niedziela, 15 maja 2022

Trudny wybór - 18

 Śniadanie w pierwszy dzień  świąt było jak z filmu zachodniej produkcji. Całkiem okazała  górka prezentów leżała pod i  dookoła stolika,  na którym stała choineczka. A, co najważniejsze - śniadanie  było o właściwej zdaniem wszystkich jego uczestników  godzinie, czyli o 10,30. Zgodnie postanowili, że prezenty będą rozpakowywać  dopiero po śniadaniu, bo w przeciwnym razie śniadanie  zacznie  się około południa. Co  prawda,  jak  zauważył Emil, to  "samo  południe"  jest dla  niego szczęśliwą   godziną, bo właśnie w  samo południe pierwszy  raz  zobaczył  Adelę i bardzo  żałował, że ta pierwsza ich wspólna "podróż" była  tak  bardzo krótka.

Śniadanie było wyraźnie przeglądem kulinarnym tego, co oferował barek w Hotelu  Europejskim oraz cukiernia Bliklego. A na  sam  koniec było  czekoladowe  fondue i  w gorącej  czekoladzie lądowały różne orzechy, daktyle, figi,  morele, rodzynki. 

Wszyscy byli mocno  zdziwieni, że jest tak  wiele  prezentów, ale właściwie  nie było to takie  dziwne, bo każde z  nich już od  lata  kupowało  "coś" dla kogoś z ich  czwórki na prezent i  chowało  " na  zaś". Helena i  Emil byli  pod  tym względem bezkonkurencyjni-  Helena bo dobrze  pamiętała  okres, w którym ciągle  czegoś brakowało i nigdy nie było wiadomo, czy jeśli  nie  kupi się  czegoś "od  ręki" to kupno będzie  możliwe za dzień   lub  dwa, a Emil - bo bardzo  uważnie wsłuchiwał  się  we  wszystko co mówiła Adela i bardzo chciał realizować jej  "zachcianki". Co prawda Adela  dość  szybko zorientowała się co jest  grane i bardzo kontrolowała  wypowiadanie  frazy "chciałabym   mieć", ale i tak nazbierało się sporo zrealizowanych zachcianek. A jeśli "zachcianka" dotyczyła  jakiejś  części  damskiej garderoby Emil szukał pomocy u Heleny.  Piotr i Emil dostali od  swych  żon modne i  dobre   jakościowo stroje  sportowe na korzystanie  z siłowni, ponadto nowe rękawiczki,  szaliki,  czapki, ciepłe skarpety, dresy, które wg  producenta  były  "oddychające, odprowadzające  wilgoć z powierzchni ciała i szybko schnące". Dresy  Emila  były w kolorze  śliwkowym, a Piotra  w stalowo- niebieskim. Piotr dostał również  nowy portfel z tysiącem przegródek jak  się śmiała Helena, a Emil zegarek "mądrzejszy" od  człowieka. Prezenty były też  dla ....samochodów - otrzymały pokrowce na  swoje    kierownice.  Helena otrzymała podręczną  biblioteczkę wypełnioną   książkami i bardzo ładną  torebkę znanej zagranicznej  marki a Adela niewielką  skórzaną aktówkę  a w niej mały laptop z doczepioną  karteczką- niestety samochodów mieszczących się w  aktówce nie było.  Piotra i Helenę  bardzo rozbawiła  treść tej karteczki.

W drugi  dzień  świąt przywędrowała....zima i zaraz  postanowiła odrobić   zaległości. Śnieg  sypał zapewne od  świtu, bo gdy około  godziny 9 rano  nieco  jeszcze  zaspana  Adela wyjrzała  przez okno to aż jęknęła- warstewka śniegu na szczycie płotu miała, tak  na oko biorąc,  z 10 centymetrów  wysokości. Wyglądało  to nawet  dekoracyjnie, bo padający  zapewne  nad  ranem śnieg był mokry a termometr  wskazywał -2 stopnie. No to dobrze, że mamy tę  resztkę urlopu - pomyślała   Adela. Ciekawe jaka będzie pogoda  na wyjazd.  Chyba  pojedziemy przez  Piaseczno,    Kozienice i  Puławy - to z 5 kilometrów dalej, ale mam wrażenie, że to lepsze niż przez Otwock i koło Garwolina. Zresztą nie jedziemy bladym świtem.

