niedziela, 7 marca 2021

Wszystko jest....11

Podczas spaceru Julita stwierdziła, że bardzo się jej rodzice Andrzeja podobają i nie rozumie dlaczego on mówi o nich, że są okropni. A dlaczego ty, Słoneczko, tak samo mówisz o swoich rodzicach? Ja twoich rodziców bardzo lubię i nie uważam, że są "okropni". Podejrzewam, że każde z nas w pewien sposób powiela swe opinie z czasów gdy byliśmy od nich we wszystkim zależni, gdy wszystko wymagało ich aprobaty. Oni też w jakimś stopniu   nas odbierają przez pryzmat czasu minionego. Twoi to z tobą cały czas byli a moi gdy skończyłem podstawówkę tylko przysyłali mnie i ciotce instrukcje co wolno, czego nie wolno itp.  Myślę, że temperament odziedziczyłem po tatusiu i mama pojechała za nim, żeby się małżeństwo nie rozleciało. Pewnie tak- przytaknęła Julita- ja też bym cię nigdzie samego nie puściła na dłużej, bo bym umarła z tęsknoty. Ale mnie nigdzie nie  nosi, a ojciec wcale nie musiał wybierać takiej  pracy jaką wybrał. Nigdy o tym z nim nie rozmawiałem, ale  pomyślałem kiedyś, że może  ich małżeństwo było jakąś pomyłką, a może po prostu ja się za wcześnie w tym związku pojawiłem, nim to małżeństwo na dobre okrzepło. Ale odkąd jestem z tobą  już mnie to przestało interesować. Odkąd jesteśmy razem uciekam z pracy a nie  z domu do pracy, jak kiedyś. Jutro pojedziemy razem z nimi w city, tylko sobie jeszcze dziś pomyślimy dokąd, bo na obiad jesteśmy zaproszeni do twoich rodziców. Dobrze, że wzięliśmy na ten tydzień urlopy, bo oni mają zaburzony rytm dobowy, więc diabli wiedzą w jakich porach będą  sypiać. W każdym razie wiedzą, że ty jesteś pod spec-ochroną, więc gdy tylko poczujesz  zmęczenie czy chęć na sen masz się odizolować w gabinecie. Wiem, że mama chce wybrać się na cmentarz, ale oczywiście nie pamięta "adresu" grobów, ale jeśli pamięta rok śmierci to się odnajdzie grób. Na cmentarz to ich sam  zawiozę, bo to może być jak wyprawa po złote runo. Mam cichą nadzieję, że nasi rodzice się polubią i drugi tydzień spędzą głównie ze sobą obgadując  nas i na krzyż wychwalając. Kocie, nie rozumiem co ma z tym wspólnego krzyż?-wyjaśnij mi to. Powiedziałem "na krzyż", bo moi będą wychwalać ciebie a twoi mnie. No dobrze, już kapuję, bo miałam przez moment jakieś dziwne skojarzenia kościelne. 

Wczoraj gdy byłaś w kuchni obiło mi się o uszy, że oni chcą tu kupić jakieś domostwo. I już czuję, że się na kanwie tego pomysłu pokochają z twoimi rodzicami. I w swej chorej umysłowo wyobraźni zobaczyłem dom twoich i moich rodziców, który z czasem stanie się prywatnym domem starców a potem my sobie zrobimy z  niego mini hotel. Ty masz wprawę w prowadzeniu  hotelu, jak mi powiedział Mauricio i marnujesz się, mogłabyś zarobić fortunę w którymś z włoskich uzdrowisk.

