niedziela, 27 listopada 2022

Lek na wszystko? -11

 Teresa, tak jak powiedziała, tego wieczoru  zanocowała już u Kazika. Była  nieco zdenerwowana, bo chociaż wiele razy spali w jednym mieszkaniu a nawet w jednym  łóżku nie poznali dotychczas swoich ciał, nigdy nie łączyło ich nic więcej poza "bratnio-siostrzanymi całusami" i obejmowaniem. Czuła  się tak, jakby  miała stracić dziewictwo. Nachodziły ją myśli, że przecież wcale  nie  wiadomo czy będzie im razem dobrze, zastanawiała  się, czy naprawdę Kazik pożąda jej ciała, skoro tyle  razy nocowali pod jednym  dachem i Kazik nie usiłował jej uwieść. Na koniec przypomniała  sobie, że gdy ostatnim  razem byli w Bieszczadach, to Kazik łaził po nocy z kierownikiem ośrodka i rano jej powiedział, że nie mógł zasnąć bo miał "nieczyste zachcianki i natłok  myśli", więc spacerował nocą po terenie ośrodka i  dużo rozmawiali z kierownikiem o życiu. W czasie  gdy Kazik odwoził na  Górny Mokotów jej ojca, Teresa przygotowała  sobie najpotrzebniejsze rzeczy na niedzielne przedpołudnie i ubranie do pracy na poniedziałek. Zaczęła też pomału gromadzić to, co musi mieć pod  ręką z dokumentów. Gdy Kazik  po nią przyjechał miała  spakowane już 3 walizki. Na widok spakowanych  walizek Kazik  westchnął: "no , nareszcie zabieram cię stąd! Po resztę rzeczy jeszcze  nie jeden raz tu wrócimy. Teresa wcisnęła mu dwie walizki i powiedziała: a wiesz ile jeszcze  rzeczy muszę stąd  zabrać? 

Domyślam się - ze śmiechem stwierdził Kazik. Ale musimy zaczekać na szafy. Wymyśliłem  dziś jedną fajną rzecz - zrobimy, a raczej fachowcy nam zrobią nad przedpokojem duży pawlacz. I zagospodarujemy w living roomie jedną całą ścianę na tak zwaną żyjącą. Będzie  calutka obudowana. Znalazłem takie  rozwiązanie we francuskim czasopiśmie o urządzaniu mieszkań. Błagam cię, chodź już, nie mogę  się już ciebie  doczekać!  W samochodzie , chociaż  do przejechania było mniej  niż dwa kilometry Teresa  aż trzy musiała powtórzyć, by patrzył przed  siebie a nie na nią i obie ręce trzymał na kierownicy. 

