Termin obrony został przesunięty na ostatni tydzień marca. Kazik wpierw dość szpetnie zaklął, ale Teresa powiedziała, że to lepiej, szybciej się ten cały "cyrk" skończy. Pan promotor poinformował Kazika, że jego zdaniem praca jest świetna i część pracy powinna zostać podręcznikiem, on już sobie nawet zaznaczył, które partie powinno się wydrukować jako podręcznik. " I zapewniam pana, panie kolego, że ta obrona to będzie bardzo miłe, wręcz koleżeńskie spotkanie" - dodał na zakończenie. No i ja teraz to naprawdę nie wiem, czy mam się z tego cieszyć czy może lepiej nie - opowiadał Kazik Teresie. Bo nie przypominam sobie, żeby moimi kolegami byli jacyś profesorowie.
"Nowy przyjaciel" Kazika, czyli jego dyrektor, poinformował go, że udostępni na obronę mniejszą salę konferencyjną. Niczym się nie stresuj, ja wszystko zorganizuję, jesteś naszym pierwszym doktorantem ale mimo tego staniemy na wysokości zadania. To dla nas swego rodzaju święto. A ja myślałam, że to będzie w którymś budynku Politechniki - powiedziała Teresa. Wtedy czekałabym na ciebie w holu i cię publicznie wycałowała. Ja też myślałem, że to będzie na "polibudzie". Ciekawe co ten gad knuje.
Teresa roześmiała się - żaden z niego gad, zwyczajny nieco zapasiony facecik, którego omotała sobie na palcu młódka. Za rok lub dwa ona go zostawi - nie widać było ani krzty serdeczności w tym jak się do niego odnosi. Jak się jej trafi młodszy od niego i równie, lub bardziej szczodry, to go puści kantem. Skąd wiesz- Kazik nie krył zdziwienia. Z tonu jej głosu gdy się do niego zwracała. Była cały czas zniecierpliwiona i mocno krytyczna wobec wszystkiego co mówił. A przecież nie gadał głupot. To taki typowy żonkoś starej daty, który gdy już go stara , znana żona nie podnieca to szuka wrażeń na boku. No a gdy mu się zmontowały z byłą żoną bliźniaczki to na pewno mieli cyrk na kółkach na początku. Człowiek przy jednym dziecku głupieje bo wszystko takie nowe i skomplikowane a co dopiero gdy to podwójna dawka radochy. Ale nie przypominam sobie byś ty kiedykolwiek głupiała od chwili gdy się na świecie pokazał Alek - stwierdził Kazik. Bo ja się maskowałam i bardzo dużo wspomagałam się lekturą- wyjaśniła mu Teresa.
Opowiadał nam kolega, który też zmontował bliźniaki, że maluchy drą się z reguły na przemian i gdy wreszcie zasną to człowiek nieomal durnieje ze szczęścia. Bardzo lubiłyśmy gdy przychodził i nam o nich opowiadał. Bo tak w ogóle to on był Francuzem, ale świetnie mówił po polsku. Oni hodowali te bliźniaki dwujęzycznie. Gdy mieszkali we Francji to mieli do nich nianię, więc było łatwiej z ich obsługą. Tu przyjechali gdy dzieci miały pięć lat i jakoś się dzieciom w Polsce nie podobało. Może nic dziwnego, mieszkali tam na południu Francji. Raz nawet wpadł z nimi do pracy - wpierw brylowały w jego dziale, potem wpadł z nimi do nas. Nie mam pojęcia jak oni je rozróżniali - dla mnie były idealnie jednakowe. W każdym razie jego opowieści o tych dzieciach to były przezabawne! Gdy go chciały zezłościć to do polskich wyrazów dodawały rodzajniki, albo nagle zapominały albo języka polskiego albo francuskiego. I wiesz - szczerze mi ulżyło gdy się okazało, że jest tylko jeden pęcherzyk płodowy. A teraz chwilami zastanawiam się, czy nie jest to z mojej strony zbytni egoizm, że nie mamy drugiego dziecka. No to ja wspieram cię w twym egoizmie - stwierdził Kazik. Egoizm byłby wtedy gdybyśmy wcale nie mieli dzieci.
Wieczorem, tuląc Teresę powiedział - czuję się niemal tak jak wtedy gdy miałem zdawać wstępny egzamin na studia. Wtedy bałem się trochę, że jeśli nie zdam to zwiną mnie do wojska, a na to wcale nie miałem ochoty. Teraz po prostu nie chciałbym się zblamować przed tobą, tatą, Jackiem, Kurtem. Co prawda moja porażka ucieszyłaby wielce Krisa, który zawsze mówi, że mam więcej szczęścia niż rozumu.
