sobota, 10 października 2020

Samo życie -VIII

Wiem, wiem, że jesteśmy jak bracia -zaczął Wojtek, ale w tej chwili otworzyły się drzwi sypialni i wysnuł się z niej z przymkniętymi oczami Michaś, coś mruknął i posnuł się w stronę łazienki. Gdy wrócił rzucił się Jankowi na szyję i poprosił- połóż mnie do łóżka wujku. Cóż było robić - Janek dźwignął Michasia  na ręce i zaniósł do sypialni mówiąc: ale się zrobiłeś ciężki, kolego! Po dwóch minutach wrócił i powiedział do Wojtka- widzisz, jestem wujkiem, czyli twoim bratem. Nawet dziecko to wie. Ale on naprawdę zrobił się ciężki, chyba porządnie tu je, no ale może to ja osłabłem i mi się zdaje. Oj, nie zdaje ci się, buźka mu się zaokrągliła, on tu całkiem ładnie je, a mama wciągnęła go do kuchni i jest straszliwie dumny, że jej pomaga. Służy mu ten pobyt nad morzem, zresztą pamiętasz- nam też zawsze służył. Tylko wtedy atrakcji było mniej, ale to nam w niczym nie przeszkadzało- stwierdził Wojtek. 

A tak na temat morza - czy nie interesował by cię bliźniak nad Morzem Śródziemnym? Dostałem ciekawą propozycję - jako wynagrodzenie za projekt jeden domek, a tak naprawdę to bliźniak. Od razu pomyślałem, że moglibyśmy to wziąć. Na początek mógłby nieco zarobić na siebie i byśmy połówkę wynajmowali letnikom,  a z drugiej połówki korzystali na zmianę. Tam jest długi sezon, nie wyjęte pół roku. Ale można by przystosować do całorocznego użytkowania, bo nie jest nad samym morzem ale ze 700 metrów od morza. A z czasem będzie jeszcze dalej od wody, bo na pewno zrobią tam plażę i nawiozą w związku z tym piachu, bo w tej chwili to jest tam "plaża" szerokości około 2 metrów.W końcu ludzie tam mieszkają cały rok, podobno zimą też jest sporo chętnych, bo zimy tam łagodne. I zimą mają przyjmować ludzi na rehabilitację . Teraz taka moda nad całym Morzem Śródziemnym. Mam dać odpowiedź czy wezmę tę ofertę. A jak się nam pobyty tam znudzą to będziemy go wynajmować- i co ty na to? 

A ile chcesz za połówkę bliźniaka? -spytał spokojnie  Janek. No co ty, zgłupiałeś?- oburzył się Wojtek. Jasne, że nic nie chcę! No właśnie, nic nie chcesz, a mnie każesz jakieś rachunki wystawiać. To ty  chyba zgłupiałeś Wojtusiu, nie ja. No jasne stary, pewnie że chcę. Ale wiesz co? strzeżonego  Bóg strzeże, więc muszę ten twój kontrakt przejrzeć, żebyś się nie wpakował na minę. Czasem te kontrakty mają ukryte haczyki, więc nim podpiszesz to wszystko posprawdzam, zresztą na podpisanie pojadę tam z tobą. A oni anglojęzyczni czy wydamy na tłumacza ? Nie wiem, dopiero co dostałem tę propozycję i jeszcze się we wszystkim nie rozpatrzyłem. Nie mam nawet jeszcze wszystkich danych do projektowania. 

Ale, ale - jest jeszcze jedna okazja - mój szef będzie chyba brał się  za  jakieś nowe osiedle, nowy teren, na razie  jest tam walka i przepychanka o kilka miejsc, a wiesz- on największym tuzem  w tej rozgrywce nie będzie, ale on ma więcej szczęścia niż rozumu,  może mu się trafić jakiś dobry teren, więc trzeba  mieć rękę na pulsie i jeśli to nie będzie w całkowitych  kartoflach to może zmienimy nasze  "emczwórki"  na domki. Szef szalenie o mnie ostatnio dba, doszło do niego , że dostałem kilka propozycji zmiany "barw klubowych", więc dwa domki mam szansę wyrwać od niego za cenę jednego.

Noooo, brzmi nieźle ,  tylko żeby to były dwa sąsiadujące ze sobą, to sobie zrobimy wspólną  piwnicę jako "mechanę" i wstawimy stół bilardowy- snuł projekt Janek.A obok saunę- dodał Wojtek śmiejąc się.

