Likwidacja jeżyn przeciągnęła się długo w noc. Ciemności nocy rozświetlała delikatnie jedna z nocnych lampek, którą Leszek przyniósł z sypialni i ustawił na podłodze. Przez zielony abażurek z gęstego tiulu, lub podobnego do niego materiału, sączyło się nastrojowe światło, w którym wszystko stało się nieco odrealnione.
Opowiedz mi coś o sobie - poprosił Leszek. Tak mało o tobie wiem i chcę się więcej o tobie dowiedzieć od ciebie, a nie od innych. Jesteś od Adeli starsza o dwa lata, więc coś się przez te lata wszystkie lata działo w twoim życiu. Wandzia westchnęła - zapewniam cię, że nic ciekawego ani porywającego, a ja nie umiem opowiadać o sobie. Poza tym nie wiem co cię interesuje, więc może lepiej ty zadawaj mi pytania, a ja ci na nie odpowiem. Przyrzekam, że to będzie prawda, ale może się też zdarzyć, że na niektóre pytania nie odpowiem ci dziś, bo prawie się nie znamy. I mam nadzieję, że ty też mi opowiesz trochę o sobie.
Leszek uśmiechnął się- zgoda, ale chyba jednak założę coś na siebie, już mnie nie ogrzewa ciepło twoich rączek. Chyba założę dres i zamknę okna w sypialniach. A tobie nie jest chłodno? Może ci przynieść kocyk? Nie, dziękuję, ja chyba wskoczę w sweter, mam taki długi, aż do kolan. Ooo i skarpetki założę. Gdy oboje znów znaleźli się w kuchni Leszek zaproponował by napili się herbaty owocowej - dużego wyboru nie ma, ale może być z dzikiej róży lub limonkowa. Wanda wybrała z dzikiej róży, a Leszek powiedział- ja też tę wolę.
Wprawdzie jestem od ciebie sporo starszy to też właściwie niewiele ciekawego mam o sobie do opowiedzenia. Byłem żonaty - krótko, bo krótko, ale jednak. Ożeniłem się natychmiast po skończeniu studiów, gdy robiłem specjalizację. Mam syna, już pełnoletniego, tyle tylko, że coraz częściej mam podejrzenie, że to nie jest mój syn. Dopiero po latach dotarły do mojej świadomości pewne fakty, że być może to dziecko innego faceta. A ja, zarobiony niczym koło młyńskie nie za bardzo wówczas kontaktowałem. Po prostu wszyscy młodzi lekarze w czasie swej specjalizacji są szalenie "zarobieni", a do tego marnie wynagradzani.
A co do syna - przerwał naukę i podobno wyjechał do pracy w Norwegii. Tyle wiem od byłej. Przez te wszystkie lata po rozwodzie syn przylatywał do mnie tylko wtedy gdy potrzebował pieniędzy ewentualnie chciał by mu coś kupić. Przestał gdy odmówiłem mu kupna motocykla. Konsultowałem się z prawnikiem, to przyjaciel Emila i Adeli. Wiem co mam zrobić gdy uda mi się zbudować nowy związek by nowa partnerka i ewentualne dziecko byli zabezpieczeni. Wiem, że wielu kolegów w mojej specjalności ma w swych związkach "pod górkę", bo ich partnerkom się wydaje, że oglądanie kobiet z odwrotnej perspektywy jest równoważne ze zdradą małżeńską. A dla normalnie myślącego faceta to taka sama atrakcja jak dla laryngologa oglądanie zaropiałych migdałków w gardle. Nie wykluczam, że są i inaczej myślący i postępujący ginekolodzy - w końcu każdy z nas jest inny. W przetrwaniu tych wszystkich zawirowań życiowych ogromnie pomogli mi moi rodzice. Trochę za wcześnie odeszli, ale ja przyszedłem na świat gdy już byli 20 lat po ślubie.
