poniedziałek, 20 lutego 2023

Lek na wszystko? - 59

 Powoli życie w domu Aliny i Krystiana normalizowało się. Krystian coraz dłużej bywał poza  domem i nawet zatelefonował  do Teresy  dziękując jej za wskazanie kto im   może pomóc.  Według  niego Alina już zrobiła  niewielki postęp - już nie ma oczu pełnych łez gdy mały zaczyna płakać. I nawet  waży małego przed i po karmieniu i  nie zabiera mu piersi gdy tylko na moment przestanie  ssać. Gdy mały płacze to wpierw  sprawdza czy aby nie ma  mokrego pampersa i odważyła  się sama przesmarować mu pępuszek. Krystian  się zwierzył Teresie, że zamierza zaangażować na stałe pomoc do dziecka - tak na kilka, no może sześć godzin dziennie. Teresa wpierw się dopytała  czy on aby nie żartuje i czy to oznacza, że Alina wraca po ustawowym macierzyńskim  do pracy. No nie, ona chce wziąć trzyletni wychowawczy- odpowiedział Krystian. 

No to już nie  wiem, które z was dwojga  głupsze - ty  czy ona- podsumowała Teresa. Obydwoje  bredzicie. Skoro chce brać  trzyletni wychowawczy to niech się teraz  pilnie uczy opieki nad  dzieckiem i się nim  sama zajmuje. Albo niech odda do żłobka a  sama wraca do pracy. Sam wiesz, że zdarzają ci  się przestoje zarobkowe, że owszem- z reguły zarabiasz dobrze, ale niestety nieregularnie. Gdy byłeś sam, a nawet gdy już byliście  razem nie było to groźne, ale  teraz masz w domu taki woreczek bez dna, w którym nie odkładają się pieniądze tylko z niego systematycznie wyciekają, zwłaszcza, że Alina chce mieć dla dziecka wszystko co najlepsze i najdroższe.  Porozmawiaj z nią o tym. Powiedz wprost, że może być stała opiekunka  do dziecka, ale tylko wtedy gdy ona wróci do pracy.

Jest jakiś żłobek prywatny, ale słyszałam, że przyjmuje  dzieci dopiero od dziesiątego miesiąca  życia. No i trzeba wcześniej się zapowiedzieć, że  się ma taki zamiar. Kris - jesteś naprawdę łebskim facetem, więc zacznij myśleć trzeźwo i logicznie. Nie dawaj  się robić  w konia. Nic jej nie dolega, poród nie  był jakiś wyjątkowo  skomplikowany, rodziła w bardzo dobrych  warunkach. Powiem ci coś, czego może nie powinnam ci powiedzieć - wiedz,  że Alina nie jest jedyną kobietą w tym mieście, która bez problemu wylądowałaby z tobą w łóżku i urodziła twoje dziecko oraz zajmowałaby  się  nim z uśmiechem na ustach.  Jesteś atrakcyjnym facetem nie tylko z racji wykonywanego zawodu ale i pod  względem urody i kultury. Mam oczy i  widzę jak babki reagują na ciebie i na Kazika.  

Ale Kazik ma  wszystkie kobiety  w nosie, on poza tobą to świata nie widzi! - dla niego liczysz  się  tylko ty, w drugiej kolejności jest Aleks, potem tata no i może po tacie ja - poinformował  ją Krystian. Teresa  roześmiała  się - no i bardzo dobrze, bo dla mnie to  on jest na pierwszym  miejscu, a Aleks dopiero na  drugim , potem tata i cała reszta rodzinna. Nie zapominaj, że ty też należysz  do rodziny, jesteś  wszak bratem Kazika. 

Krystian  roześmiał  się - skoro jestem na twojej liście w grupie razem z tatą, to nie  czuję  się mocno poszkodowany. Gdy mi Kazik powiedział, że się  z tobą żeni to zastanowiłem się dlaczego wybrałaś  jego a nie mnie, bo na  zdrowy  rozum ty i ja jesteśmy  sobie  bardziej zbliżeni wiekiem  niż  ty i Kazik. Jestem tylko trzy lata starszy od ciebie, a nie prawie  dziewięć. 