W mieszkaniu Teresa po raz kolejny  dowiedziała  się, że jest miłością jego życia, a w sypialni czekał na  nią jedwabny szlafroczek błękitny w ciemnoniebieskie kwiaty nieznanego gatunku, a  w wazonie stały kremowe róże o lekko czerwonych  brzegach. Jakie piękne - zachwyciła  się Teresa. Też mi się podobają stwierdził Kazik mocując się nieco z zapięciem jej bluzki. Ziku, to nie jest prawdziwe zapięcie, suwak jest na plecach. Przepraszam, nie mam zbyt dużej wprawy w uwalnianiu dziewczyn z ciuchów. Zbyt długo tego nie robiłem. Teresa sięgnęła ręką do jego koszuli - ja też nie mam wprawy w rozbieraniu facetów, musimy oboje się uczyć tej trudnej sztuki rozbierania. Jeszcze nigdy nie przytulałam się do ciebie gdy byłeś bez koszuli. I bardzo mi się bez tej koszuli podobasz. Fajny ten pasek, to jakiś patent, nie widziałam takiego. Przytuliła głowę do jego piersi i delikatnie pocałowała nagie ciało. Kazik  stał nieruchomo, jakby bał się poruszyć. Obejmował Teresę i szeptał jej do ucha, że ją ubóstwia. Teresa omijając jego obejmujące ją ręce rozpięła swój stanik i wtedy Kazik jakimś cudem "odżył" delikatnie go z niej zsuwając. Wziął ja na ręce i delikatnie, niczym jakiś cenny ładunek położył na łóżku. A ty  się nie rozbierzesz zapytała?  Wpierw rozbiorę ciebie. Tesiu, kupiłem w aptece diafragmę dla ciebie, ale może wolisz, bym ja  coś jednak założył. Nie trzeba, nie przestałam brać tabletek, bo one mi po prostu regulują cykl. I...  po obejrzeniu wiadomych  ci zdjęć poszłam na badania, czy aby nie zostałam czymś obdarowana wcześniej. Przynieś mi, proszę, moją torebkę z przedpokoju. Chyba leży na podłodze. Kazik wyszedł wrócił z torebką ale już tylko w bokserkach. Teresa wyciągnęła z torebki dwie kartki - tu jest wynik badania krwi na WR a tu wynik badania czystości. Nie dostałam żadnego prezentu od tak zwanego męża. Nie mówiłam ci o tym, a zrobiłam badanie zaraz po obejrzeniu tych zdjęć. Nawet nie  wiesz ile nerwów  mnie kosztowało zrobienie tych badań i  czekanie na wyniki. A w kwestii antykoncepcji to biorę francuskie tabletki. Bardzo dobrze mi służą. Bonusem ich brania jest cykl wyregulowany niemal co  do godziny. Jesteś kochany, że pomyślałeś o mnie. Jesteś -  więcej już nie  zdołała powiedzieć, bo ciężko coś mówić w trakcie  długiego pocałunku. Rozbieranie nabrało niewyobrażalnego tempa, a Kazik gorączkowo i bardzo pracowicie zapoznawał się z jej nagim  ciałem. Był namiętny ale jednocześnie delikatny, chwilami zastygał w bezruchu i zatapiał wzrok w jej oczach, szepcząc jak bardzo ją kocha, jaka jest piękna i cudowna, że chce być z nim razem. Szczytował minutę po niej. Przepraszam, zupełnie  zapomniałem o ręczniku, ale  nie ma problemu, zmienię zaraz prześcieradło. Jesteś cudowna, połóż się na mnie, chcę cię mieć dalej na  całej swej długości. Nakryjemy się trochę, bo jeszcze  się przeziębisz. Masz takie  cudownie  gładziutkie  ciało. Nie da się ukryć, że nie pospali wiele tej nocy. Teresa odkryła, że uwielbia jego dotyk, on, że  każda jej pieszczota niebywale go podnieca i jest cudowna i stawia go do pionu, zachwycał  się każdym fragmentem jej  ciała. Około północy zjedli kolację a Teresa siedziała cały  czas na jego kolanach, a że byli nadal nadzy to siedzieli otuleni dwoma spiętymi razem kocami. Spali wtuleni w siebie a ilekroć zmieniali pozycję Kazik wycałowywał Teresę, twierdząc, że się za nią szalenie stęsknił. Robienie śniadania szło im dość opornie bo ciężko szykować  śniadanie  i jednocześnie się tulić i  całować. No nie wiem, jak ja pójdę w poniedziałek bez  ciebie do pracy- marudził Kazik. Będę wciąż do ciebie telefonował. Rano cię odwiozę i oczywiście przyjadę po ciebie.  Niedziela minęła im na kolejnych odkryciach i wzajemnych zachwytach. Późnym popołudniem Kazik podjechał do mieszkania Teresy i zabrał z niego całą  zawartość jednej z szuflad  zamrażarki. W poniedziałek rano Kazik zawiózł Teresę do pracy i po pracy po nią przyjechał. Od tego  dnia Teresa była stale wożona  w obie  strony.

