poniedziałek, 5 czerwca 2023

Lek na wszystko?- 128

 Termin obrony został przesunięty na ostatni tydzień marca. Kazik wpierw dość szpetnie zaklął, ale Teresa powiedziała, że to lepiej, szybciej się ten cały "cyrk" skończy. Pan promotor poinformował Kazika, że jego  zdaniem praca jest świetna i część pracy powinna  zostać podręcznikiem, on już sobie  nawet zaznaczył, które partie powinno  się wydrukować  jako podręcznik. " I zapewniam pana, panie kolego, że ta obrona  to będzie  bardzo miłe, wręcz koleżeńskie spotkanie" - dodał na  zakończenie. No i ja teraz to naprawdę nie  wiem, czy mam  się z tego cieszyć czy może lepiej nie - opowiadał Kazik  Teresie. Bo nie przypominam  sobie, żeby moimi kolegami byli jacyś profesorowie.

"Nowy przyjaciel" Kazika,  czyli jego dyrektor, poinformował go, że udostępni na obronę mniejszą salę konferencyjną. Niczym się nie stresuj, ja  wszystko zorganizuję, jesteś naszym pierwszym doktorantem ale mimo  tego staniemy na  wysokości  zadania. To dla nas  swego rodzaju święto.  A ja myślałam, że to będzie w którymś budynku Politechniki - powiedziała Teresa. Wtedy czekałabym na ciebie w holu i cię publicznie wycałowała. Ja też myślałem, że to będzie na "polibudzie". Ciekawe  co ten gad  knuje. 

Teresa  roześmiała  się - żaden  z niego gad, zwyczajny nieco zapasiony facecik, którego omotała  sobie na  palcu młódka.  Za rok lub dwa ona  go zostawi - nie  widać było ani krzty serdeczności  w tym jak  się do niego odnosi. Jak się jej trafi młodszy od niego i równie, lub bardziej szczodry, to go puści kantem. Skąd  wiesz- Kazik nie krył zdziwienia. Z tonu jej głosu gdy  się  do niego zwracała. Była  cały  czas zniecierpliwiona i mocno krytyczna wobec  wszystkiego co mówił.  A przecież nie gadał głupot.  To taki typowy żonkoś starej  daty, który gdy już go stara , znana żona nie podnieca to szuka wrażeń na  boku.  No a gdy mu  się zmontowały z byłą żoną bliźniaczki to na pewno mieli cyrk  na kółkach na początku. Człowiek przy jednym dziecku głupieje bo wszystko takie nowe i skomplikowane a co dopiero gdy to podwójna dawka  radochy. Ale nie przypominam sobie byś ty kiedykolwiek głupiała od chwili  gdy się na świecie pokazał Alek - stwierdził Kazik.  Bo ja się maskowałam i bardzo dużo wspomagałam  się lekturą- wyjaśniła  mu Teresa.

Opowiadał nam kolega, który też zmontował bliźniaki, że maluchy drą  się z reguły na przemian i gdy wreszcie zasną to człowiek nieomal durnieje ze  szczęścia. Bardzo lubiłyśmy gdy przychodził i nam o nich opowiadał. Bo tak w ogóle to on był Francuzem,  ale świetnie mówił po polsku. Oni  hodowali te bliźniaki dwujęzycznie. Gdy mieszkali we Francji to mieli do nich nianię, więc  było łatwiej z ich obsługą. Tu przyjechali gdy dzieci miały pięć lat  i jakoś się dzieciom w Polsce nie podobało. Może nic dziwnego, mieszkali tam na  południu Francji.  Raz  nawet wpadł z nimi do pracy - wpierw  brylowały w jego dziale, potem wpadł z nimi do nas. Nie mam pojęcia  jak oni je rozróżniali - dla mnie były idealnie jednakowe. W każdym razie jego opowieści o tych dzieciach to były przezabawne!  Gdy go chciały zezłościć to do polskich wyrazów dodawały rodzajniki, albo nagle zapominały albo języka polskiego  albo francuskiego. I wiesz - szczerze mi ulżyło gdy  się okazało, że jest tylko jeden  pęcherzyk płodowy. A teraz  chwilami zastanawiam  się, czy nie jest to z mojej  strony zbytni egoizm, że nie mamy drugiego dziecka. No to ja wspieram cię w twym egoizmie - stwierdził Kazik. Egoizm byłby wtedy gdybyśmy wcale nie mieli dzieci.

Wieczorem, tuląc Teresę powiedział - czuję się niemal tak jak  wtedy gdy miałem zdawać wstępny egzamin na studia. Wtedy bałem się trochę, że jeśli nie  zdam to zwiną  mnie  do wojska, a na to wcale nie  miałem ochoty. Teraz po prostu nie  chciałbym  się zblamować przed tobą, tatą, Jackiem, Kurtem. Co prawda moja porażka ucieszyłaby  wielce Krisa, który zawsze  mówi, że mam więcej  szczęścia  niż rozumu. 

