niedziela, 20 listopada 2022

Lek na wszystko? - 4

 W Sanoku uzupełnili paliwo. Gdy zajechali na parking wczasowiska  w Baligrodzie  Kazik z radością w głosie  powiedział - świetnie  się mój samochodzik spisał, czystej jazdy mieliśmy 6 godzin i 10 minut. Uważam, że to całkiem dobry czas, tylko 5 minut gorszy od przewidywanego, no  ale kazałaś mi na pewnym odcinku  zwolnić. Daj swój dowód, pójdę nas  zameldować i opłacić. Bo  nie  wykluczam, że jutro prosto z pętli pojedziemy do stolicy. W kwadrans później wchodzili  już do przeznaczonego  dla  nich domku, a Kazik powiedział: szef cię pozdrawia, puściłem  mu farbę, że się rozwodzisz, bo się dziwił, że nie ma  "pana Roberta". No  więc mu wyjaśniłem, że jeśli "pan Robert  zjedzie  to już na pewno z inną, niż  ty, panią. Na dodatek zapewnił mnie, że zimą też będziemy mogli dostać lokum, bo oni teraz  mają ośrodek  czynny cały  rok. Domki mają już centralne ogrzewanie no i dodatkowo kominek. Poza tym  stoją w lesie,  więc wiatr  nimi  nie pomiata. Jak się rozpakujemy to od  razu możemy iść na kolację. Podobno są pyszne pierogi z mięsem polane prawdziwą śmietaną. No to umrę gdy zjem  taką  kolację- taka prawdziwa  śmietana to każdemu  może  wykończyć wątrobę-  stwierdziła Teresa. No  to będę  miał okazję by  cię  reanimować techniką usta-usta, śmiał  się Kazik. A poza tym to nie ma jeszcze  śniegu i karetka szybko przyjedzie.  

Kocham pana, panie  Sułku - fajnie, że mnie  tu przywiozłeś. Po kolacji możemy jeszcze pójść trochę na  spacer- albo po terenie ośrodka  albo  szosą, którą  nikt nie jeździ, wieczorem i  nocą zwłaszcza. W dzień, w pełni sezonu ten ośrodek jest dla prawie  100% ludzi jedynym  celem na tej  drodze. Bo za nim to już tylko kilometry pustki. A chodziłeś  po okolicy gdy tu  byłeś? Nie, przecież tu  nic  nie ma dookoła. A ja  chodziłam. Chodziłam kawałek  do przodu , czyli za ośrodek i tam,  w prawo,  jest całkiem  szeroka,  dobrze utrzymana  żwirowa droga. I są już tylko kamienne podmurówki po dawnych domostwach, które  stały nad potokiem. Strasznie przygnębiający  widok, takie  wspomnienie po domu. I na pewno były to porządne  domy, zapewne piętrowe  sądząc po wysokości podmurówki. Tu  kiedyś  mieszkali Łemkowie,  w ramach akcji "Wisła" zostali wysiudani z Polski. Łemkowie  byli karpackimi  góralami.To kolejny  naród  żyjący w  diasporze. Szczerze mówiąc to po tym  spacerze i obejrzeniu tych kilku resztek domów do końca  pobytu nie  mogłam  przestać o tym  myśleć. Oni byli greko-katolikami. Gdy  się pojedzie  tą szosą "do nikąd" prowadzącą to trafi się na stare cerkiewki. Ale  większość  z nich zniszczona,  a te które ocalały można tylko z zewnątrz obejrzeć, są zamknięte.

Kolacja była  rzeczywiście bardzo smaczna, na  stole  stał dzbanuszek ze śmietaną i kto  chciał mógł sobie pierogi ową śmietaną polać. Oprócz tego miały  omastę z dobrze wysmażonych skwarek. W ogóle na  dwie osoby to tego jedzenia było stanowczo,  zdaniem Teresy, za  dużo,  no ale Kazik był tą  ilością jedzenia zachwycony. Bo nie tylko  było go  dużo ale i było to smaczne   jedzenie. Po kolacji wybrali się jeszcze na  niedługi  spacer, żeby "uruchomić proces trawienia". Spacer po terenie  ośrodka był dość krótki, ale tu przynajmniej świeciły  się latarnie, a poza ogrodzeniem ośrodka było kompletnie  ciemno i oboje  żałowali, że nie  wzięli  z domu latarek. Śmieli  się  sami  z siebie, że nie  wpadło im  do głowy, że w połowie  września nie jest widno tak długo jak w czerwcu. Poszli więc jeszcze do kawiarni do części dla niepalących. 

