poniedziałek, 31 października 2022

Trudny wybór - 143

 Likwidacja jeżyn przeciągnęła  się długo  w noc. Ciemności nocy rozświetlała delikatnie jedna  z nocnych lampek, którą Leszek przyniósł z  sypialni i ustawił na podłodze. Przez zielony abażurek z gęstego tiulu, lub podobnego do niego materiału, sączyło  się nastrojowe  światło,  w którym wszystko stało się nieco odrealnione. 

Opowiedz mi coś o sobie - poprosił Leszek. Tak mało o tobie  wiem i chcę się  więcej o tobie   dowiedzieć od  ciebie, a nie od innych. Jesteś od Adeli starsza o dwa lata, więc coś  się przez te lata wszystkie lata działo w twoim życiu.  Wandzia  westchnęła - zapewniam  cię, że nic ciekawego ani porywającego, a ja nie umiem opowiadać o sobie. Poza tym nie  wiem co cię interesuje, więc może lepiej ty zadawaj mi pytania, a ja ci na nie odpowiem. Przyrzekam, że to będzie  prawda, ale może się też  zdarzyć, że na niektóre pytania nie odpowiem ci dziś, bo prawie się nie  znamy. I mam nadzieję, że ty też mi opowiesz trochę o  sobie. 

Leszek uśmiechnął się- zgoda, ale chyba jednak założę coś na siebie, już mnie  nie ogrzewa  ciepło twoich rączek. Chyba  założę dres i zamknę okna w sypialniach. A tobie  nie jest chłodno? Może ci przynieść kocyk? Nie, dziękuję, ja chyba wskoczę w sweter, mam taki długi, aż do kolan. Ooo i skarpetki założę. Gdy oboje znów znaleźli się w kuchni Leszek zaproponował by napili się herbaty owocowej - dużego wyboru nie ma, ale może być z dzikiej róży lub  limonkowa. Wanda wybrała z dzikiej  róży, a Leszek powiedział- ja też tę  wolę. 

Wprawdzie jestem od  ciebie  sporo starszy to też właściwie  niewiele  ciekawego mam o sobie  do opowiedzenia. Byłem żonaty - krótko, bo krótko,  ale jednak. Ożeniłem się natychmiast po  skończeniu studiów, gdy robiłem specjalizację. Mam syna, już pełnoletniego, tyle  tylko, że coraz  częściej mam podejrzenie, że to nie jest mój syn. Dopiero po latach dotarły do mojej świadomości pewne fakty, że być może to dziecko innego faceta. A ja, zarobiony niczym koło młyńskie nie  za bardzo wówczas kontaktowałem. Po prostu  wszyscy młodzi lekarze w czasie swej specjalizacji są  szalenie "zarobieni", a do tego marnie wynagradzani. 

A co do syna - przerwał naukę i podobno wyjechał do pracy w Norwegii. Tyle wiem od  byłej. Przez te wszystkie lata po rozwodzie  syn przylatywał do mnie  tylko wtedy gdy potrzebował pieniędzy ewentualnie  chciał by mu  coś  kupić. Przestał gdy odmówiłem mu kupna  motocykla. Konsultowałem się z prawnikiem, to przyjaciel Emila i Adeli. Wiem co mam zrobić gdy uda mi  się zbudować nowy związek by nowa partnerka i ewentualne dziecko byli zabezpieczeni. Wiem, że wielu kolegów  w mojej specjalności ma w swych związkach "pod górkę", bo ich partnerkom się wydaje, że oglądanie kobiet z odwrotnej perspektywy jest równoważne ze zdradą małżeńską. A dla normalnie myślącego faceta to taka sama atrakcja jak dla  laryngologa oglądanie zaropiałych migdałków  w gardle. Nie wykluczam, że są i inaczej myślący i postępujący ginekolodzy - w końcu każdy z nas jest inny. W przetrwaniu tych  wszystkich zawirowań życiowych ogromnie pomogli mi moi rodzice. Trochę za wcześnie odeszli,  ale ja  przyszedłem na świat gdy już byli 20 lat po ślubie. 

