środa, 1 marca 2023

Lek na wszystko?- 62

 Świeżo  upieczony  "pan informatyk"  wprowadził  swego ojca  stan zadziwienia - 3 dni tłumaczył swemu ojcu, żeby nowy samochód kupił raczej  sobie, a  jemu  wystarczy  do szczęścia samochód ojca. Twierdził, że nigdy dotąd nie miał samochodu, więc jego zdaniem jako pierwszy samochód może być trzyletni samochód Jacka. Poza tym to on naprawdę nie chce tego domu w Świdrze. On na pewno  się tam nie przeprowadzi. Ojciec może tam  mieszkać, wszak  przechodzi na  emeryturę,  więc  nie będzie  musiał krążyć codziennie  między pracą w Warszawie a domem  w Świdrze. 

Jacek oczywiście zaraz przyjechał  się wyżalić do Kazika i Teresy. Jesienią będzie przechodził na emeryturę, przekazywał swą  "placówkę" nowemu "szefowi" i będzie musiał również opuścić służbowe mieszkanie. Poza tym wpadł na pomysł podjęcia   pracy w  wymiarze 1/2 etatu na Politechnice. No przecież oszaleję, jeśli będę siedział w domu-  stwierdził. Po kilkudniowej "burzy  mózgów" i tłumaczeniu Jackowi, że  ten  dom  w Świdrze to raczej  skarbonka   bez  dna niż jakaś lokata, tata podrzucił  Jackowi namiary na  rzeczoznawcę by wycenił ten  dom w Świdrze. Pan rzeczoznawca posiadłość  wycenił i powiedział, że być może on zna kogoś,  kto by to kupił. Bo ma znajomych, którzy chcieli by kupić jakiś dom stosunkowo blisko Warszawy, by tam urządzić "Dom Weselny". Jacek, nieco już udręczony sprawą tego domu, umówił się z ewentualnymi kupcami i panem rzeczoznawcą i wspólnie pojechali oglądać posiadłość.  Przy okazji Jacek spisał sobie co chce  stamtąd  zabrać - były to głównie przedmioty o charakterze pamiątkowym.  

Oględziny wypadły pomyślnie- przeważył fakt, że sąsiednie posesje nie stały blisko, więc hałasy dobiegające z owego "domu weselnego" nikogo by nie denerwowały. Poza tym ogród był bardzo duży i latem można  było ustawić  w nim płócienny pawilon. Transakcja  sprawiła radość obu  stronom.  No to teraz trzeba poszukać jeszcze jednego mieszkania w  Warszawie - stwierdził Jacek.  A nie możemy tak jak na razie mieszkać razem? - zdziwił się Paweł. Popatrz - Kazik z Teresą i  dzieckiem mieszkają w jednym mieszkaniu z ojcem. Może po prostu rozejrzyjmy  się i albo  uda nam się kupić dwa mieszkania tuż obok siebie, albo jedno duże. Szkoda, że na ich osiedlu nic  nie budują. Tu, gdzie  ty tato mieszkasz to nie ma najmniejszych  szans na jakieś mieszkanie.  Ja całe dotychczasowe  życie byłem  bez ojca, teraz mam cię na wyciągnięcie  ręki i nie chcę mieszkać gdzieś w innej dzielnicy.   Może pojedźmy na Ursynów, tam  się ciągle coś buduje, zupełnie jakby drugie miasto powstawało. Obejrzyjmy gdzie  się coś buduje, sprawdzimy w jakiej spółdzielni. 

Widzisz synku- ja bardzo chętnie bym mieszkał z tobą pod jednym  dachem, ale jesteś młody, na pewno za niedługi  czas poznasz jakąś panią z którą będziesz  chciał być "dopóki was śmierć  nie rozłączy" i nie wiadomo czy owa pani będzie  chciała  mieszkać w jednym  mieszkaniu z teściem. Teraz, gdy jesteś jeszcze  wolnym  człowiekiem  widzisz  wszystko inaczej, ale  gdy będziesz  w związku z jakąś kobietą będziesz na  wszystko patrzył jej oczami. Co jest zupełnie  zrozumiałe. A powiedz  mi - jaki jest twój stosunek do domu z ogródkiem - oczywiście takiego domu, który ma  media podłączone do sieci miejskiej. Ogródek co prawda mały, typu trawnik ogrodzony siatką i żywopłotem, dom jest mały , jednopiętrowy. Bo znam kogoś, kto chce się tego  domu pozbyć, bo mu się małżeństwo rozleciało. Dom jest na granicy Sadyby i Wilanowa, blisko  Jeziorka Czerniakowskiego. I człowiek wziąłby w rozliczeniu to mieszkanie, w którym teraz mieszkam. Twierdzi, że nie  może tam  mieszkać, bo  zbyt dużo zdrowia mu zniszczyło to małżeństwo. Dziś to ci tylko pokażę  na  planie  miasta gdzie to jest i możemy nawet tam podjechać byś zobaczył okolicę. Tego mieszkania w Gdańsku nie sprzedawaj, tylko  je wynajmuj, będziesz  miał zawsze pieniądze na  drobne  wydatki. Wystarczy nam pieniędzy z tego Świdra, zwłaszcza, że facet  chce wziąć moje mieszkanie w rozliczeniu. No i jest jeszcze jeden plus tego domku - można do niego dojechać jedną z ulic osiedla, na którym mieszka Kazik z rodziną - tą ulicą którą jeżdżą autobusy. No i jest tam  wiata na dwa samochody,  szumnie nazywana garażem, ale jeśli  się ją uda ocieplić, to może być garażem. 

