środa, 6 grudnia 2023

Córeczka tatusia - 51

 W poniedziałek, pomimo protestów Wojtka, Marta pojechała z teściem na te jego badania. Przezornie  wzięła  ze sobą  dla niego kanapki i dwie  butelki wody mineralnej niegazowanej. A ty będziesz cały czas przy mnie?- dopytywał  się teść. Nie, w trakcie badania to na pewno nie będę, ale będę  cały czas pod gabinetem. Gdy przyjedziemy to tak jak mówiła ta babka  w rejestracji - posadzę  cię pod gabinetem, który jest na I piętrze i pójdę do rejestracji, a stamtąd  wrócę do ciebie. 

Rano  sprawdziła czy ojciec ma  skarpetki bezuciskowe i nie za ciasną gumkę w talii swoich bokserek. Teść był przejęty a Marta się martwiła  jak  się będzie  czuł po tym badaniu  bo z opowieści tych co już mieli angiografię to wyglądało to dość hardcorowo, z tym że tamte osoby nie  miały angiografii bezinwazyjnej bo jeszcze nie było takiej nowoczesnej aparatury.

Pod Instytut zajechali za kwadrans ósma i......pilnowacz nieomal  wskoczył Marcie pod koła  bo, jak zaraz jej powiedział,  "trzymał dla niej  miejsce". Marta podziękowała, poprosiła  go jeszcze  by trzymał kciuki za jej tatusia, zaparkowała  i poszli do Instytutu. Marta odstawiła ojca pod gabinet, sama  zaniosła "świstek" do rejestracji, została pochwalona, że już przyjechali i  że ojciec  już siedzi pod gabinetem  zabiegowym, więc automatycznie będzie  pierwszy. Marta była nieco zdenerwowana, ale sympatyczna dziewczyna powiedziała, żeby się nie  denerwowała, bo to nie będzie wkłucie w tętnicę udową lub inną  a wkłucie  tylko w żyłę.  A na kontrast to niewiele osób ma uczulenie poza alergikami, którym nieomal wszystko szkodzi.  

Marta poszła pod gabinet  zabiegowy i powiedziała ojcu, że na  szczęście  nie będzie wkłucia w tętnicę udową lub inną, bo gdyby  było to musiałby zostać ze dwa lub trzy  dni w szpitalu, a tak to po  badaniu będą mogli jechać do domu. Zaraz  też wysłała  wiadomość do Wojtka, że już są pod zabiegowym i że nie będzie wkłuwania się w którąkolwiek tętnicę. A wynik badania będzie do odbioru za kilka dni. Wojtek odpisał, by tam gdzie wydają wyniki wpisać jego dane, bo to on je odbierze,   bo  nie ma problemu by wyjść z pracy gdy nie prowadzi danego dnia wykładów.

Teść gdy już  wchodził do gabinetu wezwany przez  pielęgniarkę  miał nieco przerażony wyraz twarzy a Marta upewniła go tylko, że będzie  cały czas pod  gabinetem i że na pewno będzie  wszystko dobrze. Chwilę później pod gabinet podeszła jakaś kobieta i zapytała  się czy Marta czeka w kolejce do tego gabinetu - Marta jej wyjaśniła, że nie. Kobieta  była  wyraźnie przerażona  czekającym ją badaniem i chciała koniecznie  rozmową z Martą rozładować swój strach, ale Marta wcale a wcale nie była w nastroju do rozmowy. 

Po blisko godzinie pielęgniarka poprosiła do gabinetu Martę - lekarz  się z nią przywitał i na "dzień dobry" poinformował ją, że badanie  wykazało, że ojciec jest po niewielkim zawale.  To można mieć zawał i o tym nie wiedzieć? - zdziwiła  się Marta. Można - przy lekkim  zawale lekarz internista może objawy pomylić z  silnym zapaleniem oskrzeli i moim  zdaniem tu właśnie  miało to miejsce. A na EKG to nie wychodzi?   Czasem nie wychodzi. No a co teraz będzie?- spytała Marta. 

