Czas mijał szybko a dni były podobne do siebie. Upalne lato przechodziło w ciepłą i słoneczną jesień. Było mało opadów, w podwarszawskich lasach zapamiętali grzybiarze snuli się zawiedzeni - przydałby się solidny, kilkudniowy deszcz bo w takim wysuszonym lesie to tylko o pożar było łatwo a nie o grzyby.
Z punktu widzenia Teresy to ta jesień była piękna - administracja osiedla dbała o zieleń, trawniki były równiótko przystrzyżone, codziennie dostawały odpowiednią porcję wody. Na każdym spacerze towarzyszył Teresie tata. Często dołączał do nich Kazik, który zgodnie ze swym planem zaczął zbierać materiały do swej pracy doktorskiej. A oprócz Kazika często mieli też towarzystwo sąsiadki taty z bloku, w którym nie tak dawno mieszkał.
Sąsiadka "wytuptywała" kilometry ze swą charcicą, która za każdym razem witała się z tatą tak, jakby go rok nie widziała. Ponieważ psica była bardzo grzeczna a Aleksander wielce nią zainteresowany, to Teresa pozwoliła by mały kładł swą malutką rączkę na jej sporym łbie. Psica jakimś cudem wiedziała, że ta maciupka rączka błądząca po jej łbie należy do dziecka i cierpliwie znosiła jego poklepywania. Wnuki pani sąsiadki były już kilkulatkami, ale chyba psica pamiętała jak należy zachowywać się przy malutkich dzieciach, bo zawsze była bardzo grzeczna i cierpliwa.
Kazik stwierdził, że świetnie mu się myśli w towarzystwie żony i dziecka. Śmiał się, że gdy tylko bierze na ręce Aleksa lub obejmuje Teresę to w chwilę później wpadają mu do głowy różne dobre rozwiązania konstrukcyjne. W kilka dni później Teresa wręczyła mu dyktafon mówiąc - ile razy wpadnie ci coś mądrego i ważnego w kwestii tego nad czym rozmyślasz, to podziel się tym głosowo z tym pudełkiem, a na papier przelejesz to później. Kazik był nie tylko zachwycony tym pomysłem, ale i wzruszony. I to tak wielce, że opowiedział o tym swemu bratu. Kurczę - wybrała model, który jest w tej chwili na rynku naj- naj. Ciekawe kto jej doradził ?- zastanawiał się Krystian.
Internet- odpowiedział Kazik. Jak znam Tesię to przekopała pół internetu szukając opinii użytkowników - ma to tego jakąś niespotykaną cierpliwość. A mnie najbardziej rozczuliło to, że pomyślała o tym, co by mi ułatwiło pracę. Nie wiem skąd, ale ona zawsze wie, kiedy ja rozmyślam o temacie, który rozgryzam, bo wtedy nic nie mówi a w kwadrans później na stoliku ląduje kawusia i coś słodkiego do niej, Aleks zaraz znika z mego pola widzenia a Tesia albo znika razem z nim, albo siada w fotelu z książką lub coś "dziabie na drutach". I wolę, gdy ona jest ze mną w pokoju niż gdy znika. Mam naprawdę cudowne warunki do pracy. I dzielnie znosi nawet to, gdy jej czasem opowiadam nad czym pracuję a pytania, które mi wtedy zadaje świadczą o tym, że wie o czym ja mówię. I zastanawiam się skąd ona to wie. A tak ogólnie - uważam, że Tesia choć była jedynaczką to jest szalenie "uspołeczniona" - zero w niej egoizmu! Ten troglodyta Robert nie doceniał jej. Tesia dba i martwi się o wszystkich których lubi a tym, których kocha to chyba oddałaby nawet ostatnią kroplę krwi. Ma jakiś dar wczuwania się w cudze odczucia. Nadal mnie to zadziwia. Mam wrażenie, że to dziedziczne po rodzicach. Mało pamiętam jej mamę. No a tata to przecież chodząca dobroć, ja się z nim dogaduję lepiej niż kiedyś z naszym własnym tatą. Ciebie i Alinę traktuje tak samo jak nas. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że łatwiej o dogadanie się gdy się już jest dorosłym i na wiele spraw ma się taki sam pogląd.