Tato, a dlaczego  mu się małżeństwo rozleciało? Myślę, synku, że każdemu by się rozleciało. Bo gdy w kilka lat  po ślubie wrócił do  domu z zagranicznej delegacji  zastał w łożu małżeńskim swą żonę z jakimś facetem. Byli tak zmęczeni, że nie  słyszeli jak wszedł do domu. Fakt, że facet wrócił dzień wcześniej niż  planował w  dniu wyjazdu z Warszawy. I był na tyle opanowany, że nawet im fotkę zrobił. Przez jakiś czas bardzo nas  to bawiło, chociaż nie było to nic zabawnego. Na sprawie jego żona usiłowała zbagatelizować rzecz mówiąc, że po prostu znajomy się zasiedział u  niej, a że padał deszcz ona mu pozwoliła   zostać na  noc, więc mąż  robi z igły widły. Wtedy facet wyciągnął zdjęcie mówiąc sędziemu, że w domu jest kilka pokoi, w których  można spać - spanie w jednym  łóżku raczej  nie było konieczne. Sędzią popatrzył i tylko głową pokiwał. 

Dom jako taki podobał się Pawłowi. Trochę mniej obu panom podobał się stan techniczny domu- dach budynku wymagał remontu. Jackowi poza  tym zupełnie  nie podobał się fakt, że właściciel domu musi dbać o stan chodnika i połowy szerokości jezdni - na całej długości posesji. Jacek powiedział znajomemu, że muszą się nad  tym zastanowić, bo zrywanie się zimą o 6 rano i odśnieżanie chodnika i jezdni nie  za bardzo go pociąga.  Poza tym w trakcie wizyty w piwnicy czuć było zapach stęchlizny,  czyli była  wilgoć.

Gdy wyszli Jacek powiedział do  syna - nie kupimy go - jeszcze  długo nie, a potem  wcale. Jak już jesteśmy tacy w kursie mieszkaniowym to jedźmy na Ursynów. Co do Ursynowa, to Kazik uprzedzał mnie, żeby nie podpisywać umowy z prywatnym deweloperem,  bo niestety ostatni uczciwi deweloperzy to niczym ostatni Mohikanie - dawno wyginęli. Raczej należy rozmawiać w dużej spółdzielni i pytać o  mieszkania z odzysku - ich znajomi w ten sposób kupili mieszkanie na Ursynowie. Tylko musimy pamiętać, że bloki czteropiętrowe są bez wind. A Kazik mi jeszcze  powiedział,  żeby wpaść do tej  spółdzielni,  w której mieszkaniu oni mieszkają, bo może  jeszcze są mieszkania w nowych blokach, tych  po drugiej  stronie tej ulicy, którą jeżdżą autobusy. Jego brat  z żoną chcą mieszkać bliżej nich i mieli się tym  zainteresować, ale chyba jeszcze się za to nie wzięli. Tam są ponoć mieszkania o większych metrażach, więc może coś będzie. Bo tam się jeszcze  coś w drugim rzędzie buduje. A ten pierwszy rząd domów to stoi dość daleko od jezdni.

"Wycieczka" na Ursynów zrobiła na Pawle spore wrażenie - to właściwie już było "miasto w  mieście". Jackowi udało się przekonać sekretarkę prezesa by zapisała go na "audiencję" na następny dzień. No i dobrze, dziś w  domu jeszcze  się zastanowimy spokojnie co nas urządza. Myślę, że dwa mieszkania trzypokojowe w jednym budynku to nie byłoby źle. W gorszym wariancie to może być trzypokojowe  dla  ciebie a dwupokojowe dla mnie. Ja już na pewno nie będę się żenił i płodził dzieci, prywatek też  nie będę urządzał.  Tu w niektórych blokach to w mieszkaniach więcej  niż 3 pokojowych to jeden  z pokoi jest parodią pokoju- ma  cztery metry kwadratowe - taka klitka dwa na dwa metry. Jeden  z pokoi u Kazików to też nie grzeszy wielkością, ale oni zrobili tam system szaf i regałów i dzięki temu w innych pokojach nie  mają szaf. Teresa  nazywa ten pokój buduarem, bo ma tam toaletkę. No i mają to drugie mieszkanie, w  którym jak mówi Teresa trzymają wszelkie zapasy i "robi za hotel" gdy ktoś do nich przyjedzie. Ona tam mieszkała z pierwszym mężem. Na początku jej ojciec tam mieszkał, chociaż od  razu mu proponowali by mieszkał z nimi,  ale jak powiedział to nie  chciał ich krępować, ale w końcu mieszka  z nimi.  