O której jutro wstajecie?- zapytał Janek. A tak między ósmą a dziewiątą. Chyba musimy iść spać, w takim razie- stwierdził Janek. A macie jakiś plan na jutro?

Jeśli tylko nie  będzie lało to pojedziemy do  ZOO. Mam nadzieję, że ty też z nami pojedziesz. Bo tylko śmierć może cię z tego zwolnić, Michaś by ci tego nie darował.  Czy wiesz, że on czekał aż samolot z tobą wzbije się w powietrze i niemal zniknie  za horyzontem i dopiero wtedy mogliśmy odjechać.

Następnego dnia Janek wpierw zatelefonował do Wojtka i powiedział, że do Oliwy to pojadą jego samochodem, bo choć to nie kombi to i tak się zmieszczą,  nawet z fotelikiem  Michasia- on i Wojtek z przodu, z tyłu babcia , dziadek i Michaś. Pogoda była "w sam raz", a na niebie ani jednej chmurki. Janek został wyściskany i poprzytulany przez rodziców Wojtka, Michaś  wręcz podskakiwał z radości, że jest jego ulubiony wujek i że.... pojedzie nowym  audi wujka. Do rodziców Wojtka Janek od dziecka  zwracał się  per ciocia, wujek, podobnie jak Wojtek do jego rodziców. I wcale nie miał znaczenia fakt, że żadne pokrewieństwo nie łączyło tych osób.

Podróż do Oliwy nie  zajęła wiele czasu, nawet jeszcze były miejsca na parkingu. Oliwskie ZOO jest największe w Polsce pod względem obszaru i chyba najładniej położone, bo zajmuje aż 123 hektary Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Trzeba się nieźle nachodzić po terenie by je  zwiedzić. Dobrze, że jest też sporo miejsc do odpoczynku, jest gdzie  ugasić pragnienie i ewentualnie zaspokoić głód. Dziadkowie po trzech godzinach mieli dość - stwierdzili, że podjadą tramwajem do kolejki i nią wrócą do Sopotu. Michał był zachwycony - wszystkie  zwierzęta były "najpiękniejsze na świecie", z "Małego ZOO" trudno było go wyciągnąć, bo tam dzieci mogły karmić różne  zwierzęta domowe, nawet małą lamę. Michaś zaliczył też park linowy, oglądał karmienie lwów i pingwinów, z trudem udało się go odciągnąć od tukana i od dzioborożca, zachwycał się miniaturowymi hipopotamami, nawet świnki wietnamskie wzbudziły jego entuzjazm. Zjadł w tym czasie  3 porcje lodów i wreszcie po 5 godzinach zwiedzania zgodził się, że jednak już czas wrócić do domu. Po drodze wstąpili do restauracji na obiad, w czasie którego Michaś oświadczył, że jak dorośnie to będzie pracował w ZOO i że chciałby jeszcze raz do tego ZOO przyjechać. Ojciec i wujek powiedzieli mu, że gdy oni byli dziećmi to też chcieli pracować w ZOO i że nie często to co się podoba dziecku gdy ma lat 6 podoba się i wtedy gdy  już dorośnie i ma wybrać kierunek studiów rzutujący potem na jego drogę zawodową. 

Janek cały czas w ZOO robił zdjęcia Michasia i obiektów które Michaś podziwiał, więc po drodze do domu wstąpili do zakładu fotograficznego by zamówić odbitki i to koniecznie w formie albumu.

Tego dnia Michaś już o godzinie 19,00 znalazł się w łóżku. Wojtek uprzedził synka, że wieczorem może go nie być w domu, ale będą babcia i dziadek, a on z wujkiem chcą jeszcze pójść na długi spacer, ale na pewno wróci około 23,00 by zwolnić dziadków, którzy wieczorny  film obejrzą tu a nie w swoim mieszkaniu.

Panowie wpierw zrobili rundkę bulwarem, ale gdy  po raz trzeci zostali zaczepieni przez bardzo młode dziewczyny (zapewne adeptki najstarszego zawodu świata) poszli nad brzeg  morza, zakasali spodnie i pospacerowali brzegiem plaży. Bardzo im się ten spacer podobał. Nie byli jedynymi spacerowiczami o tak późnej porze.

