wtorek, 18 kwietnia 2023

Lek na wszystko? -97

 Wieczorem, nieco później niż zwykle Alek wylądował w  swoim łóżeczku. Przed pójściem spać dość długo i mocno przytulał się  do  dziadka, potem zażyczył  sobie by dziadek go trochę utulił w łóżeczku i usnął trzymając  dziadka za rękę.  Dziadek był w siódmym niebie i jak powiedział to bardzo  mu brakowało tego  małego  skrzacika. Co prawda  nie  nudził  się, bo razem  z Jackiem  byli raz  w Muzeum Narodowym, raz w Zachęcie na wystawie jakiegoś  bliżej  nieznanego polskiego artysty- plastyka i wyszli stamtąd uradowani, bo doszli  do  wniosku, że swój talent do pokrywania przestrzeni  kolorowymi kwadratami lub prostokątami też mogliby prezentować na  jakiejś  wystawie. Byli też w Muzeum Etnograficznym na wystawie sztuki japońskiej. I była to  bardzo  ciekawa  wystawa.Dziadek stwierdził, że podróże kształcą,  co widać po Alku, który zrobił się gadułą. 

Teresa i Kazik opowiadali jak im minął pobyt, powiedzieli  też, że nie wykluczone jest, że  wszyscy razem, z dziadkiem  również, pojadą w październiku w  Bieszczady. Tesiu, a co to jest ten "wolelek", o którym opowiadał Alek? Teresa zaczęła  się śmiać - to jest rowerek, na którym dzieciaki uczyły go jeździć. To taki dwukołowy rowerek bez pedałów a dziecko jedzie odpychając  się od podłoża nóżkami. Mamy go jeszcze  w bagażniku - niespodzianka od Sophie i Kurta. Ich zdaniem to lepsze niż trójkołowy rowerek, bo dziecko od  razu uczy  się łapania równowagi na tym sprzęcie. On potrafił cały  wieczór na tym jeździć. A Piotruś, czyli "Petel" stał się jego "gwiazdą przewodnią"- poczuło  się dziecko starsze niż jest i cały czas  tresował nam  Alka.  Co powiedział "Petel" było święte, a Peter był szczęśliwy, że nareszcie ma podwładnego. Dla Alka taki  sześciolatek to autorytet. Peter nauczył go toczenia piłki nogą. Bardzo fajne  są te ich  dzieciaki, tyle  tylko, że Sophie jest  już nimi zmęczona.  Szczerze  mówiąc to już  byłam  zmęczona tą ilością dzieci. Sophie jest zarobiona, bo bardzo dba by  dzieciaki nie  chodziły w przybrudzonych  ciuszkach, a to są bardzo żywiołowe i  nie drobiazgowe  dzieci, więc na okrągło chodzi pralka i żelazko. Oczywiście Kurt jej pomaga, no ale ma dziewczyna  roboty po uszy.  Ona już  czeka  na  wakacje- pojadą nad  Bałtyk i, jak mówi Sophie- oby tylko była pogoda, to będzie mniej prania, bo dzieci wtedy w  samych gatkach  biegają.

Trzeba sprawiedliwie przyznać, że Sophie i Kurt bardzo  dobrze  te  dzieciaki wychowują. Chłopcy  naprawdę opiekowali  się Alkiem.  Najstarszy nie pozwolił by się przy Alku bawić oryginalnymi klockami  Lego, bo przecież mały  może to  wziąć do buzi i połknąć. Za to naszemu bardzo się podobał już zmontowany z klocków Lego  garaż  dla samochodzików. Podejrzewam, że bardzo  niedługo nastąpi u nas  era czworakowania  z posuwaniem  samochodzika, połączona z warczeniem i trąbieniem. Był zafascynowany gdy "Petel" w ten  sposób jeździł po podłodze. Chyba jakieś ochraniacze na kolana  naszemu zrobię, bo wszyscy trzej  chłopcy mają na kolanach nieomal odciski. No i  chyba będę naszywać od  razu łaty ze syntetycznej skóry, nim zrobi dziury w spodenkach.

