Do owego Łącka rzeczywiście jechali niemal dwie godziny. Ależ się ta Warszawa rozrosła, śmiała się Adela. Jedziemy i jedziemy a Łącka wciąż nie ma.
Maleństwo, a kiedy idziesz do tego swojego magika co cię ogląda z odwrotnej perspektywy? Za 3 miesiące, ale będę tylko odbierała receptę u recepcjonistki, a do kontroli za następne 3 miesiące. Chodzę regularnie co pół roku na badania, bo biorę tabletki. I co ci bada? Daje mi skierowanie na USG piersi i to robię prywatnie w przychodni rentgenologicznej na Ursynowie i robi mi USG ze swojej branży i cytologię. Wolę robić co pół roku USG piersi niż raz do roku mammografię. Bo wiem, że ci lekarze u których robię obydwa badania wiedzą doskonale co widzą. A z tymi "obrazowymi" badaniami jak USG, mammografia, rentgen to bardzo ważne jest naprawdę duże doświadczenie. Poza tym ważne jest by aparatura była naprawdę sprawna.
Jacek mieszkał na peryferiach Łącka, blisko lasu. Adela stwierdziła - no widzisz, on to mieszka pod Łąckiem a nie pod Warszawą. A gdzie on mieszkał gdy studiowaliście? W akademiku. A ze mnie się śmieli że mój akademik jest pod Warszawą. A on mieszkał z dwoma kolegami w domku na Jelonkach. Tam było osiedle drewniaków wybudowane dla tych co budowali Pałac Kultury i Nauki i gdy już KPiN wybudowali i wyjechali, to te domki "zostawili w prezencie". Część ich zajęła kadra profesorska a część została dla studentów na zasadzie akademika. A co on tu w Łącku robi? Kultywuje zawód elektryka - ma własną firmę i chyba nieźle mu idzie. O, już widać ich dom. Patrz jaką ma dużą chałupę. Prawie taka jak była nasza w Milanówku. Dom był piętrowy i naprawdę spory. Z tyłu było jeszcze jedno zabudowanie, którego Emil nie widział gdy tu bywał.
Gdy tylko podjechali do bramy z budynku wszedł Jacek machając do nich ręką. Rzeczywiście dużo go było. Wzrostu był takiego jak Emil, może odrobinę wyższy, ale wyraźnie był objętości co najmniej dwóch Emilów. Emil jęknął - ależ się spasł! Na progu domu stanęła też dość spora kobieta, która kiedyś była na pewno bardzo ładną dziewczyną. Czarne długie włosy miała splecione w warkocz, który był ciasno zwinięty w formę koka. Emil szepnął - Jadźka też się roztyła. Jacek podszedł, otworzył drzwi pasażera, pięknie się ukłonił i powiedział - no proszę, proszę, żono tego, co się miał nie żenić! Potem bezceremonialnie cmoknął ją w czoło i wyciągnął z samochodu. Emil wysiadł, wyciągnął z bagażnika ich torbę oraz torbę z dobrem wszelakim dla rodziny Jacka, podszedł do nich i niemal warknął - nie przylepiaj się do mojej żony, nie wolno. Bo co - zaśmiał się Jacek . Bo pożałujesz - bo nada ci taki tekst, że tydzień jeszcze będziesz płakał. Jacek zajrzał Adeli w oczy - naprawdę mogłabyś tak zrobić? Adela odpowiedziała z uśmiechem - lepiej mu wierz, doświadczenie za nim przemawia. Emil pozamykał wszystkie drzwi i powiedział- aleś się stary utuczył jesteś szerszy niż dłuższy! A Jadzia jak zwykle piękna. Też się roztyła - stwierdził Jacek. No ale ona urodziła trzech Budrysów, miała prawo powiedział Emil.
Podeszli do Jadwigi, a Emil podszedł i powiedział- witaj Jaga, wygrałaś zakład, ożeniłem się jednak. Jadwiga podeszła do Adeli i powiedziała- nie gniewaj się na mego nieopanowanego chłopa, że cię tak entuzjastycznie przywitał. Jest tak rozentuzjazmowany waszym przyjazdem jak mały chłopiec kolejką elektryczną. Poza tym rzadko teraz bywa w Warszawie, nieco zdziczał tutaj.
Ale ładnie tu jest i naprawdę zupełnie inne powietrze niż w Warszawie - stwierdziła Adela. Jadwiga uśmiechnęła się - a ty jesteś Ada czy Adela? Adela, Ada to inne imię.
