W dniu wyznaczonego "matematycznie" porodu Krystian odwiózł Alinę do Kliniki na badania. Znając z opowieści kłopoty matki Aliny ze sprowadzaniem dziecka na świat, prowadzący lekarz wolał mieć Alinę pod kontrolą. Następnego dnia nad ranem Alina zaczęła rodzić - w tempie expresowym została znieczulona i pomiędzy jej stanami euforii i skrajnej rozpaczy ( bo to tak długo trwa) na świat wychynął chłopczyk, a Krystian drżącą nieco ręką przeciął pępowinę upewniając się, że na pewno to dziecka i jego matki nie boli. Maluszek ważył ponad 3 kg, darł się jakby go ze skóry obdzierano, co bardzo cieszyło lekarza i martwiło Alinę. Ssał pierwszy pokarm "jak stary" , jak określiła jedna z pań pielęgniarek. Krystian zaraz poinformował rodzinę, że ma synka, że dadzą mu na imię Tadeusz, po ojcu Teresy. Stwierdził, że to bardzo dobrze, że jest chłopczyk, będą się dzieciaki razem hodować, bo różnica roku i trzech i pół miesiąca to tylko teraz jest taka widoczna, z czasem się zatrze. Do kliniki z gratulacjami pojechali Kazik i tata. Zaraz przesłali Tesi zdjęcie rodzinne i Tesia napisała, że mały Tadek jest bardzo ładnym przedstawicielem rodu i świetnie, że to chłopak, będą się chłopcy razem świetnie bawili, bo mała różnica wieku. Pytała się też czy czegoś Alinie nie podesłać do jedzenia lub picia.
Gdy tata z Kazikiem wrócili z kliniki Kazik stwierdził, że jego bratanek to duże dziecko, nie taka drobinka jaką był Aleks. No ale to nic dziwnego, bo Alina to "kawał kobiety", 175 cm wzrostu na płaskim no i mały waży 3,400 i ma 53cm długości. Po tygodniu Alina "z przyległościami" wrócili do domu. Mały miał żółtaczkę noworodkową, ale na szczęście lekką, bardzo krótko trwała. Przed powrotem Aliny ze szpitala Tesa razem z tatą pomogli Krystianowi dostosować sypialnię "pana mecenasa" do obecności noworodka. Biurko Krisa wywędrowało do innego pokoju, do sypialni przywędrowało łóżeczko i komoda spełniająca dwie funkcje- przewijaka i schowanka na dziecięce ciuszki. W kuchni też nastąpiło niewielkie przemeblowanie bo Tesa zarządziła by akcesoria niemowlęce były w jednym miejscu, by każde z rodziców nawet w nocy, z jednym tylko otwartym okiem, wszystko co trzeba znalazło. Przyniosła również od siebie kilka książek o "hodowli niemowląt". W łazience zamieszkała mała wanienka z leżaczkiem do kąpieli. Tak naprawdę to Teresa była nieco zła na swą przyjaciółkę o to, że sama nie zadbała o to wszystko wcześniej - wszak datę porodu znała, więc powinna była wszystko przygotować razem z Krystianem wcześniej.
Tata sugerował, by może Tesia trochę pomogła świeżo upieczonym rodzicom i była u nich gdy wrócą z kliniki, ale Kazik i Teresa tak się na niego spojrzeli, że zamilkł. Kazik grzecznie wytłumaczył tacie, że Krystian to jest jednak dorosły facet, miał dziewięć miesięcy na przygotowanie się do nowej życiowej roli, więc żadne z nich nie zamierza im pomagać w sposób inny niż słowny. Poza tym to i tak mają lepiej niż miała Teresa, bo "odziedziczyli" po Aleksie całą masę przydatnych rzeczy, nawet pampersy noworodkowe, bo Kazik kupił kiedyś o wiele za dużo. Jedyne czego nie odziedziczyli to był fotel do karmienia, bo on jest robiony pod wymiar Teresy i ona nie ma zamiaru się z nim rozstać. Ale mogą podać im adres, gdzie go kupili. Wózek był na razie w częściach i razem z instrukcją znajdował się w grubym foliowym worku w piwnicy Kazików. Co do wózka to Teresa odniosła wrażenie, że Alinie nie podoba się jego kolor, więc jeszcze się przepyta czy Alina go chce, bo jeśli nie, to ona go sprzeda. A dla Aleksa już zamówili wózek i nowy fotelik samochodowy i zapewne za kilka dni już ten wózek i fotelik samochodowy dotrą do sklepu. Na razie to Aleks jest "wietrzony" na loggii na kolanach Teresy. Zresztą pogoda ciągle jest mało spacerowa, więc nie odczuwają braku wózka.