Niedziela powitała wszystkich bajeczną pogodą- było tak pięknie, że Janek postanowił wrócić do "cywilizacji" dopiero w poniedziałek. Planował  wstać o czwartej rano i ruszyć w drogę. Uprzedził tylko telefonicznie swoją sekretarkę, że nie będzie go na pewno do południa. Michaś promieniał - był tata, wujek, dziadkowie. Pływać co prawda  jeszcze nie umiał, ale - nauczył się nurkować. Najważniejsze, jak stwierdził Wojtek -że nie bał się wody. I oczywiście Janek  zrobił kolejną sesją fotograficzną pod tytułem "Rodzina na plaży". Babcia tylko była z lekka nieszczęśliwa "bo ten wiatr robi z moich włosów furę kłaków i wyglądam jak czarownica"- narzekała. Po obiedzie na plażę wrócili już bez dziadków, ale to w niczym nie umniejszyło radości Michasia. W pewnej chwili zawołał- "najlepiej byłoby gdybyśmy wszyscy mieszkali razem". Na zapytanie Wojtka co ma na myśli mówiąc "wszyscy razem"  Michaś wyliczył- no my razem z wujkiem i dziadkami.

Przyjaciele popatrzyli się na siebie znacząco, a Janek powiedział- no widzisz, bliźniak albo willa dwurodzinna nas czeka. A Michaś już snuł plan przyszłościowy, ale jakoś nie było w nim ani słowa o....matce. Muszę to zapamiętać by to zacytować na rozprawie - szepnął Janek do Wojtka.

A Wojtek od razu wpadł w wielki namysł - a może w takim razie podsunąć inwestorowi pomysł osiedla willi wielorodzinnych, na przykład willi na trzy rodziny. Zaraz podzielił się tą myślą z Jankiem, ale  Janek stwierdził, że pomysł dobry, ale nie  w Polsce. Bo tu każdy najchętniej żyje w myśl zasady "każdy sobie rzepkę skrobie" i byłyby tylko wieczne kłótnie o to kto i ile ma włożyć pracy we wspólne  miejsca, kto ma sprzątać klatkę schodową, dbać o ogródek itp., naprawić klamkę w drzwiach wejściowych do budynku. Po chwili namysłu Wojtek przyznał mu rację.

Ale od tej chwili coraz częściej popadał w namysł, w jego głowie już powstawał projekt "bliźniaka", ale bliźniaka dużego, nietypowego. Jednocześnie gdzieś tam z tyłu głowy jakiś trzeźwy głosik mu szeptał - wszystkie dobre miejsca w tym mieście już dawno zabudowane, nowe osiedle to problem ze szkołą i dojazdami do pracy. Przestań marzyć.Własny dom to bezustanne ładowanie w niego pieniędzy, istny worek bez dna. A jeśli to będzie wolnostojący dom to ciężko będzie ogrzać. Pomyśl jak mało masz wolnego czasu. I zastanów się, kto będzie odwoził Michasia do szkoły gdy ty będziesz musiał gdzieś jechać? Rodzice nie są wieczni, w tym wieku w każdej chwili może im zdrowie mocno nawalić i co wtedy? Lepiej rozejrzyj się za większym mieszkaniem, popatrz gdzie budują jakieś plomby. Nawet najdroższe mieszkanie będzie  cię mniej kosztowało w utrzymaniu niż własny dom. I na co ci ogródek? Jak wypali projekt z domkiem nad Morzem Śródziemnym to wystarczy całkowicie. Zaczekaj z tymi planami aż Michaś będzie bardziej samodzielny. Masz trzy pokoje z kuchnią a Michaś do szkoły będzie chodził sam i nawet przez jezdnię nie będzie musiał przechodzić.

Coś ty się tak zasępił? - zapytał Janek, który już od dłuższej chwili przyglądał  mu się uważnie. Wojtek skrzywił się lekko - po prostu dotarło do mnie, że z tym domkiem gdzieś na obrzeżach miasta to raczej głupi pomysł, zbyt wiele komplikacji, może tylko po prostu lepiej z czasem zmienić mieszkanie na nowocześniejsze. Zwłaszcza, że zakładam, że Michał będzie ze mną, a wtedy nie mogę być daleko od rodziców. Ale ten  nad Morzem Śródziemnym to nadal dobry pomysł i traktuję to jak inwestycję. A już myślałem, że planujesz jakąś zbrodnię- zaśmiał się Janek - miałeś tak ponurą minę że aż strach.