sobota, 27 sierpnia 2022

Trudny wybór - 93

 Adela szła na naradę jak na  ścięcie. Wysłuchała kilku wypowiedzi  w stylu " musimy  się zastanowić", "trzeba  pomyśleć" i miała  wielką ochotę  stamtąd wyjść.  Ale w końcu nie  wytrzymała i.....podniosła  rękę. Wpierw  się przedstawiła i na początek powiedziała - pracuję tu niedługo i od każdego słyszę, że trzeba  się zastanowić co dalej.  To niby racja,  ale chyba jestem głupia, bo w moim przekonaniu my nie  bardzo mamy  się nad czym zastanawiać, bo jak na razie nic nie jest jasno  sformułowane. Może coś przeoczyłam, ale nie  znalazłam  nigdzie jasno sformułowanych przepisów. Jak na  razie to jest jakiś chaos. My, jako urząd to i tak mamy dość jasną sytuację, bo tylko orzekamy i w kwestii orzecznictwa to się nic nie  zmieniło dla nas. Natomiast są całe rzesze osób, które nie są u nas  zatrudnione, a którym bardzo się skomplikowała  sytuacja zawodowa i to oni  muszą  się zastanawiać co dalej mają ze sobą zrobić. Nas to nie  dotyczy. My w pewnym  sensie  oceniamy ich pracę, uznając lub  nie dany patent. I jak na  razie to rzecznicy patentowi dotychczas pracujący w różnych przedsiębiorstwach są w dziwnej,  wciąż niejasnej  sytuacji bo prawodawca  chyba nie ma  pomysłu jak zjeść ciastko i mieć je  nadal, czyli jak usunąć rzeczników patentowych z  zakładów pracy ale nadal posiadać patenty w Polsce. I to co my tutaj sobie wymyślimy nie ma   żadnego znaczenia bo nie nie jesteśmy prawodawcami. Oczywiście możemy tu  sobie o tym  wszystkim rozmawiać,  możemy nawet poprosić by każdy pracownik pomyślał i napisał jak to wszystko powinno w państwie funkcjonować, ale osobiście  nie  wierzę by to coś  dało.  Jest natomiast taka sytuacja, że każdy rzecznik patentowy ma dwa zawody i nie jest wykluczone, że  wielu odejdzie od zawodu rzecznika. A Polska ma naprawdę na tle innych  państw  UE bardzo mało rzeczników patentowych. Takich zmian nie udaje  się wprowadzać  nagle, bez okresu przejściowego dyktującego jasne i realne wytyczne.Uśmiechnęła  się promiennie i powiedziała- to wszystko. Szef Adeli wstał i powiedział - ta młoda  dama popatrzyła na  wszystko świeżym okiem i.....ja się z tym zgadzam. Myślę, że  szkoda naszego czasu na takie  jałowe dyskusje. Wywiązała   się dyskusja niekontrolowana  a w kilka  chwil później wspaniała narada  się skończyła. 

Gdy wrócili do pokoju Adela powiedziała - no ciekawe  kiedy dostanę wymówienie. Nie  dostaniesz  dziecinko, jest pani  w ciąży! No faktycznie- jestem. Chyba  muszę trochę pospacerować, żeby ochłonąć. To weź dziecinko Stasię na  tę wędrówkę. Wpierw się czegoś napiję. Napije  się pan  ze mną herbatki  z czerwonokrzewu? A co to takiego? -zdumiał się szef. To taki krzaczek  rosnący w RPA, w górach Cedaberg.  Po "ichniemu" to rooibos. Zawiera  żelazo, przeciwutleniacze, witaminę   C, potas, fluor, cynk, obniża poziom  trójglicerydów, poziom  cukru, działa  antybakteryjnie i antygrzybicznie. I nie  zaparza  się tego wrzątkiem tylko wodą o temp. 70 stopni, żeby nie  zniszczyć witaminy C. Mam dziś  roibos połączony z  dziką wiśnią, ale jest też taki z wanilią.

Dziecinko, pani  mnie  zawsze  czymś zadziwi, pani mąż to ma  chyba mnóstwo nowych  wrażeń przy pani. Nie wiem, ale się na nic nie skarży - śmiała  się Adela, jakoś to wyrabia bez problemu. Po chwili do pokoju przyszła  Stasia, roześmiana od ucha  do ucha. Słyszałam od poniektórych, że rozgoniłaś dziś naradę. No i bardzo, bardzo dobrze - do niczego te narady nie  są potrzebne - stwierdził szef.

Stasiu, napijesz  się z nami herbatki z czerwonokrzewu? A co po niej się dzieje?  Się zdrowieje- powiedziała Adela. Wypijemy we dwie po pół szklanki, bo ostatnio jak wypiję więcej czegokolwiek to muszę być blisko łazienki, a szef nas chce wysłać na  spacerek.

