niedziela, 18 grudnia 2022

Lek na wszystko? -29

 W połowie listopada Teresa już tylko nominalnie była  kierowniczką  działu a w praktyce  wszystkie jej obowiązki przejęła  Krystyna. I tak dobrze  się spisywała, że Teresa postanowiła  pójść, po raz pierwszy w czasie ciąży, na  zwolnienie lekarskie. Zresztą męczyła ją jakaś "jelitówka", miała silny katar i rozstrój żołądka. Lekarz zerknąwszy w jej kartę stwierdził, że już za sam fakt,  że jeszcze  ani razu nie dawał jej zwolnienia lekarskiego, należy się jej "od ręki" 9 dni i po tych dziewięciu dniach niech przyśle męża to dostanie dalsze zwolnienie. Oczywiście podczas  zwolnienia była  cały czas "pod telefonem", ale nie był to już nawał wyjeżdżających i dział funkcjonował bez wielkiego "spinania się".

Mniej więcej tydzień przed wyznaczonym terminem porodu prowadzący lekarz po obejrzeniu USG i wyników badania stwierdził, że niestety dziecko zdecydowało się wychodzić pośladkami a nie główką i w tej chwili są dwa rozwiązania- jedno bardzo ryzykowne, czyli próba  manualnej zmiany położenia płodu poprzez powłoki brzuszne matki, albo codzienne USG i w odpowiednim momencie operacyjne rozwiązanie  ciąży. Oczywiście wszyscy woleliby "poród  siłami natury", ale nie zawsze jest to możliwe. A chirurg, który w tej klinice sprowadza na świat "uparciuchy" ma  wielką wprawę w wydobywaniu dzieciaczków z brzuchów mam. I w trakcie tej operacji Teresa będzie  cały czas przytomna i zaraz po porodzie Kazik będzie przy niej i przy dziecku i, nie  wykluczone,że nawet podczas operacji będzie mógł jej towarzyszyć. To zależy od tego,  czy chirurg się na takie rozwiązanie  zgodzi. Ale pewnie się zgodzi, nie jeden raz musiał interweniować już w trakcie trwającego porodu i żaden z partnerów nie opuszczał w tym momencie pokoju porodowego, który był przystosowany do każdego scenariusza, a pole operacyjne było odgrodzone zasłoną od wzroku "osoby towarzyszącej" rodzącej.

Teresa ciężko westchnęła- no to jednak mój strach miał swoje uzasadnienie - myślę, że nasz organizm w jakiś sposób wyczuwa znacznie wcześniej to wszystko co nam zagraża, tylko my nie potrafimy tego prawidłowo "odczytać". Ma pani rację - zgodził  się  z nią lekarz- ludzie, gdy jeszcze  żyli w zgodzie z naturą lepiej odczytywali sygnały wysyłane przez organizm. Tyle  tylko, że i tak  nie rozumieli o co chodzi. 

A kiedy mógłbym się zobaczyć z tym chirurgiem?- zapytał Kazik. Zaraz go tu zaprosimy, proszę jeszcze chwilę poleżeć - zwrócił się do Teresy. Nakryję tylko panią trochę, bo za ciepło to tu chyba nie jest. Mrugnął do Kazika i wyszedł z gabinetu. Kazik wpierw ucałował brzuszek Teresy, potem zmienił swą lokalizację i wyszeptał Teresie  do ucha - nic się nie bój, na pewno będę przy twojej operacji, nie  zostawię cię ani przez moment samą z obcym, jakby nie było, facetem.

W niecałe dziesięć minut później przyszedł chirurg - nawet dość przystojny, zanotowała w pamięci ta wiecznie  kobieca  część Teresy. Podszedł do leżącej Teresy i odsłonił jej brzuch. Jakieś nieduże to dziecko będzie - bardzo mnie to cieszy, łatwiej będzie je wydobyć. Nie wie pani przypadkiem jak było gdy pani przychodziła na świat? Nie wiem- odpowiedziała Teresa- to jednak było dawno, moja mama nie żyje, a wtedy mężczyźni bywali zupełnie wyłączeni z tak intymnego świata kobiet. Wiem tylko, że nie miała pokarmu i  mnie nie karmiła piersią. Hmmm, być może był to poród pośladkowy, bardzo ciężki i wiele delikatniejszej konstrukcji kobiet  nie ma potem pokarmu - powiedział chirurg. 