Przede mną zblamowałbyś się tylko wtedy, gdybyś nagle, bez słowa poszedł do innej kobiety - to byłoby dla mnie ogromne rozczarowanie, złamałbyś mi serce. A co do tej obrony- masz opinię swego promotora o swojej pracy - przecież to dobry fachowiec z twojej branży i jemu też zależy na tym, by jego doktorant bez problemu obronił swoją pracę przed komisją. Przecież ta komisja to w gruncie rzeczy tradycja i formalność. Masz za sobą przepracowane pięć lat w zagranicznym ośrodku naukowo-badawczym, masz nagrodę ministerstwa, masz propozycję ze strony Politechniki i możesz podjąć pracę w Niemczech. I jeśli tak się złoży, że skorzystasz z ich propozycji ja i tata bez problemu zamienimy Warszawę na Berlin. Nie sądzisz chyba, że głąbowi by to wszystko proponowano. Kocham cię od zawsze, kochałam cię gdy jeszcze byłeś studentem i będę cię kochać nadal, nawet gdybyś nie był doktorem. W dalszym ciągu będę kochała cię calutkiego wzdłuż i wszerz i wierz mi - tytuł doktora lub jego brak nie ma tu nic do rzeczy. Przytul się do mnie i odrzuć wszystkie złe i głupie myśli. Będziesz cały dzień śpiący, już po drugiej. Pośpij choć trochę. Nie muszę jutro rano jechać, wpadnę tam około pierwszej - kocham cię, ty jesteś dla mnie wszystkim. Jestem jednak szczęściarzem, że mnie kochasz i jesteś ze mną. Pośpimy dopóki nas Alek nie obudzi. Usnęli mocno w siebie wtuleni i szczęśliwi, że mają siebie. Rano Teresa cichutko wstała, wyniosła Alka do łazienki i powiedziała małemu, że zaraz wracają do łóżka i utulą się razem z tatą, bo tata musi jeszcze odpocząć. Alek, który najchętniej spędzałby każdą noc razem z rodzicami był takim obrotem sprawy niezmiernie zachwycony i w mniej niż dziesięć minut później już spał przytulony do obojga.
Poranek zaczął się dość późno od ukochiwania mamy i taty, potem Kazik wyruszył do kuchni by zrobić śniadanie. Przy stole w kuchni siedział tata i jadł śniadanie. Kazik podszedł do niego, objął czule i powiedział- nawet nie wiesz tato, jaką cudowną córkę zmajstrowałeś przed laty i jaki jestem szczęśliwy, że jestem jej mężem. Wlała mi otuchę w serce, zawsze mnie mobilizuje i sprawia, że życie wygląda znacznie lepiej. Tata odwzajemnił uścisk i powiedział - no chyba rzeczywiście nieźle mi wyszła. A ja jestem szczęśliwy, że jesteście razem , że się kochacie i że macie Alka. A ty Kaziu masz dziś dzień wolny? Kazik uśmiechnął się - właściwie to nie, zaraz zadzwonię i dowiem się czy muszę wpaść, czy może jednak nie muszę. Nie mogłem wieczorem zasnąć, dręczyło mnie pytanie czy obronię doktorat. Tata uśmiechnął się - jestem pewien, że obronisz. A wielebny promotor już przesylabizował pracę? Tak, stwierdził, że bardzo dobra, a nawet świetna. No to skąd te twoje wątpliwości? Nie wiem, może się zbyt przejmuję. Zawsze mi się wydaje gdy coś opracuję, że mógłbym to zrobić lepiej. Do kuchni przyszła Teresa, jeszcze w szlafroku, ale dziecko już było ubrane. No to ja idę zadzwonić do Stanisława -ogłosił Kazik i wyszedł. A kto to ten Stanisław? - spytał tata. To jego kolega naczelny dyrektor. Miałam zaszczyt go poznać. To ten dzięki któremu leci mi ciągłość pracy do której nie muszę jeździć. Już jestem tam na papierze zatrudniona. Fajnie być pracownikiem, którego zna tylko ( i to głównie z papierów) dyrektor. Ten kraj wciąż stoi na głowie dzięki durnym pomysłom. A na dodatek to ja tam mam całkiem przyzwoitą pensję, którą widzę tylko na wydruku. No ale mnie to bardzo urządza bo firma odprowadza za mnie składkę ubezpieczeniową i mam ciągłość zatrudnienia do emerytury.
