sobota, 17 września 2022

Trudny wybór - 109

Kontrolna wizyta u doktora Z. była  baaardzo nietypowa. Przy biurku  pani recepcjonistki siedział doktor Z. i przeglądał karty pacjentek.  Emil w  związku  z tym postawił nosidło na biurku mówiąc - dziś masz dwie pacjentki. Doktor Z. patrzył z uśmiechem na śpiącą Milenkę i powiedział- śliczny jest ten zadatek na moją pacjentkę. I wreszcie  wygląda jak dziecko a nie jak lalka. 

To ty sobie Emilu posiedź z dzieciątkiem  w gabinecie przy moim biurku,  Adelka pójdzie się przygotować do przeglądu, to zawsze trochę trwa, więc sobie pogadamy.  Gdy nosidło z małą wylądowało na kolejnym  biurku Adela delikatnie zdjęła jej czapeczkę, zdjęła  z niej kocyk i rozpięła kombinezonik. Ojej, to już spora panienka z niej  się zrobiła- zachwycał  się Z. I, tak na  moje oko, to się robi teraz bardziej podobna  do Emila. No i bardzo dobrze - powiedziała Adela. Zawsze dziewczynki są  bardziej podobne do ojców  niż do matek. Gdy kiedyś nas odwiedzisz i zobaczysz zdjęcia rodzinne, to zobaczysz, że Emil  w dzieciństwie też  był szalenie  podobny do  swojej mamy. To potem jakimś cudem robi się wypadkowa i  uroda się zmienia.

Gdy Adela już "wylądowała" na fotelu lekarz zapytał się czy po porodzie była oglądana czy tylko "macana". Nie, nie było wziernikowania, bo jeszcze krwawiłam. No to teraz  cię oglądnę przez  szkło powiększające czy wszystko jest w porządku, a potem sprawdzę palpacyjnie. A masz  jakieś plamienia? Nie, już nie. No i nie miesiączkuję. No, to normalne przy  karmieniu, ale to nie oznacza, że nie jesteś zdolna do zapłodnienia.  Sporo kobiet jest w tym okresie płodnych, chociaż nie  miesiączkują. I całkiem sporo karmi jeszcze pierwsze  dziecko gdy już są w dobrze "zadomowionej " następnej ciąży. Niektóre to karmią to pierwsze do samego porodu drugiego dziecka. No fajnie jest, nic w czasie porodu nie potrzaskało,  wszystko jest w bardzo dobrym stanie. Możesz się już ubrać i porozmawiamy sobie w trójkę o antykoncepcji.

Gdy wróciła  Z. powiedział - wszystko  po tym porodzie (chociaż był nieco niezwykły, jak  powiedział Michał) jest w porządku. W związku  z tym chcę  zaproponować Adeli wszczepienie podskórnego implantu antykoncepcyjnego. Daje ochronę pięcioletnią, a - co najważniejsze  z punktu widzenia  rozwoju tej cudnej maleńkiej panienki- pozwala na jej karmienie.  Zaletą jest to, że  wszczepienie implantu  nie jest skomplikowanym zabiegiem, usunięcie go również nie. 

