sobota, 21 maja 2022

Trudny wybór- 24

 Do owego Łącka rzeczywiście  jechali niemal dwie  godziny. Ależ  się ta  Warszawa rozrosła, śmiała się   Adela. Jedziemy i  jedziemy a Łącka wciąż  nie ma. 

Maleństwo,  a kiedy idziesz  do tego swojego  magika  co cię ogląda  z odwrotnej perspektywy?  Za 3 miesiące, ale będę  tylko odbierała  receptę u recepcjonistki, a do kontroli za następne  3 miesiące. Chodzę  regularnie co pół roku na badania, bo biorę tabletki. I co ci bada? Daje mi skierowanie na USG piersi i to robię  prywatnie w przychodni rentgenologicznej na Ursynowie i robi  mi USG ze  swojej  branży i cytologię. Wolę  robić  co pół roku USG piersi  niż raz  do roku mammografię. Bo wiem, że ci lekarze  u których robię obydwa  badania  wiedzą doskonale co widzą.  A z tymi "obrazowymi" badaniami jak USG, mammografia, rentgen to bardzo  ważne jest naprawdę  duże  doświadczenie. Poza  tym ważne jest by  aparatura  była naprawdę  sprawna.

Jacek mieszkał na peryferiach  Łącka, blisko lasu. Adela stwierdziła - no widzisz, on to  mieszka pod Łąckiem a nie pod  Warszawą. A gdzie on  mieszkał gdy studiowaliście? W akademiku. A ze mnie się śmieli że mój akademik jest pod  Warszawą. A on  mieszkał z dwoma  kolegami w  domku na Jelonkach. Tam było osiedle  drewniaków wybudowane dla tych co budowali Pałac Kultury i Nauki i gdy już KPiN wybudowali i wyjechali, to te  domki "zostawili w prezencie". Część ich zajęła kadra profesorska a część  została  dla  studentów na  zasadzie  akademika. A co on  tu w Łącku robi?  Kultywuje   zawód elektryka - ma  własną  firmę i chyba  nieźle mu idzie. O, już widać ich dom.  Patrz jaką ma dużą  chałupę. Prawie taka jak  była  nasza w Milanówku. Dom był piętrowy i naprawdę  spory. Z tyłu było jeszcze  jedno  zabudowanie, którego Emil nie  widział  gdy tu  bywał.

Gdy  tylko podjechali do bramy  z budynku wszedł Jacek machając  do nich  ręką. Rzeczywiście  dużo go było. Wzrostu był takiego jak Emil, może odrobinę  wyższy,  ale wyraźnie był objętości co najmniej  dwóch Emilów. Emil jęknął -  ależ się  spasł!  Na progu domu stanęła też dość  spora kobieta, która kiedyś  była na pewno bardzo  ładną  dziewczyną. Czarne długie  włosy miała  splecione  w warkocz, który był ciasno zwinięty w  formę koka. Emil szepnął - Jadźka też się roztyła. Jacek  podszedł, otworzył drzwi pasażera, pięknie się ukłonił i  powiedział - no proszę,  proszę, żono tego,  co się miał  nie żenić! Potem bezceremonialnie  cmoknął ją w  czoło i wyciągnął z  samochodu. Emil wysiadł, wyciągnął z bagażnika ich torbę oraz  torbę  z dobrem  wszelakim dla rodziny  Jacka, podszedł do nich i niemal  warknął - nie przylepiaj  się do mojej żony, nie  wolno. Bo co - zaśmiał się  Jacek . Bo pożałujesz - bo nada ci  taki tekst, że  tydzień jeszcze  będziesz płakał. Jacek zajrzał Adeli  w oczy - naprawdę mogłabyś tak  zrobić? Adela  odpowiedziała  z uśmiechem - lepiej mu  wierz, doświadczenie   za nim  przemawia. Emil  pozamykał wszystkie  drzwi i powiedział- aleś  się stary utuczył jesteś  szerszy  niż dłuższy!  A Jadzia jak  zwykle piękna. Też się  roztyła - stwierdził Jacek. No ale ona urodziła trzech   Budrysów,  miała  prawo powiedział Emil.  

Podeszli do Jadwigi, a Emil podszedł i powiedział- witaj  Jaga, wygrałaś zakład, ożeniłem się jednak.  Jadwiga podeszła do Adeli i powiedziała- nie gniewaj  się na mego nieopanowanego  chłopa, że cię tak entuzjastycznie przywitał. Jest tak rozentuzjazmowany waszym przyjazdem  jak mały  chłopiec  kolejką elektryczną. Poza  tym rzadko teraz  bywa w Warszawie, nieco  zdziczał tutaj. 

Ale ładnie tu jest i naprawdę zupełnie inne powietrze niż w Warszawie - stwierdziła  Adela. Jadwiga  uśmiechnęła  się - a ty jesteś Ada czy Adela?  Adela,  Ada to inne imię. 