Kazik przyprawił Teresę o wytrzeszcz  oczu, gdyż zamówił dla  siebie pokaźnych  rozmiarów kawałek tortu czekoladowego z posypką orzechową i lampkę wina a Teresa  zamówiła mały, ale  za to najdroższy koniak i opakowanie orzechów laskowych  w  czekoladzie. Gdy Teresa chciała  płacić za swoje zamówienie Kazik tak  się na  nią spojrzał, że natychmiast schowała portfel do torebki. Oj, oj, widać, że  dawno nigdzie  nie byliśmy razem - stwierdził Kazik. Zapomniałaś  już jak  się umawialiśmy? Te zasady nie uległy zmianie. Mam wrażenie, że nadal jesteśmy niemal rodziną, więc się nie liczymy. Czy mam ci przypomnieć ile razy ty płaciłaś za mnie i ile  razy w  roku cię objadam wpadając nie  zaproszony?  Teresa, gdy  tylko spróbowała tych orzechów w czekoladzie powiedziała  - ja  chyba tu  zostanę na  zawsze, one  są w gorzkiej czekoladzie! Uwielbiam takie! Kazik uśmiechnął się - no to ile paczek mam wziąć? dziesięć czy dwadzieścia? Jeszcze jedną, wariacie.  Kazik  wstał i podszedł do lady. Dość  długą chwilę go nie  było, a gdy wrócił powiedział - załatwione. Będą jutro na nas czekały w recepcji, już zamówiłem. Ile zamówiłeś? No chciałaś jedno opakowanie to będzie jedno opakowanie. Ona  tu w tej  chwili nie ma  więcej,  a musi mieć kilka, bo one mają powodzenie. 

No, idziemy napalić w kominku - stwierdził Kazik, bo  chyba  się jednak ochłodziło. Zresztą sama  wiesz jak  to jest z kominkiem - ciepło jest głównie blisko niego. A ten pokój kominkowy to jednak jest  spory. Oooo, jeszcze  kupię zapałki,  bo nie  spojrzałem czy są tam, a my jako  nie palące istoty nie mamy ani  zapałek   ani  zapalniczki. Gdy dochodzili do domku Teresa powiedziała - spójrz  w górę- to coś  czego nie zobaczymy  w Warszawie- niebo na gęsto usiane gwiazdami. Chodź mała, rozpalimy w kominku, założymy kurtki i wyjdziemy na  balkonik pooglądać   gwiazdy. Ależ  tu cicho, aż dziwne - stwierdził.

