sobota, 3 lutego 2024

Córeczka tatusia - 81

 Wielkanoc przeminęła z deszczem i zimnem.Tak to jest, gdy jest  wcześnie Wielkanoc- twierdziła  Pati. Poniedziałek Wielkanocny wszyscy spędzili  pod Warszawą - było nieco nostalgicznie bo, jak twierdził Ziuk, to ostatnie ich święta w tym domu. Tym razem dom był pełen ludzi, bo był również Andrzej z Leną i dziećmi oraz komplet rodzinny Marty i Wojtka łącznie z Misią, która większość czasu przesiedziała za pazuchą ojca Wojtka lub w ramionach Andrzeja. Lena była  wybitnie w złym humorze a Andrzej wyraźnie jej podpadł, bo cały czas  czulił się do Misi, a na uwagę Leny, że takie  głaskanie psa to chyba objaw choroby psychicznej palnął niezbyt cicho, że gdyby ona była taka nieduża jak Misia to mógłby ją też trzymać na kolanach, ale póki co to nie jest ciężarowcem. Gołym okiem bez lusterka  było widać,  że  coś   "źle  się dzieje w państwie Duńskim", ale nie był to dzień ani miejsce na roztrząsanie problemów rodzinnych. Wojtek tylko szepnął Marcie, że następnego dnia Andrzej wywozi Lenę z chłopcami do Otwocka i wracając stamtąd  zapewne do nich wpadnie.

Jak twierdził Ziuk, to dom "się sprzedał" za całkiem przyzwoite pieniądze a na dodatek nabywca go przeprowadzi i pomoże w ustawianiu mebli. Oczywiście  część mebli zostanie, np. ten olbrzymi kredens kuchenny, którego nie  da  się bezkarnie  rozłożyć na  części, zostaną też te  wielkie  fotele i sofa, na której  mogło siedzieć  ze  sześć osób.

Dzieci  Michała były wielce podniecone wiadomością, że już bardzo niedługo dziadkowie będą mieszkać bardzo blisko nich, a Ala namiętnie poszukiwała  dla siebie jakiegoś półetatu, by wreszcie  mieć kontakt z normalnymi ludźmi a nie tylko z matkami na urlopach macierzyńskich lub  wychowawczych.  Andrzej obiecał, że się rozejrzy czy aby w klinice nie potrzeba kogoś do pracy w biurze lub na recepcji. Lena zastrzygła uchem i nadała półgłosem tekst: "jakbym  miała być gdzieś recepcjonistką to wolałabym się zabić". Andrzej udał, że nie słyszał, a Marta stwierdziła głośno, że to nie jest zły pomysł, bo zawsze można  się dogadać z innymi odnośnie zamiany godzin  pracy. Bo panie recepcjonistki pracują wszak w różnych godzinach, a Ala poza tym dysponuje językiem angielskim i to jest spory atut. 

No to jasne, jak słońce, że w tej sytuacji będzie miała fory- mogę ci nawet Alu podrzucić słownik specjalistyczny - dodał Andrzej. Mam dwa - tobie wystarczy ten mniejszy.  Ten  większy poleci  ze mną na Wyspy Brytyjskie. Cieszę  się, że będę w Londynie, bo mam tam nadal kontakty z kolegami po fachu. Dwóch po studiach zaraz tam wyjechało i świetnie im  się tam  wiedzie.A na długo wyjeżdżasz? - spytał Ziuk. Jak na  razie to na trzy  miesiące, ale jeśli będę poznawał jakieś nowe techniki i procedury to może mi  się pobyt przedłużyć.  A kiedy wylatujesz?  Tak dokładnie  to nie wiem, bo to nie ja  załatwiam  sobie booking - tylko tyle  wiem, że najprawdopodobniej w maju. 

Lena tak się spojrzała na męża, że gdyby tylko wzrok mógł zabijać Andrzej już leżałby martwy, a Marta, która  wszystko ukradkiem obserwowała szepnęła do Wojtka - ciekawe czy Andrzej już dziś u nas się zamelduje czy dopiero jutro po dzisiejszej, wieczornej awanturze. Mam tylko nadzieję, że ona  nie  rzuci się na niego z tasakiem. Bo mam wrażenie, że coś z nią ostatnio  "nie halo" i logiczne  argumenty jakoś do niej nie  docierają. Z jednej  strony to ją nieco  rozumiem, też nie  skakałabym z radochy gdybyś wybył na kilka miesięcy z  domu, no ale to jest dla niego naprawdę  szansa na zdobycie nowych wiadomości i umiejętności albo i na przeniesienie się gdzieś  całą  rodziną, jeśli będzie miał  bardzo ciekawą ofertę. A tak nawiasem mówiąc to podejrzewam, że on już wie, że to będzie pobyt dłuższy niż trzy miesiące, tylko na razie "ściemnia" żeby codziennie  nie było awantury w  domu. Wystarczy jedna raz na kilka  dni.