A ja gdy pracuję to się zamykam w pokoju - muszę mieć do pracy ciszę, spokój i odosobnienie- stwierdził Krystian. Już nauczyłem Alinę, że wtedy się do mnie nie mówi, o nic się mnie nie pyta. Pewnie mam małą podzielność uwagi. Alina się wtedy czuje nieco urażona. Nie ma zielonego pojęcia o mojej pracy, o tym, że zachowanie pełnej dyskrecji to jeden z jej aspektów. Jestem pewien, że Tesia to rozumie, w końcu pracowała w takim dziale, który zbierał informacje o ludziach ale ich na forum publicum nie omawiał.
Kazik śmiał się - po prostu nie miałeś koło siebie o pięć lat młodszego brata, przy którym trzeba było cały czas uważać co się robi i jak się robi, żeby go nie uszkodzić lub żeby nie wypaplał czegoś rodzicom gdy zaczął już ćwierkać. Gdybyś miał, to szybko byś automatycznie sobie ową podzielność uwagi wyrobił.
A co do twojej pracy- po prostu wytłumacz jej, że nie zawsze twoimi klientami są sami uczciwi i poszkodowani ludzie, że czasem są i tacy nie kryształowi a mocno zmatowieni ale tych też w pewien sposób musisz bronić. I że musisz dbać o to, by każdy klient miał pewność, że zachowasz dyskrecję a publiczność nie dowie się więcej niż wymaga tego sprawa. Bo w tym wypadku Alina jest tylko publicznością. To, że jest twoją żoną nie sprawia, że automatycznie ma wiedzieć o twoich klientach to co ty o nich wiesz. Tesia wie gdzie pracuję, ale nie zwierzam się jej nad jakimi konstrukcjami myślę. Wie co już skonstruowałem, to nie jest tajemnica. Tajemnicą są pewne szczegóły, no ale one są chronione chociażby patentami i o tym z nią nie rozmawiam. Tesia boi się tylko tego, żebym latał. Wiem, to moja wina- gdy się w niej tak piekielnie zakochałem i jeszcze była z Robertem to powiedziałem jej, że mam ochotę ze sobą skończyć, bo kocham pewną mężatkę i nie mam szans na bycie z nią. Słowa nie pisnąłem, że to o nią chodzi.Kusił mnie też skok z ósmego piętra i wtedy Tesia mi powiedziała, że wyrządziłbym jej wielką krzywdę, bo jestem jej jedynym przyjacielem z którym może o wszystkim rozmawiać i że nie jest szczęśliwa w małżeństwie i gdy Robert wyjedzie na placówkę to ona z ulgą zostanie tu sama w Warszawie i po jakimś czasie wystąpi o rozwód. Dzieci nie mają, nikt na tym nie ucierpi. No a co było dalej to już wiesz. A o tożsamości owej mężatki dowiedziała się na krótko przed naszym ślubem. Doszliśmy wtedy zgodnie do wniosku, że byliśmy parą idiotów nazywając miłość przyjaźnią. Ale jestem przekonany, że obydwa uczucia muszą iść w parze, jeżeli ma to przetrwać latami.
No ale przecież gdzieś razem wyjeżdżaliście? - dziwił się Krystian. No tak, byliśmy w Baligrodzie, spaliśmy nawet w jednym domku, w jednym łóżku. Z tym, że ona spała a ja przełaziłem niemal całą noc po terenie. Nie wiem jak to zrobiłem, ale tego dnia wróciliśmy do Warszawy po objechaniu pętli - cud, że nie spowodowałem żadnego wypadku, bo spałem ze dwie godziny. Byłem niczym na dopingu, a jedyny doping to były uwielbiane przez Tesię orzechy laskowe w gorzkiej czekoladzie i kawa. Oboje sporo tego pochłonęliśmy.
No tak, masz rację, że powinienem pewne sprawy omówić z Aliną. Jakoś wydawało mi się to tak oczywiste, że nawet nie wpadłem na to, że może dla Aliny nie jest to takie oczywiste. Muszę o tym z nią porozmawiać, żeby rozumiała moje zachowanie. Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Wiesz, czasem mam wrażenie, że Alina i Tesia to siostry. Przyjaźnią się odkąd trafiły do liceum, przedtem się nie znały. One zawsze myślą o sobie wzajemnie. Gdy kiedyś wyraziłem zdziwienie tym faktem Alina mi powiedziała- tak właśnie wygląda prawdziwa przyjaźń. Z przyjaciółką chcesz się dzielić tym co dobre i wspomagać ją gdy spotka ją coś niedobrego. Alina powiedziała, że była zdziwiona tym, że Tesia wydała się za Roberta. Wtedy i ty i Robert podobaliście się jej, ale zdaniem Aliny Tesia uważała, że ty jesteś poza jej zasięgiem, że ona ci się nie podoba i że uważasz ją za zbyt dziecinną.