Emil mi powiedział, że chcesz przestać karmić ją piersią gdy skończy pół roku - podejrzewam, że w  iluś procentach decyzja ta wynikła z tego, żebyście nie byli zbyt długo pozbawieni seksu. Prawdę mówiąc to ty szalenie o Emila dbasz. Z tego co widzę to nie jesteś oszałamiającą producentką pokarmu, a gdy  zaczniesz jej podawać posiłki uzupełniające to nadprodukcji pokarmu też nie będzie. Dzięki temu implantowi będziesz  mogła zaopatrywać  maleńką w dobry pokarm i jednocześnie cieszyć się seksem. Urodziłaś małą  dziecinkę, nie ważyła nawet 3 kilogramów i ten poród nie  zdewastował cię. Nic  nie popękało, szyjka cała i  zdrowa  i nadal używam do obejrzenia cię wziernika jak dla  dziewicy. Ponieważ jeszcze  nie miesiączkujesz to po wszczepieniu przez pierwsze dwa tygodnie musisz  się wspomóc antykoncepcją barierową- czyli gumką, jeśli będziecie chcieli spróbować seksu.  Koszt - implant + wszczepienie to 1000 złotych polskich- podobno to  drogo, ale jest to równowartość wykupywania przez te 5 lat dobrych tabletek antykoncepcyjnych.  Możemy to zrobić w moim gabinecie albo w którejś przychodni prywatnej. Implant jest wielkości zwykłej zapałki. Wszczepiany jest po miejscowym znieczuleniu. Będziesz  miała  założony opatrunek. Podobno  dobrze jest  z nim pochodzić  tydzień, żeby się implant dobrze  zadomowił.  I nie patrz się na  Emila, to twój organizm, twoje ramię, twoja ochrona.  

Adela uśmiechnęła  się - no co ja  zrobię, nie umiem czegoś co w istocie dotyczy nas obojga uzgadniać samej- oczywiście, jak najbardziej zgadzam się na taki implant i pasuje mi, żeby go tu u ciebie wszczepić. Ale powiedz  mi jeszcze jaka jest jego skuteczność działania?  99,5 %. Najskuteczniejszy środek na  rynku środków antykoncepcyjnych i daje  nikły procent nietolerancji. No a ty nie jesteś alergiczką. Nie masz  też podwyższonego krzepnięcia  krwi.

No to ja mam jeszcze jedno pytanie - mogą go stosować i te, które nie karmią a łykają normalne tabletki? No oczywiście, mogą,  zamiast tabletek. Adela  zaśmiała  się - to pewnie jeszcze jedna z twoich pacjentek będzie  chętna, bo o ile wiem,  nie jest  alergiczką.  Z. zmarszczył czoło - stara stażem pacjentka?  Nie, dość  świeża, w  wieku Emila. Przyjaciółka  moja, a jej pan małżonek jest naszym przyjacielem, ma dwóch synków 7 i 4 lata. I imię "od męskiego". Z. sięgnął do swojej kartoteki. Po chwili powiedział - pani Stasia. Pasuje na  twoją przyjaciółkę. Wrażliwa bardzo i też zakochana w  swoim mężu.

A mógłbyś mi powiedzieć, dlaczego Michał  uznał że poród był niezwykły? No bo nie płakałaś,  nie było wzywania  Boga na pomoc, a ty i Emil  nie  spuszczaliście  z siebie  oczu. I żadna z pacjentek nie  zrobiła  tam tylu kilometrów  co ty i jeszcze  żadna nie rodziła w takiej dziwnej pozycji, wpół leżąc na jednym pośladku z jedną  nogą pod pachą wpierw męża a potem lekarza.

W takim razie ja się skontaktuję z takim jednym co ci wszyje implant i na kilka dni wcześniej albo zatelefonuję do Emila albo pchnę maila. Możesz też do mnie  zadzwonić lub napisać- nie mogę, nie mam twoich namiarów - nazwiska z telefonami i wszelkimi adresami ma w sejfie recepcjonistka. To są wrażliwe dane. Zobacz sama co jest w kartotece. No faktycznie - stwierdziła Adela- ubogo. Ale to dobry pomysł. Wyciągnęła z torebki swoją wizytówkę i podała Z.  A Emil sięgnął do kieszeni kamizelki i podał Z. nieduże etui mówiąc - a to jest dla ciebie od naszej zauroczonej tobą trójki. No to lecimy, bo jeszcze  trochę a będzie Milenka głodna. Tylko ostrożnie otwieraj, żeby nie wybuchło.  I szybko opuścili  jego gabinet.