Wiesz Kris, tak  się złożyło, że to z Zikiem się wpierw  bardzo  zaprzyjaźniłam a nie z tobą. Ty byłeś  zawsze cały czas  skupiony na  studiach, ciebie  widywałam  głównie  wtedy, gdy się spotykali  nasi rodzice,  Zika  spotykałam w Klubie i szalenie  mi się podobał, tyle tylko, że wtedy intensywnie  mnie podrywał Robert  a Zik  szybko się ożenił z Anką. Mną  się  wcale nie interesował. I od początku wiedziałam, że to ich małżeństwo to nie przetrwa, bo Anka i Zik to były dwa baaardzo różne światy. Zaraz  po ich  ślubie był mój ślub z Robertem, ale nadal  przyjaźniłam  się z Zikiem. Zeznawałam na jego sprawie rozwodowej i skakałam  z radości, gdy orzeczono  rozwód, chociaż już wtedy  byłam  mężatką. Nadal  się przyjaźniliśmy i Zik wiedział o  mnie dużo  więcej niż Robert. Tęskniłam  za nim gdy siedział w Niemczech, czasem do mnie  telefonował a listy od niego przychodziły na  moją skrytkę pocztową , którą  sobie  wtedy założyłam. Myślę, że Zik i ja byliśmy  sobie przeznaczeni. Tylko jakoś nie wpadliśmy  na to  wcześniej.

Hmmm, zdziwił  się Krystian, nie podejrzewałem cię, że ty, taka  nowoczesna dziewczyna, wierzysz w przeznaczenie. A ty nie wierzysz?- dopytywała  się Teresa.  Więc dlaczego  zakochałeś się jak  wariat w dziewczynie, którą pierwszy raz zobaczyłeś na  oczy, wpuściłeś  do swego domu i pozwoliłeś jej u siebie mieszkać?  Ona nie była  wszak bezdomna, chociaż już była  sierotą. Widywałam  cię nie jeden  raz z bardziej  atrakcyjniejszymi dziewczynami niż Alina.

Alina od pieluch  była hodowana jak księżniczka, bo była jedynym  dzieckiem swych rodziców które nie odeszło we wczesnym  dzieciństwie  w  zaświaty. Wszystko się  wokół Aluni kręciło, jedyną jej powinnością było żyć i nie umrzeć przedwcześnie. I, jak  widać- to się jej udało. Robiliście przed jej ciążą wszystkie   badania i nie  mieliście  przeciwwskazań do rozmnażania się. Więc ty nie  wpadaj w przesadę, nie kontynuuj hodowli księżniczki na  ziarnku grochu- opieka nad niemowlakiem teraz a w czasach gdy my byliśmy  niemowlakami to dwie  różne bajki. Zero prania i gotowania pieluch i nawet mleko zastępcze nie wymaga gotowania. Nie jest co prawda u nas tak jak ma moja koleżanka mieszkająca  we Włoszech,  że wsypuje proszek do butelki i podstawia ją pod kran z ciepłą  wodą  miejską i dziecko to wypija, no ale u nas wystarczy dać  wodę przegotowaną i pomerdać  chwilę butelką by się proszek rozpuścił. Pranie  robi pralka, zmywanie  załatwia zmywarka. Więc rozważ to  wszystko. A teraz to ja  muszę  dać papu Aleksowi, więc do usłyszenia.

W pół godziny później zatelefonował  Kazik mówiąc, że zjedzie  do  domu za pół godziny, bo ma sporo pisania a w Instytucie to mu co chwilę ktoś przeszkadza, więc on jedzie do  domu i czy to Teresie w niczym nie będzie przeszkadzało. Nie bardzo rozumiem co by mi miało przeszkadzać? -zdumiała  się Teresa. Mały zaraz dostanie jedzenie i po nim pośpi, tata jest na spacerze z suką i jej pańcią. I miałam długą rozmowę z twoim bratem.  O tym to wiem, bo już mi o tym doniósł plus  opinię, że jesteś super. No ale o tym to ja już wiem, nihil novi dla mnie- powiedział Kazik. Mam wiadomość  ze sklepu, że jest już wózek, ale nie w takim kolorze jak tamten, tylko granatowy i mam dać im  znać, czy go weźmiemy. Weźmiemy - stwierdziła Teresa- byle by nie był beżowy lub biały. A fotelik  samochodowy też jest?  Tak, jest i też granatowy. No to ja w takim razie prosto stąd pojadę do sklepu, bo  jeszcze o tej porze nie ma korków - stwierdził Kazik.