Teraz będzie pani tatuś pod naszą opieką. Zmienimy lek na  nadciśnienie, wyślemy pana do sanatorium  specjalistycznego, tam się nauczy żyć z pozawałowym sercem. Dobrze, że już pracuje  tylko na pół etatu i że źródło utrapienia już nie ma z tatusiem kontaktu. Powinien codziennie chodzić na  spacery poza dniami gdy mróz już dochodzi do  -10 stopni, lub upał jest powyżej +25 stopni,  słońce pełne w porze letniej też nie jest  wskazane. Dobrze  byłoby gdyby tatuś teraz pojechał  do sanatorium - teraz to jeszcze mało atrakcyjna pora, więc powinny być miejsca. A poza tym to tam jest trochę prywatnych kwater w pobliżu tego sanatorium. Wielu pacjentów  woli mieszkać prywatnie a do sanatorium tylko przychodzić na posiłki i przepisane zabiegi.   

Lekarz, który pana do nas skierował  trafnie rozpoznał sytuację. Skierowanie będzie do odbioru  razem z opisem wyników badania. Przy okazji pobraliśmy i krew do badania. Powinien  pan  zawsze  mieć przy sobie to badanie krwi niczym kierowca rajdowy.  Bo w tych chorobach  serca to i 15 minut zwłoki może mieć tragiczny skutek. Ale ogólnie to nie jest jeszcze  z panem źle. I chyba  nie wymęczyliśmy pana za bardzo - mam nadzieję.  Nie, nie  czuję się źle po tym badaniu  - powiedział ojciec. Chociaż,  nie ukrywam, że trochę się bałem.

Gdy wyszli z  gabinetu pacjentka  która czekała na badanie bardzo  uważnie przyjrzała  się ojcu, ale Marta miała minę z gatunku "bez kija  nie podchodź"  i pacjentka tylko bezgłośnie otworzyła usta i  szybko   je zamknęła.   Podeszli jeszcze do okienka rejestracji i ojciec poprosił by dopięto do jego karty informację , że wyniki odbierze syn. 

Pilnowacz ucieszył się bardzo, że "starszy pan" nie został w szpitalu, Marta wcisnęła mu w rękę 2 monety i powiedziała - dobrze pan te kciuki trzymał, nie trzeba na  razie kłaść taty do szpitala.  Ile mu dałaś? spytał potem  teść. Dychę. Ojciec  westchnął - ty to wszystkich rozpieszczasz. Nie  rozpieszczam- ja po prostu robię to co mi  się opłaca. A poza tym nie  rozumiem co masz na myśli mówiąc, że  wszystkich rozpieszczam. Po prostu uważam, że lepiej ludzi rozpieszczać niż z nimi wojny toczyć. Ty tato też nas rozpieszczasz, bo nam obiadki  gotujesz, chociaż jest jasne jak  słońce, że mogłabym to robić  sama, bo co jak co,  ale gotować umiem. A Wojtek też potrafi gotować.  Mnie po prostu często żal tych różnych "wykolejeńców" bo najczęściej wszystkie uzależnienia powstają w okresie wczesnej młodości i często ich źródło jest jeszcze w  dzieciństwie. Nie każdy z nas miał szczęśliwe dzieciństwo i odpowiedzialnych i mądrych rodziców.

Ponieważ ojciec nie  chciał zjeść w poczekalni, pojechali prosto do  domu. Zjedli razem śniadanie, Marta poprosiła  by tego dnia ojciec wypił ze 2 litry wody, żeby jak najprędzej wypłukać z organizmu kontrast. Ojciec  się trochę  zastanawiał czy ma pojechać  do pracy  czy nie, ale Marta mu odradziła i że zamiast do pracy to mogą pójść do kwiaciarni po Misię i z nią razem pokrążyć  po  spokojnych osiedlowych ulicach. A wracając   zrobią niewielkie zakupy, a potem to ona się trochę pouczy a tata może spokojnie poleżeć i poczytać. Przejrzą też na internecie  jak  się prezentuje Nałęczów i jak się tam jedzie, bo jakoś jak dotąd to nigdy tam nie  byli.  Poczytają opinie kuracjuszy, a ojciec orzekł, że on woli dopłacić do tego  biznesu i mieszkać prywatnie a nie  w sanatorium. A Marta stwierdziła, że mogą  się nawet wybrać w sobotę lub  niedzielę na rekonesans i wszystko zobaczyć na  miejscu. Bardzo się ojcu ten projekt  spodobał.