Gdy Emil już zainstalował Milenkę w foteliku  Adela zapytała  się go - a coś ty mu dał w tym pudełku? Drobiazg, taki zegarek mądrzejszy od  człowieka. Dostaliśmy z ojcem po takim zegarku w Zurichu od Banku. Był bez dedykacji, a ja już mam przecież taki zegarek od  Ciebie. Z. to porządny facet i dobrze  się wywiązał kierując nas  do Michała na poród.  Michał też dostał taki zegarek, bo ojciec  swojego  nie chciał- więcej kłopotu z tym  zegarkiem niż pożytku z niego- jak  mi powiedział. Tata to musi mieć  zegarek z normalnymi cyferkami, ozdobnymi wskazówkami, no wiesz, nie jest mu potrzebna informacja  ani o pogodzie  ani o tym ile kroków przeszedł ani jakie ma  ciśnienie. Dał mi go gdy tylko wyszliśmy z banku.

Ogromnie  się cieszę, że wszystko po tym porodzie jest w porządku. I wcale mnie  nie przeraża kwota tysiąca złotych  za wszczepienie tego implantu - żeby tylko cię nie bolało potem ramionko. Wpierw wstawię do domu ciebie i Milenkę i wtedy odstawię samochód na parking. Dasz  sobie radę sama gdy ci ją wstawię do domu? Oczywiście kochanie, żaden problem.

Gdy Emil wrócił Adela była  w trakcie karmienia. Przygotował wszystko do przewinięcia małej i z zachwytem przypatrywał się obu swoim "dziewczynom" potem w trakcie przewijania przepytywał się co ma przygotować Adeli do jedzenia. Okazało się, że wystarczy wstawić do mikrofali paellę, którą w ciągu dnia zrobiła Adela.

W czasie kolacji Emil  stwierdził, że od chwili pierwszego spotkania Adeli dzieją  się wokół niego same niezwykłe rzeczy. No bo zakochał się szaleńczo w Adeli, tata się zmienił odkąd oni są razem, tata się ożenił, pozbyli  się Milanówka, po raz  pierwszy chodził po Tatrach,  był przy porodzie ich córeńki i po raz pierwszy w życiu omawiał  swe życie intymne z lekarzem i własną partnerką w taki  zwykły  sposób, jakby rozmawiali o pogodzie. 

Bo to przecież są normalne  sprawy - to że razem omawiamy sposób  antykoncepcji to według mnie jest  całkiem logiczne stwierdziła  Adela - on jest ginekologiem, więc kwestia antykoncepcji do niego  wszak  należy. Musi omówić to z pacjentką, a przekonał się, że wiele kobiet wie o tym równie  wiele  jak o  życiu w Kosmosie i potem wyplatają głupoty. On wie, że ja  go lubię i szanuję jego  wiedzę i takt. Poza tym, jak sam wiesz, potrafię być "bezpłciowa" i lekarzy nie traktuję jak facetów z którymi można poflirtować. Wiem, że jeden z moich kolegów  z podstawówki jest lekarzem, ale on już dawno nie  mieszka  w Polsce, studia robił chyba w Austrii. I podobno jest teraz w Kanadzie, ale ożenił  się  ze  swoją  dziewczyną, z którą byli parą od podstawówki. 

Emil roześmiał się - oj  to strasznie  wcześnie  zaczynali - gdy ja  byłem w podstawówce to dziewczyny interesowały  mnie  jeszcze  mniej  niż to, czego nas uczono w  szkole, bo w domu zadbano o  to bym  się  nudził w  szkole jak mops. Poszedłem  do  szkoły już z umiejętnością  czytania i pisania, oni  się mordowali z  "Ala ma  kota" a ja już sobie  sam czytałem bajki. I nudziłem się w  szkole  niczym pies  w studni. Potem oni się uczyli początków fizyki a  ja  z tatą naprawiałem instalację elektryczną w  domu.  No, instalacji elektrycznej  to nie  naprawiałam, ale umiałam wymienić  spiralę w maszynce  elektrycznej, naprawić wtyczkę i naprawdę  dobrze  zaizolować przewody. Naumiałam się  wszystkiego od fachowców, których ojciec wzywał niemal do  wszystkiego, bo  sam to miał  dwie lewe rączki. A oni  mnie  nie odganiali i czasem co uprzejmiejszy to jeszcze  mi  coś tłumaczył - powiedziała  Adela. Do dziś nie wiem - czy ojciec naprawdę tego  nie potrafił  zrobić czy  mu  się tak cholernie  nie  chciało tego robić? A może jedno i drugie.