A Emil wygląda mi na bardzo szczęśliwego. I w ogóle się prawie nie zmienił od czasu studiów. Tylko za żadną tak nie podążał bez przerwy wzrokiem jak za tobą- zaśmiała się Jadwiga. Zupełnie jakbyś mu się tu mogła gdzieś zgubić gdy cię straci z oczu. A tyle dziewczyn za nim szalało! A on zupełnie nie był nimi zainteresowany, zawsze zdystansowany. Długo się znacie?
Adela odwróciła się do Emila- Milku, a jak długo my się znamy? Emil roześmiał się - wystarczająco długo by być małżeństwem - a właściwie to od zawsze. Jaga, ja ją sobie po prostu wyśniłem i sen się spełnił. Wygłupiasz się - nie da się kogoś sobie wyśnić. Ale ja ją sobie naprawdę wyśniłem. I śniła mi się cztery razy. I naprawdę jesteście małżeństwem? Milek odwrócił się do Adeli - Maleństwo, pokaż jej swój dowód osobisty, ona jest niczym niewierny Tomasz. To ty pokaż, bo moja torebka leży obok ciebie. Emil wyszukał dowód Adeli i pokazał Jadwidze. No i co? lepiej ci jak zobaczyłaś?- zapytał Jadwigę. A jeśli chciałaś zobaczyć z którego jest rocznika to trzeba było się po prostu zapytać. Jest równo 10 lat młodsza ode mnie, jest magistrem prawa, ma nieco mniej niż 160 cm wzrostu i waży tyle, że lubię ją nosić na rękach. Nie pali i nie pije, lubi psy. Dobrze gotuje. A jej ciocia wyszła za mąż za mojego ojca i ojciec właściwie w pewnym sensie Adelę adoptował. Jest dla niego córeczką lub córeńką.
I mieszkacie w Milanówku? Nie, Milanówka już nie ma, mieszkamy na Ursynowie i to w jednym bloku z ojcem. A już myślałam, że sobie żonę przywiozłeś z Meksyku, a ty jednak masz Polkę. Jaga, zacznij myśleć - ja tam nie pojechałem by szukać żony ale do pracy. Skończył się kontrakt więc wróciłem. A co tam właściwie robiłeś? Byłem wykładowcą na prywatnym uniwersytecie w Mexico City.
A Meksykanki są ładne? Niektóre tak, ale głównie te w których od lat płynie spory dodatek krwi hiszpańskiej. Rodowite potomkinie Majów, Azteków i innych autochtonów nie grzeszyły urodą. A nie chciałeś zostać w Meksyku? Nie, chociaż bywało tam wesoło - najbardziej podoba mi się ich podejście do śmierci - tu święto zmarłych to łzy i smutek, a tam śpiewy i tańce. Niby są katolikami, ale ten ich katolicyzm jest mocno wymieszany z ludowymi, miejscowymi wierzeniami, podaniami, obyczajami. Meksyk jest ciekawym krajem, cała Mezoameryka jest ciekawa, ale co innego o tym czytać czy też oglądać zabytki a co innego tam żyć, gdy się jest Europejczykiem. Nie mógł bym tam być na stałe. Nie znaczy to, że nie mógłbym żyć poza Polską, mógłbym, ale nie poza Europą.
Ojej, tak żeście mnie zagadali, że zupełnie zapomniałem wyjąć to co dla was przywieźliśmy. Emil wyjął z torby litrową butlę Metaxy i olbrzymią torbę słodyczy wedlowskich.
O rany, oryginalna Metaxa! Super, ucieszył się Jacek. Potem zajrzał do torby i jęknął Jaga - schowaj to głęboko, bo jak ta nasza hołota to zobaczy to w jeden dzień wszystko pożrą. Strasznie lubią słodycze. Wynieś to do naszej sypialni póki ich nie ma.
No właśnie, a gdzie są wasi chłopcy? A u moich rodziców - sprzedajemy ich w soboty raz do Jagi rodziców a raz do moich. I mają tam za zadanie pomagać w domu, sprzątać, iść z dziadkami w niedzielę do kościoła a potem na spacer. W ten weekend pojadę po nich dopiero w niedzielę pod wieczór i dzięki temu nie będziemy musieli wysłuchiwać ich wrzasków, kłótni i tupotu- bo oni nie chodzą, oni zawsze biegają waląc nogami w podłogę.