W tej chwili do pokoju wtargnął Emil. Popatrzył na Adelę i powiedział - przez moment pomyślałem że mi się to wszystko śni - moja trusia nagle odważyła się zabrać głos! I jeszcze obtańcowała ustawodawców! Panie Emilu, przecież miała w 100 procentach  rację - te wszystkie narady to zwykłe   bicie  piany! Do niczego nie  są przydatne- stwierdził szef. 

Adela uśmiechnęła  się - to  wszystko wina szefa, bo przed  zebraniem kazał mi dziś  zabrać  głos na  zebraniu, więc zabrałam. Przynajmniej się szybko skończyło. A teraz mają niektórzy o  czym pogadać. Po prostu cała operacja  nie  była do końca  dobrze  przemyślana. I znów będzie odpływ fachowców w siną dal. Bo wiele krajów uznaje naszych rzeczników patentowych,  nawet bez  tytułu UE.  A angielski to niemal każdy inżynier  zna, a jeśli nie, to wróci do swego zasadniczego wykształcenia.  Nasz były naczelny dobrze ocenił sytuację - te 10 tysięcy miesięcznie to każdy rzecznik na  wolnym  rynku zarobi  tylko w  snach -stwierdziła Adela. A nastawienie społeczeństwa do tak  zwanych "wolnych zawodów" jest tak naprawdę  dość wrogie. Lata słusznie minionego systemu wracają tylnymi drzwiami. Wystarczy posiedzieć  w poczekalni u prywatnego lekarza i posłuchać  jak ludzie są nastawieni. Z jednej strony jęczą, że państwowa  służba zdrowia jest do  niczego a  z drugiej strony opluwają prywatnych lekarzy że  zdzierają i obrabowują ludzi z pieniędzy. Już sporo biznesmenów wyniosło się z Polski, bo na  szczęście jesteśmy w UE. A ja, ciężka idiotka, łudziłam  się, że fakt bycia w UE coś zmieni w mózgach rodaków. Na razie na pewno podpadłam, ale  może coś niektórym do głowy weszło. 

Pewnie weszło, bo w barku pełno. A co wy ludzie pijecie? -zainteresował się Emil. Herbatkę dla ciężarnych, ale jest naprawdę całkiem  smaczna- odpowiedział szef.  Wolałbym kawę - stwierdził Emil. Adela wstała, podeszła  do szafy, wyjęła express i powiedziała- no to sobie  zrób, tylko wodę trzeba przynieść, proszę, masz tu dzbanek na wodę.    Zerknęła na Stasię i powiedziała - to my idziemy rozprostować nogi, mam nadzieję, że nikt mnie po drodze nie pobije. A telefony macie przy  sobie?- tak, mamy. Ale wróćcie dziewczyny  za jaką godzinę. No jasne, że wrócimy, ile w końcu można chodzić po korytarzach- odpowiedziała Adela.

Podobało się ludziom jak dziś walnęłaś -rudy powiedział, że jesteś babką z jajami- poinformowała Adelę Stasia.  A ja słyszałam, że masz jakąś nianię do  dzieci - powiedziała  Adela. Arek miał do nas późnym popołudniem  wpaść,  ale nie wpadł bo ponoć  grał z twoimi chłopcami w jakąś grę planszową- sprawdzam tylko czy  aby  nie łgał. No nie łgał, odwiózł mnie do moich rodziców i  potem z dziećmi do domu i chłopcy się na nim uwiesili, grał z nimi w jakąś grę, potem błagali, żeby zobaczył jak  się kąpią i nurkują i jeszcze  wyżebrali przeczytanie dwóch rozdziałów książeczki o kocie bez ogona.  I cała trójka była szczęśliwa niemożebnie. I prawdę powiedziałaś, on nie  z tych co się rzucają na  kobietę. Bardzo dużo rozmawialiśmy i powiedział, że zaczeka na mnie  aż będę gotowa psychicznie. I był bardzo delikatny i wierz mi- jeszcze nigdy nikt mnie tak nie pieścił- delikatnie, nie nachalnie i spaliśmy oddzielnie, w dwóch pokojach. A gdy się obudziłam rano to on siedział w nogach łóżka , w którym spałam i wpatrywał się we mnie. Wszystko sobie  dokładnie pospisywał co mu powiedziałam o swoim małżeństwie. I prosił, bym rozważyła związek z nim, oczywiście związek formalny i pomógł mi napisać  wniosek o pozbawienie Jurka praw rodzicielskich. Mówił, że doskonale  wie, że on jest dość uciążliwym facetem, pozachwycał się tobą i twoim mężem i zapewniał, że jeśli zgodzę się na  związek  z nim to zrobi wszystko by chłopcy  mieli szczęśliwy dom i żebym ja   zapomniała o ich nieudanym ojcu. I chciałby bardzo, to jest jego marzenie, żebym jak najszybciej zamieszkała z chłopcami u niego, na Ursynowie. Jestem tym  wszystkim nieco oszołomiona i.....tylko się ze mnie  nie śmiej -zaczynam o nim śnić.