Potem zwrócił się do Kazika - kolega mi mówił, że pan chce być cały czas przy żonie. A nie padnie mi pan na podłogę gdy zobaczy pan zakrwawione niemowlę? Nie, nie padnę, widziałem już kilku mocno pokaleczonych, zakrwawionych ludzi, w tym i bliskich kolegów. Właściwie to nie było co zbierać - byłem przerażony, ale nie zemdlałem. Przeraził mnie głównie fakt, że już żadne  działanie, oprócz pogrzebu nie  wchodziło w grę. Wypadek samochodowy?- zapytał lekarz. Nie, lotniczy. A pan jest pilotem? Mam licencję pilota, ale nie latam, jestem inżynierem, konstruktorem. 

Jeszcze raz zrobiono Teresie USG i panowie doktorzy wspólnie je oglądali. Następnie  poinformowali Teresę i Kazika, że będzie  znieczulenie kanałowe, zabieg będzie przeprowadzony metodą Misgav-Ladach, nacięcie macicy będzie minimalne, zaledwie 1 centymetrowe, a nacięcie skóry poziome, nad  spojeniem łonowym. Powrót Teresy do sprawności fizycznej będzie nieco bolesny, ale do przeżycia. A będzie ktoś z pana żoną w domu gdy wróci ze szpitala do  domu?- zainteresował się jej stały lekarz. Będę ja i  jej  ojciec. Wezmę po prostu urlop bezpłatny - dostanę bez trudu- to branża w zastoju, nic pilnego się  nie dzieje. A jakby było coś pilnego to mogę popracować w domu. To dobrze- podsumowali obaj lekarze.

Chirurg się z nimi pożegnał, a lekarz prowadzący wypisał Teresie skierowanie do kliniki na dzień, w którym był przewidywany poród, mówiąc obojgu, żeby natychmiast, gdyby się wcześniej coś "podejrzanego" zaczęło dziać zatelefonowali do niego i podał im numer swego "telefonu alarmowego", mówiąc by telefonowali na ten, a nie na poprzednio podany im numer. Teresa upewniła  się co ma ze sobą wziąć do szpitala. Powiedziała też, że ma dla dziecka "wynalazek" w postaci bielizny dla noworodków, każdy ciuszek sterylny, zapakowany indywidualnie w sterylne opakowanie. A gdzie takie cudo pani kupiła?- zainteresował się lekarz. Nie kupiłam. Dostałam w prezencie od koleżanki, której siostra mieszka od lat za granicą. Sterylne są cieniutkie koszulki,  kaftaniki, czapeczki. Pampersy nie są sterylne, ale są podobno specjalnie dla noworodków zaprojektowane. 

No proszę, gdzieś w świecie to nawet o noworodkach myślą- zaśmiał się lekarz. U nas raczej szybko nikt czegoś takiego nie wyprodukuje. Wzbudzi pani tymi ciuszkami sensację. A- i jeszcze jedno - to jak długo będzie pani w klinice po porodzie będzie zależało od stanu zdrowia dziecka-czy i jak długo będzie miało żółtaczkę noworodkową. Nie wszystkie dzieci na nią chorują, nie należy to do obowiązków noworodka. No i pani mąż zostanie tu przeszkolony w kwestii opieki nad noworodkiem, by przez te kilka pierwszych dni w jak największym stopniu zastąpił panią w opiece  nad  dzieckiem.

