poniedziałek, 28 listopada 2022

Lek na wszystko?- 12

 Wyrobienie nowego dowodu osobistego miało trwać dwa tygodnie. W tak zwanym "międzyczasie" Kazik  swoimi kanałami wydobył z Archiwum ich metryki urodzenia i zarezerwował termin ślubu na pierwszy czwartek grudnia na godzinę 10,00 rano. Ponieważ Robert nadal w aktach  administracji budynku figurował jako współmałżonek i współmieszkaniec Teresy, jej ojciec z pomocą Krystiana, brata Kazika, wymeldował Roberta  ze swego   mieszkania. I wprowadził poprawkę w administracji. Gdy już był wymeldowany Teresa zatelefonowała  do Roberta z pretensjami, że się sam nie  wymeldował i musiał to  zrobić ojciec. Na koniec rozmowy powiedziała - powinieneś mi być wdzięczny, bo jako facet często wyjeżdżający za granicę i mający paszport służbowy powinieneś o wszystkich zmianach typu zmiana stanu cywilnego, zmiana adresu zamieszkania powiadomić MSW składając nowy formularz w dziale paszportowym w swoim miejscu pracy. Zwłaszcza, że chyba się jeszcze  starasz o ten wyjazd do Moskwy. Bo  chyba na tyle  jesteś "kumaty", że orientujesz  się, że twoja kandydatura będzie przez odpowiednie służby prześwietlana i będą sprawdzane takie drobiazgi jak twój stan  cywilny i miejsce zamieszkania. Robert chwilę milczał a potem powiedział -  masz rację,  nie pomyślałem o tym, dziękuję, że mi o tym powiedziałaś i przeproś swego ojca, że miał kłopot. Przeprosiny w imieniu taty przyjmuję. A jak z twoim wyjazdem? Robert ściszył głos- zastanawiam  się czy jechać, bo na szefa placówki mają innego kandydata, faceta "po linii i na bazie" z długim stażem w PZPR. No ale będziesz tam miał lepiej finansowo niż tu, prawda? - to nie zsyłka na Sybir, zawsze  możesz  zrezygnować gdy tam popracujesz i będziesz widział że żaden z tego biznes. Tym łatwiej, że nie będziesz na kierowniczym stanowisku. A co u ciebie?- spytał Robert.  U mnie  wszystko jest w porządku, mam wielką ochotę by  zmienić pracę na  spokojniejszą. Rozejrzę  się za czymś w styczniu. Jestem po prostu bardzo zmęczona tą pracą. Zrobiło się z tego nieomal biuro  podróży, to nie  są wysyłki kilkudziesięciu osób w miesiącu to pomału idzie  w setki. Czasami to nawet  wyjście  do toalety jest problemem.Trzymaj się Robercie i po prostu spróbuj, najwyżej wrócisz.  I spokojnie odłożyła słuchawkę.

Ojciec Teresy , po zasięgnięciu porady u prawników postanowił mieszkanie na górnym Mokotowie dać Teresie jako darowiznę. A ona niech  sobie  z nim robi co chce. Rozwiązanie  było niezłe i Teresa postanowiła je  wynająć - razem z meblami, które gabarytowo zupełnie  nie pasowały do nowych mieszkań. Przez  dwa weekendy segregowano rzeczy taty, który miał zwyczaj chomikowania "no bo to  się może kiedyś przydać". Uporządkowane mieszkanie a do tego umeblowane szybko zostało wynajęte - początkowo na  rok a potem umowa  była przedłużana. Tata został zameldowany w swoim mieszkaniu oddalonym  zaledwie 1,5 km od  mieszkania Teresy i Kazika na pobyt  stały. Szybko się  do tego mieszkania przyzwyczaił. Teresa  się  śmiała, że dla  nich jest to mieszkanie obiadowe, bo tu Teresa gotowała obiady i tu codziennie je  jedli razem z Kazikiem i tatą. Kolacje to ojciec  najczęściej  jadał u nich  w domu a wieczorem był odprowadzany przez nich do swego mieszkania. I cała trójka była bardzo zadowolona  z takiego rozwiązania. Młodzi mieli ojca "na oku", a ojciec  mając  z nimi codzienny kontakt  czuł się "zaopiekowany" i nie  samotny. Przeprowadzka, codzienny kontakt z młodymi i fakt,  że nieco  pomaga Teresie w przygotowywaniu obiadów oraz poczucie, że jest przez  nich oboje   kochany - wszystko razem wpłynęło pozytywnie na jego psychikę i  stan  zdrowia.