Andrzej "zameldował się" u  nich  następnego dnia wieczorem. Zjedli razem z nim i ojcem Wojtka obiadokolację. Marta opowiadała o tym, że szef laboratorium powiedział jej dziś, że pani sprzątająca, która rzekomo niechcący zrzuciła naczynie z półki zrobiła to celowo, mając nadzieję, że się rozbije a ona weźmie trochę jego zawartości i zaniesie "do konkurencji", w której pracuje jej córka. No ale naczynie przetrwało upadek, więc je odstawiła na półkę i na  wszelki wypadek szybko odeszła  z pracy. No to prawie kryminalna sprawa - śmiał się Wojtek. Nie podejrzewałem, że w laboratoriach kosmetycznych może być  coś bardzo pożądanego przez konkurencję. Marta roześmiała  się - gdybyś znał ceny niektórych kosmetyków renomowanych firm kosmetycznych to byś  się nie  dziwił. Mnie  do szczęścia wystarcza przysłowiowy krem Nivea, ale ceny niektórych  kremów mogą przyprawić o atak  serca.

No  to będziemy musieli z Michałem zmienić w  swojej szafie szklane szybki na grube plexi ewentualnie drewno, żeby nam ktoś nie podkradł pomysłów. I  chyba powinniśmy jednak za każdym razem, gdy pokój zostawiamy pusty to zamykać go na klucz i nie  zostawiać go w drzwiach. Bo go i owszem  zamykamy,  ale klucz tkwi w  zamku. I w związku z tym trzeba będzie dorobić drugi komplet kluczy, bo czasem to nawet zostawiam różne dokumenty na biurku. Jutro po pracy  wpadnę  do ślusarza i niech mi od ręki zrobi drugi komplet  kluczy. Szarpnę się nawet na ładny breloczek dla Michała,  mam ich całą masę bo kiedyś zbierałem i ojciec mi z każdej podróży jakiś przywoził.

Ojciec zaraz po kolacji stwierdził, że jest umówiony ze znajomym u siebie w mieszkaniu - to Austriak, więc go przenocuje. Trzeba podtrzymywać kontakty towarzyskie. A przed południem jak  zwykle wpadnie tu  by coś ugotować. 

Tato, ale jakbyś  się poczuł marnie po tym kontakcie to wróć na  noc  do nas, albo jeszcze lepiej zatelefonuj to wpadnę po ciebie - przypomniał ojcu Wojtek.  Nie ma obawy, na pewno nie  będziemy rozmawiać o twojej matce - szkoda byłoby nam na to czasu-  zapewniał syna ojciec.

Gdy ojciec wyszedł Marta powiedziała  do Andrzeja - zawsze  się boję, gdy ojciec podtrzymuje te kontakty towarzyskie z Austrią by ktoś nie palnął czegoś co ojcu  wybitnie podniesie ciśnienie, ale już się  nauczył by nie rozmawiać na temat swej byłej żony - wyszkoliłam ojca by mówił obojętnym tonem, że ten temat  wcale  go nie interesuje, bo jest od dawna rozwiedziony.

A jak zauważyliście to Lena ostatnio usiłuje u mnie, niskociśnieniowca, podnieść ciśnienie - powiedział Andrzej. Zdenerwowała mnie jej odzywka, że wolałaby się zabić niż pracować jako recepcjonistka - nie podejrzewałem, że jest taka małostkowa. Przecież ona nigdzie nie pracowała, skończyła technikum jakieś takie foto chemiczne i  nigdzie nie pracowała, bo twierdziła, że jej chemikalia szkodzą. I nie bardzo  mogę pojąć skąd ten  ton pogardy i  wyższości dla pracy recepcjonistek. Wstyd mi za nią. Mam nadzieję, że Michał był na tyle  zajęty  rozmową, że tego nie dosłyszał.

Wiesz, Michał to bardzo równy facet i na pewno nawet jeśli  słyszał to nie pomyśli źle o tobie  ale tylko i wyłącznie o Lenie - powiedziała Marta. Wiesz - ja ją trochę rozumiem - nie powiem że skakałabym z radości gdyby Wojtek mnie zostawiał samą na kilka miesięcy. Bo mam wrażenie, że to jednak będzie pół roku  a nie tylko trzy miesiące. No ale zostawiasz ją z jej matką i ciotką i w nowym mieszkaniu a do tego w dobrej lokalizacji, bo do sklepu to nawet na jednej  nodze  może doskakać.

To prawda , ale Lena jest z  zupełnie innego powodu wściekła - cofnąłem jej upoważnienie do mego konta, bo znam jej gest gdy nie jest pilnowana. W miesiąc by je ogołociła do zera, bo wiecznie  by sobie  coś kupowała na poprawę nastroju- piątą czapkę , dziesiątą parę spodni, ciężarówkę zabawek dla dzieci, ale ani jednej książeczki do czytania im. Zostawię ją z popłaconymi a priori stałymi opłatami. Kartę bankową ma limitowaną. I nie ona ją dostanie  do ręki a jej matka. I gdybym  miał do niej zaufanie to od razu bym startował na sześć miesięcy. Bo to jest sensowny termin  pobytu.  A tak to po trzech miesiącach podejmę decyzję czy przedłużę pobyt czy  wracam w te pędy.  

