czwartek, 9 marca 2023

Lek na wszystko? - 67

 Następnego dnia, równiuteńko o godzinie 14,00 zadźwięczał dzwonek przy  drzwiach  wejściowych do budynku. Teresa jak  zawsze  rzuciła  do słuchawki domofonu pytanie "kto tam", na co w odpowiedzi usłyszała imię i nazwisko Pawła.  Po dość długim czasie dotarł do mieszkania  Paweł. Teresa przyjrzała mu się i spytała czy winda jest czynna, bo coś długo trwało dotarcie do ich  mieszkania. Nie wiem, chyba tak, ale szedłem schodami - to zamiast siłowni lub porannego człapania truchtem po osiedlu. I tak się zastanawiałem jak  sobie dają radę matki z małymi dziećmi gdy jest winda nieczynna. 

Teresa uśmiechnęła się - ten blok stoi tu  już przynajmniej 12 lat i tylko raz były obie windy nieczynne. Jeśli się taka  sytuacja zdarzy to ja z dzieckiem i tatą przeniesiemy  się do drugiego mieszkania, które jest na pierwszym piętrze, w innym  bloku  i wszystko w nim jest urządzone  tak, że zaraz można tam zamieszkać. Co najwyżej junior spałby w turystycznym łóżeczku. Jesteś Pawle   szalenie punktualnym człowiekiem, to dziś dość rzadka cecha, którą bardzo  cenię.

Nie obrazisz  się, że potraktuję  cię "jak swego" i zjemy lunch w kuchni a do tego w towarzystwie Alka? Bo zawsze mi łatwiej zebrać  coś z podłogi  w kuchni niż z wykładziny dywanowej w pokoju. A mały jest teraz  na etapie "jem sam" i zawsze  coś na podłodze ląduje. Co prawda to "jem  sam" polega głównie na  tym, że chwyta moją rękę  z łyżeczką  lub widelcem i czasami zawartość ląduje na podłodze.

I możesz już zacząć mi mówić, co cię "natchnęło" by ze mną porozmawiać. Mam nieodparte  wrażenie, że czymś ci podpadłam.  Oj nie, nie mów tak, wcale  tak nie jest - żachnął się Paweł. Bo to jest tak: wymyśliłem sobie, że będę mieszkał z tatą w jednym  dużym  mieszkaniu, a tata mi powiedział, że po rozmowie z tobą i Kazikiem doszedł do  wniosku, że  lepiej będzie gdy weźmiemy dwa mieszkania bardzo blisko siebie. Mogłabyś mi to wytłumaczyć?  Teresa uśmiechnęła  się - mam nadzieję, że gdy sobie  teraz porozmawiamy to sam to pojmiesz, bez mojego tłumaczenia. Tylko uprzedzam  cię, że mogę ci zadać kilka nieco niedyskretnych pytań w trakcie  rozmowy.  Poza tym to żadne  z nas nie wskazało palcem, które  mieszkanie będzie dla was lepsze.

Ja wiem, że wszyscy się  łapią za głowę, gdy mówię, że mieszkamy razem z moim tatą. I tu mówię wyraźnie - z ojcem Kazika nie mieszkałabym w jednym mieszkaniu - teść to jednak facet i to byłoby dla mnie po prostu krępujące, bo mam zwyczaj spania w stroju Ewy i musiałabym chcąc wyjść nocą z pokoju do łazienki w coś  się ubrać lub rozejrzeć, czy nikogo po drodze nie znajdę. Własnego ojca się nie krępuję, byłam z ojcem na plaży nudystów, poza tym moi rodzice nie byli pruderyjni, zresztą akurat Kazika rodzice też nie. Nasi rodzice  się przyjaźnili, znamy się z Kazikiem "od  zawsze".  Ale zdecydowana większość ludzi uważa nagość za coś nieprzyzwoitego i zaraz  ma jakieś  "kosmate" myśli.  Powiedz mi- masz jakąś dziewczynę,  z którą jesteś na tyle  związany uczuciowo, że chciałbyś się z nią budzić rano i zasypiać  wieczorem?

Paweł się lekko skrzywił - jakoś na moim kierunku nie było dziewczyn, które byłyby na tyle  atrakcyjne, że chciałbym się  z nimi widywać poza uczelnią. Teresa uśmiechnęła  się - to znaczy były takie jak ja. Moi koledzy, równoletni, też za mną nie przepadali i nie miałam powodzenia. Zawsze się mną interesowali ci starsi ode mnie. Mój pierwszy mąż był z tego samego rocznika  co Kazik.