Popatrz tato, jaki paradoks u nas - prawdopodobnie gdyby mama nie umarła to nigdy bym się  z tobą nie  spotkał. Nie wiadomo - odpowiedział Jacek. Teresa  mnie   strasznie zdołowała, bo powiedziała, że mówiąc twojej mamie, na  samym początku znajomości, że nie jestem gotowy by się żenić było uczciwe ale jednocześnie szalenie egoistyczne i dlatego twoja  mama uciekła - bo tylko tak mogę to nazwać- gdy się zorientowała, że jest w ciąży.Ona nawet słowem nie pisnęła, że jest w ciąży. Po prostu nagle zniknęła. Teresa mówi, że pewnie  bardzo mnie  kochała i dlatego nie poszła usunąć ciąży. Bo mogła, to nie było zakazane, a ona była pełnoletnia. Nie mieliśmy wspólnych  znajomych. Była bardzo ładną dziewczyną. Czasem mi się śni. 

A mnie się mama nigdy nie śniła i nadal nie śni. Za miesiąc zaczynam pracę w WAT. Mam nadzieję, że nie będę rozczarowany. Kilka osób skojarzyło sobie moje nazwisko z tobą, więc, tak jak  mówiłeś powiedziałem, że owszem, jesteś moim ojcem. Kazik też ma tam znajomych. Któryś z nich mi powiedział, że on jest bardzo dobrym pilotem i szkoda, że nie lata tylko siedzi za deską. 

Ooo tak -Kazik dobrze pilotował, ale już od  dość dawna nie siedział za sterami i powiedział, że odkąd się ożenił z Teresą i ma  dziecko to zupełnie go nie ciągnie latanie. Ostatnio mu proponowałem, nawet chciałem by poleciał z instruktorem, ale odmówił. To ogromnie odpowiedzialny człowiek. I ogromnie się cieszę, że jest szczęśliwy z Teresą.  A znałeś jego pierwszą żonę?  Niestety tak - była alkoholiczką i bardzo źle  się prowadziła. Na szczęście dość  szybko się z nią rozwiódł i wyjechał z Polski.  Tato, a ile Teresa ma lat? Jest o 9 lat młodsza od Kazika, ale to jest bardzo mądra dziewczyna. Kazik przy  niej odżył i jak widzę to ją uwielbia. I wcale  mu się nie  dziwię. Życzę ci byś kiedyś trafił na taką dziewczynę jak Teresa.

Na razie nie mam żadnej dziewczyny, zdaje  mi się, że informatycy maja złą  prasę wśród młodych dziewczyn. Na moim roczniku była tylko jedna dziewczyna, niestety mało sympatyczna a urodą też   nie grzeszyła. No a jak jej szło na  studiach?  Dość dobrze - może nie błyszczała, ale egzaminy zaliczała, częściej na  czwórki niż na trójki. Jak wyjeżdżałem to mówiła, że już kończy swoją pracę, da do oprawy i powinna  niedługo  bronić. Trochę mi zazdrościła wyjazdu do Warszawy. 

Następnego dnia rano Jacek wpierw podjechał do Spółdzielni, o której mówił mu Kazik. Było jeszcze jedno mieszkanie trzypokojowe i na razie nie było już wolnych mieszkań. Jacek zatelefonował przy okazji do Teresy, mówiąc, że jest blisko  nich, bo był w tej  spółdzielni, ale było tylko jedno mieszkanie  trzypokojowe, co go  nie urządza, bo on potrzebuje  dwa takie mieszkania i prosił by Teresa trzymała  za niego kciuki, bo jedzie  do prezesa na Ursynów i może tam coś  mu się uda  załatwić.  Teresa natychmiast zatelefonowała  do Krystiana mówiąc, że podobno w tych  nowych blokach jest jedno mieszkanie trzypokojowe, więc   niech Krystian  szybko się do spółdzielni wybierze, bo to metraż większy niż oni mają no i "rzut beretem"  od brata.  Potem zatelefonowała do Kazika i jemu też powiedziała o tym. 

                                                                     c.d.n.