Tak jak było planowane "cichy ślub" odbył się bez przeszkód. Świadkami  byli  ojciec  Teresy i brat Kazika. Po ślubie zjedli ze świadkami obiad w restauracji  Hotelu Europejskiego. Teresa  z okazji ślubu zakupiła dla  siebie bardzo praktyczną kreację - była to sukienka bez rękawów, dopasowana  do figury, do niej  był żakiecik z długim  rękawem, odcinany w talii. Kreacja  była w kolorze jasnego szafiru, co świetnie komponowało  się z ciemno-granatowym garniturem Kazika. Całości stroju dopełniały wysokie szpilki w ciemnoszafirowym kolorze. Teresa zdobyła  się nawet na zrobienie makijażu i pozostawiła rozpuszczone  włosy. Zdaniem Kazika i jego  brata  wyglądała zjawiskowo, "zupełnie  nie do  poznania".

Tak jak planowała, Teresa przyjęła  nazwisko Kazika. W piątek rano wyjechali na weekend do Sandomierza. Na prośbę Kazika  Teresa nie  spięła jak zwykle włosów w kok, pozostawiła je rozpuszczone. Rezerwację mieli zrobioną przez Krystiana w Aparthotel Rynek 16, zaledwie 50 metrów od Ratusza. Ten pobyt to był prezent dla  nich od Krystiana. Ponadto wiedzieli  tylko, że mają pokój dwuosobowy z jednym podwójnym łóżkiem,  hotel o  tyle fajny, że cisza  nocna obowiązuje tam od godz.21,00 do 9,00 i w całym hotelu jest  zakaz palenia a pokój ma widok na Stare Miasto. Śniadania były serwowane w formie szwedzkiego stołu, wszędzie było bardzo czysto, właściciel zwykle doradzał gościom co warto i co powinno  się w Sandomierzu zobaczyć. 

W czasie  drogi Kazik powiedział- ja już wiem co będę zwiedzał w Sandomierzu i nikt  mi nie musi doradzać. Będę zwiedzał ciebie. Muszę dokładnie poznać wszystkie  twoje zakamarki, znaleźć najdłuższą drogę od lewej brodawki twego piersiątka do prawej, zdjąć twoje  wymiary pocałunkami, sprawdzić gdzie masz łaskotki, które moje pieszczoty lubisz najbardziej a które nieco  mniej, sprawdzić w jakiej pozycji najbardziej do siebie przylegamy i  czy jest ona wygodna  do spania. Ojej, jęknęła Teresa, to ty biedaku będziesz  miał strasznie  pracowity ten pobyt. Czy będziesz to  wszystko jakoś ewidencjonować? Kochanie  moje, gdy  się kogoś  naprawdę kocha, to jakimś cudem to wszystko  zapisuje  się  samo, automatycznie,  w mózgu. 