Jej  rozmyślania przerwał głos Emila- kochanie, nie stój boso,  bo się  zaziębisz, wracaj do łóżka. Wstaniesz  gdy zrobię śniadanie. Masz to swoje  papucie, no  nie  stój boso. Idź do łózia. Ale ja muszę do łazienki. Zanieść  cię, czy  sama dojdziesz? No jasne, że dojdę, ale muszę  zaraz  wziąć prysznic. Emil uśmiechnął  się - jesteś uosobieniem punktualności, dwudziesty ósmy dzień, funkcjonujesz jak  szwajcarski  zegarek. A jak  się  czujesz kochanie? Główka nie boli? A dół brzuszka? Trochę mnie  głowa boli i bardzo, bardzo  leciutko dół. Emil wziął ją na ręce mówiąc - no to pójdź dziecię, ja cię wykąpię i jeszcze potem  pośpimy, a jeszcze później  zrobię dla nas śniadanie. Możesz dziś i  jutro spokojnie  poleżeć.  Dobrze, że mamy ten urlopik! A poleżysz  ze mną? To chyba  jasne, nie  zostawię  cię  samej  w tym wielkim  łóżku! Jeszcze  byś  się  w nim   zgubiła.

Drugi dzień świąt był wyraźnie  dniem  łóżkowym nie  tylko u "młodych",  "starsi" też "wygniatali" poduszki jak  stwierdziła w nadesłanym sms-ie  Helena. Oczywiście  tę wiadomość  przeczytała Emilowi  Adela.  Noooo, bardzo mnie  to   cieszy, wszak geny rozliczne mam   po tatusiu - stwierdził Emil. Popatrz kochana,  ojciec  już  skończył 67 wiosenek i jeszcze  hasa w łóżeczku.  Dobra  prognoza  dla mnie. 

Skąd  wiesz? Emil  roześmiał  się- no bo sam  powiedział mi, że kocha  Helenę nie  tylko sercem, a poza  tym nie ma  zamiaru uprawiać  na dłuższą metę seksu bez  ślubu, nie jest aż tak  nowoczesnym człowiekiem. Po naszym pierwszym  razie kazał  mi się  zastanowić czy jesteś  dla  mnie kimś  ważnym z kim  chcę spędzić życie czy  tylko rozrywką, bo na  rozrywkę to powinienem poszukać  sobie jakiejś  "zawodowej panienki".  A ja wtedy, tej naszej  pierwszej nocy już wiedziałem, że muszę  być  z tobą, że to ty mi się  śniłaś, gdy  się jeszcze  nie  znaliśmy.

Nie  powiem, że  jestem   w 100% pewny, że reinkarnacja  istnieje, spotkałem  kilka naprawdę mądrych i wykształconych  osób, które na  podstawie  własnych  przeżyć doszły do  wniosku, że kiedyś  każdy z nas tu wraca w kolejnym wcieleniu. I z żadną dziewczyną, kobietą, nie przeżywałem takiej rozkoszy jak z Tobą i to od  pierwszego naszego złączenia  się. Mało tego - jesteś  pierwszą kobietą  z którą o  tym  rozmawiam, którą  czuję  każdym milimetrem   swego  ciała. I jesteś jedyną której całe  ciało poznałem całując. I tylko tobie mogę  się przyznać, że gdy cię nie widzę kilka  godzin staję  się nieszczęśliwy i bardzo niespokojny. I według tych, którzy są przekonani, że żyjemy wiele  razy, taki przypadek absolutnego złączenia świadczy o tym, że dana  para już kiedyś była razem i byli  w poprzednim  życiu naprawdę  szczęśliwi. 

I jeszcze  coś - mogłem pozostać jeszcze w Meksyku - proponowano  mi przedłużenie kontraktu na tym prywatnym uniwersytecie, dobrze zarabiałem i mieszkałem w bardzo ładnym  miejscu, w dobrych  warunkach,  ale zupełnie  nie  wiem dlaczego nie przedłużyłem umowy. I nie był to niepokój o ojca, nie pozostawiłem też  nikogo, za kim bym tęsknił lub by ktoś tu za mną tęsknił. Wróciłem do Polski  pół roku  wcześniej nim   cię poznałem. Miałem w trzech   miejscach propozycje pracy i wybrałem akurat ten  OBR. Szukałem kogoś  do pracy, miałem  zamiar podkupić  kogoś początkującego w Urzędzie  Patentowym, a powiedziałem o tym wpierw Kamilowi. 