W niecałe 2 godziny później dotarł do domu Kazik  z nowym spacerowym wózkiem i nowym, już zamontowanym w samochodzie  fotelikiem  dla  dziecka. Wózek miał nawet półśpiworek dla dziecka by mu nóżki nie  marzły w chłodniejsze  dni, moskitierę oraz parasolkę od  słońca. Kazik zostawił nowy wózek w częściach  w przedpokoju, potem zjechał do piwnicy po poprzedni wózek mówiąc, że go zaraz  odda w komis, bo Alina chce  mieć jasny wózek- taką wiadomość wyciągnął od brata. Wrócił dość  szybko i to z pieniędzmi - wózek został sprzedany "od  ręki"- odkupiła go właścicielka komisu dla kogoś z rodziny. Była  zachwycona, że nic nie było zniszczone no i ten kolor - ciemny szmaragd był w cenie. Zaraz po przyjściu zatelefonował do brata mówiąc mu, że był przed momentem w komisie i że tam jest wózek -"kombajn" w obrzydliwym beżowym kolorku i w przystępnej bardzo cenie bo to nie jest chodliwy kolor, ale wózek jest w bardzo dobrym stanie, bo o niego  użytkownik dbał i głównie był używany na tarasie a nie na spacerach.  Więc niech Kris tam zatelefonuje, poda  swoje  nazwisko i poprosi o zarezerwowanie go na dwa dni. Kris podziękował, stwierdził, że zaraz  zadzwoni do sklepu a  za godzinę sam pojedzie po ten wózek.

Kazik zakończył rozmowę i kręcąc głową powiedział - ktoś mi brata odmienił, po raz pierwszy nie usłyszałem, że wpierw  się musi Aliny spytać- tylko się upewnił, czy to na pewno beżowy kolorek. Ty mu chyba coś poprzestawiałaś w głowie.  Opieprzałaś  go  znowu? 

Nie,  nie opieprzałam, rozmawialiśmy o tym kto jest dla nas obojga  najważniejszy i tylko mu powiedziałam, że dla mnie to ty jesteś najważniejszy, potem Aleks a na trzecim  miejscu tata i reszta  rodzinna i żeby pamiętał, że on też jest częścią mojej rodziny. I chyba mu trochę podniosłam samoocenę, bo powiedziałam, że Alina to nie jedyna kobieta która  chętnie by wskoczyła do jego łóżka i urodziła jego dziecko, bo mam oczy i widzę jak na twoją i jego urodę i jego zawód reagują babki. Ale go nie opieprzałam tym razem. A wcześniej to mu mówiłam, że jeśli mają zamiar zatrudnić kogoś na stałe do dziecka to Alina powinna wrócić do pracy, bo on owszem- dobrze zarabia, ale nieregularnie a Alina chce  zawsze mieć dla  dziecka wszystko co najlepsze i najdroższe a przy nieregularnym dopływie gotówki to może być kiepsko. Tym razem nie nawsadzałam mu, naprawdę. Głupio mi opieprzać dorosłego faceta. Tak naprawdę traktuję go jak własnego brata. Poza tym uświadomiłam mu, że pielęgnacja niemowlaka teraz a w czasach gdy my byliśmy niemowlakami to dwie  różne  bajki, bo teraz nie ma prania i gotowania pieluch z tetry i flaneli, pralka pierze dziecięce ciuszki, a  zmywarka zmywa. Trochę mnie Kris ubawił, bo nie mógł wydedukować, czemu on i ja  nie byliśmy nigdy zaprzyjaźnieni, więc  mu przypomniałam, że z nim to widywałam  się tylko na spotkaniach naszych rodziców  a ciebie to spotykałam  w klubie, tyle tylko, że ty mnie nie  za bardzo  zauważałeś, za to zauważał mnie  Robert.

Ależ zauważałem cię, podobałaś mi się ale cię wtedy nie kochałem a Robert był na etapie  podrywania  cię. A ja  szukałem dziewczyny tylko do seksu a ty byłaś  do takiego minimum  za porządna no i jednak sporo młodsza ode mnie. Teresa uśmiechnęła  się - Robert też szukał tylko do seksu a ja stwierdziłam, że jeśli twierdzi, że mnie  kocha, to niech poczeka aż będzie moim mężem. Wtedy uwierzę, że mnie kocha.