Tego dnia Krystian "odkrył", że jest chyba niezbyt mądry, bo dopiero teraz dotarło do niego, że mieszka zbyt daleko od brata i że szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślał, gdy budowało się osiedle po drugiej stronie ulicy. Kazik śmiał się - przecież ci mówiłem, że nawet część lokatorów z naszego bloku przeniosła się na nowe mieszkania, a te posprzedawali. Z takiego samego mieszkania jak nasze przeszli do nowego bloku, bo tam ponoć większe metraże pokoi. My nie byliśmy zainteresowani zmianą mieszkania - nam jest tu dobrze no i mamy blisko do mieszkania taty. I nawet nie próbuj namawiać tatę by się z tobą zamienił na mieszkanie - nam ono jest potrzebne. Na razie tata mieszka z nami, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy tak będzie zawsze. Bo teraz można dojść do taty spacerkiem a gdyby się przeniósł to byłoby niemożliwe. Nic nie poradzę na to, że twoja żona to antytalent do prowadzenia samochodu. Nie sądzisz chyba, że Tesia będzie jeździła z małym na spacery do was lub zabierała na spacery Alinę z dzieckiem, które musi być w foteliku. Nie sądzisz chyba, że zamontuję drugi fotelik w swoim samochodzie. Miałeś dziewięć miesięcy na działanie w tym zakresie. To wbrew pozorom kawał czasu.
No miałem, ale nie pomyślałem- teraz dopiero do mnie dotarło. Przelecę się do naszej Spółdzielni, może jeszcze coś mają z większych mieszkań, one były drogie, więc może coś jest. Muszę wpierw zobaczyć jak wyglądają te mieszkania i zaprzęgnę znajomego, który się bawi wynajdywaniem mieszkań, zamianami i wynajmem. No to zaprzęgnij, tylko wpierw dogadaj się w tym temacie z Aliną. Może ona wcale nie chce mieszkać bliżej nas. No coś ty, ona to marzy byśmy wszyscy mieszkali w jednym budynku, coś tak jak mieszkają Kurt i Sophie. Tyle tylko, że u nas takie budownictwo jeszcze nie nawet nie kiełkuje. Kredyt w banku dostanę, to akurat sprawdzałem niedawno.
A wy byście się też przeprowadzili gdyby było jakieś większe mieszkanie tam? Albo dwa obok siebie - czteropokojowe i trzypokojowe, w jednym budynku? - dociekał Kris. Nie wiem, pewnie nie, mamy z Tesią ogromny sentyment do tego właśnie mieszkania. Poza tym nie podejrzewam, żeby tam było jeszcze dużo wolnych mieszkań. I stąd , z tego piętra mamy ładny widok. A doradzisz mi coś w razie czego? I obejrzałbyś razem ze mną? No bo na Alinę to nie ma co liczyć. Jej to tylko fotki pokażę lub plany mieszkań. Ona to się z chęcią przeniesie, bo nie lubi tej naszej okolicy. No ale macie stamtąd blisko do zarządu naszej spółdzielni - stwierdził Kazik. No a tak jeszcze w temacie willi wielorodzinnej - ani Tesia ani ja nie jesteśmy amatorami domu z ogródkiem, więc gdybyście szukali czegoś typu willa dwurodzinna z ogrodem to na nas nie liczcie. Alina teraz to sobie trochę wmawia, ale nie ma nawet bladego pojęcia o pielęgnowaniu ogrodu i z tego co wiem, to nigdy tego nie robiła- niczego nie sadziła, niczego nie hodowała. U was teraz też nie widać kwiatków w doniczkach lub w skrzynkach na balkonie. Więc w rozmowie z Aliną włącz sobie osobisty wykrywacz kłamstw. Zresztą widziałeś chyba, że ogród to jej nic a nic nie obchodził i była zdegustowana gdy Joanna pokazywała nam ogród. Pamiętaj o tym.
Pierwszy miesiąc maluszka w domu dał Krystianowi w kość. W pewnym momencie roztrzęsiony, bardzo niewyspany zawitał niespodziewanie do Teresy, mówiąc, że gdyby wiedział, że Alina ma jakieś zaburzenia osobowości to by się nie żenił. Tesiu, ona nie ma za pięć groszy instynktu macierzyńskiego-narzekał. Teresa roześmiała się - to prawidłowo, bo nie ma czegoś takiego jak instynkt macierzyński. Ona była i jest nadal rozpuszczonym bachorem. Mieliście 9 miesięcy na przygotowanie się do przyjścia dziecka na świat, nie spadło wam nagle z nieba wprost do chałupy. A co się stało? On płacze i ona płacze. No dobra - on płacze bo albo głodny albo go brzuszek boli. Ma ona ona pokarm? No ma, tylko mam wrażenie, że ona go za krótko karmi. Teresa popatrzyła na niego i spytała - a czy któreś z was raczyło zajrzeć do książek, które wam dałam? One nie są pisane po chińsku, one są napisane w języku polskim i to w bardzo rzeczowy i przystępny sposób. Wracaj do chaty, weź w garść książkę i czytaj razem z nią na głos. A od poniedziałku wracaj do pracy i o tym, że wracasz do pracy bo masz jakieś wyjątkowo ważne i pilne zlecenie powiedz jej jeszcze dziś. A powiedz mi dlaczego ona płacze? Głodna czy ma mokro w majtkach, czy może ją coś boli? Wiesz- mały płacze bo nie umie mówić, a ona jest po prostu rozpieszczona.