Adela przytuliła  się mocno do męża - a ty jesteś  jedynym mężczyzną,  z którym tak szybko wylądowałam w łóżku. I jesteś  pierwszy, z którym odczułam  prawdziwą rozkosz co  mnie   wręcz  przeraziło, bo  nie  znałam  tego  wcześniej.  Przemknęło mi nawet  przez  myśl, że zaliczysz  mnie do bardzo łatwych  dziewczyn, ale coś mnie do ciebie  szalenie  mocno  przyciągało. Gdy mnie  wiozłeś do OBR-u to odnotowałam  tylko fakt, że kolor  Twoich  włosów w jakiś sposób  nie  zgadza  się z kolorem oczu. Poza  tym  odnotowałam też   fakt, że jesteś   bardzo dobrze  wychowanym  facetem,  co teraz  zaczyna  być  bardzo rzadkim  zjawiskiem.  Już od  dawna   panowie przestali paniom  otwierać drzwi  swego  samochodu  wyskakując  zza  kierownicy. Dobrze  gdy łaskawie  sami otworzą  je od  środka.

A potem,  gdy  już po zastępstwie trafiłam do ciebie to  cały  czas czułam, że jesteś  do  mnie przychylnie nastawiony. Obrzucałeś mnie  zawsze takim troskliwym, wręcz  czułym spojrzeniem. I miałeś  nieziemską  wręcz  cierpliwość  by odpowiadać na  moje nie  zawsze mądre pytania dotyczące spraw   patentowych. I było mi nieco przykro i smutno gdy nie ponowiłeś  pytania  czy jestem wolna  czy też  nie. Nie  wpadłam  na myśl,  że nie pytasz bo nie  chcesz usłyszeć, że nie jestem wolna.  Pomyślałam, że już cię to  nie interesuje. Poza tym wiedziałam, że niemal  wszystkie  pracownice poniżej pięćdziesiątki aż piszczą  do ciebie boś jeszcze kawaler, do tego  z mieszkaniem i na pewno z wypchanym  portfelem bo pracowałeś  na  zagranicznym kontrakcie. I nie  widziałam  powodu, dla którego  miałbyś wybrać akurat  mnie.

Emil śmiał się - a ja  się zachwyciłem  tobą gdy  tylko podeszłaś  bliżej do  samochodu. Pomyślałem sobie, że jesteś  tzw. "panienka  z  dobrego  domu". A do tego Kamil mnie uprzedził  bym  cię  nawet nie próbował podrywać, bo  mnie tak  zgasisz, że aż pięty  mnie   zabolą. A po pierwszej naszej rozmowie już na tematy  zawodowe wiedziałem, że jesteś   szalenie  inteligentną  dziewczyną i że chciałbym  bardzo bliżej  cię poznać. Tylko byłem przekonany, że nie mam u ciebie  żadnych szans - ty ładniutka,  młodziutka  a ja te  10  lat  starszy i  nieco  zapyziały,  zatłuszczony. Byłem  szczęśliwy, że  zgodziłaś  się na  propozycję przejścia na ty, a potem mi pomógł  fakt,  że  rozpoznałaś  gatunek jabłka, które jest  teraz rzadkością.

Owinęłaś  mnie  sobie  wokół palca. Ale  bardzo  mi się to  miejsce  na twoim  paluszku  podoba. A ojciec gdy  pierwszy  raz  cię  zobaczył to cały  wieczór  mi  mówił, że gdyby  jeszcze  żyła  mama, to na pewno chciałaby bym w przyszłości miał za żonę taką  dziewczynę  jak ty.

Mileczku,  a moglibyśmy dziś po obiedzie  uruchomić  laptopa? Bardzo mi się on podoba. Miałeś  świetny pomysł. Jest  leciutki i mały. No to trzeba  go naładować i sprawdzić,  czy  wszystko z nim jest   w porządku - zaraz go podłączę, ale daj  mi jeszcze  buziaczka- poprosił Emil.