Znów dziś jakaś taka kaprawa pogoda, znowu coś mży. Coś jakby mini płatki śniegu. A mnie się marzy słońce, plaża i cieplutka woda- narzekała Teresa. Tata roześmiał się - no to chyba jeszcze trochę na to wszystko poczekasz. Też bym chętnie pobrodził w jakiejś ciepłej wodzie a nie w lodowatym Bałtyku. Jak już Kazik zakończy batalię pod tytułem doktorat, to pomyślimy o jakimś "wielorodzinnym" wypadzie nad jakąś cieplutką wodę - powiedział tata. Są w Austrii dość płytkie a przez to ciepłe jeziora, muszę pobuszować z Jackiem w sieci. Zawszeć Austria bliższa niż Włochy. Jest też jedno cieplutkie jezioro na Węgrzech, ale tam się rezerwuje miejsca zaraz po 1 stycznia i potem już nie ma miejsc. A jezioro zabawne, bo ma głębokość poniżej półtora metra. Tylko słyszałem, że plaże są wątpliwej jakości. Co prawda plaża to "rzecz nabyta" bo w wielu miejscowościach te plaże powstają z nawiezionego piachu a nie są naturalnym wytworem przyrody.
Kazik wszedł do kuchni uśmiechnięty od ucha do ucha i zameldował rodzinie, że dziś nie musi jechać do pracy, wszystko załatwił telefonicznie a jutro ma spotkanie z rzecznikiem patentowym. A skoro pogoda raczej nie jest spacerowa to wskoczył w dres i posiedzi z rozkoszą w domu. Alek podreptał szybko do swoich zabawek a Kazik stwierdził, że skoro jest w domu i już nie musi nic pisać, to mogą się zastanowić nad przemeblowaniem jak poprzestawiać meble by Alek miał swoją sypialnię. Bo nie da się ukryć, że bawić to się zawsze będzie tam, gdzie będą dorośli.
Ale wpierw muszę zjechać do piwnicy i coś sprawdzić. Skleroza mnie tłucze, ale mam podejrzenie, że w piwnicy jest zdemontowany z tego małego pokoju kaloryfer. To tam był kaloryfer? zdumiała się Teresa- a gdzie on był? A pod oknem- odpowiedział Kazik. Przecież tam nie ma okna!- odpowiedziała. Jest okno, ale jest zabudowane szafą i kaloryfer mi przeszkadzał, więc go kazałem zdemontować. Teresa wybuchnęła śmiechem. Ale numer! Zawsze mnie dziwiło, że zrobili jedno ślepe pomieszczenie, no ale nie wydziwiałam, skoro tam był tylko zbiór szaf robionych na zamówienie.
A dokładnie to tam jest genialny schowek. Okno jest zasłonięte firanką przypiętą pinezkami i jest tam na całej powierzchni schowek - dość płaski, z porobionymi półkami. Wolałem wszystkie ważne dokumenty mieć pochowane bo przecież wtedy byłem głównie w Niemczech. Żeby się do niego dostać trzeba było odinstalować trzy półki. I zrobiłem dlatego w tym pokoju magazyn. Przecież mnie całymi miesiącami nie było tutaj. Bywałem gdy już mnie dusiła niemiłosiernie tęsknota za pewną mężatką. Kilka razy rozmawiałem z tobą gdy byłem w Warszawie, ale dzwoniłem z niemieckiej komórki. No coś podobnego! Ja nigdy do tej szafy nie zaglądam, bo tam są twoje rzeczy a ty masz zawsze wszystko elegancko ułożone, poza tym musiałabym wchodzić na krzesło by te górne drzwi otworzyć. No to teraz chodźmy tam i zastanówmy się razem jako to wszystko rozparcelować po mieszkaniu. Kaziu, a co z tą mężatką? Kazik uśmiechnął się - no stoi tu obok mnie, ona była tą mężatką. Tato, ja Tesię zawsze kochałem, tylko byłem durniem. Wpierw myślałem, że ona jeszcze za młoda, a potem mi na myśl nie przyszło, że nie jest szczęśliwa w związku w którym tkwi. Ale jednak byliśmy sobie pisani- podsumowała Teresa.
To ja zjadę z tobą do tej piwnicy- stwierdziła Teresa, bo jeszcze nigdy w niej nie byłam. No ale ubierz buty, bo tam zapewne nie jest zbyt czysto i załóż kurtkę albo sweter bo tam zawsze jest raczej chłodno.
c.d.n.