wtorek, 2 sierpnia 2022

Trudny wybór - 75

 Reszta dnia i wieczór upłynęły na omawianiu sprawy powiększania  rodziny. Emil przyglądał się bardzo uważnie nagiej Adeli, w końcu powiedział - zastanawiam się gdzie ci to dziecko się  zmieści. Adela śmiała  się - kochanie, jakoś tak  się dzieje, że wszystkie dzieciaki "jakoś"  się  kobietom mieszczą w brzuchu. Weź centymetr, odmierz 51 cm - to taka przeciętna  długość noworodka- zrób z tego kółko i przyłóż do mojego brzucha. Chyba zauważyłeś, że ciężarne w pewnym  momencie zaczynają chodzić z brzuchem - żadnej to dziecko nie mieści się w dotychczasowym wymiarze brzucha i brzuch  zaczyna mocno wystawać, bo skóra ma zdolność rozciągania  się. I tym  sposobem każde się mieści, bez  względu na wielkość matki. 

W moim odczuciu i ciąża i poród są przez naturę mocno niedopracowane. Na początku większość z nas ma mdłości, a gdy one  miną to zaczyna brzuch rosnąć a na koniec dzieciak rodząc  się rozdziera matkę na kawałki. A potem to część tych  wspaniałych zapładniaczy wpierw narzeka bo ma z reguły 6 do 8 tygodni postu, a po domu szlaja się jakaś ciągle jeszcze gruba baba, a bachor się drze - bo albo głodny,  albo ma pełną paskudztwa pieluchę albo po prostu chce być przytulany. I to wszystko mnie powstrzymuje od ciąży i porodu. Nie wiem, ale większość moich koleżanek jest mocno rozczarowanych macierzyństwem i całkiem sporo jest rozwiedzionych. Więc rozważ to wszystko co ci powiedziałam, czy  aby na pewno jesteś gotowy zostać ojcem,  ale nie takim jak mężowie wielu moich koleżanek. Zastanów  się czy ten mały wrzeszczący tłumoczek nie odepchnie ciebie ode mnie, bo po porodzie ta abstynencja to mus a ja na pewno przez jakiś czas przestanę być dla ciebie  atrakcją pod względem fizycznym. Mam mnóstwo dobrej lektury  medycznej z tej tematyki, więc poczytaj. 

Wiem, że masz, część już przejrzałem. Ale pamiętaj, że kocham cię nie tylko za "zewnętrzność" - kocham za wszystko. Powiedziałem ci przecież , że jestem w pełni świadomy tego co mówię i co czuję. I nie będę tatą tylko na papierze. Wiem i  rozumiem, że jesteś pełna obaw - od chwili, gdy okaże się że jesteś  w ciąży będziemy w niej w pewnym sensie oboje, nie będziesz sama z tematem "ciąża, poród,połóg, niemowlę". Przecież to będzie nasze  dziecko, cząsteczka twoja i moja splecione w całość.