Rozpalanie  w kominku poszło gładko, bowiem drewno było już  w nim "fachowo" ustawione, wystarczyło przytknąć   zapałkę do garstki wiórków i......gotowe. Założyli kurtki i poszli na pięterko by wyjść na  balkon. I był to bardzo dobry pomysł - z tej  strony domku już  był las i stali na  balkonie  zachwyceni ciszą, otoczeni  starymi, wysokimi  świerkami, z wygwieżdżonym  niebem nad głowami. Miałeś świetny pomysł z tym przyjazdem tutaj - powiedziała  Teresa otulona  ramionami Kazika. Śpimy w tej  sypialni czy wolisz na dole? - spytała.  Na dole, bo wiem, że  schody są twoją  słabą stroną, twoje wszystkie kontuzje są pochodzenia  schodowego - lekko uśmiechając  się stwierdził Kazik. No przecież raptem tylko dwa razy miałam zbyt bliski kontakt ze  schodami - raz  to jeszcze  w  dzieciństwie, to  się chyba  nie liczy a w życiu dorosłym też  tylko raz.  Ale też wolę na  dole. Chodź,  zrobię jeszcze owocową herbatkę - skoro się "rozwydrzamy" to na  całego. Mam herbatę malinowo- cytrynową i słodką wiśnię i rooibos waniliowy. Rooibos waniliowy - stwierdził Kazik. I mam jeszcze   coś co lubimy oboje- ciekawe czy  zgadniesz- zastanawiała  się głośno Teresa. Słodkie,  czy konkretne?- dopytywał  się Kazik. Słodkie. Nawet bardzo  słodkie. I ktoś mi  to przywiózł z Niemiec. Miał przesiadkę we Frankfurcie. Normalnie  musiałby facet przylecieć  do Polski dwa  dni później, ale puściłam  go przez Frankfurt, bo to nie miało akurat  wpływu na  cenę  biletu bo całość  się mieściła  w milażu. A to jeden  z moich ulubionych branżystów- nigdy  się nie  wścieka że brak miejsc na taki termin, który  mu pasuje, więc ma u  mnie  "chody". I jeszcze na  tyle przytomny, że nie wręcza prezentu na oczach  personelu, tylko  mnie wywołał z pokoju telefonicznie. Nazwa tego słodkiego jest dwuczłonowa i po polsku to p.m. Nie mam pojęcia, powiedz, bo będę  całą  noc  zgadywał. To pianki marshmallow. A jemu się  spieszyło do kraju bo jego córeczka szła na  usunięcie migdałków, więc chciał być w dniu  zabiegu już w  domu. To jedyny facet który jest normalny w tym  biurze - nie  wdzięczy  się, nie podrywa,  nie  wykłóca. 

Nie lubisz  być podrywana? Dziwił się Kazik śmiejąc  się jednocześnie. No popatrz Zik - jaka jestem dziwna- nie lubię  być podrywana w pracy. Podrywanie koleżanek w godzinach pracy uważam za chodzenie na łatwiznę. Poza tym ja mam naprawdę spory młyn w pracy i każda pomyłka może zaowocować dużymi problemami i kosztami. Poza tym mam przez  większość roku straszne  ilości ludzi z  zewnątrz. Przez kilka  miesięcy w  roku obsługujemy po 500 osób miesięcznie. No normalnie zgłupieć  czasami można. I dlatego  pewnie przez  większą część  roku chodzę  stale wściekła. Do tego wszystkiego mam jakieś niedorobione dziewczyny, którym  się wydaje, że są tu głównie  do ozdoby  a nie  do  roboty.

A do tego wszystkiego to muszę się  słuchać głównie nie swego naczelnego ale cudzego i  potem swojemu tłumaczyć dlaczego coś jest nie do przeskoczenia. Chciałam wyekspediować Roberta na kontrakt do kraju płacącego dobrymi pieniędzmi, bo wtedy wyjechałabym stąd na jakiś czas, no to widzisz jak to  się porobiło. Zaczęłam się poważnie zastanawiać nad  zmianą pracy. Miałam jedną bardzo ciekawą pod względem finansowym propozycję, ale tylko pieniądze były w tym wypadku ciekawe- reszta  absolutnie   nie. Zwłaszcza, że nie mogli, lub  nie  chcieli sprecyzować co bym tam robiła. No a skoro mi nie  powiedzieli co konkretnie  miałabym tam  robić to zaraz  mi  się zaświeciła  czerwona  żaróweczka w mózgu i odmówiłam. Robert  się  śmiał, że najbardziej to im  się  spodobało moje  zacięcie  do dochodzenia  do sedna  sprawy. Ale pomimo tego talentu nadal  nie mam pojęcia kto  mi nadesłał te urocze  zdjęcia mego męża w akcji. Praca w każdym  BRH daje  sporo korzyści a do tego akurat w tym kraju to nasi  robią  różne interesy z  miejscowymi. No ale dla mnie  wyjazd na 2 lub 4 lata do Moskwy to byłaby katorga. Prawdę mówiąc to ja nawet nie wiem czy te  zdjęcia to były z ostatniej jego bytności tam  czy może wcześniejsze. Gdyby nie był goły to wiedziałabym, bo przecież od  tego facet ma  żonę by mu ciuchy  na  wyjazd szykowała.