Tato - ile razy będziesz w nieco gorszym nastroju to wtedy najzwyczajniej w świecie nocuj u nas - jest wystarczająca ilość pokoi i w niczym nam twoja obecność  nie przeszkadza. Jak sam widzisz stan psychiczny też ma  znaczenie. Już nawet trwają badania nad powiązaniem  umysł - serce.  No i gdy będziesz się nieco gorzej  czuł pod jakimkolwiek względem to zaraz masz mnie lub Wojtkowi to powiedzieć. Nie  chcę cię ciągle  wypytywać jak  się czujesz, bo to będzie dla ciebie mało fajne,  po prostu  jeśli tylko coś ci  się wyda dziwne lub nietypowe w twoim samopoczuciu to od  razu to zgłoś mnie lub Wojtkowi. Jak sam widzisz przeszedłeś zawał i jakiś durny konował go nie rozpoznał. I jakbyś zaczął kaszleć i odczuwać jakiś ból w klatce piersiowej tak mniej więcej w odległości szerokości dwóch dłoni poniżej nasady szyi  na środku to musisz to natychmiast nam zgłosić.  No przecież serce jest  po lewej stronie - stwierdził tata. Teoretycznie tak, a praktycznie po lewej stronie  mostka. I dlatego leżenie na lewym  boku nie  szkodzi sercu i do operacji tną  mostek, a nie przecinają żeber po lewej stronie. 

Tak naprawdę to podziwiam kardiochirurgów i nawet nie  dziwię się, że najczęściej to nieco zarozumialcy i mają  się za lepszych chirurgów od innych. Ja w ogóle tak naprawdę podziwiam wszystkich chirurgów - to jednak potrzeba sporo odwagi by majstrować we wnętrzu żywego organizmu. Andrzej - ten lekarz, który skierował  cię na operację do swego kolegi, to choć operuje codziennie to twierdzi, że przed każdym pierwszym cięciem czuje się tak, jakby  to była jego pierwsza operacja  w życiu, choć każdy planowy  zabieg ma wcześniej przemyślany. Tyle  tylko, że każdy pacjent to w pewnym sensie terra incognita, wszak nikt nie jest przezroczysty i dopóki nie rozkroisz to nie wiesz co ma  w środku i w jakim stanie. Tak zupełnie szczerze - znamy się z Wojtkiem od wielu lat, a pomimo tego czasem zaskakują nas wzajemnie nasze  reakcje na różne  sprawy.  Na  szczęście oboje nauczyliśmy się przez te lata nie  ukrywać tego co nas dziwi lub się nie podoba. Nadal mamy wobec  siebie tę dziecięcą szczerość i chyba dzięki temu wszystko między nami dobrze  się układa.

Wojtek w 100%  zaakceptował weekendowy wyjazd do Nałęczowa i postanowili pojechać tam w  sobotę. Pati była kilka  razy w Nałęczowie, raz na wczasach a innym  razem odwiedzała  koleżankę, która tam była na leczeniu  sanatoryjnym. Ładny ten Nałęczów- stwierdziła-  rozbudował się a z uwagi na klimat wszystkie  sanatoria  przyjmują teraz  głównie  sercowców. No nie  wiem, czy to dobry pomysł by twój teść mieszkał poza  sanatorium- jeśli dopłaci do tego co oferuje  ZUS to na pewno dostanie pojedynczy pokój. Tam powstała masa nowych sanatoriów a  te starsze są odremontowane i sporo jest pokoi jednoosobowych. Jest tam  też kilka  Szpitali Uzdrowiskowych i to bardzo dobra  sprawa, bo jednak sporo jest osób po operacjach kardiologicznych i tam dochodzą do zdrowia. No oczywiście  po operacji raczej nikt nie  zatańczy w balecie nawet po pobycie  w takim szpitalu, ale przynajmniej będzie  miał dobre warunki do rekonwalescencji.  