A Emil wygląda mi na bardzo szczęśliwego. I w ogóle się  prawie  nie  zmienił od  czasu  studiów. Tylko za żadną tak  nie podążał bez przerwy wzrokiem  jak  za tobą-  zaśmiała  się  Jadwiga. Zupełnie jakbyś mu się tu mogła gdzieś  zgubić gdy cię straci z oczu. A tyle dziewczyn   za nim szalało! A on  zupełnie nie był nimi zainteresowany,  zawsze zdystansowany.  Długo się  znacie? 

Adela odwróciła  się do Emila-  Milku, a jak długo  my się znamy? Emil roześmiał się - wystarczająco  długo by być  małżeństwem - a właściwie  to od  zawsze. Jaga, ja ją sobie po prostu wyśniłem  i sen  się  spełnił. Wygłupiasz się - nie  da  się kogoś  sobie  wyśnić.  Ale ja  ją sobie naprawdę  wyśniłem. I śniła mi  się  cztery  razy. I naprawdę  jesteście małżeństwem?  Milek odwrócił się do Adeli - Maleństwo, pokaż  jej  swój  dowód osobisty, ona jest  niczym  niewierny Tomasz.  To ty  pokaż, bo moja  torebka  leży obok  ciebie. Emil wyszukał dowód Adeli i pokazał Jadwidze. No i  co? lepiej  ci jak  zobaczyłaś?- zapytał Jadwigę. A jeśli  chciałaś  zobaczyć  z którego jest  rocznika to trzeba  było się po prostu zapytać. Jest  równo 10 lat młodsza ode mnie, jest  magistrem prawa, ma nieco mniej  niż 160 cm wzrostu i waży tyle, że lubię  ją  nosić na  rękach. Nie pali i  nie pije, lubi  psy. Dobrze  gotuje. A jej ciocia wyszła  za mąż  za mojego ojca i ojciec  właściwie   w pewnym sensie Adelę  adoptował. Jest  dla niego córeczką lub  córeńką. 

I mieszkacie w Milanówku? Nie, Milanówka  już nie ma,  mieszkamy na Ursynowie i  to w jednym  bloku z ojcem.   A już myślałam,  że sobie  żonę  przywiozłeś z Meksyku,  a ty jednak masz Polkę. Jaga, zacznij  myśleć  - ja tam nie pojechałem by szukać żony ale do pracy. Skończył  się kontrakt więc wróciłem.  A co tam  właściwie robiłeś? Byłem  wykładowcą na prywatnym uniwersytecie w Mexico City.

A Meksykanki są ładne? Niektóre tak, ale głównie te w których  od lat płynie spory  dodatek krwi hiszpańskiej. Rodowite potomkinie Majów, Azteków i innych autochtonów nie grzeszyły urodą. A nie chciałeś  zostać w Meksyku? Nie, chociaż  bywało tam  wesoło - najbardziej  podoba mi się ich  podejście  do śmierci - tu święto  zmarłych to łzy i  smutek, a tam śpiewy i tańce. Niby są katolikami,  ale ten ich katolicyzm jest  mocno  wymieszany  z ludowymi, miejscowymi wierzeniami, podaniami, obyczajami. Meksyk jest  ciekawym krajem, cała Mezoameryka  jest  ciekawa,  ale co innego o  tym czytać czy też oglądać  zabytki  a co innego tam żyć, gdy się jest Europejczykiem. Nie mógł bym  tam  być na stałe. Nie  znaczy  to, że nie mógłbym żyć poza Polską,  mógłbym, ale nie poza  Europą.

Ojej, tak żeście  mnie  zagadali, że  zupełnie   zapomniałem wyjąć to co  dla  was przywieźliśmy. Emil wyjął z torby litrową butlę  Metaxy i olbrzymią  torbę słodyczy wedlowskich. 

O rany, oryginalna Metaxa! Super, ucieszył się Jacek. Potem zajrzał do torby i jęknął  Jaga - schowaj   to głęboko, bo jak ta  nasza  hołota to  zobaczy  to w  jeden dzień  wszystko pożrą. Strasznie  lubią  słodycze. Wynieś to do naszej  sypialni póki ich nie ma.

No właśnie,  a gdzie są  wasi chłopcy?  A u moich rodziców - sprzedajemy  ich w soboty raz do Jagi rodziców a raz  do moich. I mają tam za zadanie pomagać w domu, sprzątać, iść z dziadkami w niedzielę  do  kościoła a potem   na spacer.  W ten  weekend pojadę po  nich  dopiero w niedzielę pod  wieczór i dzięki temu nie będziemy musieli wysłuchiwać  ich  wrzasków, kłótni i tupotu- bo oni nie  chodzą, oni  zawsze  biegają  waląc nogami w podłogę.  