No więc powiedzmy sobie szczerze, nie masz bladego pojęcia,  czy dziewczyna, którą kiedyś poznasz i z którą będziesz chciał razem  mieszkać będzie  chciała mieszkać z tobą i twoim ojcem w jednym mieszkaniu.  Jeśli teraz weźmiecie dwa mieszkania trzypokojowe, to dopóki jesteś sam, ojciec też  jest  sam, możesz mieszkać razem z ojcem. A drugie mieszkanie możecie  mieć tak jak my, jako mieszkanie "awaryjne" lub je wynajmować. Poza tym - twój ojciec jest rozwiedziony i nie jest wykluczone, że pozna jeszcze jakąś panią, z którą by chciał spędzić resztę życia. I gdyby to było jedno, duże  mieszkanie to zapewne musiałby ojciec szukać dwóch mieszkań - jednego  dla ciebie, drugiego dla siebie i swojej wybranki. I zapewniam cię Pawle, że twój ojciec to wciąż atrakcyjny facet. A miłość  dopada każdego człowieka, bez względu na jego wiek.

Paweł wpatrywał się tępym wzrokiem w swój pusty już talerz i chyba nieco bezwiednie przytakiwał głową jej słowom. Gdy  skończyła mówić powiedział cicho - jestem debil, nie pomyślałem o tym w ten sposób. To co powiedziałaś jest  zgodne  z logiką.  Teresa chwilkę milczała, a potem powiedziała- ty nie jesteś  debil, ale jesteś dzieckiem z rozbitej, zwichrowanej rodziny, w której matka nie  zdążyła ci przekazać wszystkiego na temat  dorosłego życia. A może po prostu nie potrafiła tego zrobić.  Jej decyzja by zniknąć z życia Jacka też nie była  właściwa.  Każde z was zostało skrzywdzone jej  decyzją, siebie też skrzywdziła. Ojciec teraz stara  się "nadrobić zaległości z zakresu ojcostwa" i tylko czasem nie  bardzo wie jak to wszystko ci ma powiedzieć. Ja na twojego ojca  spoglądam oczami mego męża,  bo Kazik zna go lepiej i dłużej niż ja. I ma o twoim ojcu jak najlepsze  zdanie. I może po prostu jeszcze  wciąż ze sobą zbyt mało szczerze rozmawiacie. Myślę, że możesz mu powiedzieć o tym, że byłeś u  mnie i rozmawiałeś ze mną o tym co cię gryzie. Na pewno się na ciebie nie obrazi, masz mądrego tatę. A to, że mówi bardzo stanowczym głosem to wieloletni nawyk szefowania,  a nie tego, że brak mu czułości. Za rok będzie mówił zupełnie inaczej, bo dotrze do niego, że ma zupełnie inne audytorium. A ty nie ukrywaj przed nim swych uczuć, poczuj się trochę dzieckiem, 27 rok życia nie zobowiązuje cię do śmiertelnej powagi. Daj ojcu odczuć, że tak naprawdę jesteś szczęśliwy, że jesteś z nim - bo jestem pewna, że tak właśnie jest. Potraktuj  to jako uszanowanie pamięci o mamie. Ona go bardzo kochała, a złamała  serce i sobie i jemu i trochę tobie.

A teraz obsłuż express,  a ja położę Alka do łóżeczka i pewnie troszkę dziecko pośpi. Wybierz sobie w kredensie w czym chcesz pić kawę. Mnie nalej do  białej filiżanki. Wzięła dziecko na ręce, szepnęła mu, by zrobił " pa, pa," wujkowi i wyszła.

Paweł zrobił kawę i gdy w myślach sam siebie  ganił za to, że nie wpadł po drodze do  cukierni by kupić coś słodkiego, wróciła Teresa i wyciągnęła  z lodówki słodki "dyżurny" deser - małe bezy tym razem z kremem czekoladowym, co wywołało wielki entuzjazm Pawła.  Małego mamy z głowy, pośpi minimum trzy  kwadranse-  mam nadzieję, że nie  wyczuje  czekolady. Paweł stwierdził, że jest okrutnym łakomczuchem i chciałby  się nauczyć jak takie desery robić. Był bardzo zdziwiony, że bezy są kupione w sklepie, a krem czekoladowy to bita śmietana i rozpuszczona w kąpieli wodnej tabliczka czekolady. Teresa obiecała mu, że da mu do skserowania swój brulion z różnymi przepisami, bo właśnie ma  zamiar by go odzyskać od bratowej Kazika. Paweł zaoferował, że w takim razie zrobi jeszcze jedną kopię by i owa bratowa miała te przepisy. 