Julita parsknęła śmiechem - ooooo, gadane to Mauricio ma, gorzej z jego wkładem pracy w jakiekolwiek przedsięwzięcie. Na szczęście tak się bał, że mnie ktoś poderwie, że przezornie nigdy nie musiałam sterczeć w hotelu, za to zawsze mnie brał na wszystkie negocjacje biznesowe. I to nawet nie tylko do ozdoby. No a poza tym nie musiał wydawać pieniędzy na damskie  towarzystwo dla siebie. Ale jakoś się nie ożenił po raz drugi, zapewne jednak cię kochał- stwierdził Andrzej.. Może, nie wiem- Julita wzruszyła ramionami -widocznie to była jakaś dziwna odmiana miłości, przelatywanie mnie x razy dziennie bez zainteresowania się czy mam z tego choć minimalną satysfakcję.Facet powinien był się leczyć, ta częstotliwość  nie była normalna. I ta dbałość o to by on sobie  nie zajmował rozumku konsekwencjami i by antykoncepcja mu nie psuła radochy. Całą reszta osobnika zwana Mauricio była  nawet niezła. Nawet miałam o czym z nim porozmawiać, prowadzenie z nim  hotelu  też jakoś mi wychodziło. A wiesz jak on się Sylwii spodobał? Tylko nie spodobało się jej że miałaby atrakcje medyczne i wybór pomiędzy aborcją lub tabletkami. A ona też źle znosi tabletki. Ale jest skłonna wypróbować jakąś nowość w tej materii.  Oczywiście za dolce. 

Powiedziała o tym Jackowi, sam jej wynalazł dobrego w tej  materii fachowca i nawet chce finansować całość, bo to produkt na pięć lat. O, to fajnie, bo ostatnio  Jacek się mnie pytał jak się facet oświadcza. No i co mu powiedziałeś? Że nie mam pojęcia, bo u nas to było nietypowo. I że nie jesteśmy przykładem w  tym względzie. Na wszelki wypadek mu powiedziałem by się wyjątkowo dobrze do seksu przyłożył i w trakcie o tym porozmawiał z nią. Druga wersja była ta nasza, między jednym a drugim gryzem kanapki w  czasie śniadania. On coś o bukiecie majaczył i klękaniu, więc mu to wybiłem  ze łba. 

Kocie, ty masz szczęście, że się wtedy nie zadławiłam z wrażenia! Ale tyle czasu mamlałaś ten kawałek, że byłem pewien, że odmówisz, a gdy powiedziałaś tym swoim beznamiętnym głosikiem "no, jasne że  się pobierzemy" to jakoś tak musiałem się przytulić do twoich stópek. A jak długo wtedy to śniadanie trwało, musiałam zatelefonować, że będę  dużo później. A ja się spóźniłem wtedy na konferencję i do dziś nie wiem o czym tam mówiono, zupełnie  nie wiedziałem po co tam sterczę. 

 A jak się oświadczałeś swoim byłym? Powiedz, bo nigdy mi o tym nie mówiłeś. Bo się nie oświadczałem, tylko udzielałem odpowiedzi :  za pierwszym razem to wyjąkałem "no tak, ale się narobiło", za drugim zapytałem czy wie o czym mówi, po czym stwierdziłem, że wszak istnieją rozwody.  No tak, śmiała się Julita- szczyt romantyzmu to nie był.

A jak  ci się oświadczał Mauricio? Po raz pierwszy Andrzej chciał to wiedzieć.Teatralnie. Przywlókł się do pensjonatu, w którym mieszkałam, wywołano mnie do saloniku, bo nie wpuszczano facetów do pokoi a ten rymnął na dywanik, w jedną rękę wcisnął mi bukiet czerwonych róż, z kieszeni wygrzebał plastikowe przezroczyste pudełko imitujące kryształ i usiłował mi wcisnąć pierścionek na mały palec lewej ręki, bo mu się palce moje pomyliły. Nim  się tropnął to ze trzy razy przepraszał i mówił, że zaraz pójdziemy do jubilera, żeby rozciągnąć  obrączkę pierścionka. A ja byłam wściekła, że takie kino odstawił, na domiar złego ci co byli w saloniku bili brawo i potem mnie obśliniali.