Zima chyba  wcale  nie była  pewna, czy aby  trafiła  pod  właściwy  adres, w ciągu  dnia śnieg  zamienił się ciemną paćkę, a  dozorcy - przepraszam- gospodarze  domów i właściciele własnych  domów musieli z tą brudną  breją   walczyć. No i po  co ja  umyłem  samochód - zapytywał  sam  siebie Emil  a  wraz  z nim  zapewne ze 3/4  posiadaczy  samochodów.  No i jak  dobrze, że już nie  muszę uprzątać śniegu  wzdłuż posesji w Milanówku!  Spojrzał na drzewko i zakomunikował Adeli - na  naszym  drzewku siedzi  sikorka modra! Nie  miałem  pojęcia, że i one przylatują  do  miasta!  Pewnie przyleciała   na  wyżerkę  i czeka  aż się  zrobi więcej  miejsca  na  stojaku z sikorkowym  żarciuszkiem- stwierdziła Adela.  Ptaszeczki małe, ale  bardzo "żarte". Będziemy musieli przed  wyjazdem powiesić  więcej  siateczek  z  jedzeniem dla  nich. I muszę  poprosić tatę,  by wymyślił jakiś   automat do uzupełniania jedzenia  w karmniku na parapecie okna. Bo tam  to i wróble  się stołują. Czasem  mam  wrażenie, że największą  frajdę to sprawia  im wzajemne  przeganianie  się . A mogłyby przecież nawet  w piątkę siedzieć na  żerdce i  spokojnie  sobie ziarenka  dziobać.  Emil śmiał się - no jeszcze  trochę a wymyślisz jakiś karmnik szkolący ptaszki by ustawiały się  grzecznie  w kolejce. Opatentujesz  go i .........nie  zarobimy na tym, bo ludzi nie obchodzi w jaki  sposób ptaszki korzystają  z karmników. A pieniądze z patentu są wtedy gdy opatentowana  rzecz jest  produkowana i zarabia  się  na  niej  pieniądze. No fakt - zgodziła  się  z nim  Adela. Jest  cała masa opatentowanych  rzeczy. I potem każdy  producent  wysila  łepetynę  jakby wyprodukować coś co jest  jeszcze  nie opatentowane a tak  dobre jak to co jest  opatentowane.A wiesz, że  ten chemik, którego  kiedyś wysłałam  by sam  sobie  zrobił rozeznanie   czy jego pomysł nadaje się do  opatentowania  to zmienił pracę - odszedł do Instytutu Chemii. Mówiła  mi o tym  bibliotekarka, bo  podpisywała  mu obiegówkę. I połowa  pań w firmie jest  niemal  pogrążona  w żałobie bo taki przystojniak odszedł.  No przecież on   jest  żonaty - zdziwił  się Emil. Nooo,  żonaty,  ale ponoć  nie  miał nic  przeciw skokom  w bok, z niejedną się  tu  spotykał poza  pracą. On ma dwójkę  dzieci, takich już nieco odchowanych, w  drugiej  połowie  podstawówki. Czyli można  zrobić   założenie, że są małżeństwem z ponad  dziesięcioletnim  stażem.  Sporo małżeństw rozchodzi się  właśnie  po takim okresie  związku.   Czy  zauważyłeś,  że mało kto  zdaje  sobie  sprawę z faktu, że małżeństwo to rodzaj egzotycznej rośliny która wymaga wielkiej troski od obu stron?  Przecież nagle pod jednym dachem zamieszkują ludzie z różnych  rodzin, ludzie o różnym temperamencie,  różnych przyzwyczajeniach, różnych upodobaniach niemal we  wszystkich  aspektach  naszego życia. Wszystkiego się nie  da  sprawdzić przed  ślubem. Poza  tym każda  ze stron  musi przestać myśleć "ja" i zacząć  myśleć "my". 

Mnie oczy na świat otwierała  Helena.To ona  mi powiedziała, że małżeństwo to ciężka  praca i wzięcie odpowiedzialności również  za partnera. Twój ojciec myśli tak  samo  jak ona i dlatego tak  szybko doszli  do porozumienia. I ty i ja nie byliśmy  dla  siebie pierwsi,  ale to chyba dobrze, bo dzięki temu mieliśmy porównanie - tamte przelotne  związki a to co teraz  czujemy i przeczuwamy. Wszyscy  mamy  podświadomość, tylko nie  wszyscy umiemy usłyszeć  co ona   nam podpowiada. Zwłaszcza  wtedy, gdy to co nam podpowiada nie jest  zgodne  z tym co sobie wymyśli  nasz mózg.  Helena nie potępiała  mnie  za to, że związałam  się z Kamilem, który nagle, już po 5 latach  swego  małżeństwa odkrył, że nic go  nie łączy z żoną, że związek się  sypie,  a drugie  dziecko poczęte  po to, by ten związek scementować zadziałało wręcz odwrotnie. Zerwałam  z nim, bo zdałam  sobie w pewnej chwili sprawę z tego że do końca  życia  będę wplątana w życie jego  dzieci, jego kłopoty z nimi  związane, że nagle będzie nas czworo, a ja nie jestem na  tyle silna  by to unieść. Zostaliśmy przyjaciółmi - tylko i może "aż  przyjaciółmi".  Jako przyjaciel się  sprawdził, z daleka nade mną  czuwał. Resztę już znasz.  Emil  mocno  ją przygarnął  do  siebie - znam i kocham za to, że jesteś taka szczera, że niczego nie ukrywasz. I wiesz- podziwiam  ojca,  że nie znając   cię tak dobrze  cię ocenił. On ma  chyba  szósty zmysł!

                                                          c.d.n.