Kazik objął ją i przytulił -wiem, że ci bardzo ciężko. Ale wiem, że nie da się tego odfajkować bezboleśnie. Połóż się na brzuszku, zrobię ci masaż rozluźniający, jesteś ogromnie spięta. Powiem to co ty często sobie i innym powtarzasz - co ma być to i tak będzie, nawet gdybyśmy nagle zaczęli chodzić na  rękach. I nie ma tego  złego co by na dobre  nie  wyszło.

Chcesz pierwsza iść  do łazienki czy ja mam iść? Pójdę pierwsza, rano się kąpałam, szybko się uwinę. Gdy wyszła z łazienki Kazik pokazał jej, że są nowe naprawdę nocne lampki- dawały blado zielonkawe światło i były w listwie przypodłogowej za wezgłowiem łóżka. Nie  raziły i  mogły być włączone  całą  noc. Gdy wyszła  z łazienki roześmiał się - kochana, wyglądasz w tej piżamce w  misie na  całe 7 lat. Właź szybko pod kołdrę, bo tu nie za ciepło. Gdy wyjdę z łazienki położę jeszcze  koce na kołdrach, bo to pewnie  jeszcze  letnie kołdry. Gdy wrócił z łazienki Teresa już spała. Nakrył ją jeszcze kocem, sobie  też położył koc na kołdrę, popatrzył jeszcze na Teresę i pomyślał - biedna mała a ja dureń ją jednak kocham.

O ósmej rano obudził się z przeświadczeniem, że spóźni się do pracy. I że coś kudłatego leży mu na szyi. Otworzył oczy i nieco zdębiał - to  coś kudłatego to była głowa przytulonej do niego Teresy. Leżała bardzo dziwnie, głowę miała przytuloną do jego szyi a reszta  Teresy  leżała  nieomal w poprzek drugiego łóżka. Obudził ją delikatnym głaskaniem po włosach mówiąc - śniadanie i pętla na  nas  czeka. W końcu cmoknął ją  czule w czoło i przerażona  wyraźnie Teresa otworzyła  oczy. Ojej - gdzie ja jestem- dlaczego ja tak dziwnie leżę?  Tesiu, a  skąd ja mam wiedzieć dlaczego leżysz  w poprzek łóżka? Obudziłem się bo coś kudłatego leżało na mojej szyi.  Okazało się, że to ty, a że już ósma to zacząłem cię budzić. Trzeba iść na śniadanie i ruszać na pętlę albo na Połoninę Caryńską. Na Połoninę nie  pójdę, bo przecież jutro idę do pracy, padłabym  tam martwym  trupem- stwierdziła Teresa. 

Nie ma problemu - pojedziemy na Wielką Pętlę, to  tylko 144 kilometry   do przejechania. Zatrzymamy  się w Cisnej, Kalnicy, Smereku, Lutowiskach, Ustrzykach  Dolnych i zjedziemy  do Leska no i stamtąd już hulniemy do Warszawy. Uwielbiam  z  tobą  jeździć, bo  nie  marudzisz po  drodze,  żadne piciu, siusiu, gorąco ,  zimno. Jesteś cudownym towarzyszem do samochodu. I jak widzisz  jakieś  zagrożenie to mówisz o  tym spokojnym  głosem, zero paniki. Może dlatego, że jesteś naprawdę  dobrym kierowcą i sama wiesz co kierowcę rozprasza. Jeśli będziesz chciała  trochę poprowadzić to powiedz, w każdej chwili możemy  się  zamienić miejscami,  a przestawienie fotela i lusterek to wszak  żaden problem. Ale  ja lubię być  wożona, chociaż lubię też sama prowadzić. Ty czasem jeździsz za  szybko, ja nie mam zbyt wielkiego zaufania  do innych użytkowników drogi, trudno czasem przewidzieć jaki bezmyślny manewr odstawią i trochę  się boję, że mogę wtedy nie opanować samochodu.

                                                                     c.d.n.