Nooo, ona płacze bo nie wie dlaczego mały płacze- wyjaśnił Krystian. Słuchaj Kris, wracaj do chałupy, weź w garść książeczkę z namalowanym na okładce niemowlakiem, otwórz i czytaj. Na jej marginesach własną ręką napisałam kontakt do poradni laktacyjnej oraz kontakt do "pani Jadzi", która może wam nieco pomóc w pierwszych dniach, oczywiście odpłatnie. Ja nie pójdę do was, bo bym mogła Alinie łeb urwać ze złości i tym samym osierocić nieco twojego synka. Kontakt do pani Jadzi jest na okładce tytułowej, od wewnątrz. Przedstaw się, powołaj się na mnie i poproś o szybką pomoc. Jeśli będzie wolna to ona sama do was przyjedzie, jeśli nie to podeśle do was zaufaną osobę. I zmuś swą żonę by chociaż z jeden rozdział tej książeczki przeczytała. I przypilnuj ją by jadła potrawy nie powodujące wzdęć. Bo to wszystko przechodzi do pokarmu. Ja to do was wpadnę gdy Alina zacznie we właściwy sposób funkcjonować. I nie usprawiedliwiaj jej, że ona ma źle, bo nie ma rodziców. Ja też gdy rodziłam Aleksa to już nie miałam matki i mądrość czerpałam z tych książeczek, a nie od taty. Wracaj do domu i zadzwoń po 20,00 jak wygląda sytuacja. No już, zmykaj!
Gdy za Krystianem zamknęły się drzwi mieszkania, do pokoju wszedł tata mówiąc : nie miałem pojęcia, że potrafisz być taka okrutna, córeczko. Teresa roześmiała się - tato, ja gdybym tam pojechała to mogłabym jej za dużo rzeczy powiedzieć i zapewne nie rozmawiałybyśmy potem ze sobą rok. A tak to sobie zafundują fachową pomoc na te pierwsze dni dziecka w domu. Finansowo stoją dobrze, stać ich na to. A te książeczki są naprawdę dobre i z nich czerpałam mądrość przed porodem i gdy wróciłam ze szpitala. Ja im te książeczki dałam do czytania a nie do odłożenia ich na półkę celem jej dociążenia lub ozdoby.
Ciekawa jestem co Kris zastał gdy dojechał do domu. Tato, ja też się bałam, że sobie nie poradzę gdy wrócę z dzieckiem ze szpitala, ale jednak sobie dałam radę, bo oboje z Zikiem czytaliśmy te książeczki i się wzajemnie uzupełnialiśmy w kwestii wiedzy na temat noworodka. Alina ma szczęście, bo Kris w niej wciąż zakochany, Alina siedzi na piedestale a on dookoła niej skacze. Jakby trafiła na takiego gada jakim był Robercik to inaczej by to wyglądało.
Wieczorem zatelefonował Kris - rozpływał się w podziękowaniach, które wpierw przekazał bratu. Pani Jadwiga osobiście do nich "wpadła" i codziennie około godziny 13,00 będzie do nich wpadała pani Ola by poduczyć Alinę i Krystiana prawidłowego opiekowania się dzieckiem. No i zaczęli czytać te książeczki, które im podrzuciła Tesia. Kazik, któremu ani tata ani Teresa nie opowiedzieli szczegółowo o wizycie Krystiana był nieco zdziwiony i w końcu tata mu wyjaśnił, że był przed południem Kris , który chyba miał nadzieję, że Teresa do nich przyjedzie na ratunek i że Tesia właściwie go spławiła i obrugała, no ale powiedziała gdzie mogą szukać ratunku.
Kazik wszystkiego wysłuchał i powiedział - całe szczęście, że nie mieszkają na sąsiedniej ulicy i że moja szanowna bratowa nie jeździ samochodem. Tesiu - bardzo dobrze zrobiłaś- pochwalił Teresę.
c.d.n.