Kazik zaczął się śmiać- nawet pan sobie nie  wyobraża w jak doborowym towarzystwie będzie nasze dziecko gdy wrócimy ze szpitala - na mur/beton będzie tata oraz mój brat z żoną. Niedawno się pobrali i obojgu już się przestawiło na "zapotrzebowanie na dziecko", chociaż na początku to mieli jeszcze trochę zaczekać. Podejrzewam, że maluszek będzie nie tylko "zaopiekowany" odpowiednio, będzie pępkiem świata. Wystarczy by się skrzywił a już wszyscy będą na wyścigi reagować. Z głodu to mi żona nie  zemrze, bo i tata i ja potrafimy gotować. Zresztą brat i bratowa  również. Jak się śmiejemy "obiady rodzinne" to nasza  specjalność. Podejrzewam, że gdy ja wrócę do pracy to mój teść wprowadzi  się na jakiś czas do nas, żeby pomóc swej ukochanej córce. To człowiek niesłychanej dobroci i łagodności. 

No i dobrze, stwierdził lekarz. Dziecko powinno być oczekiwane  nie tylko przez  własnych  rodziców  ale również przez ich  rodziny. Takie bardzo chciane dzieci znacznie lepiej się  hodują od tych nie  zawsze pożądanych "niespodzianek".

Trzy dni przed wyznaczonym terminem Teresę obudziły w nocy jakieś pobolewania brzucha. Spojrzała na zegarek - była czwarta nad ranem. Zmieniła pozycję, odwiedziła toaletę i obudziła Kazika, który niemal natychmiast zatelefonował do lekarza. W pół godziny później karetka należąca do kliniki wiozła ich do szpitala, w którym już był chirurg, który akurat tej nocy miał dyżur.  Teresa wręczyła pielęgniarce opakowanie z rzeczami dla dziecka, mówiąc, że wszystko jest sterylne i popakowane. Chirurg się śmiał, że rośnie im ranny ptaszek. Teresa przepraszała, że wyciągnęła lekarza z łóżka, ale ten zapewnił ją, że jest przyzwyczajony do spania na raty i lata pracy  w tym zawodzie nauczyły go  zasypiania nawet w dzień, gdy nic się nie dzieje i pełnej przytomności gdy tylko się budził. Anestezjolog, na oko bardzo młody, bardzo sprawnie znieczulił Teresę, następnie podłączył ją  do aparatury kontrolnej. Kazik zniknął jej tymczasem z pola widzenia i wcale go nie poznała w stroju ochronnym, w koszmarnie  nietwarzowej czapeczce i w masce chirurgicznej na twarzy i dopiero gdy podszedł do niej blisko i szepnął "już jestem" zorientowała  się, że ten trzeci zamaskowany facet to jej własny mąż. Zrobiono jej jeszcze jedno USG, pan doktor westchnął  "ależ uparte to dziecko, nie chce stanąć na głowie" i zabrał się do pracy stojąc za "parawanem" w pewnym  sensie dzielącym Teresę na pół. Kazik cały czas gładził Teresę po twarzy, okrywał pocałunkami jej ręce, szeptał do ucha czułe słowa. 

W czterdzieści minut później pan chirurg uniósł ponad parawan świeżo wydobyte płaczące dziecko mówiąc - jest chłopaczysko, wytrze go pani Tosia i przystawimy go do piersi - może jednak będzie pokarm. Często takie przystawienie powoduje, że jednak zaczyna się pokarm wytwarzać. Albo ja mam taką szczęśliwą rękę do dzieci. W chwilę potem golusi maluszek ssał, owinięty pieluchą tetrową, swój pierwszy pokarm- wpierw  z jednej piersi, potem z drugiej, a lekarz  tymczasem zakładał niemal artystyczne szwy na macicy i potem na kolejnych pociętych warstwach ciała Teresy. Gdy skończył powiedział - całe szczęście, że się pani obudziła i przyjechaliście w samą porę. Smarkul miał na szyi jedną pętlę z pępowiny. Ale na  szczęście nie wiercił się i nie zafundował sobie następnej ani nie zacisnął na sobie tej. Uff, odetchnąłem. A jak się pani czuje? Szybko to wszystko poszło i dzięki temu  za trzy godziny wróci pani odczuwanie bólu. Ale wtedy możemy troszeczkę znieczulić takim nowym mazidłem lignokainowym.