Nim  się z drzemki ocknął Alek, do  domu przyjechał Kazik. Śmiał się, że zwabił go zapach kawy i czekolady.  Ucieszył się, że jeszcze jest Paweł, któremu załatwił  prace  zlecone, co na pewno podreperuje jego budżet nim podejmie pracę w WAT. Od  razu umówili się na  następny dzień, że Paweł rano spotka się z Kazikiem i obaj pojadą do Instytutu. Paweł był wręcz wzruszony i stwierdził, że czuje  się tak jakby Teresa i Kazik byli jego bliską rodziną.  Kazik z kolei wychwalał Jacka mówiąc, że to jedyny  porządny zawodowy wojskowy, którego on  zna, a poznał ich wielu. I że bardzo się  cieszy, że obaj będą mieszkać raptem kwadrans spacerkiem od nich. I że tego  dnia rozmawiał z Jackiem i za miesiąc obydwa mieszkania  będą już gotowe po remoncie do zasiedlenia. Jacek mówił,  że chce jak najwięcej swoich rzeczy od razu przerzucić do nowego mieszkania. Ma tylko kłopot  z rzeczami swej byłej żony, bo on spakował i wysłał do Kanady tylko to co mu  spisała, a zostało jeszcze  sporo. Kazik mu doradził, by razem   z Pawłem popakowali  wszystko w plastikowe  torby i porozwozili po okolicznych miejscowościach i by je  zostawiali w jakichś kartonach, w śmietnikowych  wiatach. Jest  więcej  niż pewne, że  wszystko zniknie w kilka godzin. W tych małych miejscowościach jest sporo ludzi bez pracy. Kazik sam widział taką praktykę w Berlinie - w pomieszczeniach śmietnikowych ludzie  zostawiali w otwartych kartonach to czego już nie potrzebowali a komuś innemu mogło się przydać. Na wierzchu zawsze  zostawiano kartkę, że to już nie jest potrzebne właścicielowi. Nie da się ukryć, że mentalnie całe społeczeństwo  nie było przygotowane na taką zmianę ustrojową. Ci z niezbyt dobrym wykształceniem, wyhodowani w "państwie opiekuńczym" a tak naprawdę na przeróżnych nakazach,  nie potrafili  się w nowej rzeczywistości odnaleźć. Można też spróbować oddać darmo do sklepu z używaną odzieżą. A taki sklep jest na tym osiedlu, na którym będziecie  mieszkać- powiedziała Teresa. W tym ciągu "handlowym". I jak widziałam to tam  zawsze się kręci sporo klientów, głównie kobiet- dodała Teresa. Ciuchy z "lumpeksów" są teraz  w modzie. I wiesz co - na tamtym osiedlu są parkingi, nawet strzeżone. Oczywiście płatne.

Elektroniczna niania przekazała "ćwierkanie" Alka i Kazik niemal biegiem ruszył do sypialni. Ojej, ależ Kazik jest zakochany w dziecku - westchnął z podziwem Paweł. Nie wiem wprost, jak mam ci dziękować, że zgodziłaś  się ze mną porozmawiać. I postaram się trzymać twoich wytycznych. Jesteś bardzo dobrą i bardzo mądrą dziewczyną. Teresa uśmiechnęła  się - większość z nas  z wiekiem mądrzeje. Gdybym  była taka mądra kiedyś jak  dziś, to bym za  byłego  nie  wyszła  za mąż. Ale  z tobą to można o wszystkim porozmawiać - stwierdził Paweł. Mylisz się Pawełku - nie o  wszystkim- o informatyce, silnikach, o  aerodynamice  itp, nie uda się - nie pojmuję tego. To poza moim zasięgiem.

Gdy Kazik wrócił z Alkiem uczepionym jego nogawki spodni Paweł zaczął się żegnać i przepraszać, że tak bardzo się zasiedział, ale Kazik stwierdził, że on też chce porozmawiać z nim, więc  niech Paweł jeszcze  zostanie i przecierpi jeszcze obiad w ich towarzystwie. Może odrobić ćwiczenia  z opieki nad nieletnim i poczytać  Alkowi nową książeczkę, której Alek jeszcze  nie zna.  I tak zupełnie przypadkiem to był strzał w dziesiątkę, bo Paweł potrafił naśladować głosy różnych  zwierząt, co zachwyciło nie  tylko Alka ale też jego rodziców.  No to masz  Pawle już przechlapane - stwierdził Kazik - jeśli  się nam zamarzy wieczór bez  dziecka to wynajmiemy ciebie a my pójdziemy  w miasto poszaleć.  Zobacz- maluszek jest zachwycony!