Teresa  zamyśliła  się. Biorąc pod uwagę to co przed chwilą powiedziałeś wychodzi na to, że dziesięć lat byłam z kimś kto się takimi rzeczami, jeśli idzie o moją osobę, wcale  nie interesował. Interesował się za to bym była na każde zawołanie.Liczyła się ilość a nie jakość. Zadzwoniłam do bufona i powiedziałam, że został przez mego tatę wymeldowany i ochrzaniłam go, że się sam nie  wymeldował. Wyjedzie do Moskwy,  ale nie jako szef  placówki, zostanie  nim ktoś inny, ponoć mocno partyjny. A on jakoś  stracił chęć na ten wyjazd, więc go pocieszyłam, że to  nie  zesłanie na  Sybir i  zawsze może wrócić do Polski. Mówiłaś mu, że się pobraliśmy?  Nie, to nie jego sprawa i  nie interesuje  mnie co on o tym myśli. Im później się  dowie tym bardziej będzie na  nas obrażony i nie będzie szukał z nami kontaktu. Mnie osobiście zupełnie nie  brakuje z nim kontaktu. Widać minione  10 lat było dostatecznie  dużą  dawką  i sprawiło, że jest mi zupełnie obojętne co on będzie dalej  robił, gdzie  będzie i z kim  będzie. To przecież już duży chłopczyk a do tego wielce  przekonany o swej mądrości i  atrakcyjności. Podobało mi  się, gdy tata powiedział, że jego matka jest  wpatrzona w niego jak pies w pęto kiełbasy. To całkiem udane porównanie.

Skarbie, nasz tata ma całą masę bardzo trafnych  spostrzeżeń. Poprosiłem Krystiana by z raz  w  czasie naszej nieobecności do  niego zajrzał czy jest wszystko w porządku no i żeby tata nagle  nie poczuł się samotny. Tata zawsze ma o czym dyskutować z Krystianem. Gdy Krystian pomagał mu wymeldować Roberta to wylądowali razem na kawie,  w końcu razem zjedli lunch i rozstali  się  z wielkim żalem ze  strony Krystiana, który miał umówione spotkanie z klientem. Śmiałem  się, że jeszcze  trochę a Krystian poprosi  by go tata adoptował. A Krystian ma jakąś dziewczynę?- spytała. Na razie nie - liże  rany zadane przez ostatnią. Raz ją widziałem - żywa wystawa kosmetyków upiększających. Mam  wrażenie, że gdy zmyła  z siebie  cały makijaż to każdy musiał doznać  szoku, że nagle jest obok  niego jakaś obca baba, a ta piękność, która dotąd  była obok gdzieś  zniknęła.  

A wiesz, że w tym roku po raz pierwszy będziemy razem obchodzić Boże  Narodzenie? Oczywiście zaproszę na nie również Krystiana. Samego lub z jakąś osobą  towarzyszącą.Tata każde Boże Narodzenie szalenie celebruje, ale nie od  strony wiary. Po prostu uwielbia, że jest to okazja do wspólnego posiedzenia  przy  stole. Przy stole na którym nie ma 13 wigilijnych  dań, ale każdy znajdzie na nim to co lubi. I nie ma na nim "postnego bigosu"z olejem i przeglądu martwych ryb. Gdy jeszcze byłam  w domu to zawsze  były dwie  zupy do  wyboru, w końcu nie każdy lubi grzybową. Przez te lata z Robertem starałam się byśmy  zawsze wyjeżdżali na święta, bym nie  musiała bywać na wigilii u jego matki. Ostatnie dwa lata to on jadł wigilię u swojej matki a ja u swojego taty.  I osobiście  nie  widzę przeszkód by tata adoptował również Krystiana. W ośrodkach  adopcyjnych wszyscy marzą o  tym by  rodzeństwa  były adoptowane zawsze  razem. Koleżanka  mi opowiadała, że jej znajomi adoptowali trójkę, najmłodsze miało dwa lata.  Odważni ludzie - stwierdził Kazik. Nagle przyjąć do  domu trójkę dzieci z Domu Dziecka i to w różnym wieku to naprawdę może być szalenie  trudne. No właśnie, podobno nieźle dostali w kość, chociaż pomagała im jej matka. Oczywiście okazało się, że dzieci do  zdrowych to raczej nigdy nie należały, chociaż wg opinii lekarza badającego je przed typowaniem do adopcji to dzieci były w "dobrej kondycji zdrowotnej". Jakimś cudem zapewne,  nie dostrzegł u  średniego astmy. Przez  pierwszy rok to cała  trójka była na okrągło badana i leczona.