Kochanie moje, dlaczego ty nie poszłaś na Handel Zagraniczny i nie trafiłaś do dyplomacji - śmiał  się Kazik. No popatrz - a niektórzy to by mnie  chętnie widzieli w  wydziale śledczym - powiedziała Teresa. Wiesz czego mi trochę brakuje?  No czego? - Kazik bystro się jej przyglądał- powiedz, może jakoś temu  zaradzimy?  Brak mi wieczorków tanecznych, lubiłam bardzo z tobą tańczyć. Ooooo, to samo mogę powiedzieć o tobie - świetnie  mi się z tobą tańczyło! Ale wiesz co? Mamy w  domu całkiem niezły zbiór płyt, możemy  sobie potańczyć, Aleks będzie zachwycony!  On lubi muzykę. Wskoczysz w szpileczki i potańczymy. A gdy trochę podrośnie to raz na jakiś czas wyskoczymy gdzieś potańczyć. A Alina lubi tańczyć? Lubi, ale ona zawsze była bardziej zabawowa ode mnie i lubiła takie towarzyskie "posiady" przy stole.  I dlatego tak  chętnie chodziłam do klubu, bo tam nie bardzo było przy czym posiedzieć za stołem,  za to można  było cały wieczór spędzić na parkiecie. Nie  zapomnę chyba nigdy zestawu "napitków" tam dostępnych - woda mineralna, piwo i......zsiadłe mleko. Gdy byłam tam  pierwszy raz omal nie  zmarłam ze śmiechu gdy przeczytałam wybór "napojów". A z kim tam bywałaś? Z bratem ciotecznym mojej koleżanki-  to był klub jego uczelni. Ja tam bywałam będąc jeszcze w liceum, co oczywiście było zabronione. Ale jak wiesz to do  aniołków nie należałam. Oczywiście  z nim to tylko wchodziłam a potem to chyba nawet nie  rozmawialiśmy  ze sobą. A skąd ty się tam wziąłeś, nie byłeś na  medycynie. No nie, nie byłem, ale mi parkiet tam pasował i klub był najbliżej  naszego domu.  Chłopcy tam nieźle  grali. Wiesz  co pamiętam do dziś? Swoje ogromne zdziwienie, gdy cię po raz  pierwszy zobaczyłem w klubie. A ty konsekwentnie udawałaś, że się nie znamy. I te twoje pytania u nas w domu a gdzie jest ten klub do którego chodzę. 

No bo ja byłam wtedy w liceum, a ty pod koniec studiów. Pierwszy raz to byłam w klubie jeszcze w ostatniej klasie podstawówki. Bo ja bardzo wcześnie wyglądałam "kobieco." Wystarczało zrobić  sobie "ust koral", lekko podmalować oczy i już wyglądałam na pełnoletnią. A dlaczego nigdy ze mną nie rozmawiałeś gdy tańczyliśmy?  Bo narzuciłaś konwencję, że się nie  znamy, a ja z nieznajomymi nie prowadziłem konwersacji. Byłem poza tym  ciekawy czy "pękniesz" i coś powiesz, ale  ty byłaś twarda. Gdyby tam był ktoś  bystrzejszy   niż Robert, to by  zauważył, że  zawsze wychodziłem zaraz po tobie, bo sprawdzałem czy wracasz do  domu sama czy  może cię ktoś odprowadza. Gdyby cię ktoś odprowadzał to szedłbym za wami, żeby ci krzywdy nie  zrobił. Ale zawsze wracałaś sama. Żartujesz? - spytała zdziwiona Teresa. Nie, nie  żartuję, wiedziałem przecież ile  masz lat, byłaś dzieckiem przyjaciół moich rodziców, uważałem, że powinienem cię chronić. Nie  znałem tych chłopaków z którymi się bawiłaś. No to było nas dwoje - ja ich też nie  znałam. A w kieszeni miałam zawsze atomizer z lakierem do włosów, by w razie  czego psiknąć po oczach któremuś natrętowi. A zauważyłeś, że Robertowi też się nie dałam odprowadzić? No jasne, że  zauważyłem. Wychodziłaś z sali w stronę toalet, a potem chyłkiem  "myk" do wyjścia.

                                                                              c.d.n.