Nie jestem związany z jakąkolwiek kobietą, chyba jestem trochę niedzisiejszy. Od lat przyjaźnię się z Adelą - byłem w niej wręcz zakochany, o czym wie Emil. Ale ona wtedy była z kimś, a potem niestety dla mnie, spotkała Emila. I teraz kocham ich oboje, są moimi przyjaciółmi. A tę malutką księżniczkę wprost uwielbiam. Może to irracjonalne co ci teraz powiem, ale podobnie jak Adela uważam, że wszystko co nas spotyka ma jakiś ukryty sens - spotkałem ciebie i ty, nie znając mnie wcale, ogromnie mi pomogłaś, a wcześniej pomogłaś Emilowi i jego rodzicom. Ale pomijając tę kwestię - podobasz mi się ogromnie, rozczula mnie twa dobroć i delikatność. Martwi mnie trochę twoje zdrowie, ale zrobię co tylko będzie w mojej mocy byś wydobrzała w stu procentach. Mam tylko jedną prośbę do ciebie - pytaj mnie o wszystko co ci się wydaje niejasne w moim postępowaniu, mów dużymi, drukowanymi literami o wszystkim co ci się nie podoba z tego co robię i mówię. Bez tego nie ma prawdziwej przyjaźni ani i innego uczucia. Wiem , że nie jestem zbyt porywającym facetem, że za mało mówię kobietom komplementów, że może zbyt dużo pracuję. Teraz jednak już mniej niż kiedyś i mam zdecydowanie dużo mniejszą "nerwówkę" niż wtedy gdy miałem własną praktykę. Własna praktyka to szalenie duże obciążenie psychiczne. Odpowiedzialność za zdrowie pacjentów jest taka sama czy na własnej praktyce czy w jakiejś przychodni publicznej czy też w szpitalu, ale odpadła mi troska o to by było odpowiednie zaopatrzenie gabinetu w środki potrzebne do mojej pracy. Tu już nie muszę się tym martwić.
Wanduś, a ty chciałaś przed tą swoją chorobą przyjść do mnie na wizytę, potem chorowałaś a ja z kolei szybko zlikwidowałem gabinet. Możesz mi powiedzieć co było przyczyną, że chciałaś przyjść na wizytę?
Wanda dość długo milczała, w końcu powiedziała - spotkałam się z niewidzianymi dawno koleżankami ze studiów i dałam się namówić na imprezę weekendową, która była na działce rodziców jednej z nich. Było też kilku kolegów z roku. Większość koleżanek i kolegów już w związkach, niektórzy już z przychówkiem. Ale na działkę do Ewy wszyscy przyjechali bez swych "drugich połówek". Gdy wyraziłam swe zdziwienie, to się dowiedziałam, że jestem mocno opóźniona w rozwoju społecznym, bo nie ciąga się swoich żon i mężów na spotkanie z kolegami i koleżankami z dawnych lat. Było sporo alkoholu, ale wódki nie było. Wypiłam , z tego co pamiętam, dwa kieliszki wina, nawet jadłam jakieś kanapki, trochę tańczyłam i urwał mi się film. Ocknęłam się w niedzielę, we własnym łóżku, przy którym na fotelu spał jeden z moich kolegów. Głowa mi pękała z bólu i nijak nie mogłam pojąć jak ja tu dotarłam i co robiłam. Wstałam, co go wcale nie obudziło, poszłam do łazienki, potem zrobiłam kawę i wróciłam do pokoju. On nadal spał. Obudziłam go i spytałam skąd się tu wziął, bo nie pamiętam bym go do siebie zapraszała. Stwierdził, że znalazł mnie około trzeciej nad ranem niemal nieprzytomną na schodkach z tyłu domku i na szczęście miałam ze sobą torebkę a w niej dokumenty i klucze od mieszkania, więc mnie zgarnął, a że był niemal całkiem trzeźwy bo tylko piwo pił, to mnie odwiózł do mojego domu. Pewnie trafiłaś na kieliszek wina z jakimś prochem- powiedział- i zapewne był to przypadek. Pierwszy i ostatni raz byłem z tą bandą. Ponieważ normalnie oddychałaś nie zawiozłem cię na pogotowie, według mnie tętno masz normalne. I gdy cię następny raz ktoś z tej bandy zaprosi to może lepiej nie przyjmuj zaproszenia. W każdym razie ja na pewno więcej się z nimi nie spotkam. I nie zgłaszaj lepiej tego na policję, bo jest więcej niż pewne, że policja będzie zdania, że jesteś po prostu ćpunką i sama coś łyknęłaś popijając procha winem. Mówił mi Zbyszek R., że oni dość regularnie tu imprezują, a że działka na uboczu to ani hałas ani pałętające się nocą osoby nikomu nie przeszkadzają.