Tesiu, a czy ty nadal nie chcesz mieć dzieci? Bo mnie się marzy by po naszym  domu dreptał z czasem nasz  wspólny produkt. Poza  ciążą i porodem to będę z tobą dzielił wszystkie  trudy wynikające z faktu posiadania  dziecka. Kocham cię przeogromnie i byłbym prze-szczęśliwy gdybyśmy mieli wspólne maleństwo. Nieistotne  jakiej płci - tak samo będę kochać dziewczynkę jak i  chłopca. Dziecko to jest dziecko. Teresa długą chwilą milczała. A popatrzyłeś dokładnie w moją  metrykę? Mam już trzydzieści dwa lata, prawie trzydzieści trzy, więc  według  lekarzy będę już starą pierworódką. Ale kocham cię i wierzę ci, że nie  zostawisz mnie nagle samą z dzieckiem bo  się zapatrzysz na młodszą i ładniejszą. Porobię wszystkie badania czy  nie ma jakichś przeciwwskazań, myślę, że ty też powinieneś przejść badania pod kątem posiadania potomstwa i wtedy będziemy się starać o dziecko. Tesiu, cudownie jest to usłyszeć od  ciebie. Będę ci  cały  czas pomagał w domu, w  razie potrzeby zaangażujemy jakąś pomoc  domową. 

Ojej, dlaczego zwalniasz?- spytała Teresa. Bo muszę  cię uściskać i ucałować a tu zaraz jest parking leśny, widziałem znak.  Na parkingu, na którym było całkiem pusto Teresa została wycałowana i wyściskana i usłyszała wiele pięknych słów pod swoim adresem. Kazik wyglądał jak ktoś  kto wygrał milion w totka. Na koniec powiedział - a ty nawet  nie  wiesz, ale dziecko jest nie  tylko moim marzeniem, tata mi się zwierzył, że bardzo chciałby zostać dziadkiem zanim stanie się "nie kontaktującym starem dziadem"- tak właśnie mi powiedział. On się bał ci to powiedzieć, żebyś  się na niego nie pogniewała. 

No proszę, spiskujecie za moimi plecami- śmiała  się  Teresa. Ja po prostu nie  chciałam mieć  dziecka z Robertem gdy go lepiej poznałam po ślubie. Czy wiesz, że on nawet nie  wiedział, że ja biorę tabletki i co miesiąc się cieszył, że nie jestem w  ciąży "bo on uważa". Tak jakby jego uważanie miało jakiekolwiek znaczenie. Tą historią w Moskwie tylko przyspieszył koniec naszego związku. A wiedzę o rozrodzie to miał mnie więcej taką jak ja o astrofizyce. I musisz jeszcze  coś wiedzieć - nie występowałam wcześniej o rozwód, bo bałam  się, że wtedy automatycznie urwie  się mój kontakt z tobą- nie za bardzo  wiedziałam, że cię kocham i nie podejrzewałam, że jestem dla  ciebie kimś ważnym, byłam pewna, że jeżeli zerwę z Robertem to ty się ode mnie odseparujesz. Poza tym wiedziałam, że w celibacie nie tkwisz i nie stronisz od płci pięknej a do tego  jesteś atrakcyjnym facetem. Gdy mi przyniosłeś kwiaty do biura i gdy  wyszedłeś to zaraz któraś jęknęła jaki jesteś przystojny facet. Poinformowałam personel tego  dnia o rozwodzie, bo zaraz po rozprawie dzwonił do mnie  Robert informując mnie o tym, że mamy rozwód, więc  mu się kazałam  wymeldować z mieszkania, a mówiłam  wszystko głośno, jawnym tekstem. Potem głośno rozmawiałam z adwokatem no a gdy wyszedłeś  powiedziałam, że jesteś  moim przyszłym mężem.

                                                                    c.d.n.