No a fakt, że teraz dziecko było wydobyte drogą interwencji chirurgicznej, nie oznacza  wcale, że następna ciąża też będzie musiała być w ten sposób zakończona. Każda ciąża przebiega inaczej. Mam podejrzenie, że tak mniej więcej około 9,00  rano człowieczek już będzie głodny. Proszę go przystawić do piersi po uprzednim przemyciu brodawek przegotowaną, zimną wodą. Wpierw do jednej piersi, potem do drugiej, każdą niech maluch ssie 10 minut. Nie da się ukryć, że taki ociupek to musi jeść co trzy godziny.  A jaki ma zabójczy loczek ! Niestety jest zima i maluszek musi być w  czapeczce, więc ta piękna fryzurka zniknie. A te jego piękne długie włoski za jakiś czas się wytrą i będzie śmiesznie wyglądał, jak łysiejący dorosły facet. Doktor rzucił okiem na głowy Kazika i Teresy mówiąc - oboje macie  ciemne włosy, ale nie czarne. A imię  już jakieś macie wybrane dla maluszka? W ciągu siedmiu dni trzeba go zgłosić w USC. 

Teresa tylko machnęła ręką- kiepscy z nas rodzice, jacyś tacy "na opak" - na ogół wszyscy mają dla dziecka imię jeszcze nim się ciąża na dobre zagnieździ, a my już mamy dziecko a nie mamy imienia dla niego. No i pewnie  dlatego wszystko dobrze się skończyło - podsumował lekarz. Podoba  mi się wasze podejście do rzeczywistości. W pokoju macie wodę mineralną. Od pani lekarza  wiem, że pani ma kwestię dbania o dziecko w małym paluszku, więc nie będę pani życia zatruwał poradami odnośnie diety, jeśli jednak pokarm będzie. Śniadanie będzie podane do pokoju, tak około 8,00 rano. Obiad pani dostanie do pokoju, mąż zje w kantynie. Dzwonek alarmowy przy łóżku pani. Ociupek ma swoje własne łóżeczko na kółkach. Spróbujcie jeszcze  trochę pospać. Krótkie drzemki też regenerują. Po południu zajrzę  do pani. Teresa  roześmiała  się -OK, zapraszam.

Gdy się znaleźli w swoim pokoju Teresa powiedziała- ja myślę, że nasz  synek powinien mieć na imię Aleksander, tak jak twój tata. Dopóki nie dorośnie to będziemy na niego mówić "Alek". Ma włosy tak ciemne jak ty i twój tata. Ja bardzo lubiłam twojego tatę. A drugie imię to ty wymyśl. Utul mnie, jestem zmęczona- a niedługo trzeba będzie  małego nakarmić, nastaw budzik na dziewiątą.

Obudziła  się sama, przed dziewiątą. W łóżku była sama- Kazik siedział na krześle obok łóżeczka synka i z uśmiechem przypatrywał się dziecku. Teresa cichutko zawołała  go - Zik, pomóż  mi wstać, muszę iść siku a nie mam siły się podnieść, wszystko mnie boli. Kazik szybko się podniósł i wziął ją na ręce- zaniosę cię, jakaś lekka się zrobiłaś. Teresa zaciskając zęby usiadła na sedesie, a Kazik ją podtrzymywał, potem powiedział - powinnaś dziś cały  dzień wypoczywać, leżeć. Z nadmiaru wrażeń zapomniałem ci podziękować, że wybrałaś imię mojego taty na imię naszego dziecka. Jesteś po prostu cudowną żoną. Siedź pomogę ci, podmyję cię na sedesie, to cię odświeży. Kocham cię, zrobię dla ciebie i Alka wszystko by było wam dobrze. Fajna ta łazienka, a ten sedes z funkcją bidetu - super. Jestem skłonny zainstalować u nas  w domu. Dowiem się gdzie to kupione. Ostrożnie pomógł jej wstać, wytarł do sucha zaproponował by opierając się na nim pomaleńku przeszła do pokoju. W pokoju podniósł ją i położył do łóżka. Potem  na waciki nalał przegotowanej zimnej wody i przemył jej brodawki. Chwilę później zmienił synkowi pampersa zapaskudzonego smółką, przemył go, osuszył i założył nowego pampersa. Potem pomógł wygodnie usadowić się Teresie, przykrył ją  szlafrokiem i przyniósł do jej łóżka synka.  