A co tutaj się tatku u ciebie  działo?- spytała Teresa. No nic  szczególnego, codziennie  się widziałem z Jackiem, jadaliśmy razem lunche, raz u  mnie, raz u niego. Podpadłem  Jadwidze, bo zaproponowała  spacer, więc powiedziałem, że już jestem umówiony do Muzeum Narodowego na wykład z historii sztuki i była wielce urażona i  chyba nie uwierzyła, że idę tam ze  swoim przyjacielem. Więc jej powiedziałem, że was nie ma bo wyjechaliście do przyjaciół do Niemiec, na co usłyszałem, że jeśli to Niemcy to na pewno nie  są dla nas prawdziwymi przyjaciółmi. Tak mnie zezłościła tym głupim gadaniem, że z trudem się powstrzymałem by jej nie palnąć  czegoś niemiłego. Nie  zna  ludzi a plecie głupoty. A ja naprawdę mam z nią  coraz  mniej wspólnych tematów. Nawet  się ucieszyłem, że więcej  nie  zadzwoniła. Ona  się zrobiła , jak dla  mnie,  zbyt  wścibska. Gada bez zastanowienia i stanowczo  za dużo  chciałaby  wiedzieć co u nas,  a zwłaszcza u was się  dzieje. Jeszcze w Nałęczowie zapytała się mnie ile Kazik zarabia, więc jej powiedziałem, że to  mnie  nie interesuje, bo ja mam swoją emeryturę i  mnie  ona  wystarcza, nie  muszę od syna pożyczać. No to mi tylko zwróciła uwagę, że Kazik to nie jest moim  synem   tylko zięciem. Wzruszyłem tylko ramionami i powiedziałem, że dla mnie Kazik jest  synem. Zrobiła  mi wtedy półgodzinny wykład o powiązaniach rodzinnych.  Kazik i Teresa śmieli  się, że widocznie  miała wobec  taty jakieś osobiste plany i  chyba  czuje  się mocno zawiedziona w swych oczekiwaniach.

Przecież ja jej niczego  nie obiecywałem- tłumaczył się tata. Zrobiłem jej grzeczność, że nie  musiała psicy oddawać do przechowalni dla psów. Po prostu  żal mi było tej psicy, bo to  bardzo  miła  sunia. I na pewno byłoby jej tam  gorzej niż  ze mną, bo przecież  codziennie widziała  swą panią.  Chciałem nawet poznać Jacka z Jadwigą, ale ten powiedział, że nie ma ochoty na "jakieś baby" i że jak ma ochotę porozmawiać  z kobietą to rozmawia z Tesią, bo to prawdziwa przyjemność. Z innymi nie gada. A co u Krisów?- spytał Teresa. Chyba  wszystko w porządku- powiedział tata. Kris ze  dwa razy do  mnie  telefonował  z pytaniem czy  mi czegoś nie trzeba kupić, bo jechał na  zakupy i to razem z Aliną. Mówiłem mu, że dziś wracacie. 

No to muszę do braciszka zakręcić- stwierdził Kazik. Jutro jadę do instytutu, muszę rozliczyć delegację i napisać jakieś  sprawozdanie.  Chyba płeć  zmieniam, bo aż mnie  mdli na samą myśl o tym, że  jutro tam muszę się pokazać. A co to ma wspólnego ze zmianą płci? - zdumiała  się Teresa. Nie wiem, ale  to ty zawsze tak mówisz, gdy masz zrobić coś, czego nie lubisz lub cię denerwuje. No fakt - stwierdziła Teresa- tak czasami mówię. Ale odkąd jestem na tym urlopie to jakoś mnie nic do mdłości nie  doprowadza. Nie  wiem zupełnie czemu, ale  jakoś nie tęsknię za jakąś pracą poza  domem.  Sophie dopiero teraz  wpadła na to, że im  więcej dzieci tym  więcej pracy przy nich. A liczyła na  to, że im będą  starsze tym będzie  łatwiej. A nie jest. Doszłyśmy  do  wniosku, że to dlatego, bo dzieci   mają coraz  większe ubrania i  coraz  więcej jedzą.