Muszę dziś pomyśleć o tegorocznych świętach Nie dlatego, że jestem jakąś maniaczką świąt. Wiadomo, że na pewno będą u nas i że z twoimi rodzicami.  Oni stwierdzili, że zrobimy je  w naszym  mieszkaniu,  żeby Milenka  była w znanym  sobie otoczeniu. Helenka  stwierdziła,  że  wszystko naszykują u siebie,  a potem to przetransportują do nas. Obiecałam Michałowi, że gdy Milenka wyjdzie z wieku wczesno niemowlęcego zaproszę go do nas z żoną. Oni nie mają rodziny w Warszawie i odniosłam wrażenie, że są w marnych stosunkach ze  swoimi rodzinami. A na dodatek to odbiór mieszkania ma być na początku grudnia, ale nie jest przecież wykluczone, że im  się to przesunie w czasie. Przecież ten  nasz budynek to miał być zasiedlany kilka  miesięcy wcześniej, tylko jakoś im  nie wyszło. I mam wrażenie, że Z. ma też jakieś "zawirowania" rodzinne, chyba się rozwodzi albo już się rozwiódł.  Jak mówił Michał, małżeństwa lekarzy tej specjalności często się rozpadają. Ale ja mam wrażenie, że równie często rozpadają  się małżeństwa lekarzy i innych specjalności. To cholernie trudny zawód, lata wyczerpujących  studiów a potem bardzo odpowiedzialnej pracy, mocno stresującej, którą gdzieś trzeba odreagować. 

Rozmawiałam kiedyś bardzo serdecznie i szczerze  z  żoną jednego z moich szefów - stwierdziła, że bardzo trudno być żoną faceta, który pełni jakąś bardzo odpowiedzialną funkcję, bo on przecież gdzieś musi odreagować swój stres po całym dniu intensywnej pracy i wtedy trzeba naprawdę bardzo faceta kochać by to znosić latami dzień po dniu. I trzeba być żoną "w starym  stylu" a nie tą nowoczesną, podkreślającą, że jej praca w księgowości lub pichcenie w domowej kuchni są tak samo ważne jak jego problemy zawodowe. I sądzę, że tak samo jest i w innych małżeństwach. Może wszyscy za dużo pracujemy opętani wizją jakiegoś ogromnego sukcesu zawodowego, który ma nam przynieść satysfakcję.  A może jest i tak, że ludzie, nawet  gdy żyją pod jednym  dachem zbyt mało wiedzą nie tylko o swoim partnerze ale i też sami o sobie?  Zabawne, odkryłam, że jakoś  wcale mi nie  brak pracy, że obserwowanie Milenki dzień po  dniu daje mi wiele radości i satysfakcji i raczej te trzy lata wychowawczego nie sprawią tego, że nagle zgłupieję i wyleci mi z głowy to wszystko, czego się dotychczas nauczyłam. Nie jestem wymordowana pracą, zastanawiam się co będę robić w tym czasie opieki nad  nią - mogę się jeszcze czegoś pouczyć bez najmniejszej szkody dla dziecka.  Emil przytulił ją mówiąc- uwielbiam  cię!!! Poprę każdy twój  pomysł!!!- o ile nie będzie to porzucenie mnie!!!

                                                                         c.d.n.