Ładnie to powiedziałeś, stwierdziła  Adela tuląc się  do niego, ale to teoria. Nawet najpiękniejsze teorie  często nie  wytrzymują  zderzenia z rzeczywistością. I stąd tyle  rozwodów. A może te  rozwody to efekt tego, że spora część ludzi przestaje ze sobą szczerze rozmawiać? - dociekał Emil. Bo, jak widzę, w większości związków nie ma wymiany  komunikatów w sferze odczuć, pragnień, obaw i temu podobnych. Dyskutuje  się o tym jaki telewizor  kupić,  dokąd pojechać  na urlop, dokąd posłać  dzieci na  wakacje ale nie o  tym co się myśli o własnym związku. Z jakiegoś powodu większość uważa,  że skoro  on/ona mówi, że kocha to doskonale wie jakie mamy pragnienia, co lubimy a czego  nie,  więc   nie ma potrzeby rozmawiania  o tym. Stawia się znak równości pomiędzy uczuciem a  wiedzą partnera o tym czego chcemy, czego oczekujemy. Niewiele małżeństw o tym rozmawia. Mnie w okresie dojrzewania wprowadzał w życie ojciec - nie było tematów tabu. Wtajemniczał mnie  nie  tylko w stronę fizyczną tego okresu ale i psychiczną. Uczył mnie  analizowania swych uczuć a słowo "kocham" to według ojca jest słowem, którego nie wolno używać ot tak, jak słów "dzień  dobry" lub "cześć".  I można je mówić tylko wtedy, gdy jesteśmy  pewni swego uczucia. Ojciec kiedyś powiedział, że słowo "kocham" stało się wytrychem i jest nadużywane przez  mężczyzn do zaspokojenia  pożądania,  a dla kobiet "usprawiedliwieniem" oddania się mężczyźnie.  Przed ślubem ojca z Heleną zapytałem  się go, czy odnalazł w Helenie jakąś część mamy. Powiedział, że wcale nie  szukał w Helenie jakiegoś podobieństwa do mamy, szukał tylko prawdziwego, ludzkiego ciepła i  zrozumienia i pokochał ją. I że nadal ma  w sercu mamę, ale dawne uczucie  do mamy nie ujmuje nic temu, co  czuje  do Heleny.  I wiem, że kocha ciebie tak, jakbyś była jego wymarzoną  córeczką.

Popatrz, kochanie, jak  to  się dziwnie układa  w życiu - Helenę i twojego ojca kocham tak, jakby to oni byli moimi rodzicami. Przez połowę swego dzieciństwa uważałam, że to Helena była  moją prawdziwą matką, nawet jej to kiedyś powiedziałam. I już sobie wyobrażam co się będzie działo gdy uda nam się zmontować jakieś dziecko. Oboje chyba ogłupieją z radości, że będą dziadkami. Mam nadzieję, że dopuszczą nas raz na  jakiś czas do dziecka. 

No nie  wiem- śmiał się  Emil- chyba tylko na karmienia, o ile będziesz karmiła sama. No bo jeśli będzie na proszkowym mleku to może tylko w weekendy nas dopuszczą, w ramach spaceru. Ojciec to ma dużą wprawę, bo na nim spoczywał w dużym stopniu trud opieki nade mną. Podobno była nawet jakaś niania, ale jeśli się darłem w nocy to tata mnie "ratował". Popytaj się taty jakim  byłem niemowlakiem, bo nasze przecież będzie miało cechy po nas. 

Mnie to wyniańczyła babcia, która była  zdania, że zdrowe dziecko to tłuste dziecko. Gdy oglądałam kiedyś swoje zdjęcia z okresu niemowlęctwa to mnie aż przerażenie ogarniało. Włoski amorek był przy  mnie nieomal chudziną. Na szczęście trafił się jakiś trzeźwy pediatra i przestałam być karmiona gdy tylko zaczynałam  się drzeć. Ale zmuszanie do jedzenia było w tej rodzinie normą. No ale babcie  mają to do siebie, że z czasem przenoszą  się do wieczności i  nadszedł czas, że nie  miał kto zajmować  się ładowaniem we mnie żarcia.  

A nasze to pewnie  nie będzie żarte, ale z gatunku "utul mnie albo najlepiej schowaj  mnie  z powrotem w brzuchu", bo my oboje jesteśmy takimi przytulankowcami.  Emil uśmiechnął się - łóżko mamy szerokie, będzie spało między  nami.  Podpuścimy ojca i zrobi nam dla  dziecka  kołyskę o bokach 25 centymetrów, żeby  spało między nami na  własnym materacyku. 

Adela pokładała  się  ze śmiechu- mam lepszy pomysł - kupimy gotowe posłanko dla średniej wielkości psa. Bardzo udane modele widziałam w którymś z marketów. Z grubej gąbki poliuretanowej. Tylko wyłoży się je jakimś ładnym niemowlęcym kocykiem. A dno jego będzie  można usztywnić od  zewnątrz kawałkiem odpowiedniej wielkości plexi. W nocy będzie to posłanko leżało między nami a w dzień w łóżeczku. I całą rzecz opatentujemy. 