A potem kupił od jakiegoś znajomego Japończyka suknię, która cała była naszyta tekstylnymi różami. Nawet była ładna, tylko trochę szeleściła gdy szłam. A potem świr rozsyłał  film jak szliśmy od ołtarza i rozsyłał chyba po całym świecie, sądząc ze stosu kopert  z życzeniami. 

Gdy wrócili ze spaceru czekała na nich niespodzianka w postaci......rodziców Julity. A wszystko przez to, że zapomniała do nich zatelefonować, że rodzice Andrzeja przylecieli i wszystko jest w porządku.Rodzice Julity w czasie nieobecności "kochanych dzieci" namówili rodziców Andrzeja, którzy jeszcze się nie zdążyli rozpakować, by na cały okres pobytu zamieszkali u nich, bo tam jest jednak więcej miejsca i każde z nich, tak jak w domu nowozelandzkim, dostanie własny pokój. No i zaoferowali się, że będą ich po Warszawie wozić we wszystkie strony, wybiorą się na zakupy z nimi. No i przypomnieli tylko "kochanym dzieciom," że następnego dnia obiad jest około godz, 16,00. Andrzej spojrzał na Julitę, ona na niego i wybuchnęli śmiechem. A Andrzej stwierdził - dawniej mówiono, że dzieci nie powinny same zostawać w domu, a teraz okazuje się że i rodziców w pewnym wieku nie można zostawić samych.

Gdy już w mieszkaniu zapanował spokój i zostali sami,Andrzej powiedział - mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Jestem znacznie bardziej zżyty z twoimi rodzicami niż ze swoimi. W sumie krótko z nimi mieszkałem - matka zawsze towarzyszyła ojcu, mnie praktycznie wychowała ciotka. I naprawdę cieszę się, że twoi rodzice ich stąd zabrali. Denerwuje mnie jak ojciec odzywa się do matki - wiecznie z taką ukrytą złością. Ale tak  naprawdę nawet i do matki jakoś  mnie nie ciągnie- teraz, odkąd jestem z tobą to już nie potrzebuję jej czułości i uwagi, której mi i tak przez całe lata nie poświęcała. Teraz ich i mnie łączy tylko jedna rzecz- ty. Bo zdaję sobie sprawę że cię lubią i szanują i cieszą się, że wyszedłem z poprzednich związków. I wiesz? Nie musimy jutro wcześnie się zrywać i mamy tydzień wolnego, bo w tym układzie do nas moi rodzice będą wpadać tylko z wizytą. Julita przytuliła się do niego - ale śpijmy dziś w gabinecie, bo kto wie czy jutro nadal jeszcze będzie  organizacyjnie tak jak dziś.  Chodź Kocie do kuchni, ubijesz mikserem  śmietanę, bo mamy rozmrożone maliny i trzeba się poświęcić i je zjeść. Słoneczko Kochane, a czemu mówisz na mnie ostatnio "Kocie"? No bo często się przeciągasz jak kot i często mruczysz gdy cię całuję tu i ówdzie. A koty mruczą z zadowolenia, jak wieść gminna niesie. Jak mam nie mruczeć z zadowolenia i  zachwytu, gdy mnie tak cudownie całujesz? No popatrz, jak to się dobrze składa, że lubię cię całować tu i ówdzie i sprawiać, że mruczysz . Ty mruczysz, a ja czuję ustami każde  drgnięcie twojej skóry i potrafię odgadnąć gdzie jeszcze cię całować byś miał jeszcze większą frajdę. Może powinnam napisać podręcznik dla pań zatytułowany jak z mężczyzny zrobić mistrza seksu czerpiąc z tej pracy przyjemność.

Ale dziś to chyba napiszemy jak zrobić deser malinowy i zjeść go nie przerywając pieszczot i seksu. A może seks w kuchni? Wiesz, tytuł zawsze musi być chwytliwy, śmiała się Julita. W końcu jednak skonsumowali deser w gabinecie na nowej sofie. Włączyli  lampkę "biurkową", rozstawili parawan i zachwycali się jakie piękne wzory i światło przesącza się przez wycięcia parawanu, z których część była zakryta cienkim zielonym materiałem.