Przede mną zblamowałbyś  się tylko wtedy, gdybyś nagle, bez  słowa poszedł do innej kobiety - to byłoby dla mnie ogromne rozczarowanie, złamałbyś mi serce. A co do tej obrony- masz opinię swego promotora o swojej pracy - przecież to dobry fachowiec z twojej branży i jemu też  zależy na tym, by jego doktorant bez problemu obronił swoją pracę przed komisją. Przecież ta komisja to w gruncie rzeczy tradycja i formalność. Masz za sobą przepracowane pięć lat w zagranicznym ośrodku naukowo-badawczym, masz nagrodę ministerstwa, masz propozycję ze  strony Politechniki i możesz  podjąć pracę w Niemczech. I jeśli tak się złoży, że skorzystasz z ich propozycji ja i  tata bez problemu zamienimy Warszawę na Berlin. Nie sądzisz  chyba, że głąbowi by to wszystko proponowano. Kocham cię od  zawsze, kochałam cię gdy jeszcze  byłeś studentem i będę cię kochać nadal,  nawet gdybyś nie był doktorem. W dalszym ciągu będę kochała  cię calutkiego wzdłuż i  wszerz i wierz mi - tytuł doktora lub jego brak nie ma tu nic  do rzeczy. Przytul się do mnie i odrzuć wszystkie złe i  głupie  myśli. Będziesz cały dzień śpiący, już po drugiej. Pośpij choć trochę. Nie muszę jutro rano jechać, wpadnę tam około pierwszej - kocham cię, ty jesteś dla mnie wszystkim. Jestem jednak  szczęściarzem, że mnie kochasz i jesteś  ze mną. Pośpimy dopóki nas Alek  nie obudzi. Usnęli mocno w siebie wtuleni i szczęśliwi, że mają siebie. Rano  Teresa cichutko wstała, wyniosła Alka do łazienki i powiedziała małemu,  że zaraz wracają do łóżka i utulą się razem z tatą, bo tata  musi jeszcze odpocząć. Alek, który najchętniej spędzałby każdą  noc razem z rodzicami był takim obrotem  sprawy niezmiernie  zachwycony i w mniej niż dziesięć minut później już spał przytulony do obojga.

Poranek zaczął się  dość późno od ukochiwania mamy i taty, potem Kazik wyruszył do  kuchni by zrobić śniadanie. Przy stole  w kuchni siedział tata i jadł śniadanie. Kazik podszedł do niego, objął czule i powiedział- nawet  nie wiesz tato, jaką cudowną córkę zmajstrowałeś  przed laty i jaki jestem szczęśliwy, że jestem jej mężem. Wlała  mi otuchę  w serce, zawsze mnie mobilizuje i sprawia, że życie  wygląda znacznie lepiej. Tata odwzajemnił uścisk i powiedział - no chyba   rzeczywiście  nieźle  mi wyszła. A ja jestem szczęśliwy, że jesteście  razem , że się kochacie i że macie Alka. A ty Kaziu masz  dziś dzień wolny?  Kazik uśmiechnął się - właściwie  to nie, zaraz  zadzwonię i dowiem się czy muszę  wpaść,  czy może jednak nie muszę. Nie mogłem wieczorem zasnąć, dręczyło mnie pytanie  czy obronię doktorat. Tata uśmiechnął się - jestem pewien, że obronisz. A wielebny promotor już przesylabizował pracę? Tak, stwierdził, że bardzo dobra, a nawet świetna.  No to skąd te twoje wątpliwości? Nie wiem, może się zbyt przejmuję. Zawsze mi  się wydaje gdy  coś opracuję, że mógłbym to zrobić lepiej. Do kuchni przyszła Teresa, jeszcze w szlafroku, ale dziecko już było ubrane. No to ja idę zadzwonić do Stanisława -ogłosił Kazik i wyszedł. A kto to ten Stanisław? - spytał tata.  To jego kolega naczelny dyrektor. Miałam zaszczyt go poznać. To ten dzięki któremu leci mi ciągłość pracy do której nie  muszę jeździć.  Już jestem tam na papierze  zatrudniona. Fajnie  być pracownikiem, którego zna tylko ( i to głównie z papierów) dyrektor. Ten kraj wciąż stoi na głowie dzięki durnym pomysłom. A na dodatek to ja tam mam całkiem przyzwoitą pensję, którą widzę tylko na wydruku.  No ale  mnie to bardzo urządza bo firma odprowadza za mnie  składkę ubezpieczeniową i mam ciągłość zatrudnienia do emerytury. 