Popatrz jaki on już mądrutki - zachwycił się Kazik. Od razu trafił na brodawkę i ssie! No i  chyba  ma nawet co ssać, pomacaj, w tej drugiej też jest pokarm - powiedziała Teresa. Dobrze, że sobie nakupowałam książek i nieco poczytałam mądrości. Potem te książki odziedziczy Alina. A napisałeś do  taty i Krystiana, że mamy synka? Przecież oni nawet  nie wiedzą, że pojechaliśmy do  szpitala! No nie, kompletnie ogłupiałem ze szczęścia i nadmiaru wrażeń! Do taty to później zatelefonuję, teraz tylko do Krystiana poślę sms. W chwilę później Krystian przysłał zwrotny sms- cieszymy się ogromnie, daj znać kiedy mam was odebrać i skąd. I w co wam zaopatrzyć lodówkę?  W tym układzie święta będą u was.Tata już  wie?

Kazik zadzwonił w tym układzie do brata. Skoro już nie  spał, to mógł z nim porozmawiać. W tym czasie Teresa  zatelefonowała  do ojca, mówiąc mu, że już jest dziadkiem, że była "cesarka", że dziecko śliczne, dostanie na imię Aleksander, ona tak wymyśliła, a na drugie chyba dadzą Tadeusz, po żyjącym dziadku. Tata prosił, żeby koniecznie dali znać gdy już będą  w domu.

Potem Kazik wysłał wiadomość do Franka, no a Franek "biegusiem" zawiadomił dział Teresy i kadrową. Potem via Franek przesłano Teresie i Kazikowi gratulacje i  wszystkiego co najlepsze dla Maluszka. Na porannym obchodzie obejrzano dokładnie Teresę z każdej strony, pani pediatra obejrzała dziecko i  nie miała najmniejszych zastrzeżeń do jego stanu zdrowia. Malec został zaszczepiony, zważony, zmierzony i pochwalony, że taki ładny i proporcjonalny. Gdy pani pediatra wyszła Teresa powiedziała - miałam na końcu języka, że mały to taki proporcjonalny po tatusiu, ale pomyślałam, że może babie przyjść do głowy by to samej  sprawdzić. I wtedy musiałabym ją zabić. Kochanie, powiedziałam tacie, że małemu to drugie imię zapewne damy po drugim, jeszcze na  szczęście żyjącym dziadku, więc będzie Tadek. Zgadzasz  się? No to chyba jasne, skarbie. A o której pani doktor mówisz? Ja myślałem, że to któraś z pielęgniarek.

Nie  sądzisz  chyba, że przyglądam się tutejszemu personelowi płci żeńskiej. Nie wiem czemu, ale ja z jakiegoś bliżej  mi nieznanego powodu unikam kontaktu z lekarzami obu płci, w ogóle z personelem medycznym. Zaglądałem Alkowi w oczęta- białka ma nadal  bielutkie, chyba nie ma  tej noworodkowej żółtaczki i jeśli jutro też nie będzie to koło południa wrócimy do domu. Nie będziemy prosić Krystiana, prościej będzie wziąć taksówkę. Albo ja pojadę do domu autobusem z naszymi rzeczami, wrzucę je do domu, wezmę samochód i przyjadę po ciebie i dziecko. Ty już dziś całkiem sprawnie się poruszasz, masz wszędzie wewnątrz odpowiednie nici, skórę na wierzchu masz na plastry i masz ten pas podtrzymujący-jest już nasz własny, kupiłem go. Ani tu,  ani w naszym bloku nie masz do pokonania schodów. Dziś gdy będę w kantynie to wdepnę do apteki po jakieś "kosmetyki" dziecięce - mydełko, zasypkę, te płatki  kosmetyczne z waty, kwas borny do przemywania oczek no i kupię te plasterki zastępujące szwy. To świetny wynalazek nawet  na zwykłe  skaleczenia -ściągasz razem skórę, sklejasz i szybciej się goi.

