niedziela, 19 lutego 2023

Lek na wszystko? - 58

 W dniu wyznaczonego "matematycznie" porodu Krystian odwiózł Alinę do Kliniki na badania. Znając z opowieści kłopoty matki Aliny ze sprowadzaniem  dziecka na świat, prowadzący  lekarz  wolał mieć  Alinę pod  kontrolą. Następnego dnia nad ranem Alina zaczęła rodzić - w tempie expresowym została  znieczulona i pomiędzy jej stanami euforii i skrajnej rozpaczy ( bo to tak długo trwa) na świat wychynął chłopczyk, a Krystian drżącą  nieco ręką przeciął pępowinę upewniając  się, że na pewno to dziecka  i jego matki nie  boli. Maluszek ważył ponad 3 kg, darł się jakby go ze skóry obdzierano, co bardzo cieszyło lekarza i martwiło Alinę. Ssał pierwszy pokarm "jak  stary" , jak określiła jedna z pań pielęgniarek. Krystian  zaraz  poinformował rodzinę, że ma synka, że  dadzą mu na imię Tadeusz, po ojcu Teresy. Stwierdził, że to bardzo dobrze, że jest  chłopczyk, będą  się dzieciaki razem hodować, bo różnica  roku i trzech i pół miesiąca to tylko teraz jest taka widoczna, z  czasem  się zatrze. Do kliniki z gratulacjami pojechali Kazik i tata. Zaraz przesłali Tesi zdjęcie rodzinne i Tesia napisała, że mały Tadek jest bardzo ładnym przedstawicielem rodu i świetnie, że to chłopak, będą  się  chłopcy razem świetnie  bawili, bo mała różnica  wieku. Pytała  się  też czy czegoś Alinie  nie podesłać do jedzenia lub picia.  

Gdy tata z Kazikiem wrócili z kliniki Kazik stwierdził, że jego bratanek to duże  dziecko, nie taka drobinka jaką był Aleks. No ale to nic  dziwnego, bo Alina to "kawał kobiety", 175 cm wzrostu na płaskim no i mały waży 3,400 i ma 53cm długości. Po tygodniu Alina "z przyległościami" wrócili  do  domu. Mały  miał żółtaczkę noworodkową,  ale na szczęście lekką, bardzo  krótko trwała. Przed powrotem  Aliny  ze  szpitala Tesa razem z tatą pomogli  Krystianowi dostosować sypialnię "pana mecenasa" do obecności noworodka.  Biurko Krisa  wywędrowało do innego pokoju, do sypialni przywędrowało łóżeczko i komoda spełniająca  dwie  funkcje- przewijaka i schowanka na dziecięce  ciuszki. W kuchni też nastąpiło niewielkie przemeblowanie bo Tesa zarządziła by akcesoria  niemowlęce były w jednym  miejscu, by każde z rodziców  nawet  w nocy, z jednym tylko otwartym okiem, wszystko co trzeba  znalazło. Przyniosła również od  siebie kilka  książek o "hodowli niemowląt". W łazience zamieszkała mała wanienka z leżaczkiem do kąpieli.  Tak naprawdę to  Teresa była nieco  zła na  swą przyjaciółkę o to, że  sama nie  zadbała o to wszystko wcześniej - wszak datę porodu znała, więc powinna była wszystko przygotować razem z Krystianem  wcześniej.

Tata sugerował, by może Tesia  trochę pomogła świeżo upieczonym  rodzicom i była u nich gdy wrócą  z kliniki, ale Kazik i Teresa tak się na niego spojrzeli, że  zamilkł. Kazik grzecznie  wytłumaczył tacie, że Krystian to jest jednak dorosły facet,  miał  dziewięć miesięcy na  przygotowanie  się do nowej życiowej  roli, więc żadne  z nich nie  zamierza im pomagać w sposób inny  niż słowny. Poza tym to i tak mają  lepiej  niż miała Teresa, bo "odziedziczyli" po Aleksie  całą masę przydatnych rzeczy, nawet pampersy noworodkowe, bo Kazik kupił kiedyś o wiele  za dużo. Jedyne czego nie odziedziczyli to był fotel do karmienia, bo on jest robiony pod wymiar Teresy i ona  nie ma zamiaru się z nim rozstać. Ale mogą podać im adres, gdzie go kupili. Wózek był na razie w częściach i razem z instrukcją znajdował się w grubym foliowym worku w piwnicy  Kazików. Co do wózka to Teresa odniosła  wrażenie, że  Alinie  nie podoba  się  jego kolor, więc jeszcze  się przepyta czy  Alina go chce, bo jeśli  nie,  to ona go sprzeda. A dla Aleksa już zamówili wózek i nowy fotelik samochodowy i  zapewne  za kilka  dni już ten wózek i fotelik samochodowy dotrą do sklepu.  Na razie to Aleks  jest "wietrzony" na loggii na kolanach  Teresy. Zresztą pogoda  ciągle jest mało spacerowa, więc nie odczuwają braku wózka. 

