Nie, nie żartuję, jestem wręcz śmiertelnie poważna. Mam trzy pokoje, więc się raczej pomieścimy. Pracuję na zmiany, na ogół przez cały tydzień na daną zmianę. Moja zmienniczka też woli taki rozkład niż naprzemiennie, raz rano a raz po południu. Łatwiej wtedy wpaść w rytm. Pracujemy po 6 godzin. Wybierz sobie pokój w którym chcesz sypiać. Ten od podwórka ma balkon wspólny z kuchnią, a wyjście na balkon jest właśnie z kuchni. Uważam, że projektant miał fioła. Drugi mały pokój i duży pokój są od strony ulicy, tam jest nieco większy hałas, ale tylko nieco, bo to jednak boczna ulica. I nie dociekaj w którym ja śpię, bo gdy wracam z popołudniowej zmiany, a wracam najczęściej skonana, często zasypiam na sofie w czasie oglądania czegoś w telewizorni i śpię do rana. Najlepszym pomieszczeniem w tym domu jest wyraźnie przedpokój. Jest naprawdę duży i kwadratowy. Już się nawet zastanawiałam czy aby nie zrobić w nim salonu, no ale salon bez okien to chyba nie najlepsze rozwiązanie. I nie pytaj mnie dlaczego zmieniłam zdanie, w kwestii naszych kontaktów bo.....uzasadnienia już nie wygłosiła, bo usta jej zamknął bardzo długi pocałunek. Gdy oderwali się od siebie Iza powiedziała: coś jest w tym stwierdzeniu, że trening czyni mistrza. Patrząc jej w oczy Tolek wyszeptał - poczekaj aż trochę na tobie potrenuję, bo dawno tego nie robiłem. Całowałem tylko jedną dziewczynę a i to tylko we śnie. Ale jawa jest sto razy lepsza niż sen, wierz mi.
Iza zerknęła na zegarek - zjedzmy coś, wypijmy kawę i pojedziemy w dwa samochody do Forum. Oddasz samochód i zwolnisz pokój, wrócimy moim samochodem. Gdy będziesz w hotelu ja wpadnę po pieczone kurczaki, vis a vis hotelu jest taki fajny punkt garmażeryjny, może będzie akurat któraś z moich klientek za ladą, to wtedy mi wybierze najlepsze kurczaki. Zaraz się będziemy zbierać, tylko zatelefonuję do swojej recepcji i dowiem się co mnie jutro czeka od rana. Ten tydzień pracuję rano od 8,00 do 14,00. Wstaję o 6 rano, więc może wybierz pokój nie przy kuchni, bo cię będę rano budziła- rano zawsze jestem nieprzytomna i ciągle mi coś z rąk leci a i przeklinam niczym stary dorożkarz. Miałam wyjątkowo wysoki przerób szklanek na stłuczkę, więc się przerzuciłam na kubki, ale i one długo nie wytrzymują. Zastanawiam się nad kubkami z tworzywa lub metalowymi. Nie jestem tylko pewna czy herbata z nich dobrze smakuje. A może to już starość?
Tak, tak, na pewno starość- podchwycił Tolek- strasznie starzy jesteśmy a na dodatek jestem od ciebie rocznikowo starszy o rok, a tak naprawdę tylko o 4 miesiące. Iza zanurkowała w jednej z szafek w swojej sypialni i wyciągnęła z niej drugi komplet kluczyków od samochodu i podała je Tolkowi. Trzymaj, nie mam zamka centralnego, jeden kluczyk jest do wszystkiego łącznie z bagażnikiem. Nr rejestracyjny masz na breloczku po naciśnięciu jednocześnie dwóch płaskich miejsc na obwodzie breloczka. Mam fiacika uno, dostałam od ojca w nagrodę za rozwód. Na szczęście te samochodziki nie są dla złodziei atrakcją. Dowód rejestracyjny dam ci gdy wrócimy dziś do domu. Jeżdżę do pracy autobusem, tam nie bardzo jest gdzie parkować.