Jacek,  a co masz w tym niedużym  domku? A warsztat. Bo jak  nie projektuję   sieci dla  działkowców to bawię  się naprawianiem  różnych elektrycznych  urządzeń- wszystko wszak  na "prund",  a ludzie to są psuje i  ciągle się im  coś psuje. A zdolni są niektórzy niesłychanie. Moi ulubieni  klienci to  ci co mają  odkurzacze i oszczędzają na wymianie  worków na  śmiecie. Niektórzy  tak  skutecznie  oszczędzają na  workach, że muszą nawet wymienić  silnik. Mówienie im, że "należy  wymieniać worki gdy okienko wypełni  się  czerwonym   kolorem", to jak  powtarzanie  naszym synkom, że uszy i  szyja też  wymagają  starannego mycia, a paznokcie  czyszczenia i obcinania. A ile lat  ma  wasz najstarszy?  Piotrek? Już dwanaście, Wojtek 10 a Kajtek 8. A rozrabiają   jakby mieli po 5, 6 lat. Po prostu wzajemnie się podpuszczają. I co jakiś  czas  są afery. Łącznie ze  wzywaniem straży pożarnej, bo  podpuścili  najmłodszego by wlazł na drzewo. No i wlazł,  a jakże, ale  za nic  w świecie nie mógł zejść, musiałem strażaków prosić o pomoc. Jadźce nerwy puściły i sprała go potem, gdy strażacy odjechali. A lanie należało się nie jemu tylko tym starszym. Czasem  mam wrażenie, że oni są nienormalni albo mają  coś   ze słuchem.  

Oj Jacek,  doszukujesz  się w nich  nie wiadomo  czego a ty sam w dzieciństwie  też  byłeś upiornym  dzieciakiem - twoja mama mi sporo o tobie opowiedziała. Też miałeś  rozum w piętach a nie  w głowie-  stwierdziła  Jadwiga. A wspinania się  na drzewa to ty ich  nauczyłeś - tylko  zupełnie  nie wiem po co.  A że do nich nie  dociera to co  się mówi to też  mnie nie  dziwi - tobie  też można   powtarzać w nieskończoność byś ograniczył jedzenie, że  cztery  ziemniaki zupełnie ci  wystarczą, nie musisz od  razu wciągać kilograma.  Przepraszam, że wciągam  was w domowe  awantury, ale  chwilami nerwy biorą  górę nade mną. Ma pretensje do dzieci,  a sam zachowuje  się jak głupi bachor. Wymyślił sobie, że będziemy  mieli   "pareczkę", chłopczyka i  dziewczynkę. I dobrze, że był przy ostatnim porodzie bo  zrozumiał, że urodzenie  dziecka to nic łatwego  ani  zdrowego dla  kobiety. A ty Emilu też  planujesz "pareczkę"?   

Ale zamiast Emila odpowiedziała Adela -my na razie nic  nie planujemy, a na pewno ani on  ani ja nie "wybieramy  z góry" płci dziecka, o ile się  zdecydujemy na takowy  luksus. Bo posiadanie  dziecka to w dzisiejszych  czasach jest luksusem.  I wiem co  czuje  dziecko, które miało być  wymarzonym chłopczykiem a urodziło się dziewczynką. Marzeniem mojej matki było urodzenie  chłopczyka, a urodziła  mnie i nie umiała  się  z tym pogodzić. Zawsze  słyszałam, gdy coś mi się nie powiodło, że to wszystko przez to, że jestem  dziewczyną. Gdy  miałam 2 lata urodziła  drugie  dziecko,  chłopczyka, który był wcześniakiem i nie  wyżył, a ona straciła przy  tym porodzie  możliwość posiadania kiedykolwiek  dziecka. I rosłam u boku kobiety, która była całe życie  nieszczęśliwa, bo sobie  wbiła do głowy, że powinnam   była być  chłopcem. Nie  zakładam z góry ani tego czy będziemy mieli dziecko ani tego jakiej  ma być płci. To wszystko to nam wyjdzie samo,  zależnie od okoliczności. 

Mam bardzo mądrego lekarza, ginekologa, który uważa, że ludzkość zbyt obcesowo interweniuje  w naturę, szkodząc tym  naturze i  sobie. Na  samym  początku  mi powiedział, że gdy kobieta  nie może  zajść  w ciążę to widocznie  matka  Natura uważa, że organizm tej  kobiety nie sprosta tak trudnemu zadaniu jak zbudowanie w pełni zdrowego dziecka. I że gdy będąc jego pacjentką  zdecyduję  się na  ciążę i  będę miała  zagrażające poronienie to on mi nic nie da  na jej  podtrzymanie - ani  hormonów ani nie położy  mnie na 8 miesięcy do łóżka, by za wszelką  cenę utrzymać taką  ciążę. I pomimo takiego podejścia nie jest  łatwo  zostać  jego pacjentką- wiem, że teraz już nie przyjmuje nowych  pacjentek. Dałam na niego "namiary" koleżance, ale  nadal  nie przyjmuje  nowych pacjentek. Nie dokonuje   aborcji, uważa  że od tego są ginekolodzy-chirurdzy, a zamiast niechcianych ciąż propaguje mądrą i skuteczną, indywidualnie  dobraną  antykoncepcję. Bo tabletki też muszą być dobrane a nie  zapisywane jak leci. I przed ich  zapisaniem zleca badania  hormonów w czasie  cyklu.

                                                                       c.d.n.