Nie jestem związany z jakąkolwiek kobietą,  chyba jestem trochę niedzisiejszy. Od lat przyjaźnię się z Adelą - byłem w niej wręcz  zakochany, o  czym wie Emil. Ale ona wtedy była  z kimś,  a potem niestety  dla  mnie, spotkała Emila. I teraz kocham ich oboje, są moimi przyjaciółmi. A tę malutką księżniczkę wprost uwielbiam. Może to irracjonalne co ci teraz powiem, ale podobnie jak  Adela uważam, że wszystko co nas spotyka ma jakiś ukryty sens - spotkałem ciebie i ty, nie znając  mnie  wcale, ogromnie  mi pomogłaś, a wcześniej pomogłaś Emilowi i jego rodzicom. Ale pomijając tę kwestię - podobasz mi się ogromnie, rozczula  mnie  twa  dobroć i  delikatność. Martwi mnie trochę twoje zdrowie, ale  zrobię co tylko będzie w mojej mocy byś wydobrzała  w stu procentach. Mam tylko jedną prośbę do ciebie - pytaj mnie o wszystko co ci się wydaje niejasne  w moim postępowaniu, mów dużymi, drukowanymi literami o wszystkim co ci się nie podoba z tego co robię i mówię. Bez tego nie ma prawdziwej przyjaźni ani i innego uczucia. Wiem , że nie jestem zbyt porywającym facetem, że za mało mówię kobietom komplementów, że może  zbyt dużo pracuję. Teraz jednak już mniej niż kiedyś i mam zdecydowanie dużo mniejszą "nerwówkę" niż wtedy gdy miałem własną praktykę. Własna praktyka to szalenie  duże obciążenie psychiczne. Odpowiedzialność za zdrowie pacjentów jest taka sama czy na własnej praktyce czy w jakiejś przychodni publicznej  czy też w  szpitalu, ale odpadła  mi troska o to by było odpowiednie zaopatrzenie gabinetu w środki potrzebne  do mojej pracy. Tu już nie muszę się  tym martwić.

Wanduś, a ty chciałaś przed  tą swoją chorobą przyjść do mnie na  wizytę, potem chorowałaś a ja z kolei szybko zlikwidowałem gabinet. Możesz mi powiedzieć  co było przyczyną, że chciałaś przyjść na wizytę?

Wanda  dość  długo  milczała,  w końcu powiedziała - spotkałam się z niewidzianymi dawno koleżankami ze studiów i  dałam się namówić  na imprezę  weekendową, która była na działce rodziców jednej  z nich. Było też kilku kolegów  z roku. Większość koleżanek i kolegów już w  związkach, niektórzy już z przychówkiem. Ale na działkę do Ewy  wszyscy przyjechali bez swych "drugich połówek". Gdy wyraziłam swe  zdziwienie, to się dowiedziałam, że jestem mocno opóźniona w rozwoju społecznym, bo nie  ciąga się  swoich żon i mężów na  spotkanie  z kolegami i koleżankami z dawnych lat. Było sporo alkoholu, ale wódki nie  było. Wypiłam , z tego co pamiętam, dwa kieliszki wina, nawet jadłam jakieś kanapki, trochę tańczyłam i  urwał mi  się film.  Ocknęłam się w niedzielę, we własnym łóżku, przy którym na fotelu spał jeden z moich kolegów. Głowa mi pękała  z bólu i nijak  nie mogłam pojąć jak ja tu  dotarłam i co robiłam. Wstałam, co go wcale nie obudziło, poszłam do łazienki, potem zrobiłam kawę i wróciłam do pokoju. On nadal spał. Obudziłam go i spytałam skąd  się tu  wziął, bo nie pamiętam bym go do siebie  zapraszała. Stwierdził, że znalazł mnie około trzeciej nad  ranem niemal nieprzytomną na schodkach z tyłu domku i na  szczęście  miałam ze sobą torebkę a w niej dokumenty i klucze od  mieszkania,  więc mnie  zgarnął, a że był niemal całkiem trzeźwy bo tylko piwo pił, to mnie odwiózł do mojego domu.  Pewnie trafiłaś na kieliszek wina z jakimś prochem- powiedział- i zapewne był  to przypadek. Pierwszy i ostatni raz  byłem z tą bandą. Ponieważ normalnie oddychałaś nie  zawiozłem cię na pogotowie, według mnie tętno masz normalne. I gdy cię następny raz ktoś z tej bandy zaprosi to może lepiej  nie przyjmuj zaproszenia. W każdym razie ja na pewno więcej się z nimi nie  spotkam.  I nie  zgłaszaj lepiej tego na policję, bo jest więcej niż pewne, że policja będzie  zdania, że jesteś po prostu ćpunką i  sama coś łyknęłaś popijając procha  winem. Mówił mi Zbyszek R., że oni dość regularnie tu imprezują,  a że działka na uboczu to ani hałas ani pałętające się nocą osoby  nikomu nie przeszkadzają. 