Dobrze Martuniu, że wysłałaś teścia  na te badania do kardiologa. Trochę mnie  dziwi, że nie  wyszło twojemu teściowi na EKG, że miał zawał. No ale jednak coś się temu lekarzowi nie spodobało w tym jego  sercu, skoro go wysłał do Instytutu. Ale znam kogoś, u którego na SORze  nie rozpoznano zawału w trakcie jego trwania i dopiero  gdy któryś z lekarzy wpadł na pomysł, by zrobić badanie  USG przezprzełykowe okazało się, że jest zawał i facet natychmiast wylądował na stole operacyjnym.  I co? - zapytała Marta. No i uratowali faceta. Tylko nie wiem po co, bo jak chlał tak nadal chleje. Tyle  tylko,  że zamiast wódką  zapija  się czerwonym winem. Teraz to podobno pije  z rozpaczy, bo mu żona umarła, a tak dokładnie to sama sobie pomogła by umrzeć. To okropne - stwierdziła Marta. Nooo, okropne - zgodziła się  z nią Pati.  Ale ona nie potrafiła od niego odejść bo wciąż miała nadzieję, że on się zmieni i przestanie pić. Naiwność ludzka jest bezgraniczna. A do tego Nałęczowa nie bierzcie Misi, zostanie u nas.

Gdy Marta z Wojtkiem  wracali do  domu zahaczyli o Delikatesy i Marta powiedziała - spójrz - najdłuższa kolejka jest do  działu, w którym jest sprzedawany alkohol. Dobrze, że mamy jeszcze   w domu czekoladę. Pomyślałam, że może byłoby dla  twego taty dobrze, by trochę pomieszkał z nami - bo nie mogę  się  oprzeć wrażeniu, że jest trochę przerażony. Mamy przecież cztery pokoje, więc się spokojnie pomieścimy. Mieściliśmy się z moim tatą to i z twoim się pomieścimy. A jak wróci z sanatorium to już będzie na pewno w lepszej kondycji psychicznej. A do czasu jego wyjazdu to będziemy przygotowywać więcej "gotowców" by nie sterczał przy garnkach.  Mam nadzieję, że twoja mama nie nawiedzi nas szybko. Bo jak na razie to kontakt  z nią  wyraźnie  szkodzi twemu tacie  na  zdrowiu. 

Wojtek chwilkę milczał i powiedział - a jesteś pewna, że nie będziesz się czuła skrępowana jego pobytem?  Nie, nie będę skrępowana, bo jak zapewne zauważyłeś nie mam zwyczaju biegać nago po mieszkaniu, a twój tata dba o porządek i nie rozrzuca wszędzie  swoich rzeczy. Misia już go w pełni zaakceptowała. W tej drugiej sypialni szafa jest prawie  pusta. Podleczy się w tym sanatorium i na pewno  dojdzie  do siebie. Ta heca z matką naprawdę  mu zaszkodziła. Pomożemy mu tylko w zabraniu jakichś  rzeczy z jego mieszkania, żeby sam tego nie  taszczył do i z  samochodu. Wojtek objął Martę i powiedział - też o tym myślałem a ty to zaproponowałaś. Ja dziś  zatelefonuję do matki i powiem jej by przypadkiem znów nas nie nawiedziła.

Marta uśmiechnęła  się - tylko na nią nie krzycz, bo krzyk jest i prowokacją i jednocześnie w pewnym  stopniu wyrazem bezradności. A my wszak nie jesteśmy bezradni. Trochę  szkoda, że musimy  czekać na to skierowanie, ale tak jest  zawsze- jedni prowadzą badania a inni potem opisują wyniki.

                                                              c.d.n.