                                                        c.d.n.

Lek na wszystko? -28

 W siódmym miesiącu, jakoś tak z dnia na dzień ujawnił się .....brzuch u Teresy. Śmiała  się, że nagle zrobiła   się z niej "wydmuszka"- zupełnie jakby ktoś napompował  ją powietrzem. Poza tym  mały lokator nie lubił gdy Teresa  siedziała a do tego była pochylona  do przodu. To dziecko to chyba trenuje w moim brzuchu pływanie  kraulem- narzekała. Najbardziej  mu przeszkadza gdy jem i nachylam  się nad  talerzem. Najwyraźniej to mojemu dziecku odpowiada  moja pozycja horyzontalna i to na  wznak. No i kiedy chodzę. 

Kazik stał się głównym zaopatrzeniowcem dla dziecka- w domu pojawiła  się waga dla niemowląt, wózek wielofunkcyjny, podgrzewacz  pokarmu, wytworny zestaw butelek i smoczków, łóżeczko, które można było zamieniać w kołyskę, współczesny becik z usztywnionymi "pleckami", stos  pampersów dla noworodków. 

W firmie każdy , kto wracał z delegacji uważał za punkt honoru przywiezienie "czegoś" dla maleństwa- oczywiście  czegoś takiego, czego w kraju ojczystym nie było. Wózek już  był zamówiony, fotelik  samochodowy również. Franek przywiózł z którejś podróży leżaczek do wanienki i hamak dla  maleństwa. Hamak miał wkładkę usztywniającą , żeby  zabezpieczyć kręgosłup dziecięcia.  I każdy mówił, że wizyta w  sklepie z dziecięcymi akcesoriami to istna frajda. 

Nie da  się ukryć, że jak na młodą matkę to Teresa była  "starawa," bo wg krajowych kryteriów większość pań w wieku Teresy to miała już dzieci kilkuletnie, niektóre już w wieku wczesno-szkolnym. Teresa ubierała  się teraz w spodnie, które  miały wycięty otwór na  brzuszek i ta wycięta dziura była  zakryta elastilem. Do tego  miała  kilka  tuniczek, które były marszczone pod biustem i sięgały długością do połowy ud. I, jak twierdziły wszystkie panie, wcale nie było widać, że Teresa jest w odmiennym stanie. Ten model Teresa odwzorowała z jakiegoś angielskiego modowego czasopisma. Kazik razem  z tatą  zmusili Teresę do zakupu obszerniejszego ciepłego płaszcza i noszenia go zamiast nieśmiertelnych kurtek. Ulubione kozaczki na  szpilce też zostały odstawione - na polecenie lekarza. Za każdym nowym wyrzeczeniem się ulubionych wzorów Teresa powtarzała  sobie  w myśli - "NIGDY WIĘCEJ!"