W dziesięć dni później  Robert zatelefonował do Teresy, do pracy  i powiedział - właśnie się rozwiedliśmy. Nie  miałem  pojęcia że masz rozstrój nerwowy i  nie  możesz stanąć do rozprawy. Ale do pracy to jakoś możesz  chodzić, dziwne. Nie  widzę w tym nic  dziwnego Robercie. Tu mnie nikt  nie zdradza. A skoro już jest orzeczony rozwód to bądź uprzejmy wymeldować się z mojego mieszkania. Chyba że wolisz bym ja to zrobiła, ale  wtedy podam w urzędzie  twój ostatni  adres, czyli twojej matki.  Sam to potrafię zrobić - warknął w słuchawkę Robert. I nie życzę sobie z tobą żadnych kontaktów. Chwała  Bogu - stwierdziła Teresa - bo ja ich też nie pragnę. Dostałeś od mojego adwokata obrączkę? Tak dostałem i jeszcze musiałem pokwitować jej odbiór. No to świetnie. Dobrego i  szczęśliwego życia ci życzę Robercie. I odłożyła słuchawkę. 

 Popatrzyła na personel i powiedziała - pamiętajcie, że nic nie trwa  wiecznie - ani miłość ani małżeństwo. Właśnie przed chwilą dowiedziałam  się, że już jestem rozwiedziona. Bez rozprawy?- spytała któraś. Ależ z rozprawą, jak najbardziej. Ale mój, już były mąż, postarał się bardzo by dostarczyć sądowi mocnych dowodów na to, że mój pozew rozwodowy jest uzasadniony. W związku z tym, że on był winny rozkładowi  związku, zafundowałam  sobie by w sądzie stawał zamiast  mnie adwokat, bo koszty rozwodu opłaca strona winna. Zresztą nie mieliśmy nic wspólnego do podziału, połowa ceny jego samochodu też mi do szczęścia nie jest potrzebna. Zgłosiłam, że wracam do swojego panieńskiego nazwiska, a że po ślubie dopisałam sobie jego nazwisko, to właśnie je teraz odrzucą. 

I co teraz? - zapytała  najmłodsza. Teraz to za 15 minut opadną nas interesanci.Więc muszę dopić kawę. I będę musiała któregoś dnia wyjść wcześniej by wyrobić sobie  nowy  dowód osobisty, ewentualnie przyjechać nieco później do pracy. Ale to omówię z panią kadrową.

Następny telefon był od adwokata, któremu  wylewnie  dziękowała, potem dodzwonił się Krystian a na koniec w drzwiach stanął....Kazik. W ręce trzymał bukiet róż. Podszedł do  "lady" oddzielającej interesantów od personelu i  powiedział- to od twojego taty i ode mnie. Przyjadę po ciebie, bądź na parkingu zaraz po szesnastej. Dokumenty dostaniesz  do domu. Gdy odbierała od  niego kwiaty została cmoknięta w czoło i policzek. Kazik uśmiechnął się łobuzersko i powiedział - życzę paniom spokojnego dnia, do widzenia!

Gdy wyszedł któraś westchnęła - o rany, ale przystojny facet! Kawał faceta, wysoki- dodała  druga. No to zobaczyłyście właśnie mego przyszłego męża - powiedziała Teresa.  Już zdążyła pani zakręcić  się za następnym?- zaśmiała  się najmłodsza.  Trafiłaś kulą  w płot - znamy się od  dziesięciu lat wtedy po prostu wybrałam niewłaściwego człowieka,  bo byłam młoda i  głupia, teraz  zrobiłam korektę. A  pobierzecie się? Oczywiście, jestem bardzo staroświecka i nie mam zwyczaju żyć z kimś na "kocią łapę". Zresztą państwo szalenie  dba o to, by życie w konkubinacie nie  było usłane różami. Są kraje, które uznają konkubinat za legalny  związek i można zgłosić, że się jest w takim  związku. Taka ustawa chroni kobietę, facet nie  może jej bezkarnie nagle wystawić na ulicę bo mu się kobiecina znudziła. Poczytajcie  sobie o prawodawstwie w innych  krajach  Europy. W dalszym ciągu daleko nam do europejskiej demokracji.

A kiedy ślub? Nie wiem, ja nie będę się tym zajmowała.  Nie mam na to czasu. On będzie  to załatwiał. Większość urzędów funkcjonuje  w tym  samym  czasie, czyli 8,00-16,00.  A ślub będzie bez gości, bez wesela, tylko ze świadkami. Już raz miałam dwa śluby jednego dnia i wesele. Wystarczy - jak  dla mnie.  A ja to bym chciała mieć dwa śluby jednego  dnia i długą białą  suknię  i wesele- rozmarzyła  się najmłodsza. A jaką suknię pani  miała? Żadną, byłam w kostiumie.