No i  zgodnie z jego radą nie zgłosiłam tego na policję - tym bardziej, że nie miałam żadnych dowodów własnej "niewinności".  Po jakimś czasie  do  mnie  dotarło, że może to była pigułka  gwałtu i  zaczęłam się zastanawiać, czy  nie  byłam zgwałcona.  No i chciałam pójść z tym do jakiegoś lekarza i pomyślałam o tobie, ale siostra twierdziła,  że ty już nie przyjmujesz nowych pacjentek. I tylko zrobiłam prywatnie badanie czystości, ale wszystko było w porządku. A niedawno pomyślałam, żem już dość leciwa jak na  dziewictwo i chciałam chirurgicznie pozbyć  się tego fantu. No ale zachorowałam, a potem  ty przestałeś praktykować. Jak widzisz, niezbyt równo mam pod  sufitem, bo czekam na takiego, dla którego nie będę chwilową zabawką. 

Leszek długo milczał,  w końcu powiedział- masz bardzo równo pod  sufitem i nietrudno  mi sobie uzmysłowić, że przeszłaś przez piekło wtedy. Teraz jest dla mnie zrozumiały twój dystans i twoja wyraźna nieufność do mężczyzn. Dziękuję ci, że jednak mi  zaufałaś. I wiedz, że nigdy nie będziesz  dla mnie zabawką i nie zawiodę twego zaufania i nigdy cię  nie oszukam. Żyję już dostatecznie  długo by wiedzieć coś o życiu i orientować się we  własnych uczuciach. Bardzo, bardzo  cię lubię i chcę byśmy  się lepiej poznali i  spędzali  ze sobą znacznie  więcej czasu.

A nie zanudzisz się ze mną? Nie - nie zanudzę, ale będę pilnował byś więcej nie przyjmowała  zaproszenia na jakieś dziwne imprezy. Jesteś dla  mnie terra incognita i mam wiele do odkrywania. Tak naprawdę niemal  nic o tobie nie wiem. Nie wiem jakie książki lubisz  czytać, czy lubisz bywać w teatrze, jakiej muzyki słuchasz, jakie kolory preferujesz, co lubisz jeść na śniadanie a co na kolację, gdzie lubisz spędzać wakacje, czy wolisz morze  czy może  góry. Chcę się tego wszystkiego dowiedzieć i wiele innych rzeczy, bardziej intymnych. Już wiem, że lubię twój dotyk, jest dla mnie kojący ale i podniecający. Mam ogromną ochotę zanurzyć ręce w twoich rozpuszczonych  włosach,  w których naprawdę jest ci  ślicznie. Chcę ci się przyglądać  z bliska gdy się kąpiesz, podglądać  cię gdy  śpisz i zastanawiać  się co  ci się śni. Chcę poznać smak twoich ust, poznać dotykiem krągłość twych  piersi, być z tobą tak blisko by czuć bicie twego serca, być z tobą i w tobie. Pozwolisz mi na  to wszystko? Wiem, że chwilami przynudzam, ale na pewno będę mniej przynudzał zajęty poznawaniem  ciebie. Po raz pierwszy od wielu lat jestem zdecydowany spróbować ułożyć sobie życie od  nowa. Jak dotąd to jesteś jedyną kobietą od chwili mojego rozwodu, której to wszystko powiedziałem. I właściwie w ogóle jedyną. Nigdy nie myślałem tak o byłej i nigdy jej czegoś takiego nie powiedziałem.

Jeszcze nikt mi czegoś tak cudownego nie powiedział - wyszeptała  Wanda.  I wierzę, że mówisz szczerze. Czy  wiesz, że od chwili gdy zacząłeś tę rozmowę ani na  moment nie przestałeś mi patrzeć prosto w oczy? Czuję się tak, jakbym siedziała w twoim mózgu. Ja też chcę byśmy się bliżej poznali, a o tobie  wiem tylko, że jesteś bardzo dobrym specjalistą, że twoja praca  naukowa jest szalenie  ważna i wiem, że jesteś wielce lojalnym przyjacielem. I wiem,  czuję to, że mnie  nie skrzywdzisz. I mam straszną tremę, bo boję się, że mój brak doświadczenia może być jednak dość dotkliwy. Moja  wiedza w temacie spraw damsko -męskich jest czysto teoretyczna. I jesteś pierwszym mężczyzną z którym tak szczerze o tym rozmawiam.

Wanduś, bycie we  dwoje wymaga od  obu stron uczenia  się partnera, otwarcia oczu na niego. To, że kiedyś jakiejś kobiecie  było ze mną dobrze pod  wieloma względami nie oznacza, że tak samo będzie innej. I to właśnie  dlatego, że jest inna. Po prostu  w każdy związek trzeba  włożyć sporo dobrej  woli jeśli się  chce  by był udany i dał obojgu  szczęście. A ja  chcę byś była ze mną szczęśliwa.

                                                                             c.d.n.