W dalszym ciągu każda myśl o porodzie napawała  ją przerażeniem. Odbiło mi kompletnie, że  się zdecydowałam na ciążę - ja się nie nadaję na matkę dzieciom - mówiła do Aliny. No to po cholerę się zdecydowałaś? - zapytała  całkiem  trzeźwo Alina. No bo wiedziałam, że Kazik bardzo chce byśmy mieli  dziecko. Poza tym to jakby już ostatni dzwonek - każdy rok do przodu  to mogą być różne komplikacje i z ciążą i z porodem. I pomyśl o tym Aluniu, bo jesteśmy z tego samego rocznika. No właśnie, zauważyłam to - zaśmiała  się Alina.  Tak prawdę mówiąc, to pierwszy raz  widzę cię tak zakochaną- Kazik przesłonił ci cały świat. Masz rację, w pewnym sensie nadrabiam na tempo czas stracony przy Roberciku. Oboje  z Kazikiem zmarnowaliśmy mnóstwo czasu - on przy alkoholiczce, ja przy dziwkarzu. Kochaliśmy  się wzajemnie nie zdając sobie z tego sprawy i nazywając to przyjaźnią. Para idiotów. No ale w końcu jesteście razem i to  chyba najważniejsze- podsumowała Alina. 

Wiesz Aluniu, on chce koniecznie być przy porodzie, a ja się zastanawiam, czy to ma sens. Nie sądzę bym rodząc wyglądała  ponętnie. Boję  się, że jego obecność przy porodzie nie  wpłynie dobrze na  nasz związek. Alina popatrzyła na  nią jak na wariatkę i powiedziała - gdybyś nie była w ciąży to bym ci chyba przyłożyła- gadasz jak pomylona. Uważam, że obecność Kazika wyjdzie ci na dobre- ty obolała i zajęta  rodzeniem możesz  kilka spraw, które będą się działy przeoczyć, a tak to Kazik wszystkiego dopilnuje. Pokazywał Krystianowi jaką kupił lekturę i znając go to będzie  wszystkiego pilnował, by było zgodne z procedurami i podręcznikiem. Pamiętaj, że on ma licencję pilota, a cechą pilota jest dokładność i przytomność umysłu w trudnych chwilach. 

Krystian też się nastawia na ojcostwo, na udział w porodzie i jestem dziwnie pewne, że każdą wolną chwilę będzie  spędzał z dzieckiem. Wiesz, na tym naszym poślubnym wyjeździe to on w nocy pisał bo był w trakcie prowadzenia ważnej sprawy.Obudziłam się, zobaczyłam, że siedzi przy stole i pisze, więc wstałam i nakryłam go dwoma kocami, jednym owinęłam mu nogi, drugi narzuciłam jak pelerynę, pocałowałam i położyłam się z powrotem.Dowiedziałam  się, że jestem  cudowna i że on mnie ogromnie przeprasza, ale musi to napisać.

No wiem, Kazik mi mówił, że on na pewno, gdy tylko zaśniesz, usiądzie do pisania. Zdaniem Kazika to Krystian jest przyzwyczajony do nieprzespanych nocy, bo studia prawnicze to strasznie  dużo materiału pamięciowego do opanowania. Tyle  tylko, że po iluś latach  te nieprzespane noce z powodu nauki  a potem pracy na pewno zostawią po sobie  ślady w stanie  zdrowia. 

Tesiu, a zamierzacie ochrzcić dziecko? Raczej nie - zastanawiałam się nad  tym, ale jestem zdania ,że kwestia  wiary to wielce indywidualna  sprawa- wolę by każdy gdy już będzie świadomym, dorosłym człowiekiem, wybrał własną ścieżkę - może katolicyzm,  a może protestantyzm,  a może nic. Dorośnie i sobie  sam wybierze- nie chcę by był zmuszony chrztem do obrania takiej a nie innej drogi. Popatrz na nas i na naszych różnych znajomych - wszyscy byliśmy ochrzczeni, tyle  tylko, że nikogo z naszych przyjaciół i dobrych  znajomych nie spotkasz w kościele w niedzielę. My tylko zasilamy liczbowo ilość katolików, bo nas w niemowlęctwie ochrzczono. 