Znów dziś jakaś taka kaprawa pogoda, znowu coś mży. Coś jakby mini płatki śniegu. A mnie  się marzy słońce, plaża i cieplutka woda- narzekała Teresa.  Tata roześmiał  się - no to chyba jeszcze  trochę na to wszystko poczekasz. Też bym chętnie pobrodził w jakiejś ciepłej  wodzie a nie w lodowatym Bałtyku. Jak już Kazik zakończy batalię pod  tytułem doktorat, to pomyślimy o jakimś "wielorodzinnym" wypadzie nad jakąś cieplutką wodę - powiedział tata. Są w Austrii dość płytkie a przez to ciepłe jeziora, muszę pobuszować  z Jackiem w sieci. Zawszeć Austria bliższa niż Włochy.  Jest też jedno cieplutkie  jezioro na  Węgrzech, ale tam się rezerwuje  miejsca zaraz po 1 stycznia i potem  już nie ma miejsc. A jezioro zabawne, bo ma głębokość poniżej półtora  metra.  Tylko słyszałem, że plaże są wątpliwej jakości. Co prawda plaża to "rzecz nabyta" bo w  wielu miejscowościach te plaże powstają z nawiezionego piachu a nie  są naturalnym wytworem przyrody.

Kazik wszedł do kuchni uśmiechnięty od ucha  do ucha i zameldował rodzinie, że dziś nie musi jechać do pracy,  wszystko załatwił telefonicznie a jutro ma  spotkanie z rzecznikiem patentowym. A skoro pogoda raczej nie jest spacerowa to wskoczył w dres i posiedzi z rozkoszą  w domu. Alek podreptał szybko do swoich zabawek a Kazik stwierdził, że skoro jest w domu i już nie musi nic  pisać, to mogą się zastanowić nad przemeblowaniem jak poprzestawiać meble by Alek miał swoją sypialnię. Bo nie da  się ukryć, że bawić to się zawsze będzie  tam, gdzie będą dorośli.

Ale wpierw muszę zjechać do piwnicy i coś sprawdzić. Skleroza  mnie  tłucze, ale mam podejrzenie, że w piwnicy jest zdemontowany z tego małego pokoju kaloryfer. To tam był kaloryfer? zdumiała  się Teresa- a gdzie on  był? A pod oknem- odpowiedział Kazik. Przecież tam nie ma okna!- odpowiedziała.  Jest okno, ale jest zabudowane szafą i kaloryfer mi przeszkadzał, więc go kazałem zdemontować. Teresa wybuchnęła  śmiechem. Ale numer! Zawsze mnie dziwiło, że zrobili jedno ślepe pomieszczenie, no   ale nie wydziwiałam, skoro tam był tylko zbiór szaf robionych na  zamówienie. 

A dokładnie to tam jest genialny schowek. Okno jest zasłonięte firanką przypiętą pinezkami i jest tam na całej powierzchni schowek - dość płaski, z porobionymi półkami. Wolałem wszystkie ważne dokumenty mieć pochowane bo przecież wtedy byłem głównie w Niemczech. Żeby się do niego dostać trzeba  było odinstalować trzy półki. I zrobiłem dlatego w tym pokoju magazyn. Przecież mnie całymi miesiącami nie było tutaj. Bywałem gdy już mnie dusiła niemiłosiernie tęsknota za pewną mężatką. Kilka razy rozmawiałem z tobą gdy byłem w  Warszawie, ale dzwoniłem z niemieckiej komórki. No coś podobnego! Ja nigdy do tej szafy nie  zaglądam, bo tam są twoje rzeczy a ty masz  zawsze wszystko elegancko ułożone, poza tym musiałabym wchodzić na krzesło by te górne drzwi otworzyć. No to teraz chodźmy tam i zastanówmy  się razem jako to wszystko rozparcelować po mieszkaniu. Kaziu, a co z tą mężatką? Kazik uśmiechnął się - no stoi tu obok mnie, ona była tą mężatką. Tato, ja  Tesię zawsze kochałem, tylko byłem durniem. Wpierw myślałem, że ona jeszcze  za młoda, a potem mi na myśl nie przyszło, że  nie jest szczęśliwa w związku w którym tkwi. Ale jednak byliśmy sobie pisani- podsumowała Teresa.

To ja zjadę z tobą do tej piwnicy- stwierdziła Teresa, bo jeszcze nigdy w niej nie byłam. No ale ubierz buty, bo tam zapewne nie jest zbyt czysto i załóż  kurtkę albo sweter bo tam zawsze jest raczej chłodno.

                                                                c.d.n.