W dwie i pół godziny później byli z powrotem w domu. Iza zakupiła 2 dorodne pieczone kurczaki, kilka różnych sałatek i wracali do domu w oparach smakowitych zapachów. Po drodze zahaczyli o delikatesy w których Iza zakupiła sporo owoców, swą ulubioną czekoladę z bakaliami , 2 butelki rieslingu, a Tolek uparł się na koniak Remy Martin którym kiedyś uczcili 18 urodziny Izy. Brakuje tylko jeszcze tego białego wina Lacryma Christi - burknęła Iza. Ależ skąd, nie brakuje, ale zobacz- mają nieco lepszą wersję, Lacryma Christi Bianco del Vesuvio, Vesuvio Rosso też mają, ono jest dobre, piłem je we Włoszech i.....szybciutko to wino zakupił. Gdy dotarli do kuchni i wypakowali zawartość kilku sporych toreb Iza się zaśmiała- oj, pan kapitan coś ogromnie zaszalał.
Wcale nie zaszalałem, wystarczy nam tego dobra w butelkach na kilka miesięcy. A do tego kurczaka to czerwone wytrawne będzie lepsze niż riesling. A riesling przyda się nam do łososia pieczonego. Zrobię go w niedzielę. A skąd pan kapitan weźmie łososia? Bo w Wiśle ich nie ma . Z prywatnej hurtowni rybnej, której właścicielem jest mój kolega. Od 2 miesięcy działają też w Warszawie. Iza skrzywiła się - łososia to lubię tylko takiego wędzonego na gorąco, który się tak cudnie rozsmarowuje na bułeczce. Ale on jest tylko nad morzem osiągalny. No to dobrze, możemy przecież pojechać na tego wędzonego łososia nad morze, ale wpierw zatelefonuję do kolegi, bo może będzie praktyczniej u niego go zamówić - zupełnie nie widzę problemu- odrzekł Tolek.
Iza podgrzała w mikrofalówce kurczaka, ułożyła na półmisku wszystkie sałatki, do salaterki wsypała świeżo upieczone frytki, następnie wręczyła Tolkowi korkociąg mówiąc- ostatni raz usiłowałam z koleżanką otworzyć nim butelkę wina i nie dałyśmy rady wyciągnąć korka. Wpierw ja siedziałam z butelką wina na podłodze trzymając ją oburącz a ona usiłowała wyciągnąć korek, potem zamieniłyśmy się rolami i wino nadal nie dało się otworzyć. Następnego dnia wepchnęłam korek do butelki (bez problemu dał się wepchnąć) a wino zużyłam do zabejcowania mięsa. Więc myślę, że skoro nigdzie niemal nie widzisz problemu to sobie z tym korkiem poradzisz. I choć Iza oczekiwała, że jednak i on będzie miał problem, butelka Vesuvio Rosso bez trudu udostępniła im swą zawartość. I naprawdę było to bardzo dobre wino.
Po kolacji Iza postanowiła sprawdzić jak wyglądają blizny po jednym smarowaniu olejem rycynowym. Do tej "operacji" samego tylko oglądania Tolek zamknął oczy ale Iza zaraz go obsztorcowała - nie zamykaj oczu, nie jestem lustrem, nie zobaczysz w moich oczach swego odbicia. Musisz nauczyć się żyć z tymi bliznami jak z czymś całkiem normalnym. Popatrz- patrzę na nie i co? krzywię się lub dziwię? Traktuję to zupełnie normalnie choć jest mi niezmiernie przykro, że cię to spotkało. Nietrudno mi sobie wyobrazić co przeszedłeś i jak bardzo był to poważny wypadek, skoro musieli cię długo utrzymywać w śpiączce. Lewa strona bardziej oberwała, jest w gorszym stanie. A żebra po tych złamaniach nie dokuczają ci? Ale pewnie strasznie długo bolały, przy każdym nieco głębszym oddechu. A wiesz chociaż dlaczego cię tak bardzo pocięli? Bo te blizny to raczej nie są po tym uderzeniu pojemnika, od niego to ci potrzaskały żebra.
Tak dokładnie to nie wiem, ze mną o tym nie rozmawiali ale z ojcem.Podobno były ogromnie krwiaki, które się nie rozchodziły mimo leków i musieli usuwać skrzepy. Iza westchnęła - i zapewne robił to specjalista od sprawiania ryb a nie chirurg .