No, koniec gadania  o głupotach. Trzeba się brać  do pracy. Jest trochę  wniosków do wypełnienia, trzy albo cztery ambasady do obskoczenia,  PTA  załatwię telefonicznie, do LOTu na  ścianie musi się któraś z was przelecieć, trzeba bilety kolejowe odebrać z  Orbisu tego na  emdeemie bo już wczoraj dzwoniły, że  są bilety. Czy zauważyłyście to co ja?  Poniedziałek dziś i  jeszcze nikt z interesantów nie dotarł. Oby tak dalej. Która  dziś pójdzie do paszportów? I trzeba jeszcze odebrać  paszport z Metalexportu i dać  do wizowania. Idę na moment do pani kadrowej.  Zostawcie mi na biurku wiadomość co która  wzięła do załatwienia na  mieście.

Gdy wróciła zobaczyła, że Basia zawzięcie szuka czegoś w szafie pancernej. A czego Basiu tak szukasz?-spytała. No tego paszportu, który trzeba zanieść do Metalexportu. Baśka - oprzytomnij - z Metalexportu to masz do nas przynieść paszport, ale wpierw tam zatelefonuj i dowiedz się czy facet ma paszport i  czy jest ważny co najmniej  pół roku. Zapisz sobie o co masz  się zapytać i sprawdź telefonicznie czy to ten Małecki- sprawdź datę jego urodzenia. To  dość  popularne nazwisko. I sprawdź jeszcze -na  miejscu, nim wyruszysz  z powrotem, czy wzięłaś właściwy paszport, żebyś nie  musiała drugi raz tam lecieć. No nie- muszę zmienić pracę bo  zupełnie tu ogłupieję- pomyślała. Pracując z bezmyślnymi można się  chyba  bezmyślnością zarazić.  Interesantów  z  zewnątrz było tylko kilka  osób ,byli  to  głównie specjaliści już szykujący się do wyjazdu na podpisany kontrakt. Ale spokój  był tylko  chwilowy, bo uaktywnili się branżyści, którzy przeważnie  o tej  porze  roku odwiedzali kraje, z którymi były podpisane  kontrakty. Ale  zdecydowanie  było z nimi mniej kłopotu, bo wyjeżdżając  często poza kraj ojczysty dobrze  znali trudności związane  z organizacją podróży i potrafili docenić  pracę działu Teresy. Zwłaszcza  wtedy, gdy sami usiłowali  sobie zarezerwować podróż i dowiadywali się w biurze LOTu, że nie ma na ten termin  miejsc, a Teresa "jakimś cudem" potrafiła ich na żądany termin wyekspediować. Teresa śmiała  się  tylko i  mówiła, że  widocznie samolot został albo "rozciągnięty w poprzek", albo wydłużony. W najgorszym razie wyszukiwała takie połączenie  z przesiadką by mieściło się finansowo w milażu połączenia podstawowego. Wiedziała też, które  lotniska podrażają podróż i lepiej je omijać, jeżeli dane  miasto nie jest punktem  docelowym  podróży. Pierwszą osobą, która wiele straciła na braku kontaktu z Teresą był....jej były  mąż. Przedtem zawsze Teresa  robiła mu u koleżanek rezerwacje  do Moskwy-wiedziały, że robi je dla swego męża i w  razie odwołania podróży na pewno na czas odwoła  rezerwację. Teraz biedaczek nie mógł się nadziwić, że znalezienie  wolnego miejsca w  samolocie  do Moskwy graniczy  z cudem i każdą podróż musiał planować z bardzo dużym wyprzedzeniem. A o  tym Teresa dowiedziała  się od znajomej pracującej w tej  samej centrali co były mąż. Teresa nie ukrywała  faktu, że się  rozwiodła, nie mówiła dokładnie  dlaczego, powiedziała  tylko, że sąd uznał, że z jego  winy doszło do  rozwodu.

                                                                     c.d.n.