Tego dnia Krystian "odkrył",  że jest chyba niezbyt mądry, bo dopiero teraz  dotarło do niego, że mieszka zbyt  daleko od  brata i że  szkoda, że wcześniej o  tym nie pomyślał, gdy budowało się osiedle po drugiej  stronie ulicy.  Kazik śmiał  się - przecież  ci mówiłem, że nawet część  lokatorów  z naszego bloku przeniosła  się na nowe mieszkania,  a te posprzedawali.  Z takiego samego mieszkania  jak nasze przeszli do nowego bloku, bo tam ponoć większe metraże pokoi. My nie byliśmy zainteresowani zmianą mieszkania - nam jest tu dobrze no i mamy  blisko do mieszkania taty.  I nawet  nie próbuj namawiać tatę by się z tobą zamienił na  mieszkanie - nam ono jest potrzebne. Na razie tata mieszka z nami, ale  nikt nie jest w stanie przewidzieć,  czy tak będzie zawsze. Bo teraz  można dojść do taty spacerkiem a gdyby  się przeniósł to byłoby  niemożliwe. Nic nie poradzę na to, że twoja  żona to antytalent do prowadzenia samochodu.  Nie sądzisz  chyba, że Tesia będzie jeździła z małym na spacery  do was lub zabierała na  spacery Alinę z  dzieckiem, które musi być w  foteliku. Nie sądzisz chyba, że zamontuję  drugi fotelik w  swoim samochodzie. Miałeś dziewięć miesięcy  na działanie  w tym zakresie. To wbrew pozorom kawał czasu.

No miałem,  ale  nie pomyślałem- teraz  dopiero do  mnie  dotarło. Przelecę  się do naszej  Spółdzielni, może jeszcze  coś mają z większych  mieszkań, one były drogie, więc  może coś jest. Muszę wpierw zobaczyć jak wyglądają te  mieszkania i zaprzęgnę znajomego, który się  bawi wynajdywaniem  mieszkań, zamianami i wynajmem. No to zaprzęgnij, tylko wpierw dogadaj  się w tym temacie  z Aliną. Może ona  wcale  nie  chce  mieszkać  bliżej nas. No coś ty, ona to marzy byśmy  wszyscy  mieszkali w jednym budynku,  coś tak jak mieszkają Kurt i Sophie. Tyle  tylko, że u nas takie  budownictwo jeszcze nie nawet  nie  kiełkuje. Kredyt w  banku dostanę, to  akurat sprawdzałem niedawno.

A wy byście  się też przeprowadzili gdyby było jakieś większe mieszkanie tam?  Albo dwa  obok siebie - czteropokojowe  i trzypokojowe, w jednym budynku? - dociekał Kris.  Nie  wiem, pewnie nie, mamy z Tesią ogromny sentyment do tego właśnie  mieszkania. Poza tym nie podejrzewam, żeby tam było jeszcze  dużo wolnych mieszkań.  I stąd , z tego piętra  mamy ładny widok.  A doradzisz mi coś w razie  czego? I obejrzałbyś razem ze mną? No bo  na Alinę to nie ma co liczyć. Jej to tylko fotki pokażę lub plany  mieszkań. Ona to  się z chęcią przeniesie, bo nie lubi tej naszej okolicy. No ale  macie  stamtąd blisko do zarządu naszej  spółdzielni - stwierdził Kazik. No a tak jeszcze  w temacie willi wielorodzinnej - ani Tesia ani ja nie jesteśmy amatorami  domu z ogródkiem, więc gdybyście szukali czegoś typu willa dwurodzinna z ogrodem to na  nas  nie liczcie. Alina teraz  to sobie  trochę  wmawia, ale nie ma  nawet bladego pojęcia o pielęgnowaniu ogrodu i z tego  co  wiem, to nigdy tego  nie robiła- niczego nie sadziła, niczego nie hodowała. U was teraz  też nie widać kwiatków w doniczkach lub  w skrzynkach na  balkonie. Więc w rozmowie  z Aliną  włącz sobie osobisty wykrywacz  kłamstw. Zresztą widziałeś chyba, że ogród to jej nic a nic  nie obchodził i była zdegustowana gdy Joanna pokazywała nam ogród. Pamiętaj o tym.