Podobać to mi się Tesia wtedy podobała, ale ja wtedy szukałem dziewczyny do seksu, a Tesia w moim odczuciu to była za porządna dziewczyna by była tylko do wyrka. Anka to mi sama do łóżka wlazła, nie miała żadnych oporów. A ja byłem taki naiwny, że aż strach. Gdy mi powiedziała, że jest w ciąży to sypialiśmy ze sobą już niemal rok. Nie bywaliśmy nigdzie razem, ale spółkowaliśmy. Wydawało mi się zawsze, że byłem jedynym użytkownikiem i dlatego jak ten głupek ożeniłem się. A powinienem był wpaść po rozum do własnej głowy, że zawsze to było z zabezpieczeniem. Dopiero po rozwodzie dotarły do mnie sygnały, że "użytkowników" mogło być więcej. Nasz tata też wykazał się naiwnością- nie mógł uwierzyć, że Anka była alkoholiczką. Bo on nie znał przecież nigdy żadnej kobiety-alkoholiczki no i nigdy nie widział Anki pijanej. Ale Tesia ją widziała, o czym potem dokładnie opowiedziała w sądzie. A ja po tej całej aferze wyjechałem. Dobrze mi to zrobiło.
Zmarnowaliśmy z Tesią dziesięć lat - gdybym wtedy nie związał się kretyńsko z Anką bylibyśmy cały czas razem. A Tesia, gdy to mówię, zawsze powtarza - tak pewnie musiało być, może wtedy to jeszcze nie był nasz czas. Tesia wyszła za Roberta gdy już byłem żonaty.
I wiesz co, dopiero gdy się pobraliśmy z Tesią zrozumiałem jak bardzo ważna jest w związku rozmowa i że podstawą dobrego związku jest nie tylko miłość i seks ale właśnie to wzajemne przedstawianie swojego punktu widzenia tak, by można ten świat oglądać razem i zachwycać się tym samym, do tego samego dążyć. Omawiamy razem zawsze i te ważne sprawy i te naprawdę mało istotne, o których każde z nas mogłoby z powodzeniem samo decydować i za którymś razem stwierdziliśmy, że może to jest dla kogoś z zewnątrz śmieszne że naradzamy się w jakim kolorze kupić zasłonę na balkon, ale jednocześnie to jest coś, co nas w jakiś sposób jeszcze bardziej scala. Staramy się jak najwięcej prac domowych robić razem - tym sposobem wiem, że bycie "panią domu" to nie jest rozrywka, jeśli chcemy by wszystko w tym domu dobrze funkcjonowało - to nie tylko mało fajna praca fizyczna, tu trzeba również sporo pomyśleć i zdobyć wpierw gdzieś te wiadomości. Nikt z nas nie rodzi się omnibusem. Tesia jest świetnym kierowcą i cudownym pasażerem obok kierowcy - świetnie obserwuje cały ruch drogowy, dobrze przewiduje, marzy mi się by z nią pojeździć po Europie, nie wpada z byle powodu w panikę. Niedawno doszedłem do wniosku, że jestem w pewnym sensie od niej uzależniony i że to jest cudowne uzależnienie. I życzę ci braciszku byś był tak samo uzależniony od swej żony jak ja. I mów jej często, jak najczęściej jak bardzo ją kochasz - warto. To działa lepiej niż kosmetyczka, fryzjer i masażysta razem wzięci.
Wiesz, szalenie żałuję, że rodzice nie poznali naszych żon, że nie mogli się cieszyć naszym szczęściem, że dzieci będą miały tylko jednego dziadka - powiedział Krystian. Ale jako ateista i heretyk w jednej osobie jestem przekonany, że jakimś cudem wiedzą o naszym szczęściu i cieszą się razem z nami. Popatrz - latamy w Kosmos, ale nie wiemy co się dzieje z naszą energią która nas ożywia.
c.d.n.