No to dzwoń do Krisa, bo potem to będzie  za późno. Napiszę do niego- stwierdził Kazik- on lepiej znosi słowo pisane. I napiszę, że jutro będę  w pracy. No to pisz, skoro wolisz  pisać. W dziesięć minut potem Kris zatelefonował, że u  nich  wszystko jest w porządku i że wpadnie do nich pojutrze, bo jutro po południu to ma już umówionego klienta. A jak się czuje Alina?- spytał Kazik? Całkiem dobrze, lek działa. W sobotę chyba wszyscy się spotkamy u Franka, on wie, że was  nie było i pewnie do was zakręci jutro. A co to za okazja? - dopytywał  się Kazik. Nie mam pojęcia, nie  zapytałem. No wiesz, ja nie jestem  z nim  w takich stosunkach jak Tesia. On jej na pewno powie o  co chodzi. Braciszku, ona nie jest z nim w stosunkach  tylko ze mną. Ale skoro dzwonił do ciebie a nie tu, to być może idzie z jakiegoś powodu tylko o was. Franek to precyzyjny facet. Wiesz, jego kobieta jest w stanie odmiennym, może ona ma jakieś pytania z tym związane.  Tesia już za długo po rozwiązaniu. 

Teresa śmiała się - jak widzę nieźle już Franka poznałeś. Nie  wykluczam, że mu może potrzebny prawnik. A on woli załatwiać wszystko ze znajomymi, o ile  wie, że są dobrzy  w swoim fachu. A ja Krisowi zrobiłam niezłą  reklamę. Mam tylko nadzieję, że się nie  rozwodzi, bardzo chciał dzieciaczka. No i Joasia mu pasuje bo uznała jego wyższość intelektualną. Kumpela, taka jak ja, może mu dorównywać intelektualnie, ale żona to ma być taka , która będzie wszystko przyjmowała z zachwytem. A Joasia spełnia ten warunek. Dlatego szalenie  mnie  bawiła twoja  zazdrość o Franka. Ale naprawdę  bardzo go lubię. Jako kumpel zawsze  się sprawdzał.

W poniedziałkowy ranek Teresa odegrała rolę ukochanej, troskliwej  żony. Zrobiła  Kazikowi śniadanie i przyniosła je do sypialni. Na widok żony wnoszącej do  sypialni tacę ze śniadaniem oczy Kazika omal nie wypadły z oczodołów. Alek jeszcze  spał, więc Kazik w podzięce tylko ją ucałował. Chcieli żeby mały jak najdłużej pospał. Teresa na razie tylko wypiła kilka łyków kawy, by potem zjeść śniadanie  razem z synkiem i być może z tatą.  Tata jeszcze był w  swojej sypialni.  Wrócę najdalej koło południa, wyszeptał do ucha Teresy, po czym ją otulił kołdrą, ucałował i cichutko wyszedł.

Dziecko rzeczywiście było po tej podróży zmęczone i spokojnie spało aż do wpół do dziesiątej. Teresa też tak pospała. Obudziło ją ćwierkanie  malca, który mówił : mama, tata nie ma. Teresa ocknęła  się, wstała i podeszła  do łóżeczka  synka. Wzięła go na ręce i wytłumaczyła, że tatuś musiał pojechać do pracy. Ubrała dziecko, potem siebie i poszła  z nim do kuchni. Mama, tata nie ma, dada nie ma. Teresa znów zaczęła tłumaczyć,  że tata pojechał do pracy, a dziadek pewnie jeszcze  śpi. Na szczęście  dziadek usłyszał głosik Alka i przyszedł do kuchni. Oczywiście  zaraz  został poinformowany, że "tata nie ma", "tata do placy pojechał". Oczywiście dziadek też tłumaczył, że tata musiał pojechać  do pracy, ale trochę popracuje w biurze a potem wróci do domu i będzie pracował w gabinecie.  Dziadek się zachwycał, że nie było dziecka tylko tydzień a maluch zaczął teraz  więcej mówić. Oczywiście trzeba go ciągle poprawiać, ale już można z nim porozmawiać. I że teraz to już pójdzie  szybko z jego mówieniem.   