Przecież kiedyś to w jednym łóżku spały całe  rodziny. Czytałam o  tym. Gdy moja  babcia była małą  dziewczynką to spała  w jednym łóżku ze  swoją nieco starszą siostrą. I nie  było to na  zabitej  dechami  wsi a w dużym mieście i pradziadek nie był źle sytuowanym  człowiekiem. No  ale dzieci narobił jedenaścioro - był ruch  w interesie - jedne umierały w trakcie porodu lub  tuż po nim, inne w wieku kilku lat na różne dziecięce wirusówki, nowe  się rodziły. Do wieku dorosłego doszło sześcioro. Ostatnie  dziecko to prababka urodziła już po pięćdziesiątce i strasznie się tego wstydziła- wtedy jej najstarszy syn  miał już 20 lat. Co prawda nie mogę pojąć  czego  się wstydziła, no  ale to były inne  czasy. Może był wyznaczony  jakiś próg wiekowy do którego współżycie płciowe  było czymś przyzwoitym, a powyżej   niego to już nie. Jestem dziwnie pewna, że pradziadek zapewne nigdy nie widział swej żony na  golasa. No coś ty, nie wyobrażam sobie  tego by biedak nie mógł się nacieszyć gołym ciałem własnej żony, która najwyraźniej mu pasowała, sądząc po ilości porodów- stwierdził Emil.

Gdy Emil wiózł Adelę na  wizytę kontrolną do jej "gina" powiedział, że  się jakoś  dziwnie  niepewnie  czuje, nigdy u takiego specjalisty  nie był. No bo to specjalista od kobiet a nie od  facetów- stwierdziła Adela. Faceci bywają albo u urologa  albo u chirurga. A niektórzy nawet u seksuologa.Ty będziesz  ze mną wchodził do gabinetu wtedy, gdy już będę w  ciąży, dziś to  chyba  nie będziesz  zaproszony do gabinetu, posiedzisz  w poczekalni. A może i będziesz i dostaniesz  jakieś dobre  rady. Tu zawsze jest w poczekalni jakiś facet. Ja wiem dlaczego on zaprasza również partnerów - po prostu są i tacy faceci, którzy muszą usłyszeć pewne wiadomości od lekarza a nie tylko od własnej kobiety. I ten lekarz o  tym  wie, bo zapewne już  się z czymś takim spotkał. Ręczę ci, że nie będziesz  się czuł w gabinecie skrępowany - to naprawdę bardzo kulturalny i naprawdę sympatyczny człowiek. Poza tym uważa, że skoro ciąża nie  bierze  się z powietrza, bo ktoś się musi do tego jednak przyczynić i jest jej współautorem, to powinien  się tym interesować. Do tego to bardzo przystojny facet. Zawszeć milej gdy lekarz który mi obmacuje macicę i jajniki jest przystojny niż gdy urodą przypomina szczura lub buldoga. On się szalenie podoba jednej z moich koleżanek, ale facet żonaty a do tego z gatunku wiernych. A żonę ma  super, mogłaby konkurować z  Zośką Loren z czasów jej młodości. Miałam okazję ją kiedyś poznać. Bo ja to jestem jedną ze starej gwardii pacjentek tego gabinetu. Przez jakiś czas jego żona robiła  tu za recepcjonistkę (legitymując  się tytułem mgr) nim nastała ta co jest teraz.  Poprzednia  wyleciała  karnie, bo nie wyjałowiła na czas narzędzi i nagle musieli odwołać wszystkie zaplanowane na ten dzień wizyty. I może by nie  wyleciała gdyby nie  to, że skłamała, że nie było jakiś czas  prądu. A to akurat łatwo było sprawdzić - zapomniała idiotka, że autoklaw ma  wmontowany zegar i każde wyłączenie dopływu prądu automatycznie zatrzymuje  zegar i po włączeniu napięcia pokazuje  niewłaściwą godzinę,  a ten pokazywał właściwą. Panienka  wyleciała, a żona  pana  doktora wzięła się za recepcję nim  znaleźli następną recepcjonistkę.