No i zgodnie z jego radą nie zgłosiłam tego na policję - tym bardziej, że nie miałam żadnych dowodów własnej "niewinności". Po jakimś czasie do mnie dotarło, że może to była pigułka gwałtu i zaczęłam się zastanawiać, czy nie byłam zgwałcona. No i chciałam pójść z tym do jakiegoś lekarza i pomyślałam o tobie, ale siostra twierdziła, że ty już nie przyjmujesz nowych pacjentek. I tylko zrobiłam prywatnie badanie czystości, ale wszystko było w porządku. A niedawno pomyślałam, żem już dość leciwa jak na dziewictwo i chciałam chirurgicznie pozbyć się tego fantu. No ale zachorowałam, a potem ty przestałeś praktykować. Jak widzisz, niezbyt równo mam pod sufitem, bo czekam na takiego, dla którego nie będę chwilową zabawką.
Leszek długo milczał, w końcu powiedział- masz bardzo równo pod sufitem i nietrudno mi sobie uzmysłowić, że przeszłaś przez piekło wtedy. Teraz jest dla mnie zrozumiały twój dystans i twoja wyraźna nieufność do mężczyzn. Dziękuję ci, że jednak mi zaufałaś. I wiedz, że nigdy nie będziesz dla mnie zabawką i nie zawiodę twego zaufania i nigdy cię nie oszukam. Żyję już dostatecznie długo by wiedzieć coś o życiu i orientować się we własnych uczuciach. Bardzo, bardzo cię lubię i chcę byśmy się lepiej poznali i spędzali ze sobą znacznie więcej czasu.
A nie zanudzisz się ze mną? Nie - nie zanudzę, ale będę pilnował byś więcej nie przyjmowała zaproszenia na jakieś dziwne imprezy. Jesteś dla mnie terra incognita i mam wiele do odkrywania. Tak naprawdę niemal nic o tobie nie wiem. Nie wiem jakie książki lubisz czytać, czy lubisz bywać w teatrze, jakiej muzyki słuchasz, jakie kolory preferujesz, co lubisz jeść na śniadanie a co na kolację, gdzie lubisz spędzać wakacje, czy wolisz morze czy może góry. Chcę się tego wszystkiego dowiedzieć i wiele innych rzeczy, bardziej intymnych. Już wiem, że lubię twój dotyk, jest dla mnie kojący ale i podniecający. Mam ogromną ochotę zanurzyć ręce w twoich rozpuszczonych włosach, w których naprawdę jest ci ślicznie. Chcę ci się przyglądać z bliska gdy się kąpiesz, podglądać cię gdy śpisz i zastanawiać się co ci się śni. Chcę poznać smak twoich ust, poznać dotykiem krągłość twych piersi, być z tobą tak blisko by czuć bicie twego serca, być z tobą i w tobie. Pozwolisz mi na to wszystko? Wiem, że chwilami przynudzam, ale na pewno będę mniej przynudzał zajęty poznawaniem ciebie. Po raz pierwszy od wielu lat jestem zdecydowany spróbować ułożyć sobie życie od nowa. Jak dotąd to jesteś jedyną kobietą od chwili mojego rozwodu, której to wszystko powiedziałem. I właściwie w ogóle jedyną. Nigdy nie myślałem tak o byłej i nigdy jej czegoś takiego nie powiedziałem.
Jeszcze nikt mi czegoś tak cudownego nie powiedział - wyszeptała Wanda. I wierzę, że mówisz szczerze. Czy wiesz, że od chwili gdy zacząłeś tę rozmowę ani na moment nie przestałeś mi patrzeć prosto w oczy? Czuję się tak, jakbym siedziała w twoim mózgu. Ja też chcę byśmy się bliżej poznali, a o tobie wiem tylko, że jesteś bardzo dobrym specjalistą, że twoja praca naukowa jest szalenie ważna i wiem, że jesteś wielce lojalnym przyjacielem. I wiem, czuję to, że mnie nie skrzywdzisz. I mam straszną tremę, bo boję się, że mój brak doświadczenia może być jednak dość dotkliwy. Moja wiedza w temacie spraw damsko -męskich jest czysto teoretyczna. I jesteś pierwszym mężczyzną z którym tak szczerze o tym rozmawiam.
Wanduś, bycie we dwoje wymaga od obu stron uczenia się partnera, otwarcia oczu na niego. To, że kiedyś jakiejś kobiecie było ze mną dobrze pod wieloma względami nie oznacza, że tak samo będzie innej. I to właśnie dlatego, że jest inna. Po prostu w każdy związek trzeba włożyć sporo dobrej woli jeśli się chce by był udany i dał obojgu szczęście. A ja chcę byś była ze mną szczęśliwa.
c.d.n.