No, tu nie ma  nic  do śmiechu. Na razie to on  się musi rozejść, co, jak znam życie nie powinno mu zbyt wiele czasu zająć. Emil go dobrze zna i stwierdził, że Arek jest "trafiony-zatopiony" i chyba  bardzo zakochany, bo zawsze dotąd bardzo starannie unikał pań z dziećmi i głównie jego związki to było tak zwane "przelatywanie" bez zobowiązań. A tu nagle gry planszowe i czytanie na  dobranoc. To zaczyna być poważne. Tylko zastanawia mnie  ciągle ten jego ślub z Ireną. Bo ja tam nie widziałam między nimi ani za pięć  groszy czułości, przywiązania. Ale może coś z niego wydobędę.  On o  mnie mówi, że byłabym dobrym śledczym, więc  może coś odkryję. Tam musi być drugie dno.

To co ci  powiem to mnie samą śmieszy - bo mam wrażenie, że powinniście  się nieco lepiej poznać, głównie ze względu na  dzieci. A  śmieszy  mnie  dlatego, że my z Emilem pobraliśmy się w extra wariackim tempie od chwili poznania, ale ani on, ani ja  nie  mieliśmy dzieci. Jakby nam nie wyszło to tylko my byśmy dostali  w kość, nikt więcej. Z tym, że  trochę się jednak poznawaliśmy na odległość dwóch  zestawionych  biurek, bo razem pracowaliśmy. Tu są dzieci i trzeba o tym pamiętać. Czy  nie pogniewasz  się na mnie jeśli ja nieco przemagluję  Arka w tym temacie?  Najwyżej mnie opieprzy i obrazi się nieco na mnie, że się wtrącam.  Bo pośpiech jest wielce  wskazany przy  łapaniu pcheł a niekoniecznie w tej sytuacji. Możesz przecież z nim się trochę poprzesypiać, pospotykać nim się zwiążecie.  To samo  powiem Arkowi. W końcu odległość pomiędzy Ursynowem a Wolą nie jest porażająca. Bo wiesz- pieszczoty to jedno ale to jeszcze nie dowód, że współżycie będzie udane. Zapisać cię do mojego "gina"? Jesteś po dwóch porodach, może ci założy spiralę, ja po małej też będę miała  spiralę. A zakłada się ją w trakcie okresu. 

Stasia westchnęła - najgorsze, że ty masz rację. Porozmawiaj z nim, jeśli to nie jest dla ciebie  jakiś  kłopot. Znasz  go lepiej ode mnie, wyczujesz czy mówi prawdę. Ja jestem jakaś  zamulona  po  tym  wszystkim. I też nie  chcę by  dzieci przeze mnie cierpiały. Chodź, wracamy, bo Bronek amoku dostanie, że nas  długo nie ma.

Gdy Adela wróciła Emil jeszcze był i panowie byli bardzo zajęci rozmową. A jak tam w barku było?- zapytał szef.  Nie mam pojęcia,  nie  byłyśmy w barku, szlifowałyśmy korytarz w okolicy biblioteki. No to muszę iść w  ciemno - stwierdził szef. A pani nic z barku nie potrzebuje?- zapytał Adelę. Nie, dziękuję, jakoś nie jestem dziś  wcale  głodna i nawet jeszcze nie  ruszyłam swojego śniadania. Pewnie się najadłam wrażeń na  zebraniu. Może teraz coś przegryzę. Koniecznie - stwierdził Emil, nie powinnaś mieć długich przerw, żebyś potem  nie jadła  za dużo na raz. To ja ci zrobię coś do picia,  a ty się bierz  za kanapki- co będziesz  piła? Małą kawę - może  mnie ożywi nieco. Gdy szef wyszedł Adela powiedziała - muszę odbyć z Arkiem poważną rozmowę. Chcę z niego wydobyć dwie wiadomości - pierwsza to po jakie licho żenił  się z Ireną i druga - jakie ma naprawdę plany wobec Stasi. Bo gdyby Stasia  nie  miała dzieci to wcale by  mnie to nie obchodziło, ale boję się, żeby  dzieci w  tym wszystkim nie ucierpiały. Bo on  znów w jakimś galopie chce by jak najprędzej się pobrali, najlepiej teraz  zaraz. Ona spała u  niego, ale jak twierdziła to spali w różnych pokojach, bo ona mu powiedziała, że jeszcze  nie jest gotowa, że się boi i ponoć to uszanował. Ale pomyślałam, że może byłoby lepiej gdybyś to  ty  z nim porozmawiał. I zapytaj go po co i na  co żenił się z Ireną. Niech  nie  ściemnia, że to z  zazdrości, bo my tworzymy rodzinę a jemu się to nie  udaje. Tam jest  jakieś  drugie  dno.

                                                               c.d.n.