Przyjechali 10 minut  przed  czasem. W poczekalni nie było nikogo oprócz  nich. Recepcjonistka  zapewniła Adelę, że nie ma opóźnień, więc na pewno zaraz doktor ją przyjmie. W kilka minut później z gabinetu wyszła pacjentka. Nad  drzwiami gabinetu rozbłysnęło zielone światełko - a recepcjonistka powiedziała- proszę  wejść do gabinetu.

W trakcie badania Adela powiedziała, że podjęli wraz z mężem decyzję o powiększeniu rodziny i chciałaby wiedzieć jakie jest zdanie lekarza  w tej materii. I że jej mąż jest aktualnie w poczekalni. Wpierw lekarz poinformował ją, że nie widzi żadnych medycznych przeciwwskazań widocznych  gołym okiem. Gdy już się ubrała w sąsiednim gabineciku i nim usiadła  przy jego biurku powiedział - no to proszę zaprosić tu  męża. Adela wyjrzała z gabinetu i cicho zawołała Emila, który szybko przemierzył poczekalnię.  Gdy wszedł, lekarz  wyszedł zza biurka, panowie wymienili uścisk dłoni i zwyczajowe "grzeczności",  a lekarz powiedział, że bardzo się cieszy z ich decyzji. Jeśli idzie o badanie, to optycznie i namacalnie  wszystko jest w należytym porządku, nie mniej da im obojgu skierowanie na  badania rutynowe plus oznaczenie grupy krwi. A ponieważ Adela bierze od  dawna tabletki antykoncepcyjne, to jego zdaniem będzie  dobrze, gdy przez dwa cykle po odstawieniu tabletek jeszcze  nie  zajdzie  w ciążę. Po prostu organizm musi wejść z powrotem na  naturalne tory. Przepytał jeszcze Emila o to jakie choroby występowały w jego rodzinie i prosił by oboje jeszcze nim podejmą starania o ciążę, podali mu wykaz chorób, które ewentualnie trapiły rodzinę. Emil powiedział o wadzie  serca swej  mamy i o  tym, że nim się ożenił z Adelą porobił wszystkie badania, które  wykazały, że serce jest w porządku. Nie  mniej pan doktor dopisał jeszcze do kompletu badań Emila uwagę, że jego mama  miała wadę serca, wykrytą dopiero wtedy, gdy była w ciąży. Umówili się na kolejną wizytę, gdy będą oboje mieli wyniki swych badań. Bardzo był zadowolony, że są pacjentami prywatnej przychodni. Zapewnił również  Adelę, że na pewno poprowadzi jej ciążę. Wyszedł z gabinetu razem  z nimi i prosił recepcjonistkę, by przy nazwisku Adeli postawiła znaczek pierwszeństwa.

Gdy już byli na klatce schodowej Adela spytała - no i  co, bardzo bolało i było strasznie? Emil przygarnął ją do siebie - no nie było strasznie, nie  bolało i rzeczywiście facet na poziomie. Ale nie jestem zazdrosny, choć nazywasz go przystojnym. Wydaje mi się normalnym kulturalnym i  sympatycznym człowiekiem. Adela uśmiechnęła  się - ja ci tylko powiedziałam, że facet jest przystojny, a nie  że on  mi  się podoba.  Na określenie przystojności składa się wiele czynników, między innymi takt, uprzejmość, profesjonalizm.  On jest tylko przystojny, ale  dla mnie ty jesteś po prostu cudowny. Taka drobna między wami jest różnica.