Mówię wam to  wszystko, choć mi wstyd, że byłem kiedyś  tak oczarowany wesołą, wielce chętną do seksu  Leną.Umówiłem się z  jej matką i ciotką, że  postarają się ją jednak ściągnąć do Otwocka by mieć na  nią cały czas oko a  poza tym ciotka ma  się zająć edukacją dzieci, bo niestety Lena nie  wykorzystała tego co zaczęła Marta. Klocki z alfabetem nie są wykorzystywane. Nie mam pojęcia jak mam przeprogramować Lenę. A do tego ma  ciągoty na powiększenie rodziny, bo przydałaby  się przecież córeczka. Ale tu ją przechytrzyłem - poddałem się wazektomii - polecam, cena  nieco poniżej 3.000zł   Tyle  tylko, że jej o tym nie powiedziałem i nie powiem, a to dlatego, że drugie  dziecko jeszcze  nie  było w planach a ona  mnie oszukała, że bierze tabletki a odstawiła. Potem je  znalazłem. 

Wojtusiu - noś swą kobietę na  rękach - masz cudowną żonę - zwyczajnie  ci jej zazdroszczę. Poza tym gdy mnie nie będzie nie  dajcie się  zwieść opowieściom, że ona potrzebuje pieniędzy na komorne czy jakieś inne opłaty. Przed  wyjazdem wszystkie stałe opłaty ureguluję z góry za  pół roku. Wizyty lekarskie ma w naszej klinice i nie ona je opłaca, ściągają z mojego konta to, czego mi nie  fundują. Ale mam do was prośbę -zostawię wam mój komplet kluczy od  mieszkania i byłoby cudownie gdybyście tam zaglądali gdy ona będzie w Otwocku - podam teściowej namiary na Wojtka i ona zawsze  wtedy zatelefonuje  kiedy Lena będzie pod stałą kontrolą w Otwocku.

W pokoju zapadła niemal grobowa cisza, którą pierwsza przerwała Marta mówiąc - no nie  wygląda to najlepiej. Ale nie ma  sprawy - pomożemy ci we  wszystkim, powiedz mi tylko, czy możemy "z grubsza" uświadomić ojca o tym wszystkim. Bo wiesz - chłopcy tytułują go dziadkiem i jak  zauważyłam bardzo się go słuchają, więc myślę, że nie byłoby źle by się z nim kontaktowali gdy ciebie tu nie będzie. Ojciec  jest bardzo dobrym wzorcem męskim, a poza  tym chłopcom potrzebny jest mężczyzna by mogli  się z nim identyfikować.  Obie babcie   zadbają o to, by byli zadbani, najedzeni  i mieli  czułości, ale kawałek  faceta też jest im potrzebny.

Oczywiście, że możecie wszystko ojcu opowiedzieć - nie  tylko "z grubsza"  ale i "z cieńsza"- zapewnił Martę Andrzej.  Marciu  - ja mam wrażenie, że ty od początku nie zaakceptowałaś Leny - nie umiem ci nawet powiedzieć dlaczego tak uważałem i nadal uważam.  Czułem, że o ile mnie akceptujesz bez żadnego "ale",  chłopców także, to cały czas wyczuwałem, że do  Leny podchodzisz z dystansem, jakbyś jej nie ufała.

No fakt, masz rację, nie przekonała mnie do siebie, mam wrażenie, że  wzajemnie się nie polubiłyśmy. Po prostu nie z każdym przecież nadaje się na tej samej częstotliwości i to jest  chyba dość normalne . Wierz  mi,  starałam  się ją polubić, ale  zawsze palnęła jakieś zdanie, które mnie osadzało w miejscu. Ciebie polubiłam jeszcze na izbie przyjęć gdy przyjechaliśmy z Wojtkiem po jego kontuzji na  siłowni. Michała i Alę też od pierwszego kontaktu polubiłam. Trochę śmiać mi  się chciało, gdy Michał mi powiedział, że na pewno się z Alą polubimy -  bo mówił to gdy widział mnie z bliska chyba pierwszy raz  w życiu, no a wcale się nie pomylił. Ja mam chyba jakiś feler,  bo większość moich znajomości  kształtuje  się właśnie na tym jakie jest moje pierwsze odczucie.

Ale raz się szalenie pomyliłam a dotyczy to mojej własnej teściowej - wydawała mi  się super kochana a jej mąż wprost przeciwnie. Ale szybko się przekonałam, że jest zupełnie odwrotnie, a czułe słówka i słodkie miny o niczym nie świadczą.

                                                                            c.d.n.