Ani wy,  ani my nie braliśmy ślubu kościelnego i nie będziemy chrzcić dziecka. Co prawda dziwi mnie, że przez  tyle lat nie wykształciła  się jakaś  świecka uroczystość nadania dziecku imienia. Chyba zdajesz sobie  sprawę, że to nie my obchodzimy swoje imieniny - to jest dzień naszej patronki, której imię nam nadano. No więc ja od lat obchodzę urodziny- to wszak był dla mnie ważny dzień - w ten dzień, tej doby złapałam pierwszy samodzielny oddech, zaczęłam żyć poza organizmem matki.

Kwestia porodu nadal dręczyła nieco Teresę. Powiedziała Kazikowi, że zastanawia się, czy on ma być przy niej w trakcie porodu, bo ona gdy jest wystraszona, zdenerwowana to jest straszliwie niemiła a tu na dodatek cały proces porodu mało estetyczny jest. Kazik przytulił ją i powiedział- widziałem cię, jeszcze nim się w tobie zakochałem, w wielu dziwnych sytuacjach - zapłakaną, chorą, wymiotującą, rozczochraną, wściekłą, przerażoną i jakimś cudem, chociaż widziałem cię w takich nieco niemiłych sytuacjach, to się w tobie  zakochałem i przez pięć lat zwalczania tego uczucia nie odkochałem się w tobie. 

A teraz będziesz w trudzie rodzić nasze dziecko,twój i mój produkt. Chcę być w tym trudnym momencie przy tobie a nie siedzieć pod drzwiami i obgryzać paznokcie czekając aż urodzisz. Będę ci pomagał na tyle, ile mogę jako laik ci pomóc. Rozmawiałem z lekarzem, jest  twoje zdjęcie rtg i nie ma przeciwwskazań byś mogła rodzić w znieczuleniu. Nie jest to może miłe, bo czucia jako takiego nie tracisz, ale nie będziesz odczuwała bólu. I nie będziesz rodziła w wieloosobowej sali, w której nawet parawany płócienne nie zawsze są zasunięte ale we własnym pokoju przystosowanym do porodu, możesz słuchać  muzyki, możesz nawet na komputerze oglądnąć jakiś film. 

Będziemy tam ze trzy lub cztery doby gdy już urodzisz no i będziemy razem z dzieckiem. Nikt nam dziecka nie zabierze na jakąś salę noworodków. Od drugiej połowy listopada będziemy jeździć co tydzień na USG. Według obliczeń twojego lekarza dziecko  nie będzie wielkie w sensie wagi, na jego oko to pewnie będzie ważyło nieco ponad trzy kilogramy, ale on obstawia równe trzy kilogramy. Jeżeli okaże się, że dzieciak uparty i źle się ustawił, lekarz powiedział, że wtedy pod tym znieczuleniem jak do porodu zrobią ci  cięcie cesarskie, w dole brzucha, tak zwane cięcie "bikini", czyli takie by było ukryte pod majtusiami typu bikini. Rozmawiałem też o tym, że twoja mama nie miała pokarmu i ty się wyhodowałaś na zwykłym,krowim mleku. Powiedział, żeby nie wpadać w paranoję, bo teraz  jest mleko dla niemowląt tak modyfikowane, że z powodzeniem zastępuje pokarm naturalny. I łatwe w przyrządzaniu, zalewasz przegotowaną wodą i gotowe. Zaletą jest to, że przynajmniej wiesz ile zjadło. Więc wyluzuj, będę cały czas z tobą. 

A w przyszłym tygodniu będzie już do odebrania wózek i fotelik i umówię się na umocowanie uchwytu do fotelika. Teraz fotelik montuje  się na tylnej kanapie, tyłem do kierunku jazdy, więc musi mieć jakiś specjalny uchwyt. Słuchaj- ja cię naprawdę kocham! I to zupełnie niezależnie od tego jak wyglądasz.

A poza tym kolega przyniesie mi fajny katalog wysyłkowy z akcesoriami dla niemowlaków i małych dzieci- wiek 0 do 3 lat. I podobno są tak piękne te dziecięce rzeczy, że aż wszystkich zatyka z wrażenia.

                                                                      c.d.n.