Przygotuję ci zaraz kąpiel taką co nie wysusza skóry, będziesz miał "śliską wodę", więc na dnie wanny będziesz miał antypoślizgową matę, ale tak na wszelki wypadek będę w łazience gdy będziesz do wanny wchodził i gdy się będziesz z tej kąpieli wydostawał. I przypomnij sobie, że już cię widziałam gołego, więc nie kąp się w slipach. I nie używaj mydła, tylko tego płynu co stoi w dozowniku na brzegu wanny.
Tolek uśmiechnął się smutno i spytał: a umyjesz mi plecy? Oczywiście, umyję ale tylko wtedy gdy mnie pięknie o to poprosisz.
A teraz idę zrobić uszlachetniacz wody do twojej kąpieli. A ty bądź tak miły i poszukaj w szafie na najwyższej półce prześcieradła kąpielowego. Powinny być na moje wyczucie dwa albo nawet trzy - ciemne zielone, niebieskie i białe. Zdejmij z półki wszystkie, przełożę je w inne miejsce. Ja to muszę wskakiwać na stołek i na nim jeszcze wspinać się na palce gdy mam coś z tej półki zdjąć a ty sięgniesz bez problemu - chyba. Nie rozumiem jak można produkować dla zwykłych ludzi takie szafy.
W kilkanaście minut później Iza zniknęła w łazience przygotowując kąpiel dla Tolka. Na dno wanny, która na szczęście była pełno wymiarowa więc taka żyrafa jak Tolek bez problemu mógł w niej leżeć, położyła matę antypoślizgową i zaczęła toczyć wodę. Dolała zrobioną miksturę, sprawdziła temperaturę wody i zawołała Tolka, by przyszedł wraz z ręcznikiem kąpielowym. Gdy już wszedł do łazienki runął na kolana na dywaniku leżącym koło wanny, złożył ręce w błagalnym geście i powiedział: błagam cię o pani, umyj mnie, niegodnemu plecy. Oboje wybuchnęli gromkim śmiechem ale pomimo atmosfery zabawy Iza pilnowała by się jednak nie poślizgnął. Po kilku minutach Iza powiedziała- tak pięknie mnie poprosiłeś, że umyję ci nie tylko plecy, przód do pasa również, dobrze będzie pomasować te blizny w tej ciepłej, zmiękczającej skórę wodzie. Resztę swego grzesznego ciała umyjesz sobie sam. Jak się już umyjesz i opłuczesz to wyciągnij korek z wanny i wtedy wstaniesz i dam ci ręcznik, to znaczy prześcieradło kąpielowe i zaczekam tu aż wygrzebiesz się z wanny. Wiesz, gapa z Ciebie, piżamy tu nie przyniosłeś, pójdę po nią. Gdy szła po Tolkową piżamę pomyślała, że chyba jednak coś do tego faceta czuje i że to nie jest tylko nieco zabawne i rozczulające wspomnienie gdy czcili (w zapewne dla innych dość osobliwy sposób) jej pełnoletność. I pamiętała dość zdziwioną minę fotografa u którego pierwsze zdjęcie zrobiła sobie o godzinie 11 rano a w kilka godzin później następne.
Na pierwszym jest bez makijażu, na następnym już miała makijaż, tylko włosy jakby w nieco większym nieładzie i nieco zamglone spojrzenie.
Tego wieczoru znów Iza wmasowała w blizny olejek rycynowy i okryła wszystko tetrową pieluchą i dopiero potem pozwoliła by nałożył górę piżamy.
Pomimo ostrzeżeń Tolek wybrał pokój obok kuchni. Około 23,30 oboje już byli w swoich pokojach To jednak był dość ciężki weekend, który obojgu dał wiele do myślenia Przed zaśnięciem każde z nich układało własny plan jak zdobyć, jak zasłużyć na uwagę i uczucie drugiej strony.
Rano gdy półprzytomna Iza weszła do kuchni doznała lekkiego szoku- w kuchni był Tolek, na stole stał talerz z różnymi kanapkami a Tolek nalewał do kubków wrzątek zalewając nim utartą z odrobiną cukru nescą.Widząc jej zdumienie spokojnie powiedział - ty mnie kąpiesz, więc ja ci robię śniadania. Nie mam problemu ze stawaniem nawet w środku nocy. W różnych porach miewałem wachty nim zostałem kapitanem.
c.d.n.