Pierwszy miesiąc maluszka w  domu dał Krystianowi w kość. W pewnym momencie roztrzęsiony, bardzo niewyspany zawitał niespodziewanie do Teresy, mówiąc, że gdyby wiedział, że Alina  ma jakieś zaburzenia osobowości to by się nie żenił.  Tesiu, ona  nie ma za pięć  groszy instynktu macierzyńskiego-narzekał.  Teresa roześmiała  się - to prawidłowo, bo nie ma  czegoś takiego jak instynkt macierzyński. Ona była i jest nadal rozpuszczonym bachorem. Mieliście 9 miesięcy na przygotowanie  się do przyjścia  dziecka na świat, nie  spadło wam nagle  z nieba  wprost do chałupy. A co się stało?  On płacze i ona płacze. No dobra - on płacze bo albo głodny albo go brzuszek  boli. Ma ona  ona pokarm? No ma, tylko mam wrażenie, że ona go za krótko karmi. Teresa popatrzyła na niego i  spytała - a czy któreś z was raczyło zajrzeć do książek, które wam dałam? One nie są pisane po chińsku, one są napisane  w języku polskim i to w bardzo rzeczowy i przystępny sposób. Wracaj do chaty, weź w garść książkę i czytaj razem z nią na głos. A od poniedziałku wracaj do pracy i o tym, że wracasz do pracy bo masz jakieś wyjątkowo ważne i pilne zlecenie  powiedz jej jeszcze dziś. A powiedz mi dlaczego ona płacze?  Głodna czy ma mokro w majtkach,  czy może ją coś  boli? Wiesz- mały płacze bo nie umie mówić, a ona jest po prostu rozpieszczona.

Nooo, ona płacze bo nie  wie  dlaczego mały płacze- wyjaśnił  Krystian.  Słuchaj Kris, wracaj do chałupy, weź w garść książeczkę z namalowanym na okładce niemowlakiem, otwórz i  czytaj.  Na  jej marginesach własną ręką napisałam kontakt do poradni laktacyjnej oraz kontakt do "pani Jadzi", która  może  wam nieco pomóc w pierwszych dniach, oczywiście odpłatnie. Ja nie pójdę do was, bo bym mogła Alinie łeb urwać  ze złości i tym samym osierocić nieco twojego synka. Kontakt do pani Jadzi jest na okładce tytułowej, od wewnątrz. Przedstaw się, powołaj  się na mnie i poproś o szybką pomoc. Jeśli będzie  wolna to ona sama do was przyjedzie, jeśli nie to podeśle  do was zaufaną osobę. I zmuś  swą żonę by chociaż z jeden rozdział tej  książeczki przeczytała. I przypilnuj ją by jadła potrawy nie powodujące wzdęć. Bo  to wszystko przechodzi do pokarmu.  Ja to do was  wpadnę gdy Alina zacznie we właściwy sposób funkcjonować. I nie usprawiedliwiaj jej, że ona ma źle, bo nie ma  rodziców.  Ja też gdy rodziłam Aleksa to już nie  miałam  matki i mądrość czerpałam z tych książeczek, a nie od  taty. Wracaj do domu i zadzwoń po 20,00 jak wygląda  sytuacja. No już,  zmykaj!

Gdy za Krystianem zamknęły się drzwi mieszkania, do pokoju wszedł tata mówiąc : nie  miałem pojęcia, że potrafisz być taka okrutna, córeczko. Teresa roześmiała  się - tato, ja gdybym tam pojechała to mogłabym jej za dużo rzeczy  powiedzieć i zapewne nie rozmawiałybyśmy  potem  ze  sobą  rok. A tak to sobie zafundują fachową pomoc na te pierwsze dni dziecka w domu. Finansowo stoją dobrze, stać ich na to. A te książeczki są naprawdę dobre i z nich czerpałam mądrość przed porodem i gdy  wróciłam ze  szpitala. Ja im te książeczki dałam do czytania a nie do odłożenia ich na półkę celem jej dociążenia lub ozdoby.

Ciekawa jestem co Kris zastał gdy dojechał do domu. Tato, ja też się bałam, że sobie  nie poradzę gdy wrócę z dzieckiem ze szpitala, ale jednak sobie  dałam radę, bo oboje  z Zikiem czytaliśmy te książeczki i  się wzajemnie uzupełnialiśmy w kwestii wiedzy na temat noworodka. Alina ma szczęście, bo Kris w niej wciąż  zakochany, Alina  siedzi na piedestale a on dookoła niej skacze. Jakby trafiła na takiego gada jakim był Robercik to inaczej by to wyglądało. 

Wieczorem zatelefonował Kris - rozpływał się w podziękowaniach, które  wpierw przekazał bratu. Pani Jadwiga osobiście do nich  "wpadła" i codziennie około godziny 13,00 będzie  do nich wpadała pani Ola by poduczyć Alinę i Krystiana prawidłowego opiekowania  się dzieckiem. No i zaczęli czytać te książeczki, które im podrzuciła Tesia. Kazik, któremu ani tata  ani Teresa nie opowiedzieli szczegółowo o wizycie  Krystiana był nieco  zdziwiony i w końcu tata mu wyjaśnił, że był przed południem Kris , który chyba miał nadzieję, że Teresa  do nich przyjedzie na ratunek i że Tesia właściwie go spławiła i obrugała, no ale powiedziała  gdzie mogą szukać ratunku.

Kazik wszystkiego wysłuchał i powiedział - całe  szczęście, że nie  mieszkają na  sąsiedniej ulicy i że moja szanowna bratowa nie jeździ samochodem. Tesiu - bardzo dobrze  zrobiłaś- pochwalił Teresę.

                                                                  c.d.n.