Julita zasnęła bardzo szybko ukołysana miłosnymi wyznaniami Andrzeja, a Andrzej nieco rozbity faktem, że w gruncie rzeczy tak mało ucieszył się z przyjazdu rodziców jakoś nie mógł usnąć. Postanowił jeszcze trochę poczytać i usiadł przy biurku. W pięć minut potem zawibrował telefon - to dzwoniła matka  Julity. Andrzej cichutko wyszedł  z pokoju do salonu i zamknął za sobą drzwi. Okazało się, że 10 minut wcześniej jego ojca zabrało pogotowie do Instytutu Kardiologii - był rozległy zawał. A w karetce przyjechał Jacek, który miał akurat dyżur. I ojciec będzie zapewne, a może już jest operowany. I Jacek powiedział, żeby Andrzej zatelefonował dopiero rano, bo teraz to mu i tak nikt żadnej informacji nie udzieli. Operacja potrwa kilka  godzin a potem ojciec będzie na sali pooperacyjnej i że jego mama chce z nim porozmawiać, więc oddaje  słuchawkę. Mama już się zdążyła wypłakać i teraz powiedziała - spodziewałam się tego, ale nie sądziłam, że to akurat nastąpi w Polsce. Bardzo miły ten twój kolega, powiedział, że już wszyscy wiedzą, że to twój ojciec, więc opiekę  będzie  miał  na bank bardzo dobrą. I dobrze, że wykupiłam bez jego wiedzy polisę ubezpieczeniową na wyjazd dla nas obojga.  A jak Julisia? Julita zasnęła wcześniej, była zmęczona i o niczym nie wie, wibrowanie  telefonu jej  nie obudziło. Ja po prostu nie mogłem zasnąć tylko dlatego odebrałem telefon. Mamo, Jacek to dobry kardiolog i  bardzo dobry kolega, dopilnuje wszystkiego. My teraz w niczym tacie nie pomożemy. Operacja potrwa kilka  godzin, potem będzie na pooperacyjnej przez dwie lub trzy doby w śpiączce i też nie ma po co tam jeździć, dopiero gdy go przeniosą na oddział będzie można go zobaczyć. Ja zaraz zadzwonię do Jacka . Staraj się odpocząć, żebyś była silna gdy  będzie można go zobaczyć. Zadzwonię do ciebie  rano. Pa na razie.

Po rozmowie z matką zatelefonował na komórkę Jacka. Jacek akurat wzmacniał się kawą- twój tata miał szczęście, że trafił na mnie, bo powiedziałem kto zacz i zaraz wzięli na stół. Powinno wszystko pójść dobrze. Ale jesteście do siebie podobni!. Na pooperacyjną pewnie trafi dopiero nad ranem. Jak będę schodził z dyżuru dowiem się jak wszystko poszło. Zadzwonię do ciebie około 9 rano, dyżur mam  do ósmej, zajrzę do chirurgów. Jak Julita?- nie wie o niczym, śpi. Rano jej powiem. To dobrze, a ty spróbuj pospać.Cześć stary.

Andrzej wrócił do pokoju, w którym spała Julita, ale ona leżała  z otwartymi oczami. Co się stało? Ojciec jest w szpitalu,  miał zawał, Jacek się nim opiekuje. Przytul mnie Julisiu, jest mi źle. Rano po 9 zadzwoni Jacek do mnie. Włączyłem dzwonek w komórce. Julita objęła męża, ucałowała jego oczy i powiedziała- wiem, że będzie dobrze, nie czuję strachu lub niepokoju. Pojadę z tobą rano, nie chcę byś tam jechał sam. Będę prowadzić. Kocham cię, nie jesteś sam.  I kojąca obecność Julity, ciepło jej ramion i emanujące z niej uczucie sprawiły, że Andrzej usnął.W chwilę potem spała też Julita.

                                                                              c.d.n.