal w siebie wtuleni, Tolek cichutko powiedział- nie wiedziałem, że może być tak dobrze. Ja też nie, przeżyłam to po raz pierwszy powiedziała Iza i mocniej się w niego wtuliła.

Rano, a był to już piątek, zjedli śniadanie przygotowane przez Tolka, potem Tolek uparł się by ją odwieźć do pracy, wrócił do  domu, przygotował prowiant na drogę, spakował wszystko do termo torby, wziął torbę z rzeczami przygotowanymi przez Izę i o godzinie 14,00 oczekiwał Izy  przy drzwiach kliniki. Wcześniej zatelefonował do swych rodziców, że będą u nich pod wieczór. Poprosił też mamę by zakupiła na kolację koniecznie łososia wędzonego na gorąco bo Iza bardzo go lubi. I może by upiekła małe bułeczki, bo te jej wypieku są o niebo lepsze od tych z piekarni. 

Prowadzili samochód na zmianę, by nie tracić czasu na postój by się posilić. Jak potem obliczył Tolek "nieźle grzali" bo średnia szybkość wyniosła 103 km na godzinę a ruch był spory. Gdy zajechali pod dom rodziców Tolek poklepał samochód po masce i powiedział- dzielny ten samochodzik, spisał się świetnie. W drodze ustalił z Izą, że przyznają się do faktu, że są razem. Śmiała się, że może powinni się też przyznać do faktu, że właścicielką złotego klapka była Iza, ale po namyśle  doszli do wniosku, że może jednak lepiej nie, bo nikt nie lubi dowiadywać się po czasie, że był przez własne dziecko oszukiwany.

                                                        c.d.n.