No i zaczyna  się czas, że nie będzie  można sobie  swobodnie o  wszystkim porozmawiać - ma dobry słuch i wszystko powtórzy- żegnaj  swobodo  wyrażania  się byle jak. No a jak on reagował na obcy język?- dopytywał  się tata.  No właśnie to mnie  zadziwiało, bo Peter mówił  do niego tylko  w swoim języku, ale w jakiś sposób umiał małemu wytłumaczyć, czasem manualnie, co on ma  zrobić. Alek jest w tym wieku, że mógłby uczyć się dwóch języków - po prostu ja bym do niego mówiła tylko po polsku, a Kazik tylko po niemiecku. I musimy się zastanowić nad tym, bo Kazik nie  wie, czy jednak się tam nie przeprowadzimy. Bo mamy tam całkiem fajne mieszkanie - trzy pokoje z kuchnią i łazienką, duża loggia. Jeden pokój może  być przedzielony na  dwa pokoje - na przykład na sypialnię naszą i pokój małego. Te  trzy pokoje to metrażowo takie jak to mieszkanie. Duża kuchnia z aneksem jadalnym. Spora łazienka z toaletą i jedna osobna toaleta. No i wysokie mieszkanie, bo to przedwojenny budynek. Niedaleko centrum, ale spokojna dzielnica, dobrze skomunikowana z centrum. 

Podobało mi się to otoczenie, dużo zieleni. Szkoła blisko. No bo Kazik  nie ma pojęcia co dalej z jego pracą tutaj.  W każdym razie ja  się chyba jednak zapiszę na  niemiecki. Oczywiście nie zostawimy ciebie w Polsce - będziesz razem z nami.  To nie podlega  żadnej dyskusji, nawet na miesiąc tu sam nie  zostaniesz.  Nie wiem natomiast co z Krisem - musiałby nauczyć się niemieckiego. W Niemczech jest  sporo Polaków i dwujęzyczni prawnicy są potrzebni. Widzę, że Kazik jest w  wielkiej rozterce, nie  chciałby rozbijać naszej rodziny. I dobrze  się składa, że robi teraz ten doktorat - to swego rodzaju karta przetargowa. Ten tytuł u naszych sąsiadów  się liczy bardziej niż u nas. Teraz mamy w tym mieszkaniu lokatorów, umowa jest co roku odnawiana. Czynsz, który oni płacą  spłaca  nam ratę kredytu  bankowego. Mieszkań tam  brakuje, ceny wynajmu  są wysokie. Może i niższe niż w Londynie,  ale niestety wysokie. Kazik ci wszystko jeszcze  dokładniej opowie.

Miał straszne wyrzuty sumienia, że nie powiedział mi na początku, że przed powrotem  do Polski kupił tam mieszkanie. Żeby  było śmieszniej to Kurtowi też nic  nie  powiedział. On gdy wyjechał z Polski to wpierw  mieszkał u Kurta, potem wynajął to mieszkanie chociaż  było za duże dla niego. A że mu  się tam dobrze  mieszkało , dobrze  zarabiał, nie wydawał forsy na głupoty to dostał kredyt w banku i je kupił.

Wiesz córeczko - kocham Kazia tak, jakby był moim  synem, to bardzo, bardzo dobry  chłopak. Szkoda  tylko, że nie spełniło się wcześniej marzenie mamy o  tym, żeby byliście  z  Kaziem małżeństwem. Ale najważniejsze, że w końcu jesteście  razem. I wiem, że on  cię ogromnie  kocha. Wszystko wymaga  czasu, na  razie  niech chłopak spokojnie robi ten  doktorat. Nie  denerwuj się, wszystko się ułoży. Jestem szczęśliwy, że jestem razem z wami, że mogę być blisko ciebie i Alka.

                                                                    c.d.n.