Jacek, a co masz w tym niedużym domku? A warsztat. Bo jak nie projektuję sieci dla działkowców to bawię się naprawianiem różnych elektrycznych urządzeń- wszystko wszak na "prund", a ludzie to są psuje i ciągle się im coś psuje. A zdolni są niektórzy niesłychanie. Moi ulubieni klienci to ci co mają odkurzacze i oszczędzają na wymianie worków na śmiecie. Niektórzy tak skutecznie oszczędzają na workach, że muszą nawet wymienić silnik. Mówienie im, że "należy wymieniać worki gdy okienko wypełni się czerwonym kolorem", to jak powtarzanie naszym synkom, że uszy i szyja też wymagają starannego mycia, a paznokcie czyszczenia i obcinania. A ile lat ma wasz najstarszy? Piotrek? Już dwanaście, Wojtek 10 a Kajtek 8. A rozrabiają jakby mieli po 5, 6 lat. Po prostu wzajemnie się podpuszczają. I co jakiś czas są afery. Łącznie ze wzywaniem straży pożarnej, bo podpuścili najmłodszego by wlazł na drzewo. No i wlazł, a jakże, ale za nic w świecie nie mógł zejść, musiałem strażaków prosić o pomoc. Jadźce nerwy puściły i sprała go potem, gdy strażacy odjechali. A lanie należało się nie jemu tylko tym starszym. Czasem mam wrażenie, że oni są nienormalni albo mają coś ze słuchem.
Oj Jacek, doszukujesz się w nich nie wiadomo czego a ty sam w dzieciństwie też byłeś upiornym dzieciakiem - twoja mama mi sporo o tobie opowiedziała. Też miałeś rozum w piętach a nie w głowie- stwierdziła Jadwiga. A wspinania się na drzewa to ty ich nauczyłeś - tylko zupełnie nie wiem po co. A że do nich nie dociera to co się mówi to też mnie nie dziwi - tobie też można powtarzać w nieskończoność byś ograniczył jedzenie, że cztery ziemniaki zupełnie ci wystarczą, nie musisz od razu wciągać kilograma. Przepraszam, że wciągam was w domowe awantury, ale chwilami nerwy biorą górę nade mną. Ma pretensje do dzieci, a sam zachowuje się jak głupi bachor. Wymyślił sobie, że będziemy mieli "pareczkę", chłopczyka i dziewczynkę. I dobrze, że był przy ostatnim porodzie bo zrozumiał, że urodzenie dziecka to nic łatwego ani zdrowego dla kobiety. A ty Emilu też planujesz "pareczkę"?
Ale zamiast Emila odpowiedziała Adela -my na razie nic nie planujemy, a na pewno ani on ani ja nie "wybieramy z góry" płci dziecka, o ile się zdecydujemy na takowy luksus. Bo posiadanie dziecka to w dzisiejszych czasach jest luksusem. I wiem co czuje dziecko, które miało być wymarzonym chłopczykiem a urodziło się dziewczynką. Marzeniem mojej matki było urodzenie chłopczyka, a urodziła mnie i nie umiała się z tym pogodzić. Zawsze słyszałam, gdy coś mi się nie powiodło, że to wszystko przez to, że jestem dziewczyną. Gdy miałam 2 lata urodziła drugie dziecko, chłopczyka, który był wcześniakiem i nie wyżył, a ona straciła przy tym porodzie możliwość posiadania kiedykolwiek dziecka. I rosłam u boku kobiety, która była całe życie nieszczęśliwa, bo sobie wbiła do głowy, że powinnam była być chłopcem. Nie zakładam z góry ani tego czy będziemy mieli dziecko ani tego jakiej ma być płci. To wszystko to nam wyjdzie samo, zależnie od okoliczności.
Mam bardzo mądrego lekarza, ginekologa, który uważa, że ludzkość zbyt obcesowo interweniuje w naturę, szkodząc tym naturze i sobie. Na samym początku mi powiedział, że gdy kobieta nie może zajść w ciążę to widocznie matka Natura uważa, że organizm tej kobiety nie sprosta tak trudnemu zadaniu jak zbudowanie w pełni zdrowego dziecka. I że gdy będąc jego pacjentką zdecyduję się na ciążę i będę miała zagrażające poronienie to on mi nic nie da na jej podtrzymanie - ani hormonów ani nie położy mnie na 8 miesięcy do łóżka, by za wszelką cenę utrzymać taką ciążę. I pomimo takiego podejścia nie jest łatwo zostać jego pacjentką- wiem, że teraz już nie przyjmuje nowych pacjentek. Dałam na niego "namiary" koleżance, ale nadal nie przyjmuje nowych pacjentek. Nie dokonuje aborcji, uważa że od tego są ginekolodzy-chirurdzy, a zamiast niechcianych ciąż propaguje mądrą i skuteczną, indywidualnie dobraną antykoncepcję. Bo tabletki też muszą być dobrane a nie zapisywane jak leci. I przed ich zapisaniem zleca badania hormonów w czasie cyklu.
c.d.n.