W pewnej chwili Kazik rozejrzał się i spytał - a gdzie jest tata?  No w domu twojego brata- zapewne- stwierdziła Teresa. Bo był umówiony na spacer z Aliną i małym. No nie - tego to już za wiele- zaczynam rozumieć twoją wściekłość Tesinko. Zacznijcie już jeść, ja muszę iść po tatę - zjem później, razem z nim. Jak uważasz, ale może lepiej byś wpierw  zjadł. Nie, bo ze złości nic  nie przełknę. W pięć minut później już go  nie było, a Teresa wysłała mu wiadomość - odbierz od A. mój brulion z przepisami, jest  mi potrzebny. Paweł był wyraźnie zaskoczony takim obrotem sprawy. Alek z kolei  rozczarowany, że ukochany tata zniknął z jego pola widzenia a Teresa kilka razy tłumaczyła małemu, że tata zaraz wróci. Paweł namówił Teresę, by jednak poczekać z jedzeniem   na Kazika, bo zapiekanka może postać  wszak w  wyłączonym piekarniku i nie ostygnie gdy będzie zamknięty. W pół godziny później Kazik był już z powrotem, w  ręce trzymał brulion Teresy, a tata był nieco wystraszony. Teresa nie  wypytywała co zaszło, po prostu podała obiad, po obiedzie deser bezowy i kawę dorosłym, mały dostał jabłuszko i herbatniczek.

Tata po obiedzie stwierdził, że pójdzie  się trochę położyć, bo jest zmęczony, na co Teresa  powiedziała - nic dziwnego- strasznie  długo spacerowaliście, tak ze  cztery godziny.  Gdy ojciec poszedł do  swego pokoju Kazik opowiedział co  zastał gdy przyszedł - Alina spała w  sypialni, pani Marii już  nie było a tata czuwał przy Tadziku.  Więc pomimo protestów taty Kazik obudził Alinę i powiedział jej, że prędko to nie będzie mogła u  siebie gościć taty. W drodze  do domu tata powiedział, że gdy wrócili ze  spaceru to Alina narzekała, że ją boli głowa i poszła  się położyć i zasnęła a  tata nie chciał jej budzić. A na  spacerze to byli tylko pół godziny. Kazik powiedział, że Teresa już nie będzie musiała opieprzać Aliny, bo on ją w tym wyręczył.  A na dodatek jej powiedział, żeby uważała co robi, bo w pewnej chwili Krystian sam lub z czyjąś pomocą przejrzy na oczy i małżeństwo jej się rypnie. No i kazałem jej by oddała ten brulion twój i to szybko, bo mam obiad na stole. Zła jak osa powiedziała, że poskarży  się Krystianowi, więc jej tylko powiedziałem, że jeśli chce by Krystian szybciej oprzytomniał, to  niech  się poskarży i zostanie  znów panną do  wzięcia, bo taka z niej matka i żona jak z koziego tyłka trąbka.

Teresie niemal szczęka opadła ze  zdumienia - w końcu powiedziała- zmyślasz. Niestety  nie  zmyślam, byłem na maksa  wściekły. Bo chłopak  tyra by miała  wszystko a ona nie  wie na jakim świecie żyje. Przecież w te dni, w które nie ma pani Marii to on gotuje obiad, sprząta co ona nabrudzi w  kuchni, zabawia małego. Ty jeszcze  jednej rzeczy nie  wiesz - ona chce mieć  drugie  dziecko. Muszę koniecznie porozmawiać z Krystianem. O cholera - przecież ona  z jednym  się od  samego początku nie  wyrabia- stwierdziła Teresa. No właśnie- powinienem chyba z dziesięć razy  dziennie dziękować opatrzności, że ty jesteś inna. 

Teresa roześmiała  się - miał Franek szczęście, że się jej nie podobał pod względem urody. Tyle  tylko, że on to by się od początku z nią nie cackał.  On lubił trzeźwe kobiety- trzeźwe i pracowite. I Joanna bardzo do niego pasuje.

Paweł słuchał tego wszystkiego z niemym zdumieniem, w końcu powiedział - jakie to życie  jest strasznie skomplikowane. Teresa popatrzyła na niego i powiedziała- to nie życie jest skomplikowane - to ludzie  są do niego nieprzygotowani.   Osoba, o której mówimy tak została w domu "wyprofilowana", bo była jedynym dzieckiem, które się udało rodzicom nie tylko wyprodukować ale i zachować przy życiu. Ją po prostu trzeba raz na jakiś czas brutalnie sprowadzać na  ziemię i przypominać na  czym polega życie we  dwoje. A mój szwagier jest na to  zbyt delikatnym,  subtelnym   facetem. Mój ojciec też tego  nie potrafi. Do tego potrzeba takiej super  zołzy jak ja. No fakt - powiedział Kazik. Ty to nawet  wzrokiem możesz zabić gdy ci ktoś mocno podpadnie. A drugim twoim sposobem jest niesamowity wprost brak kontaktu z tą osobą która ci podpadnie- potrafisz popatrzeć na człowieka tak, jakby go tam zupełnie nie było, jakby był idealnie przezroczysty.  Skąd wiesz? - zdziwiła  się Teresa.  Widziałem jak patrzyłaś na Ankę w sądzie.

                                                                c.d.n.